Skocz do zawartości

Prędkośc na stoku...


ski_kuba

Rekomendowane odpowiedzi

Przy szybkiej jeździe nie ma miejsca na błędy bo to kończy się często szpitalem. Rozumiem, że teraz już umiesz jeździc i robisz to świadomie. Pozdrawiam

Bez ryzyka nie ma zabawy ;) Żartuje oczywiście, choć przyznam, że fajnie jest czasem poczuć większą adrenalinkę :D Oczywiście, teraz zdaję sobie z tego, co napisałeś w swoim poście, sprawę. Młody byłem i głupi (3 lata temu to było chyba :D), umiejętności też były znacznie mniejsze. Z drugiej strony, błąd zawsze może się zdarzyć i to nawet najlepszemu narciarzowi. Chodzi o to, by zminimalizować prawdopodobieństwo błędu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 139
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Bez ryzyka nie ma zabawy ;) Żartuje oczywiście, choć przyznam, że fajnie jest czasem poczuć większą adrenalinkę :D Oczywiście, teraz zdaję sobie z tego, co napisałeś w swoim poście, sprawę. Młody byłem i głupi (3 lata temu to było chyba :D), umiejętności też były znacznie mniejsze. Z drugiej strony, błąd zawsze może się zdarzyć i to nawet najlepszemu narciarzowi. Chodzi o to, by zminimalizować prawdopodobieństwo błędu.

Kazdy chyba lubi poczuc adrenaline.. w taki badz inny sposob. Bardzo czesto mozna zaobserwowac malo odpowiedzialne zachowanie na stoku, czesto zwiazane jest to wlasnie ze zbyt duza szybkoscia i malymi umiejetnosciami. Miejmy nadzieje, ze jezdzisz tak tylko wtedy gdy pozwalaja na to warunki. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Adrenalinka - jasne ale świadoma, narty to nie hazard. Przecież goście którzy starurują w zjeździe wiedza o co chodzi lepiej niż my wszyscy razem wzięci a też czasami popełniają błędy. Chodzi mi o to, że dla każdego narciarza margines błędu musi być ściśle określony i jadza i podjęte ryzyko muszą być absolutnie świadome. Wczoraj wróciłem z krótkiego eyjazdu z synkiem do Bałtowa i przykro było patrzeć jak pwewnie połowa ludzi na stoku nie ma świadomości własnych umiejętności i ryzyka nakie mogą podjąć i to wcale nie dzieci. raczej wręcz przeciwnie. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię jeździć szybko albo dynamicznie zależy od stylu :) Jedno co mnie denerwuje to że trzeba zwracać uwagę na jadących z góry, rozumiem że zerkam tylko dla swojego bezpieczeństwa a nie po to żeby ustępować jakiemuś hamowi drogę (pomijam początkujących dla nich jest taryfa ulgowa :)) Jeśli ja zjeżdżam obserwuje drogę i przewiduje co może zrobić osobą przedemną. Ostanio miałem taką bardzo niebezpieczną sytuacje na stoku: Zjeżdżałem sobie dynamicznie slalomkiem z daleka widziałem kogoś leżącego na stoku (parotelnia dziewczynka) zbliżałem sie do niej coraz szybciej. Chciałem Ja ominąć z prawej strony, ale kątem oka zauważyłem że ktoś jedzie odbijam w lewo. A tu jakiś pajac tnie z góry żeby slalomem wziąść tę dziewczynkę (jak tyczkę) To były kwestie sekundy. Dosłownie serce miałem w gardle i widziałem jak zaraz roztrzaskam tę dziewczynkę. Zawalczyłem o jakieś rozwiązanie obróciło mnie wydrarłem fale śniegu z pod nart i tyłem o centymetr ją ominołem. Na szczęście nikomu nic sie nie stało, no może prawie bo nadwyrężyłem sobie łydkę. Chciałem poszukać jeszcze tego cwaniaczka żeby mu przemówić do rozsądku bo od początku jak go zobaczyłem to mi sie nie podobało jego zachowanie. Na jego szczęście nie udało mi sie. Apeluje o rozsądek i rozwagę na stoku! (przy każdej prędkości) P.S. Wpadłem na pomysł prędkościomierza: zamontować taki malutki walec na piętce. Na jakiś resorkach (jak samochody na radio) tak aby był dokładniejszy i jazda na krawędzi nie miała wpływu na pomiar. Prędkość by była wyświetlana na specjalnym zegarku. Hmm tylko kwestia łączności albo kabelek z czuła rozłączką przy wiązaniu albo (jakaś) technologia bezprzewodowa. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jedziesz NAPRAWDĘ szybko to tylko skuter może ci podskoczyć :D Wszyscy mówią, że dla nich najważniejsze jest bezpieczeństwo na stoku, jeżdżą bezpiecznie rozważnie itp. Wierzę, że wszyscy mówią prawdę, ale obawiam się (bez obrazy drodzy forumowicze), że w tym topiku było już paru typowych "buraków stokowych". Oby nie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Bandit pisze do DeepHeet

