Skocz do zawartości

Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy?


Kuba99

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 215
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dziś dalej to boli jak ch..era,gdyby nie ketonal forte nie byłbym w stanie funkcjonować jako tako,nawet powietrza głębiej nie mogę nabrać bez bólu,a kaszel i kichnięcie to nawet nie mówię :( czy ktoś miał takie coś? jak to długo może tak boleć?

 

Miałem 2 razy żebra obite na nartach i to bardzo przyzwoicie :), raz mnie tak przytkało, że z 1,5 minuty po upadku powietrza do płuc nie mogłem nabrać. W następnych dniach nawet delikatny śmiech powodował ból, o kaszlu nie wspomnę. Bolało dość długo, nie pamiętam dokładnie ale dłużej niż miesiąc, raczej bliżej 2. Ale da się z tym jeździć, szczególnie jak masz terminowy karnet kupiony i wyjazd opłacony na kilka następnych dni. :) Ale żadnych leków przeciwbólowych nie brałem, chyba więcej szkody robią niż pożytku. Nie ma co się rozczulać, rób swoje i zapomnij, że coś Ci dolega. Ale faktem jest, że to nieprzyjemne i studzi trochę brawurę, pouczające doświadczenie.  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nie ma co się rozczulać, rób swoje i zapomnij, że coś Ci dolega. Ale faktem jest, że to nieprzyjemne i studzi trochę brawurę, pouczające doświadczenie.  :lol:

 

 Uwierz nie rozczulam się ;) byłem wtedy z Jadzią a ona nawet nie wie że coś stłukłem,ani że u lekarza byłem,po co ma mi później marudzić żebym nie jeździł :P   nawet na drugi dzień pojechałem do Koninek,ale stok był już zmęczony a ja tak jakoś asekuracyjnie jeździłem że lepiej było wracać do domu.

 

  Na jednym z wyjazdów do Austrii dobrze jeżdżąca,doświadczona koleżanka zaliczyła glebę.Trochę się poobijała,bolału tu i tam, ale dwa dni jeszcze jeździła.Po powrocie do Polski okazało się że złamała coś w obojczyku :o   narciarze muszą być twardzi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~90% moich gleb wygląda dokładnie tak

 

Dopóki mam "świeże" nogi i pamiętam o nie ułatwianiu sobie skrętów wewnętrzną nartą jest dobrze.

Potem zaczynam ją wysuwać, słabiej dociążać dolną i zaczynają się szlify.

Siema.Najlepiej jakbyś na tej dolnej jeździł a nie tylko ją dociążał ;) pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

  Na jednym z wyjazdów do Austrii dobrze jeżdżąca,doświadczona koleżanka zaliczyła glebę.Trochę się poobijała,bolału tu i tam, ale dwa dni jeszcze jeździła.Po powrocie do Polski okazało się że złamała coś w obojczyku :o   narciarze muszą być twardzi :P

 

witam!

na nartach jeżdżę dopiero trzeci rok i jest miłość odwzajemniona...  :D .

z roku na rok progres w jeździe coraz większy,ale jak sięgnę pamięcią początki nie były łatwe...

wywrotki zdarzały się bardzo często z braku umiejętności,jedna była na tyle spektakularna że skutecznie nauczyła mnie pokory i ostudziła zapędy do szybkiej jazdy w tamtym okresie.

 

na początku mojej przygody z nartami,będąc w Białce Tatrzańskiej podczas któregoś zjazdu ktoś zajechał mi drogę.ja jeszcze bez umiejętności i bez kijków (instruktor twierdził że na początku będą tylko przeszkadzać... idiota!) wjechałem w tą osobę.

narty wypięły się a ja w powietrzu wywinąłem piękne salto upadając na bark.

przy upadku coś chrupnęło,olałem temat i mimo bólu dalej jeździłem jeszcze dwa dni.

po powrocie do domu szybko na szpital,prześwietlenie i diagnoza.wybicie oraz złamanie obojczyka III stopień.goiło się to dobre kilka miesięcy.

 

do dziś mam pamiątkę po tamtym upadku w postaci wystającego gózka na ramieniu...

