Skocz do zawartości

filmy fajnie zrobione


Szabir

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Marcos73 napisał:

Cze

To że czarna to pikuś, a gdzie naturalne przeszkody (czyt. inni narciarze)? No i sztruks jak ta lala - no chyba jeszcze nikogo tam nie było, ale zazdroszczę.

pozdrawiam

 

Urokiem tego ośrodka jest to, że ludzi tam jak na lekarstwo 🙂 to było nagrane chyba ok 11 po tym  jak dziewczyny, m in Goggia, Bassino i inne włoszki skończył trening dlatego jeszcze sztruks jest, ale na tej akurat trasie nawet popołudniu jest równo i ludzi zero 🙂 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, tyrpoos_ski napisał:

Urokiem tego ośrodka jest to, że ludzi tam jak na lekarstwo 🙂 to było nagrane chyba ok 11 po tym  jak dziewczyny, m in Goggia, Bassino i inne włoszki skończył trening dlatego jeszcze sztruks jest, ale na tej akurat trasie nawet popołudniu jest równo i ludzi zero 🙂 

Cze

To faktycznie petarda, warto tam pojechać, jakiś tylko gość z obsługi chyba rozwijał siatkę, ale żeby ani jednej żywej duszy na stoku, no i teren dziewiczy, o 11.00? To takie rzeczy to tylko we Włoszech i to tym konkretnym ośrodku.

pozdrawiam i do mam nadzieję zobaczenia w realu. 

ps. Poznamy się po nartach na pewno 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.02.2022 o 09:45, Wojcio napisał:

Córka zaproponowała mi ćwiczenie, które ma prowadzić do jazdy na krawędzi przez stopniowe pogłębianie skrętu - takie "rozbujanie" się - wpierw tylko z nóg i stopniowo ze zwiększaniem kąta. Zrobiłem filmik...

Nie zauważyłem tego postu. Dopiero teraz. To świetne ćwiczenie.  Znam go, ponieważ mam taki film z Kristofersenem, jak zaczyna się "rozkręcać".  I chyba też Rydinga widziałem na takim filmie. Ćwiczenie przydatne do przyswojenia sobie 

utrzymywania równoległości łydek.

Zauważyłem w praktyce, że łatwiej jest robić bardziej podkręcone skręty, gdy się rozpędzimy na stromszym terenie w długich skrętach(łukach). Przypisuję to temu, że narty wjeżdżając na bardziej płaski teren, nieco przyhamowują, i środek ciężkości ciała(tors) przesuwa się do przodu nart, doginając nieco ich przednią część. Przez to pozwalając na większe wychylenie ciała do środka łuku.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy rozbujanie nastąpi przed przełamaniem. I za nim należy zacieśnić skręt. Taką próbę parę razy zrobiłem, gdy stał "bezpański" slalom gigant na Mosornym. Bramka stała na przełamaniu. Mijając tyczkę należało płynnie zacieśnić skręt(w lewo), by następny też był płynny(w prawo). Kończyło się to na prawie locie i brutalnym hamowaniu, na idących bokiem krawędziach, by zdążyć zrobić skręt(w prawo). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Plus80 napisał:

Nie zauważyłem tego postu. Dopiero teraz. To świetne ćwiczenie.  Znam go, ponieważ mam taki film z Kristofersenem, jak zaczyna się "rozkręcać".  I chyba też Rydinga widziałem na takim filmie. Ćwiczenie przydatne do przyswojenia sobie 

utrzymywania równoległości łydek.

Zauważyłem w praktyce, że łatwiej jest robić bardziej podkręcone skręty, gdy się rozpędzimy na stromszym terenie w długich skrętach(łukach). Przypisuję to temu, że narty wjeżdżając na bardziej płaski teren, nieco przyhamowują, i środek ciężkości ciała(tors) przesuwa się do przodu nart, doginając nieco ich przednią część. Przez to pozwalając na większe wychylenie ciała do środka łuku.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy rozbujanie nastąpi przed przełamaniem. I za nim należy zacieśnić skręt. Taką próbę parę razy zrobiłem, gdy stał "bezpański" slalom gigant na Mosornym. Bramka stała na przełamaniu. Mijając tyczkę należało płynnie zacieśnić skręt(w lewo), by następny też był płynny(w prawo). Kończyło się to na prawie locie i brutalnym hamowaniu, na idących bokiem krawędziach, by zdążyć zrobić skręt(w prawo). 

