Skocz do zawartości

Mackiewicz i Revol w kłopotach


star

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 191
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Witam
 
Dość dawno temu, gdy sobie założyłem antenę satelitarną, oglądałem z zainteresowaniem parę dość długich filmów dokumentalnych z wypraw komercyjnych na Mont Everest. Organizowane były przez jakiegoś doświadczonego himalaistę nowozelandzkiego,. Udział kosztował 55 tys dolarów. Uczestnicy wychodzili od Przełęczy Północnej(Nord Pass). Wyście na szczyt od tej przełęczy jest "łatwe", bez żadnych większych przeszkód. Wychodzi się na łagodną, bardzo długą północną grań. Dojście doliną do Nord Pass jest tez  bardzo długie.
Były wywiady z uczestnikami, niektórzy zdradzali(z USA) swoje zawody. Niektórzy bardzo napaleni, by wyjść na najwyższą górę świata. Oczywiście strona fizyczna była przygotowywana wcześniej, przed wyprawą. W jej trakcie wszystko było załatwione przez miejscową "siłę roboczą". Obozy, poręczówki. W bazie nawet prysznic. Z lekkim plecakiem należało tylko iść w górę z "przewodnikami". Poprzedzone solidną aklimatyzacją-góra, dół. Nie było gwarancji wyjścia na szczyt. Ja ktoś nie był wystarczająco "silny" wyżej, to zostawał w obozie, lub schodził. Szef czuwał nad komunikatami meteo, które rozstrzygały o następnym kroku w kierunku szczytu. 
 
Były to fajne filmy, bo góra była widoczna z innej , niż to ma często miejsce. I rzucała się w oczy droga jak  na "Kasprowy z Kuźnic'. Szczyt, gdzie tam, daleko... I "nudne" krok za krokiem. I po paru krokach chwila odpoczynku. I tak, aż do szczytu...Niektórym się udawało dojść. Większość odpadała  na różnych wysokościach. 
 
Pozdrawiam


Polecam Ci dwie książki 1Wszysko za Everest Jona Krakauera i
2. Mont Everest - góra Gór Moniki Witkowskiej
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name="sstar" post="581323" timestamp="1517231411"]
Jeśli 1 to warto poznać relację drugiej strony:
http://lubimyczytac....1789/wspinaczka[/quote][quote name="sstar" post="581323" timestamp="1517231411"]

O widzisz, muszę przeczytać, chociaż akurat Krakauer pisze dość obiektywnie i nie pomija faktu, że byl obwiniany o pewne rzeczy.
Monika Witkowska opisuje kulisy wejścia, sama wchodziła, pisała wtedy na blogu, sledziłam Jej wpisy z zapartym tchem, potem wydała książke, polecam bardzo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Nie czytam książek o wyprawach górskich. Dawno temu, to mnie interesowało. JK Dorawski "  Człowiek zdobywa Himalaje". To bardzo dobrze opisana historia pierwszych wejść na ośmiotysięczniki. Polska wyprawa przedwojenna na Nanda Devi Est. Ostrowskiego, bodajże, opisy wypraw do Peru w Andy. Z  Tatr "Sygnały ze skalnych ścian" Żuławskiego. To o tragediach, nie tylko wspinaczkowych. Ostatnią jaką przeczytałem, bo dostałem od szwagra na gwiazdkę, który znał autora. To "Ostatnia ściana". Kukuczki. Sam koniec, nie napisany przez autora,  był  dla mnie, nie mogę napisać interesujący, bo koniec czyjegoś życia jest tylko tragiczny.  Ale chciałem wiedzieć, jak to było. I jaka był asekuracja. Tu chodziło o Lhotse.

 

Opisy reportażowe typu założyliśmy obóz, rozwiesili poręczówki… Mnie nie interesują.  Człowiek chciałby się dowiedzieć, co jest w głowie człowieka. Co jest w nocy, gdy nie śpi przed wyjściem. Co go dręczy. Czy nie stawia sobie pytań, po co tu jestem? Jak jest wyżej u kresu sił… Gdy nie może złapać oddechu…Gdy nie czuje końców kończyn.