 

obecnie jest już coraz lepiej,w tym sezonie byliśmy tydzień we Włoszech,na 6 dni jazdy i przejechaniu ponad 150km na nartach miałem tylko trzy niewielkie upadki... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

parę lat temu pierwszy dzień na nartach w sezonie - podjeżdżam pod wyciąg (pierwszy wyjazd - zaraz po wpięciu się w narty  - było płasko).

Standardowe odbicie się w stylu podobnym do narciarstwa biegowego - i nagle ląduję brzuchem i dziobem na glebie. lekki szok i niedowierzanie. Wyleciałem z obydwu wiązań.

 

Jak mi minął szok i ustał śmiech znajomych (widzieli, że żyję i w miarę dobrze się mam) rozpocząłem śledztwo co się stało.

Oczywiście przyczyna była banalna, ale mogła być powodem dość nieprzyjemnych skutków, gdybym jechał z góry przy większej prędkości.

 

Okazało się, że nie ustawiłem ponownie siły wypięć wiązań (po zluzowaniu ich na sezon letni). :lol:

 

Pozdrawiam, Mietek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wywrotki są wynikiem ulubionej przyczyny policjantów, czyli niedostosowania prędkości do warunków jazdy ;)

I tyle.

 

W tym roku w Białce wjechała mi od tyłu w nogi młoda dziewczyna na parapecie, frontalnie i niespodziewanie, nie w trakcie skrętu, nie manwerujac - po prostu wjechała i już. Skończyło się na strachu, ale było niemiło. Akurat miałem lekcję z instruktorem wtedy, więc młoda została objechana co nieco; jej odpowiedź brzmiała jakoś "No wieeeem, wieeem, ale jak nie ma spidu to nie ma fanu"... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dlaczego upadamy??

Dlatego, że tracimy kontrolę. Przyczyny są różne ale zazwyczaj jest to związane z brakiem umiejętności, jazdą na granicy umiejętności lub brakiem doświadczenia. Zwłaszcza ten ostatni punkt jest często niezrozumiany bo dla większości ludzi na stoku umiejętność jazdy jest utożsamiana z umiejętnością skręcania. Niestety sprawa jest dużo bardziej złożona i na umiejętność jazdy składa się bardzo wiele zmiennych w dużej części w ogóle nie związanych z sama jazdą.

Jedną z kluczowych jest świadomość własnych umiejętności i pokora wobec ich braku. Upadek na każdym poziomie zaawansowania jest związany z jakimś błędem upadającego a skoro tak to zawsze można go było w jakiś sposób uniknąć. Super gdy upadek kończy się spektakularnym lotem, którym - jak jeszcze uwieczniony - można się pochwalić na YT. Gorzej gdy kończy się kontuzją, zderzeniem z innym narciarzem lub innymi poważnymi konsekwencjami.

W jeździe na nartach nie chodzi przecież o to żeby upadać ale o coś wprost przeciwnego i warto to sobie wpoić na stałe aby zminimalizować jak tylko się da prawdopodobieństwo upadku.

Na trasie w pełnym ruchu narciarskim natomiast takie postępowanie jest po prostu naszym obowiązkiem bo każda utrata kontroli może się skończyć bardzo poważnie.

Uczmy się więc jak nie upadać a jazdę na granicy pozostawmy na zwody, wydzielone trasy i jazdę poza trasą gdzie robimy wszystko na własny rachunek od początku do końca.

Pozdrowienia
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Cześć

Dlaczego upadamy??

Dlatego, że tracimy kontrolę. Przyczyny są różne ale zazwyczaj jest to związane z brakiem umiejętności, jazdą na granicy umiejętności lub brakiem doświadczenia. Zwłaszcza ten ostatni punkt jest często niezrozumiany bo dla większości ludzi na stoku umiejętność jazdy jest utożsamiana z umiejętnością skręcania. Niestety sprawa jest dużo bardziej złożona i na umiejętność jazdy składa się bardzo wiele zmiennych w dużej części w ogóle nie związanych z sama jazdą.

