Skocz do zawartości

"Narciarz" z przebiegiem 48 godzin


Gabrik

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Gabrik napisał:

Forum i ogólnie życie pozwala na ignorowanie, dyskutowanie itd. Można zatem napisać swoje zdanie jeśli ma się ku temu silne podstawy, bez konieczności wchodzenia w spór.

Temat nie jest, jak wiele innych 0/1...Morgan np. twierdzi, że 90% spędza na SL ale uzasadnia to typem i sposobem przygotowania tras tam gdzie głównie jeździ. Tomek Kurdziel mówi wyraźnie, że nie widzi sensu dla siebie jazdy na SL zbyt wiele, a jeśli już...to mówi, że obecnie w długości 160. Zatem jak widać wiele zależy od różnych czynników. Choć teraz chciałbym aby pozostać tu tylko w kontekście nauki/rozwijania umiejętności.

Problem w tym, że tu nie da się cokolwiek napisać bez reakcji rzeczonego przeze mnie usera. Niezależnie od tego jak mocne są prezentowane argumenty, to tenże "ekspert" zawsze wie lepiej. Jak chodzi o Kurdziela, to sorry, ale to jest kolejny wielki teoretyk narciarstwa. Pogadaj z zawodnikami z polskiej czołówki jakie mają zdanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze coś o doborze narty.

Dwa zdjęcia  na slalomkach starego typu. Łezka się mi kręci, co to była za jazda.  Z granicy włosko-szwajcarskiej(3500 m) do Cervinii(2000 m). Slalomki plus 25 cm. Ale szły w  gigantowych skrętach, nawet supegig na jajo.  

Na pierwszym zdjęciu(w głębi) najwyższa góra(Gobba di Rolin - 3899 m) z której można zjechać na nartach w Europie, bez potrzeby helikoptera.

L. Theodul w g. Gobba di Rolin 3899 m.jpg

Lodowiec.jpg

My.jpg

  • Like 6
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Gabrik napisał:

Temat nie jest, jak wiele innych 0/1...Morgan np. twierdzi, że 90% spędza na SL ale uzasadnia to typem i sposobem przygotowania tras tam gdzie głównie jeździ. Tomek Kurdziel mówi wyraźnie, że nie widzi sensu dla siebie jazdy na SL zbyt wiele, a jeśli już...to mówi, że obecnie w długości 160. Zatem jak widać wiele zależy od różnych czynników. Choć teraz chciałbym aby pozostać tu tylko w kontekście nauki/rozwijania umiejętności.

W kontekście nauki/rozwijania umiejetności zdecydowanie przekonuje mnie opinia Morgana i jego ekipy. Od juz jako tako opanowanego skretu równoleległego tylko slalomka i to z górnej półki, choć nie FIS. W jego licznych filmach tłumaczy dlaczego tak uważa. Morgan i inni z jego "bandy" to zawodowcy. Oni jeżdżą i szkolą intesywnie na nartach przez 2/3 roku. Głównie duże stacje alpejskie i Pireneje. Wystarczy spojrzeć gdzie organizują kursy. Te jego 10% kiedy nie jeździ na slalomkach to i tak dużo więcej niż nawet dużo jeżdżacy w ciągu roku forumowicze.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, tomkly napisał:

Problem w tym, że tu nie da się cokolwiek napisać bez reakcji rzeczonego przeze mnie usera. Niezależnie od tego jak mocne są prezentowane argumenty, to tenże "ekspert" zawsze wie lepiej.

Masz oczywiście na myśli Mitka. I zgadzam się z Toba co Twojej jego oceny. Ale też naprawdę nie ma się czym i kim przejmować. Przecież nikt nas nie zmusza do czytania jego uwag. BTW czasem są słuszne. :) A juz na pewno nic nie zmusza do odpowiadania na jego upierdliwe zaczepki. Francuzi mają na takich niezłe określenie: "emmerdeur". :)

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Kubis napisał:

Czyli można, tylko nie ma to sensu. Szurać można tak jak na każdej, w dłuższych ciętych tak, żeby za bardzo nie wejść na krawędź. To po cholerę ta krawędź 🙂

Ale Ok, może ją po prostu tego nie widzę. W sumie pół Polski jeździ po mieście na rowerach w góry...

