Skocz do zawartości

Skąd się biorą BEZKIJKOWCY?


Harpia

Rekomendowane odpowiedzi

To już jest jakaś plaga.

Skąd się wzięła?

 

Odnoszę wrażenie, że ich jest już więcej niż nas, normalnych :)

Chyba coś przeoczyłem bo nie widziałem nadmiernej reklamy tego "nie wiadomo czego" ale to nie jest narciarstwo.

 

Proponuję wypowiedzieć zdecydowaną wojnę takiej formie "nie siedzenia przed telewizorem" 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 136
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

To już jest jakaś plaga.

Skąd się wzięła?

 

Odnoszę wrażenie, że ich jest już więcej niż nas, normalnych :)

Chyba coś przeoczyłem bo nie widziałem nadmiernej reklamy tego "nie wiadomo czego" ale to nie jest narciarstwo.

 

Proponuję wypowiedzieć zdecydowaną wojnę takiej formie "nie siedzenia przed telewizorem" 

Czasem z głupoty rodziców (w tym mojej). Moja córka w zeszłym roku (miała 3,5 roku) zrobiła mi awanturę. Tata ty jeździsz z kijkami, mama jeździ z kijkami, Maciek (jej brat) jeździ z kijkami ja też chcę z kijkami. I musiałem jej kupić. Jak raz zapomniałem zabrać z samochodu, to zabrała moje i już więcej nie zapomniałem. :D  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już jest jakaś plaga.

Skąd się wzięła?

 

Odnoszę wrażenie, że ich jest już więcej niż nas, normalnych :)

Chyba coś przeoczyłem bo nie widziałem nadmiernej reklamy tego "nie wiadomo czego" ale to nie jest narciarstwo.

 

Proponuję wypowiedzieć zdecydowaną wojnę takiej formie "nie siedzenia przed telewizorem" 

W przypadku znanego mi bezkijkowca: osoba X (jako dorosła) zaczęła naukę jazdy od 1-2h z instruktorem, kiedy to instruktor uznał że kijki na etapie stawiania pierwszych kroków są zbędne. Po 2h nauki osoba X uznała, że może teraz popróbować sama, bo zna już podstawy i potrafi opanować prędkość. Zaczęło jej wychodzić coraz lepiej - bez instruktora i bez kijków. Uznała, że kijki są niepotrzebnym elementem, który nie służy niczemu...

W tym roku dzięki mojej interwencji (wypożyczenie kijków i wręczenie ich przed wykupioną godziną z instruktorem) oraz dzięki właściwemu podejściu Instruktora osoba X uznała, że owszem - kijki pomagają zachować właściwą pozycję narciarską  :) sukces!

 

P.S. Nie pamiętam jak to się stało, że ja poszłam inną tzn. "kijkową" drogą bo początki były analogiczne. Być może dlatego, że w moim otoczeniu większość narciarzy jednak używała kijów? Hmm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już jest jakaś plaga.

Skąd się wzięła?

 

Odnoszę wrażenie, że ich jest już więcej niż nas, normalnych :)

Chyba coś przeoczyłem bo nie widziałem nadmiernej reklamy tego "nie wiadomo czego" ale to nie jest narciarstwo.

 

Proponuję wypowiedzieć zdecydowaną wojnę takiej formie "nie siedzenia przed telewizorem" 

Tomek Kurdziel + Kuhler i era funcurvingu, to był początek tego nieszczęścia > spójrz jak zaczynają naukę dzieciaki i nie tylko, bez kijków a potem już leci. Zamiast najpierw nauczyć prawidłowej pozycji Z KIJKAMI w rękach i na odpowiednio dobranym stoku oraz adekwatnym sprzęcie zwozi się ludzi w pługu, BEZ KIJKÓW i często na zbyt stromym terenie itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem z głupoty rodziców (w tym mojej). Moja córka w zeszłym roku (miała 3,5 roku) zrobiła mi awanturę. Tata ty jeździsz z kijkami, mama jeździ z kijkami, Maciek (jej brat) jeździ z kijkami ja też chcę z kijkami. I musiałem jej kupić. Jak raz zapomniałem zabrać z samochodu, to zabrała moje i już więcej nie zapomniałem. :D  

Sugerujesz oszczędność? :)

Widziałem cztero-osobowe rodziny Gorillas.

Zaoszczędzili "sporo" :)

Jakieś 4x 70zł na ???

Ja zmieniam kijki co jakieś "naście lat"

 

Według mojego klucza:

4x70=280/15=18,60 rocznie.

