Skocz do zawartości

Ręczny serwis - typowe problemy


kss_marcin_skispa

Rekomendowane odpowiedzi

Będę prowadził dość duże szkolenie z ręcznego serwisu i wpadłem na pomysł, aby jeden z wykładów poświęcony był rozwiązywaniu najczęstszych problemów, na jakie trafiamy podczas pracy ze sprzętem. Taki "troubleshooting". Chętnie dowiem się, na jakie problemy trafialiście wy, a warte są rozwiązania podczas takiego szkolenia?
 Np:

 

1. Zahartowana krawędź,

2. .......................?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 132
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ja może nie podam typowego problemu, ale zwrócę uwagę na pewne szczegóły. Do wielu rzeczy dochodzi się w serwisie samemu, ale trzeba mieć "pakiet startowy" wiedzy :)

Często w poradnikach widzimy porady typu: "Topimy smar i smarujemy" albo "Montujemy pilnik i ostrzymy"  :D Czyli unikać ogólników. Według mnie trzeba zwrócić szczególną uwagę na sposób prowadzenia żelazka po ślizgu (z odpowiednią prędkością i jednostajnie), jak również na to, że żelazko musi się porządnie rozgrzać (ja raz przez pośpiech - nienagrzane żelazko - ustawiłem temp. na 150 st. :) na szęście narty całe są). Cyklinowanie i szczotkowanie - tu każdy wypracuje sobie sam system i o ile bedzie miał plastikową cyklinę, niczego nie zepsuje :)

 

O wiele bardziej, jak dla mnie, wymagający, jest tuning krawędzi. Ja miałem problem z niezbierającym pilnikiem- z diamentami i kamieniem było w miarę OK. Warto omówić przyczyny tego problemu. Warto też dokładnie pokazać, jak montuje się pilnik do kątownika - ja musiałem dopytać znajomego serwisanta, nigdzie w poradnikach nie było informacji na ten temat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę prowadził dość duże szkolenie z ręcznego serwisu i wpadłem na pomysł, aby jeden z wykładów poświęcony był rozwiązywaniu najczęstszych problemów, na jakie trafiamy podczas pracy ze sprzętem. Taki "troubleshooting". Chętnie dowiem się, na jakie problemy trafialiście wy, a warte są rozwiązania podczas takiego szkolenia?
 Np:

 

1. Zahartowana krawędź,

2. .......................?

 



Myślę że najważniejsze są problemy uczestników Twojego szkolenia nie wszystkich innych, może należy zwrócić się właśnie do nich, zwłaszcza że jak twierdzisz będzie dość duże. Jeśli już szkolisz to zapewne jakieś szkolenia masz za sobą  wiec powinieneś pamiętać omawiane tematy i zawiłości tychże tematów. Przy dzisiejszym sposobie kształcenia będziesz miał co opowiadać. Problemem nr 1 jest obalanie mitów gdzie będą starali Cię zaginać "wiedzą forumową" (możesz poczytać o zgnicie i niemożności jednak jego wykonania domowo, spiskowej teorii dziejów na temat smarowania, struktury, ślizgu jako takiego, olejku do krawędzi dającemu nieprawdopodobne przyspieszenie na starcie itd, itp. I tuningowi czyli podniesieniu krawędzi od spodu, gdzie znakomita część nie potrafi stwierdzić jaki tam ułamek kąta jest ale jednocześnie twierdzą że mają O stopni, a z tego co się orientuję to to O stopni jest praktycznie dzisiaj niewykonalne)

Powodzenia w niesieniu kaganka oświaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kss pracujesz w serwisie, bo widzę reklamę w Twojej sygnaturce, jesteś na forum od kilku lat i myślę, że powinieneś znać te nazwijmy problemy nurtujące niektórych amatorów własnoręcznego serwisu, a przecież wystarczy spojrzeć na tematykę tego działu i masz gotowca. Prowadzę od lat specjalistyczny sklep i serwis i z tego typu pytaniami, stereotypami czy mitami zetknąłem się nie raz, kolo ma rację, wyjdzie w praniu jak się to mówi.