Cześć

Ale Henio się tu nie rozkręca, po prostu ćwiczy skręt, później robi to szybko na pędzelkach i finalnie na tyczkach. Tutaj chodziło o stopniowe rozbujanie się przed właściwymi skrętami w miarę nabierania prędkości.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Ale Henio się tu nie rozkręca, po prostu ćwiczy skręt, później robi to szybko na pędzelkach i finalnie na tyczkach. Tutaj chodziło o stopniowe rozbujanie się przed właściwymi skrętami w miarę nabierania prędkości.

pozdrawiam

Dla mnie to forma rozkręcanie  się. Polegająca na tym, że pierwsze skręty na równoległych nartach są wolne, w pewnym stopniu wymuszone, sterowane. Ale szybkość rośnie, skręt jest zacieśniany,  i w większym stopniu na krawędziach. Dalej rośnie szybkość i zacieśnienie skrętu oraz wzrost zakrawędziowania.  Pędzeliki są mało ważne. Tyczki by tylko rozpraszały widza. Chodzi o same skręty.

Jazda na równoległych nartach, z coraz większą szybkością i z coraz większym zacieśnieniem skrętu prowadzi do podziwianego karwingu. Jeśli sobie ktoś wyobraża, że jest inna droga, to się bardzo myli.  No, może przez  podziwiany przez niektórych "tramwaj", o różnym rozstawie "szyn"(nart).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak doprecyzuję.  Widzę jadąc na Mosorny, często ślady nart, zostawiane przez jadącego. Ślady są bardzo wyraźne, rano, do południa, w dzień powszedni. Jak rusza wyciąg stok jest w miarę gładki, ze sztruksem. Takie szczególnie fajne miejsce do obserwacji jest, gdy widzi się gościa ruszającego z przełamania, na górnej części stoku. Jedzie, widać jego skręt i zostawiony ślad od krawędzi nart.

Analizuję sylwetkę i widzę ślady jego krawędzi. Pierwsze sylwetka. Dość wysoka, mało w niej zmian, raczej dość statyczna. Albo też bardzo ruchliwa. Rzut ciała w jedna stronę, rzut w druga stronę. 

Ślady krawędzi są ładnie zaznaczone. Przechodzą z jednego kierunku w drugi. Nie ma problemów, ponieważ śnieg jest równy, nie beton więc "trzyma" krawędzie nart i zmusza nartę do ugięcia. Łuk skrętu jest bardzo długi. Ciągnie się co najmniej kilkadziesiąt metrów. Jazda może być bardzo szybka. Na pustawym i równym stoku można tak swobodnie zjechać do samgo dołu.  Zjechać błyskawicznie, ile się da, na równym stoku i pojechać do domu.

Ale teraz co ja chcę i co  oceniam jako dobrą jazdę. I co mi imponuje.

Imponują mi krótkie, szybkie skręty w linii spadku stoku. Z jak największym użyciem krawędzi. I czym bardziej stromy stok, to bardziej to podziwiam, szczególnie gdy jest twardy.

Imponuje mi szybka zmiana rytmu. Długi skręt przez pół stoku, potem krótkie i znowu długie. 

Imponuje mi swobodna, płynna, kontrolowana jazda, gdy stok zostanie zryty, pojawią się odsypy.

Jaki mam problem w ocenie narciarzy ?

