Skocz do zawartości

Polacy w drodze na Broad Peak - zima 2012/2013 - Wielicki/Berbeka


arky

Rekomendowane odpowiedzi

Szkoda chłopaków. Od informacji o przymusowym biwaku wiadome już było, że raczej dobrze się to nie skończy :(. Szkoda, że młody polski himalaista Kowalski zgubił specjalne leki wpływające na serce i resztę organizmu. Może to dało by mu szanse walki o przetrwanie. Himalaizm to sport wyczynowy, każdy wspinający zdaje sobie sprawę, jak wielkie ryzyko jest z tym związane. Mam tylko nadzieje, że program POLSKI HIMALAIZM ZIMOWY nie zostanie zawieszony. Cześć pamięci Polakom. Nic więcej napisać się nie da.
Pozdrawiam

Użytkownik grzegorzf edytował ten post 09 marzec 2013 - 14:09

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie oceniajmy bo to nie w naszej gestii. Nie wydawajmy wyroków, gdyż nie ma winy w pasji i dążeniu do spełnienia marzeń. Czterech ich weszło na szczyt z czego tylko dwóch powróciło. Nie jest winą tych dwóch, że przeżyli. Nie jest winą tamtych dwóch, że już nie powrócą do bazy. Codzienność, każda chwila, zbliża nas do śmierci, ponieważ jest ona naszym przeznaczeniem. Tam - powyżej 6000 metrów zbliżamy się do niej szybciej. Powyżej tej wysokości ciało już nie wypoczywa, sen nie daje ukojenia, regeneracja praktycznie nie istnieje. Każda czynność, kroki, oddychanie jest zmaganiem z ciałem, które znajdując się bliżej nieba nie chce powracać na ziemię. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zostali tam wysoko nie z czyjejś winy, nie z winy swojej, po prostu tak się stało. Tak więc proszę, zamknijcie usta sędziowie i sądy odrzućcie, nie dla tych co tam blisko nieba pozostali ale dla ich bliskich, rodzin, przyjaciół. Rzucanie kamieniami nie przywróci im straty. Odebranie sensu poczynań tych co górom się oddali nie utuli ich bólu. Byli na szczycie, więc bądźmy z nich dumni. Nie powrócili, więc uszanujmy to ciszą nie krzykiem.
Pytacie o sens takich czynów a ja was pytam: Po co biegacie? O ile biegacie. Po co pijecie alkohol? Jeżeli oczywiście go spożywacie. Po co wstajecie każdego dnia, lub chociażby się budzicie? I ostatnie. Czujecie radość, dumę z tego co robicie?
Teraz już wiecie dlaczego tam poszli. Ktoś jeszcze krzyknie – Dla sławy!
Ja się uśmiechnę i w myślach odpowiem – Nie żałujcie im sławy."


Rafał Lipkowski
autor "Modlitwy o wschodzie słońca"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam w necie ,dlaczego towarzysze ich zostawili,dlaczego nikt po nich nie wrócił......Opinie ludzi ,którzy góry widzieli na widokówkach ,ewentualnie w telewizji.
Kiedyś sam nie zdawałem sobie sprawy jakie tam u góry mogą panować trudne warunki.Zdałem sobie sprawę jak byłem pierwszy raz w LES DEUX ALPES na wysokości tylko 3600m n.p.m. Po wyjściu z kreta wjechaniu windą do góry ,po wyjściu na zewnątrz i przejściu kilku metrów byłem bardzo zmęczony.Myślałem wtedy ,żeby jak najszybciej zjechać niżej.Wystarczyło zjechać w pionie ze 100 - 200 metrów i od razu czułem się lepiej. Każde 100 metrów wysokości w górę byłoby na pewno odczuwalne przez organizm.To było tylko 3600 m n.p.m. ,a co się dzieje z organizmem na ponad 8000 metrów.
WIELKI SZACUNEK dla tych ludzi,za to ,że mieli swoją pasję i realizowali ją bez względu ryzyko jakie się z tą pasją wiązało.

