Skocz do zawartości

Jazda... po wiedzę? :)


Estka

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 119
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Dzisiaj zdałam prawo jazdy. Fajnie, bo za dwa-trzy tygodnie mogę włączyć się do ruchu, ale zastanawiam się nad tym, czego tak naprawdę nauczyłam się podczas kursu (i jazd dodatkowych). Sporo dała mi do myślenia grafika wrzucona kilka postów wyżej przez Harpię (zdawalność egzaminów a ilość wypadków).

 

Moje wnioski z nauki?

Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce. Szkół jazdy mamy kilkadziesiąt, więc każdy wybiera te, w których najwięcej osób zdaje. Szkołom zależy na klientach, więc większość lekcji polega na jeżdżeniu w kółko po trasach egzaminacyjnych. Czasem przez jedno skrzyżowanie jadą kolejno 4 L-ki. Czego się nauczyłam? Duże miasto, więc skomplikowany ruch wielkomiejski ogarniam, zauważam wszystkich pieszych i rowerzystów, wiem, na które tramwaje zwracać uwagę. Jeździłam w dzień i w nocy, oraz podczas deszczu i sporej ulewy.

Ale... podczas wszystkich lekcji wyprzedziłam chyba tylko 1 samochód (i to na drodze jednokierunkowej), bo w centrum miasta ten manewr nie jest tak potrzebny, jak umiejętność stania w korku ;). Nie byłam "w trasie", nie jechałam z dużą prędkością, bo prędkość z jaką poruszamy się po mieście to z reguły 50, często zdarzają się strefy 30, a rzadziej szybsze odcinki, np. 80. Nigdy nie wyprzedzałam tak, aby zdążyć przed samochodem jadącym z przeciwka, nie miałam też okazji wychodzić z poślizgu. Czyli wszystko to, co może zakończyć się wypadkiem przy większej prędkości - zostało pominięte. Podejrzewam, że większość szkół uczy podobnie :wacko:.

 

Ps.

Jak tylko odbiorę prawo jazdy, idę na szkolenie z doskonalenia techniki jazdy (Mitek niechcący podpowiedział mi takie rozwiązanie ;)).


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje gratulacje!!!!

JA ze swej strony polecam doszkalanie. Mnie pracodawca wysłał abym zrobił kurs Defence Driving czyli jak jeździć aby nie dać się zabić. Zrobiłem ten kurs jak już miałem ponad 20 lat doświadczenia  na drogach. A i tak otworzył mi oczy na wiele spraw.

Janusz Kulig - gdyby dróżnik zamknął szlaban nie zginął by. Gdyby Kulig zastosował zasadę ograniczonego zaufania przed przejazdem kolejowym który znał na pamięć był koło jego domu - żył by dalej. Na pewne rzeczy mamy wpływ a na pewne nie.

Zasada swiss cheese - sera szwajcarskiego czyli minimalizujemy ryzyko. 

 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zdałam prawo jazdy. Fajnie, bo za dwa-trzy tygodnie mogę włączyć się do ruchu, ale zastanawiam się nad tym, czego tak naprawdę nauczyłam się podczas kursu (i jazd dodatkowych). Sporo dała mi do myślenia grafika wrzucona kilka postów wyżej przez Harpię (zdawalność egzaminów a ilość wypadków).

 

Moje wnioski z nauki?

Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce. Szkół jazdy mamy kilkadziesiąt, więc każdy wybiera te, w których najwięcej osób zdaje. Szkołom zależy na klientach, więc większość lekcji polega na jeżdżeniu w kółko po trasach egzaminacyjnych. Czasem przez jedno skrzyżowanie jadą kolejno 4 L-ki. Czego się nauczyłam? Duże miasto, więc skomplikowany ruch wielkomiejski ogarniam, zauważam wszystkich pieszych i rowerzystów, wiem, na które tramwaje zwracać uwagę. Jeździłam w dzień i w nocy, oraz podczas deszczu i sporej ulewy.

Ale... podczas wszystkich lekcji wyprzedziłam chyba tylko 1 samochód (i to na drodze jednokierunkowej), bo w centrum miasta ten manewr nie jest tak potrzebny, jak umiejętność stania w korku ;). Nie byłam "w trasie", nie jechałam z dużą prędkością, bo prędkość z jaką poruszamy się po mieście to z reguły 50, często zdarzają się strefy 30, a rzadziej szybsze odcinki, np. 80. Nigdy nie wyprzedzałam tak, aby zdążyć przed samochodem jadącym z przeciwka, nie miałam też okazji wychodzić z poślizgu. Czyli wszystko to, co może zakończyć się wypadkiem przy większej prędkości - zostało pominięte. Podejrzewam, że większość szkół uczy podobnie :wacko:.

 

Ps.

Jak tylko odbiorę prawo jazdy, idę na szkolenie z doskonalenia techniki jazdy (Mitek niechcący podpowiedział mi takie rozwiązanie ;)).

Cześć

No to gratulacje wielkie. Masz papier - masz z głowy, ale... pod górę. 

Jak sama oceniasz nie nauczyłaś się wiele - ale i tak podziwiam bo jak po kursie nie umiałem nic.

Jazda samochodem bazuje na odruchach i moim zdaniem najważniejsze jest teraz, żeby tych podstawowych odruchów nabrać i je ugruntować - czyli po prostu jeździć. 

