Skocz do zawartości

Wybór nart dla średniaka - kontrowersje,


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Przestałem śledzić wątek, w którym bardzo dużo przepychanek i niewiele więcej, ale natchnął (mało używane słowo :)) mnie do pewnych przemyśleń i wniosków. Zakładam, że ów średniak jeździ głównie po trasie i jej poboczy, jak 95% innych narciarzy.

 

1. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyboru narty "sportowej" jak to mówi Mitek, czyli z górnej półki, niestety cenowej też. Koniecznie slalomka o promieniu 11-13 m! Nie komórka. Dlaczego tak? Bo to jedyna droga do zrozumienia mechaniki skrętu, zwłaszcza carvingowego ale i ześlizgowego. Tylko z nią średniak poczuje "sensacje", które wywołuje taka narta, wygięcie, oddanie energii, zrozumie jak ważna jest kontrola równowagi na nartach i zachowanie właściwej sylwetki. Na innego rodzaju narcie będzie to co najmniej trudne lub niemożliwe. Gdy już się dobrze nauczy tego wszystkiego może szukać i eksperymentować z innymi nartami. Wynika to z moich doświadczeń. Zacząłem od ołówków, potem były narty o charakterze gigantki, a potem coraz droższe :) slalomki. To samo twierdzą i dokumentują na video świeżo poznani instruktorzy francuscy, których tu często cytowałem. Niestety najlepsze ich materiały, naprawdę dobre, są płatne. Do tego po francusku. :)

 

2. Ale... i tu przyszło pewne olśnienie. Pierwszy punkt dotyczy średniaka narciarskiego, któremu zależy na zrobieniu postępów. Nie zadowala go dotychczasowa jazda, chce jeździć lepiej i skuteczniej. Ale zdecydowana większość zjeżdżających ma to głęboko w d... Trochę już potrafią, jako tako zjeżdżają z góry, nawet po trasach czarnych, choć najchętniej niebieskich. I to im wystarczy. Do większych narciarskich ambicji nie zachęca tryb życia, typu siedzenie i samochód, bezruch na co dzień i często nadmierna tusza. Wyjazd na narty ma być rozrywką, miłym przerywnikiem nudnego miejskiego życia. Do tego dochodzi moda. Wypada jeździć i pokazywać się na nartach. I takich jest ok. 90%, w Polsce i w Europie. Wystarczy popatrzeć wokół siebie na trasie. Czyli zostaje tylko jakiś 5-10 % takich, którzy naprawdę chcą poprawić swoją średnią jazdę. Niewiele. Ale dla tych pozostałych 90% najlepszym wyborem będą właśnie takie proponowane przez snowtime. Wygodne, z szerszą narta pod butem, z rockerami. Nieważne, że narta się będzie obślizgiwać skręcie, że żadnej energii nie odda, bo jej nie wygniemy, że nie poczujemy poczucia bezwładności pod koniec skrętu w fazie przejściowej, itp. Będzie za to łatwo i przyjemnie. Tak jak sobie tego tacy narciarze życzą. I może nie trzeba ich od tego odżegnywać. I wcale nie uważam takich narciarzy za drugą kategorię. Podobnie jak ludzi słuchających arie operetkowe a nie pasje Bacha, by zostać w obrębie muzyki poważnej, czy oglądających komedie a nie ambitne filmowe dramaty. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem śledzić wątek, w którym bardzo dużo przepychanek i niewiele więcej, ale natchnął (mało używane słowo :)) mnie do pewnych przemyśleń i wniosków. Zakładam, że ów średniak jeździ głównie po trasie i jej poboczy, jak 95% innych narciarzy.

 

1. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyboru narty "sportowej" jak to mówi Mitek, czyli z górnej półki, niestety cenowej też. Koniecznie slalomka o promieniu 11-13 m! Nie komórka. Dlaczego tak? Bo to jedyna droga do zrozumienia mechaniki skrętu, zwłaszcza carvingowego ale i ześlizgowego. Tylko z nią średniak poczuje "sensacje", które wywołuje taka narta, wygięcie, oddanie energii, zrozumie jak ważna jest kontrola równowagi na nartach i zachowanie właściwej sylwetki. Na innego rodzaju narcie będzie to co najmniej trudne lub niemożliwe. Gdy już się dobrze nauczy tego wszystkiego może szukać i eksperymentować z innymi nartami. Wynika to z moich doświadczeń. Zacząłem od ołówków, potem były narty o charakterze gigantki, a potem coraz droższe :) slalomki. To samo twierdzą i dokumentują na video świeżo poznani instruktorzy francuscy, których tu często cytowałem. Niestety najlepsze ich materiały, naprawdę dobre, są płatne. Do tego po francusku. :)

