Skocz do zawartości

Jak powinien przebiegać maszynowy serwis nart?


Rekomendowane odpowiedzi

Jak powinien przebiegać ręczny serwis nart to z grubsza wiem.

Ponad 10 lat własnych doświadczeń, wiele filmów i tekstów i nauka w realu...

 

Natomiast serwis maszynowy w warsztacie otoczony jest mgłą tajemnicy. Niby coś tam wiem, mam sporo dobrych i złych doświadczeń jako klient. Ale ta "wiedza" jest wyrywkowa, nieusystematyzowana, a co najgorsze, zapewne obarczona wieloma fałszywymi informacjami, jakimiś legendami itd.

 

Czy któryś z kolegów może przedstawić z grubsza:

  1. Jak powinien przebiegać bardzo dobry serwis maszynowy.
  2. Jak powinien przebiegać akceptowalny serwis maszynowy
  3. No i oczywiście jak przebiega serwis, którego nie powinniśmy akceptować.

 

Nie chodzi mi o zdradzanie tajemnic, które są i powinny być dostępne tylko na płatnych kursach.

Proszę tylko o informacje jakie czynności i na jakiego rodzaju maszynach powinien wykonać serwis.

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadziu,jedyny serwis maszynowy jaki ja akceptuję,to ręczne przygotowanie narty(planowanie) i wrzucenie na trim(dyski ceramiczne).

Nie wierzę w żadne kombajny robiące wszystko(maszyna nie wyprowadzi narty ze źle założonymi kątami,zgubionym kątem,uszkodzoną krawędzią.)

No i oczywiście struktura-tu maszyna i dobry fachowiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadziu,jedyny serwis maszynowy jaki ja akceptuję,to ręczne przygotowanie narty(planowanie) i wrzucenie na trim(dyski ceramiczne).

Nie wierzę w żadne kombajny robiące wszystko(maszyna nie wyprowadzi narty ze źle założonymi kątami,zgubionym kątem,uszkodzoną krawędzią.)

No i oczywiście struktura-tu maszyna i dobry fachowiec.

Nigdy nie widziałem jak się robi ręczne planowanie. Obawiam się, że ono przekracza moje zdolności manualne... :)

Masz na myśli ręczne maszynki z dyskami ceramicznymi czy np. taką maszynę (od 2 min 20 sek do 2 min 35 sek):

 

Nie chodzi mi o kombajny, takich np. w Łodzi nie ma.

Chodzi mi o maszyny np. takie jak na filmie.

 

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak,dokładnie.Podobny trim ma "mój" serwisman.Jakoś nie jest przekonany do tych wynalazków ręcznych typu snow glide af1(czy podobnych),fajne bo małe,ale temperatury jakie powstają przy dyskach wymuszją stosowanie chłodziwa(inaczej zapieką krawędź),a w ręcznych maszynach stosuje się tylko płyn do smarowania krawędzi przed obróbką.Powiem tak: ręcznie (kątownik + różnej gradacji pilniki) potem trim do końcowego wygładzenia krawędzi i można na nartach jeździć długo,grunt to regularnie je serwisować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OStatni raz  oddalem narty do renowa

cji to jeszcze bylo w Pl - ale wetdy zazadalem, zeby mi "przerobili" cale slilzgi, zalozenienie nowej struktory itp. od tego czasu - wylacznie reczna pielegnacja

 

Chociaz DOBRA maszyna w rekach DELIKATNEGO I DOBREGO fachowca powinna byc lepsza niz przecietny amator.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, maszyny w serwisie moga byc super ale jak serwisant noga to nici z dobrej roboty... :-p Oto czynnosci jakie powinno sie wykonac w serwisie:
1. Sprawdzenie i ocena stanu nart (ewentualne rysy itp. oraz symetria nart, czy przypadkiem jedna nie jest uszkodzonaw rdzeniu).
Przymladowo pelny serwis:
1. Planowanie slizgu na tasmie
2. Nalozenie struktury kamieniem
3. Ostrzenie krawedzi bocznej > podciecie > bocznej
4. Smarowanie.

