Skocz do zawartości

Długość nart na początek


Spiochu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jaką proponujecie długość nart wypożyczyć? Kobieta 28 lat, 164cm/66kg. Pierwsze kroki na nartach. Zakładana dobra sprawność.

Witam

 

To ja strzelam!

 

Zacząć od minus pięć( w dół).  Ale jeszcze szerokość pod butem?  Powiedzmy ok.  do 70 mm.  Sprężystość(gdy byłby wybór jw.) - na wyczucie, oparte na podłodze i chwycone za dziób.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym poszedł w kundle.
Z kundlem najłatwiej się zaprzyjaźnić.
Tylko do lansu się trochę słabo nadaje.

 

Na kundle jest teraz moda i to one są najbardziej lanserskie.

Od dawna Volkl RTM to bardzo modna narta, teraz widzę coraz większe ciśnienie na Kastle MX i Scott The Ski (których jesteś posiadaczem sądząc po zdjęciach). I nie ukrywam widzę tu robotę NTN-u i Tomasza Kurdziela, bo on je właśnie wychwala.

 

Odnośnie nart to absolutnie bez kpiny uważam, że najlepsze byłyby narty długie znacznie powyżej wzrostu i mało taliowane jakieś stare "ołówki" w dobrym stanie. Narty co same skręcają (potężne dzioby) są lekkie i krótkie nie nadają się do nauki jazdy na nartach. Prowokują do nierozważnych zachowań bez mozolnego zdobywania podstaw.

 

A co chce osiągnąć autor tematu czy właściwie jakie są jego intencje to nie wątpię, że się niebawem dowiemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką proponujecie długość nart wypożyczyć? Kobieta 28 lat, 164cm/66kg. Pierwsze kroki na nartach. Zakładana dobra sprawność.

Pytanie podstawowe jest, jak będzie uczona?

 

Jeśli "po Bożemu" czyli wszelkie ewolucje płużne to długość jest bez znaczenia w - granicach zdrowego rozsądku, narty stosunkowo długie nawet z pianki będą dobre może nawet lepsze. B)  

 

Jeśli jest ciśnienie na jazdę carwungową to tylko slalomka 155cm :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką proponujecie długość nart wypożyczyć? Kobieta 28 lat, 164cm/66kg. Pierwsze kroki na nartach. Zakładana dobra sprawność.

 

Ja jak zaczynałam na nartach to miałam podobny wiek, 165cm/58kg, narty allroundy Atomica 157cm długości - dobre żeby nie zniechęcić i nie przeszkadzające w zdobywaniu podstawowych umiejętności. Myślę że narty powyżej 160 cm dla początkującej kobitki mogą być pewną barierą psychologiczną nie do przejścia (zwłaszcza widząc że połowa facetów na polskich stokach jeździ na łyżwach 160 cm przy wzroście >1,80m)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie nart to absolutnie bez kpiny uważam, że najlepsze byłyby narty długie znacznie powyżej wzrostu i mało taliowane jakieś stare "ołówki" w dobrym stanie. Narty co same skręcają (potężne dzioby) są lekkie i krótkie nie nadają się do nauki jazdy na nartach. Prowokują do nierozważnych zachowań bez mozolnego zdobywania podstaw.

 

Ołówki są najlepsze, jak chcesz kogoś skutecznie zniechęcić do nart, lub udowodnić, że techniki kątowe są wstępem do jazdy równoległej, potem tego oduczać. Nauczyć jazdy wąskiej, żeby potem to poszerzać. Doskonalić techniki ślizgowe, żeby nie pokazać jazdy na krawędzi. Sam wiele lat temu, jeżdżąc na ołówkach na poziomie zbliżonym do instruktorskiego przesiadłem się na deskę. Potem wszedłem na narty taliowane i wróciłem do nart. Z ołówków to można zrobić płot albo saneczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ołówki są najlepsze, jak chcesz kogoś skutecznie zniechęcić do nart, lub udowodnić, że techniki kątowe są wstępem do jazdy równoległej, potem tego oduczać. Nauczyć jazdy wąskiej, żeby potem to poszerzać. Doskonalić techniki ślizgowe, żeby nie pokazać jazdy na krawędzi. Sam wiele lat temu, jeżdżąc na ołówkach na poziomie zbliżonym do instruktorskiego przesiadłem się na deskę. Potem wszedłem na narty taliowane i wróciłem do nart. Z ołówków to można zrobić płot albo saneczki.

 

Nie do końca rozumiem co chcesz przekazać.

 

Po pierwsze.

Do praktycznie końca lat 90-tych miliony ludzi zaczynało jazdy na ołówkach i nie zniechęcali się do narciarstwa. Co więcej narciarstwo sprawiało im wiele przyjemności :)

 

Po drugie.