 

Czytelnik się może zapytać, po co tam się znalazł? Na to pytanie też nie ma odpowiedzi. Nie poszedł, bo wysoka nagroda i będą pieniądze dla rodziny, jak nie wróci. Nie poszedł dla medalu, bo nie dają. Może z wyjątkiem pierwszego wejścia na najwyższą górę na świecie. Nie poszedł dla sławy, która jest tylko dla najlepszych. Zresztą co ze sławy, jak zostanie w lodowej szczelinie.

 

Jest strasznym egoistą. Bez przerwy egoistą. Tylko góry i góry. Zdaje sobie sprawę z uczuć żony, dziewczyny, rodziców. Choć woli o nich nie pamiętać. Przecież wróci.   Góry są narkotykiem. Są silniejsze od niego. On musi tam pojechać. Nie jest reprezentantem narodu z orzełkiem na piersi. Jadą na podrzędną górę.

 

Nie czytam, bo nie wiem ile jest autentycznych przeżyć, a ile fikcji autora. Ciężko się jest odkryć całkowicie. Wyrzucić z siebie, pisząc w cieple, wszystko co go dręczyło. Pozostają opisy, może nawet dramatyczne, ale jakieś filmowe.

 

Wyszli późno we trójkę. Najstarszy, znany w kraju alpinista, w tych górach bodaj już czwarty raz. Kierownik wyprawy. Dwója pozostałych młodsza o ponad dziesięć lat. Nowicjusze w tych górach. A i doświadczenie górskie bez porównania mniejsze. Celem jest szczyt ok. 6200 m. Będzie to drugie wejście na niego. Jeszcze się wtedy takie wejścia liczyło. Sporo czasu im zabrało przedzieranie się przez penitenty. Miejscami takie iglice miały wysokość człowieka.  Trzeba to cholerstwo zbijać czekanem, jak się nie da prześlizgnąć bokiem, pomiędzy dwoma. Potem lodowiec już był  bez nich, ale za to z ogromnymi szerokimi szczelinami. Szli wzdłuż szczelin, by jakoś przekroczyć, gdy się zwęziła, lub pojawił się mostek. Przez który ostrożnie szedł jeden, asekurowany przez kolegów liną.  Doszli w pobliżu wysokiej, czarnej ściany. Mimo że spadała ze szczytu o wysokości bliskiej siedem kilometrów, była pozbawiona zupełnie śniegu. Operacja słoneczna, w tych położonych na południu górach, robi takie figle. Za to po prawej stronie tego szczytu głęboka, niska przełęcz wypełniona był a całkowicie lodem. Tworzył od naszej trójki wysoką ścianę, oszacowaną przez jednego z nich na ponad sto metrów. Od czasu do czasu urywa się coś z takiej ściany i spada w dół. Tu leciało by ok. pół kilometra. Urwanie takiego kawłaka wiszącego lodowca w innych górach(Pik Lenina) spowodowało gwałtowny podmuch i ostatnie kawałki poleciały prawie dwadzieścia kilometrów dolinę. Nie to jednak zaniepokoiło najstarszego. Mieli iść bardziej w prawo, stokiem lodowym na niewielką przełęcz i z niej może  nie całe dwieście metrów, na szczyt. Dla dwójki nowicjuszy był to rekord wysokości. Starszy patrzył na stok, na którym w połowie sterczał widoczny dobrze samotny serak. Taki kawałek lodu, dziesięć, może więcej metrów wysokości. Było już prawie południe. Słońce mocno grzało. Stok z serakiem, był prawie prostopadły do jego promieni. Starszy zaczął się zastanawiać. Jest późno, może to się urwać…Chyba zrezygnujemy z wejścia. Młodsi milczeli. Jeden z nich pomyślał.  Użył w myślach imienia – on się zna. Szkoda! Drugiej takiej szansy nie będzie. Drugi młodszy zaczął naciskać. Nie mógł się pogodzić z myślą, że nie zaliczy takiego szczytu!  Starszy tłumaczył powody. Nie trafiało to do niego. Padły słowa o tchórzostwie… Siedzieli na plecakach, patrząc na nieszczęsny serak. W pewnym momencie starszy nie wytrzymał i się rozpłakał. Młodszy, który się już pogodził z myślą, że nie będzie miał tego rekordu, patrzył na starszego i zrobiło mu się bardzo przykro. Starszy powtarzał-ja mam dwójkę dzieci. A on mnie naciska!  Młodszy ten nie uparty powiedział do starszego- nie przejmuj się nim!  Nie poszli. Następnego dnia inna trójka weszła na ten szczyt. Tylko wyszli znacznie wcześniej.  To nie jest  opis z literatury, tylko z życia.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name="malin" post="581371" timestamp="1517254827"]

