Skocz do zawartości

Opony zimowe jesienią


Iru

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 105
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ja zmieniłem na zimowe dwa tygodnie temu bo jechałem do Zako. Jakoś bardzo potrzebne nie były ale drobny śnieg na drodze zobaczyłem, mimo zupełnie innych prognoz a nawet braku śniegu w Tatrach na 2200m dwa dni wcześniej.

Dzisiaj natomiast zmieniłem zawieszenie na zimowe (seryjne). Może i będzie lepiej ale chwilowo muszę się hamować na zakrętach no i auto wysokie jak koza ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Witam

Sądzę, że za pół wieku zapomnimy o oponach zimowych. Będą tylko letnie-deszczowe.

Pozdrawiam

Za czasów studenckich miałem opony deszczowe. Bardzo miękkie, dawały radę na drodze w zimie. Z parkingiem b ył jedynie problem, czasem trzeba było kocyk podkładać itd. 

 

Teraz moim zdaniem warto zainwestować w zimówkę. Nie tyle się postarzałem, co lepsze są. 

Lepiej się klei do jezdni w warunku przymrozek poranny, kiedy jedziesz do roboty o 6-7 jak przymrozi. 

 

Opona w samochodzie to jest pierwsza i ostatnia linia oporu - na tym nie wolno oszczędzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za czasów studenckich miałem opony deszczowe. Bardzo miękkie, dawały radę na drodze w zimie. Z parkingiem b ył jedynie problem, czasem trzeba było kocyk podkładać itd. 
 
Teraz moim zdaniem warto zainwestować w zimówkę. Nie tyle się postarzałem, co lepsze są. 
Lepiej się klei do jezdni w warunku przymrozek poranny, kiedy jedziesz do roboty o 6-7 jak przymrozi. 
 
Opona w samochodzie to jest pierwsza i ostatnia linia oporu - na tym nie wolno oszczędzać.


Witam

To też kupując ostanie zimówki, studiowałem przez miesiąc testy(głównie ADAC) i wybrałem Continnental. W lecie można sobie pojeździć na bardzo przeciętnej oponie, nawet z małym bieżnikiem( z wyjątkiem deszczu). Ale w zimie dobra opona z dużym bieżnikiem jest nieoceniona. Ważne są amortyzatory. I zbieżność1 Miałem przypadek po wymianie amortyzatorów z przodu. Pytam się mechanika, czy się je w tym modelu ustawia po wymianie zbieżność. Nie, nie ustawia. Trochę dziwne-myślę, bo jednak wpływa to na McPherson`a. Było sucho i specjalnie nic nie czułem przez miesiąc. Pojechałem na Czarny Groń na narty. Padał śnieg i zaczęło mrozić. Droga do Andrychowa pokryła się cienką warstwą lodu. Myślałem, że się rozwalę. Jechałem wolniutko, ale samochód prawie nie słuchał kierownicy. Na drugi dzień pojechałem na stację diagnostyczną i okazało się, że zbieżność jest całkiem rozjechana. Po ustawieniu poczułem się na śliskim, jak dawniej. Na zwróconą uwagę dostałem odpowiedź, że trzeba było sobie zbieżność ustawić. Tak bym zrobił, gdyby nie stanowcze stwierdzenie, że nie.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedz gdzie i w jakich warunkach jeździłeś na tej wielosezonówce? Najłatwiej nas przekonasz. Ja na letniej wczesną zimą wjechałem na Karkonoską Przełęcz. Nie polecam.


Ale co mam napisać? Że od Alaski po Nową Zelandię w Drużynie Pierścienia?

Nie, zwykłe jeżdżenie. Europa. Polska. Przez ostatni rok zrobiłem 30tyś km. Paradoksalnie, śnieg opony widziały tylko w Polsce, podczas urlopów świątecznych (tych Wielkanocnych też, bo Boże Narodzenie w okolicach Zamościa mieliśmy w tamtym roku pięknie białe). Wypad na narty do Krynicy (super "utrzymane" drogi - w zimowym klimacie ;), taki bonus dla kuracjuszy, kto by tam koło Sylwestra zaprzątał sobie głowę odśnieżaniem :D ). Autko szło jak po sznurku. Bo nawet w Andorze, w Pirenejach, w lutym, podjazd do Soldeu na 1700 po super odśnieżonej drodze :)

Bardziej bałem się lata, że auto będzie "pływać", a, paradoksalnie, najwyższe temperatury złapały nas znowu w Polsce, w sierpniu. Nic podobnego. Wszystko w porządku.

