Skocz do zawartości

Podsumowanie sezonu


star

Rekomendowane odpowiedzi

Zdjęcia zamieszczane na forum w tej jakości/rozdzielczości mają charakter co najwyżej informacyjny. W tym tkwi ich sens.

Ty próbujesz oddać ducha miejsca/ducha fotki/wrażliwości artystycznej autora foto (mam wrażenie, że z naciskiem na to ostatnie ;)), co skazane jest - delikatnie mówiąc - na niepowodzenie ;).

Taki tam sobie wiodę żywot nieudacznika. Informacyjne to jest topo. Ew. wrysowana linia. Ale ja po standardach jeżdżę. Same łatwe linie. Pogardzane. Horizontal, a nie vertical. PS. Rozdzielczość jest skalowana przez system, a z systemem nie wygrasz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za podsumowanie sezonu:) Ja czytałem z zainteresowaniem. Mój sezon skończył się dość wcześnie bo 9tego marca, ale i tak zaliczam rok do zdecydowanie udanych. Kilka lokalnych weekendów w okolicy, to znaczy Nowy Jork i Pennsylwania, tydzień w 3 dolinach (nawet wrzuciłem relację;) i tydzień w Dolomitach. Miał być Whistler-Blackcomb w Kanadzie, ale jakoś zawsze znajomi na Alpy naciągną. Najbliższe plany to właśnie ta Kanada, a jak fortuna będzie sprzyjać, a Perun i Swarożyc spojrzą przychylnym okiem to może Japonia. Coraz bardziej wciąga mnie odbijanie poza trasę. W tym roku fajnie się jeździło przy Marmoladzie po konkretym opadzie. We Francji niestety brak świeżego śniegu w moim terminie. Dołączona grafikaDołączona grafikaDołączona grafika Kolega z Koleżanką wrzucili fajną relację z wyprawy w granicach USA. Może w końcu udałoby się styknąć. Sent from my iPhone using Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny wątek. Niestety u mnie coraz mniej narciarstwa rzeczywistego a coraz więcej wirtualnego. :) Na nartach byłem w tym sezonie dwa razy. Pierwszy, nietypowy w Witowie. Narty były przy okazji, bo głównym celem było spędzenie Wigilii i Świąt BN w szerszym rodzinnym gronie w naturze. No powiedzmy, naturze mocno ucywilizowanej. Było bardzo sympatycznie, rodzinnie i było też trochę narciarstwa. Mój prawie 3 letni wnuczek odbył swój pierwszy udokumentowany zjazd na nartach, a ja przekonałem się, że nowe Volkl SL to jest to.

 

https://photos.app.g...UdEiSSPN1h6j5i6

 

No i tydzień w Saalbach, o którym już pisałem. Pogoda i zdrowie dopisało. :)

 

https://photos.app.g...8Hbfx1e8HYqkx79

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sstar, dnia 12 Kwie 2018 - 08:37, napisał:snapback.png

Może za wcześnie, ale może już warto?
Pytanie jak to zrobić. Można jednym dosadnym słowem, można fotorelacją. Pomyślmy razem, taki kwestionariusz, niekoniecznie Prosta, ułożyć by można wespół w zespół. Zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć.
1 odkrycie on (subiektywnie rzecz jasna)
2 odkrycie nart (nowe, używane...)
3 odkrycie off piste (polecane miejsce)
4 odkrycie trasy (trudność, xfactor)
5 postanowienie na nowy sezon (poprawy)
6 największy dzwon, speed, trudność
7 okoliczności (knajpa, ludzie)
8 sport (tyczki i między tyczkami)
9 droga (auto)
10 trasa biegowa, skiturową...
Co was rajcuje?

 

@Wojtek PW

Na pewno takie podsumowania są ciekawsze od dyskusji światopoglądowych - może też dodasz też swoje? Co do mojego sezonu to trochę wcześnie na podsumowanie ale może się zdarzyć, że gdy będę kończył to na forum już nikogo nie będzie. To kolejny niezwykle udany sezon.

