Skocz do zawartości

Wypadek w Gruzji - awaria wyciągu


loockas

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Siedziałem z liną desantową na kolanach w chwili gdy śmigłowiec uderzył śmigłem w komin i pierwszą myślą było wyskoczyć na dach budynku nad którym wisiał śmigłowiec. Niestety w drzwiach był technik, który blokował otwór i skoczył w ostatniej chwili, gdy siła odśrodkowa odrzuciła śmigłowiec od budynku. Został przygnieciony przez wrak. Ja zdążyłem zaprzeć się nogami i rękami o framugę drzwi i dopiero uderzenie o ziemię oderwało mnie od framugi, ale miałem miękkie lądowanie bo spadłem na kolegę, który wychylił się by wciągnąć w trakcie spadania technika do środka. Po uderzeniu w ziemię kolega leżał bez głowy w poprzek otworu drzwiowego. Tak to przynajmniej wyglądało. Jego głowa znalazła się pod ścianka boczną śmigłowca w dziurze w ziemi, podczas gdy większa cześć wraku leżała na betonowej trylince. Do dziś się zastanawiam, czy ten dołek w ziemi zrobił głowa w kasku typu protec, czy był tam już wcześniej.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

 

Dla mnie szacun bez zbędnego pierdo*****!

Nie na darmo mówi się, że tacy ludzie zmienili światopogląd, czy inaczej podchodzą do spraw doczesnych. Przeżyłeś i chwała Ci za to. Reszta, w tym ja może tylko pierdzielić siedząc w ciepłym fotelu. A prawda jest taka, że pierwsze lepsze awaryjne hamowanie samochodem i ludzie rozdygotani robią przerwę na wdech na pierwszym MOP'ie.

"Znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono"...reszta to miałkie wyobrażenia.

Pozdr i zdrowia życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Po uderzeniu w ziemię kolega leżał bez głowy w poprzek otworu drzwiowego. Tak to przynajmniej wyglądało. Jego głowa znalazła się pod ścianka boczną śmigłowca w dziurze w ziemi, podczas gdy większa cześć wraku leżała na betonowej trylince. Do dziś się zastanawiam, czy ten dołek w ziemi zrobił głowa w kasku typu protec, czy był tam już wcześniej.

 

Ale kolega zginał? Urwało mu głowę? Czy też wpasował się w dziurę i dzięki temu przeżył?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale kolega zginał? Urwało mu głowę? Czy też wpasował się w dziurę i dzięki temu przeżył?

Tak to jedynie wyglądało. Głowa była niewidoczna pod burtą śmigła i wpasowała się w dołek przy samym krawężniku drogi. Korpus zmieścił się w otworze drzwi. Kolega miał jedynie złamana lewą rękę i zalane paliwem oczy, także musiałem wynieść go z wraku na plecach bo nic nie widział. Na szczęście nie doszło do wybuchu. Całe życie również nie przeleciało mi przed oczami, chociaż zdarzenie trwało kilkanaście sekund, więc te opowieści to chyba jakieś bajki ;). Śmigłowiec to był Sokół SW-3 n/b 0510, kilka dni wcześniej przemalowany na kolor zlewający się z niebem a nie lasem, bo wówczas w armii była moda na kolory maskujące żółto-zielone :). Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Parcia na szkło nie zmienisz - zostaw. Czy mógłbyś w wolnej chwili opisać wypadek w Szklarskiej. Cos tam słyszałem ale relacja z pierwszej ręki ma zupełnie inną wartość. Ja to traktuje edukacyjnie. Jak widać tego typu sytuacje się zdarzają i warto je popularyzować filmami czy opisami (z pierwszej ręki nie bajkami co bym zrobił gdyby) aby chociaż teoretycznie mieć wiedzę jakie są odczucia i jak się zachować aby ratować życie.

Tak jak historia Witka tez jest dla mnie pouczająca choć chętnie poznałbym więcej szczegółów. Mała szansa abym musiał się ratować ze spadającego śmigłowca (mam 52 lata i nigdy nawet w śmigłowcu nie siedziałem) ale na krześle parę razy jechałem i pewnie jeszcze parę będę a z dziećmi już filmik analizowaliśmy (Amelka była po prostu wstrząśnięta do tego stopnia, że nie mogła oglądać).

Pozdrowienia i obyśmy pewne sytuacje znali tylko z teorii.

Pozdrowienia 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano w TVN24 rozmawiano z panią, która mieszka już w Gruzji kilka lat, co roku wykupuje sezonówkę na ten ośrodek narciarski i mówiła, że infrastruktura jest dosyć nowoczesna, postawiono nowe krzesła i gondole, obsługa wysyłana jest na szkolenia a co roku ludzie z Dopplemayr'a przyjeżdżają serwisować, więc chyba tak do końca dziadowsko w tej Gruzji nie jest. Ta kolejka to, według relacji tej pani, jest najwyżej położona, rzadko czynna ze względu na pogodę (jak określiła, to święto, gdy otwarta, a szkoda bo ponoć świetne trasy freeski), a w ośrodku i okolicach działy się dziwne sprawy z energią ostatnio. Niemniej śledztwo wykaże co było przyczyną i co zawiodło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......
Tak jak historia Witka tez jest dla mnie pouczająca choć chętnie poznałbym więcej szczegółów.


To było podczas przygotowań do pokazu dla ówczesnego ministra spraw wewnętrznych. Ryzyko było wkalkulowane w moją służbę, ale pokazy musiały być zawsze efektowne i na jeszcze większym ryzyku, bo od tego zależała kasa dla jednostki. Dzień wcześniej pilot poprosił mnie bym sprawdził jak wysoko nad kominem są łopaty śmigłowca. Były jakieś 15-20 cm. Podczas prób zrobiliśmy kilkanaście nalotów i wszystko było Ok. Tego feralnego dnia zmienił się kierunek wiatru i piloci musieli wykonać nalot z przeciwnego kierunku. To była próba generalna przed pokazem. Gdy śmigłowiec zawisł nad budynkiem wszyscy wstali do desantu. Prawdopodobnie spowodowało to wahnięcie śmigłowcem, a ten zawadził łopata o komin. Dalej sprawy potoczyły się już bardzo szybko i bez naszego wpływu. Dzień wcześniej podczas próbnych nalotów technik oparł się o drzwi,a te odleciały i pewnie do dziś leżą gdzieś w lesie w okolicach Wesołej. Dlatego następnego dnia przypiął się pasem asekuracyjnym o którym w stresie zapomniał i w ostatniej chwili wyskoczył na dach, ale został z niego ściągnięty przez walący się na ziemię śmigłowiec. Wrak śmigłowca go przydusił do ziemi, a noga utknęła mu pomiędzy burtą, a zawieszeniem koła. Przypomnieliśmy sobie o nim po kilku minutach, gdy już zawartość kilku gaśnic została zużyta, by zapobiec eksplozji, bo paliwo lało się ze zbiorników. Był osobą najbardziej poszkodowaną bo oprócz złamanej nogi w kostce miał połamana miednicę i uszkodzone narządy wewnętrzne. Osoby które były w środku, razem z załoga 8 osób, poza złamana ręka u kolegi i zwichniętym stawem łokciowym u mnie nie odniosła żadnych obrażeń.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...