 

Na szkoleniach, które dotąd prowadziłem dokładnie było tak jak pisze kolega kolo, na każdym było grad pytań problemowych i tam je rozwiązujesz. Czy potrzebny jest taki "troubleshooting" zadaj sobie to pytanie sam, wg. mnie nie, bo i tak efekt jest zawsze ten sam, jałowa dyskusja, wzajemne oskarżenia, udowadnianie na siłę swoich racji itp. zachowania.

 

Wśród narciarzy i snowboardzistów, na tym forum również, jest masa ludzi, którzy nie uwierzą, choćbyś przytaczał nie wiadomo jakie dowody naukowe, że masz rację i to co mówisz jest prawdą. Oni i tak będą zawsze wiedzieli swoje i stali przy swoim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku dziękuję za poparcie moich słów. Ja odczytuję to co Ty napisałeś

 

 

Wśród narciarzy i snowboardzistów, na tym forum również, jest masa ludzi, którzy nie uwierzą, choćbyś przytaczał nie wiadomo jakie dowody naukowe, że masz rację i to co mówisz jest prawdą. Oni i tak będą zawsze wiedzieli swoje i stali przy swoim.

 

 

 

raczej jako to,  że nic nie wiedzą a po męsku nie potrafią publicznie zapytać, (pytanie jest bowiem publicznym przyznaniem się że nie wiem)  zwłaszcza że niekiedy dają odczuć w swoich wieloletnich wypowiedziach,  że wiedzą już wszystko i najlepiej, obojętne czy z jednym czy bez jakiegokolwiek certyfikatu. Dlatego lepiej twierdzić,  nawet nie mając do tego jakichkolwiek podstaw.

Na koniec jeśli coś Ci uda się wyjaśnić to masz już wroga,  bo autorytet twierdzącego ucierpiał. A wykład ma i tak za darmo. Gorzej że niekiedy dotyczy to ludków z drugiej strony barykady niż my, szarzy użytkownicy śniegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzi w cytacie, wytłuszczone, nie umiem inaczej... :)

 

1. myślę, że powinieneś znać te nazwijmy problemy nurtujące niektórych amatorów własnoręcznego serwisu - znam problemy, które MNIE (jako profesjonalnego serwisanta) nurtują, natomiast przygotowuję szkolenie dla amatorów, którzy pewnie jeszcze nie raz Ciebie i mnie zaskoczą swoją zagwostką... Ot, choćby poruszona powyżej kwestia pracy żelazkiem tak, aby nie przegrzać ślizgu, a skutecznie nasmarować narty. Gdybym nie zadał tego pytania, być może nie uświadomiłbym sobie tego, że dla kogoś może stanowić to zagadnienie. Prawdopodobnie wykorzystam.

 

2.wystarczy spojrzeć na tematykę tego działu i masz gotowca - cenna uwaga, poszperam pod tym kątem

 

3. Czy potrzebny jest taki "troubleshooting" zadaj sobie to pytanie sam, wg. mnie nie, bo i tak efekt jest zawsze ten sam, jałowa dyskusja, wzajemne oskarżenia, udowadnianie na siłę swoich racji itp. zachowania - może jestem naiwny, ale mam nadzieję na inny efekt :)

 

Dziękuję za Twoją opinię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie.

Czym najprosciej na stoku sciagnac drut z krawedzi. Nie bede tego robil ostrzalka. Czy sa jakies patenty,

Jak sie to narzedzie nazywa, przyznam sie, ze z noza kuchennego juz wyroslem.

 

 

Jeżeli masz wprawę manualną to polecam Ci pilnik diamentowy, jeżeli nie to malutka podręczna ostrzałeczka w stylu popularnego "grzybka" lub coś pokroju niemieckiego Kunzmanna (Edge Trick), możesz na stok wsiąść pewniejsze narzędzie typu kątownik z pilnikiem diamentowym (kątownik polerski Reichmann lub kątowniki z tworzywa włoskiej Sormy), wiesz mi nie raz wzbudzałem zainteresowanie na stoku, jak ściągałem drucik.