 

1. Blisko ON. Na karnecie była pobliska Austria ale z absolutnym priorytetem freetour. Udało się zaliczyć m.in. Dachstein ze zjazdem do Obertraun, przy okazji były wielkie obszary Krippenstein - w którym od razu się zakochałem. Odkryciem sezonu był Planeralm z kilkunastoma oficjalnymi trasami free (a ośrodek z trzema wyciągami) i też fantastyczny potencjał skiturowy. W ciągu paru dni zaliczyłem tam kilka pobliskich szczytów. Dokończyłem inwentaryzacji Lungo i, szkoda gadać, Speiereck wymiata bo zjazdy po 1200 m vertical w skomplikowanym terenie, które można zrobić tak 8x dziennie to jest czad. W Lungo byłem w tym roku pewnie z 6 dni. Warto. Wreszcie odwiedziłem też Weissee Gletscherwelt. Tu kultowa miejscówka freeturowców bo w promieniu 2-3 godzinnych dojść jest przynajmniej parę fantastycznych szczytów do jazdy. Jeden z nich (Granatspitze) udało mi się zrobić. O tych i innych wyjazdach z nastawieniem na freeride i freetour napisałem dokładniej https://www.skionlin...-gdzie-to-jest/ Poza Austrią był nowo zbudowany system Andermatt - Sedrun w Szwajcarii. Najeździłem się tam w puchu po pachy w opcjach przytrasowych.

2. Poznałem dokładnie sprzęt który rok wcześniej kupiłem. Moje raceowe wiązania ATK Revolution (85 g/szt) to mistrzostwo świata i w skitour/skialp na wiele lat wystarczy. Więcej zastrzeżeń mam do ATK Freeraider 2.0 - do jazdy znakomite, w podchodzeniu mają drobne wady ale skistopy nie wytrzymały mojej eksploatacji i sezon kończyłem na lonżach. Serwis ATK - poniżej krytyki, tragedia (z realizacją zamówień na części - czekałem parę miesięcy). Producent ulepszył już następny model Freeraidera mocno go modyfikując - czeka mnie więc wymiana. Podobnie z Waybackami K2 - lekkie narty (na drewnie paulowni, topoli itd) nie wytrzymały ilości jazdy a i pewnie terenu (wykroty). Na przyszłość kupię coś odporniejszego.

3. Odkrycie freeridowe, które najbardziej mnie zaskoczyło było w... Arenie. W ośrodku top-topów, w którym jeżdżą stada ludzi, trzy dni po opadzie kreśliliśmy linie w nieprzejeżdżonym puchu! Verticalu było 800 - 900 m (dwa różne warianty) a teren przepiękny i bardzo urozmaicony. Nieprawdopodobne. Liznąłem też potencjał Horn w Kitz i tam dopiero są opcje.

4. Największym odkryciem skiturowym była Czarnohora. Wyobraźcie sobie takie Karkonosze bez ani jednego człowieka! Jest jeszcze parę lat na zaliczenie. To miejsce już się profesjonalizuje - właśnie budują schroniska bliżej gór, jest też piękny camping. Myśmy byli w formule częściowo biwakowej - namioty w środku Karpackiego PN. Jeszcze tylko przez parę lat będzie można tam zaznać "nieskażonych" gór. Blisko i ciągle tanio. A góry fantastyczne. Napisałem o tym https://www.skionlin...zarnohora-2019/

5. Kontynuować eksplorację Karpat. Mamy tam zaplanowany już wyjazd z saniami ciągniętymi przez psy i parę ambitnych zjazdów. Poza tym marzy mi się trawers Swaneti (Gruzja), Alpy obowiązkowo. Tatry Zachodnie - Dolina Żarska i wokół Salatyna, może też Tatry Wysokie. Ciągle czeka Kazbek i Elbrus.

6. Najbardziej w kość dał mi zjazd z Wysokiej (2520) pierwsze moje rzetelne S4

7. Kamil, MarioJ, Adam, Wojtek, Robert, Marionen, Rafał, Dominika, Ania, Mikołaj, Tomasz, Przemo, Andrzej, Piotr czyli Ci z którymi jeździłem i chodziłem - to był i jest najważniejszy aktyw.

8. Nie było. Za to w tym miejscu wspomnę o "sportowej" gonitwie za ratrakami w Dragobracie czyli cat-skiining. Pierwszy raz w życiu pojeździłem ratrakiem. Dzień obejmował kilkanaście zjazdów. Odczucia ambiwalentne bo smród i hałas ale z drugiej strony co pojeździliśmy to nasze. Może kiedyś powtórzę.

9. 6 godzin w drodze powrotnej na przejściu granicznym z Ukrainą. 

