Skocz do zawartości

Nasze narciarskie zwyczaje żywieniowe - czyli co faktycznie jemy na wyjazdach?


Dany de Vino

Rekomendowane odpowiedzi

...niestety tak już mam, mimo iż jestem typowym amatorem. Nigdy nie przetrenowałem w żadnym klubie narciarskim ani minuty, a jednak jazda taka bardziej spacerkowa... stanowczo nie dla mnie. Lubię szybkość, pracę mięśni, wysiłek itp... Nigdy nie zdarzyło mi się zderzenie z inną osobą (na stoku - bo w hokeju, który kiedyś trenowałem, oczywiście tak). Po prostu, sprawdzam dokładnie sytuacje i za mną i przede mną, a przede wszystkim, nigdy nie jadę "na wariata".  Pozdrawiam.   

mysle, ze dobrze by Ci sie jezdzilo z nami..

 

dla mnie jazda bez popychania granicy ryzyka prowadzi do narciarskiej "smierci klinicznej" - tzn zaczynasz jezdzic na pol gwizdka wobec tego umiejetnosci nie sa  testowane, zaczynasz unikac bardzo trudnych warunkwo.stokow,  i tak w kolko…nazywam to  narciarstwem typu Krol/owa hali Szrenickiej - takie isiby czasami dobrze wygladaja wlasnie na Hali, ale  w prawdziwym terenie - d…… (Mitku to nie do Ciebie)


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Nic ,na stoku nic nie jem ale nie dlatego ,że nie chcę ,tylko jak mam upychać kieszenie jakimiś kanapkami to jak balon wyglądam i nie wiem co gdzie jest ,wszystko mi się miesza z tymi kanapkami ,portfel,klucze ,pomadka ,krem,okulary ,szmatka do gogli i sam nie wiem co jeszcze ,wolę już nic nie zbierać a bardzo chce mi się pić ,trudno wolę nie pić jak wozić ze sobą,.Na kwaterce też dość cienko ,jak mam wozić ze sobą cały plecak weków ,puszek,wody mineralnej ,soli,makaronów toż to waży z tonę ,tyle ruchów dla 2 czy trzech obiadokolacji ,biorę 4 zupki Amino ,pół chleba ,serek topiony i już ,trudno wychodzę z założenia ,że nawet gdybym nie jadł przez te kilka dni nic to i tak przeżyję ,zawsze coś tam skubnę więc nie będzie tak najgorzej .


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...narciarstwo przy wyciągowe jakiego uczestnikami jest większość tu dyskutujących

w zasadzie nie wymaga żadnego, większego wysiłku ....  ten 'wysiłek' to tylko zbiór krótkich i bardzo krótkich interwałów

oddzielonych od siebie , bardzo ale to bardzo długimi przerwami 

do tego ten interwał (jazda) nie generuje jakieś ponadnormatywnego wysiłku

można to porównać (jeśli już) do szybkiego dobiegnięcia na przystanek by zdarzyć na autobus  

.... dlatego nie jest tu potrzebna jakaś specjalna dieta

czy uwarunkowania żywieniowe w sensie sportowym 

wystarczą nasze zwyczaje żywieniowe ... plus baton w kieszeni :)

 

wysiłek , ciut większy, pojawia się gdy mamy do czynienia ze zjazdami 

4-5 km i dłuższymi ....

ale i to nie jest powodem by zmieniać dietę i przyzwyczajenia

... nie dotyczy to picia

organizm winien być zawsze odpowiednio nawodniony

 

bardziej zwróciłbym uwagę na ubiór ... najczęściej on jest przyczyną

częstych odpoczynków w knajpach

albo jest za zimno .... albo co gorsze i częstsze, za gorąco - co w efekcie powoduje wyziębienie

wystarczy popatrzeć jakie 'parawoziki' wchodzą do knajp

 

pozdrawiam

jarek

 

 

Hola, hola Panie!

 

Dziś już mało kto biega za autobusem a uczestnicy narciarstwa przywyciągowego jak je nazywasz, w większości nie przeżyli by zjazdu z 4-5 kilometrowej trasy a taka 1000-1500m ma prawo wywoływać na nich siódme poty.

Ubiór powoduje przegrzanie? A pewnie być może tylko jak się ubrać kiedy to właśnie "narciarstwo interwałowe gdzie na skutek miernej kondycji i niedostatków technicznych, nadmiaru ciała i wysokiego ciśnienia przegrzewasz się by później statycznie marznąć w oczekiwaniu na następny zjazd?