 

 

 

3. Czy potrzebny jest taki "troubleshooting" zadaj sobie to pytanie sam, wg. mnie nie, bo i tak efekt jest zawsze ten sam, jałowa dyskusja, wzajemne oskarżenia, udowadnianie na siłę swoich racji itp. zachowania - może jestem naiwny, ale mam nadzieję na inny efekt :)

 

To nie kwestia naiwności tylko niebezpieczeństwa dla prowadzonej przez Ciebie działalności, pamiętaj o tym prowadzisz usługi serwisowe, a konkurencja szczególnie w Warszawie spać nie będzie.

 

Jeszcze jedno kss 15 listopada będę prowadził takie szkolenie w Tychach,także jak masz czas to zapraszam na Śląsk (szerzej napiszę wieczorem w osobnym temacie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam coś od siebie.

 

Na razie sam smaruję narty na gorąco i trochę to trwało zanim doszedłem do optymalnego sposobu.

Warto przedstawić najprostszą skuteczną metodę, bo ludzie są leniwi i jak najmniejszą pracą chcą osiągnąć szybki efekt.

I wyraźnie mówić że opcjonalnie można zrobić jeszcze to i to i tamto.

W tej najprostszej metodzie też warto określić minimalną liczbę narzędzi, jakie trzeba kupić, i nie przesadzać z ilością,

jak to jest w niektórych poradnikach na sieci.

 

Jeśli chodzi o ostrzenie to mam do tego już narzędzia, ale jeszcze sie nie zabrałem do praktyki.

Przede wszystkim warto przedstawiać alternatywę do drogich imadeł narciarskich.

Jeśli chodzi o ostrzałki, to też warto pokazać różne opcje typu: drogie specjalizowane narzędzia z branży narciarskiej versus zamienniki z castoramy.

 

Dla mnie najważniejsze w takim szkoleniu byłaby możliwość samodzielnego robienia tych czynności pod okiem experta,

który by mnie korygował. Czyli nie chodzi o szkolenie z pokazem experckim i używaniem całej skrzynki narzędzi,

ale warsztaty ze stosowaniem minimalnego ale niezbędnego zestawu narzędzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najważniejsze w takim szkoleniu byłaby możliwość samodzielnego robienia tych czynności pod okiem experta,

który by mnie korygował. Czyli nie chodzi o szkolenie z pokazem experckim i używaniem całej skrzynki narzędzi,

ale warsztaty ze stosowaniem minimalnego ale niezbędnego zestawu narzędzi.

 

 


 

O ile się orientuje w tą sobotę w Twoim mieście takie szkolenie/prezentacja ma się odbyć,  gdzie rzetelna informacja jest zawsze. Swoją drogą kiedyś miałem niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w szkoleniu-praktyce połączonym z próbami na śniegu i to jest dopiero coś,  co daje pogląd na sprawy smarować czy nie smarować i czym smarować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

O ile się orientuje w tą sobotę w Twoim mieście takie szkolenie/prezentacja ma się odbyć,  gdzie rzetelna informacja jest zawsze. Swoją drogą miałem niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w szkoleniu-praktyce połączonym z próbami na śniegu i to jest dopiero coś,  co daje pogląd na sprawy smarować czy nie smarować.

 

 

chodzi Ci o szkolenie Toko płatne ?

nie bylo już miejsc, jak patrzylem,

wybiorę się w przyszłym sezonie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodzi Ci o szkolenie Toko płatne ?

nie bylo już miejsc, jak patrzylem,

wybiorę się w przyszłym sezonie :-)

 

Czytając to co napisałeś we wcześniejszym swoim poście to myślę, że szkoda Twojego czasu, bo tam na tym szkoleniu i podejrzewam na wielu innych tego typu szkoleniach tego czego szukasz nie znajdziesz, na moim również. Temat doboru narzędzi był wałkowany wielokrotnie i nie ma sensu tutaj w tym temacie go odnawiać, dla przypomnienia dla Ciebie są cztery kategorie narciarzy:

  1. narciarz, który nie dba o swoje narty i nic nie robi w tym kierunku
  2. narciarz, który dba o swoje narty i oddaje je do serwisu z różnych przyczyn (nie umie, nie chce mu się itp.)
  3. narciarz, który dba o swoje narty i wykonuje czynności serwisowe sam, korzystając przy tym z różnego rodzaju narzędzi typu "hand made" (brak kasy, złota rączka, złote myśli, pomysły forumowe itp.)
  4. narciarz, który dba o swoje narty i wykonuje czynności serwisowe sam, korzystając ze sprawdzonych i dedykowanych rozwiązań