 

To jest tak, ze można pojechać dynamicznie, tyle ile możesz. A można na pół gwizdka, ew odpuścić i pojechać na dwa. Wybór należy do ciebie. To samo na GS, tez da się zacieśnić ew przekrawedziowac na wirtualnej lub nie muldzie znaczy garbie. Mi chodzilo tylko o to, ze to nadal stabilna narta przy dowolnym skręcie i tyle. Czystość skrętów carvingowych nigdy mnie jakoś super nie jarała. Raczej omijanie tyczek, drzew, wirtualnych tyczek, połączonych z dynamiczna jazda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, a_senior napisał:

W kontekście nauki/rozwijania umiejetności zdecydowanie przekonuje mnie opinia Morgana i jego ekipy. Od juz jako tako opanowanego skretu równoleległego tylko slalomka i to z górnej półki, choć nie FIS. W jego licznych filmach tłumaczy dlaczego tak uważa. Morgan i inni z jego "bandy" to zawodowcy. Oni jeżdżą i szkolą intesywnie na nartach przez 2/3 roku. Głównie duże stacje alpejskie i Pireneje. Wystarczy spojrzeć gdzie organizują kursy. Te jego 10% kiedy nie jeździ na slalomkach to i tak dużo więcej niż nawet dużo jeżdżacy w ciągu roku forumowicze.

Tez się zgadzam. Moje ideały to sztekle i fiszery. Volkl i rossi niekoniecznie choć to pewne, stabilne ibprzewudywalne narty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, star napisał:

To jest tak, ze można pojechać dynamicznie, tyle ile możesz. A można na pół gwizdka, ew odpuścić i pojechać na dwa. Wybór należy do ciebie. To samo na GS, tez da się zacieśnić ew przekrawedziowac na wirtualnej lub nie muldzie znaczy garbie. Mi chodzilo tylko o to, ze to nadal stabilna narta przy dowolnym skręcie i tyle. Czystość skrętów carvingowych nigdy mnie jakoś super nie jarała. Raczej omijanie tyczek, drzew, wirtualnych tyczek, połączonych z dynamiczna jazda.

To znaczy że masz bardzo podobną filozofię (o ile to właściwe słowo) narciarstwa jak moja. 
Czasem nawet nie mając okazji poznać się w realu można dużo wyczytać z postów. 👍

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Kubis napisał:

Czyli można, tylko nie ma to sensu. Szurać można tak jak na każdej, w dłuższych ciętych tak, żeby za bardzo nie wejść na krawędź. To po cholerę ta krawędź 🙂

 

Pewnie każdy ma swój ulubiony styl jazdy, który do tego mocno zależy od warunków i okoliczności. Np. na zatłoczonej trasie nie pojedziesz carvingiem. Nie pojedziesz nim w muldach czy wąskich, stromych korytarzach. Mój najbardziej ulubiony to krótki skręt dynamiczny z elementami ześlizgu i carvingu. Ale gdy widzę w miarę pusty i szeroki stok przechodzę na średni i długi, w miarę czysty, skręt carvingowy. I pomimo tego, że nie jestem w stanie dobic biodrem do śniegu to i tak sprawia mi ten sposób jazdy dużą frajdę. W miarę czystym carvingiem jadę też krótkim skrętem na stosunkowo łagodnych, dość ludnych stokach. Ale nigdy nie staram się jechać tak, by koniecznie starać się osiągnąć jak najmniejszy ześlizg. Żadnej carvingowej "religii" czystej krawędzi. :) Tak jest u mnie. Inni pewnie widzą to inaczej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, a_senior napisał:

Pewnie każdy ma swój ulubiony styl jazdy, który do tego mocno zależy od warunków i okoliczności. Np. na zatłoczonej trasie nie pojedziesz carvingiem. Nie pojedziesz nim w muldach czy wąskich, stromych korytarzach. Mój najbardziej ulubiony to krótki skręt dynamiczny z elementami ześlizgu i carvingu. Ale gdy widzę w miarę pusty i szeroki stok przechodzę na średni i długi, w miarę czysty, skręt carvingowy. I pomimo tego, że nie jestem w stanie dobic biodrem do śniegu to i tak sprawia mi ten sposób jazdy dużą frajdę. W miarę czystym carvingiem jadę też krótkim skrętem na stosunkowo łagodnych, dość ludnych stokach. Ale nigdy nie staram się jechać tak, by koniecznie starać się osiągnąć jak najmniejszy ześlizg. Żadnej carvingowej "religii" czystej krawędzi. 🙂 Tak jest u mnie. Inni pewnie widzą to inaczej.

Tylko ja piszę o nauce, a nie preferencjach co do jazdy własnej 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Myślę, że w rozmowie trochę straciliście z oczu rzecz wydaje mi się najważniejszą w szkoleniu czyli cel.

Wbrew pozorom może on być bardzo różny. Inny cel ma instruktor szkolący na godziny na pólku a inny szkolący grupę na tygodniowym kursie. Ze względu na cel i możliwość jego realizacji właściwie nigdy nie szkoliłem na godziny. Ja rozumiem szkolenie jako proces, w którym kształtujemy samodzielnego i bezpiecznego narciarza. Jak widać w tej definicji pomijam aspekt techniki jazdy bo dla mnie nie jest on najważniejszy a co za tym idzie rola sprzętu w szkoleniu też nie jest tak istotna.

Postulowana jest tu szeroko, na podstawie własnych przemyśleń i sugestii praktyków francuskich narta typu SL, jako najlepsza do szkolenia. Osobiście się z tym nie zgadzam głównie ze względu na charakter narty utrudniający ślizg a wymuszający skręt cięty.

Rozumiem, że teraz każdy chce wycinać piękne carvingowe łuki ale pamiętać należy, że jazda cięta jest (w każdej szkole narodowej, naszej, krajów alpejskich, za oceanem) najwyższą formą narciarskiego wtajemniczenia poprzedzająca jazdę sportową. Skręt cięty jest z założenia skrętem do jazdy szybkiej i aby w ogóle przystąpić do jego opanowania należy opanować WSZYSTKIE wcześniejsze elementy szkoleniowe s topniu przynajmniej dobrym aby sobie czy komuś nie zrobić krzywdy.

Wykorzystanie narty taliowanej - jej właściwości skrętnych oraz krótkości ma przyspieszyć cykl szkoleniowy zazwyczaj z pominięciem większości elementów niezbędnych każdemu narciarzowi takich jak świadomość i umiejętność odciążania i dociążania nart, umiejętność jazdy ślizgiem, ześlizgi, właściwe sterowanie skrętem itd.

Pamiętać należy, że skrętem podstawowym jest skręt pełny, długi z właściwą fazą sterowania a to czy jest on ślizgowy czy cięty czy mieszany (a taki w realnej jeździe jest najczęściej) ma już mniejsze znaczenie.

Gdy czyta się opracowania austriackie (tak z przed 4-5 lat), które jednoznacznie mówią, że szkolenie ma być lekkie łatwe i przyjemne tak aby kursant była zadowolony to mnie osobiście trochę się włos na głowie jeży, bo rozumiejąc te idee dosłownie poziom szkolenia i przeciętnego kursanta spadnie. Akurat ja bardzo dużo pracowałem we Włoszech i stąd ten model szkolenia jest mi najbliższy gdzie nie odczuwa się kultu jazdy ciętej a proporcje na kolejnych szczeblach szkolenia od bronze przez silver i gold są fajnie zachowane.

