Skocz do zawartości

Przejście na narty carvingowe po ołówkach...


Dany de Vino

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 51
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

 

A ja  parę lat temu zapiąłem ołówki ale z naprawdę dobrej półki. I co... i nic, po prostu wszystko to, co mnie kiedyś uczono wychodziło wręcz idealnie. Narta "oddawała" energię, jak się należy a że ześlizg, cóż na racecarverach to się tej techniki już nie używa?? Reasumując, przy moim chorym kolanie racecarver to jest to ale narta bardziej taliowana wymaga więcej wysiłku i jest (dla mnie) bardziej ryzykowna, zatem jej nie używam i tyle w temacie. Narta ma być dobra (dla mnie, ignoranta) prawdziwy góral zjedzie z gracją na 2 sztachetkach wyrwanych z plota, wzdłuż trasy wyciągu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja długo byłem zatwardziały przy wzroście 180 moje P 10 195cm  dawały mi satysfakcję przez długie lata. Każda trasa i każde warunki. Śmiałem się jak chłopcy na łopatach schodzili z stoku bo się trudne warunki zrobiły, a ja dalej swoje im trudniej tym lepiej i większa zabawa. A jednak przycisło. Przejście na GS a potem na SL odbyło się stosunkowo łagodnie, praktycznie w czasie jednego sezonu i z przejściem na krawędzie nie było większego problemu. Teraz też mam frajdę bo w razie potrzeby poprostu zmiana stylu i dalej się bawię. Tak minęło 7 latek i się skusiłem P 10 do ostrzenia i na stok. Bałem się jak cholera ale po pierwszych metrach już czułem że jest ok. kolanko w kolanko kijek i gra (skłamał bym gdybym powiedział że nie było parę gleb ale biorąc pod uwagę że nie pamiętam kiedy ostatnio zaliczyłem twarzą śnieg to uważam to  za zarąbista zabawę)). Na wyciągu trochę zdziwieni, na kanapie pytali czy faktycznie się da na tym jeździć. Zabawa przednia więc będę regularnie powtarzać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja długo byłem zatwardziały przy wzroście 180 moje P 10 195cm  dawały mi satysfakcję przez długie lata. Każda trasa i każde warunki. Śmiałem się jak chłopcy na łopatach schodzili z stoku bo się trudne warunki zrobiły, a ja dalej swoje im trudniej tym lepiej i większa zabawa. A jednak przycisło. Przejście na GS a potem na SL odbyło się stosunkowo łagodnie, praktycznie w czasie jednego sezonu i z przejściem na krawędzie nie było większego problemu. Teraz też mam frajdę bo w razie potrzeby poprostu zmiana stylu i dalej się bawię. Tak minęło 7 latek i się skusiłem P 10 do ostrzenia i na stok. Bałem się jak cholera ale po pierwszych metrach już czułem że jest ok. kolanko w kolanko kijek i gra (skłamał bym gdybym powiedział że nie było parę gleb ale biorąc pod uwagę że nie pamiętam kiedy ostatnio zaliczyłem twarzą śnieg to uważam to  za zarąbista zabawę)). Na wyciągu trochę zdziwieni, na kanapie pyta

li czy faktycznie się da na tym jeździć. Zabawa przednia więc będę regularnie powtarzać. 

Cześć

Jeździłeś na nartach już w latach 50/60?

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno spotkałem znajomego z dawnych szkolnych  lat,  jechał pieknym podkrecanym smigiem  po czerwonej na Czantorii., na długich gigantkach. Przyznam że taki widok  to juz teraz unikat, zywcem przeniesiony z lat siedemdziesiątych. Gdy usiedlismy na piwie opowiadał, że na pocz 80tych miał wypadek samochodowy i dopiero teraz wraca czasem do nart -z wnukami. Mimo trzydziestokilkuletniej j przerwy był chyba najbardziej zaawansowanym narciarzem na stoku..... ale to dygresja.

