Skocz do zawartości

mój nowy podręcznika jazdy na nartach.


Mazby

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście, ale.... Kiedyś ani sprzętu nie można było kupić, ani tak łatwo dojechać do gór, już o wyjeździe za granicę nie wspomnę. Młodsi tego nie mogą pamiętać, ale posiadanie tylko pieniędzy, bez znajomości "w branży" nie gwarantowało możliwości zakupu, najgorsze były chyba lata 70/80.

Jeśli chodzi o łatwy dojazd ;) to czeka nas jeszcze duuuużo pracy! Zmiana ustroju zdecydowanie pomogła! Ale gdyby nie Head Cyber 195 cm, który zastąpił Atomica 215 cm, to zimą głównie lepiłbym bałwany!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 138
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jako amator, daleki jestem od dyskutowania o metodyce czy kierunkach nauczania.

nie bardzo... to właśnie Ty powinieneś o tym dyskutować. Jesteś odbiorcą i konsumentem usługi i jak najbardziej winieneś mieć własne zdanie.

Nurtuje mnie jednak pytania i wątpliwości: Jak adept uczony od samego początku tylko krawędzi (o ile dobrze rozumiem treść przewodnią książki), poradzi sobie w sytuacji, kiedy nagle skurczy mu się miejsce do wytracenia prędkości? Jak taki adept przejedzie leśną przecinką? Mówię o gościu, który kończy cały kurs.

Oczywiście łatwiej , by mi było dyskutować , gdybyś zainwestował 25zł w owoc mojej grafomanii, ale póki nie znudzimy kolegów możemy podyskutować na forum. Oczywiście mówimy o pełnym kursie. Powtarzam się ale... Szkolenie zaczyna się od jazdy krawędziowej, by wyrobić odruch jazdy równoległej. Po jej opanowaniu wprowadzam ewolucje oporowe i hamowanie Stop. Tak więc kursant jest wyposażony we wszystkie "instrumenty" niezbędne do czerpania przyjemności z jazdy. Te 12h to oczywiście średnia, przy odpowiedniej percepcji i zaangażowaniu. Bywa, że klient jest odporny na wiedzę i nic nie da się zrobić. Ten krótki czas ( o ile 4 dni po 3h to krótko!) wynika właśnie z takiej kolejności nauki tych ewolucji. W "klasycznej" metodyce uczymy pługu, by zabezpieczyć kursanta i potem go długo ... oduczamy. Obecny program zakłada "wyjście" z pługu poprzez stopniowe dostawianie górnej narty, aż do całkowitego zlikwidowania łuków płużnych. Odbywa się to poprzez "wyłożenie teorii skrętu" kursantowi. Spróbujcie to zrobić z 5 letnim dzieckiem, lub brzuchatym prezesem ( to gros klientów ). Nauczenie pługu pozwala klientowi "urwać się" z dalszej nauki, bo już "umie jeździć". Mało kto kontynuuje dalsza naukę za 75zł/h. Dlaczego program zaczyna od pługu? Bo uczymy hamować kursanta, żeby sobie nie zrobił krzywdy. A dlaczego ma sobie zrobić krzywdę? Bo założenia obecnego programu nie zakładają DOBORU STOKU do aktualnych umiejętności kursanta. Moja metodyka zakłada dobór takiego stoku by kursant w początkowej fazie nauki nie musiał hamować (sic!). Jest to stok o długim wypłaszczeniu lub z lekkim przeciwstokiem. Po tym etapie uczę ewolucji oporowych , łącznie z hamowaniem i ... zmieniamy stok. Sprawa kolejności , czy pług czy nie to sprawa równowagi statycznej, dynamicznej i całe zagadnienie przyswajania odruchów... ale nie będę "drukował" tu swojej książki, bo zaśniecie.

Ale możemy również powiedzieć o kimś, komu się po 3-4h znudziło uczenie i już "umi".

... jak wspomniałem. Przy mojej metodyce NIE można przerwać! I taką deklarację składa kursant.

Mimo wszystko ktoś wyposażony w solidny pług, poradzi sobie chyba lepiej - wnioskuje po obserwacjach mojej wtedy 4-5 letniej córki, która jeżdżąc pługiem, rewelacyjnie reagowała na sytuacje, kiedy nagle musiała zwolnić, albo zmienić kierunek, bo ta technika pozwalała jej kontrolować prędkość, nie rozpędzać się i jednocześnie w miarę potrzeby skręcać lub zatrzymać się niemal w miejscu.

W nauce dzieci, jest szczególnie ważne, by NIE zaczynać od pługu. Maluch jest lekki i nie stosuje amortyzacji (jazda na prostych nogach). Utrwala ten odruch i sam wiesz , jak trudno oduczyć córkę płużenia w każdej stresującej sytuacji. Pługiem nie zatrzymasz się "niemal w miejscu" i o tym wie każdy zaawansowany narciarz. Ewolucja ta pozwala "zaciągnąć ręczny hamulec" i tak się zsuwać po każdym nachyleniu. Jak zapewne zaobserwowałeś , dziecko niechętnie jeździ wtedy łukami. Nie wspomnę o skutkach wykręconych w pługu nóg na stawy kolanowe. Nie mając odruchu jazdy kątowej maluch bardzo szybko "łapie" skręt Stop. Mnie też trudno było zawierzyć tej metodzie i sprawdzałem ją na kursantach przez ... 4 lata, nim wdrożyłem ją z pełną odpowiedzialnością.