To tak tytułem komentarza, może.

Pozdro

  • Like 5
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Myślę, że w rozmowie trochę straciliście z oczu rzecz wydaje mi się najważniejszą w szkoleniu czyli cel.

Wbrew pozorom może on być bardzo różny. Inny cel ma instruktor szkolący na godziny na pólku a inny szkolący grupę na tygodniowym kursie. Ze względu na cel i możliwość jego realizacji właściwie nigdy nie szkoliłem na godziny. Ja rozumiem szkolenie jako proces, w którym kształtujemy samodzielnego i bezpiecznego narciarza. Jak widać w tej definicji pomijam aspekt techniki jazdy bo dla mnie nie jest on najważniejszy a co za tym idzie rola sprzętu w szkoleniu też nie jest tak istotna.

Postulowana jest tu szeroko, na podstawie własnych przemyśleń i sugestii praktyków francuskich narta typu SL, jako najlepsza do szkolenia. Osobiście się z tym nie zgadzam głównie ze względu na charakter narty utrudniający ślizg a wymuszający skręt cięty.

Rozumiem, że teraz każdy chce wycinać piękne carvingowe łuki ale pamiętać należy, że jazda cięta jest (w każdej szkole narodowej, naszej, krajów alpejskich, za oceanem) najwyższą formą narciarskiego wtajemniczenia poprzedzająca jazdę sportową. Skręt cięty jest z założenia skrętem do jazdy szybkiej i aby w ogóle przystąpić do jego opanowania należy opanować WSZYSTKIE wcześniejsze elementy szkoleniowe s topniu przynajmniej dobrym aby sobie czy komuś nie zrobić krzywdy.

Wykorzystanie narty taliowanej - jej właściwości skrętnych oraz krótkości ma przyspieszyć cykl szkoleniowy zazwyczaj z pominięciem większości elementów niezbędnych każdemu narciarzowi takich jak świadomość i umiejętność odciążania i dociążania nart, umiejętność jazdy ślizgiem, ześlizgi, właściwe sterowanie skrętem itd.

Pamiętać należy, że skrętem podstawowym jest skręt pełny, długi z właściwą fazą sterowania a to czy jest on ślizgowy czy cięty czy mieszany (a taki w realnej jeździe jest najczęściej) ma już mniejsze znaczenie.

Gdy czyta się opracowania austriackie (tak z przed 4-5 lat), które jednoznacznie mówią, że szkolenie ma być lekkie łatwe i przyjemne tak aby kursant była zadowolony to mnie osobiście trochę się włos na głowie jeży, bo rozumiejąc te idee dosłownie poziom szkolenia i przeciętnego kursanta spadnie. Akurat ja bardzo dużo pracowałem we Włoszech i stąd ten model szkolenia jest mi najbliższy gdzie nie odczuwa się kultu jazdy ciętej a proporcje na kolejnych szczeblach szkolenia od bronze przez silver i gold są fajnie zachowane.

To tak tytułem komentarza, może.

Pozdro

Mitku,

nie napisałem , że taką nartę do szkolenia polecam. 

Zacząłem wpis słowami: ,,no to podrażnię lwa '' - z założenia jest czytelne, że chciałem nieco pobudzić i ukierunkować dyskusję, ponieważ i na ten temat jest kilka szkół, świadczą także o tym inne wpisy.

I chyba się udało.

Jako quasi laik osobiście uważam, że rzeczywiście slalomka nie jest dobrą nartą do szkolenia. Nadto uważam, że narta gigantowa także nią nie jest, tzn w obu przypadkach te narty mogą się nadawać, ale co najmniej dla już średniozaawansowanego narciarza - dla kontynuacji rozwoju.

Z trzeciej strony podzielam pogląd, że szkolenie powinno od początku odbywać się na przyzwoitych nartach, o długości 0 - -10 w stosunku do wzrostu, wagi, płci, zaangażowania, oczekiwanych rezultatów  itepe itepe szkolonej osoby.

