Skocz do zawartości

Cztery dni w Tatrach zachodnich


Rekomendowane odpowiedzi

Bazą wypadową była Zverovka (schronisko przy stacji narciarskiej w Spalonej (i u stóp kultowego Salatyna)

 

Dzień 1.

 

Wymyśliliśmy sobie, że  w pierwszym dniu zaliczymy "po drodze" Pilsko (lub coś w okolicy). I dzięki temu będzie więcej czasu na działanie w górach. Prognoza pogody była jednak paskudna i plan B był w zanadrzu. Rzęsisty deszcz na rzędnej 1000 m npm zmusił nas aby od razu uderzyć w Tatry. Sprawdzamy, że izoterma "0" ma tam być na 1600 npm. Daje to niewielką nadzieję. Po zainstalowaniu się w schronisku idziemy na wyciąg. Na dole leje, na górze podobno też ale kupujemy wjazd (6E) i lądujemy na górze. Tam na szczęście praktycznie nie pada. Idziemy w stronę Brestovej (to najbezpieczniejszy plan), podchodzimy pod skały pod granią. 

 

251084952_IMG_20200131_135238M.thumb.jpg

 

586623794_IMG_20200131_145941M.thumb.jpg

 

Przepinka i zjazd. Bez rewelacji, ale jesteśmy zadowoleni, że "uratowaliśmy" dzień.

 

Dzień 2

Wychodzimy po śniadaniu (6-8 E). Celem jest... nie tego jeszcze nie wiemy! W portfolio jest Pachola (Pachoł), Spalona lub Smutna Przełęcz. Po drodze dyskutujemy próbując rozpoznać warunki. Spalona nie wygląda zachęcająco (choć oceniamy, że da się zjechać)

 

209311228_IMG_20200201_101105M.thumb.jpg

 

Co do Pachoła to jeszcze większe wątpliwości i z tej dyskusji jakoś wychodzi Smutna. Na początku Tatliakowa Chata (zamknięta) i jeziorko obok.

 

963917482_IMG_20200201_105656M.thumb.jpg

 

943296106_IMG_20200201_105843M.thumb.jpg

 

Dochodzimy do celu. Z lewej jest Smutna Przełecz, skalisty szczyt to Tri Kopy a ten biały to Hruba Kopa.

 

1996986947_IMG_20200201_121212M.thumb.jp

 

Tutaj dłużej dyskutujemy. Wejście na Smutną w mojej ocenie wygląda słabo. Mało wyśnieżone i raczej lodowo. Proponuję abyśmy zrobili tę przełączkę między wymienionymi szczytami, powiedzmy na granicy słońca. Podejrzewam, że zjazd będzie tam lepszy, nawisów nie widać. Nie mamy tam jednak w ogóle traków a dodatku dwaj Słowaków, którzy właśnie dochodzą odradzają ten wariant (mnie ich argumenty nie przekonują). Tak czy tak lądujemy na podejściu na Smutną. Niby tylko 38 stopni ale po prostu lodowo. Wejście w rakach będzie spoko ale powrót nie wygląda dobrze. Widok z góry na stronę południową (i Niżne Tatry).

 

1022915474_IMG_20200201_134705M.thumb.jp

 

a na południe... inny świat!  Zdecydowanie lepszy śnieg, i... ze 20 skiturowców. To Dolina Żarska. Zjeżdżamy więc na południe. Całkiem przyjemnie, szczególnie na dole.

 

1065293122_IMG_20200201_140735M.thumb.jp

 

Bardzo przypomina mi to charakterem południową stronę od przełęczy pod Salatynem. Możecie popatrzeć sobie na opcje zjazdowe (które są wszędzie)

 

759375688_IMG_20200201_140746M.thumb.jpg

 

555725052_IMG_20200201_140750M.thumb.jpg

 

 Teraz powrót, tutaj część ekipy zjeżdża a część wybiera mozolne zejście.

 

980099811_IMG_20200201_152612M.thumb.jpg

 

Teraz jeszcze refleksja artystyczna.

 

1512607837_IMG_20200201_153246M.thumb.jp

 

I zbliżenie na żleby Rakonia. Ta góra od strony polskiej jest banalna a tu...

 

366006722_IMG_20200201_153317M.thumb.jpg

 

I to jest naprawdę dobry moment na powrót bo od południa wchodzi potężny wał chmur. 

 

1483361938_IMG_20200201_162110M.thumb.jp

 

Nie rokuje to zbyt dobrze na jutro, niżej ostatni rzut oka już z bezpiecznej drogi dojazdowej o kwadrans zjazdu od Zverovki.

 

761056642_IMG_20200201_163654M.thumb.jpg

 

 

cdn

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No macie rację - trza kończyć (mam nadzieję, że bez wstydu)

 

 

Dzień trzeci  

 

Niby jakaś nadzieja na widoczność w prognozach była... Niby była... ale się skiepściła. Na dole mżawka nawet. Na górze już "tylko" mgła. A do tego w knajpce stado skiturowców i skiturek. Ano niby niedziela.  Zanim się namyśleliśmy było tak. 

 

373576324_IMG_20200202_101444M.thumb.jpg

 

Idą na nasz "rezerwowy" cel - Brestovą. Na szczęście zatrzymują się po drodze i jakieś zajęcia zaczynają. Dobra nasza! Wyłazimy sami na przełęcz pod Brestovą. Naturalnie byłoby zjechać na drugą stronę i wyleźć stamtąd na Salatyna od południa. Ale zjazdu nie znamy (traków nie mamy), straszy nas nawis na górze. Mariusz ostrożnie wygląda i okazuje się, że strona południowa na górze jest wywiana i lodowa (no skądś ten nawis). Być może kawałek niżej jest lepiej (prawie na pewno) ale wybieramy zjazd drogą podejścia. Ponieważ w nocy spadło z 10 centów to jest bardzo przyjemnie.