Kordiankw- styl jazdy o który zapewne  Ci chodzi, a który prezentował kolega powyżej tylko pozornie przypomina "kolanka razem" w rzeczywistosci nogi są tylko nieco bliżej niż obecnie ale zawsze pracuja zupełnie NIEZALEŻNIE, kolana też. Typowe 'kolanko w kolanko' to tępiona przez wszystkich(?)  trenerów tzw. 'jazda spętana' - jak na jednej narcie, styl nieudolny, cudaczny, służacy wtedy głownie do rwania chętnych panienek na stoku a nie jazdy, choć przyznam trudny do opanowania.... :-), ot cyrkowa maniera na pokaz, czasem niesłusznie utożsamiana z jazdą z lat 60-70

 

PozdrawiamM

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Michał, może nie do końca precyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi o jazdę taką jak w tym filmiku od 2 min.

staram sie nie wypowiadać na temat technik jazdy (chyba że tych historycznych) wiec prosze o ew. korektę.

Jazda jak ok. 2:00 była stosowana do jazdy w puchu i to głebokim do utrzymania nosności nart (wypór 2 prawie połaczonych jest wiekszy nią 2 osobno). Demonstartor jedzie pewnie tak z przyzwyczajenia na widok puchu gł. 5 cm.... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Michał, może nie do końca precyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi o jazdę taką jak w tym filmiku od 2 min.

 

 

Ten demonstrator to Michał Rażniewski, instruktor, wychowawca i pasjonat narciarstwa. Na prezentowanym filmiku pięknie jedzie jednak w starym już nie nauczanym stylu. Zauważcie, że delikatnie unosi wewnętrzną nartę, dziobem. Na twardym stoku, unosiłby piętkę. Stara gwardia...

 

Pozdrawiam, radcom 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Kordiankw- styl jazdy o który zapewne  Ci chodzi, a który prezentował kolega powyżej tylko pozornie przypomina "kolanka razem" w rzeczywistosci nogi są tylko nieco bliżej niż obecnie ale zawsze pracuja zupełnie NIEZALEŻNIE, kolana też. Typowe 'kolanko w kolanko' to tępiona przez wszystkich(?)  trenerów tzw. 'jazda spętana' - jak na jednej narcie, styl nieudolny, cudaczny, służacy wtedy głownie do rwania chętnych panienek na stoku a nie jazdy, choć przyznam trudny do opanowania.... :-), ot cyrkowa maniera na pokaz, czasem niesłusznie utożsamiana z jazdą z lat 60-70

 

PozdrawiamM

 

Styl ktorym jedzie Razniewski (2 min.) jest mozliwym zywcem z lat 70-tych.

"Kolana razem" nie mozna zastosowac na narcie taliowanej bo przeskadzaja najezdzajace na siebie dzioby i pietki.

i tylko wizualnie moze sie wydawac, ze nogi pracuja niezaleznie.

W smigu "kolana razem" obie narty pracuja razem co na nartach starych nie taliowanych bylo mozliwe.

Trenerzy, rozumiem sportowi tepili jazde "kolana razem" bo spowalniala przejazd miedzy tyczkami

w ktorej wystepuje duzy i wymuszony balans.

Stylem cudacznym uznanym za brzydki byla jazda wezowa w pozycji odchylonej ze zlaczonymi nogami ale nigdy smig.

Przejechal bym sie chetnie na tz olowkach tylko tam gdzie jestem boazerii brak. Zjazdowki 220 cm, mam obiecane, zobaczymy.

JC Killy jedzie na narcie "prostej" R ok 90m. a niezaleznosc prowadzenia nart wynika tylko z nie rownego ich sie zapadania.

Razniewski jedzie po najprzyjemniejszym i sprzyjajacym dla podrywania panienek stoku, to jest twarde podloze i 10 cm puchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli tak to popatrz na to (załączam juz któryś raz).

Mistrowska jazda terenowa na sprzecie z lat 70tych

 

 

 

i 60tych

 

 

 

w wykonaniu jednego z najlepszych  w historii narciarstwa zjazdowego.

W moim przypadku tak to właśnie wygląda ale do mistrzowskiej klasy tych dwóch panów mi jeszcze daleko oj bardzo daleko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno spotkałem znajomego z dawnych szkolnych  lat,  jechał pieknym podkrecanym smigiem  po czerwonej na Czantorii., na długich gigantkach. Przyznam że taki widok  to juz teraz unikat, zywcem przeniesiony z lat siedemdziesiątych. Gdy usiedlismy na piwie opowiadał, że na pocz 80tych miał wypadek samochodowy i dopiero teraz wraca czasem do nart -z wnukami. Mimo trzydziestokilkuletniej j przerwy był chyba najbardziej zaawansowanym narciarzem na stoku..... ale to dygresja.