Reasumując - moim zdaniem początkujący i średniacy powinni używać ambitnych allroundów / high performance  lub hybryd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Kaem napisał:

Mitku,

nie napisałem , że taką nartę do szkolenia polecam. 

Zacząłem wpis słowami: ,,no to podrażnię lwa '' - z założenia jest czytelne, że chciałem nieco pobudzić i ukierunkować dyskusję, ponieważ i na ten temat jest kilka szkół, świadczą także o tym inne wpisy.

I chyba się udało.

Jako quasi laik osobiście uważam, że rzeczywiście slalomka nie jest dobrą nartą do szkolenia. Nadto uważam, że narta gigantowa także nią nie jest, tzn w obu przypadkach te narty mogą się nadawać, ale co najmniej dla już średniozaawansowanego narciarza - dla kontynuacji rozwoju.

Z trzeciej strony podzielam pogląd, że szkolenie powinno od początku odbywać się na przyzwoitych nartach, o długości 0 - -10 w stosunku do wzrostu, wagi, płci, zaangażowania, oczekiwanych rezultatów  itepe itepe szkolonej osoby.

Reasumując - moim zdaniem początkujący i średniacy powinni używać ambitnych allroundów / high performance  lub hybryd.

Cześć

To też ja nie twierdzę, że coś konkretnego polecasz. Z lektury tematu wynika sugestia co do narty typu SL i tyle.

Ja twierdzę, że narta nie ma specjalnego znaczenia byle była zadbana, w miarę nowoczesna, nie za krótka. Zgadzam się z Tobą, że z pewnością lepsza będzie nart porządna niż byle jaka.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, mlodzio napisał:

Dyskusja pouczająca ale jaki wniosek ma wyciągnąć Gabrik ?.  Czy znów ma szukać kolejnych nart ?.

Garbik chyba sobie (po)radzi i trochę nie wierzę w jedynie słuszny kierunek czy wniosek. Jak szkoły z różnych krajach są odmienne, instruktorzy różnie podchodzą, w końcu pewno podejście winno być dostosowane do kursanta szkoła austriacka czasem, ew. na pewnym etapie względem pewnej osoby pewno jest lepsza, podobnie jak amerykański system edukacji. Nart to Garbrik już trochę ma, a jeśli będzie chciał, będzie miał więcej, tak jak źródeł do podejmowania decyzji, nie demonizowałbym roli tego forum, może Gabrik chce sobie jak Plus80 tutaj tylko popisać. Pojadę Waligórskim: 

Ja żadnej rady dawać tu nie mogę; Musisz słuchaczu sam wybrać swą drogę,

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Mitek napisał:

Cześć

Myślę, że w rozmowie trochę straciliście z oczu rzecz wydaje mi się najważniejszą w szkoleniu czyli cel.

Wbrew pozorom może on być bardzo różny. Inny cel ma instruktor szkolący na godziny na pólku a inny szkolący grupę na tygodniowym kursie. Ze względu na cel i możliwość jego realizacji właściwie nigdy nie szkoliłem na godziny. Ja rozumiem szkolenie jako proces, w którym kształtujemy samodzielnego i bezpiecznego narciarza. Jak widać w tej definicji pomijam aspekt techniki jazdy bo dla mnie nie jest on najważniejszy a co za tym idzie rola sprzętu w szkoleniu też nie jest tak istotna.

Postulowana jest tu szeroko, na podstawie własnych przemyśleń i sugestii praktyków francuskich narta typu SL, jako najlepsza do szkolenia. Osobiście się z tym nie zgadzam głównie ze względu na charakter narty utrudniający ślizg a wymuszający skręt cięty.

