Skocz do zawartości

Nasze rekordy prędkości


BraCuru

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 12.01.2023 o 17:37, Plus82 napisał:

Skręca, skręca. Teraz nabył używki 190 cm, 110 mm pod butem. Sam mierzy 190 cm. I aktualnie siedzi w mojej piwnicy smarując na gorąco moim cennym smarem.  Leci do Insbrucka na ferie samolotem z tymi nartami. Gdzie go odbiera ojciec i jadą do Fis Ladis. Jest szybki, ale i też objeżdżony. A był taki fajny chłopaczek, jak mając 4,5 r zasuwał przede mną z Tobołowa na krawędziach. Ze śmigu mi nic nie wyszło. Taki charakter.  Nie chętny do ścisłego myślenia, ale do przechwałek to bez trudności. Ten Curu to chyba podobny charakter.  Powinni się skumplować. 

Dostałem dwa filmy na ww nartach.  Jesteśmy zobowiązani żona i ja, jako jedyni jego instruktorzy od szczenięcych lat(Dziadek Kuby), do analizy komputerowej i  zwrócenia uwagi  na istotne błędy, wpływające na szybkość jazdy.  Liczymy na pomoc bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów.  

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Plus82 napisał:

Dostałem dwa filmy na ww nartach.  Jesteśmy zobowiązani żona i ja, jako jedyni jego instruktorzy od szczenięcych lat(Dziadek Kuby), do analizy komputerowej i  zwrócenia uwagi  na istotne błędy, wpływające na szybkość jazdy.  Liczymy na pomoc bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów.  

 

świetnie sobie chłopak radzi ale na twintipach 110 pod butem to szybciej jak 80-90 km nie pojedziesz (sam sprawdzałem na szwajcarskich odcinkach pomiarowych) , zresztą im szybciej tym niebezpieczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mitek napisał:

Poważnie czy żartujesz z tymi radami?

No bo... ech...

Nie całkiem. Ja się ostatnio kompletnie pogubiłem w elaboratach kolegów, dotyczących różnych niuasów technicznych. Więc jest konkretny przykład i niech padają konkretne rady. Widzi się gościa jak jedzie i na co powinien zwrócić uwagę, by nieco poprawić jazdę na tym stoku, na którym jeździ.  Film jest lepszy do analizy, ponieważ można zatrzymać, klatka po klatce. Stok jest lepszy do pokazu(np. pchaj to kolano wewnętrzne do stoku, bo ci blokuje drugie do większego wychylenia). Gość jeździ, rzucamy okiem... Ale w rzeczywistości nie jest łatwo wyłowić taki niuans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Plus82 said:

Nie całkiem. Ja się ostatnio kompletnie pogubiłem w elaboratach kolegów, dotyczących różnych niuasów technicznych. Więc jest konkretny przykład i niech padają konkretne rady. Widzi się gościa jak jedzie i na co powinien zwrócić uwagę, by nieco poprawić jazdę na tym stoku, na którym jeździ.  Film jest lepszy do analizy, ponieważ można zatrzymać, klatka po klatce. Stok jest lepszy do pokazu(np. pchaj to kolano wewnętrzne do stoku, bo ci blokuje drugie do większego wychylenia). Gość jeździ, rzucamy okiem... Ale w rzeczywistości nie jest łatwo wyłowić taki niuans.

Wg mnie Ollie jest do poprawy, ale wątpię żebyśmy dysponowali na forum freestylowcem teoretykiem, który wytłumaczy jak to ogarnąć. Jak już chłopak sam ogarnie, to zaproś go na forum, żeby się podzielił swoim doświadczeniem i przemyśleniami 🙂

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Plus82 napisał:

Nie całkiem. Ja się ostatnio kompletnie pogubiłem w elaboratach kolegów, dotyczących różnych niuasów technicznych. Więc jest konkretny przykład i niech padają konkretne rady. Widzi się gościa jak jedzie i na co powinien zwrócić uwagę, by nieco poprawić jazdę na tym stoku, na którym jeździ.  Film jest lepszy do analizy, ponieważ można zatrzymać, klatka po klatce. Stok jest lepszy do pokazu(np. pchaj to kolano wewnętrzne do stoku, bo ci blokuje drugie do większego wychylenia). Gość jeździ, rzucamy okiem... Ale w rzeczywistości nie jest łatwo wyłowić taki niuans.