Człowiek rozjechałbyś małe dziecko i nie zwalaj winny na kogoś innego, że ktoś tam coś Ci zajechał drogę. Widziałeś z daleka dzieciaka to po cholerne podjeżdżałeś tak blisko.

Oczywiście Bandit masz rację. DeeplHeet co prawda zrobił to z bezmyślności, ale to słabe usprawiedliwienie. Zawsze po niebezpiecznej sytuacji na drodze, pod żaglami, w górach czy na nartach staram się przemyśleć sprawę, zastanowić jaki błąd popełniłem ja czy ktoś inny. Jakie z tego wyciągnąć wnioski. W tym przypadku chyba takie. 1. Jak na trasie leży dziecko to nie omijamy je blisko na wielkiej prędkości!!! 2. W ogóle nie omijamy dziecka!!!!! 3. Radykalnie zwalniamy i bardzo powoli podjeżdżamy z góry starając się je osłonić przed wariatami. 4. Wbijamy powyżej dzieciaka kijki, podjeżdżamy poniżej i pomagamy w zależności od sytuacji. Oczywiście ten sposób postępowania można zastosować także w innych sytuacjach - na stoku leży nie dzieciak tylko śliczna dziewczyna :)

Swego czasu w Szczyrku – Czyrna trasa nr. 2 i 3. Były tam dwa przewężenia i dwie wielkie tablice z napisem ZAKAZ ZATRZYMYWANIA SIĘ. I co zawsze tam chmara ludzi stała a z tyłu krzyż na drzewie. I wtedy miałem podobne podejście co brzoza 265. Ale oczywiście to ja byłem bandyta bo opsypałęm kogoś śniegiem kto stał na środku tego przewężania. A później piana i chęć do bójki ze mną.

Bandit oczywiście masz rację. Ale przez chwilę zastanów się dlaczego Ci ludzie tam stali. Przypominam, że to było,a właściwie jest, na trasach niebieskiej i zielonej. Na nich mają święte prawo jeździć ludzie początkujący. Oni muszą się tam zatrzymać, żeby odpocząć i zebrać odwagę, na przejazd tych nieszczęsnych zalodzonych szyjek, albo właśnie wstali po upadku. Masz rację nie powinni tam stać - i co z tego. A teraz załóżmy sytuację idealną - nikt z początkujących się tam nie zatrzymuje. Tylko że co dziesiąty i tak się przewróci. Wniosek - Jak dojeżdżamy do miejsca trudnego - to naszym psim obowiązkiem jest radykalnie zwolnić, bo jak w banku albo ktoś przed tym miejscem stoi i zbiera siły i odwagę, albo już leży. Pozdrawiam wszystkich. Tadek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prędkość wiadomo - musi być. Ale nie za duża i nie za mała. Bez ryzyka nie ma zabawy :)