[quote name="sstar" post="581323" timestamp="1517231411"]

O widzisz, muszę przeczytać, chociaż akurat Krakauer pisze dość obiektywnie i nie pomija faktu, że byl obwiniany o pewne rzeczy.[/quote]

To ma być świadectwem obiektywnosci? Żartujesz? Przeczytaj i może stwierdzisz że jego opinie subiektywne były.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ame="malin" post="581371" timestamp="1517254827"]

To ma być świadectwem obiektywnosci? Żartujesz? Przeczytaj i może stwierdzisz że jego opinie subiektywne były.


Hm, chyba nie sądzisz, że polecam ksiazki, których nie czytałam? Tak jak nie polecam filmów których nie oglądałam ani miejsc w których nie byłam,dotyczy to też książek. Po drugie Krakauer jest dla mnie osoba kontrowersyjna. Po trzecie co by nie mówić, te książki nigdy nie będą w 100 procentach obiektywne, bo piszą je ludzie, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach i zawsze, zawsze będą tam zawarte ich odczucia i uczucia
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to co napiszę, wzbudzi różne reakcje. Jednakże nie sposób nie zadawać takich pytań, jakie zaraz postawię.

Tylko w Himalajach i Karakorum zginęło 57 Polaków, oto lista:

Rok Imię i Nazwisko Lokalizacja Góry Przyczyna śmierci 1939 Stefan Bernadzikiewicz Tirsuli Himalaje lawina[4] 1939 Adam Karpiński Tirsuli Himalaje lawina[4] 1971 Jan Franczuk Kunyang Chhish Karakorum szczelina lodowa[5] 1973 Zbigniew Stepek szczyt CB12 w Lahul Himalaje lawina[6][7] 1973 Andrzej Grzązek szczyt CB12 w Lahul Himalaje lawina[6][8] 1974 Stanisław Latałło Lhotse Himalaje wyczerpanie[9] 1975 Marek Kęsicki Broad Peak Karakorum upadek[10] 1975 Bogdan Nowaczyk Broad Peak Karakorum zaginął[10] 1975 Andrzej Sikorski Broad Peak Karakorum upadek[10] 1978 Andrzej Młynarczyk Makalu Himalaje lawina 1979 Józef Koniak Modi Peak (Annapurna Południowa) Himalaje upadek[11] 1979 Jerzy Pietkiewicz Modi Peak Himalaje zaginął[11] 1979 Julian Ryznar Modi Peak Himalaje zaginął[11] 1979 Jan Oficjalski dolina Kijai Nullah Himalaje Kishtwar zaginął[12] 1979 Jacek Szczepański dolina Kijai Nullah Himalaje Kishtwar zaginął[12] 1981 Przemysław Nowacki Maszerbrum Karakorum wyziębienie[13] 1981 Marek Malatyński Maszerbrum Karakorum wyziębienie[13] 1982 Halina Krüger-Syrokomska K2 Karakorum udar mózgu[14] 1982 Tadeusz Szulc Makalu Himalaje niewydolność krążeniowo-oddechowa[15] 1983 Stanisław Jaworski Manaslu Himalaje upadek 1983 Andrzej Bieluń Mount Api Himalaje   1985 Barbara Kozłowska[16] Broad Peak Karakorum utonięcie[1] 1985 Piotr Kalmus Nanga Parbat Karakorum lawina[17] 1985 Andrzej Hartman Ganesh II Himalaje odpadnięcie od ściany[18] 1985 Karol Sopicki Ganesh IV Himalaje   1985 Bogusław Janczała Ganesh IV Himalaje   1985 Krzysztof Przystał Ganesh IV Himalaje   1985 Rafał Chołda Lhotse Himalaje upadek[19] 1986 Jacek Klincewicz Himalchuli Himalaje   1986 Ewa Kalinowska Gangotri Himalaje   1986 Tadeusz Piotrowski K2 Karakorum upadek[20], Tragedia na K2 1986 Wojciech Wróż K2 Karakorum upadek[21], Tragedia na K2 1986 Dobrosława Miodowicz-Wolf K2 Karakorum wyczerpanie[22], Tragedia na K2 1986 Andrzej Czok Kanczendzonga Himalaje obrzęk płuc[23] 1987 Czesław Jakiel Lhotse Himalaje podmuch fali uderzeniowej lawiny[24] 1988 Jan Nowak Bhagirathi Himalaje uderzony odłamkiem skalnym[25] 1988 Ryszard Kołakowski Makalu Himalaje zaginął[26] 1989 Eugeniusz Chrobak Mount Everest Himalaje lawina[27] 1989 Mirosław Dąsal Mount Everest Himalaje lawina[27] 1989 Mirosław Gardzielewski Mount Everest Himalaje lawina[27] 1989 Zygmunt Andrzej Heinrich Mount Everest Himalaje lawina[27] 1989 Wacław Otręba Mount Everest Himalaje lawina[27] 1989 Jerzy Kukuczka Lhotse Himalaje zerwanie liny i upadek[28] 1991 Anna Bruzdowicz Tirsuli Himalaje wyczerpanie[29] 1992 Wanda Rutkiewicz Kanczendzonga Himalaje zaginęła[30] 1992 Sylwia Dmowska Manaslu Himalaje upadek[31] 1999 Tadeusz Kudelski Mount Everest Himalaje upadek[32][33] 2003 Krzysztof Liszewski Mount Everest Himalaje upadek na lod. Rongbuk[34][35] 2009 Piotr Morawski Dhaulagiri Himalaje upadek w szczelinę[36] 2011 Bernadeta Szczepańska lodowiec Sosbun Karakorum   2013 Maciej Berbeka Broad Peak Karakorum zaginął[37] 2013 Tomasz Kowalski Broad Peak Karakorum wychłodzenie[38] 2013 Artur Hajzer Gaszerbrum I Karakorum odpadł od ściany[39] 2015 Aleksander Ostrowski Gaszerbrum II Karakorum zaginął[40] 2016 Grzegorz Kukurowski Shivling Himalaje   2016 Łukasz Chrzanowski Shivling Himalaje odpadł od ściany[41] 2018 Tomasz Mackiewicz Nanga Parbat Himalaje zaginął[42]