Jesli sa duze ubytki w slizgu to po pierwszym planowaniu uzupelniamy ubytek i ponownie puszczamy narte na planowanie.
Wazja rzecza jest znac katy swoich krawedzi bo oddajac narty do "masowego" serwisu potraktuja je tasmowo czyli 90/1 stopni. Jeszcze inna sprawa jest to czy serwisant zastosuje serwis do naszych informacji katowych :-)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też opieram się na serwisie ręcznym. Pilniki ze stali chromowej plus dwa diamentowe. Czyli nie potrzebuję dysków ceramicznych, bo załatwiam szlif diamentami.

 

 

Prosiłem o te informacje z 3 powodów:

  1. Nieraz trzeba zrobić planowanie ślizgów
  2. Zmienić kąty krawędzi
  3. Poradzić znajomym, gdzie oddać narty do serwisu. :)

Z filmu do którego link dałem w poprzednim poście wynika, że dobry serwis (pomijając łatanie ślizgów i smarowanie) powinien przebiegać w następujący sposób:

  1. Ostrzenie bocznej powierzchni krawędzi maszyną z taśmą ścierną
  2. Planowanie ślizgów i ostrzenie dolnych powierzchni krawędzi maszyną z taśmą ścierną.
  3. Szlifowanie ślizgów i zakładanie struktury przy pomocy maszyny z dyskiem.
  4. Szlifowanie obu powierzchni krawędzi przy pomocy maszyny z dyskami ceramicznymi.

Z ostatniego wyliczenia wynika:

  • Jeśli chcę zrobić planowanie ślizgów serwis powinien zapewnić realizację punktów 2 i 3 (i mieć odpowiednie maszyny). Szlifowanie zrobię sobie sam pilnikami diamentowymi.
  • Jeśli chcę zmienić kąty krawędzi serwis powinien zapewnić realizację (odpowiednia maszyna) punktu 1.
  • Jeśli chcę poradzić znajomym, gdzie mają ostrzyć narty, to powinienem polecić serwis zapewniający realizację wszystkich 4 punktów i mający te 4 maszyny.

I jeszcze dwa wnioski:

  • Do pominięcia jest punk 4, szczególnie jak się ma zamiar samemu szlifować krawędzie pilnikami diamentowymi.
  • Serwis który nie wykonuje punktu pierwszego (brak chęci lub maszyny) zniszczy nam narty, zdzierając spody ponad wszelką miarę!!!!

 

To wszystko co napisałem to jednak tylko spekulacje.

Bardzo proszę osoby dobrze znające temat o weryfikację moich przemyśleń.

 

Tadek

 

PS Pisałem jeszcze nie znając postu Łukasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbujcie sobie wyobrazić, że tokarz z dwoma suportami ręcznymi jest lepszy od obrabiarki CNC :)

Z nartami chyba jest to samo?

 

Nie neguję umiejętności. Liczy się ocena tego co trzeba zrobić.

Człowiek oceni lepiej. 

Jednak maszyna lepiej wykona umiejętnie zadaną pracę.

CNC też programują ludzie a nie one same siebie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbujcie sobie wyobrazić, że tokarz z dwoma suportami ręcznymi jest lepszy od obrabiarki CNC :)

Z nartami chyba jest to samo?

 

Przepraszam, chciałem zapytać czy widziałeś?  byłeś świadkiem?  robienia taką maszyną pierwszej drugiej trzeciej sztuki detalu.

Pierwszej jako pierwszej nie pierwszej po przerwie.

30 lat temu czyli wcześniejsze maszyny nazywały się numerycznie sterowanymi i miałem przyjemność, ze tak powiem bliższą znajomość.