Jak to nazwałeś "techniki kątowe" i " techniki ślizgowe" są potrzebne i wręcz niezbędne do sprawnego i bezpiecznego poruszania się po stoku. Tego nie trzeba się "oduczać". To wstęp i baza. To jest potrzebne. Nikt nie jeździ tylko na krawędzi. A ci którzy próbują zawsze i wszędzie są po prostu niebezpieczni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Technik "kątowych" trzeba się zacząć "oduczać", w pewnym momencie. Nie będzie dalszego postępu, jeśli coś  z nich zostanie w jeździe.  Nie musi się od tej bazy zaczynać. Jeśli uczeń jest na tyle sprawny i nie zbyt bojaźliwy, to po wyborze odpowiedniego miejsca do nauki, lepiej od nich nie zaczynać.  Zostaną i tak szybko samorzutnie odkryte przez ucznia.   Nie jest to żadna trudność. Trudnością będzie tylko zademonstrowanie ich w "instruktorski" sposób.  Taką metoda nauki unika się  wszczepionych pozostałości  technik kątowych. Wszczepionych na zawsze.  

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem co chcesz przekazać.

 

Po pierwsze.

Do praktycznie końca lat 90-tych miliony ludzi zaczynało jazdy na ołówkach i nie zniechęcali się do narciarstwa. Co więcej narciarstwo sprawiało im wiele przyjemności :)

 

Po drugie.

Jak to nazwałeś "techniki kątowe" i " techniki ślizgowe" są potrzebne i wręcz niezbędne do sprawnego i bezpiecznego poruszania się po stoku. Tego nie trzeba się "oduczać". To wstęp i baza. To jest potrzebne. Nikt nie jeździ tylko na krawędzi. A ci którzy próbują zawsze i wszędzie są po prostu niebezpieczni.

Ludzie jeździli na ołówkach bo nie było innej możliwości, alternatywą była deska i ja skorzystałem z tej alternatywy do czasu pojawienia się nart taliowanych.

Nie napisałem o braku przydatności techniki kątowej ale o technice kątowej jako o wstępie do jazdy równoległej a to jest zupełnie coś innego. Narta taliowana daje zupełnie inne możliwości zainicjowania skrętu, kiedy ołówek wymagał nadania sporego kata prowadzącego, początkujacy nie dawał rady rotacją nart i robił to zaczynając od pługa. To był wstęp do techniki równoległej polegającej na uzyskaniu kata prowadzącego rotacją nart.

dziś można zainicjować skręt równoległy bez rotacji czy kąta prowadzącego uzyskanego techniką kątową . Dlatego nie znoszę jak ktoś mówi, że technika kątowa prowadzi do jazdy równoległej, dziś możemy tego bezpiecznie uniknąć.

Twój pomysł nie znajdzie zastosowania, nikt nie będzie uczyć się na ołówkach ani na nich jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam : oduczać technik kątowych ?? Po co ?? Podstawowej techniki, która powinna sytuacyjnie pojawiać się natychmiast i wręcz odruchowo?

Co innego "zastępować techniki kątowe" przy normalnej swobodnej jeździe - jeżeli pozwalają na to warunki - a co innego "oduczać".

Narciarstwo polega na poprawnym, intuicyjnym doborze techniki jazdy w zależności od warunków terenowych, sytuacji, zmęczenia i co tam jeszcze a nie tylko na kręceniu "wężyków" na sztruksie o poranku w poszukiwaniu ulotnego ideału. Zerknij na wątek o "maluchach" - na filmiku dzieciaki, które 90% czasu pracują "ciętym"  w terenie wykorzystały cały wachlarz technik - kątowe, ślizgowe, obskoki, cięty .. bo ześlizg, pług, oporowe mają tak samo opanowane jak wyłożone do stoku bioderko.

 

Pozdrawiam,

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie jeździli na ołówkach bo nie było innej możliwości, alternatywą była deska i ja skorzystałem z tej alternatywy do czasu pojawienia się nart taliowanych.

Nie napisałem o braku przydatności techniki kątowej ale o technice kątowej jako o wstępie do jazdy równoległej a to jest zupełnie coś innego. Narta taliowana daje zupełnie inne możliwości zainicjowania skrętu, kiedy ołówek wymagał nadania sporego kata prowadzącego, początkujacy nie dawał rady rotacją nart i robił to zaczynając od pługa. To był wstęp do techniki równoległej polegającej na uzyskaniu kata prowadzącego rotacją nart.

dziś można zainicjować skręt równoległy bez rotacji czy kąta prowadzącego uzyskanego techniką kątową . Dlatego nie znoszę jak ktoś mówi, że technika kątowa prowadzi do jazdy równoległej, dziś możemy tego bezpiecznie uniknąć.

Twój pomysł nie znajdzie zastosowania, nikt nie będzie uczyć się na ołówkach ani na nich jeździć.

Cześć

Ten "pomysł" Wojtka może nie jest idealny ale z pewnością zmusi kursanta do opanowania odciążenia i dociążenia - podstawowych elementów jazdy na nartach, każdych nartach.