Ja jestem typem czwartym wiesz dlaczego, pomijam kwestię sklepu, który prowadzę, kiedyś go nie miałem, ale wielokrotnie w życiu sparzyłem się na pozornych oszczędnościach w różnych aspektach życia, najwięcej podczas remontów, ja wyznaję zasadę "kupić tanio, to wydać pieniądze dwa razy", dlatego powiedziałem w pewnym momencie mojej małżonce dość, mam zrobić remont, kupuję dobre narzędzia i wiesz co cały czas je mam w niezłej kondycji, niektóre po kilkanaście lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja jestem typem czwartym wiesz dlaczego, pomijam kwestię sklepu, który prowadzę, kiedyś go nie miałem, ale wielokrotnie w życiu sparzyłem się na pozornych oszczędnościach w różnych aspektach życia, najwięcej podczas remontów, ja wyznaję zasadę "kupić tanio, to wydać pieniądze dwa razy", dlatego powiedziałem w pewnym momencie mojej małżonce dość, mam zrobić remont, kupuję dobre narzędzia i wiesz co cały czas je mam w niezłej kondycji, niektóre po kilkanaście lat.

 

Tylko można przytaknąć,  wyznaję podobną religię,  przez co nie chcę powiedzieć,  ze nigdy nic w wielkim sklepie nie kupiłem, ale wiem jaka jest ich jakość. Niekiedy takiej potrzebuję. (np. nie będę inwestował w pędzel do podmalowania ściany w piwnicy który i tak po tym  wyrzucę bo będzie łysy a ewentualne jego mycie też kosztuje)

 

MarioJ  Tak,  to to szkolenie które powinno Tobie rozwiązać problemy.  Nie widziałem na stronie info,  że nie ma miejsc, ale jeśli tak,  to świadczy to, że cena odzwierciedla jakość,  ludzie jednak "głosują pieniędzmi i nogami"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niekiedy takiej potrzebuję. (np. nie będę inwestował w pędzel do podmalowania ściany w piwnicy który i tak po wyrzucę bo będzie łysy a mycie kosztuje)

No właśnie, dobre narzędzie to takie które jest odpowiednio dobrane do naszych potrzeb.

Gdybym prowadził serwis to nawet bym nie pomyślał o jakiś kombinacjach np. z imadłami tylko kupił takie za 800zł, natomiast jeśli mam do serwisowania 2 pary nart to w 100% wystarczają "home made".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając to co napisałeś we wcześniejszym swoim poście to myślę, że szkoda Twojego czasu, bo tam na tym szkoleniu i podejrzewam na wielu innych tego typu szkoleniach tego czego szukasz nie znajdziesz, na moim również. Temat doboru narzędzi był wałkowany wielokrotnie i nie ma sensu tutaj w tym temacie go odnawiać, dla przypomnienia dla Ciebie są cztery kategorie narciarzy:

  1. narciarz, który nie dba o swoje narty i nic nie robi w tym kierunku
  2. narciarz, który dba o swoje narty i oddaje je do serwisu z różnych przyczyn (nie umie, nie chce mu się itp.)
  3. narciarz, który dba o swoje narty i wykonuje czynności serwisowe sam, korzystając przy tym z różnego rodzaju narzędzi typu "hand made" (brak kasy, złota rączka, złote myśli, pomysły forumowe itp.)
  4. narciarz, który dba o swoje narty i wykonuje czynności serwisowe sam, korzystając ze sprawdzonych i dedykowanych rozwiązań