Jedną z kluczowych jest świadomość własnych umiejętności i pokora wobec ich braku. Upadek na każdym poziomie zaawansowania jest związany z jakimś błędem upadającego a skoro tak to zawsze można go było w jakiś sposób uniknąć. Super gdy upadek kończy się spektakularnym lotem, którym - jak jeszcze uwieczniony - można się pochwalić na YT. Gorzej gdy kończy się kontuzją, zderzeniem z innym narciarzem lub innymi poważnymi konsekwencjami.

W jeździe na nartach nie chodzi przecież o to żeby upadać ale o coś wprost przeciwnego i warto to sobie wpoić na stałe aby zminimalizować jak tylko się da prawdopodobieństwo upadku.

Na trasie w pełnym ruchu narciarskim natomiast takie postępowanie jest po prostu naszym obowiązkiem bo każda utrata kontroli może się skończyć bardzo poważnie.

Uczmy się więc jak nie upadać a jazdę na granicy pozostawmy na zwody, wydzielone trasy i jazdę poza trasą gdzie robimy wszystko na własny rachunek od początku do końca.

Pozdrowienia
 

 

To może trochę głupie, ale.. 

 

co sezon czekam na spektakularnego orła. Szczególnie jak wszyscy z ekipy leżeli, a ja jeszcze nie. Oczywiście nie na kontuzję (wiązania ustawiam dość lightowo), ale tak sobie walnąć tyłkiem o śnieg - to jak najbardziej. Poczuć życie narciarskie kością ogonową. W tym roku się udało wyrżnąć konkretnie na Zillertal Arenie, świadkiem lotu była Myszka, jestem bardzo zadowolony ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak często upadacie na nartach i co jest tego powodem ?

ostatnio było pare razy- ktoś zrobił niespodziewany manewr i było trzeba w krzaki(nie wybaczyłbym sobie gdybym kogoś rozjechał). Ze strachu, kiedy nagle na stromym wjechałem na lód i stchórzyłem i odchyliłem się.Na muldach przeszarżowałem i wypięła się narta( to mam na gopro), jeszcze chwile jechałem na jednej, narta wypięła się po cichu i bum  było kiedy przeniosłem ciężar na noge bez narty :D ,niby już czułem że jestem bez narty ,ale nie chciałem w to uwierzyć (serwis za słabo ustawił ,na drugi dzień poprawili). No i kiedy zachciało mi się funcarwingu na nartach z niską płytą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnio było pare razy- ktoś zrobił niespodziewany manewr i było trzeba w krzaki(nie wybaczyłbym sobie gdybym kogoś rozjechał). Ze strachu, kiedy nagle na stromym wjechałem na lód i stchórzyłem i odchyliłem się.Na muldach przeszarżowałem i wypięła się narta( to mam na gopro), jeszcze chwile jechałem na jednej, narta wypięła się po cichu i bum  było kiedy przeniosłem ciężar na noge bez narty :D ,niby już czułem że jestem bez narty ,ale nie chciałem w to uwierzyć (serwis za słabo ustawił ,na drugi dzień poprawili). No i kiedy zachciało mi się funcarwingu na nartach z niską płytą.

Cześć

Radzę zwolnić i zainwestować w naukę.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może trochę głupie, ale.. 

 

co sezon czekam na spektakularnego orła. Szczególnie jak wszyscy z ekipy leżeli, a ja jeszcze nie. Oczywiście nie na kontuzję (wiązania ustawiam dość lightowo), ale tak sobie walnąć tyłkiem o śnieg - to jak najbardziej. Poczuć życie narciarskie kością ogonową. W tym roku się udało wyrżnąć konkretnie na Zillertal Arenie, świadkiem lotu była Myszka, jestem bardzo zadowolony ;)

Prawdziwy mężczyzna zrobi wszystko, żeby wywołać uśmiech na buzi swojej pani.... :D

Serdeczne pozdrowienia dla Myszki i Ciebie też, :)

Szkoda, że w tym sezonie nie udało się razem pośmigać.

Tadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Radzę zwolnić i zainwestować w naukę.