10. Najlepszy dzień (jeszcze świeży) w życiu w Karkonoszach (dzięki MarioJ) - 6 pięknych opcji zjazdowych i 2000 m vertical.  Nie trzeba czasem daleko jeździć aby poczuć dreszcz emocji. Wcześniej był też biwak z Kamilem (w części nie parkowej) i mój pierwszy zimowy nocleg w płachcie biwakowej pod gołym niebem. Dalej, dzień na Salatynie, otworzył mi oczy na Tatry Zachodnie. Tatry Wysokie z Majlathowej Chaty - poza Wysoką zjazd z Kończystej (2530 m npm) też Koprowy Wierch z super zjazdem do Hlińskiej Doliny, Żelazne Wrota. Tatry jak zawsze dają radę, choć też dają w dupsko. Jak chcecie przeczytać relację to jest https://www.skionlin...&comment=300792

11. Za tydzień będę w Brance - schronisko w grupie Ortlera z którego wytyczonych jest 19 wycieczek skiturowych na pobliskie szczyty. Najlepsze miejsce w górach jakie znam. Oby tylko pogoda dopisała. Mam tam do zaliczenia Tresero (niebieska strzałka, na czerwonej byliśmy)

gallery_168102_596_25749.jpg.73a8d49b8f3

i... jeszcze gdzieś tam błąka się wyjazd na Monte Rosę (i co najmniej z 6 czterotysięczników tam do zrobienia)

12. Przebudowałem w znacznej mierze swój zestaw ubraniowy: zakupiłem bieliznę x-bionic, bardzo lekki HS na Gore Paclite, uszyłem spodnie puchowe 3/4, z rozpinanymi bokami. Skompletowałem też sprzęt biwakowy (jeszcze nie wszystko). W sumie bardzo dużo nowych aspektów.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

Troche podsumowania bylo tutaj

 

http://www.skiforum....6963-utah-2019/

 

w suimie najlepszy sezon od dluzszego czasu...

Hill-Billy : na Wschodzie ten sezon nie byl najlepszy, za to Zachod - bosko..Do Whistler bym sie tak nie spieszyl: w BC sa zdecydowanie lepsze miejsca (Revelstoke, Kicking Horse itp)

Alpy mialy wyjatkowo duzo sniegu, co prawda tylko w ograniczonym czasie ale i tak lepiej niz przecietna - co z tego, skoro prawdopodobienstwo trafienia na swiezy snieg  w Alpach, w przecietnym roku, jest niskie. …..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Alpy mialy wyjatkowo duzo sniegu, co prawda tylko w ograniczonym czasie ale i tak lepiej niz przecietna - co z tego, skoro prawdopodobienstwo trafienia na swiezy snieg  w Alpach, w przecietnym roku, jest niskie. …..

 

 

Kuba!

 

Z tym podkreślaniem puchu to jesteś trochę jak ten sztruksowy narciarz co poza nim świata nie widzi. I czasem nic poza nim nie potrafi jeździć. W ogóle nie ma problemu rodzaju śniegu, znaczna część zjazdów co je robimy wymaga 2-ki. Puch jest niewskazany. A samo znalezienie jego (no powiedzmy świeżych śniegów) nie jest wcale trudne -  lasy z północną wystawą, Są miejsca gdzie opadu jest aż za dużo. Do tego na wiosnę jeździ się na wiosennych śniegach.

 

Ja wiem, że puch jest bardzo łatwym i przyjemnym śniegiem ale czasem warto się pomęczyć. Czasem warto zrobić określony cel. Może spróbuj dłuższych turów, zrób jakiś trawers, grupę celów, jakiś biwak. Jest wiele alternatyw dla opadu świeżego.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wujot. Ad 10.
To jest właśnie wartość przyjaźni w górach. Ja miałem w tym roku dwa najlepsze dni w Karkonoszach, jeden z Wujotem i Marionnem , drugi z Kamilem. Bez tych przyjaźni nie było by takich dni. Wspólnie eksplorowalismy większość kotłów.


Polecam młodym skiturowcom przede wszystkim budować dobre relacje z ludźmi w górach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wujot. Ad 10.
To jest właśnie wartość przyjaźni w górach. Ja miałem w tym roku dwa najlepsze dni w Karkonoszach, jeden z Wujotem i Marionnem , drugi z Kamilem. Bez tych przyjaźni nie było by takich dni. Wspólnie eksplorowalismy większość kotłów.


Polecam młodym skiturowcom przede wszystkim budować dobre relacje z ludźmi w górach.

