Skocz do zawartości

COVID 19 raczej nie rozejdzie się po kościach


bodex4

Rekomendowane odpowiedzi

Może to nie być jednak takie ważne. Jeśli wirus jest groźny dla bardzo niewielkiej grupy osób, pozostali mogą chorować sezonowo a zgonów i tak będzie bardzo mało.


Znowu "jesli";)
To ze ktos raz przeszedl chorobe lekko to nie znaczy za drugim razem tez tak bedzie.
Duzo zmiennych, dane niewiarygodne, zalozenia nie precyzowane przez specjaliste wirusologa wiec moga byc bez sensu - takie tu mamy rozne skiforumowe modele:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaka jest gestosc zaludnienia Szwecji i Austrii? Jest miliard roznych zmiennych a Wy stosujecie proste porownania i wyciagacie jedyne sluszne wnioski...jak dzieci, ech jak dzieci.

Szwecja srednio 56os / km2, Austria 102os/km2. Ale już południowa Szwecja (Skania, Blekinge) której dotyczył mój wpis 124os/km2 . Więc zastrzeżenie od czapy. Chyba nie sugerujesz że wirus rozkłada sie proporcjonalnie do powierzchni wg gęstości zaludnienia? Gęstość ta w miejscowościach jest taka sama ( prawie) roznica jest w odleglosciach pomiędzy, a ta dla rozprzestrzeniania sie wirusa nie jest żadną przeszkodą. Ale zostało jeszcze 999 999 999 różnic.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek, pierwszy z brzegu link o tej sprawie. Ja się strasznie bulwersuję gdy ten temat poruszam (to było w maju tego roku).

Piszę z pamięci więc coś tam może być inaczej, ale generalnie chodzi o to że poprosili o dostęp do bazy danych na podstawie których napisano ten artykuł, i administrator odmówił. Ponieważ nie dało się zweryfikować wiarygodności tych danych uznano pracę za niewiarygodną i wycofano. Trudno tu mówić o fałszerstwie bo nikt nikogo za rękę nie chwycił, nie wiem czy było to w czymiś interesie. To całkiem częsta procedura, w sensie weryfikacji danych, o czym zresztą pisze Mitek. Natomiast hydroksychlorochina i azytromycyna były przedmiotem co najmniej kilku dodatkowych badań. Pokazują podobne wyniki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ale co Cie bulwersuje??? Napisz o co chodzi bo naprawdę nie wiem co chcesz udowodnić przytaczając jakiś chłam?

Moja żona jest odpowiedzialna za publikacje kilkunastu naukowych czasopism i artykuł oznaczony Retracted to rzecz wycofana z publikacji ze względu na wykryte ewidentne grube błędy.

Pozdrowienia

Ale to chodzi o Lancet. To nie jest "czasopismo". Tam rzadko coś wycofują, a jak wycofują to jest to duża sprawa, bo żeby tam coś opublikować to trzeba być co najmniej bardzo uznanym naukowcem i odczekać w kolejce.

Wydaję mi się, że to jest 4 wycofanie w historii tego wydawnictwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to chodzi o Lancet. To nie jest "czasopismo". Tam rzadko coś wycofują, a jak wycofują to jest to duża sprawa, bo żeby tam coś opublikować to trzeba być co najmniej bardzo uznanym naukowcem i odczekać w kolejce.

Wydaję mi się, że to jest 4 wycofanie w historii tego wydawnictwa.

Cześć

Lancet, nie Lancet, co za różnica. Lista filadelfijska zmusza do zachowania standardów. W historii nauki było wiele znacznie większych wpadek lub ewidentnych oszustw chcących zaistnieć. Jeden przypadek więcej.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwecja srednio 56os / km2, Austria 102os/km2. Ale już południowa Szwecja (Skania, Blekinge) której dotyczył mój wpis 124os/km2 . Więc zastrzeżenie od czapy. Chyba nie sugerujesz że wirus rozkłada sie proporcjonalnie do powierzchni wg gęstości zaludnienia? Gęstość ta w miejscowościach jest taka sama ( prawie) roznica jest w odleglosciach pomiędzy, a ta dla rozprzestrzeniania sie wirusa nie jest żadną przeszkodą. Ale zostało jeszcze 999 999 999 różnic.