W Krainie Deszczowców bez zarzutu. Tutaj zachowanie na mokrym jest najważniejsze.
U nas tylko przymrozki się zdarzają, ala za domem mam spory i stromy podjazd. Ja jeżdżę, komunikacja staje, zamykają szkoły, ludzie do pracy nie przychodzą.
Kupiłem najlepsze (w opiniach i testach) dostępne opony na swoje koła (Vredestein Quatrac 5). Mam duże koła, 18-tki, więc nie było tanio (pewnie jedna opona kosztowała tyle, co nie jeden komplet zimówek).
Po roku ciągle wyglądają bardzo dobrze. Całkiem nieźle jeżeli chodzi o spalanie. Po wymianie końcówek drążków kierowniczych i ustawieniu zbieżności nawet spadło o literek na setkę :)

Kiedyś, w innym aucie, przez około dwa lata jeździłem na Goodyear Vector 4 Seasons (1 gen). W tej grupie - ekstraklasa opon. Podobne warunki. Super! Inne auto miało fabryczne jeszcze (podejrzewam) wielosezonówki. Też OK. Zastanawiam się, czy obecne nie podobnie, bo jak kupiłem to były już masakrycznie wyślizgane.

Generalnie, mam bardzo dobre doświadczenia z wielosezonówkami. W jakichś ekstremach nie przychodzi, i pewnie, nie przyjdzie mi jeździć. Z pewnością nie na codzień. Pewnie 90% kierowców też. Więc po co co pół roku zawracać sobie głowę zamianą?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co mam napisać? Że od Alaski po Nową Zelandię w Drużynie Pierścienia?
Nie, zwykłe jeżdżenie. Europa. Polska. Przez ostatni rok zrobiłem 30tyś km. Paradoksalnie, śnieg opony widziały tylko w Polsce, podczas urlopów świątecznych (tych Wielkanocnych też, bo Boże Narodzenie w okolicach Zamościa mieliśmy w tamtym roku pięknie białe). Wypad na narty do Krynicy (super "utrzymane" drogi - w zimowym klimacie ;), taki bonus dla kuracjuszy, kto by tam koło Sylwestra zaprzątał sobie głowę odśnieżaniem :D ). Autko szło jak po sznurku. Bo nawet w Andorze, w Pirenejach, w lutym, podjazd do Soldeu na 1700 po super odśnieżonej drodze :)
Bardziej bałem się lata, że auto będzie "pływać", a, paradoksalnie, najwyższe temperatury złapały nas znowu w Polsce, w sierpniu. Nic podobnego. Wszystko w porządku.
W Krainie Deszczowców bez zarzutu. Tutaj zachowanie na mokrym jest najważniejsze.
U nas tylko przymrozki się zdarzają, ala za domem mam spory i stromy podjazd. Ja jeżdżę, komunikacja staje, zamykają szkoły, ludzie do pracy nie przychodzą.
Kupiłem najlepsze (w opiniach i testach) dostępne opony na swoje koła (Vredestein Quatrac 5). Mam duże koła, 18-tki, więc nie było tanio (pewnie jedna opona kosztowała tyle, co nie jeden komplet zimówek).
Po roku ciągle wyglądają bardzo dobrze. Całkiem nieźle jeżeli chodzi o spalanie. Po wymianie końcówek drążków kierowniczych i ustawieniu zbieżności nawet spadło o literek na setkę :)
Kiedyś, w innym aucie, przez około dwa lata jeździłem na Goodyear Vector 4 Seasons (1 gen). W tej grupie - ekstraklasa opon. Podobne warunki. Super! Inne auto miało fabryczne jeszcze (podejrzewam) wielosezonówki. Też OK. Zastanawiam się, czy obecne nie podobnie, bo jak kupiłem to były już masakrycznie wyślizgane.
Generalnie, mam bardzo dobre doświadczenia z wielosezonówkami. W jakichś ekstremach nie przychodzi, i pewnie, nie przyjdzie mi jeździć. Z pewnością nie na codzień. Pewnie 90% kierowców też. Więc po co co pół roku zawracać sobie głowę zamianą?

