Skocz do zawartości

dobor nart na powaznie


jan koval

Rekomendowane odpowiedzi

Wort, napisz o tym coś więcej, please. Tylko w miarę łopatologicznie i obrazowo (nie technicznie).  

Witam

 

Na załączonym filmie(jazda cywilna) jest czysta łopatologia. Należy jeździć na zewnętrznej narcie.  Narta się powinna wcinać krawędzią, jak nóż w masło.  Karwing jest szybki. Ślizganie wolne.  Co tłumaczyć więcej?

 

Jeden z naszych kolegów(jego relacja  ze Szczyrku, z Winter...) oburzył się niedawno na nadmiar pisaniny(biję się też w piersi!). Trzeba wyjść na śnieg i jeździć! On już ma miesiąc, zaliczony w tym sezonie(niecała połowa).  Nie wnikam w jakim towarzystwie.  Po zaliczeniu z  minimum dziesięciu  podobnych  sezonów i w odpowiednim  otoczeniu, problem ustawienia biodra i innej części ciała  maleje, aczkolwiek nie do końca.  

 

Pozdrawiam


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 279
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Poniżej masz jak chciałeś, obejrzyj w zwolnionym tempie robiąc stopklatki zauważysz, że ustawienie jest identyczne ja wcześniej zamieszczonego

Hirschera tylko w wersji "cywilnej"  Zwróć uwagę na ustawienia biodra i wynikającego z niego ustawienia nart.

 

Dzięki koledzy, filmik jest oczywisty i nie o to mi chodziło.

        Wort - pisałeś o podnoszeniu piętki narty zewnętrznej w czasie skrętu (a więc tej narty, na której akurat stoję) i o to właśnie pytałem. Domyślam się, że chodzi o jakieś maksymalne wychylenie/włożenie biodra wraz z obniżeniem pozycji (zejście niżej z doopą). Co z nachyleniem całej sylwetki względem linii spadku stoku? Do jakiego stopnia, jak bardzo trzeba się "rzucić w dół"? Jak to "złapać". Czy to powinno się odbyć w czasie inicjacji skrętu, czy wcześniej, a więc już w fazie przygotowawczej tuż przed zmianą krawędzi? 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie, to nie nie ten uczestnik się oburzył. Podobne awatary.

Uważam, że ilość sezonów nie przekłada się na jakość jazdy. Sam bardzo długo nie rozumiałem co to znaczy pójść do przodu. Teraz chyba rozumiem, a kiedyś się tego nauczę. Na razie robię to sztucznie, nie weszło mi to w "krew". Potrzebuję ze 30 dni, żeby weszło czyli raczej przyszły sezon i ze 30 żeby to robić np. we mgle. Do polskich gór mam jakieś 6 godzin jazdy i nie wyskoczę sobie na 3 godzinki pojeździć potrenować. Od 7 lat jeżdżę wyłącznie do Austrii, co najmniej 20 dni w sezonie ale ilość dni nie przekłada się na jakość. Są rzeczy które są tak z pozoru nienaturalne w jeździe, że samemu się do tego nie dochodzi. Bez pomocy stoi się w miejscu i ciągle jeździ się to samo. Szkolę się systematycznie 5 sezon efekty czuję, chociaż w sytuacjach awaryjnych np. we mgle włącza się dawny automatyzm -> siadanie na tyły, pochylanie do stoku. 

Wiem, że wielu rzeczy już się nie zdążę nauczyć i skupiam się na tym w czym mam jeszcze szansę błysnąć :)


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie, to nie nie ten uczestnik się oburzył. Podobne awatary.
Uważam, że ilość sezonów nie przekłada się na jakość jazdy. Sam bardzo długo nie rozumiałem co to znaczy pójść do przodu. Teraz chyba rozumiem, a kiedyś się tego nauczę. Na razie robię to sztucznie, nie weszło mi to w "krew". Potrzebuję ze 30 dni, żeby weszło czyli raczej przyszły sezon i ze 30 żeby to robić np. we mgle. Do polskich gór mam jakieś 6 godzin jazdy i nie wyskoczę sobie na 3 godzinki pojeździć potrenować. Od 7 lat jeżdżę wyłącznie do Austrii, co najmniej 20 dni w sezonie ale ilość dni nie przekłada się na jakość. Są rzeczy które są tak z pozoru nienaturalne w jeździe, że samemu się do tego nie dochodzi. Bez pomocy stoi się w miejscu i ciągle jeździ się to samo. Szkolę się systematycznie 5 sezon efekty czuję, chociaż w sytuacjach awaryjnych np. we mgle włącza się dawny automatyzm -> siadanie na tyły, pochylanie do stoku.
Wiem, że wielu rzeczy już się nie zdążę nauczyć i skupiam się na tym w czym mam jeszcze szansę błysnąć :).