Reasumując - coś mi tutaj na moje amatorskie oko nie bangla. ;)

... a teraz ?

Użytkownik Mazby edytował ten post 23 czerwiec 2011 - 09:51

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... jak wspomniałem. Przy mojej metodyce NIE można przerwać! I taką deklarację składa kursant.

I tu widzę największe niebezpieczeństwo :) No chyba że deklaracja łączy się z zapłaceniem z góry za cały kurs, wtedy faktycznie, każdy zostanie do końca bo już zapłacone i trzeba wykorzystać. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie bardzo... to właśnie Ty powinieneś o tym dyskutować. Jesteś odbiorcą i konsumentem usługi i jak najbardziej winieneś mieć własne zdanie. Oczywiście łatwiej , by mi było dyskutować , gdybyś zainwestował 25zł w owoc mojej grafomanii, ale póki nie znudzimy kolegów możemy podyskutować na forum. Oczywiście mówimy o pełnym kursie. Powtarzam się ale... Szkolenie zaczyna się od jazdy krawędziowej, by wyrobić odruch jazdy równoległej. Po jej opanowaniu wprowadzam ewolucje oporowe i hamowanie Stop. Tak więc kursant jest wyposażony we wszystkie "instrumenty" niezbędne do czerpania przyjemności z jazdy. Te 12h to oczywiście średnia, przy odpowiedniej percepcji i zaangażowaniu. Bywa, że klient jest odporny na wiedzę i nic nie da się zrobić. Ten krótki czas ( o ile 4 dni po 3h to krótko!) wynika właśnie z takiej kolejności nauki tych ewolucji. W "klasycznej" metodyce uczymy pługu, by zabezpieczyć kursanta i potem go długo ... oduczamy. Obecny program zakłada "wyjście" z pługu poprzez stopniowe dostawianie górnej narty, aż do całkowitego zlikwidowania łuków płużnych. Odbywa się to poprzez "wyłożenie teorii skrętu" kursantowi. Spróbujcie to zrobić z 5 letnim dzieckiem, lub brzuchatym prezesem ( to gros klientów ). Nauczenie pługu pozwala klientowi "urwać się" z dalszej nauki, bo już "umie jeździć". Mało kto kontynuuje dalsza naukę za 75zł/h. Dlaczego program zaczyna od pługu? Bo uczymy hamować kursanta, żeby sobie nie zrobił krzywdy. A dlaczego ma sobie zrobić krzywdę? Bo założenia obecnego programu nie zakładają DOBORU STOKU do aktualnych umiejętności kursanta. Moja metodyka zakłada dobór takiego stoku by kursant w początkowej fazie nauki nie musiał hamować (sic!). Jest to stok o długim wypłaszczeniu lub z lekkim przeciwstokiem. Po tym etapie uczę ewolucji oporowych , łącznie z hamowaniem i ... zmieniamy stok. Sprawa kolejności , czy pług czy nie to sprawa równowagi statycznej, dynamicznej i całe zagadnienie przyswajania odruchów... ale nie będę "drukował" tu swojej książki, bo zaśniecie. ... jak wspomniałem. Przy mojej metodyce NIE można przerwać! I taką deklarację składa kursant. W nauce dzieci, jest szczególnie ważne, by NIE zaczynać od pługu. Maluch jest lekki i nie stosuje amortyzacji (jazda na prostych nogach). Utrwala ten odruch i sam wiesz , jak trudno oduczyć córkę płużenia w każdej stresującej sytuacji. Pługiem nie zatrzymasz się "niemal w miejscu" i o tym wie każdy zaawansowany narciarz. Ewolucja ta pozwala "zaciągnąć ręczny hamulec" i tak się zsuwać po każdym nachyleniu. Jak zapewne zaobserwowałeś , dziecko niechętnie jeździ wtedy łukami. Nie wspomnę o skutkach wykręconych w pługu nóg na stawy kolanowe. Nie mając odruchu jazdy kątowej maluch bardzo szybko "łapie" skręt Stop. Mnie też trudno było zawierzyć tej metodzie i sprawdzałem ją na kursantach przez ... 4 lata, nim wdrożyłem ją z pełną odpowiedzialnością. ... a teraz ?

