Skocz do zawartości

Serfaus-Fiss-Ladis i Kaunertal


Rekomendowane odpowiedzi

Oto kolejny raz stanęłam przed filozoficznym dylematem: eksplorować, czy się "wyjeździć"? Serfaus znałam już sprzed dwóch sezonów i zakochałam się wówczas od pierwszego wejrzenia (nie jestem w tym odosobniona- w tym roku SFL zdobyło zaszczytny tytuł najlepszego ośrodka w Alpach). Ponad 200km świetnie skomunikowanych tras które ledwo da się "rozpoznać bojem" a co dopiero na poważnie "zjeździć"! Od wielu z nich wprost nie mogłam sie oderwać. Prawie bezludny 3,5 km Waldabfahrt z Alpkopf do Serfaus zupełnie mnie uzależnił- "to co , jeszcze raz?" Mąż tylko kiwał głową porozumiewawczo, ale za czwartym razem tracił cierpliwość. No bo przecież jest jeszcze TO i TO i TO i jeszcze TAMTO. Więc jeszcze Plansegg ze swoim wspaniałym szerokim grzbietem na którym można sie nieźle rozpędzić w szerokich skrętach, jeszcze ObrerScheid , Pezid i Masner (chodź mąż nie podziela mojego zapału do "czarnych"), jeszcze parę śmignięć z Sheid i Lazid, ale czas ucieka, więc szybko wracamy na "naszą" stronę -Sattelkopf, Moseralm i wreszcie na koniec 10 km Frommesabfahrt po którym padamy bez ducha przy parkingu w Fiss. GPS pokazuje przejechane 73km. Dwa lata temu mieliśmy bazę w Ried (niestety mieszkanie w samym SFL, zwłaszcza organizowane na ostatnią chwilę, jest raczej poza zasięgiem cenowym)i doszliśmy do wniosku że ten jeden ośrodek wystarczy nam w zupełności. Tym razem znaleźliśmy świetną miejscówkę w Kauns- więc Kaunertal nasunął się niejako w sposób oczywisty. Oba te rejony łączy jeden skipass Ski6 (7-dniowy kosztuje 266 ojro w wysokim sezonie- biorąc osobno 6 dni w Serfaus i 1 w Kaunertal zaoszczędzilibyśmy wprawdzie 8 ojro, ale dzięki karnetowi na region mieliśmy wolny wybór dnia). Tak więc po dwóch dniach "łojenia" w Serfaus wybraliśmy się dla odmiany na lodowiec. Nie spodziewałam się po nim za wiele, ot 4 orczyki, kabina i krzesło, wszystkiego 38km tras. Jakże się myliłam! Lodowiec jest GENIALNY. najpierw droga: 32km sepentyn w tak cudnych "okolicznościach przyrody" że chwilami klimat jest jak w dolinie Kościeliskiej tylko do n-tej potęgi. Nie do opisania. Chociaż jechaliśmy prawie godzinę wrzeszcząc co chwila "zobacz to!" "widziałeś? widziałeś?!" a ja musiałam z najwyższym trudem dzielić uwage miedzy podziwianie okolicy i trzymanie się wąskiej na jedno auto drożyny wiszącej nad przepaścią za prowizoryczną drewnianą barierką, to sama podróż warta jest każdej ceny. poprostu BAJKA. Lądujemy przy dolnym parkingu. Niektórzy jadą jeszcze 500m wyżej ,ale zimą to bez sensu bo sam zjazd na nartach do dolnej stacji jest świetny. Na parkingu dosłownie kilkanaście aut i dwa ski-busy. To wszystko. Więcej ludzi nie ma. Cisza. Spokój. Zero narciarskiego cyrku, tyrolskiej muzyki i grillowanych wurstów. Są tylko góry i my. Wjeżdżamy najpierw dwuetapowym krzesełkiem (bez przesiadki) a potem gondolką Karlesjochbahn, wyłazimy zza stacji na przełęcz i... z młodych piersi wyrywa się czerstwe słowiańskie "o rzesz ku... ja pie.....!" pod stopami jak okiem sięgnąć mamy bezkresne połacie południowego Tyrolu po horyzont! majestetyczny Ortler