Pozdrowienia

kiedy jest pusto, nigdy nie zwolnię, chyba że nózki wymiękną. Prędkość to wolność . Pełna kontrola wśród ludzi to moja zasada i dekalog oczywiście.jestem gotów do poświęceń gdy mi ktoś zajedzie, ja sobie poradzę.Na naukę nigdy nie jest za pózno i chciałbym, ale tam gdzie bywałem ostatnio nie było żadnego polskojęzycznego, w polskie góry mam za daleko .Chciałbym nauczyć się jeszcze body carvingu i poprawic sylwetkę skorygować błędy ale 12 dni w roku na nartach to mało.przydałby się jeszcze tydzień z instruktorem. Orzełki to już nie mój problem, raczej zawsze już kontroluje upadki, Panie profesorze. Również pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedy jest pusto, nigdy nie zwolnię, chyba że nózki wymiękną. Prędkość to wolność . Pełna kontrola wśród ludzi to moja zasada i dekalog oczywiście.jestem gotów do poświęceń gdy mi ktoś zajedzie, ja sobie poradzę.Na naukę nigdy nie jest za pózno i chciałbym, ale tam gdzie bywałem ostatnio nie było żadnego polskojęzycznego, w polskie góry mam za daleko .Chciałbym nauczyć się jeszcze body carvingu i poprawic sylwetkę skorygować błędy ale 12 dni w roku na nartach to mało.przydałby się jeszcze tydzień z instruktorem. Orzełki to już nie mój problem, raczej zawsze już kontroluje upadki, Panie profesorze. Również pozdrawiam.

Po przeczytaniu tego posta dolaczam sie do sugesti Mitka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może trochę głupie, ale.. 

 

co sezon czekam na spektakularnego orła. Szczególnie jak wszyscy z ekipy leżeli, a ja jeszcze nie. Oczywiście nie na kontuzję (wiązania ustawiam dość lightowo), ale tak sobie walnąć tyłkiem o śnieg - to jak najbardziej. Poczuć życie narciarskie kością ogonową. W tym roku się udało wyrżnąć konkretnie na Zillertal Arenie, świadkiem lotu była Myszka, jestem bardzo zadowolony ;)

hi

Poczekaj na mnie, bede pomocny przy spektakularnym upadku a Myszka zaczai sie w poblizu

z kamera. Zaoszczedzisz na wyjezdzie w Alpy.

Zniwelowali ta gore ziemi na Pomezku? , czy to byl tylko snieg?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedy jest pusto, nigdy nie zwolnię, chyba że nózki wymiękną. Prędkość to wolność . Pełna kontrola wśród ludzi to moja zasada i dekalog oczywiście.jestem gotów do poświęceń gdy mi ktoś zajedzie, ja sobie poradzę.Na naukę nigdy nie jest za pózno i chciałbym, ale tam gdzie bywałem ostatnio nie było żadnego polskojęzycznego, w polskie góry mam za daleko .Chciałbym nauczyć się jeszcze body carvingu i poprawic sylwetkę skorygować błędy ale 12 dni w roku na nartach to mało.przydałby się jeszcze tydzień z instruktorem. Orzełki to już nie mój problem, raczej zawsze już kontroluje upadki, Panie profesorze. Również pozdrawiam. 

Cześć

Jeżeli upadasz to znaczy, że właśnie straciłeś kontrolę i to sobie do głowy wbij.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jeżeli upadasz to znaczy, że właśnie straciłeś kontrolę i to sobie do głowy wbij.

Pozdro

W narciarstwo są też wkalkulowane upadki jeszcze się taki mistrz nie urodził który nie zaliczy od czasu do czasu gleby,czasami trzeba się ratować bo ktoś coś nawywija  ;)  i to też jest narciarstwo. Jeżdżąc sportowo nisko agresywnie czasami się przytrafi.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W narciarstwo są też wkalkulowane upadki jeszcze się taki mistrz nie urodził który nie zaliczy od czasu do czasu gleby,czasami trzeba się ratować bo ktoś coś nawywija  ;)  i to też jest narciarstwo. Jeżdżąc sportowo nisko agresywnie czasami się przytrafi.

 

Pozdrawiam

Cześć

Sportowo jedzie się na zawodach i tam wiadomo - idziemy na maxa, na granicy możliwości i upadek jest bardzo prawdopodobny. Podobnie gdy jesteśmy poza trasą.

