Skocz do zawartości

Bezsens


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Załączam zdjęcie kolejki pod szczytem Everestu. Jest to jakiś znak czasu. Czasu, który wymusza na niektórych ludziach, by się "sprawdzić". By dać znać o sobie, choćby tylko w kręgu znajomych, że się jest jednostką niezwyczajną. Kimś silnym, która "da radę". Najwyższa góra na świecie jest jedyna. I wszyscy ją znają. To jest ważne, ponieważ wjście na nią robi wrażenie. Tak jak robi wrażenie na znajomych, że się weszło na Rysy(też kolejki), gdy się było na wycieczce w Zakopanem.

Czy kolejka na Everest składa się z alpinistów(tu himalaistów). Watpię. To kwestia przygotowania fizycznego(wysiłek nie przelewki). Kasy, by najcięższą robotę zrobili ci, którzy potrzebują moich pieniędzy. Za pieniądze wszystko mam maksymalnie ułatwione. I nie znając gór, ich pogodowych humorów, ślepo idę za wskazówkami tych, co na mnie zarabiają.

Czym jest wspinaczka, alpinizm? Ja sądzę, że w pierwszym rzędzie przeżyciem przygody. Przygody w intymnym obcowaniu z górami, z ich pięknem i grozą. To się odbywa tylko między nami. To nie jest takie ważne, czy wyjdę na szczyt. Czy też 'zrobię" nową drogę na ścianie. Chcę oczywiście to zrobić, przy pomocy własnego ciała. Tu nie chodzi jedynie o "widoki", które mogę mieć z samolotu, czy helikoptera. Zresztą nie rzadko zdobyty szczyt jest we mgle. Tu chodzi o bezpośredni kontakt mojej skóry z twardą, kruchą, czy oślizgłą skałą. Ze śniegiem, czy lodem. Wszystko to można głęboko przeżyć na setkach gór, które nazwy nic nie znaczą dla szerokiej publiki. Za to będą bardzo wiele znaczyły dla mnie i do mnie podobnych. Dla mnie takie kontakty(bezpośrednie kontakty z przyrodą, krajobrazem) są przeżyciami intymnymi. Wiemy co to słowo znaczy.

Pozdrawiam

Załączone miniatury

  • 190523135925-01-mount-everest-line-0522-exlarge-169.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Załączam zdjęcie kolejki pod szczytem Everestu. Jest to jakiś znak czasu. Czasu, który wymusza na niektórych ludziach, by się "sprawdzić". By dać znać o sobie, choćby tylko w kręgu znajomych, że się jest jednostką niezwyczajną. Kimś silnym, która "da radę". Najwyższa góra na świecie jest jedyna. I wszyscy ją znają. To jest ważne, ponieważ wjście na nią robi wrażenie. Tak jak robi wrażenie na znajomych, że się weszło na Rysy(też kolejki), gdy się było na wycieczce w Zakopanem.

Czy kolejka na Everest składa się z alpinistów(tu himalaistów). Watpię. To kwestia przygotowania fizycznego(wysiłek nie przelewki). Kasy, by najcięższą robotę zrobili ci, którzy potrzebują moich pieniędzy. Za pieniądze wszystko mam maksymalnie ułatwione. I nie znając gór, ich pogodowych humorów, ślepo idę za wskazówkami tych, co na mnie zarabiają.

 

 

Kolego,

każdy ma jakieś marzenia. Jednych na nie stać innych nie. I to w skrócie.

A teraz rozwinę myśl:

Dawno temu w lecie widziałem kolejkę na Giewont - szli różni ludzie, łącznie z jakąś pielgrzymką śpiewającą pieśni religijne. Czym (poza kasą) różnią się oni od tych stojących w kolejce na M E ?

Rozumiem Twoje rozterki - to obcowanie z naturą, zdobywanie czegoś.............. ale życie zaczyna zapier.......ć i kto może realizuje swoje palny/marzenia.