 

1) Nie 56 os/km2 ale 24 os - nie wiem czy manipulujesz czy nie doczytales ale roznica jest zasadnicza

2) Nie odpisywalem bezposrednio Tobie i nie odnosilem sie do tego w jakim stanie jest Szwedzka sluzba zdrowia  tylko tym ktorzy tworzyli "analizy" na podstawie danych z calej Szwecji ( a nie tylko ze Szwecji poludniowej, nie tylko w miastach itp).  

3) Oczywiscie ze wirus nie rozprzestrzenia sie proporcjonalnie do gestosci zaludnienia ale jest to jeden z czynnikow ktore moze (nie musi)  miec  istotny wplyw

4)  Glownie chcialem zwrocic uwage na bezsensownosc wyciagania wnioskow na podstawie tak prostych /nie sprawdzonych zalozen (nie stajac po zadnej stronie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duża różnica.

Powiedzmy większą niż w odniesieniu do mniej istotnych pism, natomiast sytuacja odmienna niż w przeszłości bo nagle zrobił się wyścig na informacje. Lancet też się temu poddał. Bardzo trudno jest zweryfikować nierzetelność danych. Recenzent ocenia protokół, metodę badania etc. Nie jest standardem prosić o surowe dane, bo to nie do przerobienia. Chyba nigdy wcześniej ludzie nie czytali preprintów na taką skalę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


W tym przypadku np z sytuacją gdy z braku dostępu do służby zdrowia ludzie uduszą się w domu czekając na miejsce w szpitalu. Taka trauma dotyka rodzinę i grono znajomych (czyli kilkadziesiąt osób ) i jest bez wątpienia 100 (albo 1000) x silniejsza od niemożności pójścia do restauracji. 

 

Ciekawi mnie też, ilu spośród forumowiczów, którzy w marcu nazywali egoizmem i idiotyzmem wyjazdy na narty (przy kilku zgonach dziennie), dziś już nie jest skłonna do takich określeń przy 600 zgonach dziennie. Co się zmieniło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaka jest gestosc zaludnienia Szwecji i Austrii?
Jest miliard roznych zmiennych a Wy stosujecie proste porownania i wyciagacie jedyne sluszne wnioski...jak dzieci, ech jak dzieci.

Większość z tych argumentów jest szukana jakby na siłę. Co ma średnia gęstość zaludnienia i fakt, że sporą część kraju stanowią lasy? Terenu niezamieszkałego po prostu nie bierze się pod uwagę. A czy miasta w Szwecji różnią się czymś od tych w innych krajach?

 

Owszem, inny argument jest częściowo słuszny- to, że młodzi ludzie szybko się tam usamodzielniają i w przeciwieństwie do południowców, mieszkają, nie mieszkają w większości z rodzicami. Tyle, że to dotyczy całej Skandynawii, a nie tylko Szwecji.

 

Chodzi o to, że ilość zakażeń, a zwłaszcza zgonów, nie jest o wiele wyższa niż w Polsce. Mało tego - nie jest nawet taka sama. Jest znacznie niższa! Czyli same niekorzyści dla nas - i zamknięcie gospodarki, i ograniczanie praw obywatelskich, a efekt jeszcze gorszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Ciekawi mnie też, ilu spośród forumowiczów, którzy w marcu nazywali egoizmem i idiotyzmem wyjazdy na narty (przy kilku zgonach dziennie), dziś już nie jest skłonna do takich określeń przy 600 zgonach dziennie. Co się zmieniło?

 

    No... mnie się wtedy od kilku twardogłowych "dostało". Jakieś teksty o tym ilu ludzi mam prawdopodobnie na sumieniu itp..

A w momencie kiedy wyjeżdżałem na narty (29 lutego), w Polsce chyba nie było ani jednego przypadku. No, ale cóż? Zawsze to miło komuś przypieprzyć... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Ciekawi mnie też, ilu spośród forumowiczów, którzy w marcu nazywali egoizmem i idiotyzmem wyjazdy na narty (przy kilku zgonach dziennie), dziś już nie jest skłonna do takich określeń przy 600 zgonach dziennie. Co się zmieniło?