Podkreślam, to tylko Himalaje i Karakorum. Gdzie jeszcze Andy, Kordyliery, Alpy, Tienszan, Kaukaz itd itd. Nie sprawdzałem tego,ale stawiam, że wszystkie inne dyscypliny sportu (w trakcie ich uprawiania), razem wzięte, nie mają na koncie tylu ofiar śmiertelnych.

 

W związku z tym zapytam:

Czy to jest jeszcze sport?

Jaki jest jego sens?

Pasja? Jaka pasja ma na koncie tak duży odsetek trupów?

Realizacja celów? A niby jakie cele temu przyświecają, oprócz naładowania rozdętego EGO?

Eksploracja? Co odkrywczego jest w tych wyprawach, czego nie można zbadać za pomocą bardziej bezpiecznych metod?

Heroizm? Raczej ucieczka od życia w społeczeństwie i problemów z nim związanych!!!

Lodowi wojownicy? A cóż za wojnę oni prowadzą i po co?

 

Taki absurdalnych określeń, które są przypisywane Himalaistom jest jeszcze wiele. Prawda wygląda o wiele bardziej brutalnie. Czwórka dzieci została bez ojca i to teraz one mają nangaparbat, dlaczego? Bo tato miał pasję!!!!

 

Potencjalnych odpowiadaczy prosiłbym, aby powstrzymali się od frazesów typu: nie byłeś to nie zrozumiesz... lepiej siedź przed kompem "januszu" i popijaj piwko....a ty co zdobyłeś? ...zginąć można na przejściu dla pieszych lub jadąc do pracy....itp.

 

Proszę o konkretną argumentację, logiczną i syntetyczną.