i czterotysięcznik Piz Bernina i setki innych szczytów bieli się w wyzłoconym powietrzu poranka. Wokoło cisza. Trasy są technicznie łatwe (nawet czarna która na jednej ściance ma bodajże 75% nachylenia, ale można je śmiało pokonać na dwa skręty). Ale nie o trudność tu chodzi. Takiego przygotowania tras i takiej jakości śniegu nie spotkałam NIGDZIE I NIGDY. Jeśli do tego dodać praktycznie puste stoki, to jesteśmy w narciarskim niebie. Trasa z Karlesjoch na sam dół ma chyba z 5 km i chcesz nią jechać jeszcze raz , jeszcze raz i znów, słysząc jak wiatr gwiżdże ci w nausznikach kasku. Widzisz wszystko jak na dłoni, bez niespodzianek, więc nareszcie można spuścić ze smyczy demona prędkości. Szalejemy do ostatniego wyciągu, bez przerwy, nie czując zmęczenia. Ktoś powie "zwózka" - ja powiem "lewitacja". Wreszcie czuję że JADĘ NA NARTACH. Daję im pojechać tak jak są do tego stworzone. poddaję się łagodnemu promieniowi skrętu. Zaliczamy też wszystkie orczyki, choć ten na Falginjoch jest naprawdę dłuuugi i na końcu dość stromy (mąż jeździ na desce więc dla niego to podwójnie niewygodne, ale daje się namówić). Zjeżdżamy kiedy łagodny cień wieczoru opada już w doliny. SFL i Kaunertal- dwa narciarskie światy. Z jednej strony perfekcyjny wypoczynkowy mega-kombinat który w swoich dobrze naoliwionych trybach miele tysiące narciarzy na godzinę. Z drugiej- góry niemal dziewicze, niszowe, mimo nowoczesnej gondolki i krzesełek mające w sobie coś z poprzedniej epoki. Miejsce dla ludzi poprostu kochających góry. Można się tu wspinać (po drodze spotykamu przy szosie dwóch młodych ludzi ze wspinaczkowym sprzętem), wędrować na nartach ski-turowych, zjeżdżać off-piste a na przełeczy popijać z termosu herbatę z prądem. Kiedy wracamy na lodowiec dwa dni później ze znajomymi, koleżance kojarzy się to miejsce z jakimś ośrodkiem szkoleniowym dla żołnierzy Wehrmachtu albo miejscem wypoczynku asów Luftwaffe. Coś w tym jest. Zanjdujemy pamiątki po nich niemal w każdym okolicznym kościółku, gdzie tyrolski barok wnetrza łaczy się z niekiedy trzynastowiecznym gotykiem budowli. Wszędzie tabliczki "Unsere Gefallen" z których patrzą na nas pożółkłe fotografie chłopców poległych na froncie wschodnim. Dzielimy nasz 7-dniowy pobyt na 5 dni w SFL i dwa w Kaunertalu. W karnecie pozostają jeszcze niewykorzystane Nauders, Fendels i Vent. I z jednej strony żal- bo może któreś z nich, mimo orczyków i mniejszej ilości tras zachwyciłoby nas klimatem, widokiem, atmosferą. Moze przegapiliśmy coś ważnego, nieuchwytnego , cudownego. Moze jedna wspaniała trasa (jak Paradiso w Tonale) wystarczyłaby za cały dzień? Z drugiej strony już znajome i ulubione stoki tak bardzo przywiązują do siebie. Jedziemy więc kolejny raz Adlerpiste i do zmęczenia powtarzamy zajzdy z Sho"njoch i wreszcie pożegnalny Frommesabfahrt. Co by się stało gdyby te nowe niepoznane okazały sie mimo wszystko gorsze? Czy pozostałby żal za niepotrzebnie straconym dla nich bezcennym czasem? cóż... tego już się nie dowiem. Może za rok?...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie bezludny 3,5 km Waldabfahrt z Alpkopf do Serfaus zupełnie mnie uzależnił