Witam! To prawda.Dlatego "bawmy" się tam gdzie jest na to miejsce.Niech ryzykuje,Ten i tylko Ten ,kto chce ryzykować.Są na stokach wydzielone miejsca np. dla snowbordzistów,gdzie mogą pokazywać Swoje umiejętności i trenować.Tam każdy z Nich zjeżdża oddzielnie !!! Stok narciarski to nie tylko zabawa !!! To nie piaskownica.Bawmy się tak,aby Inni także mogli się bawić ! Przecież to takie oczywiste.Aż wstyd o tym pisać !!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bandit oczywiście masz rację. Ale przez chwilę zastanów się dlaczego Ci ludzie tam stali. Przypominam, że to było,a właściwie jest, na trasach niebieskiej i zielonej. Na nich mają święte prawo jeździć ludzie początkujący. Oni muszą się tam zatrzymać, żeby odpocząć i zebrać odwagę, na przejazd tych nieszczęsnych zalodzonych szyjek, albo właśnie wstali po upadku. Masz rację nie powinni tam stać - i co z tego. A teraz załóżmy sytuację idealną - nikt z początkujących się tam nie zatrzymuje. Tylko że co dziesiąty i tak się przewróci. Wniosek - Jak dojeżdżamy do miejsca trudnego - to naszym psim obowiązkiem jest radykalnie zwolnić, bo jak w banku albo ktoś przed tym miejscem stoi i zbiera siły i odwagę, albo już leży. Pozdrawiam wszystkich. Tadek

Zgadza się miejsca o których pisałem to trasa zielona i niebieska. Pierwsze miejsce z krzyżem na drzewie to odcinek na którym łączą się trasy zielona i niebieska. Najpierw jest szeroka polana a później trasa się zwęża - jest rozjazd na zieloną i niebieską. Z doświadczenia wiem, że tam nie ma lodu i jest płasko a ludzie tam się zatrzymują żeby poczekać na kogoś. Stoją i gapią się do góry, aż ktoś z ich znajomych zjedzie. Nie czekają na szerokiej polanie tylko w centrum zwężenia i często na samym środku. W najgorszym miejscu jakie mogą sobie wybrać na całej długość trasy ! Śmieszne się może wydawać ale mają tam pewność, że z nikim się nie miną ! serio tak po prostu tam jest. Ja naprawdę jestem wyrozumiały wobec początkujących, sam doskonale wiem jak zaczynałem naukę. To co mnie naprawdę drażni to bezmyślność ludzi. Ja rozumiem że ktoś musi się zatrzymać, jest lód itd. ktoś się wywróci to nie jest problem. Sam też się zatrzymuje na stoku ale uważam na innych. Prawdziwy problem to osoby które kompletnie nie zdają sobie sprawy że stając w nieodpowiednim miejscu stwarzają zagrożenie dla siebie i dla innych. Wystarczy trochę wyobraźni. I miejsce które opisałem je całkowitym extremum. Z jednej strony muszę zwolnić aby ominąć bezpiecznie tych co stoją na środku z drugiej strony musze uważać żeby ktoś mi w d… nie wjechał jak zwalniam. Na żaglach nikt nie staje na kotwicy na środku kanału żeby odpocząć bo go zaraz rozjadą. Taka analogia bo widzę że również żeglarz. P.S odnośnie dzieciaka dobrze to opisałeś i sam tak postępuję. Zamiast kijków lepiej narty w krzyż ustawić są lepiej widoczne. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw jest szeroka polana a później trasa się zwęża - jest rozjazd na zieloną i niebieską. Z doświadczenia wiem, że tam nie ma lodu i jest płasko a ludzie tam się zatrzymują żeby poczekać na kogoś. Stoją i gapią się do góry, aż ktoś z ich znajomych zjedzie. Nie czekają na szerokiej polanie tylko w centrum zwężenia i często na samym środku. W najgorszym miejscu jakie mogą sobie wybrać na całej długość trasy ! Śmieszne się może wydawać ale mają tam pewność, że z nikim się nie miną ! serio tak po prostu tam jest. P.S odnośnie dzieciaka dobrze to opisałeś i sam tak postępuję. Zamiast kijków lepiej narty w krzyż ustawić są lepiej widoczne.

