Skocz do zawartości

Kadencja na rowerze


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam rower w Wadowicach. Mimo, że to rower Krossa trekingowy, to właściwie, to bardziej typu cross, mimo, że ma dwa amortyzatory. Teren do jazdy to miasto, po chodnikach, ścieżki rowerowe nieliczne. I drogi leśne oraz wąskie asfaltowe, o małym ruchu. Taka emerycka jazda, czasem pod górkę do(10 %). Nowe tereny wokół zbiornka wodnego. Cel kilkanście km, do kilkudziesięciu dziennie. Przy dobrej pogodzie. Uzupełniam to, w czasie gorszej pogody, rowerem stacjonarnym.

Interesuje mnie kwestia kadencji. Zauważyłem już na rowerze stacjonarnym , że nogi pracują tak, jak na nartach, przy szybkich skrętach. Jedna się prostuje, druga przygina. Czym szybszy jest ten ruch, tym szybsze są skręty. Z kolei na rowerze, przy małym przełożeniu, pod górkę mniej się męczą moje mięśnie, a mogę jechać szybciej, przy wyższej kadencji. Dość dobrze znoszę krótkotrwałe większe wysiłki, ale bez wyciskania soku z mięśni. Stąd kadencja. Na stacjonarnym utrzymuję często 70-80. Przeczytałem parę rzeczy na ten temat w sieci. Ogólne zdanie jest takie, że należy ją powiększać, ponieważ jest to zdrowsze. Ale pojawia się problem, że nie da się tego tak zrobić, że się tylko chce. Organizm musi sobie to przyswoić, jak pewien ruch narciarski. Miałbym dwa w jednym-łatwiej na rowerze i szybciej na Dynastarach, przy krótkich skrętach.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie jest pytanie dokładnie ? : )

 

 

Miałbym dwa w jednym-łatwiej na rowerze i szybciej na Dynastarach, przy krótkich skrętach.

 

No to mam przykrą wiadomość - to zupełnie inna motoryka. Chcesz na nartach robić 160 skrętów na minutę ? :D Zresztą inaczej mięśnie pracują : ( Ale za to na rowerze się wyrabiają :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jeszcze jedna uwaga: Optymalna jazda to wysoka kadencja przy normalnej jeździe a pod górki  - szczególnie te niewielkie - wypychamy. Dopiero przy długich, męczących podjazdach młynek. 

 

Ja dwa lata temu kupiłem licznik z kadencją i byłem zaszokowany, Jeździłem ze średnia kadencją poniżej 70. Dojeżdżając do domu mam wzniesienie i po kilkudziesięciu km pod to wzniesienie ledwo ledwo ...

Postanowiłem zwiększyć średnią kadencję do 80 - po kilku kilometrach myślałem, że padnę :D tak nienaturalne się to wydawało. Teraz - po dwóch latach - mam często średnią kadencję 92-95. Szczególnie, jak jadę pod wiatr. Oczywiście - jadąc tak na 95% i tak wracam zmęczony - o to przecież chodzi - ale tego wzniesienia nie zauważam. Kilka depnięć i po sprawie. Noga nie dojechana i podaje. Po prostu przy niskiej kadencji męczą się mięśnie a przy wysokiej pracują płuca i serce, cholesterol się wypłukuje, tłuszcz się wytapia, stawy się smarują mazią czy czym tam one są smarowane :P

 

Kolarze szosowi mają kadencję 110 ale nie wiem jak oni to robią : ) W kadencyjnej jeździe pomaga duży kąt rury podsiodłowej, przeszkadza siodełko cofnięte do tyłu, pomagają pedały z zatrzaskami. Ważne, żeby stopami robić okręgi a nie tylko naciskać raz po razie na pedały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

To o czym piszesz jest bardzo ważne w kwestii zmęczenia i skuteczności jazdy. Myślę, że ważną rzeczą jest też odpowiednia rozgrzewka. Ja jestem typowym harpaganem i od razu jak wsiądę na rower to "napadam". To poważny błąd, który staram się eliminować. Sam czuję, że dopiero po przejechaniu 10-15 km organizm jest odpowiednio rozgrzany do szybszej jazdy.