No to do ataku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Nie będzie ataku. Bo po tych co zginęli, w rodzinie na zawsze pozostał głęboki żal. Dlaczego on nam to zrobił? Jednego z wymienionych wyżej bardzo dobrze pamiętam jako instruktora w skałkach podkrakowskich. Chodził z kursantami obwieszony stalowymi karabinkami. Przy źródełku w Karniowickiej leżały na materacach z adeptami wspinaczki już "gwiazdy" po alpejskich przejściach. Potem gwiazdy po Hindukuszu. W klubach też się plotkuje. Klub Wysokogórski nie był wyjątkiem.  "X" ma dziewczynę!  Przyjechała w skałki z nim i gotuje na "Juvlu". "X" się żeni. Potem mają dwójkę dzieci. Już nie chodzi po skałkach z kursantami, tylko nalezy do najlepszych himalaistów. Nie konkuruje o czternaście ośmiotysięczników. Więc publikatory nic o nim nie piszą. Ale jest solidnym, pewnym partnerem. W skałkach jest młodsze pokolenie instruktorów.

 

Syn zamiast palić się do nart. A wcześnie go nauczyłem  jeździć. Zaczął, jak kończył szkołę podstawą palić się do wody. Było w tym nieco mojej winy, bo przy kilku wyjazdach do Jugosławii zabierałem płetwy, maskę i rurkę. Osobiście nie lubię nurkować, tylko leżąc płasko na wodzie, oglądałem przez maskę rybki. Jego to pociągnęło i zaczęło się wożenie na treningi Klubu Płetwonurków w Krakowie. Doszedł do poziomu instruktora, ocierając się parę razy o pięćdziesiąt metrów, nurkowanie pod lodem, w nocy. 

 

Nie trzeba nurkować bardzo głęboko by zginąć. Koledzy z jego klubu wracali w lecie z obozu na Sycylii. Po drodze były jaskinie podwodne koło Neapolu. Taka ciekawostka. Od strony morza wpływa się pod brzeg. Dalej jest studnia w dół, a na dole mogą być korytarze. I tak nawet kilkadziesiąt metrów, pod poziomem morza pływa się jak w jaskini. Tylko taka jaskinia, oprócz studni do której wpłynęli ma też kominy(u grotołazów w dół to studnia, a  to samo miejsce z dołu jest kominem). Wpłynęli do takiego komina. Nie ciągnęli za sobą linki, która zwijając pozwala na powrót do miejsca wyjścia. Stosuje się obowiązkowo pod lodem, by wrócić do przerębli. Tylko, że komin był ślepy. Powietrza w butli wystarcza tylko na określony czas. Tym krócej im większa głębia. Podawane jest przez aparat oddechowy z coraz większym ciśnieniem. Gdy sobie to przypomnę i pomyślę jak umierali...Dusząc się. Znaleźli ich dopiero po wielodniowej akcji wojskowi płetwonurkowie włoscy. To był instruktor z dwoma płetwonurkami  na poziomie  mojego syna, który nie pojechał na ten obóz.

 

Leży przede mną książka "Autobiografia Pod Ciśnieniem" Sheck Exley. Pasją jego były podwodne jaskinie. Studnie mające ponad trzysta metrów głębokości. Jak najgłębsza. Odkrywanie na naszym globie takich "dziur". To nie prosta sprawa. Studnie nie są pionowe, jak na podwórku. Specjalna mieszanka oddechowa, w której zastępuje się azot innym gazem(azot powoduje tzw . euforię głębin). Ogromne zużycie tego gazu. Płetwonurek obwieszony butlami jak winogrona "schodzi" w dół. Po drodze koledzy z dodatkowymi butlami. Na wynurzanie, gdy trzeba będzie robić przystanki dekompresyjne. A oddychać czymś trzeba. Zanurzanie idzie szybko, ale wynurzanie trwa pół doby(z ok. 300 m). I co się ma w nagrodę na dole. Trochę kamieni i mułu. Alpinista ma piękny krajobraz(nie zawsze widoczny) i siedząc w cieple na starość wspominać sobie te chwile. Nie tylko ci co w góry i głęboko pod wodę. Ale ci, co w łupinie przez ocean. Ci coś się włóczą po lodowcach na Antarktydzie, czy Grenlandii. Ci co szukają po świecie coraz  szaleńczych zjazdów....Wszyscy oni robią to bez "celu". Egoistyczne!  Po co to robią? Ja ich nie potępiam. Może dlatego, że we mnie coś takiego siedziało.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że do rangi "wojowników, "odkrywców" itd. są wynoszeni głównie przez osoby nie mające nic wspólnego ze wspinaczką (np. redaktorzy poczytnych gazet i serwisów).
W dzisiejszych czasach wspinaczkę na Ziemi należy potraktować jako hobby, nic więcej. Hobby jak hobby- dopóki ktoś uprawia na własny koszt i ryzyko, to niech robi co chce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tylko w Himalajach i Karakorum zginęło 57 Polaków, oto lista:

 

To tak dużo? Przez 80 lat?