 

Zaczynam rozumieć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek Kurdziel + Kuhler i era funcurvingu, to był początek tego nieszczęścia > spójrz jak zaczynają naukę dzieciaki i nie tylko, bez kijków a potem już leci. Zamiast najpierw nauczyć prawidłowej pozycji Z KIJKAMI w rękach i na odpowiednio dobranym stoku oraz adekwatnym sprzęcie zwozi się ludzi w pługu, BEZ KIJKÓW i często na zbyt stromym terenie itd.

Ostatnio bacznie to zjawisko obserwuję.

Myślisz, że jego korzenie są aż tak odległe?

Bez-kijkowe "Gorillas" wiedzą kto to jest Kuhler i Kurdziel?

 

Raczej nie sądzę.

 

 

p.s. pan Tomek na pewno nie ma z tym nic wspólnego.

 

Wszystkie moje dzieciątka zaczynały bez kijków.

Dostały je jednak na trzeci dzień i już tak zostało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nie wiedzą ale są spadkobiercami stylu tych którzy wiedzieli :) Pamiętam artykuły Tomka, który był wielkim admiratorem FC, pełno było go w mediach: kijki precz i bawimy się! Nie mam mu tego za złe, takie były czasy, ale mam za złe instruktorom, bo to co dzisiaj się dzieje to masakra.

PS Moja córka właśnie uczy dzieciaki w Szczyrku, zarzekała się że o kijkach nie zapomni, zobaczymy, bo usłyszałem od jej szefostwa że : "na to nie ma zbyt wiele czasu", liczy się przerób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nie wiedzą ale są spadkobiercami stylu tych którzy wiedzieli :) Pamiętam artykuły Tomka, który był wielkim admiratorem FC, pełno było go w mediach: kijki precz i bawimy się! Nie mam mu tego za złe, takie były czasy, ale mam za złe instruktorom, bo to co dzisiaj się dzieje to masakra.

Ja także pamiętam.

Szczycę się jednak tym, że nigdy kijków nie odrzuciłem.

 

Nie sądzę aby współcześni bez-kijkowcy mieli świadomość tamtych zjawisk i przemian w narciarstwie.

Gdyby tak było , byli by ciekawymi rozmówcami o nartach i ich pasjonatami.

Tymczasem to taki słaby "plankton".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może  trochę offtop ale jak widzę co ludzie z kijkami robią poza trasą szczególnie w kolejce do wyciągu, jaka je trzymają albo w jaki sposób przechodzą przez bramki to czasami sobie myślę, że bezpiecznie bez kijków.

Raz o mało nie straciłem oka jak facet zasadził mi grotem w okolice głowy zapinając się na orczyku. Dobrze, że miałem google i mój refleks też mnie uratował. A mały nie jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kijki służą tylko do odpychania się jak jest płasko, ewentualnie do podparcia się w kolejce do wyciągu jak nie jest płasko. Wobec tego jeżeli ktoś umie odepchnąć się łyżwą albo zrobić pizzę, to kijki są zupełnie zbędne. W końcu stwarzają dodatkowy opór powietrza, przez co jedzie się wolniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kijki służą tylko do odpychania się jak jest płasko, ewentualnie do podparcia się w kolejce do wyciągu jak nie jest płasko. Wobec tego jeżeli ktoś umie odepchnąć się łyżwą albo zrobić pizzę, to kijki są zupełnie zbędne. W końcu stwarzają dodatkowy opór powietrza, przez co jedzie się wolniej.

 

Jako jeżdżący z kijkami jesteś kompletnie nie wiarygodny w argumentacji  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Generalnie można powiedzieć, że to taka moda. Ślepe naśladownictwo. Przecież znakomita większość jeżdżących po naszych stokach, to przypadkowi narciarze. 'Uczący" się samodzielnie od innych przez proste naśladownictwo. Spędzający nieraz parę dni, albo nieco więcej na stoku w sezonie. Taki narciarz nie jest zainteresowany jakąś wymyślną techniką. Wystarczy mu że zjeżdża, nie wywraca się. Jedzie szybko, co mu sprawia dużą przyjemność i jest powodem do pewnej dumy. Nie "pisze na forum". Jedzie w Alpy i głównie go interesują fotki z własna twarzą. Luz w barze na stoku. Po co mu więcej.