Myślę podobnie. Mam relacje z Jiřím Holečkem. Bez niej nie wracałbym tak często w jedno miejsce. Prawdopodobnie ostatni raz odwiedzę Boudę pod Śnieżką tylko i wyłącznie dla tych ludzi. Bo to nie tylko relacja z Jiřím, ale jego żoną Lenką, synem Davidem i rodzicami. Wspólnie będziemy eksplorować... cokolwiek:-) No i z Wujotem, dzięki któremu mam sprzęt jaki mam. Dużo cierpliwości z jego strony i rozmów telefonicznych. PS jako stary człowiek polecę to samo młodym, a dla zyskania dystansu do siebie samego i swych osiągnięć polecam starym jak i młodym chwile samotności i autorefleksji. Bez napinki i ducha rywalizacji.

Załączone miniatury

  • DSC_4949.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę podobnie. Mam relacje z Jiřím Holečkem. Bez niej nie wracałbym tak często w jedno miejsce. Prawdopodobnie ostatni raz odwiedzę Boudę pod Śnieżką tylko i wyłącznie dla tych ludzi. Bo to nie tylko relacja z Jiřím, ale jego żoną Lenką, synem Davidem i rodzicami. Wspólnie będziemy eksplorować... cokolwiek:-) No i z Wujotem, dzięki któremu mam sprzęt jaki mam. Dużo cierpliwości z jego strony i rozmów telefonicznych. PS jako stary człowiek polecę to samo młodym, a dla zyskania dystansu do siebie samego i swych osiągnięć polecam starym jak i młodym chwile samotności i autorefleksji. Bez napinki i ducha rywalizacji.


Pozwól innym robić to co lubią i nie oceniaj ich działań bez prośby.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 PS jako stary człowiek polecę to samo młodym, a dla zyskania dystansu do siebie samego i swych osiągnięć polecam starym jak i młodym chwile samotności i autorefleksji. Bez napinki i ducha rywalizacji.

 

Chwile refleksji i samotności na pewno warto mieć. Ale powiem szczerze - nie w górach! Akurat tak się złożyło, że na sporej części moich wyjazdów freeridowych i freeturowych byłem sam (np Planeralm, część zjazdów w Lungo). I to nie jest fajne jechać jakiś zagrożony żleb (a zawsze jest jakieś zagrożenie) ze świadomością, że nikt Ci nie pomoże. I albo odpuszczasz albo stosujesz podwójną asekurację. A jak dzwonisz aby powiedzieć gdzie ewentualnie mogą znaleźć Twoje zwłoki to nawet zasięgu nie ma...

Więc ja dla odmiany poradziłbym wszystkim aby mieli partnerów górskich takich co ich rzadko  wk...ją, mają dość czasu i pieniędzy aby z Wami jeździć, wyciągną w góry, czasem coś podpowiedzą, innym razem zmobilizują, pokażą jak coś zjechać albo podejść, łykiem gorącej herbaty i kabanosami poczęstują, pomogą w kłopotach, dokonają oceny ryzyk, słowem będą z Wami na dobre i złe. Tacy przyjaciele są absolutnie najważniejsi, najcenniejsi. Relacja zbudowana w namiocie, na długim trudnym podejściu i zagrożonych zjazdach jest nie do podrobienia fejsbukowymi lajkami.

 

W pewnym sensie reszta jest nieważna.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól innym robić to co lubią i nie oceniaj ich działań bez prośby.


Po co zaczynasz nauczać z góry młodych skiturowcow? Akcja budzi reakcje, nie dziw się jak Marceli Szpak. PS młodym skiturowcem jest Franek Rząsa, którego miałem okazję poznać i nawet razem pojeździć, no i serdecznie pogadać. Ale on nie zagląda na to forum. No i nie wiem czy jest sens mu coś doradzać;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba!

 

Z tym podkreślaniem puchu to jesteś trochę jak ten sztruksowy narciarz co poza nim świata nie widzi. I czasem nic poza nim nie potrafi jeździć. W ogóle nie ma problemu rodzaju śniegu, znaczna część zjazdów co je robimy wymaga 2-ki. Puch jest niewskazany. A samo znalezienie jego (no powiedzmy świeżych śniegów) nie jest wcale trudne -  lasy z północną wystawą, Są miejsca gdzie opadu jest aż za dużo. Do tego na wiosnę jeździ się na wiosennych śniegach.