Dla takich jak ty to ideał.
Dla tych co na co dzień po górach zimą się tułają każda odrobina zwiększonej przyczepności się liczy. Nowe wielosezonówki masz pewno lepsze niż ja zimówki po pięciu latach, gdzie bieżnik ok, ale guma stwardniala, a miękka nigdy nie była, bo to nie zwycięzca rankingów Continental tylko Firestone. Ale nowe zimowe
Nokiany w testach porównawczy zjadają w zimowych warunkach każdą wielosezonówkę. I tyle w temacie, lód, śnieg czy błoto. W Anglii wielosezonówka obleci, w Szkocji pewno gorzej. Latem szybciej się zetrze. Rozważalem ich zakup, poszedłem w prawie topowe zimówki. PS. Conti miękka, szybko się ściera, przynajmniej letnia. Jeżdżę 45k km, trzema autami, jak Trzy Wieże... od Woli Wysokiej po Niski Zamek;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba przekładać co pół roku opon. Wystarczy drugi komplet felg stalowych, który nie kosztuje fortuny, a przy zakupie nowego auta drugi komplet kół zimowych na alusach też da się wynegocjować w cenie stalowych. Wówczas nie trzeba w pik sezonie stać w kolejkach do wymiany opon. Można to zrobić samemu, nie należy jedynie zapominać o wyważeniu kół, które można zrobić zanim spadnie pierwszy śnieg i wszyscy sobie przypomną o wymianie kół na zimowe. Nikt nie pisze o wyważaniu, a jest ono bardzo ważne dla komfortu prowadzenia auta i co pół roku jest okazja by przy okazji wymiany kół również to zrobić. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jazdę w Anglii to letnie spokojnie wystarczają. Tutaj nikt zimówek nie zakłada, a wielosezonówki ma, gdy fabrycznie założone. Na narty latają, albo pociągami jeżdżą.
Ja kupiłem specjalnie, mając w głowie, że pewnie trafi mi się jazda po ośnieżonych drogach w górach podczas wypadów na narty. I tej jazdy było nawet więcej niż się spodziewałem (chociaż może nie koniecznie w tych spodziewanych miejscach). Super się spisywały :) Kilka nawet ciekawych sytuacji było.
Ale co najważniejsze, bardzo dobrze przez resztę roku się spisują, na suchym czy mokrym.
A z tego, co słyszę od rodziny to pogoda nie różni się już w Polsce, od tej w Zjednoczonym Królestwie. W Zamościu to może z dwa czy trzy dni śniegu czy brei mieli raptem dotąd. Narazie nie widać perspektywy na więcej. A nawet jeżeli... Warto specjalnie na to zimówki zakładać? Nawet, jeżeli ktoś, jak my, jeździ w góry na narty? Pod stok nie podjedzie? Ja podjeżdżałem. Nawet, gdy ktoś przede mną ześlizgiwał się na mnie i trzeba było odbijać na chodnik by ominąć i uniknąć kolizji (może miał letnie, czy sliki ;) ). A jeżeli ta opona traci te zimowe właściwości po dwóch czy trzech latach, to tym bardziej po co? Szkoda i czasu i kasy na dwa komplety (nawet z felgami). No ale co warsztaty oponiarskie miałyby do roboty (u mnie za to niektóre nie zamieniają opon, jeżeli nie kupione u nich). I co producenci na to?
Jak pisałem, 90% kierowców nie uświadczy ekstremalnych sytuacji,gdzie nie tylko zimówki, kolce czy łańcuchy by się przydały, ale i odpowiednie auto :)