 

2. Ale... i tu przyszło pewne olśnienie. Pierwszy punkt dotyczy średniaka narciarskiego, któremu zależy na zrobieniu postępów. Nie zadowala go dotychczasowa jazda, chce jeździć lepiej i skuteczniej. Ale zdecydowana większość zjeżdżających ma to głęboko w d... Trochę już potrafią, jako tako zjeżdżają z góry, nawet po trasach czarnych, choć najchętniej niebieskich. I to im wystarczy. Do większych narciarskich ambicji nie zachęca tryb życia, typu siedzenie i samochód, bezruch na co dzień i często nadmierna tusza. Wyjazd na narty ma być rozrywką, miłym przerywnikiem nudnego miejskiego życia. Do tego dochodzi moda. Wypada jeździć i pokazywać się na nartach. I takich jest ok. 90%, w Polsce i w Europie. Wystarczy popatrzeć wokół siebie na trasie. Czyli zostaje tylko jakiś 5-10 % takich, którzy naprawdę chcą poprawić swoją średnią jazdę. Niewiele. Ale dla tych pozostałych 90% najlepszym wyborem będą właśnie takie proponowane przez snowtime. Wygodne, z szerszą narta pod butem, z rockerami. Nieważne, że narta się będzie obślizgiwać skręcie, że żadnej energii nie odda, bo jej nie wygniemy, że nie poczujemy poczucia bezwładności pod koniec skrętu w fazie przejściowej, itp. Będzie za to łatwo i przyjemnie. Tak jak sobie tego tacy narciarze życzą. I może nie trzeba ich od tego odżegnywać. I wcale nie uważam takich narciarzy za drugą kategorię. Podobnie jak ludzi słuchających arie operetkowe a nie pasje Bacha, by zostać w obrębie muzyki poważnej, czy oglądających komedie a nie ambitne filmowe dramaty. :)

Cześć

Tak ale:

1. Podstawowym typem skrętu jest skręt pełny z kompletna fazą sterowania. A tak naprawdę faza sterowania skrętem jest elementem newralgicznym i sprawiającym najwięcej kłopotów. W tym wypadku narta SL nie będzie optymalna do nauki tego podstawowego elementu bo z definicji go skraca.

2. Z życiem się nie dyskutuje a Twoje spostrzeżenia są z życia wzięte. Tylko... czy lansowanie narciarstwa jako weekendowej rozrywki dla mas jest słuszne? Zazwyczaj adepci tej drogi przekonują się o tym przy okazji pierwszego konkretnego dzwona zakończonego kontuzją. 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem śledzić wątek, w którym bardzo dużo przepychanek i niewiele więcej, ale natchnął (mało używane słowo :)) mnie do pewnych przemyśleń i wniosków. Zakładam, że ów średniak jeździ głównie po trasie i jej poboczy, jak 95% innych narciarzy.

 

1. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyboru narty "sportowej" jak to mówi Mitek, czyli z górnej półki, niestety cenowej też. Koniecznie slalomka o promieniu 11-13 m! Nie komórka. Dlaczego tak? Bo to jedyna droga do zrozumienia mechaniki skrętu, zwłaszcza carvingowego ale i ześlizgowego. Tylko z nią średniak poczuje "sensacje", które wywołuje taka narta, wygięcie, oddanie energii, zrozumie jak ważna jest kontrola równowagi na nartach i zachowanie właściwej sylwetki. Na innego rodzaju narcie będzie to co najmniej trudne lub niemożliwe. Gdy już się dobrze nauczy tego wszystkiego może szukać i eksperymentować z innymi nartami. Wynika to z moich doświadczeń. Zacząłem od ołówków, potem były narty o charakterze gigantki, a potem coraz droższe :) slalomki. To samo twierdzą i dokumentują na video świeżo poznani instruktorzy francuscy, których tu często cytowałem. Niestety najlepsze ich materiały, naprawdę dobre, są płatne. Do tego po francusku. :)

