Skocz do zawartości

Przebieg


star

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 978
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dodane grafiki

Czym teraz jeździsz, bo już nie pamiętam?

Kupujesz nowe auto żeby zaoszczędzić??? a poprzednie jest jeszcze nie spłacone?
Chyba nie ogarnąłem ;)

Mercedes 9gtronic Benz 156km 1.6 turbo.
Klasa E? PS a tymczasem kumpel (ten od foki RS) dalej się bawi. Można zgadywać. Poranna Joanna winna być panna: "Ale zabójcze wrażenie to logo i super tył- to jaguarek- podrasowane tylne światła stopu."

Załączone miniatury

  • Messaging1587096296971.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym teraz jeździsz, bo już nie pamiętam?

 

 

 

Klasa E? 

 

Klasa C, a dokładnie C 180 w kombi (czyli model S205)

Reszta się zgadza: 1.6 benzyna, 156 km, 9 gtronic

 

 

Kupujesz nowe auto żeby zaoszczędzić??? a poprzednie jest jeszcze nie spłacone?

Chyba nie ogarnąłem  ;)
 

 

A co w tym dziwnego?

Obecna wartość rynkowa posiadanego przeze mnie, prawie dwuletniego, samochodu jest cały czas wyższa niż cena którą zapłaciłem za niego w salonie (cały czas jest sporo wyższa niż prognozowana cena nowego samochodu)

Nie martwi mnie zatem kwestia utraty wartości.

Przy założeniu, że Golfa uda mi się kupić za mniej więcej 100.000 zł, to zamiana MB na VW winna skutkować zmniejszeniem pozostałego do spłaty kredytu o ponad połowę

Poza tym w Mercedesie jeden przegląd okresowy kosztuje tyle ile w VW pakiet na 3 lata...

Ubezpieczenie VW też raczej będzie tańsze.

No i Golf raczej nie będzie palił 15 l po mieście.

Same oszczędności... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasa C, a dokładnie C 180 w kombi (czyli model S205)
Reszta się zgadza: 1.6 benzyna, 156 km, 9 gtronic


No na dwoje babka włożyła. C lub E. Tym premium się zasugrerowalem. Ale marka, nie model jak się okazało. Pisałeś też o infiniti, q30 bodajże. Z tym samym silnikiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasa C, a dokładnie C 180 w kombi (czyli model S205)
Reszta się zgadza: 1.6 benzyna, 156 km, 9 gtronic


A co w tym dziwnego?
Obecna wartość rynkowa posiadanego przeze mnie, prawie dwuletniego, samochodu jest cały czas wyższa niż cena którą zapłaciłem za niego w salonie (cały czas jest sporo wyższa niż prognozowana cena nowego samochodu)
Nie martwi mnie zatem kwestia utraty wartości.
Przy założeniu, że Golfa uda mi się kupić za mniej więcej 100.000 zł, to zamiana MB na VW winna skutkować zmniejszeniem pozostałego do spłaty kredytu o ponad połowę
Poza tym w Mercedesie jeden przegląd okresowy kosztuje tyle ile w VW pakiet na 3 lata...
Ubezpieczenie VW też raczej będzie tańsze.
No i Golf raczej nie będzie palił 15 l po mieście.
Same oszczędności... :)

Golf kombi? Wez Passata:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golf HB. Myślę, że się pomieszczę.

Zrobiłem rachunek sumienia i okazało się, że na przestrzeni ostatnich prawie dwóch lat tylko pięć razy jechałem moim samochodem w więcej niż dwie osoby, w tym tylko dwa razy jechaliśmy w trójkę lub czwórkę na dystansie większym niż 100 km.

Poza tym Passat mi się nie podoba, zwłaszcza w środku. Siedziałem w najnowszym i nawet Golf 7 był moim zdaniem od niego ładniejszy (nie wspominając o 8). 

Zresztą bagażnik golfa HB ma 381 litrów, a bagażnik C klasy kombi 460 litrów, przy czym Mercedes wlicza to objętość schowka pod podłogą (brak zapasu), a VW nie. 

 

 

No na dwoje babka włożyła. C lub E. Tym premium się zasugrerowalem. Ale marka, nie model jak się okazało. Pisałeś też o infiniti, q30 bodajże. Z tym samym silnikiem.