 

626201797_IMG_20200202_120252M.thumb.jpg

 

Na dole spotykamy powtórnie "grupkę". Oceniamy, że potencjał zjazdowy z Brestovej jest niewielki bo nie jest szeroko i już po nas było troszkę zryte a po tej ekipie nic tam nie zostaje.

 

301199417_IMG_20200202_122704M.thumb.jpg

 

Pora zmienić miejscówkę. plan jest aby zjechać ile się da przebijając się na podejście pod Salatyna. Trochę to upierdliwe jest bo kosówka dziwnie wysoko. W końcu przepinka.

 

1009357307_IMG_20200202_125119M.thumb.jp

 

Dochodzimy pod Salatyna a tam tłok - chyba z 10 osób. Ale wygląda to na wycof bo większość gdzieś tam na ścianie robi właśnie przepinki nie chcąc chyba jeździć we mgle. Ale z Mariuszem i Kamilem takie opcje nie są możliwe. Dochodzimy na deskach do wysokości gdzie już nie opłaca się walczyć i dalej jest z buta. Za nami podąża jeszcze jak się okazuje Bruno z Krakowa i jeszcze dwóch Słowaków. W 7-kę lądujemy na przełęczy, na Salatyna (co jest kapkę wyżej nie chce nam się pchać bo trzeba by foki zakładać) i stamtąd zarządzamy zjazd. Jest nawet nie najgorsza widoczność. Kolega z Krakowa ma awarię sprzętu więc przyglądamy się z dołu czy dojedzie 

 

1117383709_IMG_20200202_151007M.thumb.jp

 

Jak widzimy, że jest już w bezpiecznej części to możemy zająć się resztą zjazdu.

 

2006770719_IMG_20200202_151122M.thumb.jp

 

1064231968_IMG_20200202_151330M.thumb.jp

 

Teren jest bardzo fajny - rynny potoków, ścianki, trochę głazów i kosodrzewiny. Słowem dużo się dzieje.

 

1992021400_IMG_20200202_151335M.thumb.jp

 

Na dole znajdujemy nieznany mi wjazd na trasę narciarską i tak dzień się kończy.

Jak widać (a właściwie nie widać) nie zrobiłem fot z przełęczy pod Salatynem - może Mariusz albo Kamil coś mają i wrzucą.

 

Dzień 4

 

Tutaj prognozy dawały mało nadziei. Miało lać, być ciepło i wietrznie. Przygotowujemy dwa warianty: awaryjny to oczywiście Salatyn (do momentu gdy uznamy, że to bezpieczne) . Gdyby nie było beznadziejnie to Grześ - Rakoń z możliwie łagodnymi zjazdami. Rano leje niemiłosiernie ale później przestaje. Ruszamy więc Lucną Doliną

 

1390144137_IMG_20200203_101043M.thumb.jp

 

1054093070_IMG_20200203_102248M.thumb.jp

 

Przeprawa przez mostek, napadało tu tyle, że narty są prawie na wysokości poręczy.

 

587034834_IMG_20200203_112540M.thumb.jpg

 

Podchodzimy dalej i lądujemy na grani między Grzesiem a Rakoniem.

 

848761757_IMG_20200203_122000M.thumb.jpg

 

496894971_IMG_20200203_124909M.thumb.jpg

 

Na górze coraz solidniej wieje. Nawet śladu nie ma po opadzie - gołe lodowiska. Dyskutujemy i tu, uwaga, zaczyna się część przygodowa dnia. Uznajemy, że w tych warunkach trzeba się ewakuować. Znajdujemy epicki zjazd piękną rynną. Z mapy nie wynika nam jasno co jest na dole (tzn wynika, że las) ale wiemy, że damy sobie radę. Najpierw zjazd.

 

1127328006_IMG_20200203_132842M.thumb.jp

 

1627440521_IMG_20200203_132826M.thumb.jp

 

A później przygoda. Narty okazują się po raz kolejny wprost idealną opcją do poruszania się skomplikowanym terenie. Potoki przekraczamy parokrotnie. Myślę, że chłopaki dorzucą jeszcze jakieś fajne zdjęcia w tym zakresie.

 

670034183_IMG_20200203_134102M.thumb.jpg

 

991189553_IMG_20200203_134745M.thumb.jpg

 

Pozdro

Wiesiek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I takie małe sprostowanie na zdjęciu numer 6 o ile po lewej to smutna przełęcz to po prawej od przełęczy to nie są Trzy Kopy , Pierwszy z Trzech kop to ten śnieżny szczyt ( Hrubej Kopy to tam nie widać ) i z tej Przedniej Kopy wydaje się zjazd przyjemniejszy.
Jeszcze jedna uwaga te Żleby spadające do Rohackiej to są z Wołowca , i polskiej strony też są ciekawe choćby Żleb Szeryfów


Ot i przyjemnie eksperta posłuchać. Przy okazji poleciłbyś coś lajtowego w Tatrach niekoniecznie Zachodnich.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tracki ze zjazdami nie do strumienia to pilnie strzeżone secret spoty :)

 

Stojąc na górze zjazdu nie miałem ani chwili wątpliwości, że jest on wart tego nieistotnego dojścia na dole. Kilkanaście dodatkowych minut.  Teraz zresztą wiem, że wystarczyłoby jedno przejście. Jest dość pewne, że tym zjazdem niewielu lokalsów jeździ... no bo przez strumień przechodzić??? Kto to widział!

 

:) :) :)

 

Pozdro

Wiesiek 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...