W  normalnym ruchu narciarskim na trasie ,tacy jeżdżący sportowo, nisko i agresywnie to zwykli leszcze, którzy stanowią niebezpieczeństwo dla siebie (mało ważne) i innych - niedopuszczalne.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

i upadek jest bardzo prawdopodobny. Podobnie gdy jesteśmy poza trasą.

Poza trasą, pomijając gwiazdorów "utóba", jeździ się zachowawczo i raczej unika gleb. Drzewo to nie uchylna tyczka a upadek w stromym żlebie często bywa  śmiertelny. Podobną ostrożność należy zachować także w czasie podejścia a nawet podczas wpinania nart (szczególnie niebezpieczny moment). 

 

 

W  normalnym ruchu narciarskim na trasie ,tacy jeżdżący sportowo, nisko i agresywnie to zwykli leszcze, którzy stanowią niebezpieczeństwo dla siebie (mało ważne) i innych - niedopuszczalne.

 

A niby gdzie mamy pojechać agresywnie jak nie na trasie? Dlatego w normalnym ruchu czyli nawet na średnio zatłoczonym stoku nie da się jeździć, trzeba szukać miesjc i momentów gdy jest wyraźnie pusto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza trasą, pomijając gwiazdorów "utóba", jeździ się zachowawczo i raczej unika gleb. Drzewo to nie uchylna tyczka a upadek w stromym żlebie często bywa  śmiertelny. Podobną ostrożność należy zachować także w czasie podejścia a nawet podczas wpinania nart (szczególnie niebezpieczny moment). 

 

 

A niby gdzie mamy pojechać agresywnie jak nie na trasie? Dlatego w normalnym ruchu czyli nawet na średnio zatłoczonym stoku nie da się jeździć, trzeba szukać miesjc i momentów gdy jest wyraźnie pusto.

Cześć

Piotruś do CIebie piszę...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A niby gdzie mamy pojechać agresywnie jak nie na trasie? Dlatego w normalnym ruchu czyli nawet na średnio zatłoczonym stoku nie da się jeździć, trzeba szukać miesjc i momentów gdy jest wyraźnie pusto.

 

Z kilku ostatnich lat i doświadczenia wychodzi mi raczej zawsze, że koniec marca to najlepszy termin na dobrą i szybką jazdę na trasach. Szczególnie, że rano lód, aż plomby dzwonią ;)

 

Niewielu współtowarzyszy, ale pośród obecnych - sporo dobrych narciarzy, jest na kogo popatrzeć, ale i podpatrzeć :) I jest to takie fajne poczucie, że wszyscy ogarniają co się w około dzieje, czujesz się bezpiecznie i sam nie stwarzasz zagrożenia, bo tak to czujesz i rozumiesz.

 

A na wyciągu, do którego kolejki nie masz, pogadasz z np. Czechem do którego się z wzajemnym uśmiechem dosiadasz, choć same puste kanapy jadą do góry. I powie Ci jak widział Twoją jazdę (bo ludzi mało i trudno nie zauważyć, skoro się obserwujemy dla zabawy i bezpieczeństwa) z ostatniego przejazdu, co było fajne, a co spatne..

 

W załączeniu ostatnie działania w Spindlu, z Myszką wybawiliśmy się rewelacyjnie :)

Załączone miniatury

  • DSC04487.JPG
  • DSC04489.JPG
  • DSC04495.JPG
  • DSC04497.JPG
  • DSC04500.JPG
  • DSC04512.JPG
  • DSC04514.JPG
  • DSC04521.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Kilka wyjazdów bez gleby i nagle fest, krawędź złapała rynienke. Zgubiłem obie narty. Kłopot z wyhamowaniem. Sunalem pewno 100m. Nie wiem czemu nie próbowałem wbijać kijów, a wiem bo zawiniete na nadgarstkach miałem. W końcu po długiej rozgrzewającej jeździe skończyłem na siatce. PS. Podryw na ofiarę losu;-)

Załączone miniatury

  • DSC_0554.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...