 

Masz jakiś złoty środek?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Masz jakiś złoty środek?

 

mam ...

należy się ubierać tak, by cały czas być na granicy komfortu termicznego (bardzo indywidualna rzecz)

wówczas nie ma problemu z przegrzaniem przy wysiłku

a jadąc do góry ,wystarczy na kanapie zamknąć osłonę ... a jak jej brak lub jedziemy orczykiem

skrzyżować ręce na piersiach ...

 

a jeśli u kogoś 1000-1500 m zjazd wywołuje siódme poty, to warto popracować nad technika i umiejętnościami

bo wcześniej czy później zapalenie płuc murowane

:)

 

jarek

 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

        No, widzę że moderatorzy zwarli szyki! Dobra. A jednak trochę radości sprawiło mi to porównanie użyte przez Mitka z tym "szybkim dobiegnięciem do autobusu". Weźmy taki przykład: dobiegnij szybko do autobusu, tak powiedzmy 100-150m. Potem usiądź na ławeczce i odpocznij z 15 minut (interwałowo) i tak ze 30 parę razy w ciągu 5 godzin. I tak przez siedem dni. Potem się zważ. 

       Wiem, wiem, że dla Mitka jako zawodowca to pewnie pestka, że aż nawet próbować nie warto, ale dla przeciętnego mieszczucha łatwo może się okazać, że lekko nie jest.    

                              Pozdrawiam.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jeśli u kogoś 1000-1500 m zjazd wywołuje siódme poty, to warto popracować nad technika i umiejętnościami

bo wcześniej czy później zapalenie płuc murowane

:)

 

jarek

Dlatego lubię długie trasy ,bo na takich krótkich mi palce odmarzają,nawet się rozgrzać nie da


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam ...

należy się ubierać tak, by cały czas być na granicy komfortu termicznego (bardzo indywidualna rzecz)

wówczas nie ma problemu z przegrzaniem przy wysiłku

a jadąc do góry ,wystarczy na kanapie zamknąć osłonę ... a jak jej brak lub jedziemy orczykiem

skrzyżować ręce na piersiach ...

 

a jeśli u kogoś 1000-1500 m zjazd wywołuje siódme poty, to warto popracować nad technika i umiejętnościami

bo wcześniej czy później zapalenie płuc murowane

:)

 

jarek

 

No i spoko wodza ;)

 

Mniej więcej tak robię bo nie lubię się grzać przy gimnastyce, to strasznie wydajność człowiekowi obniża i odechciewa się wszystkiego.Nie jestem duża, nie mam nadciśnienia i o ile orczyk jest dla mnie w porządku to już na kanapie wychładzam się, szczególnie jeśli dojdzie oczekiwanie w kolejce. Ręce mogę skrzyżować na piersi a co z resztą ? 

 

I tu wchodzę na temat żywienia - jeśli wspominam o  posiłkach rozgrzewających po nartach to się ze mnie chłopaki śmieją  :(


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

temat jest niezwykle złożony 

- rada Jarka o krzyżowaniu rąk na piersi znakomita ! - ale nie wspomniał , o jaki rozmiar biustu chodzi ( ja reprezentuję - o dziwo - tzw. zerówkę)

- ubierając się na stok patrzę na termometr - jeśli rano jest powiedzmy -5 to proste : podkoszulka termiczna marna/ cieniutka tak bardziej znaczy , koszulka z długim rękawem i kurtką typu ( w moim wydaniu ) a la softshell :D

i cały dzień radości jest :D

a wieczorem prawie na rękach chodzę , bo nogi tak jakoś nie za bardzo 

a jutro repeat

- jeśli się alkohol - co oczywiste - przyplącze - to wszelkie w/w wywody mogą być w dowolny sposób zmodyfikowane 

... itepe ...itede ...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie ma co się dziwić Jarek jak ludzie nie szukają dobrego praktycznego narciarskiego ubioru tylko parametrów, które do niczego - przy działalności jaka prowadzimy - rekreacja stokowa - nie są potrzebne.

niestety to prawda ...