Skąd ja to znam... ;) Podczas grudniowego wypadu do SFL moja rozmowa z pozostałymi uczestnikami wyglądała następująco: - to co, jeszcze raz to samo do czerwonej gondolki ??? - ale już tędy jechaliśmy... jakieś pięć razy !!! - bo to jest najlepsza trasa... - ale tu jest 200 km innych fajnych tras... - ale ta jest najfajniejsza !!! i tak w kółko... Dopiero wieczorem, po odpaleniu skiline'a, okazywało się że Alpkopfbahn był grany 8,9 a nawet 10 razy dziennie ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... ;) Podczas grudniowego wypadu do SFL moja rozmowa z pozostałymi uczestnikami wyglądała następująco: - to co, jeszcze raz to samo do czerwonej gondolki ??? - ale już tędy jechaliśmy... jakieś pięć razy !!! - bo to jest najlepsza trasa... - ale tu jest 200 km innych fajnych tras... - ale ta jest najfajniejsza !!! i tak w kółko... Dopiero wieczorem, po odpaleniu skiline'a, okazywało się że Alpkopfbahn był grany 8,9 a nawet 10 razy dziennie ;)

Dlatego zostałeś wykluczony z grona uczestników.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... ;) Podczas grudniowego wypadu do SFL moja rozmowa z pozostałymi uczestnikami wyglądała następująco: - to co, jeszcze raz to samo do czerwonej gondolki ??? - ale już tędy jechaliśmy... jakieś pięć razy !!! - bo to jest najlepsza trasa... - ale tu jest 200 km innych fajnych tras... - ale ta jest najfajniejsza !!! i tak w kółko... Dopiero wieczorem, po odpaleniu skiline'a, okazywało się że Alpkopfbahn był grany 8,9 a nawet 10 razy dziennie ;)

A jak oceniasz ilość śniegu w grudniu? Czy wszystkie trasy były otwarte? Poprzednio dwa lata temu byliśmy w połowie stycznia i na dole w Ried śniegu nie było w ogóle a na górze owszem trasy wszystkie przygotowane,gdzieniegdzie tylko maleńkie przecierki, ale śniegu w krojobrazie jak na lekarstwo, a ja te limby ośnieżone jednak muszę mieć do pełni szczęścia. Tym razem, ostatni tydzień lutego był pod tym względem znakomity, śniegu wbród, ale za to niestety tłumy ludzi. Na trasach to się jakoś rozprowadzało, nie było wrażenia ciasnoty, no może tylko na Komperdell gdzie przewalają się tabuny niezbornej dzieciarni i łatwo na kogoś wpaść, ale gdzieś w okolicach 10-11 w newralgicznych punktach pojawiał się parominutowy tłoczek przy wyciągach. Dla osobników do cna rozbestwionych bezkolejkowymi ośrodkami był to pewien psychologiczny dyskomfort. Jeśli już o dyskomfortach mowa, to pamiętajmy że Serfaus jest zimową stolicą Holandii. Holendrzy ( a wraz z nimi ich język ojczysty przypominający pacjentów cierpiących na chroniczny nieżyt gardła) są wszędzie. A że naród to dość ekstrawertyczny, obcowanie z nimi nie sprzyja kontemplacji. I na tym się dla mnie lista minusów w zasadzie kończy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak oceniasz ilość śniegu w grudniu? Czy wszystkie trasy były otwarte? Poprzednio dwa lata temu byliśmy w połowie stycznia i na dole w Ried śniegu nie było w ogóle a na górze owszem trasy wszystkie przygotowane,gdzieniegdzie tylko maleńkie przecierki, ale śniegu w krojobrazie jak na lekarstwo, a ja te limby ośnieżone jednak muszę mieć do pełni szczęścia. Tym razem, ostatni tydzień lutego był pod tym względem znakomity, śniegu wbród, ale za to niestety tłumy ludzi. Na trasach to się jakoś rozprowadzało, nie było wrażenia ciasnoty, no może tylko na Komperdell gdzie przewalają się tabuny niezbornej dzieciarni i łatwo na kogoś wpaść, ale gdzieś w okolicach 10-11 w newralgicznych punktach pojawiał się parominutowy tłoczek przy wyciągach. Dla osobników do cna rozbestwionych bezkolejkowymi ośrodkami był to pewien psychologiczny dyskomfort. Jeśli już o dyskomfortach mowa, to pamiętajmy że Serfaus jest zimową stolicą Holandii. Holendrzy ( a wraz z nimi ich język ojczysty przypominający pacjentów cierpiących na chroniczny nieżyt gardła) są wszędzie. A że naród to dość ekstrawertyczny, obcowanie z nimi nie sprzyja kontemplacji. I na tym się dla mnie lista minusów w zasadzie kończy.