Cześć! To się pięknie rozjechaliśmy. Ty opisujesz sytuację z pierwszego przewężenia - trawers w lewo. Ja opisywałem sytuację z drugiego (polana niżej) trawers w prawo. :) Oba opisy są dokładne i prawdziwe, choć odmienne. :) Masz rację, stawanie w tym przewężeniu jest niczym nie uzasadnioną głupotą, bezmyślnością itd. Ale ludzie zawsze tam stali i zawsze będą stać. I dlatego jak dojeżdżamy do: 1. przewężenia trasy, 2. i stojących w przewężeniu ludzi to musimy dostosować prędkość do sytuacji i radykalnie zwolnić. I niestety nic nas nie usprawiedliwia, jak tego nie zrobimy. PS. Zgadzam się - postawione narty są lepsze od kijków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst zrozumiałem, jednak mimo wszystko uważam, że nawet ci słabo jeżdżący mają prawo czasem się trochę rozpędzić, inaczej nigdy nie pokonają bariery lęku przed szybkością. Moja złość natomiast bierze się stąd, że akurat w dniu napisania tego postu byłem na stoku i moją uczącą się jazdy na nartach córkę potrącił taki doskonale jeżdżący snowboardzista. Całe szczęście, że miała kask. Pozrawiam.

Z jednej strony jesteś wyrozumiały dla osób które jeżdzą szybciej niż pozwalają im na to umiejętności. Z drugiej strony wkurzasz się ze taka osoba potrąciła twoją córkę. Ten snowbordzista uczył się jeździć gdyby był mistrzem to by nie wpadł na twoją córkę. To właśnie byl taki narciarz z jedną deską na drżących nogach, który jak pisaleś ( ma prawo się rozpedzięć inaczej nigdy nie pokona bariery lęku). Jeżeli ktoś dobrze jeździ na nartach to raczej nie wpada na nikogo. Takie osoby potrafią wiele. Kontrolują narty, potrafią przewidzieć sytuacje i odpowiednio zareagować. Po prostu nie rozrozniasz osób które umieją jeżdzić od tych które tego nie potrafią. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubie jezdzic szybko, ale nie za szybko. Mam taki wewnetrzny "predkosciomierz" i jak pokazuje za duzo to od razu daje po hamulcach (dla bezpieczenstwa swojego i innych). Oczywiscie wraz ze wzrostem umiejetnosci skala "predkosciomierza" sie przesuwa:D A co do "palantów pędzących z kijami pod pachami na drżących wyprostowanych nogach" to moim skromnym zdaniem to faktycznie najgorsze co moze nas spotkac na stoku. ZERO kontroli predkosci, ZERO przewidywania sytuacji i nadzieja zeby sie nie zabic na pierwszej wystajacej muldzie. Jak ktos UMIE jezdzic i jezdzi szybko, a dodatkowo uzywa jeszcze mozgu to mam wrazenie, ze nic nam z jego strony nie grozi (nie mowie tu o sporadycznych bledach, ktore nawet najlepszym czasem sie zdarzaja). To jest tak samo jak z kierowcami, dobry i myslacy kierowca jest znacznie mniejszym zagrozeniem na drodze (nawet jesli jezdzi szybko), niz mlody, niedoswiadczony, ktory wlasnie pozyczyl samochod od tatusia i chce pokazac jaki to on jest zajebisty.:rolleyes: Takie jest moje skromne zdanie! Pozdrowionka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja wywołana przez kolegę PS1 dojrzała do podsumowania. Nikt mnie do tego nie upoważniał, ale postaram się zrobić to obiektywnie i mądrze w miarę skromnych możliwości. :) Jak to często bywa racja i rozkłada się na obie strony. 