 

Tak, z nartami jest to samo. tylko raczej w fabryce, gdzie idzie długa seria identycznego wyrobu.

Przy czym zawsze można taką już kupioną sztukę wziąć i sobie pooglądać i pomierzyć jeśli ktoś ma pojęcie o tym mierzeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"I jeszcze dwa wnioski:

  • Do pominięcia jest punk 4, szczególnie jak się ma zamiar samemu szlifować krawędzie pilnikami diamentowymi.
  • Serwis który nie wykonuje punktu pierwszego (brak chęci lub maszyny) zniszczy nam narty, zdzierając spody ponad wszelką miarę!!!!"

No właśnie z tym wnioskiem się nie zgadzam.Zaznaczam,że jest to tylko mój wniosek:nigdy nie daję narty na ostrzenie krawędzi bocznych na maszynie z taśmą ścierną.Tylko kątownik i pilnik.Nie bawię się diamentami,tylko trim z dyskami ceramicznymi.

Co do spodów.Robię je dopiero wtedy,jak muszę splanować cały ślizg.W innym przypadku nie ma żadnej potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, chciałem zapytać czy widziałeś?  byłeś świadkiem?  robienia taką maszyną pierwszej drugiej trzeciej sztuki detalu.

Pierwszej jako pierwszej nie pierwszej po przerwie.

30 lat temu czyli wcześniejsze maszyny nazywały się numerycznie sterowanymi i miałem przyjemność, ze tak powiem bliższą znajomość.

 

Tak, z nartami jest to samo. tylko raczej w fabryce, gdzie idzie długa seria identycznego wyrobu.

Przy czym zawsze można taką już kupioną sztukę wziąć i sobie pooglądać i pomierzyć jeśli ktoś ma pojęcie o tym mierzeniu.

 

Nie mam ochoty wdawać się w nadmierną polemikę.

Na co dzień korzystam z pięcioośowej maszyny CNC z którą żaden stolarz nie może się równać.

 

 

Swoje narty serwisuję jak @filinator.

Bardzo rzadko daję na maszynę narty aby zrobić ślizg a krawędzie bocznie robię sam , ręcznie po prawie każdej jeździe.

 

Robię tak dlatego, że:

1. lubię

2. umiem

3. mam zawsze przygotowane narty

4. oszczędzam czas

5. oszczędzam pieniądze

 

 

Mitem jest jednak, że maszyny zużywają nartę szybciej niż serwis ręczny.

 

Tu konkretne do Ciebie ( @kolo)  pytanie.

Ile razy można zrobić maszynowo strukturę narty kompletnie od nowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam ochoty wdawać się w nadmierną polemikę.

Na co dzień korzystam z pięcioośowej maszyny CNC z którą żaden stolarz nie może się równać.

 

Tu konkretne do Ciebie ( @kolo)  pytanie.

Ile razy można zrobić maszynowo strukturę narty kompletnie od nowa?

Nie bardzo wiem po co teraz te komunikaty kiedy ja tylko zapytałem czy byłeś świadkiem uruchamiania programu i pierwszych sztuk. Nic więcej. Nie neguję klasy dokładności i powtarzalności CNC.

 

Nie mam najmniejszego pojęcia ile razy można maszynowo zrobić kompletnie nową strukturę na ślizgu. Bardziej interesowało mnie zawsze co potrzebuję. Mianowicie u mnie w nartach krawędzie szybciej wychodziły niż ślizg (pisałem o tym już w kilku miejscach) i najczęściej ślizg był usuwany jako zbędny, by uzyskać odpowiednie kąty krawędzi. Może ja jestem dziwny,  ale w moich nartach i mojej rodziny tak jest od dawna. Od dawna numerem 1 było szybko i przyjemnie czyli łatwo a nie za wszelką cenę oszczędnie i o tym też pisałem gdzieś o strukturach i wysokich smarach na tym forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak,dokładnie.Podobny trim ma "mój" serwisman.Jakoś nie jest przekonany do tych wynalazków ręcznych typu snow glide af1(czy podobnych),fajne bo małe,ale temperatury jakie powstają przy dyskach wymuszją stosowanie chłodziwa(inaczej zapieką krawędź),a w ręcznych maszynach stosuje się tylko płyn do smarowania krawędzi przed obróbką.Powiem tak: ręcznie (kątownik + różnej gradacji pilniki) potem trim do końcowego wygładzenia krawędzi i można na nartach jeździć długo,grunt to regularnie je serwisować.

