Skocz do zawartości

Ręczny serwis - typowe problemy


kss_marcin_skispa

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze jedno, zauważ, że w opisie w/w narzędzia jest napisane służy" do planowania i wyrównywania" ,gdyby planowanie i wyrównywanie to było to samo,

to zdanie nie miało by sensu (ja terminu wyrównania użyłem inaczej ale to jest umowne,i wynika z mojego opisu czynności)

Wygodnie wyciąłeś kontekst, który może uzupełnię :)

"[...]do planowania i wyrównywania ślizgu narty lub deski snowboardowej np. po zalaniu ubytków kofiksem lub w przypadku występowania nierówności."

wort, mylisz i mieszasz wszystko, a w dodatku tworzysz jakieś teorie.

Masowa produkcja nart, to przerób na ilość a nie na jakość produktu. Jeszcze ciepłe deski Burtona, po zgrzewaniu warstw, były poddawane planowaniu i nakładaniu struktury na ślizgu. Przy tych procesach maszynowych towarzyszy obieg wody, która jest chłodziwem. Szybkie schłodzenie rozgrzanego zespołu materiałów z jakich zbudowane są deski i narty powodują właśnie takie odkształcenia, które Ty postrzegasz jako niedoskonałość maszyny serwisowej.

Nikt w fabryce nie sprawdza i nie rozczula się czy każda narta jest równiutka czy nie - idzie do "szafy" i trzeba robić kolejne zamówienia.

Między innymi właśnie o wpływie zmian temperatury mówi się w serwisie, że prawidłowo przeprowadzone smarowanie narty na gorąco jest bezpieczniejsze dla sprzętu jeśli przed użyciem żelazka, pozwolimy narcie "ogrzać się", jeśli jest zimna.

 

pozdravka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 132
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Wygodnie wyciąłeś kontekst, który może uzupełnię :)

"[...]do planowania i wyrównywania ślizgu narty lub deski snowboardowej np. po zalaniu ubytków kofiksem lub w przypadku występowania nierówności."

wort, mylisz i mieszasz wszystko, a w dodatku tworzysz jakieś teorie.

Masowa produkcja nart, to przerób na ilość a nie na jakość produktu. Jeszcze ciepłe deski Burtona, po zgrzewaniu warstw, były poddawane planowaniu i nakładaniu struktury na ślizgu. Przy tych procesach maszynowych towarzyszy obieg wody, która jest chłodziwem. Szybkie schłodzenie rozgrzanego zespołu materiałów z jakich zbudowane są deski i narty powodują właśnie takie odkształcenia, które Ty postrzegasz jako niedoskonałość maszyny serwisowej.

Nikt w fabryce nie sprawdza i nie rozczula się czy każda narta jest równiutka czy nie - idzie do "szafy" i trzeba robić kolejne zamówienia.

Między innymi właśnie o wpływie zmian temperatury mówi się w serwisie, że prawidłowo przeprowadzone smarowanie narty na gorąco jest bezpieczniejsze dla sprzętu jeśli przed użyciem żelazka, pozwolimy narcie "ogrzać się", jeśli jest zimna.

 

pozdravka

 

Autor wyrażnie rozróżnia planowanie od wyrównywania widocznie nie jest to dla niego to samo,

dlatego jest spójnik "i".

Ja słowa "wyrównanie" użyłem "bo wyrównuje drobne nierówności po frezowaniu"w odniesieniu do maszyny Ty napisałes "wyrównuje po zakofiksowaniu" czyli też drobna nierównośc w odniesieniu do raszpli.

W obu wypadkach kontekst jest identyczny.

 

 

 

 

Zupełnie nie rozumiem dlaczego opisujesz jakieś procesy technologiczne jakby miały jakieś znaczenie w dyskusji.

Wszystkie nowe narty maja mniej lub bardziej "wypaczone" ślizgi, nie które do tego tego stopnia ,że nie da się ich wyplanować.

Chciałem jeszcze podkresli ,że planowanie nie ma nic wspólnego z "gładkością" slizgu czy usuwaniem rys ze ślizgu

i na pewno nie służy do "zaoszczędzenia "ślizgu wręcz przeciwnie :D 

 

Z mojej strony to koniec o planowaniu :)  

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

motto

" szlifuj, szlifuj przyjdzie dziadek wyrówna siekierką"

 

kolejny raz w tym temacie zaczyna gestniec...

mam tylko jedno pytanie czy wypowiadaja sie tutaj ludzie zwiazani zawodowo z serwisowaniem nart? moze powinni miec to oznaczone w profilu? mysle ze mogloby to wplynac pozytywnie na higiene dyskusji, jak bede mial chwile czasu to zaloze osobny watek na ten temat.

