Skocz do zawartości

Savoir-vivre na stoku :)


Estka

Rekomendowane odpowiedzi

W tym roku, w Białce, sprzedawali grzańca jabłkowego bezalkoholowego. Z dużą ilością przypraw korzennych, faktycznie rozgrzewał.
Polecam :).


...Jissusss.. Na samą myśl... No, dobra. Co kto lubi. :)
Na stoku, ani przy żadnym innym sporcie nie przyjmuję żadnego alko. Nie dla zasady. Po prostu mi się nie kojarzy. Wieczorem, po ...inna sprawa. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Do niedawna podchodziłem do alkoholu podczas nartowania bardzo krytycznie. Tylko głupio krytykować coś, czego się wcześniej nie próbowało. No to spróbowałem. Postawioną mi kawę z rumem podczas przerwy. Pyszna była. Ale przez najbliższe 30 minut na nartach bym nie stanął, a że mokro było jak fiks, nikomu się nie spieszyło.

Zdarzyło mi się kiedyś w gorący dzień na rowerze, chyba przy odwodnieniu, wypić małe piwo. Tutaj rownież musiałem odczekać jakieś 20 minut zanim ręce nabrały pewności i postrzeganie rzeczywistości się naprostowało. Wcześniej nie byłbym w stanie jechać z pełną kontrolą.

Sprawa, jak zwykle, rozbija się o rozsądek. Jak ktoś ma ochotę się napić, droga wolna, byle pamietać o bezpieczeństwie innych osób. To powinien być wyznacznik.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Austrii dopuszczalny limit dla jazdy samochodem to 0.5 promila. To jakieś 0,5-0,8 l piwa dla zdrowego człowieka.

Dla jazdy rekreacyjnej na nartach 1 piwo czy Jagerek nie ma większego znaczenia. "Śrubę" czuje się przez chwilę ale jest to bardziej "czucie" niż faktycznie jest "śruba". Tym bardziej, że jeśli coś się pije to chwilę się jeszcze siedzi, jakieś WC i inne rzeczy się dzieją przy okazji.

Przecież to nie jest lufa, lufa, lufa i jazda.

 

Bakkz, to ile tego rumu tam Ci wleli ? Normalnie gorąca czekolada zawiera 20ml alkoholu. Nie da się po tym być pijanym/podciętym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zrobił się wątek alkoholowy :lol:.

Moje zdanie jest takie - powinno się wprowadzić dopuszczalną wartość stężenia alkoholu - dokładnie taka samą jak przy prowadzeniu pojazdów samochodowych.

Kontrole podobnie jak na drogach - wyrywkowo.

 

Czy wy wszyscy, którzy akceptujecie picie na stoku - tak samo podchodzicie do sprawy alkoholu i  jazdy samochodem?

Jeśli tak - to proszę o informacje kiedy i którędy jeździcie po polskich drogach. Na pewno mnie tam nie będzie.

Jeśli nie - to pochwalanie picia na stoku jest hipokryzją.

 

Pozdrawiam z 3 Dolin, Mietek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna podchodziłem do alkoholu podczas nartowania bardzo krytycznie. Tylko głupio krytykować coś, czego się wcześniej nie próbowało. No to spróbowałem. Postawioną mi kawę z rumem podczas przerwy. Pyszna była. Ale przez najbliższe 30 minut na nartach bym nie stanął, a że mokro było jak fiks, nikomu się nie spieszyło.

Zdarzyło mi się kiedyś w gorący dzień na rowerze, chyba przy odwodnieniu, wypić małe piwo. Tutaj rownież musiałem odczekać jakieś 20 minut zanim ręce nabrały pewności i postrzeganie rzeczywistości się naprostowało. Wcześniej nie byłbym w stanie jechać z pełną kontrolą.

Sprawa, jak zwykle, rozbija się o rozsądek. Jak ktoś ma ochotę się napić, droga wolna, byle pamietać o bezpieczeństwie innych osób. To powinien być wyznacznik.

Cześć

Brak treningu. ;)

Polm, co najmniej kilka razy kontrolowałem się lub byłem kontrolowany po wypiciu dwóch dużych piw lanych czyli 1l o zawartości teoretycznie około 5% alko. Za każdym razem alkomat pokazywał 0.0 niezależnie od czasu po spożyciu. Alkohol wchłania się z określoną szybkością i max jego zawartości we krwi przypada mniej więcej na godzinę po spożyciu. Zdarza się nawet, że policja po stwierdzeniu że badany pił alkohol ale dawka jest za mała a porównaniu z normą zatrzymuje kierowce do ponownego badania i jeżeli ilość wzrasta do kolejnego aż ilość przekroczy normę lub zacznie spadać. Każdą osoba ma inną tolerancję inaczej na spożycie reaguje.