Użytkownik brelo edytował ten post 10 marzec 2013 - 14:23

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Zespół: Berbeka - Wielicki do najmłodszych nie należy, ale mają dużą szansę sukcesu. Obaj to niebywale doświadczeni himalaiści, obaj dobrze znają Karakorum, obaj są w formie, obaj dobrze znają himalajską zimę.
Pan Krzysztof to klasa sama dla siebie. Maciek to fantastyczny facet, który miał swoje sukcesy w Himalajach, Karakorum, bardzo doświadczony wspinacz (szczególnie zimowy), ratownik i przewodnik alpejski. Jako, że znamy się od lat osobiście, życzę im sukcesu. W przeciwieństwie do himalajskich wycieczek pana Hajzera za pieniądze podatników, ta dwójka ma szansę na kolejny spektakularny sukces w górach najwyższych.

i co? - przeprosisz teraz Hajzera pośmiertnie?
Sukcesy pogrążyły się w porażce...szkoda ,że nie wyjaśnili jeszcze wcześniejszej tragedii a już popchali w następną, następni...miał tylko 51 lat!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć może to być trudne, trzeba pogodzić się z faktem, że regularna działalność, w górach najwyższych, prowadzi tylko do jednego - śmierci. Każda wyprawa jest jak kolejny strzał w rosyjskiej ruletce. Jeśli ktoś przeżył 5, 10, czy więcej wypraw, na pewno miał ogromne szczęście. Może zabrzmi to niestosownie ale Hajzer i tak żył stosunkowo długo. Wcześniej miał już kilka wypadków, z których wyszedł obronną ręką ale tym razem szczęścia zabrakło. Tylko tyle i aż tyle. To bardzo smutne, że przeżywamy kolejną tragedię ale jest niemal pewne, że i po niej będą następne. Takie są prawa tego świata i trzeba to zaakceptować.
Można zastanawiać się czy warto, dlaczego się tam chodzi? Te decyzje, jednak każdy, podejmuje samodzielnie. Kto miał okazje być na wyprawie, wie jak to wygląda. Kto nie był, snuje wizje na podstawie książek, czy swoich doświadczeń z Tatrzańskich szlaków. Szkoda tylko, że przy każdej tragedii zwykle dochodzi do przepychanek i kłótni;
Kto jest winien? Jaki błąd popełniono? Dlaczego wyszli albo dlaczego wrócili? Takie dyskusje nie mają sensu. Raz, że najczęściej, wszystkie fakty nie są znane a dwa, że wypadkom uległy osoby, bardzo doświadczone, które doskonale wiedziały, co robią. A jakie decyzje podjęli? Najlepsze, jakie mogli, w danej chwili podjąć.

Użytkownik Spiochu edytował ten post 12 lipiec 2013 - 21:43

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda wyprawa jest jak kolejny strzał w rosyjskiej ruletce. Jeśli ktoś przeżył 5, 10, czy więcej wypraw, na pewno miał ogromne szczęście. Może zabrzmi to niestosownie ale Hajzer i tak żył stosunkowo długo. Wcześniej miał już kilka wypadków z których wyszedł obronną ręką ale tym razem szczęścia zabrakło.

"może"? - to zabrzmiało bardzo bardzo niestosownie!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"może"? - to zabrzmiało bardzo bardzo niestosownie!

Rycho- tak to niestety jest. Jezeli szanse udanej wyprawy wynoszą ok. 50%, a tych wypraw jest kilkanaście to wystarczy pomnozyć prawdopodobienstwa... Niewazne jak to brzmi - tak jest.
Nie chodzą tam panienki z dobrych domów, tylko wspinacze o najwyższcych swiatowych kwalifikacjach i doskonale zdają sobie sprawę z ryzyka i konsekwencji. Wszelkie dyskusje 'zdalnych expertów' na temat zespołu, moralności, tego co nalezało a co nie i tp sa wysoce niestosowne...

Edited by mig12345, 13 July 2013 - 06:51.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i co? - przeprosisz teraz Hajzera pośmiertnie?
Sukcesy pogrążyły się w porażce...szkoda ,że nie wyjaśnili jeszcze wcześniejszej tragedii a już popchali w następną, następni...miał tylko 51 lat!


Hajzer uczestniczył albo wręcz organizował kiedyś niezwykla akcje ratownicza w Himalajach. Szli po innego Polaka uwiezionego wysoko w górach (nie pamietam gdzie). To chyba były lata 80 albo 90, akcja była ad hoc i wydawała sie bez szans a jednak udała sie, sprowadzili faceta. Może ktoś poszpera w googlach i znajdzie szczegóły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rycho- tak to niestety jest. Jezeli szanse udanej wyprawy wynoszą ok. 50%, a tych wypraw jest kilkanaście to wystarczy pomnozyć prawdopodobienstwa... Niewazne jak to brzmi - tak jest.
Nie chodzą tam panienki z dobrych domów, tylko wspinacze o najwyższcych swiatowych kwalifikacjach i doskonale zdają sobie sprawę z ryzyka i konsekwencji. Wszelkie dyskusje 'zdalnych expertów' na temat zespołu, moralności, tego co nalezało a co nie i tp sa wysoce niestosowne...