1. Najpierw cytat: "Kolizje na stoku najczęściej zdarzają się z powodu nadmiernej szybkości, niezapanowania nad nartami lub niezauważenia innego uczestnika ruchu. Narciarz zobowiązany jest poruszać się tak, aby w razie konieczności zatrzymać się lub skręcić w ramach umiejętności jakie posiada. Narciarz zobowiązany jest poruszać się wolno w miejscach zatłoczonych" To prawo a szczególnie ostatnie zdanie dotyczy także narciarzy dobrych i bardzo dobrych. Koledzy Bandit, TomG, Kolumna, i zapewne inni, których pominąłem - zbyt długo jeżdżę na nartach byście wciskali mi ciemnotę, że wśród bardzo dobrych narciarzy nie zdarzają się tacy, którzy stanowią zagrożenie dla innych. a) niektórzy robią to wręcz programowo (patrz dyskusja sprowokowana przez niejakiego Brzozę i moją skromną osobę 11 stycznia). B) inni dlatego, że wbrew poglądom niektórych dyskutantów, niestety nie ma żadnej zależności pomiędzy umiejętnościami technicznymi a inteligencją, zdolnością przewidywania, chęcią rezygnacji z własnej przyjemności, chęcią używania mózgu, pozytywnego stosunku do innych narciarzy, szczególnie tych słabiej jeżdżących, przestrzeganiem prawa itd. itp. Tak więc kolega PS1 ma rację - wśród bardzo dobrych narciarzy są, a właściwie zdarzają się osoby stanowiące olbrzymie zagrożenie dla innych. 2. Kolega PS1 a za nim część dyskutantów nie rozróżniają, dwóch sytuacji: Pierwsza - to początkujący narciarz, który pod opieką instruktora, rodziców, starszego rodzeństwa itp, w odpowiednim miejscu i odpowiednim momencie ćwiczy szybką (w stosunku do jego umiejętności) jazdę. On nie stanowi z reguły żadnego niebezpieczeństwa i oczywiście nie można tego krytykować. Druga - to także początkujący narciarz i niestety potencjalny morderca (palant na trzęsących się nogach). On przy górnej stacji wyciągu zakłada pozycję jajo i jedzie na krechę do dolnej stacji. I w tym przypadku rację mają oponenci kolegi PS1. Ci wariaci są nieporównanie większym zagrożeniem, bo jadą równie szybko jak bardzo dobrzy narciarze, a nie potrafią ani zakręcić, ani się zatrzymać. Tu uwaga to PS1 - wbrew Pańskiemu dotychczasowemu doświadczeniu to właśnie oni są największym zagrożeniem dla Pana córki. Proszę mi wierzyć - wiem o czym piszę. Co do ich inteligencji, zdolności przewidywania, chęci rezygnacji z własnej przyjemności, chęci używania mózgu, pozytywnego stosunku do innych narciarzy, przestrzeganiem prawa, to lepiej nawet nie mówić. 3. Na zakończenie apel do wszystkich forumowiczów, a szczególnie tych dobrze, bardzo dobrze i znakomicie jeżdżących. Jeździjmy bezpiecznie. Zwalniajmy kiedy trzeba, nawet jeśli nie mamy na to ochoty. Nie kierujmy się tylko własną przyjemnością. Miejmy wyobraźnię. Pozdrawiam Wszystkich. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Drogi TadeuszuT. Wszystko co napisałeś to 100% racja i mogę tylko przyklasnąć. Uwagi natomiast nie do ciebie ale ogólnie do dyskusji mam dwie: - wszystkie opisane przypadki (przezyte czy teoretyczne) reguluje nasz narciaski dekalog. Kto go nie zna, nie wie o co chodzi, nie umie zinterpretowac nie powinien WOGÓLE poruszać się samodzielnie na nartach - NAPISAŁEŚ: (Koledzy Bandit, TomG, Kolumna, i zapewne inni, których pominąłem - zbyt długo jeżdżę na nartach byście wciskali mi ciemnotę, że wśród bardzo dobrych narciarzy nie zdarzają się tacy, którzy stanowią zagrożenie dla innych. ) i sie ztym stwierdzeniem niezgodziłeś i nie masz racji. Dobry narciarz to taki który nie tylko umie się poruszać po stoku, zna różnorodne techinki jazdy i potrafi je zastosować ale dysponuje wiedzą teoretyczną i praktyczną, ma określony zasób doświadczeń itd. Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie na stoku to NAPEWNO nie jest DOBRYM NARCIARZEM. Co więcej NIE JEST NARCIARZEM JAKIMKOLWIEK. Odsyłam również do tematu "Podstawy na nauki jazdy na nartach" Serdecznie pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Serdecznie ! Mitek,napisał : "Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie na stoku to NAPEWNO nie jest DOBRYM NARCIARZEM. Co więcej NIE JEST NARCIARZEM JAKIMKOLWIEK." W pełni się zgadzam.Dokładnie to samo napisałem w moim poprzednim poście.Jeżdżę na nartach od prawie 40 lat.Po stokach łatwych,trudnych i bardzo trudnych - widziałem wiele wypadków - natomiast nigdy nie widziałem kraksy,którą spowodowałby wyszkolony narciarz.Natomiast rzeczą dla mnie zupełnie niezrozumiałą,jest fakt,iż Ci wszyscy baaardzo początkujący "narciarze",mając do wyboru trasy łatwe lub te przeznaczone właśnie do nauki,wychodzą na trasy czerwone i "rzucają" się z paniką i przerażeniem w dół.Sam zaczynałem jazdę na oślej łączce gdzieś w Murzasichlu,potem pod okiem Wuja (dobrego narciarza) próbowałem na "wyrwirączce" , a gdy już w miarę pewnie STAŁEM na nartach - potrafiłem poprawnie upaść ( i wstać!!!) i zachamować, pojawiłem się na bardzo łatwym stoku z wyciągiem w Piwnicznej.Potem szkółka narciarska,jakaś literatura i w końcu bardziej wymagające stoki i dalsze etapy nauki. Postawa Tych "drżących nóżek,z kijami pod pachami" zadziwia mnie niezwykle,tym bardziej,że przy każdym wyciągu jest szkoła narciarska z kadrą instruktorów. W przeciwieństwie,do wspomnianych "drących nóżek" , z ogromnym szacunkiem,patrzę na dzieci,młodzierz i dorosłych,którzy świadomi Swoich nieumiejętności - słuchając słów instruktora - spokojnie podążają za Nim w dół.Szkoda tylko ,że takich postaw jest zbyt mało. Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie na stoku to NAPEWNO nie jest DOBRYM NARCIARZEM. Co więcej NIE JEST NARCIARZEM JAKIMKOLWIEK.