 

 

Zauważ, że fragment do którego się odnosisz jest tylko kawałkiem wyrwanym z kontekstu. Napisałem o różnych przesłankach branych pod uwagę przy tworzeniu modelu i zasadniczo o tym, że dylemat jest bardziej moralny jak ekonomiczny. Szczególnie, że w modelu ekonomicznym i tak jesteśmy uwikłani w powiązania światowe (np "wrocławski" Whirpol nie produkuje bo ma braki w zaopatrzeniu komponentów).  Jak do tego dodasz trwałe zmiany nawyków - jest bardzo prawdopodobne, że branża gastro w obu modelach brzegowych poniesie ciężkie straty bo część ludzi i tak ograniczyła swoje kontakty a turystów też nie będzie.

 

Reasumując gospodarcze pole manewru jest mniejsze niż wydaje się wszystkim co uważają, że restrykcje są nadmierne. Po prostu sytuacja jest trudna i wszyscy wyjdziemy z tego poobijani. Choć niektórzy minimalnie a inni bardzo. Pośrednim skutkiem będzie też to, że na przyszłość ludzie będą zdecydowanie bardziej ostrożni w konsumpcji, braniu nadmiernych kredytów, życiu ponad stan. Ci co akumulowali i oszczędzali są obecnie do przodu. W biznesie pewnie wzrosną marże, może stany magazynowe, zmienią się łańcuchy dostaw. 

 

Twierdzę, że świat będzie się dzielił na przed i pocovidovy. I dobrze bo zagrożenie epidemiczne wisiało nad nami od kilkudziesięciu lat a to które przyszło można uznać za bardzo łagodne. Myślę, że stało się to co musiało się stać. A jeśli tak to nie ma co rozpaczać tylko przygotować się na przyszłość (na różnych poziomach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość z tych argumentów jest szukana jakby na siłę. Co ma średnia gęstość zaludnienia i fakt, że sporą część kraju stanowią lasy? Terenu niezamieszkałego po prostu nie bierze się pod uwagę. A czy miasta w Szwecji różnią się czymś od tych w innych krajach?

 

Owszem, inny argument jest częściowo słuszny- to, że młodzi ludzie szybko się tam usamodzielniają i w przeciwieństwie do południowców, mieszkają, nie mieszkają w większości z rodzicami. Tyle, że to dotyczy całej Skandynawii, a nie tylko Szwecji.

 

Chodzi o to, że ilość zakażeń, a zwłaszcza zgonów, nie jest o wiele wyższa niż w Polsce. Mało tego - nie jest nawet taka sama. Jest znacznie niższa! Czyli same niekorzyści dla nas - i zamknięcie gospodarki, i ograniczanie praw obywatelskich, a efekt jeszcze gorszy.

 

Chodzi o to ze nie wiesz jaki jest finalny bilans zyskow i strat wprowadzenia ograniczen (ja tez nie wiem i nikt nie wie).

A proba porownywania do Szwecji na podstawie tylko liczby ludzi, ilosci zakazen i wprowadzonych restrykcji jest bez sensu. Tak jak pisalem jest miliard innych zmiennych a gestosc zaludnienia to tylko pierwsza z brzegu (moze nie najtrafniejszy przyklad ale jakis wplyw moze miec bo czesc ludzi jednak zyje na tych lasach i jest brana pod uwage przy calosciowych statystykach - nie zmienia to istoty rzeczy ze takie "skiforumowe" modele oparte na trzech zmiennych to sa tyle warte co wizyta u wrozki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Ciekawi mnie też, ilu spośród forumowiczów, którzy w marcu nazywali egoizmem i idiotyzmem wyjazdy na narty (przy kilku zgonach dziennie), dziś już nie jest skłonna do takich określeń przy 600 zgonach dziennie. Co się zmieniło?

 

 

Duzo sie zmienilo.

Wtedy nie wiedzielismy prawie niczego (ile moze potrwac, jak potencjalnie wirus jest grozny itp.). Dlatego rozsadnym wydawalo sie dmuchanie na zimne. 