Dla mnie można sobie pić ile się chce i robić co się chce. Trzeba mieć jednak świadomość, że spowodowanie jakiegoś zdarzenia "pod wpływem" wiąże się z dodatkowa dotkliwa karą i tyle. Alkomaty na stoku uważam za głupotę podobnie jak na drodze.

Jak ktoś zachowuje się niebezpiecznie to staram się go wyeliminować czy to z drogi czy ze stoku i nie ma znaczenia czy jest po alkoholu czy nie. Ciekawe, że pamiętam jeden ewidentny przypadek związany z alkoholem na stoku, reszta to byli trzeźwi jak niemowlę ludzie.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A potem już byłeś, czy tak Ci się tylko wydawało? ;)

Im więcej czytam i słucham o swojej jeździe, tym większe mam przekonanie, że tak mi się tylko wydaje, bez względu na spożycie. ;) A bardziej w stronę pytania, można zapytać Tadka i Dany'ego. Proponuję też eksperyment, zgłaszam się nawet na ochotnika. Potrzebujemy tylko alkomatu i postawiacza kawy z rumem. :P
 

Bakkz, to ile tego rumu tam Ci wleli ? Normalnie gorąca czekolada zawiera 20ml alkoholu. Nie da się po tym być pijanym/podciętym.

Obstawiam, że był to standardowy kieliszek 40 ml wlany do gorącej kawy. Po wypiciu dość szybko pojawił się łatwo rozpoznawalny stan upojenia, który po ~10 minutach powoli zaczął znikać.

 

Kontrole podobnie jak na drogach - wyrywkowo.

Kontrole to ja bym akurat taktycznie przy knajpach przeprowadzał. :P

 

Brak treningu. ;)

To prawda, haha. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku, w Białce, sprzedawali grzańca jabłkowego bezalkoholowego. Z dużą ilością przypraw korzennych, faktycznie rozgrzewał.

Polecam :).

 

No tak.

W Białce "patologia" na każdym froncie :)

 

 

p.s.

Uwaga.

Poważna nuta :)

Dopóki nie zobaczyłem Czarnego Gronia byłem przekonany, że Białka to najlepiej w Polsce zarządzany ośrodek narciarski.

Teraz wiem, że jest druga ale to i tak wysoka lokata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zrobił się wątek alkoholowy :lol:.
Moje zdanie jest takie - powinno się wprowadzić dopuszczalną wartość stężenia alkoholu - dokładnie taka samą jak przy prowadzeniu pojazdów samochodowych.
Kontrole podobnie jak na drogach - wyrywkowo.

Czy wy wszyscy, którzy akceptujecie picie na stoku - tak samo podchodzicie do sprawy alkoholu i jazdy samochodem?
Jeśli tak - to proszę o informacje kiedy i którędy jeździcie po polskich drogach. Na pewno mnie tam nie będzie.
Jeśli nie - to pochwalanie picia na stoku jest hipokryzją.

Pozdrawiam z 3 Dolin, Mietek


Do jasnej cholery spróbować możesz odroznic picie a wypicia jednego piwa

W barze około 15.30 mówię tak Ski ist szlust gross bier bite
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do jasnej cholery spróbować możesz odroznic picie a wypicia jednego piwa

W barze około 15.30 mówię tak Ski ist szlust gross bier bite

Proponuję koledze nauczyć się czytać ze zrozumieniem.......

 

Nie będę łopatologicznie bo mi się nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed kilku laty czytałem wywiad z kimś z TOPR-u na temat przyczyn wypadków. Czyli ze służba mającą w zasiegu również Białke. O alkohol;u jako przyczynie nie wspomniał. Jakoś nie chce mi sie wierzyc by przemilczałby istotną a bardzo medialną przyczynę. ....

A z szybkiego guglania na pierwszej stronie wyników :

http://pogoda.interi...kow,nId,1598861

http://aktywnosc-fiz...l,10353188.html

tez nie zauważają takiej przyczyny. 

jednak tu już cos niecoś  jest w temacie:

http://www.e-gory.pl...rciarskich.html

 

Wypadałoby jednak mieć jakies twarde dane a nie takie jak wyżej gdybania....