Forum, to "elita". Ludzie, którzy chcą coś poprawić w swojej jeździe. Mają jakieś daleko siężne plany odnośnie swojej jazdy. Sama jazda, opanowanie nart. Fizyczne odczuwanie "piękna" ruchu narciarskiego są dla nich najwazniejszą rzeczą. Ale takich jest garstka. Czasem to są tylko pojedynczy osobnicy na stoku.

Czy tak jest wszędzie? W krajach o wyższej kulturze górskiej, w Alpach, czy choćby na Słowacji? Będą w Chmonix dwa lata temu, czy Lungau w zeszłym roku jakoś nie rzucili mi się w oczy bezkijkowcy. Może ktoś tam gdzieś się pojawił. Ale generalnie wszyscy mieli kijki i jeździli lepiej, czy gorzej, ale z nimi.

Skąd ta moda? Jak pojawiły sie narty karwingowe, to u nas tu i ówdzie mozna było przeczytać, że to są narty, na których nie trzeba używać kijków. krótkie, latwo skręcają. Jest pewien luz, bo ręce swobodne. Pojawili się "karwingowcy". Zawodnicy ścigający się na zawodach(kolorowe "półkule"). Jak ktoś był słabszy na slalomie z kijkami, to próbował w tej dyscyplinie(istnieje jeszcze?). W Białce na "fisie" urządzano rywalizację. Białka dyktuje mode w Polsce na sopsób zjeżdżania. Kto nabrał szlifów w Białce to stawał się wzorem w innych miejscach. Do tego dołączyła się nowa kadra instruktorska. Szkolona w najróżniejszych miejscach. Nowa technika bezkijkowa. Twierdzenie, że dzieci musi się uczyć absolutnie od pługu. Takie jest wymaganie klienta. Klient ma tylko kilka dni na naukę jazdy. I to mabyć szybko. I jak nie ulec takim żądaniom. Klient płaci. Klient widzi jak ludzie jeżdżą. A że jakaś statystyka. To jego nie dotyczy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Generalnie można powiedzieć, że to taka moda. Ślepe naśladownictwo. Przecież znakomita większość jeżdżących po naszych stokach, to przypadkowi narciarze. 'Uczący" się samodzielnie od innych przez proste naśladownictwo. Spędzający nieraz parę dni, albo nieco więcej na stoku w sezonie. Taki narciarz nie jest zainteresowany jakąś wymyślną techniką. Wystarczy mu że zjeżdża, nie wywraca się. Jedzie szybko, co mu sprawia dużą przyjemność i jest powodem do pewnej dumy. Nie "pisze na forum". Jedzie w Alpy i głównie go interesują fotki z własna twarzą. Luz w barze na stoku. Po co mu więcej.

Forum, to "elita". Ludzie, którzy chcą coś poprawić w swojej jeździe. Mają jakieś daleko siężne plany odnośnie swojej jazdy. Sama jazda, opanowanie nart. Fizyczne odczuwanie "piękna" ruchu narciarskiego są dla nich najwazniejszą rzeczą. Ale takich jest garstka. Czasem to są tylko pojedynczy osobnicy na przeciętnym stoku.

Czy tak jest wszędzie? W krajach o wyższej kulturze górskiej, w Alpach, czy choćby na Słowacji? Będąc w Chmonix dwa lata temu, czy Lungau w zeszłym roku jakoś nie rzucili mi się w oczy bezkijkowcy. Może ktoś tam gdzieś się pojawił. Ale generalnie wszyscy mieli kijki i jeździli lepiej, czy gorzej, ale z nimi.

Skąd ta moda? Jak pojawiły się narty karwingowe, to u nas tu i ówdzie można było przeczytać, że to są narty, na których nie trzeba używać kijków. krótkie, łatwo skręcają. Jest pewien luz, bo ręce swobodne. Pojawili się "karwingowcy". Zawodnicy ścigający się na zawodach(kolorowe "półkule"). Jak ktoś był słabszy na slalomie z kijkami, to próbował w tej dyscyplinie(istnieje jeszcze?). W Białce na "fisie" urządzano taką rywalizację. Białka dyktuje modę w Polsce na sposób zjeżdżania. Kto nabrał szlifów w Białce to stawał się wzorem w innych miejscach. Do tego dołączyła się nowa kadra instruktorska. Szkolona w najróżniejszych miejscach. Nową techniką bezkijkową. Pojawiło sie twierdzenie, że dzieci musi się uczyć absolutnie od pługu. Zresztą takie jest wymaganie klienta. Klient ma tylko kilka dni na naukę jazdy. I to ma być zrobione bardzo szybko. I jak nie ulec takim żądaniom. Klient płaci. Klient przecież widzi jak ludzie jeżdżą. A że jakaś statystyka. To jego nie dotyczy. Zresztą, czy narty to taka ważna rzecz? Bierze się i zjeżdża. Mieszkaniec pierwszej, lepszej doliny alpejskiej miałby zupełnie inne zdanie na ten temat. Jak i na temat w jakich butach nalezy wybrać się w góry.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może  trochę offtop ale jak widzę co ludzie z kijkami robią poza trasą szczególnie w kolejce do wyciągu, jaka je trzymają albo w jaki sposób przechodzą przez bramki to czasami sobie myślę, że bezpiecznie bez kijków.