 

Jesli sie wypowiadaja tu fachowcy to szkoda ze nikt nie wytlumaczy jak jest roznica miedzy planowaniem a wyrownaniem, wiec jak tak po chlopsku postaram sie wyjasnic teoretycznie to

 

planowanie- mechaniczne wyrownanie powierzchni, czyli obrobka skrawaniem, moze byc szlifowanie, toczenie, frezowanie, cel: uzyskanie rowniej powierzchni o odpowiedniej gladkosci,, inne wymaganie beda przy glowicu silnika ( wymaga jak najwiekszej gladkosci - mozecie sobie wybobrazic jakie cisnienie jest w silniku) a inne przy desce drewnianej uzytej np do wykonania podlogi, a jeszcze inne do naszej deski narciarskiej. Uwaga: wykonanie idealnej gladzi jest niemozliwe, teoretycznie gdyby uzuskac idealna gladz to po polaczeniu dwoch identycznych materialow polaczylyby sie w jedna calosc

 

wyrownanie - moze byc mechaniczne przez obrobke skrawaniem patrz wyzej, moze tez byc np przez uzupelnienie ubytkow, np w dziury w scianie zaszpachlowalismy cekolem, czyli wyrownalismy, dla jednych ta powierzchnia bedzie rowna po wygladzeniu cyklina a dla innych ( moja zona) trzeba bedzie ja jeszcze szlifowac celem dalszego wyrownania itd, ubytki w narcie uzupelnilismy kofiksem czyli tez wyrownalismy powierzchnie, mozemy to dalej szlifowac czyli dalej wyrownywac i tak bez konca a na koncu jak uzsykamy bardzo gladka powierzchnie narty to okaze sie ze przykleila sie do sniegu i nie jedzie, wiec postanowimy nalozyc strukture ( czyli zniszczy gladz slizgu) i narta moze zacznie jechac,

sama oczywiscie :) no nie, sama nie bo skistopy beda ja hamowac, n o dobrze a jesli beda super gladkie to beda ja hamowac czy nie,

jak 3 lata temu wypiela mi sie narta na Nosalu w 2 dzien swiat to zatrzymala sie dopiero w lesie na drzewie a skistopy byly sprawne

no i o co tu chodzi?

 

Pamietajmy ze wyrownanie, czy rowna powierzchnia  jest pojeciem wzglednym i inną miara jest mierzona droga asfaltowa, inną deska w podlodze a jesczze inną glowica silnika

Praktycznie, jezyk ulega splyceniu i uproszczeniu, wiec dla wiekszosci obecnie planowanie i wyrownanie to jest to samo

uff, to na tyle w skrocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autor wyrażnie rozróżnia planowanie od wyrównywania widocznie nie jest to dla niego to samo,

dlatego jest spójnik "i".

No i co z tego? spójnik "i" wcale nie musi rozdzielać znaczeń słów planowanie i wyrównanie. Mógł zostać użyty w celu informacyjnym dla kogoś, kto właśnie nie rozróżnia podobieństwa znaczenia słów planowanie i wyrównanie (widzisz, ja też użyłem spójnika "i").

 

Zupełnie nie rozumiem dlaczego opisujesz jakieś procesy technologiczne jakby miały jakieś znaczenie w dyskusji.

Wszystkie nowe narty maja mniej lub bardziej "wypaczone" ślizgi, nie które do tego tego stopnia ,że nie da się ich wyplanować.

Chciałem jeszcze podkresli ,że planowanie nie ma nic wspólnego z "gładkością" slizgu czy usuwaniem rys ze ślizgu

i na pewno nie służy do "zaoszczędzenia "ślizgu wręcz przeciwnie :D

 

Jeśli narta/deska jest wypaczona i ma wypukły ślizg to jest do odratowania. Jeśli ma wklęsły - nadaje się tylko na ścianę. Nierówność narty / jej "wypaczenie" jest spowodowane właśnie tymi procesami technologicznymi, bo są one wykonywane na szybkości i w pośpiechu.