 

Warto również zauważyć, że choć ustawa 'o bezpieczeństwie' zakazuje uprawiania narciarstwa w stanie nietrzeźwym (czyli pow 0,5%%) to już  w wiekszosci czytanych przeze mnie OWU polskich ubezpieczeń odpowiedzialnosc TU jest wyłaczona gdy ubezpieczony jest 'pod wpływem' czyli > 0,2%%.

Uważajmy wiec..... bo pech moze być bardzo kosztowny.

PozdrawiamM

 

Ale czy z tego wynika, że ludzie po alkoholu tak dobrze jeżdżą, czy też, że mamy samych trzeźwych narciarzy? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest właśnie nielogiczne.
A ten który zapomniał okularów, a ma bardzo poważną wadę wzroku, która doprowadziła do wypadku nie jest już spalony?
A ten, który ma padaczkę, i nafaszerował się psychotropami opóźniającymi reakcję bardziej niż spora dawka alkoholu też jest ok?
Albo ten, który .... itd.

Dla mnie winny jest ten, który spowodował wypadek, bez względu na pośrednie przyczyny (dla sądu na ogół też). Zakładanie z góry, że winny jest ten, który wypił jest "wiedzą potoczną".
Odpowiadanie za jazdę po pijanemu to nie to samo, co za spowodowanie wypadku, to nie zawsze idzie w parzę, sądy to rozróżniają, policjanci rzadziej.


Głupoty piszesz . Masz kolizje drogowa nawet to nie bedzie z Twojej winy , ale jak ci wykaże . To jestes winny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy z tego wynika, że ludzie po alkoholu tak dobrze jeżdżą, czy też, że mamy samych trzeźwych narciarzy? :)

Ani jedno ni drugie. Z  tego wynika to co napisałem.  A mianowicie że osoba udzielajaca wywiadu nie zauwarzyła alkoholu jako przyczyny wypadków narciarskich.  

Podkreslam, ze to wniosek ze szczątkowych danych. Jesli ktoś ma lepsze,konkretniejsze statystyki to poprosze.

pozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wiesz, że masz większą szansę, że ten kto w Ciebie wjedzie jednak nie będzie po spożyciu. Rozumiem, że wtedy nie ma sprawy?

Bo jeżeli jednak będzie problem, to co ma do rzeczy spożycie? Chuchnięciem spowodował uszczerbek na Twoim zdrowiu?

Fajnie jakby tym wywodom odrobina logiki towarzyszyła.

 

Czy to jakaś różnica jak ktoś w Ciebie wjedzie bo jest głupi od urodzenia, od tego jak wjedzie pod wpływem alkoholu?

Jest bardzo duża logika 157 par 3 zawsze jeżeli obrażenia są pow. 7 dni a nie wyczerpują 156 kk. dodam jeszcze że ścigane z urzędu nawet wtedy gdy polak polaka ściął w Szwajcarii naprzykład. Alko będzie traktowane jako okoliczność podwyższającą karę. To po pierwsze. Po drugie w nawiązaniu do twojej odpowiedzi na mój post. Ty i ja jesteśmy w tej szczęśliwej grupie ludzi którzy są w stanie określić swoje możliwości w zależności od wypitego alkoholu różnica pomiędzy nami jest taka że ja nigdy nie podejmuję ryzyka. Po trzecie blisko 25 lat spotykam się z patałachami którzy mi mówią panie to było tylko jedno piwo, panie ja piłem wczoraj dzisiaj już nic, panie flaszka na trzech to definicja zera panie.....................panie.....................panie.....................Rodziny ofiar tych patałachów uwierz mi nie przyjmują tych wyjaśnień. Po czwarte: do Polaka zazwyczaj zdrowa argumentacja nie trafia ale finansowa tak. Zerknij sobie na twoją polisę ubezpieczeniową w ten dział który mówi o wyłączeniu odpowiedzialności ubezpieczyciela. Spotkasz tam punkt o alkoholu.

Pozdrawiam Adam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani jedno ni drugie. Z  tego wynika to co napisałem.  A mianowicie że osoba udzielajaca wywiadu nie zawarzyła alkoholu jako przyczyny wypadków narciarskich.  