 

ubiór to bardzo indywidualna rzecz ...

i radzenie w opcji kategorycznej jest nieporozumieniem ... co najwyżej można pokusić się o opis własnych doświadczeń

przykład ? ...

jeśli rano jest powiedzmy -5 to proste : podkoszulka termiczna marna/ cieniutka tak bardziej znaczy , koszulka z długim rękawem i kurtką typu ( w moim wydaniu ) a la softshell

 

ja przy takiej temp. gdybym przywdział powyższy zestaw ... bym się ugotował w pierwsze 1,5 godziny 

- koszulka na krótki rękaw i cienka kurtka w zupełności mi wystarcza

około południa tylko otworzyłbym na max wywietrzniki

 

warto poznać siebie ... zanim się wyda niepotrzebne masę kasy

tylko dlatego że, u kogoś coś zadziałało

... warto też wziąć pod uwagę proste uwarunkowania

np. to że, temp -10 C na wysokości powiedzmy 2 tyś czy 3 tys n.p.m.

nie jest tak odczuwalnie niska jak na wysokości 273 n.p.m (na tym poziomie mieszkam na stałe)

czynnikiem różnicującym nasze odczucia jest .... wilgotność

dlatego w górach jest nam .... cieplej

 

problemem jest również to , że sami nie wiemy jak reaguje nasz organizm na różnice ciśnienia

- osoby mające na co dzień niskie ciśnienie mają co do zasady problem 

z utrzymaniem potrzebnej im temp. przebywając na wysokości 2 i więcej tyś. n.p.m 

(mam doświadczenie , choćby z moją żoną )

itd. , itd. , itd. ...

 

jedzenie ?

jak rzekł Witek ... dla większości to urlop, ferie , odpoczynek

więc nie ma co sobie zawracać głowy dietami sportowymi ...

 

jeśli już ... to należałoby takowe , odpowiednie odżywianie

zacząć na długo przed wyjściem na stok ... oczywiście połączone z odpowiednim rodzajem ruchu 

przygotowującego do nartowania

i do tego serdecznie zachęcam ...

:)

 

jarek


Użytkownik jark edytował ten post 09 luty 2015 - 13:11

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

... warto też wziąć pod uwagę proste uwarunkowania

np. to że, temp -10 C na wysokości powiedzmy 2 tyś czy 3 tys n.p.m.

nie jest tak odczuwalnie niska jak na wysokości 273 n.p.m (na tym poziomie mieszkam na stałe)

czynnikiem nieróżnicującym nasze odczucia jest .... wilgotność

dlatego w górach jest nam .... cieplej

 

problemem jest również to , że sami nie wiemy jak reaguje nasz organizm na różnice ciśnienia

- osoby mające na co dzień niskie ciśnienie mają co do zasady problem 

z utrzymaniem potrzebnej im temp. przebywając na wysokości 2 i więcej tyś. n.p.m 

(mam doświadczenie , choćby z moją żoną )

itd. , itd. , itd. ...

 

 

Czy dobrze rozumiem?

Ponieważ jest powietrze suchsze to powinno mi być cieplej /zrozumiałe/ ale ponieważ mam niskie ciśnienie to będzie mi zimniej /tu nie wiem czy dobrze pojęłam przekaz/?  

 

 

 

jeśli już ... to należałoby takowe , odpowiednie odżywianie

zacząć na długo przed wyjściem na stok ... 

 

Zgadza się. Na stoku, na wyjeździe nie grymaszę bo nie czas i nie miejsce. 

Jak mogę wybieram ciepłą zupę, jak nie mogę to i obrzydliwa kiełbachę z budy wciągnę /o matko jedyna jaka wstrętna była ale zjadłam/ i pączkiem z biedry w drodze powrotnej poprawię /na "trzeźwo" bym nie zjadła/.