Ja jestem typem czwartym wiesz dlaczego, pomijam kwestię sklepu, który prowadzę, kiedyś go nie miałem, ale wielokrotnie w życiu sparzyłem się na pozornych oszczędnościach w różnych aspektach życia, najwięcej podczas remontów, ja wyznaję zasadę "kupić tanio, to wydać pieniądze dwa razy", dlatego powiedziałem w pewnym momencie mojej małżonce dość, mam zrobić remont, kupuję dobre narzędzia i wiesz co cały czas je mam w niezłej kondycji, niektóre po kilkanaście lat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Raczej wątpię, ale nie będę drążył tematu. Zwróć ewentualnie uwagę że znakomita część wyrobów narciarskich popularnych jest robiona z jednej formy, różni się tylko kolorem i logiem. A to z wolnego rynku najczęściej jest najzwyczajniej kiepskie.  Dla przeciętnego Kowalskiego szczotka druciana z żółtym włosem jest ok dla nart a dopiero jak weźmiesz  do ręki obie to zobaczysz że jedna jest stalowa zabarwiona a druga autentycznie mosiężna i to z takiego drutu jaki producent smaru uważa że jest najlepsza dla jego smaru

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja nie wypowiadam się o KSS, (trochę to nieładnie wyrywać z szerszego kontekstu i coś na tej podstawie budować) tylko o wyrobach do serwisowania. Niezależnie może to Jacek kaja45 może,   jeśli oczywiście będzie chciał to zrobić i Ci odpowiedzieć mając w ręce np.10 różnych szczotek np. nylonowych różnych wytwórców,  czy wszystkie mają identyczne właściwości włosa. Natomiast człowiek który ma 1 szczotkę nie bardzo ma jak porównać,  przedstawiciel jakiejś marki analogicznie on ma sprzedawać swoje, nie sprawdzać u konkurencji twardość włosa jej szczotek. Niestety diabeł tkwi w szczegółach a niektórzy są jeszcze na etapie rozważań smarować czy nie smarować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szkolenie Toko we Wro od dawna nie ma miejsc - zapisywałem się na wersję PRO już ponad miesiąc temu i już wtedy nie było miejsc na szkolenie podstawowe.

Szkolenie niestety kosztuje i to nie mało, ale jest pewien bonus o którym wiedzą tylko ci, co biorą udział w tych szkoleniach. Chodzi o możliwość zakupu w cenach hurtowych róznego sprzętu którym handluje dystrybutor organizujący szkolenie. Mi cena szkolenia "zwrócila" się z nawiązką przy jednoczesnym zakupie ostrzałki i paru pilników... :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szkolenie Toko we Wro od dawna nie ma miejsc - zapisywałem się na wersję PRO już ponad miesiąc temu i już wtedy nie było miejsc na szkolenie podstawowe.

Szkolenie niestety kosztuje i to nie mało, ale jest pewien bonus o którym wiedzą tylko ci, co biorą udział w tych szkoleniach. Chodzi o możliwość zakupu w cenach hurtowych róznego sprzętu którym handluje dystrybutor organizujący szkolenie. Mi cena szkolenia "zwrócila" się z nawiązką przy jednoczesnym zakupie ostrzałki i paru pilników... :)

Nie wiem czy hurtowych,  ale na pewno atrakcyjnych, jeśli prezentacja kosztuje i ludzie się na niej nie mieszczą a gdzie indziej jest taniej,  lub darmo,  to jak napisałem gdzieś powyżej,  coś w tym jest. Odbyłem w życiu kilka prezentacji i z całą pewnością już nic innego nie będę szukał,  (czasem coś dla upewnienia się o "słuszności" zdarza się,  ale tylko kontrolnie, gdyż po zainwestowaniu paru pln,  nie odważę się na zmianę filozofii smarowań) gdyż weryfikacja na śniegu wypadła w moim przypadku jednoznacznie.

W innych bywało śmiesznie. (tego nie będę rozwijał),

 

Czemu nie dałeś znać/przypomniałeś? w tym roku przespałem info a miło by może było się spotkać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Proponuję abyś zostawił wybór ludziom czy chcą kupić dobry zamiennik czy cieszyć się szczotką z napisem Toko.

 

Widzisz nie zrozumiałeś mnie, ani na tym forum, ani na innym, nigdy nikogo na siłę nie uszczęśliwiałem, a są tacy wśród nas, którzy robią to nagminnie, wola klienta jest jego wolą i tak podchodzę do sprawy, od ponad dziesięciu lat nie mam ani jednej negatywnej opinii i tego się trzymam, jeżeli ktoś prosi o poradę to mu ja daję i tyle.