Jeżeli osoba będzie uczona przez instruktora z głową (taki na przykład Śpiochu), nie boję się o efekty nawet jakby dziewczynie przypiął stalowe szyny. W innym wypadku... loteria i albo zamach tyłkiem na byle czym albo ciężka praca, która popłaci.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ten "pomysł" Wojtka może nie jest idealny ale z pewnością zmusi kursanta do opanowania odciążenia i dociążenia - podstawowych elementów jazdy na nartach, każdych nartach.

Jeżeli osoba będzie uczona przez instruktora z głową (taki na przykład Śpiochu), nie boję się o efekty nawet jakby dziewczynie przypiął stalowe szyny. W innym wypadku... loteria i albo zamach tyłkiem na byle czym albo ciężka praca, która popłaci.

Pozdrowienia

I tu jest problem jak nauczyć antycypacji czy  avalement jak każda trasa wyratrakowana. Tak sobie myślę, żeby przeciągać ucznia po dziurach czy obok trasy. Wpędzić na muldy. Albo zacznie się kłaniać albo polegnie. Dziś mało kto potrafi śmigiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ze mną sobie nie podyskutujecie o technicznych aspektach nauczania.

 

Nie jestem, nie byłem i nie będę instruktorem. Nawet nie jeździłem jak Maciej S na poziomie zbliżonym do instruktorskiego. Jestem średni, za mało mam dni w roku na nartach aby być dobrym narciarzem.

 

To co napisałem o ołówkach to pewna idea. Urodziła się parę lat temu jak byłem w polskich górach, niestety wspólnie z wyjazdem integracyjnym z zagranicznej firmy. Po dwóch dniach szkolenia przez „ogorzałych” instruktorów jak ich nazwał mój kolega, ruszyli na trasy tak, ze musiałem się wynieść z tego ośrodka (przepraszam Pana Marka Ogorzałka ale zdaje stał się chcąc nie chcąc, symbolem pewnego sposobu myślenia o szkoleniu). Trwoga i przerażenie. Korporacyjna pewność siebie i zerowe umiejętności. Pomyślałem wtedy, że może by ich jednak wsadzić na długie i nietaliowane narty a nie na 1,5 metrowe kawringi. To że prędkość bez kontroli oraz kierunek jazdy i jego przewidywalność zerowa to jeszcze nic, najgorszy był dojazd do wyciągu. „Kosili” wszystko i wszystkich. Siebie nawzajem także. Wtedy pomyślałem o tym jednak długo ćwiczonym pługu, półpługu, skrętach płużnych i jeździe ześlizgiem. Przydało by się.

 

Wiem że w tych czasach to nie do realizacji bo teraz wszyscy po dwóch dniach szkolenia trzeciego czują się Hirscherami. Wszystko musi być teraz, już, natychmiast. Krótkie narty postawione na krawędzi i dociążone same skręcają i przyspieszają a  to jest problem dla tych co nie wiedzą co zrobić dalej, jak zmienić kierunek jazdy. Bo tego się po prostu w parę godzi nie da nauczyć. Ale krótka narta daje poczucie pewności i panowania.

 

Kończę z marudzeniem w tym temacie ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu jest problem jak nauczyć antycypacji czy  avalement jak każda trasa wyratrakowana. Tak sobie myślę, żeby przeciągać ucznia po dziurach czy obok trasy. Wpędzić na muldy. Albo zacznie się kłaniać albo polegnie. Dziś mało kto potrafi śmigiem.

 

Tak jak całe  pokolenia narciarzy - wziąć na Kasprowy albo Harendę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na kundle jest teraz moda i to one są najbardziej lanserskie.
Od dawna Volkl RTM to bardzo modna narta, teraz widzę coraz większe ciśnienie na Kastle MX i Scott The Ski (których jesteś posiadaczem sądząc po zdjęciach). I nie ukrywam widzę tu robotę NTN-u i Tomasza Kurdziela, bo on je właśnie wychwala.

Trochę od sasa do lasa. Kurdziel polecał sage. Teraz poleca slight:
https://www.ntn.pl/a...-slight-83-ski/
Nie pamiętam aby polecał the Ski na których jeżdżę, jeśli o Scottach mowa.

Co do Kastle to trochę nisza. Ci co jeździli wiedzą że ok, jak Bruner. Harpia wspominał o rzetelności produkcji. Ja uzytkuje BMX, szutrowki, od Kaema, też chwalił. Równie fajna jak Ski, choć zupełnie inna, mimo podobnego taliowania. Lżejsza, a sztywniejsza.

Co do Volkl RTM to bazowa narta, znana z wypożyczalni, szczególnie w de/au, gdzie kiedyś na nie trafiłem. W różnych szerokościach.

Masz jakąś tezę ale nad przykładami popracuj.

Przeceniasz wpływ Kurdziela na rynek. Forumowicze też niezależni dość.
U mnie sporo przypadku. Ktoś coś sprzedawał, zainteresowałem się i kupiłem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...