Pisać po nicku, jak Fred;-) A nie podchody, ten co jeździł...
Polm ma rację, stare nawyki wracają, można też się w kółko kręcić, bez postępu. Coś wiem w temacie. U mnie w tym sezonie koło 16 dni, słabo idzie. W zeszłym na 55 licznik stanął.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie, to nie nie ten uczestnik się oburzył. Podobne awatary.

Uważam, że ilość sezonów nie przekłada się na jakość jazdy. Sam bardzo długo nie rozumiałem co to znaczy pójść do przodu. Teraz chyba rozumiem, a kiedyś się tego nauczę. Na razie robię to sztucznie, nie weszło mi to w "krew". Potrzebuję ze 30 dni, żeby weszło czyli raczej przyszły sezon i ze 30 żeby to robić np. we mgle. Do polskich gór mam jakieś 6 godzin jazdy i nie wyskoczę sobie na 3 godzinki pojeździć potrenować. Od 7 lat jeżdżę wyłącznie do Austrii, co najmniej 20 dni w sezonie ale ilość dni nie przekłada się na jakość. Są rzeczy które są tak z pozoru nienaturalne w jeździe, że samemu się do tego nie dochodzi. Bez pomocy stoi się w miejscu i ciągle jeździ się to samo. Szkolę się systematycznie 5 sezon efekty czuję, chociaż w sytuacjach awaryjnych np. we mgle włącza się dawny automatyzm -> siadanie na tyły, pochylanie do stoku. 

Wiem, że wielu rzeczy już się nie zdążę nauczyć i skupiam się na tym w czym mam jeszcze szansę błysnąć :)

Witam

 

Wydawało się mi, że dość dokładnie wyjaśniłem, to co miałem na myśli. Ale widzę, że ciągle są ze mną kłopoty.

 

Sezon- to liczba dni. Dzień to liczba skrętów i  kilometry przejechane wężykiem. Towarzystwo, to szkolący(instruktorzy, trenerzy, miejsce szkolenia). Otoczenie to wszystko razem.  Znam problem "stania" w miejscu, nawet "cofania" się. Ślepych uliczek.   Jeszcze dochodzi problem kondycji, sztywności itp. 

 

Pozdrawiam


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co zabierać Mitku tyle par FIS Nart na wyjazd?
Skoro jedziesz razem z Narciarzami rekreacyjnymi to wystarczy po jednej parze byle jakich Nart najlepiej z wypożyczalni aby podziwiać widoki na trasach.


Serdecznie pozdrawiam.

Cześć

Ja jestem narciarzem rekreacyjnym ale dbam o to by jeździć poprawnie technicznie i taktycznie. Do tego są mi potrzebne porządne narty. Tego samego wymagam od innych użytkowników stoków. Jedynym wyjątkiem są małe dzieci - tu pretensje zgłaszam opiekunom.

Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że ilość sezonów nie przekłada się na jakość jazdy. Sam bardzo długo nie rozumiałem co to znaczy pójść do przodu. Teraz chyba rozumiem, a kiedyś się tego nauczę. Na razie robię to sztucznie, nie weszło mi to w "krew". Potrzebuję ze 30 dni, żeby weszło czyli raczej przyszły sezon i ze 30 żeby to robić np. we mgle. Do polskich gór mam jakieś 6 godzin jazdy i nie wyskoczę sobie na 3 godzinki pojeździć potrenować. Od 7 lat jeżdżę wyłącznie do Austrii, co najmniej 20 dni w sezonie ale ilość dni nie przekłada się na jakość. Są rzeczy które są tak z pozoru nienaturalne w jeździe, że samemu się do tego nie dochodzi. Bez pomocy stoi się w miejscu i ciągle jeździ się to samo. Szkolę się systematycznie 5 sezon efekty czuję, chociaż w sytuacjach awaryjnych np. we mgle włącza się dawny automatyzm -> siadanie na tyły, pochylanie do stoku. 

