Skocz do zawartości

Ile godzin jesteście w stanie jeździć na nartach?


bakkz

Rekomendowane odpowiedzi

Mam ochotę, parafrazując jana kovala, i ciągnąc myśl Dany'ego de Vino, zaryzykować stwierdzenie, że wskaźnik BMI w Polsce rośnie wraz ze wzrostem komfortu życia. Cieszy mnie natomiast, że ta mentalność powoli się zmienia i można przyuważyć coraz więcej osób, chcących zadbać o swoje zdrowie. Trzymam za nie kciuki.

 

I znowu to wszystko nie takie proste.

Ludzie ciężko pracują by zdobyć pieniądze których nie mieli ich rodzice. Gdzieś po drodze zapomnieli o sobie. Teraz wyhamowują i próbują coś z tym balastem zrobić ale gwarantuję że w 3 pokoleniu już frak już będzie leżał dobrze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 117
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ciężką pracę rozumiem i bardzo doceniam. Jednak ciężka praca nie musi wiązać się z chorobliwą otyłością. Obżarstwo i lenistwo – tak.

 

Znam zbyt wiele osób, które po powrocie z pracy zasiadają przed telewizorem i przyjmują przeróżne pozycje aż do pory spania. Spędzają w ten sposób prawie drugie tyle czasu, co w pracy. Ten czas, jeśli tylko się chce, da się wykorzystać korzystniej zdrowotnie. Te same osoby twierdzą, że nie mają czasu i przechwalają się swoimi osiągnięciami i swoją sprawnością z lat dziecięcych/młodzieńczych. Szydzą z aktualnego stanu fizycznego młodzieży i wyśmiewają się z ich otyłości. Często mam ochotę pokazać im lustro. Tylko, że nie wypada.

 

My nie chorujemy na otyłość. Nasze społeczeństwo choruje na lenistwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jest jeszcze jeden aspekt tej kwestii. Patrząc szerzej, jeszcze nigdy w historii ludzkość (dotyczy to naszego kręgu kulturowego) nie doświadczyła tak powszechnego i łatwego dostępu do żywności. To "wynalazek" ostatnich 50-60 lat. Jako społeczność nie nauczyliśmy się jeszcze z tej łatwości korzystać. Dlatego prawdą jest, że to głównie sprawa świadomości. Dla mojej teściowej, która jako dziecko przeżyła kilka lat głodu w czasie okupacji niemieckiej, jeszcze do b. niedawna tłuste jedzenie było gwarancją zdrowia rodziny. A nadmierne używanie masła ratunkiem przed gruźlicą, która wybiła sporą część Jej rodziny. Właśnie dlatego, że w US życie jest łatwiejsze (uogólnienie, ale prawdziwe), nawet dla ludzi, którzy nigdy nie "zbrukali" się ani 1 dniem jakiejkolwiek pracy, żarcie i TV jest synonimem dobrobytu. Wiec go zażywają... A że ludzi biednych jest w US (tak jak wszędzie na świecie) więcej niż bogatych, stąd duża liczba opasów uzyskujących nawet oficjalnie status inwalidzki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężką pracę rozumiem i bardzo doceniam. Jednak ciężka praca nie musi wiązać się z chorobliwą otyłością. Obżarstwo i lenistwo – tak.

 

Znam zbyt wiele osób, które po powrocie z pracy zasiadają przed telewizorem 

 

Jeśli przez cały dzień nie jesteś sobie w stanie zorganizować regularnych posiłków to organizm zaczyna ci wariować czy tego chcesz czy nie. Idziesz rano do roboty i przez cały dzień lecisz na adrenalinie i pajdzie chleba albo i batoniku bo w tv mówili..... Wracasz, jesteś wygłodzony. Nie ma Marysi która ci ugotuje.

Jesz byle co a byle czego je się dużo bo tak ono zostało stworzone że nie daje sytości ale za to łaknienie. Siadasz przed telewizorem a tam dowiadujesz się że jakiś kretyński batonik to pełnowartościowy posiłek dla dziecka, jakaś słodka papka budyniowa dla dzieci to coś czym powinny babcie karmić wnuków jak tylko ci staną w progu a najlepsze to że w kartonie soku jest ukrytych ileś tam tych pomarańczy. A co z tym błonnikiem ja się pytam?

