Skocz do zawartości

Szukam ochraniacza na narty typu zbroja


JohnyB

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

zamierzam zakupić pełny ochraniacz na narty typu zbroja. Dotychczas jeździłem w żółwiku.

Jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje na temat jakiegoś sprawdzonego  modelu, zna linki stron www, lub posiada jakieś doświadczenia itp. to bardzo proszę o podzielenie się informacjami.

Ochraniacz powinien być solidny i zarazem wygodny. Obecny żółwik Atomica jest praktycznie nieodczuwalny. 

Być może ktoś z Was jeździ w takim ochraniaczu i mógłby się podzielić doświadczeniami.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam coś takiego - Atomic RACE RS SHIRT

https://snowsport.pl...2016-p8793.html


Co najważniejsze nie jest ciężki i nie krępuje ruchów, nie wiem jak chroni bo na szczęście nie zaliczyłem w nim gleby, ale dawał mi duże poczucie bezpieczeństwa.
Mam rozmiar L i niestety z niego wyrosłem po jednym sezonie, więc leży i się kurzy :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufo Plast ma fajne zbroje. Jeśli coś Cię zainteresuje stąd http://www.ufoplast....alogs/10/it.pdf, napisz - będę w najbliższych dniach realizował większe zamówienie. Jeśli coś Cię (lub Was) jeszcze zainteresuje, daj(cie) znać. Nasi kursanci jeżdżą w ochraniaczach slalomowych tej firmy (nagolenniki, gardy, szorty).

Załączone miniatury

  • 2.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wątek się rozkręcił na dobre z elementami humoru ... ;-)

Tak na poważnie to zacząłem się zastanawiać nad ochraniaczem kryjącym również przód (klatka piersiowa) i ewentualnie ramiona po wydawać by się mogło prozaicznym wypadku mojego kolegi. 
Narciarz z bardzo dużym doświadczeniem, jeżdżący zachowawczo, nigdy "nie szaleje" na stoku i nie przekracza "dużych" prędkości.

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Ze względu na zły stan zdrowia kolega musiał leżeć w szpitalu we Włoszech około 3 tygodni. Po powrocie do Polski i długiej rehabilitacji przyszła pora na wyciągnięcie śruby z obojczyka.

"Fachowcy" lekarze wyciągając śrubę ponownie uszkodzili obojczyk (doszło do rozejścia kości). Kolega ponownie został unieruchomiony.

 

Starając się uniknąć podobnych zagrożeń chciałbym zabezpieczyć się przed podobnymi wypadkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wątek się rozkręcił na dobre z elementami humoru ... ;-)

Tak na poważnie to zacząłem się zastanawiać nad ochraniaczem kryjącym również przód (klatka piersiowa) i ewentualnie ramiona po wydawać by się mogło prozaicznym wypadku mojego kolegi. 
Narciarz z bardzo dużym doświadczeniem, jeżdżący zachowawczo, nigdy "nie szaleje" na stoku i nie przekracza "dużych" prędkości.

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Ze względu na zły stan zdrowia kolega musiał leżeć w szpitalu we Włoszech około 3 tygodni. Po powrocie do Polski i długiej rehabilitacji przyszła pora na wyciągnięcie śruby z obojczyka.

"Fachowcy" lekarze wyciągając śrubę ponownie uszkodzili obojczyk (doszło do rozejścia kości). Kolega ponownie został unieruchomiony.

 

Starając się uniknąć podobnych zagrożeń chciałbym zabezpieczyć się przed podobnymi wypadkami.

Witam

 

Tak! Narty są niebezpieczne. Własne umiejętności nie dają całkowitej gwarancji. Ktoś inny może nas najechać, choć nie wiem jak  było się ostrożnym. Sam osobiście jeżdżę zachowawczo. Ale już sama szybkość jest niebezpieczna. Jak zdarzy mi się jechać, gdy pusty stok, dobre warunki szybciej(powiedzmy na "oko 60', 70 km/g), to zawsze w głowie telepie się "emfałkwadrat przez dwa". Między trzydzieści parę km/g a tą szybkością  jest cztery razy większa energia  kinetyczna. A przy zjeździe zawodniczym(czy kogoś z fantazją) znowu cztery razy większa od "mojej". Zresztą relacje z PŚ doskonale ilustrują coś się dzieje z ciałem narciarza. Różne "opakowania" zmniejszają na pewno szanse na uraz, albo je łagodzą. Niestety nie da się ich całkowicie wyeliminować. Jedyna możliwość całkowitej eliminacji urazów na nartach, to nie jeździć na nich. Są przypadki, gdy ktoś wysiadając z wyciągu o coś zaczepił. Przy zjedzie z Kasprowego do Kuźnic zabił się swego czasu, w łatwym miejscu(nartostrada lesie), "goprowiec" z Zakopanego. Można się nadziać na własny kijek. Uraz głowy został zmniejszony znacznie przez kask. Do którego osobiście, przez większość mojego ślizgania po stokach, nie byłem zbytnio przekonany. Licząc na własne umiejętności.

