Skocz do zawartości

13.12.1981 - stan wojenny na nartach


tatmak

Rekomendowane odpowiedzi

Macie jakieś narciarskie wspomnienia ze stanu wojennego ?

Ja mam takie:

 

13.12.1981, niedziela, jedziemy do Wieżycy, narciarskiej mekki Trójmiasta.

Wcześniejszy wywiad telefoniczny wykazał, że śnieg jest i wyciągi będą chodzić.

Na wszelki wypadek przypomnę, że internetu i komórek wtedy nie było, a na herbatę i skorzystać z toalety albo telefonu chodziło się po prośbie do pobliskiego gospodarza.

No i było tak.

Wstaję wcześnie, rodzice śpią, robię śniadanie, włączam radio. Nie ma żadnych stacji (chyba jakaś "konserwacja nadajnika"?), szukam i w końcu coś łapię, ale jakiś facet coś przez głośnik smęci, muzyki nie ma, więc wyłączam.

Pakowanko i na gdyński dworzec. Koło dworca stoi "skot" i kręci się sporo żołnierzy (dziwne, może jakieś ćwiczenia ?). Spotykam znajomych, też zdziwionych, że nie ma nic w radio i że wojsko. Ale nikt nas nie zaczepił.

Startujemy wcześniejszym pociągiem o 7.25 (zazwyczaj jeździło się o 8.10), bo mamy w planie wcześniej wracać.

Pociąg był opóźniony na starcie 10 minut i z innego peronu, ale to też nas tylko zdziwiło.

Na miejscu bajka, full śniegu, mało ludzi, po godzinie jazdy stok ubiliśmy i mogło być tylko lepiej (ratraki to wtedy były, ale w wyobraźni).

Szybka decyzja, odpuszczamy nasz pociąg, wracamy 3 godziny później, a do domów zadzwonimy od gospodarza. Na stoku ktoś coś bąkał, że wojna, że telefony wyłączone, że pociągi wstrzymane. Ale nasz planowy pociąg powrotny właśnie co przejechał (ze stoku widać tory), więc obśmialiśmy się i na wyciąg. Niemniej należało poinformować rodziców, więc zjechaliśmy do telefonu. No i kicha, zupa się wylała. Stresssss i co najmniej pół godziny jazdy w plecy. Ale jakoś zebraliśmy się do kupy i jeszcze ze 2 godzinki pięknego śmigania zaliczyliśmy.

Pociąg powrotny był o czasie, ale jakoś nas to nie cieszyło. Na peronie czekał na nas komitet powitalny, czyli komplet rodziców i zrobili nam "stan wojenny" w stanie wojennym.

Miałem wtedy 17 lat, a pamiętam ten wypad, jakby to było wczoraj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z racji wieku nie mogę mieć własnych wspomnień, ale rozmawiałem niedawno ze znajomym o tym ile to dni człowiek spędza w życiu na nartach ,a w pamięci na dłużej zapadają nieliczne. Opowiedział wtedy jak 13 grudnia 81r. wybrali się z wujkiem na narty do Zwardonia ,śniegu było mnóstwo ,ale na miejscu przywitało ich wojsko,jak wiadomo strefa przygraniczna ,o wyciągu nie było mowy ,wszystko pozamykane ,ale ,że szkoda było im dnia ,to podchodzili na Mały Rachowiec i zjeżdżali przez cały dzień ,taka to miłość do nart :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szczyrku kto rano nie włączył radia, o stanie wojennym dowiadywał się w kolejce. Żołnierzy nie było, narciarzy tyle, co zwykle w niedzielę. Wszystkie wyciągi pracowały. Stan wojenny odczuliśmy dopiero po powrocie do domów. (Autobusy ze Szczyrku i pociągi do Katowic jeździły normalnie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dwa wspomnienia.

W czasie ferii zimowych jak zawsze jeździło się PKSem 7.20 z Bielska do Szczyrku. 

Pewnego razu w Bystrej wojskowi zatrzymali autobus pełen narciarzy. Po negocjacjach kierowcy i pasażerów z wojakami puszczono nas dalej.

Drugie wspomnienie dotyczy zakupów. 

Poniżej osiedla Złote Łany na ul. Andrieja Greczki (sowiecki generał z czasów II wojny światowej, który chyba stał na czele wojsk wyzwalających Bielsko i Białą) był sobie pawilon Polsportu do którego mieli "rzucić" jakiś sprzęt narciarski. Wtedy na początku lat 80 w sklepach prawie niczego nie było, więc była to wielka okazja coś kupić. Ojciec dał mi trochę kasy na sprzęt więc musiałem wcześnie rano w czasie trwającej jeszcze godziny milicyjnej udać sie do kolejki przed sklepem. Z duszą na ramieniu prześlizgiwałem się między blokami, az dotarłem pod Polsport. Byłem w kolejce jednym z pierwszych.

Udało mi się kupić to co było czyli białe narty Polsport alumimniowo-epoxydowe, buty Tatry (uczucie w nich jak w betonowym bucie) oraz spodnie elastyczne czarne z czerwonymi lampasami z boku. Zakupy wypas. Wiązania Beta 2 musiałem kupić od kogoś z ogłoszenia.

Cieszyłem się jak głupi.

Ale i tak patrzyłem z wielką zazdrością na kolegów którzy mieli wujków pracujących w górnictwie bo ci mieli możliwość kupienia sprzętu zagranicznego w specjalnych górniczych sklepach.

Cześć

Przypomniałeś mi jak "stałem" na zmianę z kumplem w kolejce pod sklepem sportowym na Bielańskiej w Warszawie przez 3 dni bo poszła fama, że coś będzie. Kupiłem wtedy zielone Compacty z Rotomatami dla ojca. Co do nart z zagranicy to chyba przesadzasz. Można było kupić sprzęt zagraniczny w składnicy harcerskiej. wszystko było kwestia kasy. Były niebieskie Heady Pro ze słynnej wadliwej serii, Kneissle ISR, Fischer RC4, Atomic Excellent a nawet Dynamic VR27 Descente. Z butów Rieker, San Marco, Kastinger. Były też wiązania. A działał i wolny rynek. Sam przez wiele lat handlowałem na giełdach tym co akurat było.

To były naprawdę fajne czasy, jeżeli się odrzuci aspekt polityczno-martyrologiczny.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...