 

2. Ale... i tu przyszło pewne olśnienie. Pierwszy punkt dotyczy średniaka narciarskiego, któremu zależy na zrobieniu postępów. Nie zadowala go dotychczasowa jazda, chce jeździć lepiej i skuteczniej. Ale zdecydowana większość zjeżdżających ma to głęboko w d... Trochę już potrafią, jako tako zjeżdżają z góry, nawet po trasach czarnych, choć najchętniej niebieskich. I to im wystarczy. Do większych narciarskich ambicji nie zachęca tryb życia, typu siedzenie i samochód, bezruch na co dzień i często nadmierna tusza. Wyjazd na narty ma być rozrywką, miłym przerywnikiem nudnego miejskiego życia. Do tego dochodzi moda. Wypada jeździć i pokazywać się na nartach. I takich jest ok. 90%, w Polsce i w Europie. Wystarczy popatrzeć wokół siebie na trasie. Czyli zostaje tylko jakiś 5-10 % takich, którzy naprawdę chcą poprawić swoją średnią jazdę. Niewiele. Ale dla tych pozostałych 90% najlepszym wyborem będą właśnie takie proponowane przez snowtime. Wygodne, z szerszą narta pod butem, z rockerami. Nieważne, że narta się będzie obślizgiwać skręcie, że żadnej energii nie odda, bo jej nie wygniemy, że nie poczujemy poczucia bezwładności pod koniec skrętu w fazie przejściowej, itp. Będzie za to łatwo i przyjemnie. Tak jak sobie tego tacy narciarze życzą. I może nie trzeba ich od tego odżegnywać. I wcale nie uważam takich narciarzy za drugą kategorię. Podobnie jak ludzi słuchających arie operetkowe a nie pasje Bacha, by zostać w obrębie muzyki poważnej, czy oglądających komedie a nie ambitne filmowe dramaty. :)

 

W punkt. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem śledzić wątek, w którym bardzo dużo przepychanek i niewiele więcej, ale natchnął (mało używane słowo :)) mnie do pewnych przemyśleń i wniosków. Zakładam, że ów średniak jeździ głównie po trasie i jej poboczy, jak 95% innych narciarzy.

 

1. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyboru narty "sportowej" jak to mówi Mitek, czyli z górnej półki, niestety cenowej też. Koniecznie slalomka o promieniu 11-13 m! Nie komórka. Dlaczego tak? Bo to jedyna droga do zrozumienia mechaniki skrętu, zwłaszcza carvingowego ale i ześlizgowego. Tylko z nią średniak poczuje "sensacje", które wywołuje taka narta, wygięcie, oddanie energii, zrozumie jak ważna jest kontrola równowagi na nartach i zachowanie właściwej sylwetki. Na innego rodzaju narcie będzie to co najmniej trudne lub niemożliwe. Gdy już się dobrze nauczy tego wszystkiego może szukać i eksperymentować z innymi nartami. Wynika to z moich doświadczeń. Zacząłem od ołówków, potem były narty o charakterze gigantki, a potem coraz droższe :) slalomki. To samo twierdzą i dokumentują na video świeżo poznani instruktorzy francuscy, których tu często cytowałem. Niestety najlepsze ich materiały, naprawdę dobre, są płatne. Do tego po francusku. :)

 

2. Ale... i tu przyszło pewne olśnienie. Pierwszy punkt dotyczy średniaka narciarskiego, któremu zależy na zrobieniu postępów. Nie zadowala go dotychczasowa jazda, chce jeździć lepiej i skuteczniej. Ale zdecydowana większość zjeżdżających ma to głęboko w d... Trochę już potrafią, jako tako zjeżdżają z góry, nawet po trasach czarnych, choć najchętniej niebieskich. I to im wystarczy. Do większych narciarskich ambicji nie zachęca tryb życia, typu siedzenie i samochód, bezruch na co dzień i często nadmierna tusza. Wyjazd na narty ma być rozrywką, miłym przerywnikiem nudnego miejskiego życia. Do tego dochodzi moda. Wypada jeździć i pokazywać się na nartach. I takich jest ok. 90%, w Polsce i w Europie. Wystarczy popatrzeć wokół siebie na trasie. Czyli zostaje tylko jakiś 5-10 % takich, którzy naprawdę chcą poprawić swoją średnią jazdę. Niewiele. Ale dla tych pozostałych 90% najlepszym wyborem będą właśnie takie proponowane przez snowtime. Wygodne, z szerszą narta pod butem, z rockerami. Nieważne, że narta się będzie obślizgiwać skręcie, że żadnej energii nie odda, bo jej nie wygniemy, że nie poczujemy poczucia bezwładności pod koniec skrętu w fazie przejściowej, itp. Będzie za to łatwo i przyjemnie. Tak jak sobie tego tacy narciarze życzą. I może nie trzeba ich od tego odżegnywać. I wcale nie uważam takich narciarzy za drugą kategorię. Podobnie jak ludzi słuchających arie operetkowe a nie pasje Bacha, by zostać w obrębie muzyki poważnej, czy oglądających komedie a nie ambitne filmowe dramaty. :)