Rozumiem, że teraz każdy chce wycinać piękne carvingowe łuki ale pamiętać należy, że jazda cięta jest (w każdej szkole narodowej, naszej, krajów alpejskich, za oceanem) najwyższą formą narciarskiego wtajemniczenia poprzedzająca jazdę sportową. Skręt cięty jest z założenia skrętem do jazdy szybkiej i aby w ogóle przystąpić do jego opanowania należy opanować WSZYSTKIE wcześniejsze elementy szkoleniowe s topniu przynajmniej dobrym aby sobie czy komuś nie zrobić krzywdy.

Wykorzystanie narty taliowanej - jej właściwości skrętnych oraz krótkości ma przyspieszyć cykl szkoleniowy zazwyczaj z pominięciem większości elementów niezbędnych każdemu narciarzowi takich jak świadomość i umiejętność odciążania i dociążania nart, umiejętność jazdy ślizgiem, ześlizgi, właściwe sterowanie skrętem itd.

Pamiętać należy, że skrętem podstawowym jest skręt pełny, długi z właściwą fazą sterowania a to czy jest on ślizgowy czy cięty czy mieszany (a taki w realnej jeździe jest najczęściej) ma już mniejsze znaczenie.

Gdy czyta się opracowania austriackie (tak z przed 4-5 lat), które jednoznacznie mówią, że szkolenie ma być lekkie łatwe i przyjemne tak aby kursant była zadowolony to mnie osobiście trochę się włos na głowie jeży, bo rozumiejąc te idee dosłownie poziom szkolenia i przeciętnego kursanta spadnie. Akurat ja bardzo dużo pracowałem we Włoszech i stąd ten model szkolenia jest mi najbliższy gdzie nie odczuwa się kultu jazdy ciętej a proporcje na kolejnych szczeblach szkolenia od bronze przez silver i gold są fajnie zachowane.

To tak tytułem komentarza, może.

Pozdro

Czy ten wpis przejdzie bez echa.......raczej tak a szkoda bo jest to kwintesencja zarysu szkolenia......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adam ..DUCH napisał:

Czy ten wpis przejdzie bez echa.......raczej tak a szkoda bo jest to kwintesencja zarysu szkolenia......

Cześć

Nie przejdzie bez echa, ja osobiście przeczytałem i zgadzam się z wypowiedzią @Mitek, osobiście uważam, że narta dłuższa o większym promieniu uczy skrętu i prawidłowej postawy z tym związanej. @tomkly pewnie też ma spore doświadczenie i to co pisze w swoich postach ma pewnie uzasadnienie w szkoleniu narciarzy obserwując zagraniczne stoki. Niepotrzebne tylko przycinki w tej dyskusji, które nic nie wnoszą. Mitka stanowisko jest niezmienne, Tomkly ze swoich doświadczeń ma już inne, być może nauka na SL jest prawidłowa w dzisiejszych czasach, ale obawiam się że generuje tylko narciarzy trasowych - na sztruks. Nie mówię tu o zawodnikach, bo to długotrwały proces - tylko o zwykłych Kowalskich. Pewnie te narty ułatwiają znacznie jazdę na krawędzi, ale obserwując stoki, często-gęsto ta jazda jest pokraczna, bez jakiejkolwiek kontroli prędkości, a co za tym idzie niebezpieczna. Ważne aby skręcać wtedy kiedy my chcemy i jak chcemy. A do tego na normalnym stoku potrzeba kilka technik narciarskich aby się poruszać bezpiecznie dla siebie i innych.

Ponadto problem polega na tym, że każdy nowicjusz chce jeździć super po 2 tyg. spędzonych na nartach, a jest to długotrwały proces zależny też od predyspozycji potencjalnego narciarza. Mój syn jeździ blisko 5 lat na nartach, a tak naprawdę wczoraj zacząłem zauważać że teraz tak naprawdę staje się z roku na rok coraz lepszym narciarzem. Swoboda jaką teraz się porusza po stoku jest niezależna od warunków śniegowych, rano beton, w południe już mocno rozmiękły śnieg - nie wpłynęły praktycznie na jego jazdę. Ale dla odmiany nauczył się jeździć na SL. Czy było błędem? Nie wiem. Ale jeździ duuuużo więcej niż przeciętny amator i oczywiście pod okiem fachowców, a to zmienia postać rzeczy.