Podkreslam, ze to wniosek ze szczątkowych danych. Jesli ktoś ma lepsze,konkretniejsze statystyki to poprosze.

pozdrawiamM

Mig nie ma bo alkomat jest włączany dopiero w poważniejszych sprawach. Na tym etapie nie ma żadnych zamocowań prawnych aby ratownik miał uprawnienia do badania alkomatem sprawcy zdarzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupoty piszesz . Masz kolizje drogowa nawet to nie bedzie z Twojej winy , ale jak ci wykaże . To jestes winny

 

Oczywiście to bzdura, to co piszesz to "wieści gminne". Jeżeli da się odtworzyć przebieg zdarzenia, to ustala się winnego niezależnie od spożycia. Pewien sędzia opowiadał mi casus, gdzie pijany kierowca tira wjechał w przystanek i zabił kilka osób. Ukarano go za jazdę po pijaku. Siedzieć poszedł mechanik, który dzień wcześniej coś spieprzył przy naprawie hamulców i nastąpiła awaria. Biegli orzekli, że wszelkie manewry, które podejmował kierowca po awarii, przeprowadził bez zarzutu i gdyby był trzeźwy lepiej tego nie dało się zrobić.

 

Problem może się pojawić np., kiedy trzeźwy wjechał na czerwonym, nie ma świadków i kłamie, że miał zielone. Ale nawet jakby obaj byli trzeźwi, to w takiej sytuacji nadal będzie trudno ustalić prawdę.

 

Alko będzie traktowane jako okoliczność podwyższającą karę.

 

 

Na pewno? Pytam na serio, nie będę się upierał, że mam rację bo nie siedzę w tych przepisach, ale jak tak paragrafami sypiesz z rękawa, to może podasz?

Na mój gust, kara za spowodowanie wypadku to jedno, za prowadzenie po pijaku to drugie, mogą się sumować, ale ta druga nie powoduje podwyższenia tej pierwszej, a oprócz tego dodają do tego tą drugą.

 

 

Zerknij sobie na twoją polisę ubezpieczeniową w ten dział który mówi o wyłączeniu odpowiedzialności ubezpieczyciela. Spotkasz tam punkt o alkoholu.

 

I to jest tak naprawdę jedyna (dodatkowa kara) za picie, która zresztą nie dotyczy tych, którzy z alkoholu korzystają w sposób odpowiedzialny i nie są sprawcami zdarzeń. :)

Chociaż wg mnie, główną przyczyną wypadków komunikacyjnych (i innych) jest właśnie istnienie OC, co gorsza przymusowego. To kompletnie porąbane, że za parę złociszy można zrzec się odpowiedzialności za swoje czyny popełniane na trzeźwo, bezkarnie (lub prawie bezkarnie) można ludzi zabijać i powodować szkody materialne. Ale na trzeźwo, to przecież wiadomo, że nie chciał. :D

OC powinno być zakazane i w ogóle nie było by problemu, czy ktoś coś pił, wąchał, czy jest trzeźwy jak pies czy ślepy jak kura, ani nawet czy ma prawo jazdy. Spowodował by szkodę z własnej winy, to by popłynął bardzo grubo. Zapewniam, że każdy uważał by aż do przesady i nawet ograniczenia prędkości nie byłyby potrzebne. Prowadzenia podejmowali by się tylko ludzie odważni i odpowiedzialni, a nie tak jak teraz byle kto i byle jak.

Ale, to trochę offtop, więc EOT.

 

Ogólnie ta dyskusja nie doprowadzi do sensownych wniosków i mam ochotę ją skończyć. Ktoś pomyśli, że bronię pijaków na nartach, ale to nie prawda. Po prostu jestem przeciwny wszelkim niebezpiecznym zachowaniom, bez względu na to jaka jest ich przyczyna. Nie lubię bezsensownych zakazów i nie lubię uogólnień. Jest zupełnie bez znaczenia, dlaczego ktoś spowodował wypadek, skoro skutki są takie same. Czasem może to być alkohol, ale znacznie częściej w praktyce są to inne czynniki. I one nie uprawniają do taryfy ulgowej. Nie tylko ten co pije alkohol powinien przewidzieć, że to może być niebezpieczne. Każdy inny również może to zrobić, jeśli niedowidzi, niedosłyszy, jest mniej sprawny, słabiej hamuje, zakręca czy cokolwiek innego, to powinien tak jechać, żeby nic go nie zaskoczyło. Rozsądek obowiązuje niezależnie od innych okoliczności i nic nie usprawiedliwia jego braku. A te inne okoliczności też nie mogą nikogo obciążać, jeśli jeździ rozsądnie. A da się to robić nawet po spożyciu, dlatego nie wiem skąd u niektórych bierze się to zaślepienie na alkohol, jako jedną z nielicznych przyczyn wypadków. Skąd ta chęć do regulowania wszystkiego zakazami, odebrania innym możliwości podejmowania świadomych wyborów i spędzania czasu tak jak chcą, a jednocześnie zrzucenie z siebie odpowiedzialności poprzez wykupienie OC i bycie trzeźwym. To nie jest pójście na łatwiznę?