 

Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, z uwagi na szeroki wybór, jak zauważył słusznie kolo, że mogę być obiektywny, mimo, że jestem dystrybutorem w Polsce mniej znanych marek niż Toko, uważam, że każda z firm ma świetne narzędzia, dobre narzędzia, takie sobie i do d..py.

 

Zresztą jak masz czas to poczytaj moje artykuły na moim blogu i zrozumiesz moją filozofię.

 

Co do Toko jak już o nim piszesz, to kiedyś miało dobrego experta, niestety w wyniku jakiś nieporozumień odszedł na swoje, a szkoda bo wtedy wielu ludzi mogło by się czegoś nauczyć. A jeżeli potrzebujesz autorytetu to szukaj szkoleń z Guido Charlie, Franz Nemeth bo oni najczęściej wizytują w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno poczytam więcej,

znalazłem bloga i sklep  ;)

To właściwa droga, najpierw może należy coś w ogóle wiedzieć,  zanim zaczniesz móc oceniać. Najpierw coś trzeba mieć w ręce, potem drugie,  czasem użyć i zobaczyć efekt. W tym pzrypadku  to jeszcze na śniegu, bo to nie buty i nie o połysk chodzi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótka relacja ze szkolenia TOKO we Wrocławiu 25.10.2014

 

Szkolenie prowadził znany na forum Pan Witek z Krakowa, wstęp zapodał Pan Tadeusz Niebudek z TOKO.

Pierwsze prawie dwie godziny zleciały na wyświetlaniu przy pomocy projektora powiększonych stron z ulotki promocyjnej TOKO, którą i tak każdy dostał na wejściu. Do tego komentarz Pana Tadeusza. A więc mieliśmy obszerną baśń o historii TOKO, ich logo, rodzajach śniegu oraz historii i klasyfikacji smarów. Niby ciekawe ale po pierwsze każdy to już słyszał kiedyś na szkoleniu podstawowym, a po drugie mógł dokładnie to samo wyczytać w trzymanej w ręku broszurce. Nie neguje jednak tej części szkolenia bo wiem że marketning rządzi się swoimi prawami i taki wstęp być po prostu musiał.

 

Druga część szkolenia (praktyczna) okazała się, niestety, moim zdaniem totalną katastrofą i niewypałem.

Do dziś nie wiem dlaczego to szkolenie zostało nazwane "szkoleniem II stopnia - profesjonalne dla serwisantów".  Nie nauczyłem się na nim dosłownie niczego, nie zobaczyłem niczego nowego ani też nie usłyszałem o czymś, czego bym wcześniej nie wiedział.  Przepraszam - była jedna nowość - mianowicie dowiedziałem się, że przy używaniu smarów fluorowych (już od LF w górę) ma znaczenie sposób prowadzenia żelazka (ma być od tipu do tailu bez cofania) Tak ma być i już. Teza ta była nowością w teorii smarowania, ale dla mnie osobiście bez znaczenia bo od zawsze smarowałem narty "jednokierunkowo". 

 

Przez 4 godziny szkolenia Panu Witkowi udało się:

1) zrobić prawie na gotowo (bez diamentu) dosłownie jedną dolną i boczną krawędź 

2) wyrąbać dłutem i zakofiksować zwykłym kofiksem i metal gripem dwie dziury w ślizgu (oczywiście jedna z nich była przy krawędzi co uzasadniało użycie metalgripu)

3) posmarować na gorąco jedną nartę, dzieląc ślizg na 4 części i smarując je odpowiednio Hydro-Carbonem, LF, HF i czystym fluorem (najpierw proszek a potem trzykrotnie Helx). Mimo wysypania i wypryskania na ślizg fluoru za conajmniej kilkaset złotych, próba wody na dobrą sprawę nie pokazała żadnej różnicy między hydrofobowością LF, HF a czystego fluoru. 