Na podjazdach staram się jechać twardo bo - tak jak piszesz - chodzi o to żeby poczuć jazdę - inaczej nie ma sensu. Obserwując na przykład takie Giro widać jak różną taktykę jazdy i przyzwyczajenia kolarzy. Taki Froom czy Roglic na przykład jadą młynkiem tam gdzie reszta jedzie na dość twardym obrocie. Zresztą patrząc na to co robią Ci ludzie nie jestem sobie w ogóle w stanie wyobrazić jak to jest możliwe. Takie Mortirolo na 17 etapie to ponad 10 km jazdy ze średnim nachyleniem ponad 10% a max prawie 20%.

Pamiętam jak swego czasu był etap przez Stelvio. Z przekroju wynikało, ze goście muszą jechać prze 80 km cały czas pod górę a końcówka to prawie 25 km ze średnim nachyleniem 7%.

To jest po prostu jakiś kosmos!

Agrykola ma 600m i max nachylenie 6%.

Polecam stronę www.altimetr.pl jakby ktoś nie wiedział, że takie coś jest.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie jest pytanie dokładnie ? : )
 
 
 
No to mam przykrą wiadomość - to zupełnie inna motoryka. Chcesz na nartach robić 160 skrętów na minutę ? :D Zresztą inaczej mięśnie pracują : ( Ale za to na rowerze się wyrabiają :D


Witam

Takie przykre wiadomości nie są groźne. Także moje spostrzeżenia nie są śmiertelnie poważne. Dlaczego swego czasu taką furorę wśród dziennikarzy zrobił facet w wieku 104 lat, który przedreptał sto metrów? Otóż z własnego skromnego doświadczenia wiem, że coraz trudniej jest swymi kulasami ruszyć szybciej. Więc jak będą szybciej na rowerze, to coś zostanie na narty. Ja mam na nich zwyczaj używać nóg, a nie tylko majestatycznie wkładać biodro. Zreszta jeszcze trudniejsze do ruszenia. Jak to mówią -"rusz wreście swoją...

Pozdrawiam z kadencją
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też przyznam, że czasem tak robię ... szczególnie, że mam swoje dwie traski pomiarowe - jedna 37 druga 47 km i mierzę sobie czas. Powinno się rozgrzać przed startem. Niby człowiek wie ale jak co do czego to ogień od początku :/ "Umić" a "rozumić" to jednak dwie różne sprawy : )

 

Do mnie dotarło podczas kilku jazd, gdy byłem podmęczony, jakoś nie w formie, od początku nie tak, nogi jakieś ołowiane ... wtedy sobie myślę: "A co tam, pojadę na myjkę i wrócę, przynajmniej nie będzie wstyd". No ale w końcu mówię sobie: dziś dzień lajtowy, nie mierzę czasu, pojadę zobaczyć czy Jeziorka nie wylała (nigdy nie wylewa) i czy ludzie palą ogniska na Kabatach ... spokojnie, kadencja 90, z nikim się przecież nie ścigam. No i na końcu się okazuje, że mam najlepsze czasy : ) Ogień od początku jednak wypala ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć To o czym piszesz jest bardzo ważne w kwestii zmęczenia i skuteczności jazdy. Myślę, że ważną rzeczą jest też odpowiednia rozgrzewka. Ja jestem typowym harpaganem i od razu jak wsiądę na rower to "napadam". To poważny błąd, który staram się eliminować. Sam czuję, że dopiero po przejechaniu 10-15 km organizm jest odpowiednio rozgrzany do szybszej jazdy. Na podjazdach staram się jechać twardo bo - tak jak piszesz - chodzi o to żeby poczuć jazdę - inaczej nie ma sensu. Obserwując na przykład takie Giro widać jak różną taktykę jazdy i przyzwyczajenia kolarzy. Taki Froom czy Roglic na przykład jadą młynkiem tam gdzie reszta jedzie na dość twardym obrocie. Zresztą patrząc na to co robią Ci ludzie nie jestem sobie w ogóle w stanie wyobrazić jak to jest możliwe. Takie Mortirolo na 17 etapie to ponad 10 km jazdy ze średnim nachyleniem ponad 10% a max prawie 20%. Pamiętam jak swego czasu był etap przez Stelvio. Z przekroju wynikało, ze goście muszą jechać prze 80 km cały czas pod górę a końcówka to prawie 25 km ze średnim nachyleniem 7%. To jest po prostu jakiś kosmos! Agrykola ma 600m i max nachylenie 6%. Polecam stronę www.altimetr.pl jakby ktoś nie wiedział, że takie coś jest. Pozdrowienia