I tak rozumiem wskazówki tu podawane. Skoro ktoś wszedł na forum narciarskie, a nie forum dla patałachów, to należałoby domniemywać, że chce poprawić coś w swojej jeździe, nauczyć sie czegoś nowego a nie zakonserwować się na etapie średniaka. Natomiast dla handlowca(nart lub wyjazdów) 'osobnik' taki nie jest i nie może być docelowym obiektem. On musi zajmować sie masówką......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem śledzić wątek, w którym bardzo dużo przepychanek i niewiele więcej, ale natchnął (mało używane słowo :)) mnie do pewnych przemyśleń i wniosków. Zakładam, że ów średniak jeździ głównie po trasie i jej poboczy, jak 95% innych narciarzy.

 

1. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyboru narty "sportowej" jak to mówi Mitek, czyli z górnej półki, niestety cenowej też. Koniecznie slalomka o promieniu 11-13 m! Nie komórka. Dlaczego tak? Bo to jedyna droga do zrozumienia mechaniki skrętu, zwłaszcza carvingowego ale i ześlizgowego. Tylko z nią średniak poczuje "sensacje", które wywołuje taka narta, wygięcie, oddanie energii, zrozumie jak ważna jest kontrola równowagi na nartach i zachowanie właściwej sylwetki. Na innego rodzaju narcie będzie to co najmniej trudne lub niemożliwe. Gdy już się dobrze nauczy tego wszystkiego może szukać i eksperymentować z innymi nartami. Wynika to z moich doświadczeń. Zacząłem od ołówków, potem były narty o charakterze gigantki, a potem coraz droższe :) slalomki. To samo twierdzą i dokumentują na video świeżo poznani instruktorzy francuscy, których tu często cytowałem. Niestety najlepsze ich materiały, naprawdę dobre, są płatne. Do tego po francusku. :)

 

2. Ale... i tu przyszło pewne olśnienie. Pierwszy punkt dotyczy średniaka narciarskiego, któremu zależy na zrobieniu postępów. Nie zadowala go dotychczasowa jazda, chce jeździć lepiej i skuteczniej. Ale zdecydowana większość zjeżdżających ma to głęboko w d... Trochę już potrafią, jako tako zjeżdżają z góry, nawet po trasach czarnych, choć najchętniej niebieskich. I to im wystarczy. Do większych narciarskich ambicji nie zachęca tryb życia, typu siedzenie i samochód, bezruch na co dzień i często nadmierna tusza. Wyjazd na narty ma być rozrywką, miłym przerywnikiem nudnego miejskiego życia. Do tego dochodzi moda. Wypada jeździć i pokazywać się na nartach. I takich jest ok. 90%, w Polsce i w Europie. Wystarczy popatrzeć wokół siebie na trasie. Czyli zostaje tylko jakiś 5-10 % takich, którzy naprawdę chcą poprawić swoją średnią jazdę. Niewiele. Ale dla tych pozostałych 90% najlepszym wyborem będą właśnie takie proponowane przez snowtime. Wygodne, z szerszą narta pod butem, z rockerami. Nieważne, że narta się będzie obślizgiwać skręcie, że żadnej energii nie odda, bo jej nie wygniemy, że nie poczujemy poczucia bezwładności pod koniec skrętu w fazie przejściowej, itp. Będzie za to łatwo i przyjemnie. Tak jak sobie tego tacy narciarze życzą. I może nie trzeba ich od tego odżegnywać. I wcale nie uważam takich narciarzy za drugą kategorię. Podobnie jak ludzi słuchających arie operetkowe a nie pasje Bacha, by zostać w obrębie muzyki poważnej, czy oglądających komedie a nie ambitne filmowe dramaty. :)