W grudniu śniegu było mało...relatywnie mało, bo jeździć gdzie było ale przy tym otwarta była jakaś połowa tras. Dużo i mało. Obszarowo niby to samo, wtedy nudy nie było, ale ostatnio (tydzień temu) ilość możliwych wariantów mnie lekko zaskoczyła :) W lutym ...hmm,chyba miałbym wątpliwości czy się tam pchać jak do wszystkich lepszych/większych. Holendrzy to osobny temat :) Browarnicy i gorzelnicy ich pewnie kochają :) ale to "gruby klient" - nie zdziwił bym się gdyby bywało ich więcej niż nas w sezonie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak oceniasz ilość śniegu w grudniu? Czy wszystkie trasy były otwarte? Poprzednio dwa lata temu byliśmy w połowie stycznia i na dole w Ried śniegu nie było w ogóle a na górze owszem trasy wszystkie przygotowane,gdzieniegdzie tylko maleńkie przecierki, ale śniegu w krojobrazie jak na lekarstwo, a ja te limby ośnieżone jednak muszę mieć do pełni szczęścia. Tym razem, ostatni tydzień lutego był pod tym względem znakomity, śniegu wbród, ale za to niestety tłumy ludzi. Na trasach to się jakoś rozprowadzało, nie było wrażenia ciasnoty, no może tylko na Komperdell gdzie przewalają się tabuny niezbornej dzieciarni i łatwo na kogoś wpaść, ale gdzieś w okolicach 10-11 w newralgicznych punktach pojawiał się parominutowy tłoczek przy wyciągach. Dla osobników do cna rozbestwionych bezkolejkowymi ośrodkami był to pewien psychologiczny dyskomfort. Jeśli już o dyskomfortach mowa, to pamiętajmy że Serfaus jest zimową stolicą Holandii. Holendrzy ( a wraz z nimi ich język ojczysty przypominający pacjentów cierpiących na chroniczny nieżyt gardła) są wszędzie. A że naród to dość ekstrawertyczny, obcowanie z nimi nie sprzyja kontemplacji. I na tym się dla mnie lista minusów w zasadzie kończy.

Byliśmy w ostatnim tygodniu przed świętami. Na tablicach podawali, że działa 90 % wyciągów i 75 % tras. Osobiście natknąłem się na pojedyncze zamknięte trasy - z tego co pamiętam to zamknięte były Pezid Abfahrt (ale Vertical otwarty ;) ), Trujeabfahrt, Jochabfahrt, Gristabfahrt, Direttisima. Jedynym zamkniętym wyciągiem był Konigsleithebahn... Jak widać dało się pojeździć, a i kolejek nie było. Jedyna napotkana "kolejka" to około 15 osób do Schonjochbahn z Fiss. Nam najbardziej przypadły do gustu Waldabfahrt, Scheidabfahrt oraz wszelkie kombinacje prowadzące od górnej do dolnej stacji Almbahn po stronie Fiss... Co do warunków krajobrazowych to wszystko było należycie zaśnieżone. Krajobraz biały aż po horyzont - śniegu starczyło nawet na to aby codziennie zjeżdżać pod sam dom na nartach (mieszkaliśmy w Serfaus). W ostatnią noc spadło jakieś 50 cm świeżego, więc przez cały dzień jeździliśmy w puchu, praktycznie nie widząc swoich nart i butów ;) To wszystko w połączeniu z promocyjną ceną karnetu (95 Euro za 5 dni) spowodowało, iż to był fantastyczny wyjazd. Jedynym minusem była cena zakwaterowania w samym Serfaus (chyba 33 Euro/osoba/noc), ale skoro chce się dojeżdżać na nartach to trzeba płacić ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy w ostatnim tygodniu przed świętami. Na tablicach podawali, że działa 90 % wyciągów i 75 % tras. Osobiście natknąłem się na pojedyncze zamknięte trasy - z tego co pamiętam to zamknięte były Pezid Abfahrt (ale Vertical otwarty ;) ), Trujeabfahrt, Jochabfahrt, Gristabfahrt, Direttisima. Jedynym zamkniętym wyciągiem był Konigsleithebahn... Jak widać dało się pojeździć, a i kolejek nie było. Jedyna napotkana "kolejka" to około 15 osób do Schonjochbahn z Fiss. Nam najbardziej przypadły do gustu Waldabfahrt, Scheidabfahrt oraz wszelkie kombinacje prowadzące od górnej do dolnej stacji Almbahn po stronie Fiss... Co do warunków krajobrazowych to wszystko było należycie zaśnieżone. Krajobraz biały aż po horyzont - śniegu starczyło nawet na to aby codziennie zjeżdżać pod sam dom na nartach (mieszkaliśmy w Serfaus). W ostatnią noc spadło jakieś 50 cm świeżego, więc przez cały dzień jeździliśmy w puchu, praktycznie nie widząc swoich nart i butów ;) To wszystko w połączeniu z promocyjną ceną karnetu (95 Euro za 5 dni) spowodowało, iż to był fantastyczny wyjazd. Jedynym minusem była cena zakwaterowania w samym Serfaus (chyba 33 Euro/osoba/noc), ale skoro chce się dojeżdżać na nartach to trzeba płacić ;)