Ciekawe z jaka predkoscia jadą np. podjazd 7%. Kosmosem nie jest 25km pod solidna gore- to zrobi każdy jako tako objezdżony...kwestia czasu i przełożenia. Ale te same 20 km, czy chocby kilka km, jechane 2-3 x szybciej to juz konkurs wydolności....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Obserwując kolarzy Giro na podjazdach widać duże różnice w kadencji. Ci z czołówki kręcą szybko. Ci słabsi stają pedałach z dużym przełożeniem i jadą z taką samą szybkością. Gdy przyjdzie przyspieszć, ci z pedałów nie dają rady. Ci z młynka zwiększają przełożenie i stają na pedałach. Szybkość obrotów korby maleje, ale jest na tyle duża, że gość momentalnie wyrywa do przodu.

Pokonując podjazd, nie zależnie z jaką kadencją, zyskujemy taka samą energię potencjalną. Robiąc to, w krótszym czasie, ciało pracuje z większą mocą. Ale znowu ten krótszy czas można osiągnąć dwoma sposobami jw. Ci z pedałów oddychają wolniej i z mniejszym tętnem. Ci z młynka szybciej i tętno rośnie. W drugim przypadku wchłaniamy więcej tlenu. Mamy dwie korzyśći, mniej zmęczone nogi i mniejsze zakwasy.

Spróbuję dojść na stacjonarnym do setki przez pięć , dziesięć minut. Dziewiędziesiąt już osiągam. Wcześniej "jeździłem" ze zwiększającym obciążeniem, i z coraz krótszymi interwałami. I mocno bolały mnie nogi . Nie potrzebuję już silniejszych mięści nóg. Jeżdżę maksymalnie lekko, po raczej gładkich stokach. Czasami za bardzo gładkich. Potrzebuję szybkości, w skracaniu czasu potrzebnego na jeden skręt, poniewaz mnie to jeszcze wciąga. Wzrasta wtedy wydatkowana moc. Taki Hirscher pracuje z dużą mocą. Długi skręt w SG to mniejsza moc chwilowa, ale większa siła mięśni.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe z jaka predkoscia jadą np. podjazd 7%. Kosmosem nie jest 25km pod solidna gore- to zrobi każdy jako tako objezdżony...kwestia czasu i przełożenia. Ale te same 20 km, czy chocby kilka km, jechane 2-3 x szybciej to juz konkurs wydolności....

 

No to zrób 25 km z 7% to pogadamy : )

 

Ja na kilku kilometrach z 5% mam 11 km/h, po kilku kilometrach 5% mam 8 km/h, na kilku kilometrach 7% mam 7,5 km/h. Kilkaset metrów z nachyleniem 9% mam 9,5 km/h ale potem to już cienko. To liczby z dłuższej wycieczki bez bicia rekordów, normalna jazda 60km. Można o mnie powiedzieć, ze jestem jako - tako objeżdżony. 