W maszynach typu AF.1 stosowane są dyski CBN, z odpowiednim spoiwem żywicznym są z założenia przeznaczone do suchego, chłodnego szlifowania, więc przy odpowiednich parametrach obróbki nie ma problemu zapiekania.

 

Ogólnie problem, na który zwrócił kolo jest według mnie dosyć istotny i nawet zasadniczy, jeżeli chodzi o trzymanie nart. Nawet powiedziałbym, że jakość obróbki krawędzi od boku jest mało istotna (o ile odbywa się bez drutu) w porównaniu do spodu, o który niestety ciężko jest dobrze zadbać. Dlatego wyznacznikiem dobrego serwisu maszynowego może być właśnie jakość powierzchni krawędzi dolnej, najlepiej jak jest na lustro :) Jeżeli wtedy zrobimy szlif dyskiem od boku to otrzymujemy agresywną krawędź, która zachowuje się bardzo przewidywalnie (brak drutu). Do "odświeżenia narty" (w kontekście tego co mówił kolo) powinna wystarczyć obróbka od spodu :)

 

Z własnego doświadczenia wiem, że kąty po maszynie bywają nieprecyzyjne (zmienny kąt na całej długości krawędzi). Na filmie, który wrzucił Tadeusz widać, że dyski są lekko obracane w płaszczyźnie poziomej tak, aby były pod tym samym kątem do krawędzi. Jak nie ma tego systemu (a osie dysków są zwykle poniżej ślizgów) to się robi zmienny kąt.

 

Zastanawia mnie też, jak jest uzyskiwany precyzyjny kąt od spodu w przypadku obróbki jak na filmie (2 współosiowe dyski, pomiajając korektę na podniesienie; taki system jest powszechnie stosowany) skoro mamy do czynienia z zużyciem dysku- trzeba by go było często planować, co zwiększa koszty.

 

@filinator - wykańczania na dyskach dokonujesz tylko od boku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W maszynach typu AF.1 stosowane są dyski CBN, z odpowiednim spoiwem żywicznym są z założenia przeznaczone do suchego, chłodnego szlifowania, więc przy odpowiednich parametrach obróbki nie ma problemu zapiekania.

 

Maszyny Snow Glide AF są przenośne i działają na sucho a nie na mokro także z jednego podstawowego powodu: są elektryczne i silnik z napięciem jest bardzo blisko materiału obrabianego. Mógłby w niewłaściwych rękach zadziałać jak suszarka w wannie. Pragnę nadmienić, przypomnieć lub uświadomić, że stosując takie maszynki jak Snow Glide, Bravo, Evo etc. (czyli te ostrzałki, które ostrzą krawędź na sucho) że pracę powinno wykonywać się w ochronnej masce i najlepiej mieć jeszcze okulary ochronne. Parę lat temu sprzedałem SG AF klientowi z pewnej podkrakowskiej szkoły narciarskiej, który zbagatelizował moje instrukcje oraz te zawarte w instrukcji urządzenia i wylądował na detoksie na 3 dni w szpitalu z powodu zatrucia oddechowego.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sporym skrócie według mojego skromnego doświadczenia z pracą kilku serwisów najprościej jak się da.

Serwis maszynowy powinien wyglądać tak.

Bardzo dobry - narta nawet fabrycznie nowa po serwisie jedzie lepiej niż nowa.