Cześć

Znamy się przecież. Chętnie pogadam ale na priv. albo przez telefon. Jak masz ochotę daj sygnał.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, BraCuru napisał:

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

Cześć

Zacięcia i wiedzy to Ci nie można odmówić. Podziwiam.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, BraCuru napisał:

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

Zapomniałeś dołączyć bibliografie.😒

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę osób napisało, że nie da się na freeridach złamać 100. Panowie - wystarczy więcej wiary 😉 w swoje umiejętności, wybrać lepsze warunki i stok oraz zmienić technikę zjazdu. Podpowiedź daje teamrider Salomona. Pod butem lekko 100mm. Gościu pisał, że nie da się na freeridach jechać na krechę ze względu ich miękkość co staje się niebezpieczne przy prędkościach 100+  Musiał przechodzić delikatnie z krawędzi na krawędź co widać ładnie na filmiku.
Facet już w 2017 używał GPS sprzężonego z IMU. Telemetria IMU pokazuje ślad trasy, odległość, prędkość, wysokość npm.  Dzięki temu można zobaczyć jak płynnie rośnie prędkość oraz jak płynnie maleje wysokość. Nie widzą na tych parametrach jakiś skoków. Największą prędkość osiąga na odcinku między 300 a 400m.
Zmierzyłem czas video pomiędzy tymi odległościami. Zajęło mu to równe 3 sekundy czyli średnia wyszła 33m/s co daje  średnią 120km/h. Więc facet wydaje się wiarygodny upubliczniając max 127km/h.
Możliwe? Według mnie nawet widoczne 🙂

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Plus82 napisał:

Nie całkiem. Ja się ostatnio kompletnie pogubiłem w elaboratach kolegów, dotyczących różnych niuasów technicznych. Więc jest konkretny przykład i niech padają konkretne rady. Widzi się gościa jak jedzie i na co powinien zwrócić uwagę, by nieco poprawić jazdę na tym stoku, na którym jeździ.  Film jest lepszy do analizy, ponieważ można zatrzymać, klatka po klatce. Stok jest lepszy do pokazu(np. pchaj to kolano wewnętrzne do stoku, bo ci blokuje drugie do większego wychylenia). Gość jeździ, rzucamy okiem... Ale w rzeczywistości nie jest łatwo wyłowić taki niuans.

Eugeniusz, łobuzie.

Chciałeś się pochwalić, no i Ci się udało. Na nartach spędziłeś więcej czasu niż niektórzy maja lat, więc o co pytasz i po co? Ale żeby nie był to pean na Twoją cześć oraz Kuby, powinien spróbować na tych nartach jechać na betonowym, wręcz zlodzonym stoku na krawędziach. Czyli nieodpowiedni sprzęt (bo to już narty specjalistyczne) w nieodpowiednich warunkach.

Parę razy widziałem na naszych górkach charakterystycznego chłopaka - młody może dwadzieścia parę lat, charakterystyczny, zawsze jeździł chyba z mamą (nota bene dobrze jeżdżąca - ale amatorsko). On jeździł bardzo dobrze, sportowy sznyt było u niego widać, musiał gdzieś trenować wcześniej. Chyba zafascynował się snowparkami, narty twin tipy - szerokie. Spotkałem go kilkukrotnie. Będąc na Arenie w Krynicy o 8-mej rano warunki były betonowo-lodowe. Chłopak jeździł jako nieliczny na tych nartach na krawędzi, ale.... widać było doskonale z krzesła z jaką pieczołowitością oraz starannością wykonywał każdy skręt. Nienaganna postawa, żadnych uślizgów - piękna jazda. Reszta (garstka) mordowała się na stoku (mama chłopaka z gracja, ale tez bardzo zachowawczo) - on robił po prostu swoje.

Może niech Kuba spróbuje w takich warunkach, wówczas sam - a pewnie i Ty będziecie coś więcej wiedzieć. Lub tez niech założy sportowe narty i pojeździ na mocno zjeżdżonym stoku - łatwiej trafić takie warunki 🙂

pozdrawiam i gratuluję.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ja mogę opisać tylko jedno wrażenie po obejrzeniu Kuby.