 

Jeśli chodzi o lenistwo to jestem wzorcowym przykładem że najbardziej rozleniwione lenistwo nie wpływa na kilogramy.

Ale może chodzi o to że ja łakomczuch jestem i byle czego do ust nie włożę? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o lenistwo to jestem wzorcowym przykładem że najbardziej rozleniwione lenistwo nie wpływa na kilogramy. 

Bardziej przypisywałbym to doskonałej przemianie materii i ewentualnie nadczynności tarczycy lub innemu schorzeniu. To, co wprowadzisz do organizmu musi zostać przetworzone, zmagazynowane, spalone lub wydalone. Możesz jedynie się cieszyć, że przy przypisywanym sobie lenistwie nie przybierasz kilogramów, jeśli przyjmowane przez Ciebie ilości pożywienia przekraczają zapotrzebowanie kaloryczne Twojego organizmu. :)

 

Tylko nie wiem, czy jest to rzeczywisty powód do dumy.  :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, jeśli przyjmowane przez Ciebie ilości pożywienia przekraczają zapotrzebowanie kaloryczne Twojego organizmu. :)

 

Tylko nie wiem, czy jest to rzeczywisty powód do dumy.  :rolleyes:

 

A kto powiedział że jem więcej niż zużywam? Po prostu jem tylko na prawdę smaczne. Nie kupuję przetworzonej paszy a prawdziwe jedzenie potrafi dobrze sycić. I jem wtedy kiedy jestem głodna. Tylko wtedy naprawdę można docenić pełen smak potrawy.

Tyle że mam komfort że mogę sobie pozwolić na takie dyrdymały. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słodkie tłuścioszki to Ty dopiero zobaczysz za te 20-30 lat jak 'podrosną" obecne nastolatki - zatęsknisz do obecnego stanu. A z zamożnością to raczej racji nie masz bo Amerykanie to czołówka światowych grubasów i jednocześnie dochodów   Myślę, że to jednak wzorce kulturowe są.

 

pozdro

Wiesiek

No wzorce to są napewno :D :D :D sorki za offtopa...wątek bardzo ciekawy....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wujot, ten amerykański przykład jest bardzo nietrafiony. Tamtejsza rzeczywistość jest dokładnie (o 180 stopni) odwrotna. Opasy to klasa najuboższa. Ta żyjąca na koszt państwa. Nie mająca żadnych aspiracji, wykształcenia itp... Żrą chipsy, solono - pierzone orzeszki, zapijają kokakolą i piwem. Klasa wykształcona, dobrze zarabiająca lub po prostu bogata, dba o siebie w sposób rzadko u nas spotykany. Ludzie bogaci zatrudniają za spore pieniądze dietetyków. Wśród ludzi zamożnych tłuścioch to wielka rzadkość.
Co do ułatwień w sporcie, nadal mam wątpliwości (nie mając najmniejszych pretensji do nart taliowanych). Po cholerę się pocić na boisku piłkarskim, jak można by po prostu joystickiem? Po co doprowadzać się do stanu skrajnego nieraz wyczerpania fizycznego na korcie tenisowym? Można to samo...(są już coraz lepsze joysticki). Ja sport uprawiam dla satysfakcji czerpanej z pokonywania trudności, przesuwania granicy własnych możliwości i odporności organizmu, tych nieprzyzwoitych endorfin itd...itp... Nie wiem jak to brzmi w Waszych uszach, ale zawsze tak miałem. Sport to przede wszystkim zwycięstwo nad własnymi słabościami. Moje zwycięstwo, a nie zwycięstwo techniki, która usunie wszelkie trudności z dyscypliny, którą uprawiam. Ale oczywiście również bez żadnej ortodoksji - w tenisa nie gram drewnianą rakietą, ale też nie tęsknię do rakiety tak technicznie zaawansowanej, że jakbym nie klepnął to tak czy inaczej winner. Bo gdzie wtedy cała zabawa?
Tak samo jak nie wynajmę człowieka, żeby za mnie pojechał w Alpy, odwalić całą tę męczącą robotę na nartach.
Pozdrawiam serdecznie.