Planowanie ślizgu na taśmie polega na starciu pewnej warstwy ślizgu z narty, więc kwestie oszczędności możemy omawiać tylko i wyłącznie w granicach ustawienia siły docisku autofeed'u.

Ślizg nie ma być gładki, ma być równy. Poza tym, co do porowatości ślizgu, polecam poczytać w innych tematach działu "Serwis i konserwacja sprzętu" ;)

 

 

Pamietajmy ze wyrownanie, czy rowna powierzchnia  jest pojeciem wzglednym i inną miara jest mierzona droga asfaltowa, inną deska w podlodze a jesczze inną glowica silnika

Praktycznie, jezyk ulega splyceniu i uproszczeniu, wiec dla wiekszosci obecnie planowanie i wyrownanie to jest to samo

Spłyceniu "technicznemu". W każdym sektorze występuje żargon.

A wracając snowrider odnośnie gęstnienia atmosfery w tym temacie, to podzielę się jednym spostrzeżeniem, ale jakże ważnym.

Całkowicie odeszliśmy od tematu jaki podał kolega KSS i dlatego sugeruję trzymać się meritum tego tematu, a dalszy ciąg tematyki z tej strony przenieść do nowego tematu.

 

pozdravka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4:

 

Dla odprężenia, na jednym z PCS naszym Gościem był Pan- zgadnijcie kto, rzeczowo bez owijania w bawełnę i mitomanii. Fragment szkolenia.

 

 

autorka filmiku Kol Artemis

 

 

Pzd be-ja 

Bardzo dobrze, że znalazłeś film z Panem Witkiem :)

Tyle postów sporu, a jeden film wszystko wytłumaczył ludziom ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to tylko fragment z kilku godzin szkolenia, prawie każdy mógł spróbować swoich sił pod okiem Pana Witolda. Ja mam trzy deseczki do smarowania i wolę to robić sam,  planowanie, strukturę oraz ostrzenia zostawiam dla fachowca, i nie wnikam specjalnie jak to robi. Decha ma trzymać, lód nie lód mam czuć krawędż

 

 

Pzd be-ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej tak to wyglądało dwa tygodnie temu. Tylko kolor żelazka i imadeł był inny :)

Zmieniła się też trochę technika - wg szkolenia na którym ja byłem już nie machamy żelazkiem w lewo i prawo, a jednostajnym ruchem ciągniemy od tipów do tailów. Dodatkowo robimy to tak, by smar zastygał w odległości około 5-7 cm za stopą żelazka a nie tak, żeby narta "była cała błyszcząca" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej tak to wyglądało dwa tygodnie temu. Tylko kolor żelazka i imadeł był inny :)

Zmieniła się też trochę technika - wg szkolenia na którym ja byłem już nie machamy żelazkiem w lewo i prawo, a jednostajnym ruchem ciągniemy od tipów do tailów. Dodatkowo robimy to tak, by smar zastygał w odległości około 5-7 cm za stopą żelazka a nie tak, żeby narta "była cała błyszcząca" 

Bo to było szkolenie 2 ;) stopnia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo robimy to tak, by smar zastygał w odległości około 5-7 cm za stopą żelazka a nie tak, żeby narta "była cała błyszcząca" 

Mocniejsze nagrzanie nie jest zalecane? Ja podczas czyszczenia smarami na gorąco nagrzewam tak całą nartę żelazkiem, żeby zbierać jeszcze płynny smar.

 

W pewnym uproszczeniu jak między "heblowaniem" a "szlifowaniem"

 

Możesz termin "wyrównanie' zastąpić 'szlifowanie". 

Po ręcznym sfrezowaniu ( bo tylko frezując uzyskujemy płaszczyzne) oddaje narty na maszyne do wygładzenia(wyszlifowania)powierzchni.

To wygładzenie nazywam wyrównaniem, bo ma wyrównać drobne nierówności powstałe po frezowaniu

Robi się to głównie przy nowych nartach.