Wiem, że wielu rzeczy już się nie zdążę nauczyć i skupiam się na tym w czym mam jeszcze szansę błysnąć :)

Jestes pewny, ze wiesz co znaczy "pojscie do przodu"

Mozna sie uczyc latami i nie opanowac w stopniu wystarczajacym brakujacej ewolucji narciarskiej. Wtedy uzywa sie wytrycha pt. "stare nawyki wychodza".

Wiekszosc tu piszacych jest tak przeteoretyzowana, ze ma a nawet musi miec trudnosci z praktyka narciarska. (nazwales sie teoretykiem).

Wracajac do "pojscia do przodu" ktore jest tylko czescia balansu przod tyl i jako samo wystepowac nie powinno.

Potrzebne jest opanowanie calej sekwencji w/w balansu.

 

ps. wlasnie przeczytalem. Cytuje:  "pisałeś o podnoszeniu piętki narty zewnętrznej w czasie skrętu (a więc tej narty, na której akurat stoję) i o to właśnie pytałem. Domyślam się, że chodzi o jakieś maksymalne wychylenie/włożenie biodra wraz z obniżeniem pozycji (zejście niżej z doopą)". 

Dla mnie proste ale dla piszacego raczej nie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Wracając do tematu:

Uważam że; kupowanie nart dla początkującego, a nauka początkującego to dwie różne sprawy.

Nie polecam, zupełnie początkującemu kupowania nart miękkich. (polecam; nie kupować na początek, żadnych nart) Kupić narty na trochę wyższym poziomie.

Natomiast uważam, że naukę należy zacząć na miękkiej narcie i łatwych przygotowanych stokach. Czy ma być to paździerz - niekoniecznie, są fajne miękkie narty. (ale na tym poziomie, nie kupować)

Pierwsze kroki na trochę stromszym stoku też mozna na takiej narcie zacząć. Narta taka ułatwia inicjację skrętu, mozna ją łatwo docisnąć i się wygnie, nie przyśpiesza i nie ucieka z pod t.....

Dużo łatwiej ją kontrolować. - wazne by to wszystko, robić z instruktorem.

Już po dwóch dniach, jak ktoś kumaty. Można zmienić narty, ale niekoniecznie. Cały tydzień też można na takiej narcie zrobić duzo fajnych ćwiczeń I BĘDZIE ŁATWO.

 

Postrufka


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś wie, że to nie tylko chwilowy kaprys i będzie często jeździł to nie opłaca się nart wypożyczać

Jeśli ktoś mądrze podjedzie do sprawy to za 1000+ można kupić nowe a za 500+ używane narty w dobrym stanie.

Na takich nartach, spokojnie można przejeździć pierwsze 50-70 dni. Wypożyczenie na taki czas wyszłoby kilka tys. do tego czas tracony w wypożyczalniach.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Temat jest o doborze nart...

 

Ale dyskusja zeszła na teorię, teoretyków. Do których zaliczam moja skromną osobę.

 

Jest pewnym luksusem, urodzić się w rodzinie instruktora narciarskiego. Najlepiej z zawodniczym doświadczeniem. Jeśli jeszcze mamusia nie bardzo odstaje od tatusia. W dodatku mają te środki, to połykamy znakomicie, bez zauważenia, ten przykry okres nauki, gdy są same problemy...Np. z krawędziami, biodrem itp. Nie mamy pojęcia, co to jest bezwładność, jakaś tam siła... Dopiero dowiadujemy się o tym na lekcjach fizyki.

 

A co ma robić człowiek, który nie dość, że późno zaczął. Rodzice nie interesują się sportem. Mieszka daleko  od nieco większych pagórków...W dodatku te środki ma bardzo ograniczone.  Własnymi siłami poświęcając się swojej pasji, na szkodę rodziny, doszedł do poziomu, pozwalającego na przyjęcie na kurs instruktora narciarskiego.  Ale nie idzie, ponieważ w pierwszym rzędzie  tak lubi jeździć, że szkoda mu czasu na uczenie innych. Zresztą jest zdania, że   instruktorzy są głównie po to, aby uczyć innych.  Jak uczą siebie, przy okazji, to jest nieźle. Ale to nie jest najważniejsze.