 

W zeszłym roku w mojego syna wjechał 70-letni staruszek, Austriak jeżdżący na nartach razem z żoną w podobnym wieku. Aż miło popatrzeć, że ludzie w tym wieku sobie jeżdżą. Oczywiście bardzo kulturalny, nie kwestionował swojej winy, bardzo przepraszał, proponował wezwanie pomocy, itp, itd. Na pewno był trzeźwy, pewnie miał też OC, ale co mi po tym, skoro dobre 5 minut zastanawiałem się, czy chłopak miał wstrząs mózgu i czy wzywać pomoc, czy raczej dojdzie do siebie. Ostatecznie się pozbierał i nic poważnego się nie stało. Ale prawda jest taka, że jak stary zgrzybiały ramol ma problemy z oceną sytuacji, a jego sprawność fizyczna i refleks pozostawia wiele do życzenia, to niech ********** na bujany fotel, zamiast próbować ekwilibrystyki pomiędzy ludźmi, stojącymi w "zatoczce widokowej" z boku trasy. Osobiście wolałbym, żeby to był młody i pijany koleś, bo bym mu bez skrupułów i bezkarnie łomot mógł spuścić, co pewnie spotkało by się z poklaskiem, a tak to miałem związane ręce i gość żadnych konsekwencji nie poniósł.

Użytkownik jark edytował ten post 28 marzec 2016 - 06:23 wulgarne słownictwo i chmskie zachowanie ... będzie karteczka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach





Oczywiście to bzdura, to co piszesz to "wieści gminne". Jeżeli da się odtworzyć przebieg zdarzenia, to ustala się winnego niezależnie od spożycia. Pewien sędzia opowiadał mi casus, gdzie pijany kierowca tira wjechał w przystanek i zabił kilka osób. Ukarano go za jazdę po pijaku. Siedzieć poszedł mechanik, który dzień wcześniej coś spieprzył przy naprawie hamulców i nastąpiła awaria. Biegli orzekli, że wszelkie manewry, które podejmował kierowca po awarii, przeprowadził bez zarzutu i gdyby był trzeźwy lepiej tego nie dało się zrobić.

Problem może się pojawić np., kiedy trzeźwy wjechał na czerwonym, nie ma świadków i kłamie, że miał zielone. Ale nawet jakby obaj byli trzeźwi, to w takiej sytuacji nadal będzie trudno ustalić prawdę.



Na pewno? Pytam na serio, nie będę się upierał, że mam rację bo nie siedzę w tych przepisach, ale jak tak paragrafami sypiesz z rękawa, to może podasz?
Na mój gust, kara za spowodowanie wypadku to jedno, za prowadzenie po pijaku to drugie, mogą się sumować, ale ta druga nie powoduje podwyższenia tej pierwszej, a oprócz tego dodają do tego tą drugą.



I to jest tak naprawdę jedyna (dodatkowa kara) za picie, która zresztą nie dotyczy tych, którzy z alkoholu korzystają w sposób odpowiedzialny i nie są sprawcami zdarzeń. :)
Chociaż wg mnie, główną przyczyną wypadków komunikacyjnych (i innych) jest właśnie istnienie OC, co gorsza przymusowego. To kompletnie porąbane, że za parę złociszy można zrzec się odpowiedzialności za swoje czyny popełniane na trzeźwo, bezkarnie (lub prawie bezkarnie) można ludzi zabijać i powodować szkody materialne. Ale na trzeźwo, to przecież wiadomo, że nie chciał. :D
OC powinno być zakazane i w ogóle nie było by problemu, czy ktoś coś pił, wąchał, czy jest trzeźwy jak pies czy ślepy jak kura, ani nawet czy ma prawo jazdy. Spowodował by szkodę z własnej winy, to by popłynął bardzo grubo. Zapewniam, że każdy uważał by aż do przesady i nawet ograniczenia prędkości nie byłyby potrzebne. Prowadzenia podejmowali by się tylko ludzie odważni i odpowiedzialni, a nie tak jak teraz byle kto i byle jak.
Ale, to trochę offtop, więc EOT.