Tylko prosze nie pisz mi o planowaniu głowicy lub innych takich mądrościach,

 

Czy uważasz,że ktoś by się męczył tym narzędziem, które zapodałem wyżej,wiedząc że maszyna zrobi to w kilka sekund?  :huh:

 

Ponadto gdyby mogła to zrobić maszyna to nowe narty były by wyplanowane - a nie są

 

Jeszcze jedno, zauważ, że w opisie w/w narzędzia jest napisane służy" do planowania i wyrównywania" ,gdyby planowanie i wyrównywanie to było to samo,

to zdanie nie miało by sensu (ja terminu wyrównania użyłem inaczej ale to jest umowne,i wynika z mojego opisu czynności)

Dzięki :) Zapytałem po prostu, bo wspominałeś o tym temacie wcześniej, a nie wiem o co chodzi. Teraz wiem mniej więcej o co chodzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla odprężenia, na jednym z PCS naszym Gościem był Pan- zgadnijcie kto, rzeczowo bez owijania w bawełnę i mitomanii. Fragment szkolenia.

 

A czy tantiemy odprowadzone? :) Najlepsze będą jaja jak najnowszy film wypłynie który ja już oglądałem z pewnym panem który w siedzibie dystrybutora,  pewnych smarów, :)   przy pełnej sali,  próbował zrobić dym, oświadczając głośno że pewien znakomity wyrób tej firmy to szajs,  wciągając w to niezbyt chętną  (właściwie nie wiem jak nazwać to wystąpienie) swoją towarzyszkę.

Sese zapewne będzie chciał dokończyć skoro jest taki  "skrupulatny i bezinteresowny" w relacjonowaniu tego akurat spotkania Toko. :wub:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żartowałem, znam Witka od lat i wiem dlaczego to robi od lat zresztą, warto jeszcze zerknąć na pewne równoległe forum gdzie własną twarzą i nazwiskiem firmuje swoje wypowiedzi obalające pewne mity i lekko wkur.... nierzetelnych sprzedawców i dystrybutorów, nigdy jednak ich nie wskazując. Co niejako przysparza Mu wielu "bezinteresownych uprzejmych przyjaciół" którzy będą się zaklinać że to nie prawda. Ucz się Sese,  tak działają faceci którzy noszą długie spodnie czsem jak widać na szelkach ;) . Nie za plecami jak Ty. Taki ekspert forumowo/serwisowo/maszynowy z tyłami, czyli ekspertem forumowym Hesski pod ręką i żadnych pytań do samotnego faceta na środku sali, który właśnie sam stał twarzą w twarz, z nie wiem iloma (30-50) osobami po drugie stronie. Tam nie miałeś żadnych pytań,  tu za plecami masz worek rozterek. Śmieszne? Dodam tylko że nikt nikogo nie wyrzucał, Witek kilkakrotnie pytał czy ktoś coś jeszcze ma niejasne a z racji ilości  zapytań  program lekko ucierpiał.

 

 

 

 

snowrider

kolejny raz w tym temacie zaczyna gestniec...

mam tylko jedno pytanie czy wypowiadaja sie tutaj ludzie zwiazani zawodowo z serwisowaniem nart? moze powinni miec to oznaczone w profilu? mysle ze mogloby to wplynac pozytywnie na higiene dyskusji, jak bede mial chwile czasu to zaloze osobny watek na ten temat.

 

Jak to zrobić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 tak działają faceci którzy noszą długie spodnie czsem jak widać na szelkach ;) .

kolo zapomniałeś jeszcze dodać o długiej brodzie :)  choć szczerze wolałem go z samymi wąsami :P

Co do reszty Twojej wypowiedzi, to w pełni się zgadzam z Tobą. Uczęszczając na wcześniejsze szkolenia Toko i innych marek, pytania dotyczące zagadnień serwisowych itp. bardzo rzadko się pojawiały, mimo regularnych pytań prowadzącego "czy to jest jasne?" lub "czy są jakieś pytania?". W takich sytuacjach mało kto się wyrywa do pytania, bo boi się, że może zostać wyśmiany bo nie wie! A to jest właśnie idea szkoleń.

To ja się pytam: Jaki jest sens wykładania kasy bądź tracenia czasu na takie szkolenia, jeśli po nich pojawiają się tylko krytyczne komentarze typu: "a bo tego, tego i tego nie powiedział, więc szkolenie było tandetne..."