 

Ja wiem, że puch jest bardzo łatwym i przyjemnym śniegiem ale czasem warto się pomęczyć. Czasem warto zrobić określony cel. Może spróbuj dłuższych turów, zrób jakiś trawers, grupę celów, jakiś biwak. Jest wiele alternatyw dla opadu świeżego.

 

Pozdro

Wiesiek

ja jestem chory na swiezy GLEBOKI Ty na cos innego - nie okreslam Cie jako technicznie slabego narciarza, co to szuka schronienia poza trasami, tak jak Ty porownujesz mnie do "sztruksowego narciarza".

 

to taka "osobista wycieczka"  na Twoja "osobista wycieczke"..

 

Zauwaz: ja mowie "swiezy" co nie znaczy "puch" - dla mnie i osob jezdzacych ze mna, NIE ma cegos takiego, jak za duzo sniegu - nie ma - dla nas im wiecej tym lepiej - przeczeka sie niebezpieczne miejsca i stale sie cos znajdzie

 

 

Wg MOICH preferencji, co nie musi byc zgodne z TWOIMI preferencjami - Alpy nie oferuja mi tego, co polubilem - sprobuj wskazac 7 kolejnych dni z opadem 25cm + w Alpach (no moze z wyjatkiem jednego wyjatkowego tygodnia w  tym roku, gdzie, dla odmiany, gdy zrobily sie swietne warunki to wszystko bylo pozamykane, bo nie dawali sobie rade ze sniegiem)…Na podchody w gory nie mam czasu - znowu, biorac pod uwage moje preferencje - nie ukrywam, ze dla mnie podejscie jest koniecznoscia, a nie celem .

 

I NIE KRYTYKUJE ludzi dla ktorych jest odwrotnie……….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co zaczynasz nauczać z góry młodych skiturowcow? Akcja budzi reakcje, nie dziw się jak Marceli Szpak. PS młodym skiturowcem jest Franek Rząsa, którego miałem okazję poznać i nawet razem pojeździć, no i serdecznie pogadać. Ale on nie zagląda na to forum. No i nie wiem czy jest sens mu coś doradzać;-)

 

Przecież Mariusz polecił młodym skiturowcom budowanie relacji z ludźmi. Dokładnie tylko tyle. Sam zresztą to potwierdziłeś aby w chwilę później mówić o samotności. Góry i ich eksploracja, szczególnie w przypadku początkujących, to nie jest dla samotnych. Nawet na polanie izerskiej można mieć przygodę wymagająca pomocy. 

 

Myślę, że co do zasady góry to działalność zespołowa ale nawet w takim wspinie masz solistów. Ale na poważniejszych lodowcach solistów nie widuję. Na szczęście o tyle jest to dyskusja akademicka, że praktyka pokazuje, że wszyscy chcieliby się gdzieś z kimś załapać. Myślę, że progres w grupie a samodzielny rozwój to przepaść.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież Mariusz polecił młodym skiturowcom budowanie relacji z ludźmi. Dokładnie tylko tyle. Sam zresztą to potwierdziłeś aby w chwilę później mówić o samotności. Góry i ich eksploracja, szczególnie w przypadku początkujących, to nie jest dla samotnych. Nawet na polanie izerskiej można mieć przygodę wymagająca pomocy.

Myślę, że co do zasady góry to działalność zespołowa ale nawet w takim wspinie masz solistów. Ale na poważniejszych lodowcach solistów nie widuję. Na szczęście o tyle jest to dyskusja akademicka, że praktyka pokazuje, że wszyscy chcieliby się gdzieś z kimś załapać. Myślę, że progres w grupie a samodzielny rozwój to przepaść.

Pozdro
Wiesiek

Jasne. Choć jest taka fraszka Krasickiego kończąca się tym jak pośród przyjaciół psy zająca zjadły. Historia himalaizmu też pogmatwana: Bargiel vs Berbeka. Sporo się w życiu po górach nalazilem i różne zespoły widywalem. Czasem zespół to pozorne bezpieczeństwo. Niestety. Ktoś walczy z fokami gdy inni pomkneli do przodu np. Poziom ambicji niezrównoważony bywa. Dużo zagrożeń psychologicznych w zespole się pojawia, podobnie jak solo. PS we wspinaczce wypadek miałem w zespole, solo nigdy, choć to akurat niczego nie determinuje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja jestem chory na swiezy GLEBOKI Ty na cos innego - nie okreslam Cie jako technicznie slabego narciarza, co to szuka schronienia poza trasami, tak jak Ty porownujesz mnie do "sztruksowego narciarza".