Teraz wciaz wiemy bardzo malo ale jednak znacznie wiecej niz w marcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duzo sie zmienilo.

Wtedy nie wiedzielismy prawie niczego (ile moze potrwac, jak potencjalnie wirus jest grozny itp.). Dlatego rozsadnym wydawalo sie dmuchanie na zimne. 

Teraz wciaz wiemy bardzo malo ale jednak znacznie wiecej niz w marcu.

I wiemy np. że nie ma co "dmuchać na zimne" bo niewiele to daje a gospodarka cierpi i ludzie też mają różne problemy psychiczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a byles tego tak samo pewny w marcu?

Oczywiście, że nie naukowcy niewiele wiedzieli na temat wirusa, transmisji i przebiegu zakażenia. 

Natomiast nie wszystkie obostrzenia z wiosny były sensowne (zamknięcie lasów), myślę, że większość spodziewała się, że wirus zaniknie latem i jesienią będzie spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duzo sie zmienilo.

Wtedy nie wiedzielismy prawie niczego (ile moze potrwac, jak potencjalnie wirus jest grozny itp.). Dlatego rozsadnym wydawalo sie dmuchanie na zimne. 

Teraz wciaz wiemy bardzo malo ale jednak znacznie wiecej niz w marcu.

No, rozumiem że Ty nie wiedziałeś, ale skąd takie potępianie innych z góry, skoro nie miało się pewności? Rzeczywiście, w tej całej pandemii zauważyłem taką generalną zasadę, że większość ludzi na ogół zakłada, że to co mówią w TV, to jest prawdą. Ja należę do grupy tzw. sceptyków, którzy w pierwszej kolejności zakładają wiarę we własną intuicję, bo inaczej musiałbym się przyznać, że daję sobie "programować" sposób myślenia o świecie przez media (czyli np. czego mam się w danym sezonie bać i pod czego dyktando mam żyć, modyfikując swoje postępowanie). Ale to dotyczy ogółu zjawisk - gdy w TV powiedzą, że ktoś został aresztowany na gorącym uczynku za coś tam, nigdy nie wierzę "na słowo" i nie oczerniam człowieka, póki nie wysłucham wersji obu stron. I takiego podejścia się staram trzymać.

Aczkolwiek dzięki za wyjaśnienie, byłem po prostu tego ciekaw skąd to wynikało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, rozumiem że Ty nie wiedziałeś, ale skąd takie potępianie innych z góry, skoro nie miało się pewności? Rzeczywiście, w tej całej pandemii zauważyłem taką generalną zasadę, że większość ludzi na ogół zakłada, że to co mówią w TV, to jest prawdą. Ja należę do grupy tzw. sceptyków, którzy w pierwszej kolejności zakładają wiarę we własną intuicję, bo inaczej musiałbym się przyznać, że daję sobie "programować" sposób myślenia o świecie przez media (czyli np. czego mam się w danym sezonie bać i pod czego dyktando mam żyć, modyfikując swoje postępowanie). Ale to dotyczy ogółu zjawisk - gdy w TV powiedzą, że ktoś został aresztowany na gorącym uczynku za coś tam, nigdy nie wierzę "na słowo" i nie oczerniam człowieka, póki nie wysłucham wersji obu stron. I takiego podejścia się staram trzymać.

Aczkolwiek dzięki za wyjaśnienie, byłem po prostu tego ciekaw skąd to wynikało.

Cześć

A w tym wypadku druga strona to kto? Układ immunologiczny?

Przypominasz mi mojego, skądinąd dobrego, kumpla, nawet pretendującego do miana przyjaciela, a mam/miałem ich do tej pory w życiu chyba trzech, może czterech.

On ma współczynnik kontestacji 100 - tak jak Ty. Najlepsze (o czym już tu gdzieś pisałem) jest to, że jak on już znajdzie jakąś opcję/grupę/partię na którą postawi i jakoś tak się zdarzy, ze ona wygra to w ciągu dosłownie dni, no może tygodni jest jej najzagorzalszym wrogiem. Takie charakter.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A w tym wypadku druga strona to kto? Układ immunologiczny?