 

Mówiąc serio - jestem za zabezpieczeniami. Jeśli chodzi o zawodników, to jest oczywiste. Bo bez nich byłoby o wiele gorzej. Nie podoba się mi tylko jedna rzecz. Podejrzewam czasem, że zabezpieczenia wyprzedzają znacznie umiejętności. Stwarzając iluzję bezpieczeństwa w razie wywrotki. Jest to groźne nie tylko dla ich posiadacza, ale dla innych uczestników stoku. Facet pozwala sobie na większą szybkość, nie przystającą do własnych umiejętności, bo jest "zabezpieczony". Natomiast na pustym stoku jazda z większą szybkością, to nie mój biznes. Choć jako obywatela w pewnym stopniu mój(NFZ)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wątek się rozkręcił na dobre z elementami humoru ... ;-)

Tak na poważnie to zacząłem się zastanawiać nad ochraniaczem kryjącym również przód (klatka piersiowa) i ewentualnie ramiona po wydawać by się mogło prozaicznym wypadku mojego kolegi. 
Narciarz z bardzo dużym doświadczeniem, jeżdżący zachowawczo, nigdy "nie szaleje" na stoku i nie przekracza "dużych" prędkości.

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Ze względu na zły stan zdrowia kolega musiał leżeć w szpitalu we Włoszech około 3 tygodni. Po powrocie do Polski i długiej rehabilitacji przyszła pora na wyciągnięcie śruby z obojczyka.

"Fachowcy" lekarze wyciągając śrubę ponownie uszkodzili obojczyk (doszło do rozejścia kości). Kolega ponownie został unieruchomiony.

 

Starając się uniknąć podobnych zagrożeń chciałbym zabezpieczyć się przed podobnymi wypadkami.

Poczytaj relację kolegi BraCuru jeździ w ochraniaczu motocyklowym

 

http://www.skiforum....monowa-decyzja/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wątek się rozkręcił na dobre z elementami humoru ... ;-)

Tak na poważnie to zacząłem się zastanawiać nad ochraniaczem kryjącym również przód (klatka piersiowa) i ewentualnie ramiona po wydawać by się mogło prozaicznym wypadku mojego kolegi. 
Narciarz z bardzo dużym doświadczeniem, jeżdżący zachowawczo, nigdy "nie szaleje" na stoku i nie przekracza "dużych" prędkości.

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Ze względu na zły stan zdrowia kolega musiał leżeć w szpitalu we Włoszech około 3 tygodni. Po powrocie do Polski i długiej rehabilitacji przyszła pora na wyciągnięcie śruby z obojczyka.

"Fachowcy" lekarze wyciągając śrubę ponownie uszkodzili obojczyk (doszło do rozejścia kości). Kolega ponownie został unieruchomiony.

 

Starając się uniknąć podobnych zagrożeń chciałbym zabezpieczyć się przed podobnymi wypadkami.

Cześć

Ogarnij się. Ja już po prostu tego typu postów nie mogę czytać.

POzdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ogarnij się. Ja już po prostu tego typu postów nie mogę czytać.

POzdro

Mitek .... niom qrde ... w tej migowej zbroi wyglądałbyś naprawdę  świetnie ... no dobra, hełm można sobie odpuścić .

Przebój sezony na stoku gwarantowany!!!

Qrde ... sam się nad tym zaczynam poważnie zastanawiać ...

Michał masz może rozmiar L???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek .... niom qrde ... w tej migowej zbroi wyglądałbyś naprawdę  świetnie ... no dobra, hełm można sobie odpuścić .

Przebój sezony na stoku gwarantowany!!!

Qrde ... sam się nad tym zaczynam poważnie zastanawiać ...

Michał masz może rozmiar L???

Cześć

Stary taka zbroja na stoku to byłby kosmos dopiero. Tylko musiałby być komplet jak do dwuręcznego miecza.

Jakbyś widział Ewkę jak zobaczyła Michałową propozycję - dawno tak nie płakała... :)

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Aż mi się przypomniało...sytuacja z życia wzięta.