Drogi Mitku! W zasadzie masz rację, tylko naprawdę problem nie w tym jak nazwiemy tych narciarzy. I PS1 i ja piszemy o technicznych umiejętnościach. Jak ich nazwiemy to sprawa trzeciorzędna. Jeśli razi Cię nazywanie ich bardzo dobrymi narciarzami, przed każdym określeniem "bardzo dobrzy narciarze" dodaj słowo "technicznie". Niestety i Ty i inni koledzy poprzez tego typu posty starcie się udowodnić, może nie do końca świadomie, że nie ma tego problemu. "To nie my - to inni są winni". Kolega PS1 zwrócił uwagę na problem: Część technicznie bardzo dobrych narciarzy stanowi zagrożenie dla innych. Ja się z nim całkowicie zgadzam. Ten problem jest i jest bardzo ważny. Wszelkie terminologiczne "zaklinanie" go nie zlikwiduje, a tylko rozmywa. Co gorsze daje usprawiedliwienie. Przecież ci narciarze uważają się za bardzo dobrych - patrz Brzoza, który ocenił swoje umiejętności na 10. A więc według nich: Sprawa ich nie dotyczy. Czyli hulaj dusza, piekła nie ma. Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że i Twój post i posty innych kolegów nie przyczyniają się do uzmysłowienia tego problemu. Tym bardziej nie walczą z tym problemem. A problem jest. Bez względu na to jak nazwiemy tych narciarzy. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Stary Brzoza to koleś dla zabawy pisze bzdury aby wpuścić innych więc nie ma się nim co przejmowac. To nie terminologiczne zaklinanie a fakty. Narciarz technicznie bardzo dobry nie stwarza zagrożenia dla kogokolwiek bo umie wybrać trasę zjazdu i umie ocenić stopień zagrożenia, umie dobrać technikę - to wszystko techniczne aspekty narciarstwa i nie pisz że część bardzo dobrych technicznie narciarzy stanowi zagrożenie dla innych bo nikt normalny kto zna się na narciarstwie ci nie przyzna racji. Ocenianie czy ja i ktokolwiek inny z czyms walczy czy nie raczej do ciebie nie należy ale jako że cel szczytny i leży na mej duszy odkąd zacząłem w miarę świdomie poruszać się na nartach więc zapraszam do przeglądania całego forum a nie tylko pojedynczego tematu. A co do form walki z zagrożeniami na stoku to proszę zaproponuj cos a ja ocenie twoje pomysły i ich wykonalnośc oraz opiszę co i gzdie do tej pory w tej sprwaie próbuje sie robic. I jeszcze raz mówię nie obrażaj dobrych narciarzy - w tym wypadku terminologia jest bardzo wazna. POzdrawiam Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda wczesniej w tym watku pisalem tak samo jak Mitek odnośnie dobrych naraciarzy. To jednak musze się zgodzić z tym co pisał TadeuszT. I powiem szczerze że znam osoby z papierami instruktorskimi ktore szaleja ostro i czasami przeginaja. Zreszta sam brzoza się wybiera na krus co prawda kwalifikacyjny ale w przyszlosci kto wie czy nie bedzie PI a mentalnosc ludzka raczej sie nie zmienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Nie bardzo mogę zrozumieć wątpliwości Tadeusza.Mitek napisał :"Dobry narciarz to taki który nie tylko umie się poruszać po stoku, zna różnorodne techinki jazdy i potrafi je zastosować ale dysponuje wiedzą teoretyczną i praktyczną, ma określony zasób doświadczeń ". Czyli wie ,kiedy może pojechać ostro a kiedy musi uważać i mieć oczy w ... z drugiej strony głowy.Każdy narciarz na 10 - podobnie jak doświadczony kierowca - zdaję sobie sprawę z zagrożeń,dla siebie i innych,nie będzie wyprzedzał na trzeciego,czy jechał w terenie zabudowanym stówą.Nie spotkałem dobrego narciarza (technicznie),który brawurowo i bez namysłu gnał po zaludnionym stoku.Jeżeli chcemy sobie ostro pojechać,to planuje się trasę ,wybiera moment chwilowego braku ludzi (trzeba czasem trochę poczekać) i wtedy gdzieś przy lesie,może wzdłuż siatek ,można zaszaleć.Dobry narciarz cały czas musi kontrolować to co się dzieje dookoła.Konkludując ,narciarz w/g forumowych umiejętności (tak on się ocenia) na 10 a bezmyślnie szalejący po stoku - nie jest narciarzem na dychę.Jemu się tylko tak wydaje. Pozdrowienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze raz mówię nie obrażaj dobrych narciarzy - w tym wypadku terminologia jest bardzo wazna.