Oby nasze opony i auta bezpiecznie nas dowoziły na narty :) Wesołych Świąt :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szczyrku mam 200 m stromego podjazdu, po którym w czasie odwilży spływa woda i robi się lodowisko. Choćby dla tych 200 metrów opłaca mi się przekładanie kół. Raptem cała operacja zajmuje mi 15 minut. Tyle może trwać w zimie zakładanie łańcuchów i to za każdym razem gdy będę chciał podjechać pod drzwi od garażu. Byłem w ubiegłym tygodniu w Szczyrku i na zimówkach i z pseudo napędem 4x4 nie miałem żadnych problemów z podjazdem. Kierowca który miał mi dostarczyć materiały do łazienki, jak mu powiedziałem jak wygląda podjazd, zrezygnował z dostawy, chociaż warunki nie były jeszcze ekstremalne. Trochę lodu przyprószone świeżym śniegiem. Dwa komplety opon to dwukrotnie dłuższy okres jazdy na letnich. Jeżeli ktoś jeździ niewiele i głównie po mieście gdzie służby drogowe dają radę, może uznać to za ekstrawagancję. U mnie wymieniam zarówno letnie jak i zimowe opony średnio co 4-5 lat w obu posiadanych autach. Cena za zimówki jest tylko nieznacznie wyższa niż za letnie. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, jeżeli ten ekstremalny odcinek pokonujesz bardzo często i wiesz, że inaczej byłaby trudno. Z pewnością pomaga też ten napęd 4x4 (ale dlaczego "pseudo"? Blokuje napęd na wszystki 4 koła przecież, zmniejsza ryzyku poślizgu, poprawia trakcję. W takim aucie nikt nie potrzebuje reduktora, czy blokady mechanizmów różnicowych, o odpowiednim zawieszeniu nie wspominając).
I jeżeli opony i felgi są tanie. Chociaż pewnie i tak sumując, droższe niż dobrej klasy wielosezonówki. U mnie nie dość, że opony drogie (letnie, zimowe i wielosezonowe) to na zimę powinienem kupić mniejsze felgi, bo na te, co mam, producent auta nie przewiduje używania łańcuchów. W razie czego - "skarpety" :) .
Ciągle widzę więcej pozytywów w wielosezonówkach niż w wymianie opon co sezon.
Ale nie przekonanych pewnie nikt nie przekona. Ja nawet nie próbuję. Pisałem już pewnie, że podczas zjazdów rodzinnych, tradycyjnie, musi być pogadanka o naszych autach. I przy pierwszej flaszce wszyscy chwalą te swoje dieslowskie VW czy Skody, a przy drugiej zaczyna się litania, kto ile wydał na naprawy. U nich pokutuje fama 1.9TDI, ja biorę tylko japońskie, benzyniaki i tylko z łańcuchem rozrządu (nawet na wymianie tego skąpię - na serio w poprzednim wcieleniu musiałem być Szkotem :D ). I właściwie nie mam czym się "chwalić" - zepsutym radiem? Mazda trochę zawiodła rdzą, i jednym silnikiem, który brał olej. Ale tylko w jednej serii, bo z innym silnikiem w takim samy aucie tego problemu nie było.
Ale i tak w rodzinie nikt nie "zaryzykuje" odmiany. Może czasami kupią benzyniaka do zagazowania. Oczywiście fanaberie takie, jak hybrydy to odsądzają od czci i wiary. Cóż, Ruskie w zeszłym tygodniu dokopali się na Arktyce do jakichś mega złóż - przecież za darmo tego nie rozdadzą, i lobby zrobi swoje (ale kropla Tesli czy Mirai Toyoty drąży skałę :) ).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, jeżeli ten ekstremalny odcinek pokonujesz bardzo często i wiesz, że inaczej byłaby trudno. Z pewnością pomaga też ten napęd 4x4 (ale dlaczego "pseudo"? Blokuje napęd na wszystki 4 koła przecież, zmniejsza ryzyku poślizgu, poprawia trakcję. W takim aucie nikt nie potrzebuje reduktora, czy blokady mechanizmów różnicowych, o odpowiednim zawieszeniu nie wspominając).
I jeżeli opony i felgi są tanie. Chociaż pewnie i tak sumując, droższe niż dobrej klasy wielosezonówki. U mnie nie dość, że opony drogie (letnie, zimowe i wielosezonowe) to na zimę powinienem kupić mniejsze felgi, bo na te, co mam, producent auta nie przewiduje używania łańcuchów. W razie czego - "skarpety" :) .
Ciągle widzę więcej pozytywów w wielosezonówkach niż w wymianie opon co sezon.
Ale nie przekonanych pewnie nikt nie przekona. Ja nawet nie próbuję. Pisałem już pewnie, że podczas zjazdów rodzinnych, tradycyjnie, musi być pogadanka o naszych autach. I przy pierwszej flaszce wszyscy chwalą te swoje dieslowskie VW czy Skody, a przy drugiej zaczyna się litania, kto ile wydał na naprawy. U nich pokutuje fama 1.9TDI, ja biorę tylko japońskie, benzyniaki i tylko z łańcuchem rozrządu (nawet na wymianie tego skąpię - na serio w poprzednim wcieleniu musiałem być Szkotem :D ). I właściwie nie mam czym się "chwalić" - zepsutym radiem? Mazda trochę zawiodła rdzą, i jednym silnikiem, który brał olej. Ale tylko w jednej serii, bo z innym silnikiem w takim samy aucie tego problemu nie było.
Ale i tak w rodzinie nikt nie "zaryzykuje" odmiany. Może czasami kupią benzyniaka do zagazowania. Oczywiście fanaberie takie, jak hybrydy to odsądzają od czci i wiary. Cóż, Ruskie w zeszłym tygodniu dokopali się na Arktyce do jakichś mega złóż - przecież za darmo tego nie rozdadzą, i lobby zrobi swoje (ale kropla Tesli czy Mirai Toyoty drąży skałę :) ).