 

25km z 7% to 1750m przewyższenia - bez żadnego wypłaszczenia na chwile oddechu to jest jednak wyzwanie. Ja bym przedtem się dobrze wyspał i wziął duuuużo wody i bananów na drogę ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zrób 25 km z 7% to pogadamy : )

 

Ja na kilku kilometrach z 5% mam 11 km/h, po kilku kilometrach 5% mam 8 km/h, na kilku kilometrach 7% mam 7,5 km/h. Kilkaset metrów z nachyleniem 9% mam 9,5 km/h ale potem to już cienko. To liczby z dłuższej wycieczki bez bicia rekordów, normalna jazda 60km. Można o mnie powiedzieć, ze jestem jako - tako objeżdżony. 

 

25km z 7% to 1750m przewyższenia - bez żadnego wypłaszczenia na chwile oddechu to jest jednak wyzwanie. Ja bym przedtem się dobrze wyspał i wziął duuuużo wody i bananów na drogę ;D

Cześć

Uuuu to słabiutko...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, to "room for improvement" :D

 

Może i nie najlepiej ale porównywałem na stravie to byłem gdzieś w połowie stawki a to było jedno podejście - ludzie tam jeździli częściej więc łatwiej. Jak na górskie szlaki piesze to na razie u mnie tyle.

Ale  serio cieszę się, że Ci poprawiłem humor :D

 

A jakie Ty masz prędkości ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zrób 25 km z 7% to pogadamy : )

Jeśli może być w kilku kawałkach, przedzielone szybkimi, mało wypoczynkowymi zjazdami to ok. W PL kłopot z takim ciaglym podjazdem. Składanki po 2000m ( uczciwie z mapy a nie GPS) bywały nieraz.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, spoko, to nie było do Ciebie tylko raczej o przewyższeniach: ) Bardziej jako odpowiedź na twoje pytanie ... uważam, że 25km ze stałym 7% to wyczyn.

Niestety w jednym kawałku jest chyba znacznie gorzej i to - inaczej niż na nartach - im bardziej stromo tym gorzej - wolniej się zdobywa wysokość. Bo nie ma chwili oddechu - te wypłaszczenia lub krótkie zjazdy jednak bardzo dużo dają. 

 

Mi np. trasa 63 km z przewyższeniem 1500m zajęła 4 godz 27 min - większość w terenie - ze średnią 14 km/h. Ze dwa razy się pogubiłem więc straciłem może 15 minut prowadząc rower ale mniejsza o większą. Rower tu chyba nie ma większego znaczenia bo opory toczenia są relatywnie małe, powietrza również. Myślę, że zawodnikom z pierwszego sektora zajęłaby nieco powyżej trzech godzin, może 3h 5min-15min - ale to już takim na pograniczu komercyjnego ścigania na poziomie regionalnym. O Mai Włoszczowskiej nie piszę ; )

 

Oczywiście nie licytuję się, w ogóle to internetowe porównywanie siusiaków mnie bardzo śmieszy na tym forum - mam wrażenie, że im bardziej ktoś się chwali tym słabiej jeździ :D Pytałeś, to odpowiadam bo to w sumie jest interesujące.

 

Z innej beczki - ciekaw jestem w jakim tempie inni robią wysokość na skiturach - powiedzmy przy przewyższeniach 500 albo 1500m. 

 

PS: 600m 12% srednia 7,5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, spoko, to nie było do Ciebie tylko raczej o przewyższeniach: ) Bardziej jako odpowiedź na twoje pytanie ... uważam, że 25km ze stałym 7% to wyczyn.

Niestety w jednym kawałku jest chyba znacznie gorzej i to - inaczej niż na nartach - im bardziej stromo tym gorzej - wolniej się zdobywa wysokość. Bo nie ma chwili oddechu - te wypłaszczenia lub krótkie zjazdy jednak bardzo dużo dają. 