 

Chce dalej iść do przodu. Dobrze byłoby podpiąć się pod jakąś grupę "trenujących na tyczkach". Z trenerem, byłym zawodnikiem. Znowu te cholerne środki.  Musi pracować. A tu parę wyjazdów w sezonie w Alpy.  Treningi profesjonalne. Sprzęt topowy,  dedykowany.  Minimum kilkadziesiąt dni w sezonie, tylko na stoku. Sprawa nie do przeskoczenia.

 

Cóż mu pozostaje? Teoria i narzekanie, że to nie idzie, tamto nie idzie. Z tym walczy przez lata.  Opisuje to na forum. Starają się mu doradzić. Często ktoś pisze.  Odżałuj te kilka stów na instruktora!  Podsyła film, jak powinno się jeździć.  Zwróć uwagę na to, albo tamto.  Zwrócił, widząc swoje wyczyny na filmie.  Ale stoi w miejscu.  Więc dalej szuka. Może gdzieś na dalekim świecie trafi na genialną receptę.   Częściej jednak trafia na  genialnie jeżdżących. Ci dają  wskazówki doskonale mu znane.  Zachęcają do kupna filmów i na swoje obozy.   

 

Sama teoria jest  bardzo tania. Siedzi się przy komputerze. Analizuje. Wyrabia wyobraźnię. Doskonali język obcy.  Czasami  można trafić na  przeciwne zdania, dotyczące tej samej sprawy. To przypadek dwóch szkół, znany z nauki.  Ale ogólnie dobrze jest znać teorię. Czasem coś przypomni sobie na stoku.   Przynajmniej widać światełko w tunelu... 

 

Jest  być może jakaś grupa narciarzy.  Idealnych  imitatorów.  Tacy narciarscy  kompozytorzy z idealnym uchem.  Wszystko im w głowie i w nogach gra. Nie potrzebują żadnego wsparcia, poza nartami i wyciągami.   To przypadki genialnych dzieci...

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bijcie, ale mam kilka pytań laika które po przeczytania tego całego wątku (ufff) nie dają mi spokoju. 

 

Po czym poznać, że powinienem przesiąść się na inną (lepszą) nartę? Jeżdżę od 5 sezonów, zaczynałem na jakiś heblach po kolegach i po ich zniszczeniu kupiłem pierwsze-lepsze, marketowe narty (Rossi Pursuit LTD) na których jeżdżę do dzisiaj (4 sezon). Efekt? Czuję się spoko na dobrze przygotowanych stokach, pewnie na niebieskich trasach, w miarę pewnie na czerwonych. Są dni, że jeżdżę lepiej i wracam dumny ze stoku, są takie że robię błędy za które mi wstyd. Zwłaszcza gdy stoki już nie są w najlepszym stanie. Instruktor był na starcie, oraz w 3 sezonie, pewnie jeszcze skorzystam. Męczy mnie jednak kwestia nart. Oczywiście, nie próbuje swoich braków umiejętności tłumaczyć ujowymi nartami, ale czy mam "męczyć" te narty aż będę na nich jeździł jak "miszcz"? Czy jednak wraz z nabywaniem umiejętności podnieść sobie poprzeczkę kupując "poważniejsze" narty? Nie pytam o propozycje nart, bo to bez sensu. Będę wdzięczny tylko za wyjaśnienie moich wątpliwości. 

 

Dzięki! :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes pewny, ze wiesz co znaczy "pojscie do przodu"

Mozna sie uczyc latami i nie opanowac w stopniu wystarczajacym brakujacej ewolucji narciarskiej. Wtedy uzywa sie wytrycha pt. "stare nawyki wychodza".

Wiekszosc tu piszacych jest tak przeteoretyzowana, ze ma a nawet musi miec trudnosci z praktyka narciarska. (nazwales sie teoretykiem).

Wracajac do "pojscia do przodu" ktore jest tylko czescia balansu przod tyl i jako samo wystepowac nie powinno.

Potrzebne jest opanowanie calej sekwencji w/w balansu.