Raz o mało nie straciłem oka jak facet zasadził mi grotem w okolice głowy zapinając się na orczyku. Dobrze, że miałem google i mój refleks też mnie uratował. A mały nie jestem.

 

Ci, którzy atakują innych kijami w kolejce, będą też atakować parasolami na schodach ;). Niby prosta czynność - trzymać kijki (lub parasol) końcówką w stronę ziemi, a wielu przerasta :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Skąd ta moda? Jak pojawiły sie narty karwingowe, to u nas tu i ówdzie mozna było przeczytać, że to są narty, na których nie trzeba używać kijków. krótkie, latwo skręcają. Jest pewien luz, bo ręce swobodne. Pojawili się "karwingowcy". Zawodnicy ścigający się na zawodach(kolorowe "półkule"). Jak ktoś był słabszy na slalomie z kijkami, to próbował w tej dyscyplinie(istnieje jeszcze?). W Białce na "fisie" użądzano rywalizację. Białka dyktuje mode w Polsce na sopsób zjeżdżania. Kto nabrał szlifów w Białce to stawał się wzorem w innych miejscach. Do tego dołączyła się nowa kadra instruktorska. Szkolona w najróżniejszych miejscach. Nowa technika bezkijkowa. Twierdzenie, że dzieci musi się uczyć absolutnie od pługu. Takie jest wymaganie klienta. Klient ma tylko kilka dni na naukę jazdy. I to mabyć szybko. I jak nie ulec takim żądaniom. Klient płaci. Klient widzi jak ludzie jeżdżą. A że jakaś statystyka. To jego nie dotyczy.

 

Mimo wszystko nie wierzę, że bezkijkowcy maja tak odległe korzenie sięgające początków karwingu.

Ciekawe czy  któryś z nich ma świadomość rozgrywanego kiedyś slalomu karwingowego.

( startowałem raz w Białce i byłem o jedno miejsce za finałem Mistrzostw Polski :)  )

Posądzam ich raczej o zwykłą "BYLEJAKOŚC"

 

p.s. cały czas nie dopuszczam winy instruktorów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kijki służą tylko do odpychania się jak jest płasko, ewentualnie do podparcia się w kolejce do wyciągu jak nie jest płasko. Wobec tego jeżeli ktoś umie odepchnąć się łyżwą albo zrobić pizzę, to kijki są zupełnie zbędne. W końcu stwarzają dodatkowy opór powietrza, przez co jedzie się wolniej.

 

Nie zgadzam się.

Kijki służą do trzymania i to jest ich podstawowa rola ;). Gdy nie ma się czego trzymać, to łatwo się wywalić. Potwierdzają to sami bezkijkowcy, kiedy machają rękami w powietrzu, próbując się "czegoś" złapać podczas jazdy :o.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteran posłodził :) Aż się miło zrobiło.

Ja mam jedną, dość kontrowersyjną i niepopartą żadnymi mierzalnymi faktami, hipotezę dotyczącą popularności bezkijkowców.

Zauważcie, że bezkijkowcy to głównie młode chłopaki, ze sprzętem z wypożyczalni, w byle jakich ciuchach (nienarciarskich, często są to jeansy lub dresy). To są goście pochodzący z okolicznych wiosek (nie mam nic do wiosek, sam pochodzę z małej nowosądeckiej wsi), którzy dzieciństwo spędzili...wiecie gdzie? Sypiąc koło domu chopki i skacząc na Małysza. Wiem co było u mnie w szkole, wiem jaki był hype na amatorskie skakanie wśród dzieciarni. Wydaję mi się, że to co widzimy obecnie na stokach to pokłosie skakania po okolicznych polach. Oczywiście mogę się mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa teoria z tą Małyszomanią. ale coś w tym może być.

A sam obraz narciarstwa i jego bylejakości wynika zarówno z braku chęci jeżdżących jak i braku wiedzy i warunków (czasu, finansów).