 

 


"W 2016 r. w Polsce odnotowano 517 wypadków tonięcia (blisko 14% mniej niż w roku poprzednim), w wyniku których śmierć poniosły 504 osoby"

 

"W 2016 r. Komenda Główna Policji odnotowała 9861 prób samobójczych, z czego 5405, zatem blisko 55% przypadków, zakończyło się zgonem"

 

"W 2016 roku do Policji zgłoszono 33 664 wypadki drogowe mających miejsce na drogach (...) W wyniku wypadków drogowych 3 026 osób poniosło śmierć"

 

 

Alpinizm jest jednym z bardziej niebezpiecznych sportów, choć wcale nie najbardziej ryzykownym.  Miliony ludzi umiera jednak przedwcześnie i pozostawia małe dzieci z tak prozaicznych przyczyn jak palenie, picie, szybka jazda autem czy tylko niezdrowy tryb życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak dużo? Przez 80 lat?

 

 


"W 2016 r. w Polsce odnotowano 517 wypadków tonięcia (blisko 14% mniej niż w roku poprzednim), w wyniku których śmierć poniosły 504 osoby"

 

"W 2016 r. Komenda Główna Policji odnotowała 9861 prób samobójczych, z czego 5405, zatem blisko 55% przypadków, zakończyło się zgonem"

 

"W 2016 roku do Policji zgłoszono 33 664 wypadki drogowe mających miejsce na drogach (...) W wyniku wypadków drogowych 3 026 osób poniosło śmierć"

 

 

Alpinizm jest jednym z bardziej niebezpiecznych sportów, choć wcale nie najbardziej ryzykownym.  Miliony ludzi umiera jednak przedwcześnie i pozostawia małe dzieci z tak prozaicznych przyczyn jak palenie, picie, szybka jazda autem czy tylko niezdrowy tryb życia.

Prosiłem o nie pisanie frazesów, a logiczne uzasadnienia. Co te dane które podajesz mają wspólnego ze sportem? Mogłeś jeszcze podać ile osób miało zawały serca i zmarło lub chorowało na cokolwiek i z tego nie wyszło. Czy te dane które podajesz miały cokolwiek wspólnego z ich "pasją", "współzawodnictwem sportowym", "eksploracją" itp. ? Nie, po prostu się wydarzyły. Co chciałeś zatem udowodnić za pomocą tego zestawienia? Że himalaizm to bezpieczne zajęcie, bo przecież na drogach ginie więcej ludzi? Demagogia i tyle!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dane mają bardzo wiele wspólnego ze sportem.

 

1. Ludzie pływają (to też sport/rekreacja) i toną.

2. Ludzie nie mają żadnej pasji i nie widząc sensu życia zabijają się (oczywiście to nie jedyna przyczyna ale pasja często pomaga się pozbierać psychicznie)

3. Ludziom brakuje adrenaliny i rywalizacji i realizują ją na drogach

Można dodać kolejne punkty o braku ruchu i chorobach serca itd.

 

Jakbyś nie zauważył, sam pisałem że himalaizm jest niebezpieczny ale czemu uczepiłeś się akurat tego sportu?

To tak jakbyś chciał zabronić latania samolotem bo akurat ostatnio była katastrofa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dane mają bardzo wiele wspólnego ze sportem.

1. Ludzie pływają (to też sport/rekreacja) i toną.
2. Ludzie nie mają żadnej pasji i nie widząc sensu życia zabijają się (oczywiście to nie jedyna przyczyna ale pasja często pomaga się pozbierać psychicznie)
3. Ludziom brakuje adrenaliny i rywalizacji i realizują ją na drogach
Można dodać kolejne punkty o braku ruchu i chorobach serca itd.

Jakbyś nie zauważył, sam pisałem że himalaizm jest niebezpieczny ale czemu uczepiłeś się akurat tego sportu?
To tak jakbyś chciał zabronić latania samolotem bo akurat ostatnio była katastrofa.