 

W tym przypadku po prostu w ogóle nie widziałem potrzeby zastanawiania się nad skutkami społecznymi, więc nie miałem w ogóle potrzeby roztrząsania po czyjej stronie jest racja, choć taką postawę możesz nazwać egoizmem. Tak, jak już wtedy pisałem - jeśli coś nie jest zabronione prawnie (a wtedy jeszcze nie było - stąd wielu kombinowało, przez jaką granicę legalnie dojechać np. do Austrii), to nie ulegam żadnej presji, czy szantażom emocjonalnym ze strony innych, a po prostu wykorzystuję dostępne możliwości. A że kogoś wkurza to, że potrafię zdobyć się na wyjazd w takich okolicznościach i że ostatecznie wrócę z lepszymi wspomnieniami - to już tradycyjnie powiem, "ich problem". Wiem, że będę rozliczany wyłącznie ze swojego życia, a tzw. odpowiedzialność zbiorową uważam za największe zło. Dlatego pytam, co się od tego czasu zmieniło, że 90% forumowiczów doszła do takiego wniosku, jaki np. ja miałem od początku? I czy nie powinna to być lekcja pokory, skoro już nieraz okazywało się, że nie jest tak groźnie, jak przewidywano (bo Szwecji też większość wróżyła masową śmiertelność)?

 

Wychodzi na to, że wbrew pozorom, to raczej ja mam większe zaufanie do świata (do tzw. naturalnego biegu zdarzeń), natomiast nie mam rzeczywiście zaufania do mediów i polityków. I w tym przypadku, rzeczywiście zakładam najpierw, że "wersja medialna" nie musi być prawdziwa, dopóki jej nie zweryfikuję. Czyli masz rację - kontestowanie.

 

Aha, i źle napisałem - nie "intuicja", a raczej wyciąganie wniosków z obserwacji dotychczasowych, wieloletnich manipulacji medialno-politycznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku po prostu w ogóle nie widziałem potrzeby zastanawiania się nad skutkami społecznymi, więc nie miałem w ogóle potrzeby roztrząsania po czyjej stronie jest racja, choć taką postawę możesz nazwać egoizmem. Tak, jak już wtedy pisałem - jeśli coś nie jest zabronione prawnie (a wtedy jeszcze nie było - stąd wielu kombinowało, przez jaką granicę legalnie dojechać np. do Austrii), to nie ulegam żadnej presji, czy szantażom emocjonalnym ze strony innych, a po prostu wykorzystuję dostępne możliwości. A że kogoś wkurza to, że potrafię zdobyć się na wyjazd w takich okolicznościach i że ostatecznie wrócę z lepszymi wspomnieniami - to już tradycyjnie powiem, "ich problem". Wiem, że będę rozliczany wyłącznie ze swojego życia, a tzw. odpowiedzialność zbiorową uważam za największe zło. Dlatego pytam, co się od tego czasu zmieniło, że 90% forumowiczów doszła do takiego wniosku, jaki np. ja miałem od początku? I czy nie powinna to być lekcja pokory, skoro już nieraz okazywało się, że nie jest tak groźnie, jak przewidywano (bo Szwecji też większość wróżyła masową śmiertelność)?

Wychodzi na to, że wbrew pozorom, to raczej ja mam większe zaufanie do świata (do tzw. naturalnego biegu zdarzeń), natomiast nie mam rzeczywiście zaufania do mediów i polityków. I w tym przypadku, rzeczywiście zakładam najpierw, że "wersja medialna" nie musi być prawdziwa, dopóki jej nie zweryfikuję. Czyli masz rację - kontestowanie.

Aha, i źle napisałem - nie "intuicja", a raczej wyciąganie wniosków z obserwacji dotychczasowych, wieloletnich manipulacji medialno-politycznych.

100% racji.
Politycy manipulowali mówiąc,
że wygraliśmy już z pandemią.
Państwowe media podobnie.
Dobrze, że nie uległeś tej indoktrykacji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam ten wątek i wydaje mi się, że dużo część ulega emocjom mimo tego, że większość ludzi tutaj raczej myśli racjonalnie.