Ogólnie ta dyskusja nie doprowadzi do sensownych wniosków i mam ochotę ją skończyć. Ktoś pomyśli, że bronię pijaków na nartach, ale to nie prawda. Po prostu jestem przeciwny wszelkim niebezpiecznym zachowaniom, bez względu na to jaka jest ich przyczyna. Nie lubię bezsensownych zakazów i nie lubię uogólnień. Jest zupełnie bez znaczenia, dlaczego ktoś spowodował wypadek, skoro skutki są takie same. Czasem może to być alkohol, ale znacznie częściej w praktyce są to inne czynniki. I one nie uprawniają do taryfy ulgowej. Nie tylko ten co pije alkohol powinien przewidzieć, że to może być niebezpieczne. Każdy inny również może to zrobić, jeśli niedowidzi, niedosłyszy, jest mniej sprawny, słabiej hamuje, zakręca czy cokolwiek innego, to powinien tak jechać, żeby nic go nie zaskoczyło. Rozsądek obowiązuje niezależnie od innych okoliczności i nic nie usprawiedliwia jego braku. A te inne okoliczności też nie mogą nikogo obciążać, jeśli jeździ rozsądnie. A da się to robić nawet po spożyciu, dlatego nie wiem skąd u niektórych bierze się to zaślepienie na alkohol, jako jedną z nielicznych przyczyn wypadków. Skąd ta chęć do regulowania wszystkiego zakazami, odebrania innym możliwości podejmowania świadomych wyborów i spędzania czasu tak jak chcą, a jednocześnie zrzucenie z siebie odpowiedzialności poprzez wykupienie OC i bycie trzeźwym. To nie jest pójście na łatwiznę?

W zeszłym roku w mojego syna wjechał 70-letni staruszek, Austriak jeżdżący na nartach razem z żoną w podobnym wieku. Aż miło popatrzeć, że ludzie w tym wieku sobie jeżdżą. Oczywiście bardzo kulturalny, nie kwestionował swojej winy, bardzo przepraszał, proponował wezwanie pomocy, itp, itd. Na pewno był trzeźwy, pewnie miał też OC, ale co mi po tym, skoro dobre 5 minut zastanawiałem się, czy chłopak miał wstrząs mózgu i czy wzywać pomoc, czy raczej dojdzie do siebie. Ostatecznie się pozbierał i nic poważnego się nie stało. Ale prawda jest taka, że jak stary zgrzybiały ramol ma problemy z oceną sytuacji, a jego sprawność fizyczna i refleks pozostawia wiele do życzenia, to niech wyp... na bujany fotel, zamiast próbować ekwilibrystyki pomiędzy ludźmi, stojącymi w "zatoczce widokowej" z boku trasy. Osobiście wolałbym, żeby to był młody i pijany koleś, bo bym mu bez skrupułów i bezkarnie łomot mógł spuścić, co pewnie spotkało by się z poklaskiem, a tak to miałem związane ręce i gość żadnych konsekwencji nie poniósł.


Oj Szymon , Szymon skąd ty sie chłopie urwales gorszych bredni nie słyszałem . Tir , oc , starszy człowiek . Mysle ze jak byś sie postarał to kijem Wisle byś zawrócił
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Tak jak NIEZNANEGO 70-latka, któremu może zdarzył się wypadek i w kogoś wjechał, nazywać staruchem i wskazywać drogę do bujanego fotela, tak niektórym ZNANEGO śp. Forumowicza NIKO, również chyba 70 latka, wskazywać jako WZÓR narciarza / i nie tylko/.

 

Nie wycieraj sobie twarzy forumowiczem Niko, on tak nie jeździł. Nie zakazuje nikomu jeździć ze względu na wiek, zresztą wiek nie miał tu nic do rzeczy, gość zachował się jak kretyn jadąc ze sporą prędkością pomiędzy stojącymi i chodzącymi ludźmi obok trasy, żadne OC ani jego aparycja nie naprawi trwałego uszczerbku na zdrowiu, jaki mógł komuś zafundować. Ten starszy i miły facet jest po prostu świetnym kontrastem od zachlanej świni, która szerzy spustoszenie na stoku, wcale nie mniej groźnym, ale tworzącym pozytywny obraz na stoku.

 

 

 

Zauważam jednak, że to OC jest bardziej dla MNIE niż dla sprawcy. MI daje poczucie bezpieczeństwa i odszkodowanie. 