Zdecydowanie potwierdzam Twoje spostrzeżenia. Ze swojej strony dodam jeszcze jedno - bardzo często mniej szkody /i sobie i innym/ robią częściej Ci poruszający się defensywnie, ostrożnie, może nawet cały czas szurając niż ci, którzy pędzą bez kontroli na sprzęcie, który poniekąd właśnie do pędzenia zaprojektowano. Wybaczcie te ciągłe porównania do zachowań na drodze ale to nie przypadek. To kwestia zachowań przynależnych dla wieku, związanych z tym skłonności do ryzyka itd. A zasady związane z energią kinetyczną wszystkich dotyczą w takim samym stopniu ;-) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tak ale:

1. Podstawowym typem skrętu jest skręt pełny z kompletna fazą sterowania. A tak naprawdę faza sterowania skrętem jest elementem newralgicznym i sprawiającym najwięcej kłopotów. W tym wypadku narta SL nie będzie optymalna do nauki tego podstawowego elementu bo z definicji go skraca.

Mitek.

Cały czas nie mogę tego zrozumieć.

Jeśli dążymy do jazdy na krawędzi to SL jest zdecydowanie łatwiejsza i szybciej wspomaga rozwój.

Ze względu na mniejszy promień i łatwiejsze zacieśnienie skrętu wywołuje większą siłę "odśrodkową"  i pozwala jeździć wolniej.

 

Aby GS postawić w fazie sterowania na krawędzi potrzeba zdecydowanie większej prędkości , niższego zejścia i wymuszania zacieśnienia skrętu z czym większość ludzi ma problem.

SL robi to niemal sama.

Oczywiście skręt trwa krócej ale jest łatwiejszy do wykonania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy wybierałam narty dla syna, jedna z naszych babć (niejeżdżąca na nartach) powiedziała, że: "najważniejsze, aby narty były bezpieczne".

Hmm, tłumaczyłam babci, że to kwestia narciarza, a nie nart, ale z niektórych Waszych wypowiedzi wynika, że jednak babcia miała rację...

Więc, jak to jest? Kiedy narty stają się niebezpieczne? Jak przewyższają klasą narciarza, czy raczej, jak są od niego gorsze? 

Nie pytam o niewykorzystanie potencjału, jaki ma dana narta, tylko o zagrożenia, jakie może powodować.

 

Ps.

Ja zaczynałam jeździć, jak większość kobiet na "lekkich, łatwych i przyjemnych piankach". I nigdy więcej. Przecież, jak stok rozkopany, to na tym się można... zabić.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość tez ojca założyciela tego wątku ogarniam, ale sam przeszedł drogę ołówek, gs i SL, a innym poleca inaczej. U mnie ołówek, paraSL i paraGS, w końcu am. Zgodzę się z Mitkiem, że wszystko co daje złudne poczucie kontroli niebezpieczne jest. Ja kilka upadkow na masterach odnotowałem, zwykle na pustym stoku, gdy się bujnąlem. prędkość spora to i poślizg;-) nie wiem jaka droga dobra. Poniekąd ta pazdierzowa paraSL wcześnie ostrzegala o niebezpieczeństwie, nie dawała złudnego poczucia stabulnosci. Podobnie z honda Jazz od której zaczynałem. Dużo sygnałów płynęło. SUV potem i dobrze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Estka

To bardzo proste.

Dobra narta jest zawsze lepsza i dla każdego. ( są wyjątki wynikające z przepisów FIS)

 

Nawet słaby narciarz jadący na narcie race jeśli zaczyna go za mocno kopać natychmiast mniej krawędziuje.

Widziałem to setki razy już w 2-3 skręcie testującego narty teoretycznie dla niego za trudne.

Z drugiej strony taka narta daje pewność trzymania w najtrudniejszych lodowych warunkach.

Każdemu.

 

Niebezpieczne są narty które nie trzymają na twardym i prowadzone płasko obracają się błyskawicznie ( efekt zrokerowania)

Jak sama piszesz nie ma problemu z nartą której się nie wykorzysta.