 

to taka "osobista wycieczka"  na Twoja "osobista wycieczke"..

 

Zauwaz: ja mowie "swiezy" co nie znaczy "puch" - dla mnie i osob jezdzacych ze mna, NIE ma cegos takiego, jak za duzo sniegu - nie ma - dla nas im wiecej tym lepiej - przeczeka sie niebezpieczne miejsca i stale sie cos znajdzie

 

 

Wg MOICH preferencji, co nie musi byc zgodne z TWOIMI preferencjami - Alpy nie oferuja mi tego, co polubilem - sprobuj wskazac 7 kolejnych dni z opadem 25cm + w Alpach (no moze z wyjatkiem jednego wyjatkowego tygodnia w  tym roku, gdzie, dla odmiany, gdy zrobily sie swietne warunki to wszystko bylo pozamykane, bo nie dawali sobie rade ze sniegiem)…Na podchody w gory nie mam czasu - znowu, biorac pod uwage moje preferencje - nie ukrywam, ze dla mnie podejscie jest koniecznoscia, a nie celem .

 

I NIE KRYTYKUJE ludzi dla ktorych jest odwrotnie……….

 

Kuba - odniosłem się wyłącznie do tego, że często "dezawujesz" Alpy, i mniejszy opad jaki tu jest, nie zdając sobie sprawy co tutaj jest robione. To zasadniczo strome i niebezpieczne góry. Przez to piękne i wymagające. Przy większych opadach lawiny potrafią schodzić nawet w "bezpiecznych" ON. Myślę, że gdybyś tu mieszkał to jazda byłaby równie satysfakcjonująca jak tam. Nawiasem mówiąc w Alpach są miejscówki z dużym opadem (typu 6 m sezon). Pomijając, że oprócz Alp są tutaj Karpaty i góry w Norwegii, Kaukaz i tam całkiem systematycznie jesteśmy.

 

Co do podejścia - dla mnie (i dla większości skiturowców) też jest środkiem. Najogólniej bardzo Cię szanuję i na pewno nie mam zamiaru pouczać. Porównanie zaś do sztruksowego narciarza było żartobliwe a miało tylko uzmysłowić jednostronność takiego podejścia.

 

Zdałem sobie sprawę, że najbardziej rajcuje mnie różnorodność: od freeride ośrodkowego, przez freetour, skitury i skialp. Z noclegami w pensjonatach, schroniskach wysoko w górach i biwakach (były też na jachcie). W górach mocno cywilizowanych i tych gdzie narciarzy nie ma.  Odległych i tych koło domu. W puchu, śniegach zleżałych i wiosennych. Z własnym dojściem, z ratraka czy heli (tego jeszcze nie robiłem - ale będzie okazja to skorzystam).

 

Narty to szerokie pojęcie i to chyba najbardziej mnie kręci. Właściwie nie chodzi tu o narty tylko góry w zimie.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba - odniosłem się wyłącznie do tego, że często "dezawujesz" Alpy, i mniejszy opad jaki tu jest, nie zdając sobie sprawy co tutaj jest robione. To zasadniczo strome i niebezpieczne góry. Przez to piękne i wymagające. Przy większych opadach lawiny potrafią schodzić nawet w "bezpiecznych" ON. Myślę, że gdybyś tu mieszkał to jazda byłaby równie satysfakcjonująca jak tam.

Niektórzy się nawet przenoszą stamtąd tutaj, jak Doug Coombs do la Grave:
https://www.independ...ve-2107934.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba - odniosłem się wyłącznie do tego, że często "dezawujesz" Alpy, i mniejszy opad jaki tu jest, nie zdając sobie sprawy co tutaj jest robione. To zasadniczo strome i niebezpieczne góry. Przez to piękne i wymagające. Przy większych opadach lawiny potrafią schodzić nawet w "bezpiecznych" ON. Myślę, że gdybyś tu mieszkał to jazda byłaby równie satysfakcjonująca jak tam. Nawiasem mówiąc w Alpach są miejscówki z dużym opadem (typu 6 m sezon). Pomijając, że oprócz Alp są tutaj Karpaty i góry w Norwegii, Kaukaz i tam całkiem systematycznie jesteśmy.