Taki, że widzę sporo "ładnie" jeżdżących, gdy są dobre warunki. I nie wiem jak oni jeżdżą, gdy się stok  wyraźnie pogorszy. Dlatego, że ich niema, albo ich jazda nie rzuca się w oczy i nie robi na mnie wrażenia.   Dlatego na forum dość rzadko kogoś oceniam na załączonym filmie. Które są z reguły robione na idealnym sztruksiku, na alpejskim, pustym stoku. Albo też u nas w kraju, na stosukowo równym, nie za stromym stoku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Plus80 napisał:

Tak doprecyzuję.  Widzę jadąc na Mosorny, często ślady nart, zostawiane przez jadącego. Ślady są bardzo wyraźne, rano, do południa, w dzień powszedni. Jak rusza wyciąg stok jest w miarę gładki, ze sztruksem. Takie szczególnie fajne miejsce do obserwacji jest, gdy widzi się gościa ruszającego z przełamania, na górnej części stoku. Jedzie, widać jego skręt i zostawiony ślad od krawędzi nart.

Analizuję sylwetkę i widzę ślady jego krawędzi. Pierwsze sylwetka. Dość wysoka, mało w niej zmian, raczej dość statyczna. Albo też bardzo ruchliwa. Rzut ciała w jedna stronę, rzut w druga stronę. 

Ślady krawędzi są ładnie zaznaczone. Przechodzą z jednego kierunku w drugi. Nie ma problemów, ponieważ śnieg jest równy, nie beton więc "trzyma" krawędzie nart i zmusza nartę do ugięcia. Łuk skrętu jest bardzo długi. Ciągnie się co najmniej kilkadziesiąt metrów. Jazda może być bardzo szybka. Na pustawym i równym stoku można tak swobodnie zjechać do samgo dołu.  Zjechać błyskawicznie, ile się da, na równym stoku i pojechać do domu.

Ale teraz co ja chcę i co  oceniam jako dobrą jazdę. I co mi imponuje.

Imponują mi krótkie, szybkie skręty w linii spadku stoku. Z jak największym użyciem krawędzi. I czym bardziej stromy stok, to bardziej to podziwiam, szczególnie gdy jest twardy.

Imponuje mi szybka zmiana rytmu. Długi skręt przez pół stoku, potem krótkie i znowu długie. 

Imponuje mi swobodna, płynna, kontrolowana jazda, gdy stok zostanie zryty, pojawią się odsypy.

Jaki mam problem w ocenie narciarzy ?

Taki, że widzę sporo "ładnie" jeżdżących, gdy są dobre warunki. I nie wiem jak oni jeżdżą, gdy się stok  wyraźnie pogorszy. Dlatego, że ich niema, albo ich jazda nie rzuca się w oczy i nie robi na mnie wrażenia.   Dlatego na forum dość rzadko kogoś oceniam na załączonym filmie. Które są z reguły robione na idealnym sztruksiku, na alpejskim, pustym stoku. Albo też u nas w kraju, na stosukowo równym, nie za stromym stoku.

 

 

Cześć

No ale nie doprecyzowałeś tramwaj o różnym rozstawie szyn - tego nie rozumiem. Wiem co Ci się podoba i co Ci imponuje.

Wiem że nie oceniasz bo albo zbyt idealne warunki, albo zbyt łatwe stoki. Ale ten tramwaj i szyny - to mnie intryguje.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tramwaj(ślad na śniegu i sylwetka narciarza w skręcie) niektórzy wykonują w ten sposób.

1. Tramwaj o szerokim rozstawie nart. Gwałtowny "rzut" ciałem" przy zmianie krawędzi. Jazda szeroko na zablokowanych nartach i ciele. Noga zewnętrzna wyprężona na krawędzi.  Noga wewnętrzna "wlecze" się pd ciałem. Bardzo wyraźne "A".

2. Tramwaj wąskotorowy. O wiele lepsza jazda.  Długie, regularne łuki, zbyt wysoka sylwetka. Brak chęci do zacieśniania skrętu na krawędzi. 

Staram się to opisać, w miarę jasno. O wiele łatwiej byłoby mi to wyjaśnić na stoku, w spokojnej dyskusji, z próbą pokazania w praktyce o co chodzi.  Wiele nieporozumień polega na tym, że każda jazda na krawędzi(a wszystkie narty jadą więcej lub mniej na krawędzi) to "karwing". A "karwing" według pojęć instruktorsko-trenerskich to  najszybsza jazda na krawędzi nart, przy której narta sama prowadzi swój łuk skrętu.  Tak sobie to tłumaczę.