Drogi Plusie po jednym skręcie, staniu na nartach ich prowadzeniu widać kto go uczył. ?To Twoja kopia we wszystkich elementach narciarskiego rzemiosła i - tu proszę o wybaczenie - to do twintip i młodego na nich chłopaka w ogóle nie pasuje. Brakuje charakterystycznego dla objeżdżonych parkowców bałaganu i nuty szaleństwa. Chyba wiesz o co chodzi. To nie jest kwestia techniki tylko stylu właśnie.

Pozdrowienia

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, BraCuru napisał:

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

Noo szacun... jedno pytanie tylko - wybacz - a narty Ci nie przeszkadzają w tym co robisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, BraCuru napisał:

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

Pojęcia nie miałem, że powstały tak zaawansowane narzędzia do pomiarów wektora prędkości. W sumie to nawet niejako je "przewidziałem", wspominając, że pomiary GPS w wielu branżach są jedynymi dostępnymi. Wychodzi, że zagęszczając ilość punktów oraz satelitów i dodając jeszcze akcelerometr faktycznie można mieć wiarygodne i dokładne dane. Oczywiście przy pomocy imponującego matematycznie aparatu rachunku błędów. Jest w tym drobne "ale" - trzeba jeszcze te narzędzia i wiedzę mieć. Myślę, że jest ona jeszcze dość egzotyczna. Obracasz się w tym, więc wydaje Ci się to tajemnicą poliszynela, podobnie jak dla mnie bardzo liczne towarzystwo robiące ambrotypie jest czymś zupełnie typowym. Ale tutaj na forum poza mną nikt nie wie co to jest. Podejrzewam, że także na "przeciętnym" forum fotograficznym. 

Zakładając, że ten aparat, który przedstawiłeś uznajemy za wiarygodny (a ja uznaję), to także Twoje uzyskane wyniki należy traktować podobnie, co jest nieprzyjemną konkluzją. Nieprzyjemną niejako podwójnie, bo po pierwsze burzy intuicje związane z porównaniem do jazdy sportowców, a drugą taką, że trudno porównać siusiaki jak się nie ma wiarygodnej miarki. W kwestii sportowców to dopuszczam myśl, że amator jadący po gładkim twardym stoku i poruszający się prostym, niewymuszonym torem, może się rozpędzić bardziej niż bym skłonny był dotąd przypuszczać. W kwestii siusiakowej miarki to nie widzę potrzeby marnowania czasu ani zasobów aby ją sobie sprawić. Ale poznawczo było super dowidzieć się o tych narzędziach. Wielkie dzięki za solidną porcję wiedzy!

Jeszcze odniosę się do freeride. Otóż tam można pojechać naprawdę szybko: na stromym stoku (czyli pod 45 stopni) i pod warunkiem bycia na wierzchu. Śnieg nie powinien być przetworzony przez wiatr i słońce (każdy kto trochę jeździ w terenie to chyba to rozumie) czyli raczej chodzi tu o puch. Pewnie nawet niedużo - 5-10 cm. I teraz wtedy aby być na wierzchu narta musi być duża (a ze względu na prędkość twarda). Pożyczyłem sobie kiedyś (nie mając świadomości co to) coś takiego. Do normalnej jazdy i zabawy było tragiczne. Do czasu gdy w desperacji puściłem się, na najstromszym zboczu, w linii jego spadu, ordynarnie na krechę. W momencie gdy prędkość była już zbyt duża, jak na fakt, że jeżdżę po "cywilnym" lodowcu, dechy odzyskały manewrowość i okazały się całkiem przyjemne. Ale jak napisałem było zbyt szybko. A znów w nieznanym terenie gnanie licząc, że na nic nie trafię (na przykład przysypane gołoborze) to proszenie się o kłopoty. Raz już przez trzy nieprzespane miesiące odczuwałem konsekwencje takiego postępowania, gdy się boleśnie potłukłem. Koledzy zgodnie orzekli, że jak na taki upadek to wymiar kary był symboliczny. Ale do dzisiaj pamiętam jak bolało gdy wybudziłem się na stoku, po utracie przytomności. Tak, że po takich doświadczeniach, w kwestii maksymalizacji speedu jestem miękka faja. 

Nie ja jeden.