Drogi Mitku! 1. Nie wydaję mi się, bym obrażał dobrych narciarzy, no może z wyjątkiem tych, którzy stanowią zagrożenie dla innych - nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. 2. To wszystko co piszesz o pozatechnicznych umiejętnościach dobrych narciarzy w niektórych przypadkach, powtarzam w niektórych przypadkach jest tylko teorią. Wielokrotnie widziałem technicznie bardzo dobrych narciarzy jadących w tłumie narciarzy, na dokładkę w przewężeniach trasy ze skandalicznymi prędkościami, wywracających innych i śmiejących się innym w nos. Czy naprawdę tego nigdy nie widziałeś? Przecież jesteś na nartach rocznie pewnie 10 razy więcej niż ja. 3. W poprzednim poście pisałeś o poszanowaniu kodeksu. Jeszcze raz zacytuję komentarz do niego: "Narciarz zobowiązany jest poruszać się wolno w miejscach zatłoczonych" Więc informuję Cię, że wielokrotnie widziałem technicznie bardzo dobrych narciarzy łamiących to prawo. Koniec, kropka. 4. By jeździć bezpiecznie, oprócz umiejętności technicznych dobry narciarz jak piszesz: "umie wybrać trasę zjazdu i umie ocenić stopień zagrożenia, umie dobrać technikę" Tylko to wszystko nie wystarczy. Trzeba jeszcze: Zwalniać kiedy trzeba, nawet jeśli nie mamy na to ochoty. Nie kierować się tylko własną przyjemnością. Mieć wyobraźnię. Przestrzegać prawa. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego uważasz, że wśród bardzo dobrych narciarzy są same anioły. 5. Piszesz: "Ocenianie czy ja i ktokolwiek inny z czymś walczy czy nie raczej do ciebie nie należy ale jako że cel szczytny i leży na mej duszy odkąd zacząłem w miarę świadomie poruszać się na nartach więc zapraszam do przeglądania całego forum a nie tylko pojedynczego tematu." Drogi Mitku! Jestem całkowicie pewien, że w swojej działalności szczególnie w górach, ale i na tym forum robisz ile to możliwe, dla zwiększenia bezpieczeństwa na stokach. Ja nie oceniałem Twojej działalności tylko ten jeden Twój post, cytuję: "Twój post i posty innych kolegów nie przyczyniają się do uzmysłowienia tego problemu." A do takiej oceny, jako pełnoprawny członek forum mam chyba prawo. 6. Piszesz, żebym coś zaproponował. Przecież zaproponowałem. Przeczytaj moje posty, a przekonasz się, że mówię prawdę. Po pierwsze: Uświadomienie. Myślę, że niektórzy nie mieli świadomości swoich błędów. Dlatego apelowałem: Jeździjmy bezpiecznie. Zwalniajmy kiedy trzeba, nawet jeśli nie mamy na to ochoty. Nie kierujmy się tylko własną przyjemnością. Miejmy wyobraźnię. Po drugie: apelowałem o powszechne potępianie nagannych postaw i sposobów jazdy. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dużo, ale podniesienie świadomości i powszechne potępienie jednak może, choć minimalnie powiększyć bezpieczeństwo na polskich trasach. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich uczestników dyskusji. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Drogi Tadeuszu Przepraszam cię ale nie mam w tej chwili czasu na dokładną nalizę twojego postu i tak rzetelną jakbym chciał argumentację. Napiszę więc krótko. 1. Uważam się za dobrego narciarza i wrzucanie mnie oraz wielu moich kolegów do jednego worka z jakimiś baranami mnie obraża. 2. Bardzo często widuje miernych lub co najwyżej srednich narciarzy którzy w/w rzeczy czynią i zawsze wtedy reaguję do dogonienia i wytłumaczenia "tak żeby naprawdę zrozumiał" włącznie. Również wielokrotnie widziałem naprawdę dobrych narciarzy którzy w w/w miejscach jechali dość szybko nie stwarzając najmniejszego zagrożenia dla kogokolwiek. 3. Czy to znaczy że wtakim miejscu każdy nawet HERMANN MAIER ma poruszać się łukami płuznymi? 4. Dobry narciarz zawsze jedzie z prędkością bezpieczną. To, że ty masz odczucie, żę dla ciebie ktoś jedzie za szybko to nie znaczy, że ten ktoś jedzie szybko w stosunku do swoich umiejętności. NIe jesteś wyrocznią. 5. Problem lezy w zupełnie czym innym. W braku świadomości prędkości bezpicznej i prędkości wogóle przeciętnego narciarza. 6. Jeżeli coś takiego widzisz (choć ja a rzeczywiście dużo jeżdżę sytuacje żeby ktoś kogoś przewrócił do tego jeszcze parę osób i do tego śmiał się im w nos - nie widziałem) reaguj natychmiast. Umiejetności 7 - dogoń i zatrzymaj reaguj krzykiem. Zawiadom słuzby porządkowe, instruktorów lub GOPR - mają obowiązek reagować do relegowania ze stoku włącznie. I pamiętaj o jednym to co tobie wydaje się dużą prędkości dla kogoś możę być spacerkiem - jak chcesz to na priv podam ci dwa przykłady idealnie to ilustrują. Chodzi nam o to samo - o bezpieczeństwo ale mam wrażenie, że piszesz pod wpływem jakiegoś jednostkowego przypadku lub błęnej oceny zdarzeń. Problem jak pisałem wczesniej jest bardzo poważny i powiedziałbym społeczny w sensie społeczności narciarskiej ale nie mieszaj w to dobrych narciarzy bo oni dbają o to żeby im i innym było bezpiczniej i przyjemniej. Pozdrawiam Bartheck Na pewno nie ma czegoś takiego jak dozwolona prędkość na stoku w Polsce. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...