Nie, no to w ogóle tanio jak barszcz! :-) Możesz mi polecić tę miejscówkę? jak myśmy szukali , fakt że parę dni przed wyjazdem, to nie udało mi się znaleźć w SFL niczego poniżej 60 ojro od łebka. masakra. W Kauns płaciliśmy jakieś 21-22 ojro od osoby za bardzo ładny apartamnecik, no ale kilkanaście km trzeba było dojechać, więc siłą rzeczy trochę wachy też poszło (wiem wiem są skibusy, ale "I can't be bothered" a poza tym prowadzenie auta w górach to też fun) Podejrzewam że to kwestia odległości (z Wawy ponad 1200km) ale my też właściwie nie spotykaliśmy rodaków. Szczerze powiedziawszy dopisuję to do plusów tego ośrodka :-) Twoj wybór tras jak najbardziej popieram! I stanowczo do powtórki w przyszłych sezonach :-) A tak zupełnie z innej beczki: czy ktoś z obecnych może coś dobrego powiedzieć o Pitztalu? Będąc w Kaunertalu znaleźliśmy taką opcję obydwu lodowców z jednego karnetu. Czy sądzicie że byłaby to jakaś sensowna alternetywa dla SFL? Kaunertal zachwycił mnie właśnie kompletnym brakiem ludzi. A jaki jest pod tym względem Pitztal?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy sądzicie że byłaby to jakaś sensowna alternetywa dla SFL?

??? Chyba jak zamkną SFL to tak! Chyba nie sposób porównać pięknego rozległego ośrodka z nieograniczonymi możliwościami off piste do niewielkich ośrodków lodowcowych z jedną dobrą trasą (na Pitztalu). Pozdro Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

??? Chyba jak zamkną SFL to tak! Chyba nie sposób porównać pięknego rozległego ośrodka z nieograniczonymi możliwościami off piste do niewielkich ośrodków lodowcowych z jedną dobrą trasą (na Pitztalu). Pozdro Wiesiek

To z tego wynika że SFL jest za dobry dla mnie bo ja off-piste w ogóle nie jeżdżę. coż za strata! :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To z tego wynika że SFL jest za dobry dla mnie bo ja off-piste w ogóle nie jeżdżę. coż za strata! :-)

Pora zacząć! a w dalszym już skialpinistycznym wydaniu Kaunertal jest jednym z punktów wypadowych w Alpy Otztalskie a pobliski Weissseespitze wspaniałym celem do zdobycia. I jest to rzeczywiście zupełnie inny wymiar narciarstwa. Podobnie jest z Pitztalem. Pozdro Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora zacząć! a w dalszym już skialpinistycznym wydaniu Kaunertal jest jednym z punktów wypadowych w Alpy Otztalskie a pobliski Weissseespitze wspaniałym celem do zdobycia. I jest to rzeczywiście zupełnie inny wymiar narciarstwa. Podobnie jest z Pitztalem. Pozdro Wiesiek