Kurs... nie mam pojęcia szczerze mówiąc. Pisząc o kursach doszkalających miałem raczej na myśli kierowców z obyciem drogowym - czyli pewna bazą odruchów właśnie. W twoim przypadku brzmi to trochę tak jakby początkujący po trzech dniach zapoznania się z tym czym są podstawy na nartach zapisał się do Ptaka na tyczki ale może jest to jakaś droga. Po prostu trudno mi ocenić skuteczność bo nie znam takich przypadków.

Uważam, że doszkalanie powinnaś połączyć a właściwie potraktować jako rozwinięcie normalnej jazdy ale nie oczekiwałbym cudów.

Byłem szkolony ale np. wyjście z kontrolowanego poślizgu to jest loteria i pomimo, że wiem jak to zrobić mnie więcej to wyjdę z jednego na pięć i to przy pewnej dozie szczęścia. jazda zresztą nie polega na tym, żeby z poślizgu wyjść tylko żeby w niego nie wpaść podobnie jak przy wyprzedzaniu nie chodzi o to żeby przed kimkolwiek zdążyć tylko żeby wybrać bezpieczny moment czyli pustą drogę z przeciwka i tyle.

Życzę w każdym razie, żeby jazda samochodem sprawiała Ci jak najmniej kłopotów i dużo frajdy bo mnie - pomimo, że prawo jazdy ma od 1982 roku i dużo jeżdżę (w tej chwili to już będzie dobrze ponad 1200000 km) nadal przyjemność to sprawia a jak jest fajnie to człowiek się przykłada nie wpada w rutynę.

Pozdrowienia serdeczne


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśniam. Mówiąc "zdążyć przed samochodem jadącym z przeciwka" miałam na myśli właściwą ocenę sytuacji na drodze, czyli - kiedy można się brać za wyprzedzanie, a kiedy będzie to ryzykowne. Nie mam potrzeby zaglądania w oczy kierowcom jadącym z przeciwka ;).

Kursy doszkalające mają różne poziomy, od "bezpiecznej jazdy" po jazdy wyczynowe dla przyszłych rajdowców. Na razie przeglądam oferty, szukam najlepszej opcji dla siebie. Myślę, że szkolenie, podczas którego nie będę stale słyszała, co mam robić podczas egzaminu, tylko jak mam dobrze jeździć, to będzie ciekawe doświadczenie :).


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zdałam prawo jazdy. Fajnie, bo za dwa-trzy tygodnie mogę włączyć się do ruchu,


Serdeczne gratulacje :)

W Anglii egzamin kończy się zajechaniem z powrotem pod budynek instytucji egzaminacyjnej. Egzaminator prosi o zaparkowanie (trzeba uważać, bo to też manewr egzaminacyjny) i mówi czy delikwent zdał czy nie. Jeżeli zdał to dostaje certyfikat i może już sam jeździć, ale zwyczajem jest, że po egzaminie do domu odwozi instruktor, z którym przyjeżdża się na egzamin - daje się szansę by ochłonąć z emocji ;) :)

Szerokości :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serdeczne gratulacje :)

W Anglii egzamin kończy się zajechaniem z powrotem pod budynek instytucji egzaminacyjnej. Egzaminator prosi o zaparkowanie (trzeba uważać, bo to też manewr egzaminacyjny) i mówi czy delikwent zdał czy nie. Jeżeli zdał to dostaje certyfikat i może już sam jeździć, ale zwyczajem jest, że po egzaminie do domu odwozi instruktor, z którym przyjeżdża się na egzamin - daje się szansę by ochłonąć z emocji ;) :)

Szerokości :)

 

W Polsce do domu odwozi mąż :D.

A jeździć można dopiero, gdy odbierze się prawo jazdy, na które trzeba czekać do 3 tygodni.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Tu się pochwalę -_-.

Zaliczyłam szkolenie z bezpiecznej jazdy. Spędziłam kilka godzin na autodromie ćwicząc slalomy, hamowania awaryjne, poślizgi nad- i podsterowne i robiąc inne przygody ;). Oczywiście to nie zastąpi doświadczenia, jakie zdobywa się latami na drodze, ale dla mnie było cenną lekcją. Co ciekawe, najważniejsze, co wyniosłam ze szkolenia, to potrzeba dobrego, stałego trzymania kierownicy.

Przyznaję, że podglądając bardziej doświadczonych kierowców, powoli i ja zaczynałam "gwiazdorzyć". Wydawało mi się, że im lepszy kierowca, tym bardziej nonszalancko trzyma kierownicę (np. jedną ręką lub w dziwnych miejscach). Teraz już wiem, że jest trochę inaczej.

 

Ps.

Większość uczestników takiego szkolenia (a najczęściej są to doświadczeni kierowcy) jest najbardziej zaskoczona tym, jak wygląda prawidłowa pozycja za kierownicą :).


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz doświadczenia nie mniej ważna jest umiejetność przewidywania zachowań innych kierowców i zdarzeń na drodze, chociaż zdobywa się ją rownież wraz z doświadczeniem i przejechanymi kilometrami. Fotkę prawidłowego trzymania kierownicy zamieszczałem w jakimś wątku. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...