Czasy podstawówki, kolega zjeżdżał na sankach, spadł z nich i UWAGA przejechały go jego własne sanki. Skończył z wybitym obojczykiem...do dziś nikt nie wie jak to się stało :)

Jak Wy, szanowni narciarze tak się zamierzacie zbroić, to ja na ten sezon zamiast kijków postawię na halabardę :D

http://salon.mieczy....niowieczna1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo lat przejeździłem bez żadnych ochraniaczy typu żółwik, zbroja czy nawet kask. Wprawdzie kiedyś, po zaliczeniu solidnego dzwona na Kasprowym spreparowałem sobie coś co miało mi lepiej ochraniać głowę (o kaskach w Polsce wtedy jeszcze nikt nie słyszał) na bazie czapki z kożucha, ale to wszystko. Ale prawdą jest też, że ludzi na stokach było jakby mniej, ówczesne narty jednak trochę ograniczały rozwijanie "kosmicznych" prędkości, stoków nikt nie "przygotowywał" bo ratraków po prostu nie było i trzeba było je po prostu rozjeździć itp...  Ponieważ zwykle na stoku jestem "skoroświt", zobaczyłem na parkingu, że większość instruktorów zakłada żółwie. Przecież oni jeżdżą (w porównaniu do amatorów) od dobrze do znakomicie. Więc, po cholerę? W dodatku nie będą się ścigać, bo przyjechali do pracy. Zagadnąłem jednego z nich i zapytałem o powód aż tak asekuracyjnego zachowania. Odpowiedział, że on o swoją jazdę, zwłaszcza ucząc i demonstrując, się za bardzo nie martwi, ale na stoku jest dużo osób. Oni (instruktorzy) przebywają na stoku nieporównanie więcej godzin (i dni w sezonie) niż my amatorzy, to oczywiste. Ta ochrona to na wypadek jakby ktoś wjechał w niego. Wyjaśnił też, że takie zabezpieczenie w niczym nie przeszkadza, a w razie wypadku może pomóc ocalić kręgosłup i dodał coś w rodzaju - " ..gorąco polecam...". Zacząłem zwracać uwagę na jeżdżących i dopiero wtedy zobaczyłem, jak bardzo dużo ludzi używa żółwików. Wcześniej na to jakoś w ogóle nie zwracałem uwagi. A w zasadzie jest nawet tak, że większość lepiej jeżdżących ich używa. 

     Po sezonie przeglądając jakieś propozycje wyprzedażowe natrafiłem na "zbroje" z obniżką 60%. No, cóż... Zamówiłem. W następnym sezonie, pokonując w sobie masę oporów, postanowiłem to to wypróbować i rano założyłem. Muszę przyznać, że trochę mi było głupio to zakładać, więc na wszelki wypadek zabrałem plecak żeby ją mieć gdzie skitrać jak już się przekonam, że to bez sensu i przeszkadza. Nie przeszkadzała. Podczas jazdy natychmiast o niej zapomniałem. Przypominała mi o sobie jedynie w momencie wsiadania na kanapę, bo wtedy ją (a właściwie zintegrowanego w niej żółwika) po prostu czułem. To było dwa sezony temu. Prawdę mówiąc nadal mam pewne opory, czy to przypadkiem nie przesadne asekuranctwo. Czasem ją zakładam, a czasem nie. W tym sezonie już definitywnie postanowiłem zakładać.

                                                                                                      Pozdr.4all         

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dany de Vino

 

Dzięki za mądry i konstruktywny post.
Jeżdżę kilka razy w sezonie w Alpy i często widzę ludzi noszących żółwiki czy "zbroje" także taki widok to żadna nowość.

Kask jak każdy inny element ochronny służy do zabezpieczenia głowy i jeżdżą w nim "prawie" wszyscy. Dlaczego (jak sugerują co niektórzy) nie mielibyśmy używać innych elementów ochronnych.

Jeden z moich kolegów (bardzo dobrze jeżdżących i rozważnych ma stoku) jeździ w żółwiku od dawna własnie w obawie, że ktoś na niego może najechać.

Sam jeżdżę w żółwiku Atomica i po założeniu go całkowicie o nim zapominam, w żaden sposób nie krępuje mojej jazdy.
Korzystanie z dodatkowych zabezpieczeń nie ma być przyzwoleniem na bardziej brawurową jazdę a dodatkowym zabezpieczeniem "na wszelki wypadek" - skorzysta z tego ten, kto czuje taką potrzebę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wątek się rozkręcił na dobre z elementami humoru ... ;-)

Tak na poważnie to zacząłem się zastanawiać nad ochraniaczem kryjącym również przód (klatka piersiowa) i ewentualnie ramiona po wydawać by się mogło prozaicznym wypadku mojego kolegi. 
Narciarz z bardzo dużym doświadczeniem, jeżdżący zachowawczo, nigdy "nie szaleje" na stoku i nie przekracza "dużych" prędkości.