Cześć

Wiadomo, że przyszłość ( w tym momencie) to tylko wodór. Kto myśli inaczej jest idiotą, ale nie poisz takich skomplikowanych postów bo ciężko się identyfikować jak obiegowe bzdury kończą się wspaniałym finałem.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Warto specjalnie na to zimówki zakładać? Nawet, jeżeli ktoś, jak my, jeździ w góry na narty? Pod stok nie podjedzie? Ja podjeżdżałem

 


Tak warto mieć 2 komplety i nawet nie warto się nad tym zastanawiać. Z tego co wnioskuje masz auto kilka razy droższe niż moje a szkoda Ci kasy na opony? Lepiej to wydać na polerowanie lakieru?  Mając 2 komplety na co dzień masz statystycznie lepszą o XX% przyczepność a  więc mniejsze szanse na wypadnięcie z drogi, lepsze hamowanie czy  większe szanse ominięcie "Łosia"  (niekoniecznie zwierza). Procent ten drastycznie się zwiększa podczas zastosowań narciarskich. Czy podjedziesz pod stok? Jeśli nigdy nie utknąłeś to znaczy że masz auto 4x4 i/lub rzadko jeździsz po stromych i słabo utrzymanych podjazdach. Zapraszam ośką na Stożek w WIśle*, szczególnie z samego rana. Polecam też wycieczki między Istebną a Zwardoniem zaraz po opadzie mokrego śniegu.  Ja mimo topowych zimówek często walczę na podjazdach - zdarzało się utknąć nawet na wyjeździe z podwórka na kwaterze. Pod Złotym Groniem bardzo często można też zaobserwować nowe SUVy lezące w rowie a to akurat płaski odcinek dojazdu.

Przykładowo w drugie święto (tego roku) jechałem na Stożek w Wiśle ze Szczyrku. Na Salmopolu czarny suchy asfalt a podjazd na Stożek - wodny lód na wielu odcinkach. Dziś przez 15min odkopywałem auto (łopatą) żeby z pod Stożka wyjechać a zimy specjalnej nie ma.

 

 

Wiadomo, że przyszłość ( w tym momencie) to tylko wodór. Kto myśli inaczej jest idiotą,

 

Kto uważa, że przyszłość to tylko: "cokolwiek" jest idiotą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na naszym terenie czyli okolice Bielska, Żywca, Wisły, itp nie ma opcji żeby sobie dać radę bez dobrych zimówek. Pomijam już podjazdy pod przełęcze typu Przegibek czy Salmopol. Większość ulic nawet w Bielsku po opadzie śniegu jest mało przejezdna a poza tym tu wszędzie góra - dół. Ja mam drugie felgi stalowe o dwa numery mniejsze niż letnie alu a opony zimowe o 20mm węższe niż letnie i tak jest w mojej ocenie najlepiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Na Przegibku nigdy nie byłem. Salmopol i Kubalonka jak na razie zawsze bez większych problemów. Chyba z racji dużego ruchu są dobrze utrzymane. Gorzej na bardziej lokalnych podjazdach. Ja mam felgi zimowe rozmiar mniejsze i węższe też o 20mm ale chyba dalej za szerokie na zimowe warunki - za to na asfalt za wąskie ;) Największą zmorą jest jednak nie wyłączana kontrola trakcji, ona znacznie utrudnia podjazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Przegibku nigdy nie byłem. Salmopol i Kubalonka jak na razie zawsze bez większych problemów. Chyba z racji dużego ruchu są dobrze utrzymane. Gorzej na bardziej lokalnych podjazdach. Ja mam felgi zimowe rozmiar mniejsze i węższe też o 20mm ale chyba dalej za szerokie na zimowe warunki - za to na asfalt za wąskie ;) Największą zmorą jest jednak nie wyłączana kontrola trakcji, ona znacznie utrudnia podjazdy.