pozdrawiam

Edytowane przez Marcos73
  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Nie przejdzie bez echa, ja osobiście przeczytałem i zgadzam się z wypowiedzią @Mitek, osobiście uważam, że narta dłuższa o większym promieniu uczy skrętu i prawidłowej postawy z tym związanej. @tomkly pewnie też ma spore doświadczenie i to co pisze w swoich postach ma pewnie uzasadnienie w szkoleniu narciarzy obserwując zagraniczne stoki. Niepotrzebne tylko przycinki w tej dyskusji, które nic nie wnoszą. Mitka stanowisko jest niezmienne, Tomkly ze swoich doświadczeń ma już inne, być może nauka na SL jest prawidłowa w dzisiejszych czasach, ale obawiam się że generuje tylko narciarzy trasowych - na sztruks. Nie mówię tu o zawodnikach, bo to długotrwały proces - tylko o zwykłych Kowalskich. Pewnie te narty ułatwiają znacznie jazdę na krawędzi, ale obserwując stoki, często-gęsto ta jazda jest pokraczna, bez jakiejkolwiek kontroli prędkości, a co za tym idzie niebezpieczna. Ważne aby skręcać wtedy kiedy my chcemy i jak chcemy. A do tego na normalnym stoku potrzeba kilka technik narciarskich aby się poruszać bezpiecznie dla siebie i innych.

Ponadto problem polega na tym, że każdy nowicjusz chce jeździć super po 2 tyg. spędzonych na nartach, a jest to długotrwały proces zależny też od predyspozycji potencjalnego narciarza. Mój syn jeździ blisko 5 lat na nartach, a tak naprawdę wczoraj zacząłem zauważać że teraz tak naprawdę staje się z roku na rok coraz lepszym narciarzem. Swoboda jaką teraz się porusza po stoku jest niezależna od warunków śniegowych, rano beton, w południe już mocno rozmiękły śnieg - nie wpłynęły praktycznie na jego jazdę. Ale dla odmiany nauczył się jeździć na SL. Czy było błędem? Nie wiem. Ale jeździ duuuużo więcej niż przeciętny amator i oczywiście pod okiem fachowców, a to zmienia postać rzeczy.

pozdrawiam

To też kolejny Marek fajny post......bodajże 3 tygodniu temu stawiałem na nartach dorosłego faceta na GS 11 z asygnatą Body Miler. Marek Mitek to co Wy piszecie jest całkiem normalne tu nie ma w zasadzie niedomówień - to proces rozłożony na lata.....Ja nie lubię kursantów na SL - to narta która robi skróty, pomija pewne kluczowe elementy jazdy co nie oznacza że takich nart nie proponuję kursantom. Są pewne wyjątki specyficzne, wymagające wyjątkowej atencji...mam ten komfort że na biegu mogę zmieniać narty i to w zasadzie do woli....Rolą instruktora nie jest nauczyć (także) ale uświadomić...ileż rodziców było Panie czemu nie jedzie na "górę" no nie jedzie i tyle...bo nie umie. Ja jestem "godzinowym" instruktorem...taka moda teraz jest......

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Adam ..DUCH napisał:

To też kolejny Marek fajny post......bodajże 3 tygodniu temu stawiałem na nartach dorosłego faceta na GS 11 z asygnatą Body Miler. Marek Mitek to co Wy piszecie jest całkiem normalne tu nie ma w zasadzie niedomówień - to proces rozłożony na lata.....Ja nie lubię kursantów na SL - to narta która robi skróty, pomija pewne kluczowe elementy jazdy co nie oznacza że takich nart nie proponuję kursantom. Są pewne wyjątki specyficzne, wymagające wyjątkowej atencji...mam ten komfort że na biegu mogę zmieniać narty i to w zasadzie do woli....Rolą instruktora nie jest nauczyć (także) ale uświadomić...ileż rodziców było Panie czemu nie jedzie na "górę" no nie jedzie i tyle...bo nie umie. Ja jestem "godzinowym" instruktorem...taka moda teraz jest......