 

Gdyby OC miało być dla poszkodowanego, to zapewniło by Ci wypłatę dopiero po wyczerpaniu możliwości finansowych sprawcy i nie zrzucało z niego odpowiedzialności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gdyby OC miało być dla poszkodowanego, to zapewniło by Ci wypłatę dopiero po wyczerpaniu możliwości finansowych sprawcy i nie zrzucało z niego odpowiedzialności.

 

Szymon, w jednym przypadku OC nie działa: "Przepisy prawa są bezwzględne wobec pijanych kierowców – o tym wiemy wszyscy. Nie wszyscy zadajemy sobie jednak sprawę z innych częstokroć bardziej dotkliwych konsekwencji, jakie niesie za sobą jazda pod wpływem alkoholu. Decydując się, bowiem na jazdę na podwójnym gazie musisz liczyć się z tym, że Twoje ubezpieczenie OC nie uchroni Cię przed poniesieniem kosztów zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Twój ubezpieczyciel zastosuje wobec Ciebie regres ubezpieczeniowy, który jest niczym innym jak żądaniem zwrotu wypłaconego przez niego odszkodowania osobie pokrzywdzonej przez Ciebie w wypadku czy kolizji."

 

Takie są przepisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tez niesmialo……….uwazam, ze dostepnosc alkoholupod takim czy innym szyldem na stokach jest KRYMINALEM (niestety, wszedzie - np Kanadyjczycy bardzo to lubia……)

 

Pod stokiem - jak dla mnie nie ma problemu. Zszedł/zeszła ze stoku i nażłopać się ma prawo, gorzej że i na stoku można sobie łyknąć, często w miejscu gdzie do "podstoku" daleka droga.

 

 

Uwielbiam gorącą czekoladę, najlepiej z bitą śmietaną, nie znoszę jej z alkoholem.

Bardzo lubię herbatę, nie znoszę jej z alkoholem.

Bardzo lubię kawę, nie znoszę jej z alkoholem.

 

 

Masz rację, alkoholu nie należy paskudzić.

 

Zabawne to jest jacy wszyscy święci   :) nikt nie pije

 

A kto tu mówi że nie pije. Argumentacja za i przeciw leci. Jedni piją bo nie widzą problemu, drudzy piją i się wstydzą bo wiedzą że niemądre a jeszcze inni nie piją.

Ja na przykład gorliwą neofitką jestem. Nie żebym piła regularnie na stoku, raz jeden na koniec sezonu na oślej łączce w zasadzie, wygłupiałam się i pociągnęłam kilka łyków jakiegoś winiaku. i co? I ośla łączka tak mnie pokarała że poszło w ciężkie wydatki i już nic nie będzie jak dawniej. W dodatku człowiek lekko "dziabnięty" nie zdaje sobie powagi z sytuacji, co tam że noga boli, co, ja nie pojadę? Jak nie pojadę jak pojadę. Jeszcze dzień się nie kończy przecież. 

Na usprawiedliwienie mam tylko to że to był naprawdę ostatni śnieg i stok był wyludniony.

 

 

W zeszłym roku w mojego syna wjechał 70-letni staruszek, Austriak jeżdżący na nartach razem z żoną w podobnym wieku. Aż miło popatrzeć, że ludzie w tym wieku sobie jeżdżą. Oczywiście bardzo kulturalny, nie kwestionował swojej winy, bardzo przepraszał, proponował wezwanie pomocy, itp, itd. Na pewno był trzeźwy, pewnie miał też OC, ale co mi po tym, skoro dobre 5 minut zastanawiałem się, czy chłopak miał wstrząs mózgu i czy wzywać pomoc, czy raczej dojdzie do siebie. Ostatecznie się pozbierał i nic poważnego się nie stało. Ale prawda jest taka, że jak stary zgrzybiały ramol ma problemy z oceną sytuacji, a jego sprawność fizyczna i refleks pozostawia wiele do życzenia, to niech wyp... na bujany fotel, zamiast próbować ekwilibrystyki pomiędzy ludźmi, stojącymi w "zatoczce widokowej" z boku trasy. Osobiście wolałbym, żeby to był młody i pijany koleś, bo bym mu bez skrupułów i bezkarnie łomot mógł spuścić, co pewnie spotkało by się z poklaskiem, a tak to miałem związane ręce i gość żadnych konsekwencji nie poniósł.

 

 

A kto ci te ręce związał? 

Widziałeś w twoim mniemaniu potencjalnego zabójce i nie miałeś odwagi zareagować? To się tchórzostwo nazywa. 