Byłem w weekend majowy w Rzymie. Widziałem pierdylion takich samych jak ja - chcieli wchłonąć jak najwięcej. TO TO SAMO tylko za mniejszą kasę i z mniejszym wysiłkiem. Ja im tego nie odmawiam, ba jak mnie będzie strać i będę miał kondycję może stanę w kolejce (mamy taki pomysł na jesień do Nepalu, ale nisko).

A jak zapragnę obcowania z naturą to zięć ma działkę nad jeziorem na Kaszubach. Siadam z wędką na pomoście (kilka lat temu zaśmiałbym się na sam pomysł), piję browarek, a wieczorem ognisko i kiełbasa. I jest spokój, cisza, relaks.

A jak jedziesz na narty i stoisz w kolejce do wyciągu to jak jest? Dla mnie to ta sama kolejka jak na ME.

 

pozdrawiam

R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego polecam skitury.


Nawet w skiturach mozna zaliczac trudne linie, odhaczac wybitne szczyty i zliczac verticale. Mozna tez spuscic powietrze i pojsc w bok. To kwestia psychiki. PS w ON podobnie, mozna romantyczniej, czemu dalo swiadectwo tu wielu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym jest wspinaczka, alpinizm? Ja sądzę, że w pierwszym rzędzie przeżyciem przygody. Przygody w intymnym obcowaniu z górami, z ich pięknem i grozą. To się odbywa tylko między nami. To nie jest takie ważne, czy wyjdę na szczyt. Czy też 'zrobię" nową drogę na ścianie. Chcę oczywiście to zrobić, przy pomocy własnego ciała. Tu nie chodzi jedynie o "widoki", które mogę mieć z samolotu, czy helikoptera. Zresztą nie rzadko zdobyty szczyt jest we mgle. Tu chodzi o bezpośredni kontakt mojej skóry z twardą, kruchą, czy oślizgłą skałą. Ze śniegiem, czy lodem. Wszystko to można głęboko przeżyć na setkach gór, które nazwy nic nie znaczą dla szerokiej publiki. Za to będą bardzo wiele znaczyły dla mnie i do mnie podobnych. Dla mnie takie kontakty(bezpośrednie kontakty z przyrodą, krajobrazem) są przeżyciami intymnymi. Wiemy co to słowo znaczy.

Pozdrawiam

 

Przy takim założeniu to rzeczywiście bezsens.

 

Ale ... są inne założenia i sposoby życia i postrzegania siebie i otaczającej nas rzeczywistości. Można zatem pójść o przy pomocy przewodników, tragarzy itp "pomocników", wejść, zaliczyć, zrobić zdjęcia, wrzucić na instagram i wyznaczyć następny cel.

 

Po jaką cholerę się męczyć, obcować , przeżywać. Przecież to są tylko środki a celem jest medialna sława "sława" dla celebrytów czy chociaż w mniejszym lub szerszym kręgu znajomych, artykuł w branżowym periodyku albo chociaż duża ilość odsłon bloga, lajków w mediach społecznościowych. Czasami wizyty w programach śniadaniowych bo ktoś "zdobył" jakąś tam "koronę" albo spakował w autobus biedne peruwiańskie kobieciny i wywiózł na szczyt.

Veteranie naprawdę tego nie dostrzegasz ?

 

Żyjemy w świecie politycznej poprawności gdzie nie wolno oceniać, wartościować, wszystko jest piękne i dobre.

Bardziej martwi mnie, że każde wyrażenie poglądów przez dużą część społeczeństwa kończy się epitetami i posądzeniami o faszyzm, homofobię, biały suprematyzm i cholera wie co jeszcze.

 

To, że ktoś w kolejce odstoi do Mont Blanc czy jak pokazujesz Czomolungmy to mały problem. Dlaczego zatem mieć pretensje do innych że ludzie chcą sobie zrobić słitfocię na jakiejś tam górze najwyższej na świecie czy tylko w Europie, Afryce itd.

 

Stać ich na to niech robią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Veteranie naprawdę tego nie dostrzegasz ?
 