 

Zawsze pisałem o marce "premium" i to w cudzysłowie :)  Zresztą co to za "premium"? :) Prawdziwe premium to Aston, Bentley, Maserati czy RR, budget premium to Lexus i Jaguar, a MB, Audi, BMW czy Infiniti to po prostu "premium"

A w E klasie benzyna 1.6 chyba nie występowała... Jest za to dieselek 1.6, 160 km (oznaczenie 200 d)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sese, a KIA? Te koreańczyki są coraz lepsze, a przede wszystkim, de gustibus, bardzo ładne. Gdybym miał kupować nowego dla siebie (niemożliwe :)) byłaby to zapewne X Ceed z mocnym benzyniakiem i koniecznie AWD. Gdybym nie potrzebował AWD (niemożliwe :)) to celowałbym w zwykłego Ceed. Mieszkam w mieście i nie potrzebuje samochodu do jazdy po mieście (chodzę po nim lub jeżdżę rowerem), ale gdybym musiał więcej jeździć samochodem po mieście rozważyłbym też hybrydę Niro.

 

Te koreańczyki naprawdę są OK. Silniki, wszystkie, są pewne, trwałe i bezawaryjne. 7 letnia gwarancja działa. Nie ma kłopotów z kupnem dobrych zamienników. Minęły już te czasy gdy koreańczyk postrzegany był jako "drugi sort". :)

 

Ale gdyby nie koreańczyk rozglądałbym się za francuzem. Tyle że raczej diesel. Z benzynowych może 1.3 Renault, ale z dużymi oporami.

 

Do Japończyków nie mam veny, a niemieckie mi się nie podobają. Może jeszcze najbardziej ten Golf 8. Ale długo analizowałbym z jakim silnikiem.

 

Spokojnie znalazłbym coś dla siebie w granicach 100 tys. zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie warunki brzegowe są takie:

- cena - około 100.000 zł +/- 10 %

- benzyna

- silnik dość żwawy - przyspieszenie na poziomie poniżej 9 sekund

- automat

- na tyle dużo miejsca dla kierowcy, abym przy moim wzroście - 191 cm i maksymalnie odsuniętym fotelu, mógł wyprostować lewą nogę w kolanie (bez tej możliwości bardzo cierpię podczas wyjazdów dłuższych niż  500 km) 

 

Niezbędne wyposażenie:

- światła full led a najlepiej matrix led 

- dostęp bezkluczykowy 

- lusterka fotochromatyczne

- tempomat adaptacyjny

- aktywny asystent utrzymania pasa ruchu

- kamera 360 stopni a minimum to "zwykła" kamera cofania

- ogrzewanie przednich foteli i najlepiej ogrzewanie kierownicy

- elektryczna klapa

 

W założonym budżecie i wyposażeniu mieszczą się: 

- Skoda Scala

- Skoda Kamiq

- Skoda Octavia (cennikowo znacznie przekracza budżet, wszystko zależy od rabatów i finansowania. Nie ma jeszcze benzyny z DSG na polskim rynku)

- VW Golf 8 (nie ma elektrycznej klapy, ale można ją zamontować po zakupie bez utraty gwarancji)

- Kia Ceed/Proceed/X Ceed

 

Z powyższych na papierze wygrywa Golf (ma najwygodniejsze siedzenia, najlepsze multimedia, najmniejszą utratę wartości i w sumie  podoba mi się)

 

Jeżeli udałoby się uzyskać jakiś mega rabat (na poziomie 30 %) to w grę wchodzą także auta premium:

- BMW  2 Gran Coupe (z założonym przeze mnie wyposażeniem kosztuje cennikowo 175.000 zł i jest niestety zaledwie w 116 konnym dieslu. Benzyna droższa)

- Nowe Audi A3 (z założonym przeze mnie wyposażeniem kosztuje cennikowo 150.000 zł)

- Mercedes A sedan - nie mylić z CLA (z założonym przeze mnie wyposażeniem kosztuje cennikowo 175.000 zł i jest w 150 konnym dieslu. Benzyna droższa)

 

Odrzuciłem:

- Forda Focusa - miałem Mk1, narzeczona miała Mk3 FL i... wystarczy

- Hyundaia i30 - nie podoba się mi

- Toyotę Corollę - siedziałem, jeździłem - to jednak nie to. Poza tym HB stanowczo za mały, SW za drogi, a sedan brzydki.