No niestety, miło pomarzyć ...ale obawiam się ze ja już okres sportowej ambicji mam za sobą. Zjazd z Aguille du Midi już w życiu zaliczyłam. A traz mam rozwalone kolano które wymaga operacji, jeżdżę niejako na kredyt, bo nie powinnam, każdy kolejny sezon traktuję jako bonus od Pana Boga, w związku z tym interesują mnie wyłącznie świetnie przygotowane trasy, sztruksik, taki nie za twardy i nie za miękki w który nartki wchodzą jak w masełko, i oczywiście zero muld. Nie mogę sobie pozwolić na to żeby walczyć z górą, mogę się z nią co najwyżej zaprzyjaźnić. Na szczęscie na Weisseseespitze jest planowana nowa kolejka, jak zbudują to chętnie sie przejadę :-) A co do porównania wielkich i małych ośrodków to zaczynam ostatnio mieć wątpliwości. Przez lata całe byłam takim typem zwiedzacza który musi mieć tych tras mnóstwo i przemieszczać się stale na następną i następną. Jak juz zadawałam sobie trud żeby dotrzeć w Alpy, to taka stacja musiała mieć z 200km tras albo więcej, w związku z tym jeździłam przez szereg lat z rzędu do Zillertalu , który uwielbiam i jest świetny, albo do Saalbach czy Gasteinertal. Aż w ubiegłym roku przypadkowo trafiłam do Warth, kameralnej stacyjki na pograniczu Tyrolu i Vorarlbergu i ...byłam zauroczona. 70km niezbyt długich tras, ale wyjeździłam się jak nigdy. Zwiedzanie rozległych ośrodków-tak,oczywiście, ale żeby się tak kompletnie nasycić jazdą, czasami wystarczy dosłownie parę tras, a może nawet jedna. Zawsze przytaczam przykład Maso Corto gdzie jest jedna sensowna trasa (nie liczę tych pobocznych dwóch górek)ale przyjeżdżali na nią prawdziwi spotrowcy, rozstawiali tyczki i łojili jak głupi. Nawet Tomba la Bomba tam przyjeżdżał. Prosze bardzo: Sese pisze że też z 200km tras w SFL wybierał dwie- trzy, góra pięć ulubionych które warto powtarzać znów i znów . Odkładasz jeden smaczny kąsek żeby spróbować czegoś nowego, a za chwilę żałujesz bo wcale nie wiadomo czy to nowe jest smaczniejsze, a tamtego jeszcze się nie najadłeś do syta. Samam byłam zdziwiona że Kaunertal mi się tak podobał, bo w sumie do Hintertuxu czy Stubaiu nie ma porównania, ale kurcze, to były naprawdę świetnie spędzone dni. To miejsce ma to COŚ i będę go bronić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do porównania wielkich i małych ośrodków to zaczynam ostatnio mieć wątpliwości.

Oczywiście masz rację - duże ośrodki oznaczają też dużo, nieproporcjonalnie dużo narciarzy. Dlatego "najpopularniejszą" część sezonu spędziliśmy w małych ośrodkach Wschodniego Tyrolu a także Tyrolu - HochZeiger, Hochoetz, Kuhtai, SkiJuwel, Niderau byliśmy też na Spieljochu a nawet w Gerlosstein i Rifflsee. Ale jak ruch w dużych ośrodkach się kończy (albo nie zaczął) to zdecydowanie je wolę. Dla mnie nawet najlepsza trasa po pięciu przejazdach jest znana. Wiem już co mnie czeka za zakrętem, gdzie jest wylodzone, jak wyglądają progi i jazda przestaje mieć walor niespodzianki. Jak mam wybór to taką trasę zjadę 3x i hajda dalej. Pozdro Wiesiek

Użytkownik Wujot edytował ten post 22 marzec 2013 - 10:08

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...