Oczywiście w "normalnej" jeździe wszystko się miesza. Mieszają się "dawniejsze" techniki z próbami karwingu w wersji "instruktorsko-trenerskiej".  Na plan pierwszy wychodzi coś innego, gdy stok się pogarsza.  I w końcu najlepszymi narciarzami są ci , co rozpoczęli rano na sztruksiku.  I kończą stopniowo  jazdę, gdy są odsypy i wyślizgania. Starając się je opanować, a nie uciekać przed nimi.

 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, przenieście te kolejne dyskusje nad techniką do działu "Nauka jazdy" 😄

 

A tutaj coś z pięknej serii o SKI EXPLORINGU.

Fajne filmy w serii "Hidden Faces" - fajne, bo pokazują jak to wygląda. Bez napinki na czasy i długości podejścia (chyba że zmrok goni) i zjazdy pod oceny sędziów, tylko nastawienie na odkrywanie miejsc do jeżdżenia na nartach.

To co lubię 🙂 No może poza tym, że u nas tez taka zima - śniegi w tym roku, że wiele rzeczy było niezjeżdżalnych.

 

Edytowane przez AndRand_v2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubisz się włóczyć po Tatrach lub jeszcze po innych górach w ryzykownym terenie. To twoja sprawa.  Jest to skialpinizm. Zarówno umiejętnośc jazdy na nartach, jak i znajmość gór. Znajomośc umiejętnego poruszania się w nich, by nie zrobić sobie krzywdy.

Te chłopaki dołożyły sobie andrenaliny. Tylko po co takie głupie tytuły - "niezamierzony ryzykowny zjazd", "niepotrzebna tura". Jak się gdzieś wepchali i musieli do przodu, ponieważ do tyłu było bardziej ryzykownie. To znaczy, że nie rozpoznali wcześniej terenu. Mnie nie interesują trudności w rozpoznaniu. Ja znam uczucie "wepchania się".  Świadczy o małym doświadczeniu, lub głupocie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Plus80 napisał:

Te chłopaki dołożyły sobie andrenaliny. Tylko po co takie głupie tytuły - "niezamierzony ryzykowny zjazd", "niepotrzebna tura". Jak się gdzieś wepchali i musieli do przodu, ponieważ do tyłu było bardziej ryzykownie. To znaczy, że nie rozpoznali wcześniej terenu. Mnie nie interesują trudności w rozpoznaniu. Ja znam uczucie "wepchania się".  Świadczy o małym doświadczeniu, lub głupocie.

To akurat był skrót, który przyuważyli z wyciągu. Obejrzeli jeszcze z drona, z tym że widok z góry spłaszcza teren.

Tak to bywa ze skrótami w nieznanym terenie - u nas tak bywa po prostu na szlakach. Wersja letnia prowadzi granią, a zimą czasem granią się nie da i trzeba trawersem. A trawers może być wymagający. Powinni założyć raki i pójść dalej jeśli widzieli szansę przejścia przez próg.

Ale to dość typowe sytuacje w terenie - film jest fajny bo pokazuje całość, włącznie z odpuszczonym zjazdem z powodu zbyt wielu progów (w Tatrach tak jest że Żlebem Karczmarza, który się obserwuje czy jest już przejezdny czy jeszcze nie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Plus80 napisał:

Lubisz się włóczyć po Tatrach lub jeszcze po innych górach w ryzykownym terenie. To twoja sprawa.  Jest to skialpinizm. Zarówno umiejętnośc jazdy na nartach, jak i znajmość gór. Znajomośc umiejętnego poruszania się w nich, by nie zrobić sobie krzywdy.

Te chłopaki dołożyły sobie andrenaliny. Tylko po co takie głupie tytuły - "niezamierzony ryzykowny zjazd", "niepotrzebna tura". Jak się gdzieś wepchali i musieli do przodu, ponieważ do tyłu było bardziej ryzykownie. To znaczy, że nie rozpoznali wcześniej terenu. Mnie nie interesują trudności w rozpoznaniu. Ja znam uczucie "wepchania się".  Świadczy o małym doświadczeniu, lub głupocie.