- Toyotę C-HR - niewygodnie mi się jeździło (miałem ją na 3 dni)

- Peugeota 308 i 2008 - małe rabaty - wychodzi stanowczo za drogo. Poza tym 2008 za mały

- Seata Leona - wiem, wiem to jest to samo co Golf. Zdjęcia mnie nie zachwyciły, a na żywo jeszcze nowego nie widziałem

Cześć

He he NO to mamy Sebastian tak skrajnie różne priorytety tego co w samochodzie jest potrzebne a co nie, że chyba bardziej się nie da. :)
Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze w ramach "zabijania" wolnego czasu opowiem Wam o moim pierwszym samochodzie. Będzie romantycznie. :) Ten pierwszy mój samochód nazywał się oficjalnie VW 1302, ale popularnie określano go w Polsce nazwą "garbus", a we Francji dużo ładniej - "biedronka". Kupiłem go w Belgii, dzięki pomocy szwagra, w październiku 1981 r. To ważny rok, bo dwa miesiące później Jaruzelski ogłosił nam wojnę. Miałem już wtedy 31 lat, roczne dziecko i niewiele pieniędzy na życie. Ale na stary 8 letni garbusek starczyło. Już w trakcie powrotu nim do Polski (do Belgii pojechałem pociągiem) zauważyłem, że coś jest nie tak z silnikiem. Rozgrzany bardzo słabo ciągnie. Szczęśliwie dojechałem do domu. Samochód miał swoje wady i zalety. Dość wygodny w środku, choć przestrzeni nie było za wiele, bardzo małe 2 bagażniki, niezbyt mocny (44 KM) silnik chłodzony powietrzem (brak problemu z płynem chłodniczym :)). Ale był bardzo pewny, niezawodny, a nawet jeśli pojawiła się awaria, była ona łatwa i tania do usunięcia.

 

Samochód przeżył 10 naszych pięknych lat, chyba najpiękniejszych w naszym życiu. Zapewnił nam bezpieczne wyjazdy na wakacje, w góry, nad polskie morze, wielokrotny wyjazd do Francji, Niemiec i Belgii. Najpierw z jednym, a potem z dwójką dzieci. Bardzo miło np. wspominam wakacje nad Atlantykiem w miejscowości Pornic (Loara Atlantycka - dorzucam zdjęcie z córką). Dzielnie spisywał się wszędzie, gdzie nas dowoził. Tylko raz zawiódł, a ściśle zawiódł jego stary akumulator, gdy chciałem odebrać żonę i świeżo narodzona córkę ze szpitala. Ale wtedy kupno nowego akumulatora było równie trudne jak dziś powrót samolotem z Bahamów. :) Bagażniki były niewielkie, ale od czego jest dach. Na zdjęciu widać nasz powrót z rocznego pobytu we Francji w 1985. Trochę się wiozło. Niestety jego koniec był smutny. Zdradziłem go. :) Skończył na francuskim złomowisku.

 

I jeszcze jedna opowieść mechaniczna. Największa w moim życiu. Jak napisałem, silnik mojego Garbuska zdradzał niepokojące objawy słabości. Rok po zakupie samochodu postanowiłem zrobić mały remont silnika. Nie bardzo mogłem znaleźć fachowca, do tego kolega sąsiad sporo grzebiący przy samochodach zachęcił mnie, żebym sam to zrobił. Co prawda od zawsze uwielbiałem grzebać w mechanizmach, ale remont silnika... Podjąłem wyzwanie. Inny sąsiad taksówkarz udostępnił mi na 2 tygodnie garaż. Z pomocą kolegi "mechanika" wyciągnąłem silnik z samochodu, drobne 100 kg. I zaczęła się największa przygoda mechaniczna w moim życiu. Internetu nie było, ale jakieś książki były dostępne. No i wiedza + doświadczenie innych. Ktoś doradził by wymienić pierścienie na te z polskiego Fiata, bo pasują. Inny doradził by rozkręcić korbowody i przyjrzeć się panewkom. To był dobry pomysł, zrobiłem to i okazało się, że niektóre z nich są przytarte. To tłumaczyło słabość silnika. Lege artis powinno się zrobić szlif korbowodów i założyć grubsze nowe panewki. Ale ja poszedłem na niebezpieczne skróty. Znalazłem w warsztacie od VW jakieś stare używane panewki (ale nie przytarte) i założyłem je w miejsce poprzednich. Wszystko skręciłem jak należy. Założyłem nowe pierścienie, złożyłem i uszczelniłem korpus, który składał się z dwóch symetrycznych połówek. Sporo umęczyliśmy się przy wkładaniu silnika. Powinien być specjalny trzpień naprowadzający na sprzęgło, ale go nie miałem. Wreszcie z bijącym sercem pierwsze odpalenie. Coś nie tak. Pomyliłem rozrząd. Zmiana kabli na kopułce. Drugi odpał... DZIAŁA! To był prawdziwy sukces a właściwie fuks. Ponad 2 tygodnie ciężkiej, ale fascynującej pracy popołudniowej. Samochód jeździł przez następne 9 lat, zrobił kolejne 100 tys. km przebiegu. Skończyły się słabości silnika. To były piękne dni... :)