Czy jest ktoś na naszej planecie kto wykorzystuje swoje narty w 100% ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zawiesic wszelkie porady nt doboru nart I automatycznie kierowac wszystkie takie posty do nast wiadomosci:

 

"Drogi forumowiczu:

pytasz, jakie narty sa dla Ciebie odpowiednie: odpowiedz jest krotka:  niezaleznie od umiejetnosci I innych czynnikow natychmiast zapieprzaj do najblizszego sklepu sportowego, o nic nie pytaj, wybierz narte dlugosci 155cm (kobiety), 165 cm (faceci) z napisem SL I bierz, nie zwracajac uwagi  na glupie uwagi sprzedawcy.

Jezeli masz do wyboru narte SL  vs SL/Race: nie skap pieniedzy I bierz te druga.

Reszta nieistotna, bo ta narta zrobi z Ciebie prawdziwego macho!!!!

Do zobaczenia na stoku, bye bye"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że to podsumowałeś. W głowie to mam teraz taki bałagan jak to powiedział Sokrates: wiem, że nic nie wiem.

Chyba nie do końca :)

Wiesz , że nie ma się co bać normalnych nart.

Wiesz także, że podwójnie zrokerowana narta jest .............................dla marketingowców a nie narciarzy chcących rozwijać swoje umiejętności.

Jesteś tu więc masz już pewien poziom świadomości i oczekiwań.

Nie będziesz podatną na marketing papką.

To już jest sukces i oszczędność finansowa.

 

Teraz kup przyzwoite narty i się rozwijaj.

 

p.s. napisz PW do n.p. Brunera i on uczciwie Ci doradzi.

 

Ja mam w zanadrzu tylko porady negatywne :)

Czyli czego NIE kupić :)

 

tu masz jeszcze popierdułki mistrza tego tematu i moją odpowiedź :)

http://www.skiforum....kiego/?p=604786

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Drogi forumowiczu:

pytasz, jakie narty sa dla Ciebie odpowiednie: ...

 

wybierz narte dlugosci 155cm (kobiety), ...

 

Jezeli masz do wyboru narte SL  vs SL/Race: nie skap pieniedzy I bierz te druga.

 

Reszta nieistotna, bo ta narta zrobi z Ciebie prawdziwego macho!!!!

 

Eee...

Do d*py taka rada.

Nie chcę być macho. Już wolę narty w kwiatki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee...

Do d*py taka rada.

Nie chcę być macho. Już wolę narty w kwiatki!

 

Za np. 20 000 Euro zorganizuję Ci testowy wyjazd na 3 dni w Tyrol Południowy z SL/Race w dowolne kwiatki.

Podaj zakres kolorów z palety RAL. ( może być NCS)

 

Z małą dopłatą ( 5K Euro) będą także RTM 84  z wymyślonym przez Ciebie malowankiem :)

 

Fotka teściowej na narcioszkach ?  :)

Proszę bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za np. 20 000 Euro zorganizuję Ci testowy wyjazd na 3 dni w Tyrol Południowy z SL/Race w dowolne kwiatki.

Podaj zakres kolorów z palety RAL. ( może być NCS)

 

Z małą dopłatą ( 5K Euro) będą także RTM 84  z wymyślonym przez Ciebie malowankiem :)

 

Fotka teściowej na narcioszkach ?  :)

Proszę bardzo.

Fotka teściowej na narcioszkach ?   :)

haha chociaż to dobry pomysł . na bank nikt by ich nie zajumał ze stoku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek.

Cały czas nie mogę tego zrozumieć.

Jeśli dążymy do jazdy na krawędzi to SL jest zdecydowanie łatwiejsza i szybciej wspomaga rozwój.

Ze względu na mniejszy promień i łatwiejsze zacieśnienie skrętu wywołuje większą siłę "odśrodkową"  i pozwala jeździć wolniej.

 

Aby GS postawić w fazie sterowania na krawędzi potrzeba zdecydowanie większej prędkości , niższego zejścia i wymuszania zacieśnienia skrętu z czym większość ludzi ma problem.

SL robi to niemal sama.

Oczywiście skręt trwa krócej ale jest łatwiejszy do wykonania.

Cześć

A kto powiedział, że na tym etapie dążymy do jazdy na krawędzi Jurek??
We wszystkich znanych mi szkołach skręt cięty to level 3, level gold , czy jak tam się nazywa. Czyli po opanowaniu jazdy ewolucjami kątowymi i ślizgowymi  - OPANOWANIU!! -przechodzimy do śladu ciętego.