Ja dziś bokiem mimo dobrych zimowek, na esce ze Zdiar, ciut za szybko. No i jeden kłopotliwy powrót i podjazd z wycieczki w stronę Gliczarów Dolnego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Przegibku nigdy nie byłem. Salmopol i Kubalonka jak na razie zawsze bez większych problemów. Chyba z racji dużego ruchu są dobrze utrzymane. Gorzej na bardziej lokalnych podjazdach. Ja mam felgi zimowe rozmiar mniejsze i węższe też o 20mm ale chyba dalej za szerokie na zimowe warunki - za to na asfalt za wąskie ;) Największą zmorą jest jednak nie wyłączana kontrola trakcji, ona znacznie utrudnia podjazdy.

 

Tak z ciekawości, co to za auto gdzie nie można wyłączyć kontroli trakcji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z ciekawości, co to za auto gdzie nie można wyłączyć kontroli trakcji?

 

Colt CZT, bez grzebania w kablach nie wyłączysz.

 

 

Ja dziś bokiem mimo dobrych zimowek, na esce ze Zdiar, ciut za szybko

 

Ja wyleciałem ok. tydzień temu na drugi pas na podjeździe na Salmopol, też ciut za szybko i był fragment oblodzony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiochu, jak pisałem, na takie warunki, w jakich Ty jeździsz na codzień, lub często, ma "szansę" z 10% kierowców.

I jak piszesz, czasem nawet te zimówki nie pomagają wtedy.

A auto raczej mam budżetowe (CRV 3 gen) a i tak opony wybrałem najlepsze, jakie były w rankingach, testach i opiniach użytkowników. Nie kalkulowałem, chociaż kosztowały od groma kasy (w sumie komplet 1/10 tego co zapłaciłem za swoje auto). Spisują się super, a patrząc na prognozy pogody to w tym roku raczej nie uświadczą warunków z tamtego roku.

Tak, warto kupować dobre opony wielosezonowe.

 

Problem raczej w tym "ciut za szybko" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiochu, jak pisałem, na takie warunki, w jakich Ty jeździsz na codzień, lub często, ma "szansę" z 10% kierowców.
I jak piszesz, czasem nawet te zimówki nie pomagają wtedy.
A auto raczej mam budżetowe (CRV 3 gen) a i tak opony wybrałem najlepsze, jakie były w rankingach, testach i opiniach użytkowników. Nie kalkulowałem, chociaż kosztowały od groma kasy (w sumie komplet 1/10 tego co zapłaciłem za swoje auto). Spisują się super, a patrząc na prognozy pogody to w tym roku raczej nie uświadczą warunków z tamtego roku.
Tak, warto kupować dobre opony wielosezonowe.
 
Problem raczej w tym "ciut za szybko" :)


Nigdy nie wiesz czy musisz zredukować, zwolnic. To mądrość post factum. Przecież się nie zatrzymasz. Choć dziś zjeżdżając z Gliczarów redukowalem do krótkiej jedynki nawet.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak po jakimś dwudniowym opadzie zamknęli NY na kilka dni. Dosłownie zamknęli. Autostrady odcięte itp.. Po NY mogły poruszać się tylko samochody policji i karetki medyczne. Zresztą zaparkowane auta były zasypane równo ponad dachy więc i tak nie byłoby jak ruszyć, ani potem gdzie zaparkować. Masa zakładów pracy, dużych sklepów nieczynne z powodu nieodśnieżonych i  zasypanych metrowym śniegiem parkingów. Potem kilka dni wywozili śnieg z miasta. Początkowo wrzucali go do Rzeki, ale się okazało, że chemia którą lano ulice zagraża wodzie itd... To był początek zim w okolicy NY. Wcześniej w lutym graliśmy w tenisa na świeżym, a śniegu spadało zimą kilka cm i trzymał się on kilka dni, więc nie mieli sprzętu do odśnieżania, tak jak np. w Chicago, czy w Toronto.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...