Spiochu ma rację.
Dziwi mnie, że ktoś kto podejmuje ryzyko uprawiajac jeden z dość kontuzjogennych sportów jakim jest narciarstwo, które dodatkowo zwykle wymaga dojazdu autem w nie najłatwiejszym terenie nie akceptuje ryzyka podejmowanego we wspinaczce.
PS. Co do Krakauera to miałem na myśli, że trzeba przeczytać Bukriejewa, dla równowagi i tyle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to co napiszę, wzbudzi różne reakcje. Jednakże nie sposób nie zadawać takich pytań, jakie zaraz postawię.

Po co zadajesz takie pytania ? Twoje życie, Twoja żona i dzieci ?

Nie zgadzam się, że himalaiści uciekają w góry przed problemami związanymi z życiem w społeczeństwie. Oni życie tratują jak przygodę i wystarczy posłuchać choćby samego Mackiewicza, żeby zrozumieć że głęboko wierzył w życie pozagrobowe i był przekonany o ułomności ciała i jego przemijającym charakterze.

Świat i wszechświat to przestrzeń, czas i energia. Jeśli jakąś jego cząstkę udało się opisać za pomocą wzorów nie oznacza, że wiemy wszystko. Moim zdaniem himalaiści to dostrzegają, dlatego nie boją się śmierci i cechują się filozoficznym podejściem do życia.

Większość społeczeństwa wyznaje konsumpcjonizm i materialistyczne podejście do życia...później okazuje się, jacy to oni nieszczęśliwi. Latają od psychologa do psychologa, do wróżek albo czytają horoskopy. Jednocześnie wszystkim wokół wmawiają, że oni w nic nie wierzą...bullshit panie.

Wielu zadaje pytanie, po co zakładał rodzinę. Jak to po co ? Z miłości! Żona wiedziała że się wspina i znała ryzyko, a kocha się pomimo a nie "dzięki".

Pozdr i źle zrobiłeś dodając swój wpis.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dane mają bardzo wiele wspólnego ze sportem.

 

1. Ludzie pływają (to też sport/rekreacja) i toną.

2. Ludzie nie mają żadnej pasji i nie widząc sensu życia zabijają się (oczywiście to nie jedyna przyczyna ale pasja często pomaga się pozbierać psychicznie)

3. Ludziom brakuje adrenaliny i rywalizacji i realizują ją na drogach

Można dodać kolejne punkty o braku ruchu i chorobach serca itd.

 

Jakbyś nie zauważył, sam pisałem że himalaizm jest niebezpieczny ale czemu uczepiłeś się akurat tego sportu?

To tak jakbyś chciał zabronić latania samolotem bo akurat ostatnio była katastrofa.

Pewnie w przypadku każdego sportu znajdziemy przykłady na ofiary śmiertelne, ale w żadnym ilość zabitych w stosunku do ilości osób uprawiających daną dyscyplinę nie jest na tak wysokim poziomie. Około 6 tys osób zdobyło do tej pory Mount Everest, na tą liczbę przypada około 300 ofiar śmiertelnych, czyli 5% i Everest nie jest pod tym względem rekordzistą. Jest rekordzistą ilościowym, ale nie procentowym. Inne góry, jak np. K2, mają ten procent o wiele wyższy. Nie mam nic przeciwko wchodzeniu na niższe góry, kiedy jeszcze organizm człowieka funkcjonuje normalnie, ale niestety człowiek nie został stworzony do przebywania na wysokości na której latają boeingi. Ściganie się w tym, kto dłużej zniesie warunki tak niskiego ciśnienia i niskiej ilości tlenu w połączeniu z temp. -50 stopni -  ponieważ to się do tego sprowadza - nie ma wiele wspólnego ze sportową rywalizacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

kto dłużej zniesie warunki tak niskiego ciśnienia i niskiej ilości tlenu w połączeniu z temp. -50 stopni -  ponieważ to się do tego sprowadza - nie ma nic wspólnego ze sportową rywalizacją.

 


Przekraczanie granic i bicie rekordów (wytrzymałości, odwagi, sprawności itp. ) to właśnie sedno sportowej rywalizacji. Normalny człowiek nie wytrzyma na 8tys. bez tlenu podobnie jak nie przeżyje biegu maratońskiego z prędkością 20km/h  i nie opanuje nart przy 150km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...