Bardzo dobry - narta używana zbliża się w parametrach jazdy do narty nowej.

Kiepski - narta zachowuje się w sposób nieprzewidywalny.

Katastrofalny - narta jest w gorszym stanie niż przed serwisem.

To właściwie mnie interesuje jako klienta, bez względu na to kto  czym i na czym robił ile ma certyfikatów i jak kultowe marki sprzedaje w sklepie.

Mnie interesuje, cena i jakość po wykonaniu wszystkich czynności.

Każdy zakład ma swoje patenty, komponenty, i inne które przynoszą skutek jaki? jak napisałem powyżej czasem dobry,  czasem kiepski i bez znaczenia jest gdzie i jak, zwłaszcza zabawnie w reklamie właściciele się określają. (nieodważę się dokładnie cytować ale race,  najprofi,  klinika itd itp np. w rok po zakupieniu pierwszych pilników) ;) Zabawki kupić może sobie każdy, ale dobrze biegle i powtarzalnie obsługiwać je,  już nie każdemu jest dane.

Pisałem o tym w różnych wątkach właśnie o jakości na koniec działań. Rozjuszając serwisantów, ich forumowych kolegów i innych powiązanych z nimi. Co widać było szczególnie po podziękowaniach za istne bzdury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sporym skrócie według mojego skromnego doświadczenia z pracą kilku serwisów najprościej jak się da.

Serwis maszynowy powinien wyglądać tak.

Bardzo dobry - narta nawet fabrycznie nowa po serwisie jedzie lepiej niż nowa.

Bardzo dobry - narta używana zbliża się w parametrach jazdy do narty nowej.

Kiepski - narta zachowuje się w sposób nieprzewidywalny.

Katastrofalny - narta jest w gorszym stanie niż przed serwisem.

...

... Zabawki kupić może sobie każdy, ale dobrze biegle i powtarzalnie obsługiwać je,  już nie każdemu jest dane.

....

To żeś Amerykę odkrył! :)

No do głowy by mi nie przyszło, że po dobrym serwisie narta ma dobrze jechać.

A już ostatnie zacytowane stwierdzenie jest naprawdę odkrywcze, po prostu ociera się o Nagrodę Nobla... :)

 

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Z własnego doświadczenia wiem, że kąty po maszynie bywają nieprecyzyjne (zmienny kąt na całej długości krawędzi). Na filmie, który wrzucił Tadeusz widać, że dyski są lekko obracane w płaszczyźnie poziomej tak, aby były pod tym samym kątem do krawędzi. Jak nie ma tego systemu (a osie dysków są zwykle poniżej ślizgów) to się robi zmienny kąt....

Rozumiem, że to stwierdzenie dotyczy maszyn z dyskami ceramicznymi.

A jak jest z kątami szczególnie bocznymi po obróbce maszyną z taśmą ścierną?

 

Pytam dlatego, że czeka mnie po sezonie zmiana kątów bocznych w jednej parze nart i zastanawiam się, czy robić to ręcznie (już to robiłem, ale narty nie były prawie nowe... :) ), czy dać do serwisu?

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumie, że to stwierdzenie dotyczy maszyn z dyskami ceramicznymi.

A jak jest z kątami szczególnie bocznymi po obróbce maszyną z taśmą ścierną?

 

Pytam dlatego, że czeka mnie po sezonie zmiana kątów bocznych w jednej parze nart i zastanawiam się, czy robić to ręcznie (już to robiłem, ale narty nie były prawie nowe... :) ), czy dać do serwisu?

Tadek

Rok temu przez zawodami na Dzikowcu ostrzyłem Twoim kątownikiem slalomki. Twoj kątownik był 87 (wtedy jedyny w zabranej skrzynce) a narty miały 88 (wiem, bo sam taki zakładałem katownikiem 88).