A w kwestii jazdy na freeridówce po ratrakowanym stoku to sprawa nie jest warta komentarza, bo to przecież poszerzona gigantka - na pewno lepsza do jazdy prędkościowej od SL

 

Edytowane przez Wujot2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, BraCuru napisał:

Po przeczytaniu tego wątku zgaduję, że poza @Maciej S i chyba @Szymon nikt nie widział na oczy programu weryfikującego trackingi GPS. A jeśli coś słyszał to na pewno nie korzystał. I tutaj leży cały problem ignorancji nowych technologii.
Faktem jest, że aplikacje wizualizujące trackingi GPSna smartfony, zegarki, do tej pory raczej nie najlepiej radzą sobie z weryfikacją. Wielu czytających ten wątek nie chce uświadomić sobie, że ja piszę o analizie programów weryfikacyjnych a nie analizie aplikacji wizualizacyjnych. Pełna zgoda, że aplikacje te nadal są zabawkami i nie widać, aby prędko stały się właściwym narzędziem do uwiarygodniania zapisów trackingów GNSS. Korzystam z aplikacji w celu wyodrębnienia z nich gpx który następnie podaję przefiltrowaniu. Podobnie teraz robią firmy, które zasilają zawodowców i zespoły narodowe w odbiorniki GNSS sprzężone z IMU. Aktualnie dwie firmy wiodą prym na rynku (de facto korzystając z tego samego urządzenia) - ASI i Protern.
Uprzedzę twardogłowych. Taki np. Admos korzysta z 10Hz, 4 systemów GNSS, liczy prędkość z wykorzystaniem efektu Dopplera, rejestruje pozycje w 3D oraz ma 9 osiowe czujniki ruchu (akcelerometr, żyroskop, magnetometr). Jego „katalogowa” dokładność to 30cm. Taka konfiguracja daje dostęp do bazy danych o jakiej nie śnili trenerzy 10 lat temu. Teraz zaczynają coraz bardziej świadomie z tego korzystać a tutaj efekty: “How did Switzerland win up to 9 medals at the last FIS Alpine World Cup Tour championships Cortina? Discover one of the secret weapons that contributed to their success!”
https://www.youtube.com/watch?v=o3k4nxhrYmQ&t=46s

Nie znam jeszcze tych dwóch sensorów ani programów, ale dostępne są dla każdego w sumie za cenę rekreacyjnych nart. Niestety program weryfikacyjny wymaga płatnej subskrypcji. Na moje amatorskie cele wystarczy program GPSAR oraz Garmin Mk1 Descent czyli 1Hz, 3 GNSS, pozycja 3D, efekt Dopplera. Tak jak wcześniej napisałem dla twardogłowych – nie ważne jaki używa się sensor (byleby sprawny, właściwie ustawiony i umiejscowiony), jeśli można zweryfikować dokładność jego trackingu. Jeśli Polonez i Ferrari jadą 100kmh po autostradzie to jadą taką samą prędkością, przy czym w Ferrari odczucie tej prędkości jest niższe a komfort wyższy (czytaj – łatwość weryfikacji danych). A zawodnicy potrzebują sensorów z 10Hz i czujkami IMU, aby wiarygodnie odzwierciedlić metr po metrze na krętej trasie, prędkość chwilową i całkowitą, kąty nachylenia nart i obciążenia nart pomiędzy tyczkami nawet ustawione do slalomu. Do liczenia max prędkości na prostych odcinkach powyższe jest zbędne. Kubus z bólami co prawda 😉 udowodnił, że mając odbiornik 1Hz i 10Hz podczepiony do zawodnika, odbiornik z mniejszą częstotliwością pomiaru pokaże mniejszą i minimalną prędkość.

Jestem zaskoczony niskim poziomem wiedzy na forum narciarskim o świadomym stosowaniu GPS. Zawodniczy świat przechodzi technologiczną rewolucję a na tym forum wygląda na to, że większość traktuje używanie GPSu za wręcz komiczne.
Tymczasem coraz więcej narciarzy rekreacyjnych oraz zawodowców korzysta z GNSS (globalne systemy satelitarne) oraz IMU (inercyjne mierniki ruchu).