Prawda jest taka, że większość uczestników, którzy zapłacili za szkolenie i przyjechali z drugiej części Polski, liczą na to, że sam fakt opłaty i przybycia już sprawia, że powinni posiąść wiedzę na temat danego szkolenia. Niestety opłacenie szkolenia i przybycie na nie to dopiero początek zabawy. To tak jakby człowiek przeszedł rekrutację i dostał się na studia i myślał, że automatycznie należy mu się tytuł magistra. G..... prawda! Studiowanie i szkolenie się wymagają jednego - zaangażowania. Niestety jeśli brak zaangażowania w jakiś projekt i pasywne nastawie będą dominowały, to zawsze będziemy słuchali negatywne komentarze o szkoleniach, zwłaszcza tych płatnych :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... z pewnym panem który w siedzibie dystrybutora,  pewnych smarów, :)   przy pełnej sali,  próbował zrobić dym, oświadczając głośno że pewien znakomity wyrób tej firmy to szajs...  

 

Mówmy wprost - nie próbował zrobić dym tylko zarzucił dystrybutorowi, że "znakomity wyrób tej firmy" totalnie nie sprawdza się w warunkach polowych do jakich został stworzony. Kwestia wymaga szerszego naświetlenia:

Czas i miejsce akcji: nieogrzewana narciarnia w Serfaus,

Zadanie: posmarowanie nart na gorąco znakomitym produktem TOKO - irox fluoro

Efekt: smar błyskawicznie (jeszcze w locie) krystalizuje się, a w momencie kontaktu ze ślizgiem tworzy punktowe plamy, które nie dają się rozsmarować żelazkiem ustawionym na rekomendowaną temperaturę, a nawet 10 stopni wyższą.

Dzięki wrodzonemu uporowi serwisanta jednak po kilku minutach irox zostaje rozsmarowany na powierzchni ślizgu. Według zapewnień TOKO wystarczy teraz odczekać 10 minut, a potem użyć SAMEJ szczotki aby uzyskać perfekcyjny efekt smarowania. Niestety - szczotka nawet nie drasnęła powierzchni smaru, który w międzyczasie zamienił się w megatwardą skorupę. Cyklina ledwo dawała radę, ale wymagała użycia siły zbliżonej do niebieskiego HF...

 

To samo smarowanie zostało powtórzone na szkoleniu TOKO w temperaturze pokojowej i przy nakładaniu na rozgrzaną wcześniej nartę. Efekt był taki, że smar ładnie rozprowadził się na powierzchni narty i dał się "ściągnąć" za pomocą samej szczotki.

 

Wniosek: Irox super sprawa, ale tylko do użycia w temperaturze pokojowej. Niestety mój garaż, moja piwnica i wszystkie przeze mnie widziane narciarnie w Austrii nie spełniają tego warunku :(

Dodatkowo ani producent tego "znakomitego wyrobu" ani jego dystrubutor nie wspomnieli na opakowaniu, iż używanie iroxa w temperaturach niższych od pokojowych przynosi więcej szkody niż pożytku. I nie jest ani łatwiej, ani szybciej, ani przyjemniej...

  

 

Ucz się Sese,  tak działają faceci którzy noszą długie spodnie czsem jak widać na szelkach  ;) . Nie za plecami jak Ty. Taki ekspert forumowo/serwisowo/maszynowy z tyłami, czyli ekspertem forumowym Hesski pod ręką i żadnych pytań do samotnego faceta na środku sali, który właśnie sam stał twarzą w twarz, z nie wiem iloma (30-50) osobami po drugie stronie. Tam nie miałeś żadnych pytań,  tu za plecami masz worek rozterek. Śmieszne? 

 

 

 

Bardzo byłbym wdzięczny, abyś tego rodzaju nauki/porady pozostawił dla swoich dzieci ewentualnie innych bliskich...

 

Po raz kolejny proszę abyś odstosunkował się od moich "tyłów". Hesia nie zabrała w tej dyskusji ani jednego słowa, bo to po prostu ani nie Jej poziom dyskusji, ani nie Jej  poziom "serwisanctwa". Jestem wystarczająco zażenowany tym, że zaciągnąłem Ją na omawiane szkolenie i że musiała tego wszystkiego wysłuchiwać. Chciała wprawdzie wyjść po pierwszych kilkunastu sekundach, ale było Jej głupio, bo widziała jak się napaliłem na to szkolenie...

 

 

Prawda jest taka, że większość uczestników, którzy zapłacili za szkolenie i przyjechali z drugiej części Polski, liczą na to, że sam fakt opłaty i przybycia już sprawia, że powinni posiąść wiedzę na temat danego szkolenia. 

 

Dokładnie na to liczyłem... Liczyłem, że się czegoś NAUCZĘ... Czegoś nowego... Czegoś, czego nie wiedzą amatorzy po pierwszym stopniu szkolenia i jako takiej praktyce... Liczyłem, że po szkoleniu wskoczę na kolejny "level" serwisowego świata...