 

villbon20.jpg

pornic06.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sese, a KIA? Te koreańczyki są coraz lepsze, a przede wszystkim, de gustibus, bardzo ładne. Gdybym miał kupować nowego dla siebie (niemożliwe  :)) byłaby to zapewne X Ceed z mocnym benzyniakiem i koniecznie AWD. Gdybym nie potrzebował AWD (niemożliwe  :)) to celowałbym w zwykłego Ceed. Mieszkam w mieście i nie potrzebuje samochodu do jazdy po mieście (chodzę po nim lub jeżdżę rowerem), ale gdybym musiał więcej jeździć samochodem po mieście rozważyłbym też hybrydę Niro.

 

Te koreańczyki naprawdę są OK. Silniki, wszystkie, są pewne, trwałe i bezawaryjne. 7 letnia gwarancja działa. Nie ma kłopotów z kupnem dobrych zamienników. Minęły już te czasy gdy koreańczyk postrzegany był jako "drugi sort".  :)

 

 

Pisałem o tym wczoraj:

 

 

Bardzo zafiksowałem się na produktach Kia - przymierzałem się do Ceeda, Proceeda, X Ceeda, a nawet Niro. Obejrzałem wszystkie testy, posiedziałem i pojeździłem wszystkimi. Doceniam zaawansowanie techniczne, super mutimedia, znakomitą jakość wykonania, dobre silniki i osiągi, ale gdy patrzę na przód każdej "kijanki" (nawet na stingera) to mimo wielkich chęci nie potrafię powiedzieć, że to jest coś ładnego.

Linia boczna ok, tył zazwyczaj śliczny (vide Proceed), ale ten przód... Wiem, że  według filozofii Kia to jest niby pysk tygrysa, ale ja tego nie kupuję. A jednym z podstawowych kryteriów przy zakupie nowego samochodu jest dla mnie to, żeby jego widok w garażu budził jednak uśmiech a nie zażenowanie.

 

 

 

Cześć

He he NO to mamy Sebastian tak skrajnie różne priorytety tego co w samochodzie jest potrzebne a co nie, że chyba bardziej się nie da. :)
Pozdrowienia

 

Dla mnie najważniejszy jest: 

- automat

- wygodny fotel i wystarczająca ilość miejsca na nogi kierowcy (kręgosłup, dyskopatia itd. Jak zacząłem zwracać uwagę na fotel i na jego właściwe ułożenie to nagle przestałem wychodzić na czworakach z samochodu po dojechaniu na wakacje)

- jak najlepsze światła led (teraz mam mercedesowskie high beam led, ale matrixy są jeszcze półkę wyżej. Chyba nic tak nie poprawia bezpieczeństwa jak dobre światła)

 

W dalszej kolejności zwracam uwagę na:

- adaptacyjny tempomat i różnego rodzaju asystenci - nie mam obecnie i nigdy nie miałem. Ale za każdym razem gdy jestem już za Monachium i mija mi 7 albo 8 godzina za kółkiem to żałuje że jednak nie mam. A jazda w korku z ACC by VW to czysta poezja (jechałem jako pasażer)

- elektryczną klapę - toż to najlepszy wynalazek ostatnich czasów. Obecnie mam też elektrycznie podnoszoną roletę. Bomba

- dostęp bezkluczykowy - w obecnym samochodzie nie mam, ale dużo jeżdżę takim z keyless'em i jest super

- bez kamery mógłbym się najszybciej obejść, ale już parę razy uratowała mi zderzak. Co ciekawe - w moim samochodzie mam funkcje autonomicznego parkowania. Od odbioru auta do dzisiaj z niej nie skorzystałem. Nawet nie wiem jak to aktywować. Jak jadę wolno pojawia mi się symbol "P" i strzałka lewo/prawo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o tym wczoraj:

 

 

 

 

Dla mnie najważniejszy jest: 

- automat

- wygodny fotel i wystarczająca ilość miejsca na nogi kierowcy (kręgosłup, dyskopatia itd. Jak zacząłem zwracać uwagę na fotel i na jego właściwe ułożenie to nagle przestałem wychodzić na czworakach z samochodu po dojechaniu na wakacje)

- jak najlepsze światła led (teraz mam mercedesowskie high beam led, ale matrixy są jeszcze półkę wyżej. Chyba nic tak nie poprawia bezpieczeństwa jak dobre światła)

 

W dalszej kolejności zwracam uwagę na:

- adaptacyjny tempomat i różnego rodzaju asystenci - nie mam obecnie i nigdy nie miałem. Ale za każdym razem gdy jestem już za Monachium i mija mi 7 albo 8 godzina za kółkiem to żałuje że jednak nie mam. A jazda w korku z ACC by VW to czysta poezja (jechałem jako pasażer)

- elektryczną klapę - toż to najlepszy wynalazek ostatnich czasów. Obecnie mam też elektrycznie podnoszoną roletę. Bomba

- dostęp bezkluczykowy - w obecnym samochodzie nie mam, ale dużo jeżdżę takim z keyless'em i jest super

- bez kamery mógłbym się najszybciej obejść, ale już parę razy uratowała mi zderzak. Co ciekawe - w moim samochodzie mam funkcje autonomicznego parkowania. Od odbioru auta do dzisiaj z niej nie skorzystałem. Nawet nie wiem jak to aktywować. Jak jadę wolno pojawia mi się symbol "P" i strzałka lewo/prawo

Fakt, pisałeś, nawet przeczytałem, ale... gapa ze mnie. Ten przód też mnie nie zachwyca, ale to tylko jeden element.

 

Z tych Twoich wymagań to dla mnie tylko wygodny fotel i... tempomat. Jakikolwiek. Bardzo przydatny przy dłuższej trasie, bo można zdjąć nogę z gazu i nie cierpnie. No i automatyczna klima. Ale ja mało jeżdżę. Natomiast musi być mocny silnik. Kamera cofania, która mam obecnie, to bardzo przydatna, ale nie niezbędna rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie:

 

- Duży, rower 29 musi wchodzić do bagażnika bez zdejmowania koła przy złożonych tylnych siedzeniach, porządny rozstaw osi,

- Dobre światła,

- Raczej płaski i szeroki żeby się trzymał drogi i nie bujał przy bocznym wietrze, łatwo kajak na dach wrzucić,

- Małe spalanie na trasie,

- Tempomat, zwykły - bez bajerów,

- Fotochromatyczne lusterko, fajnie by też było mieć automatyczne wycieraczki,

- Automatyczna klimatyzacja - klimy nie używam ale fajnie mieć stabilną temperaturę,

- Wygodny fotel z podparciem lędźwiowym.

- Czujniki parkowania bo już mam dosyć oskrobanych zderzaków,

- Elektryczne szyby,

- Fajny jest czujnik martwego pola,

- Jak najmniej elektroniki która się może popsuć,

- Dobre głośniki i najlepiej, żeby dało radę ciągnąc ze streamera,

- Dobrze wyciszony,

- Odmrażanie elektryczne przedniej szyby. Przyzwyczaiłem się, że szyb nie trzeba skrobać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Bardzo miło np. wspominam wakacje nad Atlantykiem w miejscowości Pornic (Loara Atlantycka - dorzucam zdjęcie z córką).

 

Ile trwała i na ile etapów była podzielona tak wyprawa z Polski do Pornic?

Jak przez mgłę pamiętam wyprawę z rodzicami Fiatem 126 (nie PF, nie FSM ale prawdziwym włoskim Fiatem) z Częstochowy do Warny, ale Warna to nie wybrzeże Atlantyku...