Co do podejścia - dla mnie (i dla większości skiturowców) też jest środkiem. Najogólniej bardzo Cię szanuję i na pewno nie mam zamiaru pouczać. Porównanie zaś do sztruksowego narciarza było żartobliwe a miało tylko uzmysłowić jednostronność takiego podejścia.

Zdałem sobie sprawę, że najbardziej rajcuje mnie różnorodność: od freeride ośrodkowego, przez freetour, skitury i skialp. Z noclegami w pensjonatach, schroniskach wysoko w górach i biwakach (były też na jachcie). W górach mocno cywilizowanych i tych gdzie narciarzy nie ma. Odległych i tych koło domu. W puchu, śniegach zleżałych i wiosennych. Z własnym dojściem, z ratraka czy heli (tego jeszcze nie robiłem - ale będzie okazja to skorzystam).

Narty to szerokie pojęcie i to chyba najbardziej mnie kręci. Właściwie nie chodzi tu o narty tylko góry w zimie.


Mam podobnie. Choć może rozszerzylbym z kolei do pojęcia: góry. No ale wkraczamy w temat nasze pasje, zamiast podsumowania sezonu, dobrze, że założyciel wątku to niespotykanie spokojny człowiek;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba - odniosłem się wyłącznie do tego, że często "dezawujesz" Alpy, i mniejszy opad jaki tu jest, nie zdając sobie sprawy co tutaj jest robione. To zasadniczo strome i niebezpieczne góry. Przez to piękne i wymagające. Przy większych opadach lawiny potrafią schodzić nawet w "bezpiecznych" ON. Myślę, że gdybyś tu mieszkał to jazda byłaby równie satysfakcjonująca jak tam. Nawiasem mówiąc w Alpach są miejscówki z dużym opadem (typu 6 m sezon). Pomijając, że oprócz Alp są tutaj Karpaty i góry w Norwegii, Kaukaz i tam całkiem systematycznie jesteśmy.

 

Co do podejścia - dla mnie (i dla większości skiturowców) też jest środkiem. Najogólniej bardzo Cię szanuję i na pewno nie mam zamiaru pouczać. Porównanie zaś do sztruksowego narciarza było żartobliwe a miało tylko uzmysłowić jednostronność takiego podejścia.

 

Zdałem sobie sprawę, że najbardziej rajcuje mnie różnorodność: od freeride ośrodkowego, przez freetour, skitury i skialp. Z noclegami w pensjonatach, schroniskach wysoko w górach i biwakach (były też na jachcie). W górach mocno cywilizowanych i tych gdzie narciarzy nie ma.  Odległych i tych koło domu. W puchu, śniegach zleżałych i wiosennych. Z własnym dojściem, z ratraka czy heli (tego jeszcze nie robiłem - ale będzie okazja to skorzystam).

 

Narty to szerokie pojęcie i to chyba najbardziej mnie kręci. Właściwie nie chodzi tu o narty tylko góry w zimie.

 

Pozdro

Wiesiek

Yup: na pewno Cie nie krytykuje, natomiast sledze wszystkie Twoje wypowiedzi

moja uszczypliwa odpowiedz to tylko reakcja na Twoja

Gory - to niewazne gdzie, wazne, zeby dzikie i nietkniete.. zwlaszcza snieg nietkniety…...

 

Niektórzy się nawet przenoszą stamtąd tutaj, jak Doug Coombs do la Grave:
https://www.independ...ve-2107934.html

I tam gina…..

zwlaszcza , jezeli nie przestrzegaja ogolnych zasad, albo je ignoruja w imie wyzszych celow….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem w liczbach:
skitury 27
zjazdowe 25
A będzie jeszcze gorzej/lepiej niepotrzebne skreślić;-)
Czechy 23, Austria 4, Polska reszta.
Zjazdowe to głównie Scott the Ski pasowała do śnieżnego sezonu i zapędów pozatrasowych. Sporo przypadkiem na przerosnietej slalomce Rossi 8, zastąpionej fisem tanim na przyszły sezon. Master odszedł do lamusa, ale wróci bo to świetna narta przecież, ujeżdżana w Pecu i Rokytnicach. No i tyle. Fotek kilka... zaraz dodam. Póki co:
Soelden
Kaczawskie
Jizera
Pec
Strbske

Załączone miniatury

  • DSC_1954.JPG
  • DSC_2560.JPG
  • DSC_2718.JPG
  • DSC_2738.JPG
  • DSC_2823.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...