Tragedią nauczania w naszym kraju jest to, że wykorzystując taliowane narty przechodzi się do skrętu ciętego jak tylko koleś umie na nartach ustać.

Skręt cięty to etap finalny nauki jazdy, poprzedzający jazdę sportową. U nas jest traktowany jako cel a jest to tylko element całej palety technik.

U nas nikt nie przechodzi cyklu szkolenia jak należy i w tym problem. Powinno się zabronić jazdy na nartach taliowanych do momentu aż narciarz nie opanuje odciążenia i dociążenia, ewolucji kątowych, fazy sterowania skrętem, gry krawędzi w sensie świadomości różnicy ześlizg- ślizg-cięty i automatyzmu przejścia z jednego rodzaju śladu w drugi i odwrotnie.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A kto powiedział, że na tym etapie dążymy do jazdy na krawędzi Jurek??
We wszystkich znanych mi szkołach skręt cięty to level 3, level gold , czy jak tam się nazywa. Czyli po opanowaniu jazdy ewolucjami kątowymi i ślizgowymi  - OPANOWANIU!! -przechodzimy do śladu ciętego.

Tragedią nauczania w naszym kraju jest to, że wykorzystując taliowane narty przechodzi się do skrętu ciętego jak tylko koleś umie na nartach ustać.

Skręt cięty to etap finalny nauki jazdy, poprzedzający jazdę sportową. U nas jest traktowany jako cel a jest to tylko element całej palety technik.

U nas nikt nie przechodzi cyklu szkolenia jak należy i w tym problem. Powinno się zabronić jazdy na nartach taliowanych do momentu aż narciarz nie opanuje odciążenia i dociążenia, ewolucji kątowych, fazy sterowania skrętem, gry krawędzi w sensie świadomości różnicy ześlizg- ślizg-cięty i automatyzmu przejścia z jednego rodzaju śladu w drugi i odwrotnie.

Pozdrowienia

co to ewolucje katowe? Google i youtube nic ciekawego nie wyswietlaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A kto powiedział, że na tym etapie dążymy do jazdy na krawędzi Jurek??
We wszystkich znanych mi szkołach skręt cięty to level 3, level gold , czy jak tam się nazywa. Czyli po opanowaniu jazdy ewolucjami kątowymi i ślizgowymi  - OPANOWANIU!! -przechodzimy do śladu ciętego.

Tragedią nauczania w naszym kraju jest to, że wykorzystując taliowane narty przechodzi się do skrętu ciętego jak tylko koleś umie na nartach ustać.

Skręt cięty to etap finalny nauki jazdy, poprzedzający jazdę sportową. U nas jest traktowany jako cel a jest to tylko element całej palety technik.

U nas nikt nie przechodzi cyklu szkolenia jak należy i w tym problem. Powinno się zabronić jazdy na nartach taliowanych do momentu aż narciarz nie opanuje odciążenia i dociążenia, ewolucji kątowych, fazy sterowania skrętem, gry krawędzi w sensie świadomości różnicy ześlizg- ślizg-cięty i automatyzmu przejścia z jednego rodzaju śladu w drugi i odwrotnie.

Pozdrowienia

 

To co piszesz jest dla mnie zrozumiałe.

 

Jednak dochodzimy do skrętu na krawędzi i moim zdaniem SL jest przyjaźniejsza i efektywniejsza w nauce.

Nie przeszkadza także w technikach kątowych.

 

@nikon255

To narciarski elementarz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co piszesz jest dla mnie zrozumiałe.

 

Jednak dochodzimy do skrętu na krawędzi i moim zdaniem SL jest przyjaźniejsza i efektywniejsza w nauce.

Nie przeszkadza także w technikach kątowych.

 

@nikon255

To narciarski elementarz

Nie przeszkadza ale chodzi o to żeby krawędź nie kusiła dopóki się do niej nie dorośnie.

A co do kolegi to szukałem bo mam wrażenie, że nawet komuś doradzał.

Pozdrowienia

Nikon ewolucje kątowe to takie gdzie dzioby nart są razem a tyły rozsunięte - pług, łuki płużne, skręt z pługu, skręt z półpługu itd.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...