Pozwolić synowi "dochodzić do siebie przez 5 minut" - może się uda - z domu bym takiego wywaliła i zabiegała o pozbawienie praw rodzicielskich. Do czasu aż zmądrzeje.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ciekawy mógłby być taki eksperyment (oczywiście zdaję sobie sprawę, że niemożliwy do przeprowadzenia):

Aby przez jeden dzień, w niezbyt sprzyjających warunkach na stoku, zbadać alkomatem każdego co się wyglebił. Ciekawe, czy (i jak duży) alkohol ma wpływ na niestabilność podczas jazdy? Na ulicy łatwo rozpoznać wstawionego po samym chodzie, na stoku trudniej, bo w końcu wszyscy zygzakiem jeździmy :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

...........Skąd ta chęć do regulowania wszystkiego zakazami, odebrania innym możliwości podejmowania świadomych wyborów i spędzania czasu tak jak chcą, ..............

 

..................W zeszłym roku w mojego syna wjechał 70-letni staruszek, Austriak jeżdżący na nartach razem z żoną w podobnym wieku. Aż miło popatrzeć, że ludzie w tym wieku sobie jeżdżą. Oczywiście bardzo kulturalny, nie kwestionował swojej winy, bardzo przepraszał, proponował wezwanie pomocy, itp, itd. Na pewno był trzeźwy, pewnie miał też OC, ale co mi po tym, skoro dobre 5 minut zastanawiałem się, czy chłopak miał wstrząs mózgu i czy wzywać pomoc, czy raczej dojdzie do siebie. Ostatecznie się pozbierał i nic poważnego się nie stało. Ale prawda jest taka, że jak stary zgrzybiały ramol ma problemy z oceną sytuacji, a jego sprawność fizyczna i refleks pozostawia wiele do życzenia, to niech wyp... na bujany fotel, zamiast próbować ekwilibrystyki pomiędzy ludźmi, stojącymi w "zatoczce widokowej" z boku trasy. Osobiście wolałbym, żeby to był młody i pijany koleś, bo bym mu bez skrupułów i bezkarnie łomot mógł spuścić, co pewnie spotkało by się z poklaskiem, a tak to miałem związane ręce i gość żadnych konsekwencji nie poniósł.

 

Nie odbieraj starszemu panu możliwości podejmowania świadomych wyborów i spędzania wolnego czasu tak jak chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ktoś czegoś nie zrozumiał. Nikim twarzy nie wycieram.

jakis bledny copy sie zrobil

ale- nikt nie jest swiety, ale:

1/ na stoku nawet piwa nie  wypije, za cholere

2/po co jechac na narty, wydawac ciezkie pieniadze i pozniej wstawac w poludnie, bo sie schlalem wczoraj?

3/ po alkoholu nie ma usprawiedliwienia, wiec po co sie narazac?

 

ktos, kto MUSI WYPIC na naratach powinien sie leczyc, bo to juz jest choroba

 

Myślę, że ciekawy mógłby być taki eksperyment (oczywiście zdaję sobie sprawę, że niemożliwy do przeprowadzenia):

Aby przez jeden dzień, w niezbyt sprzyjających warunkach na stoku, zbadać alkomatem każdego co się wyglebił. Ciekawe, czy (i jak duży) alkohol ma wpływ na niestabilność podczas jazdy? Na ulicy łatwo rozpoznać wstawionego po samym chodzie, na stoku trudniej, bo w końcu wszyscy zygzakiem jeździmy :).

ten eksperyment moglby byc ciekawy.....

 

wlasnie samo zaistnienie tej dyskusji moiw wyraznie, ze ludzie MUSZA byc kontrolowani przez prawo, bo sami w sobie sa ZBYT GLUPI, zeby byc zostawionym na "pastwe samooceny" !!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale prawda jest taka, że jak stary zgrzybiały ramol ma problemy z oceną sytuacji, a jego sprawność fizyczna i refleks pozostawia wiele do życzenia, to niech wyp... na bujany fotel, zamiast próbować ekwilibrystyki pomiędzy ludźmi, stojącymi w "zatoczce widokowej" z boku trasy. Osobiście wolałbym, żeby to był młody i pijany koleś, bo bym mu bez skrupułów i bezkarnie łomot mógł spuścić, co pewnie spotkało by się z poklaskiem, a tak to miałem związane ręce i gość żadnych konsekwencji nie poniósł.

 

 

łał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...