 

Mi np. trasa 63 km z przewyższeniem 1500m zajęła 4 godz 27 min - większość w terenie - ze średnią 14 km/h. Ze dwa razy się pogubiłem więc straciłem może 15 minut prowadząc rower ale mniejsza o większą. Rower tu chyba nie ma większego znaczenia bo opory toczenia są relatywnie małe, powietrza również. Myślę, że zawodnikom z pierwszego sektora zajęłaby nieco powyżej trzech godzin, może 3h 5min-15min - ale to już takim na pograniczu komercyjnego ścigania na poziomie regionalnym. O Mai Włoszczowskiej nie piszę ; )

 

Oczywiście nie licytuję się, w ogóle to internetowe porównywanie siusiaków mnie bardzo śmieszy na tym forum - mam wrażenie, że im bardziej ktoś się chwali tym słabiej jeździ :D Pytałeś, to odpowiadam bo to w sumie jest interesujące.

 

Z innej beczki - ciekaw jestem w jakim tempie inni robią wysokość na skiturach - powiedzmy przy przewyższeniach 500 albo 1500m. 

 

PS: 600m 12% srednia 7,5

Cześć

Wcale się nie cieszę, dlaczego?

Zawody to co innego. Idzie się na zabicie z założenia, trasa znana, wszystko właściwie zaplanowane i  nie zostawiasz rezerw.

Chcąc nie chcąc to forum sportowe i rozmawiamy o sportach a tu element rywalizacji jest nieodłącznym elementem działania.

Zaraz będę jechał do pracy i zobaczę przed sobą kogoś na rowerze to będę musiał go dojść - taka zabawa.

Pozfdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, spoko, to nie było do Ciebie tylko raczej o przewyższeniach: ) Bardziej jako odpowiedź na twoje pytanie ... uważam, że 25km ze stałym 7% to wyczyn.
Niestety w jednym kawałku jest chyba znacznie gorzej i to - inaczej niż na nartach - im bardziej stromo tym gorzej - wolniej się zdobywa wysokość. Bo nie ma chwili oddechu - te wypłaszczenia lub krótkie zjazdy jednak bardzo dużo dają. 
 
Mi np. trasa 63 km z przewyższeniem 1500m zajęła 4 godz 27 min - większość w terenie - ze średnią 14 km/h. Ze dwa razy się pogubiłem więc straciłem może 15 minut prowadząc rower ale mniejsza o większą. Rower tu chyba nie ma większego znaczenia bo opory toczenia są relatywnie małe, powietrza również. Myślę, że zawodnikom z pierwszego sektora zajęłaby nieco powyżej trzech godzin, może 3h 5min-15min - ale to już takim na pograniczu komercyjnego ścigania na poziomie regionalnym. O Mai Włoszczowskiej nie piszę ; )


W porównaniu do skiturów na amatorskim poziomie to porównywalny wynik w verticalu, natomiast znacznie lepszy na odległości,
w dobrym skiturowym tempie można robić 400m w górę na 1h