Na jednym z wyjazdów we Włoszech zaraz po zejściu z kanapy, na początku trasy kolega z grupy jadący z tyłu najechał na tył nart ów poszkodowanego. 
Poszkodowanemu odpięła się narta i upadając na wiązanie własnej narty doznał złamania obojczyka i kilku żeber (początkowo z podejrzeniem uszkodzenia płuca).

Ze względu na zły stan zdrowia kolega musiał leżeć w szpitalu we Włoszech około 3 tygodni. Po powrocie do Polski i długiej rehabilitacji przyszła pora na wyciągnięcie śruby z obojczyka.

"Fachowcy" lekarze wyciągając śrubę ponownie uszkodzili obojczyk (doszło do rozejścia kości). Kolega ponownie został unieruchomiony.

 

Starając się uniknąć podobnych zagrożeń chciałbym zabezpieczyć się przed podobnymi wypadkami.

Tak jak Mitek - dostaje wysypki, jak widze takie "informacje" - nie ze wzgledu na Ciebie, ale ze wzgledu na fachowosc - ot zboczenie zawodowe - np : jezeli po obojczyku i kilku zebrach musial byc przez 3 tyg w szpitalu, to znaczy to, ze:

1/ albo Europa ma za duzo pieniedzy

2/ albo facet mial inne, nie rozpoznane urazy (np przy tej kombinacji czeste jest tzw mediastinum contusion)

3/ wyciagniecie "sruby z obojczyka" - pojecie absurdalne - bo jezeli juz, stosuje sie specjalne plytki

4/ po wyciagnieciu wszystko sie rozpadlo - a po jaka cholere usuwali? itp itd

 

Sporo lat przejeździłem bez żadnych ochraniaczy typu żółwik, zbroja czy nawet kask. Wprawdzie kiedyś, po zaliczeniu solidnego dzwona na Kasprowym spreparowałem sobie coś co miało mi lepiej ochraniać głowę (o kaskach w Polsce wtedy jeszcze nikt nie słyszał) na bazie czapki z kożucha, ale to wszystko. Ale prawdą jest też, że ludzi na stokach było jakby mniej, ówczesne narty jednak trochę ograniczały rozwijanie "kosmicznych" prędkości, stoków nikt nie "przygotowywał" bo ratraków po prostu nie było i trzeba było je po prostu rozjeździć itp...  Ponieważ zwykle na stoku jestem "skoroświt", zobaczyłem na parkingu, że większość instruktorów zakłada żółwie. Przecież oni jeżdżą (w porównaniu do amatorów) od dobrze do znakomicie. Więc, po cholerę? W dodatku nie będą się ścigać, bo przyjechali do pracy. Zagadnąłem jednego z nich i zapytałem o powód aż tak asekuracyjnego zachowania. Odpowiedział, że on o swoją jazdę, zwłaszcza ucząc i demonstrując, się za bardzo nie martwi, ale na stoku jest dużo osób. Oni (instruktorzy) przebywają na stoku nieporównanie więcej godzin (i dni w sezonie) niż my amatorzy, to oczywiste. Ta ochrona to na wypadek jakby ktoś wjechał w niego. Wyjaśnił też, że takie zabezpieczenie w niczym nie przeszkadza, a w razie wypadku może pomóc ocalić kręgosłup i dodał coś w rodzaju - " ..gorąco polecam...". Zacząłem zwracać uwagę na jeżdżących i dopiero wtedy zobaczyłem, jak bardzo dużo ludzi używa żółwików. Wcześniej na to jakoś w ogóle nie zwracałem uwagi. A w zasadzie jest nawet tak, że większość lepiej jeżdżących ich używa. 