 

Taka ciekawostka - pamiętam, że Fiat 126 w wydaniu włoskim miał mechaniczny tempomat - była to linka sterująca przepustnicą, którą operowało się podobnie jak cięgłem od ssania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o tym wczoraj:

 

 

 

 

Dla mnie najważniejszy jest: 

- automat

- wygodny fotel i wystarczająca ilość miejsca na nogi kierowcy (kręgosłup, dyskopatia itd. Jak zacząłem zwracać uwagę na fotel i na jego właściwe ułożenie to nagle przestałem wychodzić na czworakach z samochodu po dojechaniu na wakacje)

- jak najlepsze światła led (teraz mam mercedesowskie high beam led, ale matrixy są jeszcze półkę wyżej. Chyba nic tak nie poprawia bezpieczeństwa jak dobre światła)

 

W dalszej kolejności zwracam uwagę na:

- adaptacyjny tempomat i różnego rodzaju asystenci - nie mam obecnie i nigdy nie miałem. Ale za każdym razem gdy jestem już za Monachium i mija mi 7 albo 8 godzina za kółkiem to żałuje że jednak nie mam. A jazda w korku z ACC by VW to czysta poezja (jechałem jako pasażer)

- elektryczną klapę - toż to najlepszy wynalazek ostatnich czasów. Obecnie mam też elektrycznie podnoszoną roletę. Bomba

- dostęp bezkluczykowy - w obecnym samochodzie nie mam, ale dużo jeżdżę takim z keyless'em i jest super

- bez kamery mógłbym się najszybciej obejść, ale już parę razy uratowała mi zderzak. Co ciekawe - w moim samochodzie mam funkcje autonomicznego parkowania. Od odbioru auta do dzisiaj z niej nie skorzystałem. Nawet nie wiem jak to aktywować. Jak jadę wolno pojawia mi się symbol "P" i strzałka lewo/prawo

Cześc

No to jak już się tak bawimy:

- kombi duży lub inny duży ale nie limuzyna

- manual

- 4x4

- dobre zawieszenie (nie za miękkie)

- ogrzewane szyby i lusterka

- dobry zestaw głośnomówiący

- relingi

 

Ja wiem czy coś jeszcze...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golf HB. Myślę, że się pomieszczę.
Zrobiłem rachunek sumienia i okazało się, że na przestrzeni ostatnich prawie dwóch lat tylko pięć razy jechałem moim samochodem w więcej niż dwie osoby, w tym tylko dwa razy jechaliśmy w trójkę lub czwórkę na dystansie większym niż 100 km.
Poza tym Passat mi się nie podoba, zwłaszcza w środku. Siedziałem w najnowszym i nawet Golf 7 był moim zdaniem od niego ładniejszy (nie wspominając o 8).
Zresztą bagażnik golfa HB ma 381 litrów, a bagażnik C klasy kombi 460 litrów, przy czym Mercedes wlicza to objętość schowka pod podłogą (brak zapasu), a VW nie.



Zawsze pisałem o marce "premium" i to w cudzysłowie :) Zresztą co to za "premium"? :) Prawdziwe premium to Aston, Bentley, Maserati czy RR, budget premium to Lexus i Jaguar, a MB, Audi, BMW czy Infiniti to po prostu "premium"
A w E klasie benzyna 1.6 chyba nie występowała... Jest za to dieselek 1.6, 160 km (oznaczenie 200 d)


Występowała. Stąd mój strzał
http://www.encyklope...l-156km/123489/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile trwała i na ile etapów była podzielona tak wyprawa z Polski do Pornic?

Wtedy mieszkałem we Francji pod Paryżem (Bretigny sur Orge). Stamtąd do Pornica było "tylko" 400 km. A z Polski do Bretigny (niecałe 1500 km) jeździliśmy z noclegiem w Niemczech albo wschodniej Francji.

 

Malucha (bez tempomatu :)) miał ojciec i często mi go pożyczał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześc
No to jak już się tak bawimy:
- kombi duży lub inny duży ale nie limuzyna
- manual
- 4x4
- dobre zawieszenie (nie za miękkie)
- ogrzewane szyby i lusterka
- dobry zestaw głośnomówiący
- relingi

Ja wiem czy coś jeszcze...
Pozdrowienia


Ja doceniłem system auto-hold.
Jadąc w korku do Zakopanego na jedynce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka - pamiętam, że Fiat 126 w wydaniu włoskim miał mechaniczny tempomat - była to linka sterująca przepustnicą, którą operowało się podobnie jak cięgłem od ssania...

Tak było również w 126p, drut zakrzywiony pod deską rozdzielczą. Ja tego patentu używałem (ostrożnie) przy wypychaniu auta z zasp. Raz nawet miałem problem wskoczyć do kabiny. Inne zimy, klimaty. Tak było pd koniec lat 70.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...