Potem w ramach bonusu było posmarowanie tej samej narty IROXEM. Wnioski takie, że idealna aplikacja IROXA możliwa jest tylko w pokojowej temperaturze i przy ciepłym ślizgu. Potwiedziło to moje doświadczenia, iż niemal niemożliwe jest nałożenie IROXA w lodowatej austiackiej narciarni (tężeje przy pierwszym kontakcie z zimnym ślizgiem w formie punktowych plam)  

Poza powyższym moglismy dużo się dowiedzieć o tym jak bardzo spartaczone narty wychodzą z fabryki (zwłaszcza Atomici) i że jest na to jeden ratunek - możemy je wysłać do Pana Witka, on je sprawdzi, wystawi gleit, a my złożymy reklamację, która zostanie uwzględniona. Przy tym temacie obejrzeliśmy sobie na rzutniku zdjęcia uszkodzeń nart (zdjęcia są powszechnie dostępne na stronie Pana Witka w galerii) Oglądaliśmy je z predkością jedno foto na sekundę, bez omówienia danej wady/uszkodzenia a tym bardziej bez instruktażu co w danym przypadku można zrobić.

Kolejne obszerne wynurzenia prowadzącego dotyczyły tego, że obecnie amatorzy (a zwłaszcza ci z family cup) popadają w wyścig zbrojeń - kupują HF, Helixy itd a potem nie nadążają za swoimi nartami.

Sposób prowadzenia szkolenia był bardzo chaotyczny - nieustanne skoki od tematu do tematu, ciągłe dygresje, retrospekcje. Widać było że część uczestników gubi się w tematach i nie nadąża. Dodatkowo podstawowe pytania amatorów np o rodzaj i gradację pilników, rodzaje cyklin, sposób nakładania 100 % fluorów były zbywane że niby są to trywialne pytania, a z drugiej strony na szkoleniu nie poruszono niczego, co by świadczyło o tym że jest ono przeznaczone dla prosów. Sorki - była jedna rzecz - ciągłe wtrącanie tego że profesjonaliści używają profesjonalnych narzędzi danej marki (o to nie mam żalu bo wiadomo kto organizował szkolenie i gdzie)

Najlepsza część szkolenia miała miejsce już po jego oficjalnym zakończeniu, gdy można było sobie pogadać z Panem Witkiem na wszelkie tematy. Dodatkowo cała ekspozycja TOKO była do naszej dyspozycji, więc można było sobie obejrzeć wszystkie te world cupowe (i nie tylko) eksponaty a potem je nabyć za ceny hurtowe (za to wielki ukłon i szacun dla organizatorów). Dodatkowo były pyszne pączki i kawa bez ograniczeń.

 

Podsumowywując miło było sobie odświeżyć to i owo po letniej przerwie, ale z drugiej strony do dzisiaj nie mogę sobie darować tego że zapłaciłem 160 zł za możliwość obejrzenia dokładnie tego samego, co samodzielnie wykonuje przynajmniej kilkanaście razy w sezonie.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę prowadził dość duże szkolenie z ręcznego serwisu i wpadłem na pomysł, aby jeden z wykładów poświęcony był rozwiązywaniu najczęstszych problemów, na jakie trafiamy podczas pracy ze sprzętem. Taki "troubleshooting". Chętnie dowiem się, na jakie problemy trafialiście wy, a warte są rozwiązania podczas takiego szkolenia?
 Np:

 

1. Zahartowana krawędź,

2. .......................?

 

kss to co napiszę, to nie problem, ale kwestia techniczna, często zapominana przy zakupie narzędzi.

1. Konserwacja żelazka po smarowaniu. Po zakończonym smarowaniu, zostają resztki smaru na płytce. Jak się go nie zetrze to zaschnie i zostanie. A co jeśli następne smarowanie będziemy robili innym smarem? Zwrócenie uwagi na przeczyszczenie żelazka to "drobiazg", ale ważny.

2. Konserwacja pilnika diamentowego. Przed i po ostrzeniu, pilnik diamentowy należy moczyć w wodzie (lub roztworze alkoholowym, choć ja tego nie robię, bo wolę się zdezynfekować od środka :-p ) aby opiłki z krawędzi nie zalegały "w pilniku" bo będą korodowały i degradowały diament.

 

Mam nadzieję, że trochę pomogłem.

 

Powodzenia na szkoleniu ;-) pozdravka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...