ale zajrzałem na ten serwis Mitka http://www.altimetr....ach-szuter.html
i się zdziwiłem bo kiedyś nie do końca świadomy pojechałem z kolegami na "Modre Sedlo od Peca" które jest na pierwszym miejscu w czechach,
chwilami podchodziłem ale większość jednak podjechałem,
teraz mam tylko łatwiej to fajnie :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, spoko, to nie było do Ciebie tylko raczej o przewyższeniach: ) Bardziej jako odpowiedź na twoje pytanie ... uważam, że 25km ze stałym 7% to wyczyn. Niestety w jednym kawałku jest chyba znacznie gorzej i to - inaczej niż na nartach - im bardziej stromo tym gorzej - wolniej się zdobywa wysokość. Bo nie ma chwili oddechu - te wypłaszczenia lub krótkie zjazdy jednak bardzo dużo dają. Mi np. trasa 63 km z przewyższeniem 1500m zajęła 4 godz 27 min - większość w terenie - ze średnią 14 km/h. Ze dwa razy się pogubiłem więc straciłem może 15 minut prowadząc rower ale mniejsza o większą. Rower tu chyba nie ma większego znaczenia bo opory toczenia są relatywnie małe, powietrza również. Myślę, że zawodnikom z pierwszego sektora zajęłaby nieco powyżej trzech godzin, może 3h 5min-15min - ale to już takim na pograniczu komercyjnego ścigania na poziomie regionalnym. O Mai Włoszczowskiej nie piszę ; ) Oczywiście nie licytuję się, w ogóle to internetowe porównywanie siusiaków mnie bardzo śmieszy na tym forum - mam wrażenie, że im bardziej ktoś się chwali tym słabiej jeździ :D Pytałeś, to odpowiadam bo to w sumie jest interesujące. Z innej beczki - ciekaw jestem w jakim tempie inni robią wysokość na skiturach - powiedzmy przy przewyższeniach 500 albo 1500m. PS: 600m 12% srednia 7,5

Jazdą ma być przyjemnością... zwiedzaniem miejsc gdzie dojscie pieszo jest uciążliwe. Mam juz nieco lat i wyczyny już mało mnie bawią. Twoje 63 km w 4.5 godz to juz pewnie poza moim obecnym zasiegiem, choć może.... sprawdzę we wrześniu. ;-). Jest ogromna różnica z podjeździe 5-10% a 12- 17% Piewszy można jechać kilka km drugi to juz wyciskacz potu i lez... Zatrzymanie się na 1-2 minuty, gdy uda już pieką bardzo pomaga... zawsze można udawać że trzeba zdjęcie zrobić..... :-) Acha.... ze zliczaniem przewyższenia trzeba uważać.... nawet programy z korekcja błędów sumują drobne wahania wysokości i czasem jazda 30km ścieżka wzdłuż rzeki daje 600m wysokości. Ratunkiem są programy/strony typu cykloatlas.cz gdzie wysokości liczone są z mapy cyfrowej a nie zapisu GPS.... Pewnie nie tylko tam ale nie szukałem. Fajna strona. http://www.altimetr....kid-slaski.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W porównaniu do skiturów na amatorskim poziomie to porównywalny wynik w verticalu, natomiast znacznie lepszy na odległości,
w dobrym skiturowym tempie można robić 400m w górę na 1h

 

No tak, ale odległości przy podjazdach na rowerze raczej tylko ułatwiają sprawę  - mniejsze nachylenie jak dalej pisze @mig12345 : ) Z tym 400m/h to by pasowało, jak zaczynałem od 500m/h to potem było już ciężko ...  

 

 

Jazdą ma być przyjemnością...

 

zawsze można udawać że trzeba zdjęcie zrobić..... :-)

Acha.... ze zliczaniem przewyższenia trzeba uważać.... 

 

No dla mnie też ma dodatkowy cel: zrzucanie brzucha :D 

Taaa ... z Góry Kalwarii do Warszawy GPS mi pokazał 150 m pzrewyższenia przez jakieś 8 godzin. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że to było na kajaku :D

Co do zdjęcia: ależ oczywiście - to podstawa : )

 

LCPwhve.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozpiętości wysokości i stopce wygląda mi na Rudą :D

Drugi jest zrozumiały. To zapis ucieczki na silniku w poprzek Mamr przed frontem burzliwym. GPS z włączoną korekcja barometryczna. Wyraźnie widać spadek ciśnienia. Ale pierwszy to słoneczna pogoda tam..... I surowy zapis... Widać co warte zapisy wysokości... Ruda to rzeczownik ( dziwne ale jednak) Rudy, Rudzie, Rudą, na Rudę. Lm - Rudy ( też miejscowość w okolicy). Taka ciekawostka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie były zawody tylko wakacyjna wycieczka :D

Spróbuj to zrobić - myślę, że zmienisz opinię.