 

ps. wlasnie przeczytalem. Cytuje:  "pisałeś o podnoszeniu piętki narty zewnętrznej w czasie skrętu (a więc tej narty, na której akurat stoję) i o to właśnie pytałem. Domyślam się, że chodzi o jakieś maksymalne wychylenie/włożenie biodra wraz z obniżeniem pozycji (zejście niżej z doopą)". 

Dla mnie proste ale dla piszacego raczej nie.

Dziękuję kolegom za wyjaśnienie.  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bijcie, ale mam kilka pytań laika które po przeczytania tego całego wątku (ufff) nie dają mi spokoju. 

 

Po czym poznać, że powinienem przesiąść się na inną (lepszą) nartę? Jeżdżę od 5 sezonów, zaczynałem na jakiś heblach po kolegach i po ich zniszczeniu kupiłem pierwsze-lepsze, marketowe narty (Rossi Pursuit LTD) na których jeżdżę do dzisiaj (4 sezon). Efekt? Czuję się spoko na dobrze przygotowanych stokach, pewnie na niebieskich trasach, w miarę pewnie na czerwonych. Są dni, że jeżdżę lepiej i wracam dumny ze stoku, są takie że robię błędy za które mi wstyd. Zwłaszcza gdy stoki już nie są w najlepszym stanie. Instruktor był na starcie, oraz w 3 sezonie, pewnie jeszcze skorzystam. Męczy mnie jednak kwestia nart. Oczywiście, nie próbuje swoich braków umiejętności tłumaczyć ujowymi nartami, ale czy mam "męczyć" te narty aż będę na nich jeździł jak "miszcz"? Czy jednak wraz z nabywaniem umiejętności podnieść sobie poprzeczkę kupując "poważniejsze" narty? Nie pytam o propozycje nart, bo to bez sensu. Będę wdzięczny tylko za wyjaśnienie moich wątpliwości. 

 

Dzięki! :)

 

 

Jeśli pytasz i chcesz się doskonalić to znaczy, że już czas. Jak przyjdzie wiosna i ceny spadną kup sobie slalomki.
Do tego czasu katuj, czarne, muldy, próbuj jazdy w lesie itd. Nie radzisz sobie na danej trasie? Jeździj tylko po niej. 
Bardzo szybko będziesz poziom wyżej.

 

Co do techniki, pamiętaj o dwóch naturalnych odruchach człowieka, które są błędami na nartach.

1. Utrzymywanie pozycji pionowej, więc im bardziej stromo, tym bardziej opieramy się na tyłach butów. Nie pozwól temu odruchowi Tobą sterować, opieraj golenie na językach a tułów pochylaj mocno do przodu. Im bardziej stromo, tym bardziej do przodu.

2. Odwracamy się zaczynając od ramion i tułowia. To drugi najistotniejszy błąd na nartach. Jeśli skręcasz w lewo to skręcają same stopy, tułów zostaje prostoalbo nawet jest skręcony lekko w prawo. To trudne i nienaturalne ale pozwala lepiej kontrolować narty. 

 

Na tym etapie myśl tylko o tych 2 elementach. Dodatkowo na muldach o ich amortyzacji poprzez prostowanie i uginanie nóg. Innymi aspektami techniki, nie zaprzątaj sobie głowy. Będziesz o tym myślał w kolejnych sezonach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym etapie myśl tylko o tych 2 elementach. Dodatkowo na muldach o ich amortyzacji poprzez prostowanie i uginanie nóg. Innymi aspektami techniki, nie zaprzątaj sobie głowy. Będziesz o tym myślał w kolejnych sezonach.

 