Kordiankw- styl jazdy o który zapewne  Ci chodzi, a który prezentował kolega powyżej tylko pozornie przypomina "kolanka razem" w rzeczywistosci nogi są tylko nieco bliżej niż obecnie ale zawsze pracuja zupełnie NIEZALEŻNIE, kolana też. Typowe 'kolanko w kolanko' to tępiona przez wszystkich(?)  trenerów tzw. 'jazda spętana' - jak na jednej narcie, styl nieudolny, cudaczny, służacy wtedy głownie do rwania chętnych panienek na stoku a nie jazdy, choć przyznam trudny do opanowania.... :-), ot cyrkowa maniera na pokaz, czasem niesłusznie utożsamiana z jazdą z lat 60-70

 

PozdrawiamM

Tak nie do końca. Owszem narty bardzo blisko siebie, dosyć duża wykroczna narty dostokowej, ciężar praktycznie w całości na odstokowej. Oglądając narciarza zwłaszcza z boku miało się wrażenie że kolano narty odstokowej jest niemalże włożone w kolano dostokowej. "Jazda spątana" jak ją nazywasz i owszem ale tylko w puchu   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak nie do końca. Owszem narty bardzo blisko siebie, dosyć duża wykroczna narty dostokowej, ciężar praktycznie w całości na odstokowej. Oglądając narciarza zwłaszcza z boku miało się wrażenie że kolano narty odstokowej jest niemalże włożone w kolano dostokowej. "Jazda spątana" jak ją nazywasz i owszem ale tylko w puchu   

dokładnie tak,

W filmiku z p. Rażniewskim swietnie widać zmianę sposobu jazdy w momencie wjazdu w miekki snieg....

 

PozdrawiamM

 

p.s tych dwóch panów to jeden pan :-) ale ten czarno-biały jest ok. 10lat młodszy...... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie tak,

W filmiku z p. Rażniewskim swietnie widać zmianę sposobu jazdy w momencie wjazdu w miekki snieg....

 

PozdrawiamM

 

p.s tych dwóch panów to jeden pan :-) ale ten czarno-biały jest ok. 10lat młodszy...... :-)

Sory nie spojrzałem na nagłówki. a Pan Rażniewski no cóż styl i klasa godna do naśladowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak nie do końca. Owszem narty bardzo blisko siebie, dosyć duża wykroczna narty dostokowej, ciężar praktycznie w całości na odstokowej. Oglądając narciarza zwłaszcza z boku miało się wrażenie że kolano narty odstokowej jest niemalże włożone w kolano dostokowej. "Jazda spątana" jak ją nazywasz i owszem ale tylko w puchu   

Cześć

W puchu czy nie w puchu jest to anachronizm i tyle. Fredi bardzo ładnie napisał dlaczego na nartach taliowanych się tak nie da a ja od siebie dodam, że już w latach 80 technika poszła mocna do przodu i jazdę kolanko pod kolanko uznawano za technicznie błędną. Chcąc nie chcąc technika nartowania ewoluuje pokazując nam nowe możliwości skuteczniejszej i szybszej jazdy.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda. Kolanko w kolanko na taliowanych nartach odpada definitywnie. Próbowałem i nie da rady (wrażenie "potykania się" o czuby nart). Można taką technikę jakoś "markować", ale to nie to. Oczywiście, wypada zaznaczyć, że żaden ze mnie ekspert i każdy fachowiec dopatrzy się pewnie w mojej jeździe masę nieprawidłowości technicznych, ale poza naprawdę ekstremalnymi ściankami większych problemów z jazdą nie mam. No, a całe moje doświadczenie z tyczkami sprowadza się do jednego przejazdu na Jaworzynie Krynickiej, gdzie po zakończeniu jakichś zawodów, pozwolili mi raz sobie przejechać. Oczywiście bez żadnego atakowania tyczek, mierzenia czasu itp... Trochę mi to podniosło adrenalinę bo kilka osób (w tym zawodników) przyglądało się moim "popisom", ale przejechałem... i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...