Cześć

Niestety, większość nie ma cierpliwości i oczekuje widocznych postępów w bardzo krótkim czasie, ja jako rodzic też miałem chwilę słabości, ale po przemyśleniu ile czasu ja poświęciłem na jazdę, nie mogę wymagać aby moje dzieci nawet pod opieką fachowców wykonały postęp aż tak widoczny w ciągu tak krótkiego okresu. Nie raz syn narzekał na głupie ćwiczenia, które tłukli na stoku, ale tak musiało być. Będąc na treningu, gadałem z Jasiem Bisagą czemu nasze sieroty omijają tyczki, zamiast je zbijać, wystarczyło pokazać - są za mali - będą nabywać nieprawidłową postawę wyciągając rękę aby zbić tyczkę, podrosną - będą zbijać - na razie za wcześnie - po temacie.

Drugi przykład, kolega już coś jeździ, ale chce znacznie poprawić jazdę (ale w sporcie jak w totolotku - żeby wygrać, trzeba grać 🙂), chłopak młodszy z 15 lat ode mnie, bardzo dobrze zbudowany, chodzi na siłownie - trenuje, więc go zapytałem ile poświęcił czasu aby tak wyglądać, odpowiedział że 2 lata, a jak często chodzi na siłownię, mówi że praktycznie codziennie, więc mu powiedziałem - jak narciarstwu poświęcisz tyle czasu co budowaniu swojej sylwetki to będziesz tak dobrze jeździł jak wyglądasz, bo te 14 dni w roku to trochę za mało. Bo ja chętnie chciałbym wyglądać jak on - jak w 14 dni da się to załatwić to wchodzę 😉

pozdrawiam

  • Like 3
  • Thanks 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utkwił mi w głowie film. Kamera towarzyszyła Feliksowi Neureutherowi w jesieni, w czasie przygotowań do sezonu. Pamiętam jego słowa, że niektórzy już mają sto dni  na śniegu. Liczył pewnie od zakończenia sezonu. On był znany z tego, że się nie "przykładał" do nart.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Plus80 napisał:

Utkwił mi w głowie film. Kamera towarzyszyła Feliksowi Neureutherowi w jesieni, w czasie przygotowań do sezonu. Pamiętam jego słowa, że niektórzy już mają sto dni  na śniegu. Liczył pewnie od zakończenia sezonu. On był znany z tego, że się nie "przykładał" do nart.

Cze

Ale przetrenowanie jest równie szkodliwe jak niedotrenowanie. Widocznie ten cykl treningowy mu wystarczał aby być w czołówce PŚ. Być może sztab doszedł do wniosku, że owo przetrenowanie jest dla niego niekorzystne, pewnie w przypadku innego zawodnika będzie wręcz wskazane (nie przetrenowanie tylko ilość godzin treningowych).

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wg mnie spędzając na stoku 2 tygodnie po kilka godzin to da się zrobić postęp dużo więcej niż widoczny. Kwestia tylko jak wysoko zawiesisz sobie poprzeczkę i jak bardzo jesteś zdeterminowany żeby to osiągnąć.

pozdro

Edytowane przez netmare
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Marcos73 napisał:

Cze

Ale przetrenowanie jest równie szkodliwe jak niedotrenowanie. Widocznie ten cykl treningowy mu wystarczał aby być w czołówce PŚ. Być może sztab doszedł do wniosku, że owo przetrenowanie jest dla niego niekorzystne, pewnie w przypadku innego zawodnika będzie wręcz wskazane (nie przetrenowanie tylko ilość godzin treningowych).

pozdrawiam

Feliks zawsze wiedział kiedy i co trenować 😏

https://m.facebook.com/ntnsnowandmore/videos/10155183898188251/

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...