Tam nie było adrenaliny, może na trawersie, decyzje racjonalne, akcja eksploratorska, a tytuł chwytliwy i tyle. Kto się nie zapchał niech podniesie kamień. Sam się zapycham dość regularnie. Lajtowo ale emocje są. No i to jest fajne. Nie mam presji na cel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 8.03.2022 o 15:35, Plus80 napisał:

Tak doprecyzuję.  Widzę jadąc na Mosorny, często ślady nart, zostawiane przez jadącego. Ślady są bardzo wyraźne, rano, do południa, w dzień powszedni. Jak rusza wyciąg stok jest w miarę gładki, ze sztruksem. Takie szczególnie fajne miejsce do obserwacji jest, gdy widzi się gościa ruszającego z przełamania, na górnej części stoku. Jedzie, widać jego skręt i zostawiony ślad od krawędzi nart.

Analizuję sylwetkę i widzę ślady jego krawędzi. Pierwsze sylwetka. Dość wysoka, mało w niej zmian, raczej dość statyczna. Albo też bardzo ruchliwa. Rzut ciała w jedna stronę, rzut w druga stronę. 

Ślady krawędzi są ładnie zaznaczone. Przechodzą z jednego kierunku w drugi. Nie ma problemów, ponieważ śnieg jest równy, nie beton więc "trzyma" krawędzie nart i zmusza nartę do ugięcia. Łuk skrętu jest bardzo długi. Ciągnie się co najmniej kilkadziesiąt metrów. Jazda może być bardzo szybka. Na pustawym i równym stoku można tak swobodnie zjechać do samgo dołu.  Zjechać błyskawicznie, ile się da, na równym stoku i pojechać do domu.

Ale teraz co ja chcę i co  oceniam jako dobrą jazdę. I co mi imponuje.

Imponują mi krótkie, szybkie skręty w linii spadku stoku. Z jak największym użyciem krawędzi. I czym bardziej stromy stok, to bardziej to podziwiam, szczególnie gdy jest twardy.

Imponuje mi szybka zmiana rytmu. Długi skręt przez pół stoku, potem krótkie i znowu długie. 

Imponuje mi swobodna, płynna, kontrolowana jazda, gdy stok zostanie zryty, pojawią się odsypy.

Jaki mam problem w ocenie narciarzy ?

Taki, że widzę sporo "ładnie" jeżdżących, gdy są dobre warunki. I nie wiem jak oni jeżdżą, gdy się stok  wyraźnie pogorszy. Dlatego, że ich niema, albo ich jazda nie rzuca się w oczy i nie robi na mnie wrażenia.   Dlatego na forum dość rzadko kogoś oceniam na załączonym filmie. Które są z reguły robione na idealnym sztruksiku, na alpejskim, pustym stoku. Albo też u nas w kraju, na stosukowo równym, nie za stromym stoku.

 

 

A nie lepiej po prostu czerpać przyjemność z jazdy niż analizować jazdę innych narciarzy?

Skoro ma Pan tak dużą teoretyczną wiedzę może lepiej skupić się na poprawie własnych umiejętności i doprowadzenie swojej jazdy do punkty , w którym ta przyjemność jest największa. Często jest tak, że narciarz osiąga pewien stopień zaawansowania, może to być jazda nawet nie na krawędzi, może to być jazda z większą prędkością, przełamywanie pewnych  własnych słabości, barier i to wystarczy. Nikt nie powiedział , że narciarstwo to tylko Carving. Oczywiście wedle wszystkich "kanonów" oraz tego jak narty są skonstruowane jazda na krawędzi jest najbardziej pożądana. Według mnie jazda ma sprawiać przyjemność i ma być bezpieczna zarówno dla siebie samego jak i innych użytkowników stoków. Taka jazda żeby dawała satysfakcję i przy okazji nie narażała innych na niebezpieczeństwo. Wcale nie musi to być piękny czysty Carvingowy skręt. 