Powstaje coraz wygodniejsze oprogramowanie do weryfikacji i analizy. Od kilkunastu lat korzystam z programu weryfikacyjnego, który nie jest intuicyjny i wymaga godzin praktyki na podstawowe kroki i tygodni nauki na właściwe korzystanie. Zawodowcy nie zawsze mają czas na taką naukę stąd proszą mnie o pomoc. W kajcie od lat korzystam również z IMU (9 osiowy czujnik ruchu) pozwalające mierzyć wysokości skoków, rotacji w każdej płaszczyźnie w trickach, przeciążeń itd.  
Najwyższy pomierzony skok na foilboardingu w Polsce to 17m. Na kajcie 27m.  To jest jak 150-200kmh na nartach. Czujnik woo wniósł świeży oddech w kiteboardingu. Tysiące kajciarzy korzysta z https://woosports.com/ Powstały ligi krajowe i światowa freestyle i big air. Powstało masa klubów. Najbardziej kultowe zawody Red Bulla w Cape Town korzystają z tego cuda. Teraz podobne czujniki pojawiają się na stokach. Wcześniej czy później każdy zaawansowany narciarz będzie miał styczność z tymi narzędziami, bo np. będą montowane w nartach.
Dlatego zanim napiszecie kolejny diss oparty na przekonaniach proszę zastanówcie się czy warto potem taki post edytować lub usuwać, aby wymazać swoją niewiedzę lub ignorancję. Swoją drogą na podstawie zmian w edycji postów tego wątku można również wyciągnąć interesujące wnioski.

Wybaczcie, ale niepoważne jest pisanie o "testowaniu" różnych odbiorników GNSS przez zawodników, jeśli nie wie się o istnieniu programów weryfikacyjnych. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej grupy, której jeździła na apkę SkiTracker lub inną zabawkę w celach sprawdzenia przydatności GPS do treningu. To tak jakby kolarzom z Tour de France kazano sprawdzić przydatność dziecięcych czterokołowców do ich treningu. No chyba, że prosi chcieli zrobić sobie bekę z kolegi 🤣

@Wujot podesłał swoje gpxy z roweru w zalesionym lesie.  Kolega nie jest zainteresowany prędkością a dokładnością pozycji co jest mu potrzebne do pisanie przewodników po górskich trasach. Jedna z tras była pokazana wcześniej w tym wątku. Po publikacji tego zdjęcia wielu zgodnie pokiwało głową: "GPS jak zwykle pokazuje bzdury, Bracuru oszołom, nasza racja górą". Oby na pewno?
Po analizie trackingów Wujota wyszło co następuje:
- sensor GPS zwykle zapisywał pozycję z częstotliwością 1Hz czyli bardzo dobrze,
- jego gpxy nie korzystają z efektu Dopplera, nie podają z ilu satelitów korzystał do określenia każdej pozycji oraz nie podają, czy korzystały z innych GNSS. Przypuszczam, że to wina aplikacji z jakiej korzysta,
- płatna aplikacja Locus Pro z powodu ustawień rejestrowała pozycję w pliku gpx najwyżej co 3 sekundy oraz średnio co 6,5s co jest dramatem w górach i przyczyną takiego poszatkowanego trackingu. Podkreślam, że Locus Pro nie jest programem weryfikacyjnym a jedynie aplikacją-zabawką. Ale jedną z lepszych zabawek jaką widziałem na rynku. Taki Garmin Connect (z którego korzystam) – to poziom zabawek dla przedszkolaków.  A byłe Endomondo to poziom zabawek dla noworodków.

Programy weryfikacyjne analizują zapis raw gps. Jak wygląda taki zapis? Zobaczcie na końcu tabelę pokazującą pierwsze 70 pozycji zarejestrowanych w gpx Wujota. Tylko tyle mieści mi się na jednym ekranie. W sumie było ich tylko 360 dla 38m43s. A powinno być 2332 pozycje! Czuć różnicę?  
Po 2 godzinnej sesji mam ponad 7 tysięcy pozycji w takiej tabeli, w której widać jak na dłoni parametry każdej pozycji, ale jej samej nie widać. To jest ta różnica pomiędzy weryfikacją a wizualizacją. Aplikacje używając nieznanych użytkownikowi algorytmów i filtrów pokazują jedynie zobrazowanie śladu i jakieś tam podstawowe parametry trackingu. Nie dają dostępu do tabeli z parametrami każdej pozycji. Popularny SkiTracker wycina minimum 60% pozycji według wszystkich gpx wyciągniętych z tej apki. Mimo tego używa skutecznych algorytmów, które wskazują całkiem dobrze maksymalną prędkość, ale za to zauważalnie skracają całkowitą drogę.
Program weryfikujący usuwa „kosmiczne strzały” nie przez algorytmy a przede wszystkim korzystając z filtru Dopplera, jeśli sensor taki rejestruje. Jeśli nie, to do określania prędkości korzysta z filtru całkowania trapezowego. Różnice pomiędzy tymi filtrami są zauważalne, ale minimalne (do 1% w normalnych warunkach).