Spora część ludzi niby twierdzi, że wprowadzone przez rząd obostrzenia są bez sensu ale z drugiej strony twierdzi, że model szwedzki się nie sprawdza, albo że nie możemy go porównywać  itp. itd. I mimo tego, że gdzieś w detalach potrafi dostrzec bezsens działań to już całościowo ludzi krytykujących to podejście zaraz wrzuca do jednego wora z koronasceptykami itd.

Dla mnie te obostrzenia, które wprowadził nasz rząd  i inne rządy są większości całkowicie bezsensu (o czym pisałem od początku) i od początku uważam, że szwedzkie podejście w ujęciu długotrwałym będzie najlepsze.

My zarżniemy sobie gospodarkę i służbę zdrowia. Ludzie już umierają z powodu braku dostępu do lekarzy, specjalistów i jeszcze długo będą umierać zz powodu braków środków na służbę zdrowia, a wielu ludzi obecna sytuacja doprowadzi do tragedii życiowych i bankructw.

Tymczasem my jako społeczeństwo zachowujemy się jak rozhisteryzowane dzieci, domagając się od rządu jakiś bezsensownych ograniczeń, które nic nie wnoszą (poza pogorszeniem sytuacji gospodarczej kraju) i pozornego spokoju (bo rząd dla uzasadnienia swoich działań po każdym "zaciskaniu pasa" zmniejsza ilość testów i naraz się okazuje...że działa...szkoda tylko że na papierze ....

 

Podsumowując jesteśmy na takim etapie , że trzeba sobie uświadomić że skutecznej szczepionki jeszcze długo nie będzie, a wirus nie zniknie więc trzeba będzie z nim żyć tak z innymi wirusami i chorobami. Wirus nie dziesiątkuje ludzi co nie znaczy, że nie jest niebezpieczny ale możemy aktualnie wyciągnąć pewne wnioski jakie ograniczenia, środki maja sens a jakie nie :

Wiemy że na pewno dystans społeczny, maseczki, higiena (mycie, dezynfekcja) rąk , dezynfekcja w sklepach, środkach publicznego transportu itd, ograniczenie dużych skupisk ludzi, masowych imprez, czym imprez okolicznościowych ma sens, czy nawet wprowadzenie nauki zdalnej bądź hybrydowej

Ale działania typu zamykanie hoteli, pensjonatów czy domków jest dla mnie bezsensowne bo ludzie przebywają tam i tak w osobnych pokojach. W przypadku hoteli można by pomyśleć o obostrzeniach jak chodzi o restauracje i robić posiłki na konkretne godziny tak by ludzie się nie kumulowali i ograniczyć działalności pewnych części rekreacyjnych.

Podobnie z restauracjami można ograniczyć ilość stolików by był większy dystans  i np. ilość osób przy stolikach tak by ludzie nie gromadzili się w większych grupach ,a powiedzmy spotykali w dwie pary itd.

Zakaz zamknięcia galerii handlowych kolejny bez sens ...to w biedronce ludzie sie mogą tłoczyć przy kasach ale już w sklepie z ciuchami kilku osób być nie może bo się  zarażą....i tak można by bez końca.....o masażystach, klubach fitness, siłowniach .... i innych branżach.

 

Prawda jest taka, że zarażamy się nie przez to, że pojechaliśmy nad Bałtyk czy chodziliśmy do Galerii ale przez to że nie zachowujemy należytego dystansu, że zamiast spotykać się w małych grupach, ludzie może nie idą do pubu czy klubu ale gromadzą się w domach....

Wczoraj poszedłem na zakupy do biedronki wchodzę przede mną i za mną kilka osób....nikt sie nie zatrzymał zdezynfekować rąk...przy warzywach jeden na drugiego wskakuje, przy kasach brak jakiegokolwiek odstępu...ludzie po mieszkaniach gromadzą się w kilkanaście osób...a potem się dziwimy skąd tyle chorych ...dlatego większość tych obostrzeń jest fikcją , bo i tak ludzie je obejdą...dlatego moim zdaniem powinniśmy bardziej starać się przemodelować nasze zachowania, może nawet kosztem bardziej restrykcyjnego podejścia ale generalnie większość obostrzeń powinna być zniesiona, a nacisk powinien być kładziony tylko na przestrzeganie tych, które się sprawdzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...