A co do warunków , to każdy ma swoje upodobania. Już wiele razy o tym pisałem. Moje filmy są nagrywane nie dlatego na sztruksie bo nie potrafię jeździć w innych warunkach 🙂 , ale dlatego, że rano nie ma ludzi, jest pusto, mogę przejechać cały stok który ma 5 km nawet bez zatrzymania i bez obawy, że jakiś kamikadze pojedzie za mną i we mnie wjedzie. Osobiście uwielbiam jeździć jak stok już jest rozjeżdżony. Zazwyczaj szczególnie  na stromszych odcinkach robią się pasy pomiędzy którymi jest nasypane śniegu , który można wykorzystać jako np małą skocznię i przeskoczyć z jednego pasa wyślizganego na drugi 🙂 A ten pas wyślizgany gdzie jest jak to nazywam " miękki lód " to jest mistrzostwo i na takim lodzie narta dostaje największego kopa , a przy tym można kontrolować prędkość. 

Pod spodem właśnie taki odcinek

 

 

 

P.S. Ten sztruksik to straszny problem. Konkluzja jest taka, że jak nie ma muld, lodu, nasypów, stok nie jest zryty jak kartoflisko po przejściu dzików to generalnie narciarz nie potrafi jeździć bo przecież każdy umie po równym 😄

 

Pozdrawiam,

Bartek

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, tyrpoos_ski napisał:

A nie lepiej po prostu czerpać przyjemność z jazdy niż analizować jazdę innych narciarzy?

Skoro ma Pan tak dużą teoretyczną wiedzę może lepiej skupić się na poprawie własnych umiejętności i doprowadzenie swojej jazdy do punkty , w którym ta przyjemność jest największa. Często jest tak, że narciarz osiąga pewien stopień zaawansowania, może to być jazda nawet nie na krawędzi, może to być jazda z większą prędkością, przełamywanie pewnych  własnych słabości, barier i to wystarczy. Nikt nie powiedział , że narciarstwo to tylko Carving. Oczywiście wedle wszystkich "kanonów" oraz tego jak narty są skonstruowane jazda na krawędzi jest najbardziej pożądana. Według mnie jazda ma sprawiać przyjemność i ma być bezpieczna zarówno dla siebie samego jak i innych użytkowników stoków. Taka jazda żeby dawała satysfakcję i przy okazji nie narażała innych na niebezpieczeństwo. Wcale nie musi to być piękny czysty Carvingowy skręt. 

A co do warunków , to każdy ma swoje upodobania. Już wiele razy o tym pisałem. Moje filmy są nagrywane nie dlatego na sztruksie bo nie potrafię jeździć w innych warunkach 🙂 , ale dlatego, że rano nie ma ludzi, jest pusto, mogę przejechać cały stok który ma 5 km nawet bez zatrzymania i bez obawy, że jakiś kamikadze pojedzie za mną i we mnie wjedzie. Osobiście uwielbiam jeździć jak stok już jest rozjeżdżony. Zazwyczaj szczególnie  na stromszych odcinkach robią się pasy pomiędzy którymi jest nasypane śniegu , który można wykorzystać jako np małą skocznię i przeskoczyć z jednego pasa wyślizganego na drugi 🙂 A ten pas wyślizgany gdzie jest jak to nazywam " miękki lód " to jest mistrzostwo i na takim lodzie narta dostaje największego kopa , a przy tym można kontrolować prędkość. 