 

PS: Ze strony Hesi tylko jedna, jedyna prośba - aby wort przestał pisać bajki o planowaniu nart/ślizgów/czy innych wakacji... sorry wort

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie na to liczyłem... Liczyłem, że się czegoś NAUCZĘ... Czegoś nowego... Czegoś, czego nie wiedzą amatorzy po pierwszym stopniu szkolenia i jako takiej praktyce... Liczyłem, że po szkoleniu wskoczę na kolejny "level" serwisowego świata...

 

PS: Ze strony Hesi tylko jedna, jedyna prośba - aby wort przestał pisać bajki o planowaniu nart/ślizgów/czy innych wakacji... sorry wort

1. Sese, na 4-5 godzinnym szkoleniu człowiek nie nauczy się sprawnie serwisować swój sprzęt. Może tylko "łyknąć" wiedzy teoretycznej i jeśli czas pozwoli, to samemu spróbować.

2. Aby nabyć potrzebną wiedzę i zdobyć praktykę potrzeba też zaangażowania. Np. na początku przygody z serwisem nie wiedziałem jak używać szczotki combi (nylon/miedź). Przyznaję bez bicia, a pracowałem wtedy pierwszy sezon w Wintersteigerze - no wstyd na całego, a wstydziłem się spytać szefa :P Brak tej wiedzy spędzał mi sen z powiek, bo jak mam sprzedawać akcesoria serwisowe, skoro nie wiem po jaką cholerę jest ta szczotka, która dla narciarstwa alpejskiego jest niepraktyczna w użyciu!!?!?!? Dopiero mnie oświecił jeden serwisant znajomy, którego spytałem wprost, bo już mi było wszystko jedno czy mnie wyśmieje czy nie. Młody byłem i niedoświadczony życiem. Dziś wiem, że gdybym miał podobny problem to jako pierwszy i przy wszystkich wypalił bym to pytanie :)

Ale to trzeba też chcieć od siebie, nikt nie podłoży Ci pod nos ani nie wpoi w głowę psychologicznymi zagrywkami. Jedziesz na szkolenie serwisowe, bo chcesz się czegoś nowego dowiedzieć, a jeśli Twoja wiedza nie jest nasycona, to drążysz prowadzącego i organizatora, ale bezpośrednio.

Czemu nie spytałeś na szkoleniu o smar Irox i jego złe nakładanie w niskich temperaturach, jeśli to jest np. jeden z nurtujących Cię tematów?

 

3. Podziękowanie ode mnie za próbę poskromienia worta ;)

 

 

pozdravka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.

Mam tylko dwa pytania:

1) dlaczego to szkolenie nosiło nazwę "szkolenie serwisowe - II stopnia"???

2) dlaczego to "szkolenie serwisowe - II stopnia" kosztowało dwa razy więcej od szkolenia podstawowego - I stopnia???

Jak ktoś mi logicznie odpowie na te pytania to obiecuje, że nie napisze ani posta więcej w wątkach serwisowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówmy wprost - nie próbował zrobić dym tylko zarzucił dystrybutorowi, że "znakomity wyrób tej firmy" totalnie nie sprawdza się w warunkach polowych do jakich został stworzony. Kwestia wymaga szerszego naświetlenia:

Czas i miejsce akcji: nieogrzewana narciarnia w Serfaus,

Zadanie: posmarowanie nart na gorąco znakomitym produktem TOKO - irox fluoro

Efekt: smar błyskawicznie (jeszcze w locie) krystalizuje się, a w momencie kontaktu ze ślizgiem tworzy punktowe plamy, które nie dają się rozsmarować żelazkiem ustawionym na rekomendowaną temperaturę, a nawet 10 stopni wyższą.

Dzięki wrodzonemu uporowi serwisanta jednak po kilku minutach irox zostaje rozsmarowany na powierzchni ślizgu. Według zapewnień TOKO wystarczy teraz odczekać 10 minut, a potem użyć SAMEJ szczotki aby uzyskać perfekcyjny efekt smarowania. Niestety - szczotka nawet nie drasnęła powierzchni smaru, który w międzyczasie zamienił się w megatwardą skorupę. Cyklina ledwo dawała radę, ale wymagała użycia siły zbliżonej do niebieskiego HF...