Witam

Dostrzegam. To nie zazdrość mną kieruje. Na Rysy nie bedę stał w kolejce. Byłem kilka razy z różnych stron. Wyjść jeszcze może wyjdę. Ale nie zejdę. Kolana zaczynaja wysiadać po pieciuset metrach zejścia(różnica).

Taki tłum, jak pod Everestem, to wzmożone niszczenie tego miejsca. Nie pomogą żadne opłaty za pozostawianie sprzętu. Ścieki z kuchni, z pryszniców, czy z odchodów ludzkich dostana się do miejscowego potoku. Nie miejmy złudzeń. A wszelki złom i kości ludzkie będą tam nieustannie narastać.

Nie jest to sprawa tylko tych ludzi. Rzecz jest głębsza. Nie jestem pewien, czy ludzkość wygra wyścig z narastającym zanieczyszczeniem środowiska. Jeśli nie wygra(a liczba ludzi na naszej planecie bardzo szybko rośnie), to zginie ta dumna cywilizacja. Kultura, robienia co chcę ze swoimi pieniędzmi, do tego prowadzi.

Jestem romantykiem i bardzo lubię przyrodę, krajobrazy. Takie sam na sam. Leżałem nieraz wśród falujących na wietrze zbóż i godzinami patrzyłem na niebo, jak się tworzą obłoczki, jak zanikają.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie niech Bóg broni abym Cię posądzał o zazdrość. Nawet mi to przez sekundę do głowy nie przyszło.

 

Jak na dekadenta przystało ;) widzę raczej koniec pewnego etapu w historii.

I ta masowa turystyka himalajska w ten trend się wpisuje. A Nepal jest ludnym i bardzo biednym krajem komunistycznym krajem  :o Rządzą leniniści a największa partia opozycyjna to też komuniści ale maoiści. Turystyka czomolungmowa jest tak ważna jak tlen na wysokości 6.000 metrów, bo przynosi "dewizy". Taka jest prawda etapu w rozwoju społeczno gospodarczym i turystyka będzie jeszcze większa, jeszcze lepiej zorganizowana i jeszcze w większej ilości.

I nic na to nie poradzimy.

 

Kto mógłby zatrzymać to szaleństwo ?

Tylko europejsko-amerykańscy kulturowi marksiści czyli młodzi, dobrze wykształceni i z dużych ośrodków Europy i Ameryki którzy stoją w tych kolejkach do wejścia na szczyt (jak np. córka mojego kolegi). Ale nie sądzę aby tak się stało. Oni żyją w świecie pozorów. Czasami tak bardzo, że myślę iż sami są pozorami np. córka kolegi jest bardzo "eko" i chciała nawet karmić moje psy "vege food" ale cóż to szkodzi polecieć do Azji i dać się wprowadzić na jakąś "górkę". Przecież to takie ekscytujące i tyle lajków przynosi. A co do psów to najlepiej podrzucić rodzicom albo jeszcze lepiej oddać do schroniska a później pójść na demonstrację walczącą o prawa zwierząt. I tak samo z obroną przyrody, klimatu, używaniem plastików, szeroko rozumianą dobroczynnością itd. Pozory.

Taki świat. I nie ma nadziei na zmianę (wg. mnie). Dopóki nie nastąpi jakieś bum :(. Przynajmniej bum kulturowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale po co to zatrzymywać ?

Niech każdy żyje jak lubi póki innym nie szkodzi ...

 

 

Nie rozumiem dlaczego przeciwnikom wydaje się, że wystarczą pieniądze aby zdobyć Mount Everest.

To nie jest prawda.

Za kasę, ciężko wlecieć tam nawet śmigłowcem bo tak wysoko nie latają.

Dymanie z buta nawet bez bagażu na ponad 8K to nie są żarty.

 

Mam malutkie osobiste doświadczenie w solidnym niżu pogodowym na raptem 2 400m.

Myślę, że ciśnienie nie symulowało nawet 5000m. 

Myślałem, że zejdę przy "zdobyciu" 100m pod stromą górę.