     Po sezonie przeglądając jakieś propozycje wyprzedażowe natrafiłem na "zbroje" z obniżką 60%. No, cóż... Zamówiłem. W następnym sezonie, pokonując w sobie masę oporów, postanowiłem to to wypróbować i rano założyłem. Muszę przyznać, że trochę mi było głupio to zakładać, więc na wszelki wypadek zabrałem plecak żeby ją mieć gdzie skitrać jak już się przekonam, że to bez sensu i przeszkadza. Nie przeszkadzała. Podczas jazdy natychmiast o niej zapomniałem. Przypominała mi o sobie jedynie w momencie wsiadania na kanapę, bo wtedy ją (a właściwie zintegrowanego w niej żółwika) po prostu czułem. To było dwa sezony temu. Prawdę mówiąc nadal mam pewne opory, czy to przypadkiem nie przesadne asekuranctwo. Czasem ją zakładam, a czasem nie. W tym sezonie już definitywnie postanowiłem zakładać.

                                                                                                      Pozdr.4all         

dlatego nalezy unikac boiska…….

osobiscie mam plecach ze Spine Protection System i raz mi sie przydal w ciagu ostatnich 10 lat - raz, a czasami wystarczy

obecnie nie  uzywam zbroi na narty (oczywoscie DH MTBK full protection) - za to mam Air Bag

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja używam części zbroi motocyklowej (bez siatki z ochraniaczami barków, łokci i przedramion). Nie krępuje ruchów, zawiera żółwia i ochraniacz klatki piersiowej oraz oczywiście używam jej także na motocyklu. Jest praktycznie niewidoczna pod kurtką narciarską, a prezentuje się tak:
 

23795138_1446198935497617_38696289008393

 

24068110_1446198818830962_39718941496124

 

23795934_1446198868830957_37846714035066

Witam

 

Nie krępuje ruchów? Gruba kurtka narciarska krępuje ruchy. Najlepiej się mi jeździ, gdy jest ciepło i mam na sobie niewiele lekkich warstw. Jak ktoś jeździ w urozmaiconym terenie(lekka i zwinna kawaleria) to każda zbroja krępuje ruchy. Atak ciężkozbrojny na krechę toleruje zbroję. I czyni ją nawet konieczną w razie ataku na ...np. drzewo, inny narciarz...

 

Pozdrawiam


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

To może inaczej, ja nie odczuwam tego, że ją noszę. Być może to kwestia rozkoszy, adrenaliny, przyzwyczajenia z moto i innych odczuć ale jeśli chodzi o samo wykonanie tego wynalazku to jest na prawdę "slim", który dobrze przylega do ciała i sięga do pępka. Pozwala mi wykonywać ruchy narciarskie w sposób w jaki wykonywałem je przed spróbowaniem zjazdu w zbroi tj. swobodnie manewrować tułowiem, biodrami, nogami i rękoma.
Nikogo nie namawiam do takiego rozwiązania, po prostu chciałem pokazać, że zbroja motocyklowa na prawdę daje radę gdyby ktoś zastanawiał się czy na coś takiego postawić.

Cześć

Skoro lubisz wyzwania i adrenalinę to zachęcam do zainteresowania się amatorskim narciarstwem sportowym. Tam jest szybkość, adrenalina, jazda na granicy możliwości na które w normalnym narciarstwie trasowym nie ma miejsca. A i zbroja się lubi naprawdę przydać.

Pozdro serdeczne


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy autor tematu coś znalazł?

 

Po złamaniu żebra, szukałem zabezpieczenia przodu klatki piersiowej i od dwóch sezonów używam zbroi Dainese, która na pierwszy rzut oka niczym się nie różni od zbroi motocyklowej, dlatego rozumiem, że motocykliści mogą chętnie ich używać na nartach. 

 

http://www.cellervil...g0sdo8o5gn5i317

 

Nie krępuje ruchów, zintegrowanego żółwia [można go odpiąć] czuć na wyciągu tylko minimalnie. Dla niektórych wada, dla niektórych zaleta: zbroja jest dodatkową warstwą ocieplenia.   


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy autor tematu coś znalazł?

 

Po złamaniu żebra, szukałem zabezpieczenia przodu klatki piersiowej i od dwóch sezonów używam zbroi Dainese, która na pierwszy rzut oka niczym się nie różni od zbroi motocyklowej, dlatego rozumiem, że motocykliści mogą chętnie ich używać na nartach. 

 

http://www.cellervil...g0sdo8o5gn5i317

 

Nie krępuje ruchów, zintegrowanego żółwia [można go odpiąć] czuć na wyciągu tylko minimalnie. Dla niektórych wada, dla niektórych zaleta: zbroja jest dodatkową warstwą ocieplenia.   

Mysle.ze jednak sie rozni.  Inne predkosci, podloze, 

Zbroje narciarskie tanieja, daja poczucie bezpieczenstwa a co za tym idzie rowniez pewnosci sie

bie tak wazne w sytuacja trudnych.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...