Rakieta tak technicznie zaawansowana, że jakbyś nie "klepnął" to winner? Chyba na konsoli. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

generalnie zgoda, ale to nie jest tak do końca, że sprzęt zawodniczy czy nawet amatorski technicznie wyrafinowany ułatwia nam uprawianie sportu.
Podałeś dwa przykłady - pozostanę w tym zakresie.
Rakieta tenisowa - zapewniam Cę, że jeśli wziąłbyś do ręki oryginalną rakietę np. mojego idola tenisowego - Nadala (Babolat Aeoro Pro Drive - sam taką gram, ale oczywiście wersja cywilna) to  prawdopodobnie grałoby ci się trudniej niż taką samą ale sklepową. Oczywiście myślę o "grze" a nie odbijaniu,,,,
 
Podobnie przecież jest i z komórkami w narciarstwie - to nie jet tak, że jak ktoś kupi komórkę to od razu jest super narciarzem (no, chyba że myślimy o komórce typu smarfon ;) )
 
I ja też wolę się sam namęczyć na korcie czy stoku - mało tego, jeszcze za to płacę, i to nie mało :D


A skąd wiesz, jak się gra jedną z rakiet Rafy? Dostałeś po turnieju?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz, jak się gra jedną z rakiet Rafy? Dostałeś po turnieju?

Nie, nie grałem zawodniczą rakietą.
Z tego co wiem, to sa one przygotowywane pod zawodnika, wyważane zgodnie z jego upodobaniem. Cywilne rakiety (podobnie jak narty sklepowe) mają podobne malowanie jak rakiety zawodników, ale to nie te technologie. Zauważ, że rakieta Babolat Aero Pro Drive w jednym sezonie potrafi mieć dwa a nawet więcej szat graficznych (np, na PG - była czerwona, na Wimbledon - zielona). Oczywiście również Rafa grywa różnymi kolorystykami - ale z tego co wiem od trenera to od kilku lat Rafa gra tą samą wersją rakiety, zmienia się tylko kolorystyka.

 

Ale jedno jest pewne - dobry zawodnik zagra każdą rakietą na podobnym poziomie (podobnie jest z nartami), natomiast nam żadna rakieta (ani narty) nie wystarczą, by podnieść swój poziom w dużym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie grałem zawodniczą rakietą.
Z tego co wiem, to sa one przygotowywane pod zawodnika, wyważane zgodnie z jego upodobaniem. Cywilne rakiety (podobnie jak narty sklepowe) mają podobne malowanie jak rakiety zawodników, ale to nie te technologie. Zauważ, że rakieta Babolat Aero Pro Drive w jednym sezonie potrafi mieć dwa a nawet więcej szat graficznych (np, na PG - była czerwona, na Wimbledon - zielona). Oczywiście również Rafa grywa różnymi kolorystykami - ale z tego co wiem od trenera to od kilku lat Rafa gra tą samą wersją rakiety, zmienia się tylko kolorystyka.
 
Ale jedno jest pewne - dobry zawodnik zagra każdą rakietą na podobnym poziomie (podobnie jest z nartami), natomiast nam żadna rakieta (ani narty) nie wystarczą, by podnieść swój poziom w dużym stopniu.


Piszesz o rzeczach oczywistych.
Ja pytałem dlaczego uważasz, że rakietą Rafy grałoby się koledze gorzej, niż dowolną z kolejnych wersji Aeropro Drive.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz o rzeczach oczywistych.
Ja pytałem dlaczego uważasz, że rakietą Rafy grałoby się koledze gorzej, niż dowolną z kolejnych wersji Aeropro Drive.