Kolejnym skutecznym instrumentem do filtrowania jest wykrywanie błędnych pozycji poprzez korzystanie z kolumny przyspieszeń. Dla narciarstwa wystarczy usunąć pozycje z przyspieszeniem >2ms2.
Z doświadczenia wynika również, że większość znanych mi apek wycina opcję pomiaru z efektem Dopplera mimo tego, że dobry zegarek takowy rejestruje. Nie wiem dlaczego.

Poniżej wrzuciłem zrzuty ekranu przykładowej analizy jednej z tras Wujota. Zapis raw wskazywał max speed 115kmh. Po wprowadzeniu filtru całkowania trapezowego wyszła 46 a po przefiltrowaniu przyspieszenia 44kmh. Nie będę rozpisywał się teraz o szczegółach weryfikacji.  Ale jak kogoś będzie interesowało to mogę pokazać krok po kroku jak wyłapywane są błędy GPS i do jak ciekawych wniosków to prowadzi.

Podkreślę ponownie, że każdy nawet najlepszy odbiornik GNSS 10Hz będzie pokazywał bzdury, jeśli będzie korzystało się z niego w złych ustawieniach, złym umiejscowieniu. To od was więcej zależy niż od odbiornika GPS jaką dokładną pozycję będzie on zapisywał. Żaden GNSS nie wygra z człowiekiem, jadącym przez gęsty górski las, korzystającym z telefonu z oszczędnościowymi ustawieniami dla GPS i wsadzonego na dno plecaka. Stąd potem czytamy „rewelacje” o nieprawdopodobnych rekordach. Ale nawet obecne najlepsze urządzenia potrafią pokazać strzały w kosmos co było widoczne na sobotnim super-G mężczyzn w Cortinie (jednorazowy strzał 130kmh na Tofanaschuss przed feralną Deltą, gdzie osiągało się max 110). Zauważył to nawet komentator. Można spekulować, że możliwą przyczyną był przejazd gardłem pomiędzy stromymi skałami.

Jeśli kogoś faktycznie interesuje temat i chciałby zweryfikować parę swoich gpx to podeślijcie mi na pw. Niestety zaraz pakuję się na przedsezonowy trening w tropikach z ograniczonym netem. Wracam pod koniec lutego to wówczas przemiele gpx przez GPSAR i dam znać o wynikach. Ważne – podajcie również z jakiego telefonu, zegarka oraz aplikacji korzystaliście w celu wyodrębnienia pliku gpx. A najlepiej będzie jak zakupicie sobie program do weryfikacji i go ogarniecie. W 2023 jest to zdecydowanie prostsze niż 15 lat temu.

J5 lista pozycji.jpg

J5 minus 1ms2.jpg

J5 raw gps.jpg

Trasa J1 2 strzał 55km 3 pozycje.jpg

Trasa J5 pomiar co 5s.jpg

Trasa J5 strzał 112kmh.png

Trasa J5 strzał 115kmh.png

Napisz ile pikow przyspieszenia przyciales w tym swoi  przejeździe i dlaczego potem wyszło ci ze jechałeś 90km/h. A tym Dopplerem bym nie szermował jak się nie rozumie. Ch6ba, ze wytłumaczysz na swoim przejeździe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, star napisał:

Napisz ile pikow przyspieszenia przyciales w tym swoi  przejeździe i dlaczego potem wyszło ci ze jechałeś 90km/h. A tym Dopplerem bym nie szermował jak się nie rozumie. Ch6ba, ze wytłumaczysz na swoim przejeździe.

Jestem ciekaw jak można wyciąć, czy zmodyfikować dane telemetryczne zaszyte w pliku video. Masz jakąś koncepcję? Wykluczamy teleportację. Przypominam, że ten temat zaczął się właśnie od zanegowania tak zarejestrowanego przejazdu. You tube jest pełen podobnych  Wyszło 13 stron negowania rzeczywistości. Rozumiem to, dość powszechna sytuacja, ale zdecydowanie nie pochwalam.

Edytowane przez Maciej S
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...