Dzięki za rzeczowy komentarz. Walczę zarówno z pkt1 (choć coraz mniej, zauważyłem że czym stromiej tym mi w sumie łatwiej...) oraz z pkt2 (zwłaszcza w sytuacjach nagłych). O nartach myślałem raczej z grupy AM ze względu na ich uniwersalność, ale już tyle razy się pojawiają komentarze by iść w SL, że poważnie to przemyślę. Spróbuje coś wcześniej wypożyczyć. Przy nartach SL wraca jak bumerang temat długości. Przy wzroście 184 powinienem wybrać nartę 170 (widzę, że rzadko się pojawiają dłuższe) czy jednak 165 (a może i mniej)? Znalazłem jedną dyskusję na tym forum i zdania były mocno podzielone. Chyba za dużo czytam... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rzeczowy komentarz. Walczę zarówno z pkt1 (choć coraz mniej, zauważyłem że czym stromiej tym mi w sumie łatwiej...) oraz z pkt2 (zwłaszcza w sytuacjach nagłych). O nartach myślałem raczej z grupy AM ze względu na ich uniwersalność, ale już tyle razy się pojawiają komentarze by iść w SL, że poważnie to przemyślę. Spróbuje coś wcześniej wypożyczyć. Przy nartach SL wraca jak bumerang temat długości. Przy wzroście 184 powinienem wybrać nartę 170 (widzę, że rzadko się pojawiają dłuższe) czy jednak 165 (a może i mniej)? Znalazłem jedną dyskusję na tym forum i zdania były mocno podzielone. Chyba za dużo czytam... :)

 

Slalomki, bo pewnie chcesz się nauczyć jeździć na krawędzi (lub to doskonalić). No i są bardziej uniwersalne. ;) Pojedziesz na nich wszystko to co na AM a w odwrotną stronę niekoniecznie. Co do długości to bez znaczenia. Każdy wybór ma zalety i wady ale wielkiej różnicy nie będzie. Wybierz tańsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny emocjonujący wątek a może nawet konkurs na to kto palnie większą bzdurę.

 

 

Estka i jej wyczyny. To nie miękkie narty, to nie tępe krawędzie, to również nie warunki na trasach, ani nawet brak instruktora nie spowodował, że tak długo byłaś początkująca. Główną przyczyną był strach. Jeśli ktoś jest w miarę sprawny i się nie boi, to niezależne czy zacznie naukę na marketowych klepkach czy na komórkowych gigantkach, bardzo szybko, będzie czuł się swobodnie na każdej trasie. Jedynie nad techniką będzie musiał pracować.
Sam uczyłem się na piankowych elanach i w butach o 3 numery za dużych. Choć nie wiedziałem wtedy, że narty w ogóle mogą trzymać na lodzie, nie stanowiło to przeszkody, zarówno w dobrej zabawie, jak i robieniu szybkich postępów.

 

 

 

Mi się teraz ze strachu umiejętności pogorszyły. 

Jeżdżę sobie ze świeżą kontuzją barku, z resztą nabytą w kretyński sposób na nartach, w związku z czym cały czas mam z tyłu głowy "byle się znowu nie wypier*****". 

No i to się przekłada na wyraźnie gorszą niż normalnie jazdę, bom usztywniony, szczególnie zaraz po założeniu nart. I to na oślej łączce taki efekt, a co to dopiero będzie na większej górce. Uhuhu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybierz tańsze.

 

Miałem nie pytać o konkretne modele, ale możesz chociaż potwierdzić/zaprzeczyć czy w dobrym kierunku się rozglądam? :)

 

https://trojansport....2019-pr-11.html

https://trojansport....19-rc4-z11.html

https://trojansport....19-rc4-z11.html

 

Sortowane "chamsko" po cenie, bo podejrzewam że przy moich umiejętnościach narta za 1400 pojedzie (a raczej ja na niej) tak samo jak za 2500 :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się teraz ze strachu umiejętności pogorszyły. 

Jeżdżę sobie ze świeżą kontuzją barku, z resztą nabytą w kretyński sposób na nartach, w związku z czym cały czas mam z tyłu głowy "byle się znowu nie wypier*****". 

No i to się przekłada na wyraźnie gorszą niż normalnie jazdę, bom usztywniony, szczególnie zaraz po założeniu nart. I to na oślej łączce taki efekt, a co to dopiero będzie na większej górce. Uhuhu. 

 

 

Nie jeździj z kontuzją. Wylecz się i dopiero wróć do nart.

 

 

 

podejrzewam że przy moich umiejętnościach narta za 1400 pojedzie (a raczej ja na niej) tak samo jak za 2500 :)

 

 

Najlepsze narty, na jakich jeździłem od kilku lat, kupiłem w zeszłym roku za 400zł nowe bez wiązań. (15-letnie komórki SL)

To co podajesz w linkach to tak zwane drugie slalomki i jak najbardziej się nadadzą ale na żadnej z nich nie jeździłem. Najtańsze i chyba najbardziej znane są superior sc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...