Cześć

No i w tym problem. Dziś specjalnie wziąłem Garmina, żeby sprawdzić prędkość na podjeździe i w ogóle zapomniałem że go mam. Myślę, że na "osiągi" - jeżeli podjazd ma określoną długość i przewyższeniem - wpływa sporo zmiennych: profil, jakość nawierzchni, wiatr, przejechane do tej pory km, w jaki sposób przejechane itd.

Generalnie na krótkich podjazdach jak zrzucam z największej tarczy z przodu to już mi wstyd ale czasami trzeba. Powyżej 10% to już jest walka i nigdy nie maiłem okazji jechać takiego podjazdu długo - odcinki po 100-300 metrów może to max. Mało jeździłem na południu ale spor po górach świętokrzyskich i np na Łysicę od Św Katarzyny nie byliśmy w stanie wjechać, targanie roweru było na sporych odcinkach.

Powiem Ci, że podjazdu to ja się żadnego nie boję ale zjazdów się boję jak cholera. Jeździłem kiedyś z gościem w moim wieku jeżdżącym w maratonach MTB podobno dobrym. Na podjazdach zyskiwał niewiele ale na zjazdach po prostu znikał.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo zjazd to technika a podjazd to katorga. Oczywiście jak się trafią kamienie, luźny piach i korzenie to również technika.

Z tymi podjazdami to jest tak, że jak już pierwsze mdłości miną to tylko głowa jedzie. 100-300 metrów to się na długu tlenowym wypchnie, potem- po kilku km to już zupełnie inaczej wygląda.

Zupełnie inaczej się podjeżdża po 30 km ostrego kręcenia a zupełnie inaczej na świeżo, gdy chce się wykręcić czas.

 

Weźmy taki podjazd pod Most Północny od strony Tarachomina - po 30km w tym prawie 20 od Siekierek ta nową szutrową ścieżką nad Wisłą, wytrzęsieniu tyłka na dziurawym asfalcie koło kortów tenisowych dalej fajnym szutrze do elektociepłowni, chwila odpoczynku przez mostek nas Kanałem Żerańskim, zjazd przez park i do góry na most. To taki wredny most z tej strony bo liczysz latarnie i jak już dojeżdżasz to tej co niby miał być koniec to dalej wciąż pod górę ale nie tak ostro :D

 

No i jak tak normalnie sobie jedziesz po tych 30km, już naruszony to jesteś gdzieś w 2/3 stawki na stravie a jak chcesz się sprawdzić to nagle jesteś w 1/3 stawki. A tam nie dosyć, że pocinają przecinaki na szytkach to ludzie też ściemniają. Taki segment "Most Północny (MSC)" najszybciej zrobiła pani ze średnia prędkością 66.2 km/h co pod górkę nawet dla Sagana byłoby niemożliwe. Na innych trasach raczej przeciętna :D

 

Masz stravę ? Posprawdzaj sobie. Nie lubie stravisti na ścieżkach rowerowych bo to zwykle są cymbały ale strava jest fajna bo masz wszystkie swoje przeloty na różnych segmentach, wykres czasów które robisz i widzisz czasy wszystkich innych. Uczy pokory na rowerze : ) Ja tam jestem pokorny co do swoich umiejętności to Ci po ostatnim komencie nie wrzuciłem pewnego dowcipu rysunkowego Mleczki z kurami na grzędzie ale mnie korciło :D

 

PS: Tak patrzę: Jak sobie normalnie jadę to mam ten początek pod most średnią 17,3 km/h a jak dałem ognia żeby się sprawdzić to 30 km/h - segment "Most północny podjazd od Tarchomina" - to jest w pierwszych 8% jadących - tak to jest z tymi cyferkami ; ) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...