 

To samo smarowanie zostało powtórzone na szkoleniu TOKO w temperaturze pokojowej i przy nakładaniu na rozgrzaną wcześniej nartę. Efekt był taki, że smar ładnie rozprowadził się na powierzchni narty i dał się "ściągnąć" za pomocą samej szczotki.

 

Wniosek: Irox super sprawa, ale tylko do użycia w temperaturze pokojowej. Niestety mój garaż, moja piwnica i wszystkie przeze mnie widziane narciarnie w Austrii nie spełniają tego warunku :(

Dodatkowo ani producent tego "znakomitego wyrobu" ani jego dystrubutor nie wspomnieli na opakowaniu, iż używanie iroxa w temperaturach niższych od pokojowych przynosi więcej szkody niż pożytku. I nie jest ani łatwiej, ani szybciej, ani przyjemniej...

  

 

 

Bardzo byłbym wdzięczny, abyś tego rodzaju nauki/porady pozostawił dla swoich dzieci ewentualnie innych bliskich...

 

Po raz kolejny proszę abyś odstosunkował się od moich "tyłów". Hesia nie zabrała w tej dyskusji ani jednego słowa, bo to po prostu ani nie Jej poziom dyskusji, ani nie Jej  poziom "serwisanctwa". Jestem wystarczająco zażenowany tym, że zaciągnąłem Ją na omawiane szkolenie i że musiała tego wszystkiego wysłuchiwać. Chciała wprawdzie wyjść po pierwszych kilkunastu sekundach, ale było Jej głupio, bo widziała jak się napaliłem na to szkolenie...

 

 

 

Dokładnie na to liczyłem... Liczyłem, że się czegoś NAUCZĘ... Czegoś nowego... Czegoś, czego nie wiedzą amatorzy po pierwszym stopniu szkolenia i jako takiej praktyce... Liczyłem, że po szkoleniu wskoczę na kolejny "level" serwisowego świata...

 

PS: Ze strony Hesi tylko jedna, jedyna prośba - aby wort przestał pisać bajki o planowaniu nart/ślizgów/czy innych wakacji... sorry wort

Ok. już napisałem ,że z mojej strony to wszystko o planowaniu.

Ale niech Hesia pozwoli ,że pozostane przy swoim. :)

 

Ciekawe jaki jest wymierny skutek serwisowania Hesi czy Twojego , jakieś zawody,wyniki?,bo jeśli są to jedynie subiektywne odczucia to pozostaje mi 

tylko życzyć miłego serwisowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.

Mam tylko dwa pytania:

1) dlaczego to szkolenie nosiło nazwę "szkolenie serwisowe - II stopnia"???

2) dlaczego to "szkolenie serwisowe - II stopnia" kosztowało dwa razy więcej od szkolenia podstawowego - I stopnia???

Jak ktoś mi logicznie odpowie na te pytania to obiecuje, że nie napisze ani posta więcej w wątkach serwisowych.

Już wyjaśniam

 

Ad 1. KASA - coś co nazywa się "pro", "zaawansowane" itp. ma uzasadnienie wyższej ceny

Ad2. KASA - uzasadnienie jak wyżej.

 

Mam nadzieję, że logicznie :D ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wyjaśniam

 

Ad 1. KASA - coś co nazywa się "pro", "zaawansowane" itp. ma uzasadnienie wyższej ceny

Ad2. KASA - uzasadnienie jak wyżej.

 

Mam nadzieję, że logicznie :D ;)

Wolny rynek pozwala na swobodne dyktowanie ceny. Konsument a w tym przypadku uczestnik szkolenia, może zaprotestować na zbyt wysoką cenę w jeden sposób - nie kupić po danej cenie :P

 

 

1) dlaczego to szkolenie nosiło nazwę "szkolenie serwisowe - II stopnia"???

Bo zapewne było skierowane do osób, które:

1. Są związane także biznesowo z serwisowaniem sprzętu i czynnie serwisują sprzęt;

2. Ich wiedza jest wyższa niż poziom I stopnia;

3. ad. 1 wpadli na jakieś miny serwisowe i chcą się dowiedzieć jak podejść serwisowo do danego problemu

4. są żądni poszerzenia swojej wiedzy i będą czynnie uczestniczyć w szkoleniu ;)

 

Takie ja mam postrzeganie, jako handlowiec z wykształcenia :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...