1. naciąg - o wiele bardziej wymagający - kombinacja naturalnego z sztucznym. Ostatnio używa naciągu grubości.1.35, ja np. gram 1.18

 

2. waga rakiety (ja gram 300g), Nadal grywał  rakietą o wadze 320 g, obecnie zmniejszył do 314 g

3. nie znam balansu jego rakiety - sklepowe zazwyczaj mają neutralny około 320mm, Rafa pewnie ma balans bliżej główki (330 lub więcej) - a to dużo zmienia wbrew pozorom.

4 no i chyba najważniejsze - prawdopodobnie ma mniejszą główkę rakiety niż sklepowa - a to już dla amatora przeskok kosmiczny. Mniejsza główka wymaga zdecydowanie lepszej techniki uderzenia - dużo mniejszy jest "sweetspot".

 

Biorąc pod uwagę te cztery tylko czynniki śmiem twierdzić, że wzięcie jego rakiety do ręki znacznie zmieni grę amatora -

 

mam nadzieję, że wyjaśniłem dostatecznie jasno, dlaczego tak uważam.

 

Ale zrobiliśmy offa.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. naciąg - o wiele bardziej wymagający - kombinacja naturalnego z sztucznym. Ostatnio używa naciągu grubości.1.35, ja np. gram 1.18
 
2. waga rakiety (ja gram 300g), Nadal grywał  rakietą o wadze 320 g, obecnie zmniejszył do 314 g
3. nie znam balansu jego rakiety - sklepowe zazwyczaj mają neutralny około 320mm, Rafa pewnie ma balans bliżej główki (330 lub więcej) - a to dużo zmienia wbrew pozorom.
4 no i chyba najważniejsze - prawdopodobnie ma mniejszą główkę rakiety niż sklepowa - a to już dla amatora przeskok kosmiczny. Mniejsza główka wymaga zdecydowanie lepszej techniki uderzenia - dużo mniejszy jest "sweetspot".
 
Biorąc pod uwagę te cztery tylko czynniki śmiem twierdzić, że wzięcie jego rakiety do ręki znacznie zmieni grę amatora -
 
mam nadzieję, że wyjaśniłem dostatecznie jasno, dlaczego tak uważam.
 
Ale zrobiliśmy offa.....

Jest późno i off rzeczywiście spory, więc krótko. 1) Jaki "bardziej wymagający naciąg"?! Czego bardziej wymagający? Że nie " sieje" gdzie popadnie? 2 i 3) Balans i ciężar. Dlaczego rakietą, który ma wyższy swingweight, miałoby się grać gorzej dobrze grającemu, silnemu amatorowi. Są amatorzy ładujący ołowiu ile wlezie. 4) Nie ma prostej korelacji wielkość główki - sweetspot, a Rafa nie gra jakąś 85" z końca lat osiemdziesiątych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest późno i off rzeczywiście spory, więc krótko. 1) Jaki "bardziej wymagający naciąg"?! Czego bardziej wymagający? Że nie " sieje" gdzie popadnie? 2 i 3) Balans i ciężar. Dlaczego rakietą, który ma wyższy swingweight, miałoby się grać gorzej dobrze grającemu, silnemu amatorowi. Są amatorzy ładujący ołowiu ile wlezie. 4) Nie ma prostej korelacji wielkość główki - sweetspot, a Rafa nie gra jakąś 85" z końca lat osiemdziesiątych.

1.nie piszę o dobrze grających silnych amatorach, tylko o przeciętnym graczu.

2. Siła naciągu - wystarczy, by była 1-2 kg inna niż ta jaką gramy i już może być problem z celnością zagrań (większa siła naciągu- lepsza kontrola, ale słabsze uderzenie - i odwrotnie). Spróbuj zagrać rakietą o sile naciągu około 22 -23 kg - działa jak katapulta

3. jak wyżej - inny balans - inny rodzaj gry, dla przeciętnego amatora będzie to różnica znaczna

4. jeśli twierdzisz, że wielkość główki nie ma wpływu na dokładność zagrań, to ta dyskusja nie ma chyba sensu. Zauważ, że początkujący mają zawsze większe główki niż zaawansowani, nie mówiąc o zawodnikach.

 

pozdrawiam, właśnie wróciłem z meczu tenisowego, a jutro idę na mecz Radwańskiej z "wyjącą"Marią

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...