a najbardziej niestosowne są słowa Śpiocha które zacytowałem! Reszta to oczywista oczywistość (przynajmniej dla mnie).
I nie wiedziałem ,że tak jest bo się tym (szczegółami) nie interesowałem (myślałem ,że góry zawsze łączą!?) do momentu uświadomienia sobie ,że wśród himalaistów też jest wielka konkurencja (nie zawsze ale jest) i to na tej samej trasie ,nawet w tym samym zespole o tym samym czasie ,a z wysokością coraz bardziej bije na dekiel tym bardziej gdy kobiety zostały w dolinach!;)

Edited by rycho65, 13 July 2013 - 08:53.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hajzer uczestniczył albo wręcz organizował kiedyś niezwykla akcje ratownicza w Himalajach. Szli po innego Polaka uwiezionego wysoko w górach (nie pamietam gdzie). To chyba były lata 80 albo 90, akcja była ad hoc i wydawała sie bez szans a jednak udała sie, sprowadzili faceta. Może ktoś poszpera w googlach i znajdzie szczegóły.


Zapewne chodzi Ci o słynną akcję ratunkową wg. planu gospodyni domowej:

http://www.wgorach.c....html?id=32818

a najbardziej niestosowne są słowa Śpiocha które zacytowałem! Reszta to oczywista oczywistość (przynajmniej dla mnie).
I nie wiedziałem ,że tak jest bo się tym (szczegółami) nie interesowałem (myślałem ,że góry zawsze łączą!?) do momentu uświadomienia sobie ,że wśród himalaistów też jest wielka konkurencja (nie zawsze ale jest) i to na tej samej trasie ,nawet w tym samym zespole o tym samym czasie ,a z wysokością coraz bardziej bije na dekiel tym bardziej gdy kobiety zostały w dolinach!



...

Edited by Spiochu, 13 July 2013 - 17:01.
Dodałem (NIE usunąłem) komentarz do postu Rycha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne chodzi Ci o słynną akcję ratunkową wg. planu gospodyni domowej


Wyrywasz z kontekstu i bezsensu jakieś tam słowa "gospodyni domowej"...zastanawiam się kogo bardziej nie lubisz - himalaizmu, śląskich wspinaczy czy w ogóle gór? I nie wiem dlaczego dołączyłeś do tego wszystkiego moje słowa?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, nie lubię himalaistów - w góry najwyższe, jeździłem, tylko po to, by się z nich nabijać.
Tak, nie lubię śląskich wspinaczy, nawet byłem na zawodach, w Katowickim Transformatorze, żeby przeszkodzić im w rywalizacji.
Tak, gór to już w ogóle nie lubię, dlatego przez ostatnie 15 lat, kiedy tylko mogłem starałem się je zadeptać,

Rycho, nie szukaj wrogów, tam gdzie ich nie ma.

Gospodyni jest znanym symbolem tej akcji. Jak o tym nie wiedziałeś to chociaż przeczytaj uważnie cały artykuł. Twoje słowa nie mają z tym żadnego związku. Załączona odpowiedź w postaci ... oznacza, że przeczytałem ale za najbardziej właściwe uznałem na nie nie odpowiadać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Ja pozwolę sobie wtrącić słówko do dyskusji i polecę przeczytanie świetnego bloga niesamowitej kobiety Pani Moniki Witkowskiej
ww.everestexpedition.pl
ja przeczytałam go jednym tchem, dużo rzeczy Pani Monika wyjaśnia, pisze bez owijania w bawełnę. Rzecz jest akurat o Evereście, ale himalaiści tacy sami wszędzie :). No tutaj też dużo jest o tzw. komercyjnych wejściach i można się dowiedzieć jak to naprawdę wygląda. Duże wrażenie wywarła na mnie też książka "Wszystko za Everest" Jona Krakauera no i film" Death On Everest"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raport wymienia dwa błędy akcji (oraz kilka niedociągnieć), które obciążają Wielickiego (brak tlenu w najwyższym obozie, zbyt późno wyjście na atak szczytowy - 5 rano, błędy w organizacji zespołu). Dla mnie nie ma całkowitego oczyszczenia Wielickiego.

Raport najbardziej obciąża Bieleckiego: "Za zerwanie integralności grupy, której trwanie było jednym z najważniejszych
argumentów przyjętej taktyki atakowania zespołem czteroosobowym, odpowiada w największym stopniu Adam Bielecki."
Odejście Bieleckiego i Małka od zespołu było już w czasie wejścia na szczyt.

Kwestia "jak ktoś chce przeczytać raport", czyli jak zwykle spłycanie ważnych rzeczy przez masowe media.

Uzgodnili że robią atak 4-ką, a jak się pojawiły problemy, to pod wpływem presji osiągnięcia celu,
dwóch mocniejszych zostawia resztę bez uzgodnienia i wchodzą samotnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...