I ciepła herbata bo woda na stoku nie wchodzi. No nie wchodzi i już.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciuteńkę off topu (ale o jedzeniu). Końcówka komunizmu. W sklepach na półkach ocet i paprotki. Akurat pracowałem gościnnie w W-wie i przemieszkiwałem u mojego stryja w jego domku na jednym z osiedli w Łomiankach. Staś zdobył gdzieś jakimś cudem 0.5kg kiełbasy Zwyczajnej. Chleb ciągle jeszcze był. Szykowaliśmy się na prawdziwą ucztę! No, niestety.... mimo iż byliśmy naprawdę głodni, nie dało rady. Stryj, człowiek doświadczony życiowo powiedział, że nic tam i damy radę. Wrzucił kiełbasę na wrzątek. Po 20 minutach gotowania zrobiliśmy drugie podejście. Znowu klęska. Stryj nie był z tych co się byle czym dadzą zniechęcić. Wyszliśmy do ogródka, rozpaliliśmy ognisko i nadzialiśmy kiełbaskę na patyki. Teraz już się musi poddać i Ją pożremy. Nie wiem z czego Oni Ją robili, ale naprawdę się nie dało. Cały czas kibicowała nam wiernie suczka-przybłęda imieniem Gryzia. Piesek wychowany na diecie stricte śmietnikowej i cwany jak mało kto w okolicy. Widziała co się święci więc kiełbaski na żadnym etapie obróbki nie spuszczała z oka. No i Ją w końcu dostała! Rzuciła się do miski jak wygłodzona pantera, wzięła w pysk, przegryzła... i zrobiła minę której nigdy nie zapomnę (niech mi nikt nie wmawia, że psy nie potrafią robić min), następnie wypluła kiełbasę, odwróciła się dupą do miski i demonstracyjnie poszła się położyć na wyrko. Od tej pory, jak już nie ma wyjścia i jestem zmuszony przez okoliczności zjeść tak zwaną "kiełbaskę z rusztu" poddaję ją najpierw "próbie psa". Jak w okolicy nie widzę psa, nawet nie kupuję kiełbaski i zadawalam się chlebkiem z kawą. Gryzia to był bardzo mądry piesek.  


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Polecam chlebek taki:

http://www.chleb.inf...chleb-powszedni

 

zawinięty w lnianą szmatkę wytrzymuje 12 dni bez problemy (żeby wytrzymał taki czas musiałem zrobić poczwórną porcję :) )

 

takie maje małe uzupełnienie, jakie stosuję:

- zakwas rozmnażam mąką żytnią 2000

- ciasto robię na bazie mąki żytniej 720 i pszennej 650

- zarówno mąkę żytnią jak i pszenną przesiewam przez sito - napowietrzenie i eliminacja grudek

- dodaje odrobinę drożdży piekarskich - wielkość grudki- paznokieć kciuka - zalecane jest to przy ciastach z dodatkiem maki pszennej

- drożdże i sól rozpuszczam w wodzie, ujętej z ogólnej ilości - równomierne rozprowadzenie

- na ostatnie 5-10 minut pieczenia wyjmuję ciasto z formy i dopiekam "do góry nogami"

- wodę stosuje przegotowaną, letnią

 

Przepis jest na tyle precyzyjny - łącznie z ilością wody-że nie przejmuję się niczym tylko wrzucam wszystko do miski i wyrabiam. 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chleb! I 

Nie czarnuszki nie dodaję. Skład i przepis na ten chlebuś jest gdzieś wyżej w tym wątku. Chyba w trzech różnych postach. Jeśli jesteś zainteresowany to musisz poszperać.

                                                                           Pozdr.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są jakieś maszynki do pieczenia chleba. Słyszałem, że fajne, ale... Człowieka nic nie zastąpi! A już z ręką tenisisty! Bezcenne... 

                                                                      Nie leń się i do roboty. :)

                                                                               Pozdrawiam

 

Ps. jak już opanowałem robienie tego chleba, to jak mam "moda" to eksperymentuję dowolnie.  


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Kordiankw, oto moje dzisiejsze wypieki (do opisanego wcześniej składu dodałem 10 łyżek mąki pszennej razowej)

                                       Pozdrawiam

A to mój dzisiejszy wypiek.

Piekę chleb regularnie, jak się kończy zagniatam kolejny, już nie pamiętam kiedy ostatni raz kupowałem gotowe pieczywo. Cały czas eksperymentuję, zmieniam proporcje mąki, gęstość ciasta. Gdy zagniatałem ciasto do momentu, aż to zacznie odchodzić od rąk, to mniej wyrastało i po dwóch dniach chleb był już twardy. Teraz wykładam foremkę gdy ciasto jeszcze klei się do rąk, a formuję je w foremce łyżką maczaną w wodzie. Zauważyłem, że rzadsze ciasto po upieczeniu ma więcej pęcherzyków powietrza w środku i pewnie dzięki temu dłużej zachowuje świeżość, chociaż i tak piekę chleb co drugi dzień. Poza problemami z kręgosłupem, nigdy nie miałem żadnych problemów zdrowotnych, ale od czasu gdy regularnie jem chleb własnego wypieku, to czuję się lepiej a moja waga idzie w dół :).

Załączone miniatury

  • chlebek1.jpg
  • chlebek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...