Cała operacja trwała ok 20 minut (4 krawędzie), licząc pogaduchy, flamastrowanie i w niewygodnej pozycji- bez stołu. Nawet sie nie zastanawiaj, tylko szlifnij to ręcznie. Nikt Ci tego lepiej nie zrobi.

pozdrawiam

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście sugerowałbym odwrócenie kolejności tych dwóch determinantów :P  Najpierw jakość - potem cena :)

Łukasz nie da się tej kolejności odwrócić. (ja tylko bolesny realista jestem) Bo najpierw płacę a potem dopiero mam możliwość weryfikować na stoku, nigdy jeszcze nie zdarzyło się odwrotnie.

 

To żeś Amerykę odkrył! :)

No do głowy by mi nie przyszło, że po dobrym serwisie narta ma dobrze jechać.

A już ostatnie zacytowane stwierdzenie jest naprawdę odkrywcze, po prostu ociera się o Nagrodę Nobla... :)

 

 

Oczywiście chętnie Tadeusz się dowiem po czym innym niż efekt na koniec mam ja,  Ty,  czy inny człowiek poznać "prawidłowość" serwisu maszynowego? Z tym Noblem się raczej wstrzymaj, bo chyba TY zgłaszałeś kiedyś w innym wątku, że Ci nie jechało po serwisie. Może fajnie by było nie wyrywać jednego słowa z większej całości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytam dlatego, że czeka mnie po sezonie zmiana kątów bocznych w jednej parze nart i zastanawiam się, czy robić to ręcznie (już to robiłem, ale narty nie były prawie nowe... :) ), czy dać do serwisu?

Tadek

 

Jak narta prawie nowa do serwisu bym nie dawał. Maszyna w jednym przebiegu zbiera więcej materiału nie Ty pilnikiem i jak serwisant zobaczy, że już wystarczy, zapewne zbierze więcej krawędzi niż zrobiłbyś to sam. Zmieniałem kąty na kilku parach (w tym nowych) i zawsze wychodziło ładnie (z wyjątkiem pierwszego razu kiedy pazur mi się omsknął :D ).

Tylko grubszy pilnik by się przydał, żeby się nie spocić zanadto.

 

Z drugiej strony nadmierne oszczędzanie krawędzi u mnie kończy się tym, że jak narty wymieniam na inne, to jeszcze zostaje full krawędzi, za którą i tak nikt nie chce zapłacić przy sprzedaży, jak miałbym pewny serwis pod nosem, to pewnie znacznie częściej dawałbym nartę na pełny serwis i nie martwił się zbytnio o krawędź, samodzielnie poprawiałbym bym tylko po serwisie diamentami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że to stwierdzenie dotyczy maszyn z dyskami ceramicznymi.

A jak jest z kątami szczególnie bocznymi po obróbce maszyną z taśmą ścierną?

 

Pytam dlatego, że czeka mnie po sezonie zmiana kątów bocznych w jednej parze nart i zastanawiam się, czy robić to ręcznie (już to robiłem, ale narty nie były prawie nowe... :) ), czy dać do serwisu?

Tadek

 

W zasadzie jak kąt się rozjedzie na maszynie nawet o 0,5 stopnia to nie będzie dramatu. Taśma - w automatach powinna być precyzyjna, dyski - z tego co widzę to w większości maszyn mają opisaną przeze mnie wcześniej ruchomość, więc też są precyzyjne. Jak będzie ręczna maszyna z taśmą to teoretycznie można zepsuć sporo ;) Po sezonie wypadałoby też odświeżyć dół, więc pytanie czy dogadasz się z serwisem i w jakim stanie są narty.  Problemem bywa usunięcie szlifu po maszynie (czasami nie wychodzi, krawędź jest za twarda, pilnik zbyt tępy), więc jeżeli będzie możliwość obróbki tylko dołu to ja bym się zdecydował na taką opcję, a bok ręcznie, tak jak pisał mig :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...