Pod spodem właśnie taki odcinek

 

 

 

P.S. Ten sztruksik to straszny problem. Konkluzja jest taka, że jak nie ma muld, lodu, nasypów, stok nie jest zryty jak kartoflisko po przejściu dzików to generalnie narciarz nie potrafi jeździć bo przecież każdy umie po równym 😄

 

Pozdrawiam,

Bartek

 

 

 

 

Jeżdżąc pod Eigerem, napewno by mnie nie interesowały ślady, analiza. I temu podobne pierdoły. Zresztą, gdy miałem okazję być parę razy w Alpach, to chciałem jak najwięcej zobaczyć, pojeździć po najciekawszych trasach w rejonie.  W tym sezonie jeżdziłem tylko na Mosornym(dziś ostatni raz). By się totalnie nie nudzić . A cieszę się jazdą na nartach już prawie sześćdziesiąt lat. To sobie wymyślam "wyzwania", na takim stoku jak Mosorny. Ponieważ na to mnie jeszcze stać. Reszta już jest poza mną, z naturalnych powodów.  Mało jest osób na forum. Być może prawie ich nie ma, mających doświadczenia z takimi śniegami i stokami po jakich mi przyszło jeździć, na zupełnie innym sprzęcie. 

Panie Bartku !

Zdrowia i wielu jeszcze lat zabawy w narty na stokach.

Pozdrawiam. I do następnego sezonu. Może się zobaczymy na Mosornym. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Plus80 napisał:

Jeżdżąc pod Eigerem, napewno by mnie nie interesowały ślady, analiza. I temu podobne pierdoły. Zresztą, gdy miałem okazję być parę razy w Alpach, to chciałem jak najwięcej zobaczyć, pojeździć po najciekawszych trasach w rejonie.  W tym sezonie jeżdziłem tylko na Mosornym(dziś ostatni raz). By się totalnie nie nudzić . A cieszę się jazdą na nartach już prawie sześćdziesiąt lat. To sobie wymyślam "wyzwania", na takim stoku jak Mosorny. Ponieważ na to mnie jeszcze stać. Reszta już jest poza mną, z naturalnych powodów.  Mało jest osób na forum. Być może prawie ich nie ma, mających doświadczenia z takimi śniegami i stokami po jakich mi przyszło jeździć, na zupełnie innym sprzęcie. 

Panie Bartku !

Zdrowia i wielu jeszcze lat zabawy w narty na stokach.

Pozdrawiam. I do następnego sezonu. Może się zobaczymy na Mosornym. 

 

Szacunek @Plus80

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jazda na nartach ma coś z tańca. Słabo to robię, jeśli chodzi o poprawne figury, ale w podrygach staram sie dostosować do rytmu muzyki, by nie było zacięć, przestojów. Nawet myślałem dawniej, by sobie nie wsadzić do kieszeni jakiegoś samograja i słuchawki na uszy. Odpowiednia muzyka i tak sobie kręcimy...Ale to jest nieco niebezpieczna zabawa.  Mam się koncentrować na stoku, a nie na muzyce.

Starzejąc się coraz bardziej mi się podoba taka jazda. Rytmiczna, ale o zmiennym rytmie. Niby spokojna, ale z przyspieszeniami. No i na takim stoku, jak na filmie. Wertepy zostawiam młodszym. Niech walczą z nimi.  

Skończymy jutro sezon w Jurgowie. Może będzie do południa sztruksik, na moją i żony zabawę w skręty na stoku. Byłoby to ładne zakończenie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ja w tym roku dużo jeździłem z Rybelkiem i/albo z Amelką i zawsze staraliśmy się jeździć jakieś synchrony albo śladem. Taka jazda, raz, że fajnie wygląda to do tego jest bardzo edukacyjna i sprawia wiele frajdy. Czasami oczywiście na ludnym stoku czy trasie gdy jedzie się mniej więcej 2,3 razy szybciej niż reszta trzeba łamać rytm prowadzącego i zmienić linię aby było bezpiecznie i daleko od ludzi ale zabawa jest przednia.

Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Muszę kiedyś zabrać kamerkę na stok to zrobię taki filmik z Rybelkiem albo z Amelką albo z Kacprem, albo ze wszystkimi. Tylko, żeby mi się chociaż raz zachciało z tym filmowanie pierniczyć...

Pozdro

No to proponuję ubrać kask, na nim naklejkę i uchwyt ... GoPro założyć i pamiętać tylko o wciskaniu przycisku. Największy problem żeby to potem obronić..  mój syn czasem ogarnia takie filmy z muzyką i wychodzą historyjki 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...