 

Czy zaczynając jakiś nowy sport od razu wzięlibyśmy min.30 dni urlopu i założyli sezonowy budżet 5 tys. na sprzęt, 10 tys na wyjazdy i 10 tys. na instruktora? (A to jest właściwie jedyny sposób by szybko stać się dobrym narciarzem.) Nie, zaczynali byśmy po trochu od pojedynczego wyjazdu, sprzętu z wypożyczalni i góra kilku godzin szkolenia. Tak też robią nowi użytkownicy stoku a potem tylko nieliczni przechodzą drogę rozwoju, która bez odpowiednich warunków jest długa i skomplikowana. Większość z Nas, doszła do swojego poziomu nie przez 2-3 lata ale przez 10-20lat świadomego rozwoju. Sami wielokrotnie robiliśmy na nartach rzeczy głupsze niż jazda bez kijów i często nie wiedzieliśmy, którą drogą podążać. Dla mnie bezkijkowcy to Ci co nieświadomie trafili w ślepa uliczkę. Większość w przyszłości z niej zawróci ale może niektórzy utkną w tym zaułku na zawsze.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny, wyważony głos rozsądku Spiochu, jak zawsze.

Niestety (często niesłusznie) patrzymy na innych, gorzej jeżdżących "z góry". Podobny ton miał wpis Veterana. Tyle tylko, że w Jego wypowiedzi, my, forumowicze, narciarze którzy coś liznęli byliśmy jakby gloryfikowani. Ty spojrzałeś na sprawę inaczej, z perspektywy narciarza TOTALNEGO amatora, który czy to z braku zajawki czy funduszy traktuje narty czysto hobbystycznie. 

Od siebie dodam tylko, że istotą problemu bezkijkowców jest ich agresywny styl jazdy niepoparty żadnymi umiejętnościami. Dopóki nie stwarzają zagrożenia dla innych, niech sobie jeźdżą jak chcą.

 

Edit. Dodano TOTALNEGO.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteran posłodził :) Aż się miło zrobiło.
Ja mam jedną, dość kontrowersyjną i niepopartą żadnymi mierzalnymi faktami, hipotezę dotyczącą popularności bezkijkowców.
Zauważcie, że bezkijkowcy to głównie młode chłopaki, ze sprzętem z wypożyczalni, w byle jakich ciuchach (nienarciarskich, często są to jeansy lub dresy). To są goście pochodzący z okolicznych wiosek (nie mam nic do wiosek, sam pochodzę z małej nowosądeckiej wsi), którzy dzieciństwo spędzili...wiecie gdzie? Sypiąc koło domu chopki i skacząc na Małysza. Wiem co było u mnie w szkole, wiem jaki był hype na amatorskie skakanie wśród dzieciarni. Wydaję mi się, że to co widzimy obecnie na stokach to pokłosie skakania po okolicznych polach. Oczywiście mogę się mylić.


Coś w tym jest. Spotkałem takiego lokalesa w Zieleńcu. Ręce układał jak w panczenach. Pięknie jeździł. Miękko i efektownie, także efektywnie. Ciągle go gonilem po tych jego laskach, przecinkach, hopkach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę 13 sezon, ale kilki wziąłem do rąk 10 lat temu.

 

To był okres, gdy rzeczywiście body carving imponował !!!!!

 

Po kilku rozpaczliwych walkach na ściankach kijki w dłoniach się pojawiły i zostały.

 

Dziś kijki to dla mnie  nieodłączny i konieczny element przyzwoitej jazdy, a powodów jest kilka.

 

Bezkijkowcy - mam świeży przykład kuzyna żony - gość koło 40stki, jeździ od 2 lat raptem  i czapka z głowy: jest rytm, postawa poprawna, zjeżdża wszystko po obu stronach Karkonoszy, bez pośpiechu , gonitwy i stwarzania zagrożeń. NIe bardzo ma ochotę na kijki - twierdzi, że przy jego prędkościach będą przeszkadzać .... twierdzi tak, bo nie spróbował jazdy z kijkami.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzę, i mam na to sporo dowodów w formie zeznań bezkijkowcow, że winni są instruktorzy a może raczej program szkolenia początkujących. Po prostu typowy delikwent zaczyna naukę bez kijów i po 2 lekcjach juz 'umi' i kończy edukację. Dalej uczy się sam. Jak naumi sie więcej, to uczy innych i swoje dzieci. A zeznania są typowe: "tak uczył instruktor". I weź mu wytłumacz. ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...