Nie wyobrażam sobie jak można wleźć na 8848,- wstając z za biurka i tylko za to płacąc pieniędzmi ojca dla kaprysu.

To jakieś mity.

 

p.s. latałem szybowcem na blisko 6000m bez tlenu zupełnie bez wrażeń.

Znaczy fizycznych bo estetyczne były niewyobrażalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego przeciwnikom wydaje się, że wystarczą pieniądze aby zdobyć Mount Everest.

To nie jest prawda.

Za kasę, ciężko wlecieć tam nawet śmigłowcem bo tak wysoko nie latają.

Dymanie z buta nawet bez bagażu na ponad 8K to nie są żarty.

 

Mam malutkie osobiste doświadczenie w solidnym niżu pogodowym na raptem 2 400m.

Myślę, że ciśnienie nie symulowało nawet 5000m. 

Myślałem, że zejdę przy "zdobyciu" 100m pod stromą górę.

Nie wyobrażam sobie jak można wleźć na 8848,- wstając z za biurka i tylko za to płacąc pieniędzmi ojca dla kaprysu.

To jakieś mity.

 

p.s. latałem szybowcem na blisko 6000m bez tlenu zupełnie bez wrażeń.

Znaczy fizycznych bo estetyczne były niewyobrażalne.

 

A wydawało mi się, że nie lubisz kozakować  :)

 

 

 

 

Dla zainteresowanych: poczytajcie sobie, jakie warunki -poza kasą- trzeba spełnić, żeby się na taki niedzielny spacerek załapać:

 

https://alpenglowexp...QyYgKN1U3VnRdjA

 

 

i jakie mogą być tego konsekwencje, nawet dla młodego (w moim pojęciu) człowieka:

 

https://www.dailymai...0WDxj_XsKTtjVCg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wydawało mi się, że nie lubisz kozakować :)




Dla zainteresowanych: poczytajcie sobie, jakie warunki -poza kasą- trzeba spełnić, żeby się na taki niedzielny spacerek załapać:

https://alpenglowexp...QyYgKN1U3VnRdjA


i jakie mogą być tego konsekwencje, nawet dla młodego (w moim pojęciu) człowieka:

https://www.dailymai...0WDxj_XsKTtjVCg


Bukriejev też opisał swoją historię.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Veteranie naprawdę tego nie dostrzegasz ?

Witam

Dostrzegam. To nie zazdrość mną kieruje. Na Rysy nie bedę stał w kolejce. Byłem kilka razy z różnych stron. Wyjść jeszcze może wyjdę. Ale nie zejdę. Kolana zaczynaja wysiadać po pieciuset metrach zejścia(różnica).

Taki tłum, jak pod Everestem, to wzmożone niszczenie tego miejsca. Nie pomogą żadne opłaty za pozostawianie sprzętu. Ścieki z kuchni, z pryszniców, czy z odchodów ludzkich dostana się do miejscowego potoku. Nie miejmy złudzeń. A wszelki złom i kości ludzkie będą tam nieustannie narastać.

Nie jest to sprawa tylko tych ludzi. Rzecz jest głębsza. Nie jestem pewien, czy ludzkość wygra wyścig z narastającym zanieczyszczeniem środowiska. Jeśli nie wygra(a liczba ludzi na naszej planecie bardzo szybko rośnie), to zginie ta dumna cywilizacja. Kultura, robienia co chcę ze swoimi pieniędzmi, do tego prowadzi.

Jestem romantykiem i bardzo lubię przyrodę, krajobrazy. Takie sam na sam. Leżałem nieraz wśród falujących na wietrze zbóż i godzinami patrzyłem na niebo, jak się tworzą obłoczki, jak zanikają.

Pozdrawiam


Na Rysy jak wejdziesz to zjeździesz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu, miałem nawet z nim jechać ale tak się ustawialiśmy to na Taury to na Rysy że w końcu nie pojechaliśmy. 

Lecąc podciął jeszcze turystkę - też nie przeżyła. Ten wypadek i kilka innych mocno ostudził moje zapędy ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...