Dziekuje za odpowiedź. Masz racje, ze dyskusja oparta (z mojej strony) zaledwie zarysie informacji o metodzie przez Ciebie stosowanej i propagowanej, nie jest najlepszym pomysłem. Myślę jednak, że tak na prawde, zebym ja (i chyba reszta też) mógł dyskutować, to trzeba by zobaczyc kilka osób startujących od 0 do końca kursu. Zarówno dorosłych jak i dzieci. Dopiero empiria pozwoli wyrobić sobie prawdziwy pogląd i pokaże plusy i minusy takim jak ja. Tak na szybko, to moge sie jedynie przyczepic, ze plug jako narzędzie narciarskie, jest moim zdaniem elementem koniecznym do nauczenia, bo są sytuacje, ze inaczej jak plugiem nie pojedziesz (bo jest np strasznie wąsko i nart w ześlizg nie postawisz). Co do natychmiastowego zatrzymania pługiem - oczywiscie 90kg facet, jadący szybko, nie zatrzyma się w miejscu (ale wpuszczając w narty w ześlizg też tego nie zrobi), aczkolwiek już małe dziecko, lekkie i jadące jak to na początku dosyć wolno, potrafi stanąć prawie w miejscu. Nie jestem też w stanie wyobrazić sobie, uczenia 4-5 latka tak jak to opisujesz. Po prostu nie widziałem dziecka w takim wieku, które potrafi jechać na krawędzi. Co do oduczania pługu - moja córka ma teraz 8 lat - zaczynała przygodę z narami od pługu w wieku mniej więcej 3 i 3 miesięcy. Kiedy przyszedł czas na odchodzenie od pługu, nie stanowiło to wielkiego problemu. Fakt - byliśmy na obozie, gdzie przez tydzień po 5h jeździła w grupie z instruktorem, ale po tym czasie bez problemu przeszła na jazdę równoległą. Oczywiście jeździ dosyć szeroko, ale pługu używa sporadycznie, kiedy jest jej wygodniej - np na dojazdówkach. Być może jestem starej narciarskiej daty, od zawsze widziałem naukę od pługu i mi sie utrwaliło, ale powiem szczerze, że nie zaryzykował bym oddania dziecka do szkoły, która uczy taką metodą jaką opisujesz. Zwyczajnie bym sie bał, ze jej hamulca w potrzebie zabraknie. pzdr k

Użytkownik kurm28 edytował ten post 23 czerwiec 2011 - 17:34

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej! :) O ile pamięć mnie nie myli tę samą kolejność nauki zalecał Joubert dla zdolnych uczniów jakieś 40 lat temu!!! :D:D Chyba zgadzam się z Tobą Mazby. Jeśli jest możliwość (odpowiednio dobrane stoki) to ominięcie pługu pewnie może bardzo przyspieszyć naukę. Najważniejsze żeby uczeń poznał także ześlizg i miał hamulec czyli stop hokejowy. Pług jest tak oczywisty, że chyba odruchowo się go nauczy.

...Jak zapewne zaobserwowałeś , dziecko niechętnie jeździ wtedy łukami...

Młodszy syn przez jakiś czas (miał wtedy chyba 6 lat ;)) uznawał tylko dwa sposoby jazdy: jajo na wprost i ostre hamowanie pługiem. Żeby robił zakręty musiałem go przekupywać. Łaskawie zgadzał się co 3 zjazd. :D Pozdrawiam. Tadek

Użytkownik Tadeusz T edytował ten post 23 czerwiec 2011 - 18:01

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze żeby uczeń poznał także ześlizg i miał hamulec czyli stop hokejowy.

I to jest najważniejsze moim zdaniem. Z trzeciej strony- dobrym narciarzem zostaje się nie po sezonie- dwóch tylko po znacznie dłuższym czasie, bo to nie tylko poznanie technik ale i tez zbieranie doświadczenia, nauka prawidłowej oceny sytuacji, swoich możliwości itd. Jak dla mnie, po 10 - 15 sezonach to, czy zaczynało się od pługa czy też z pominięciem tej techniki, jest chyba już nieważne :) Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę jednak, że tak na prawde, zebym ja (i chyba reszta też) mógł dyskutować, to trzeba by zobaczyc kilka osób startujących od 0 do końca kursu. Zarówno dorosłych jak i dzieci. Dopiero empiria pozwoli wyrobić sobie prawdziwy pogląd i pokaże plusy i minusy takim jak ja.

Zapraszam w przyszłym sezonie na stok.

Tak na szybko, to moge sie jedynie przyczepic, ze plug jako narzędzie narciarskie, jest moim zdaniem elementem koniecznym do nauczenia, bo są sytuacje, ze inaczej jak plugiem nie pojedziesz (bo jest np strasznie wąsko i nart w ześlizg nie postawisz).

Nie neguję pługu do końca. Neguję tylko rozpoczynanie nauki od pługu. Chodzi o wyrabianie odruchów równowagi dynamicznej a nie statyczny układ w rozkroku. W moim programie jest oporowanie kątowe nartą dolną. Sam uczę pługu ... do tyłu! Jest to bardzo pomocna ewolucja przy odczepieniu się z orczyka i przy zakończeniu podjazdu pod stok.

Co do natychmiastowego zatrzymania pługiem - oczywiscie 90kg facet, jadący szybko, nie zatrzyma się w miejscu (ale wpuszczając w narty w ześlizg też tego nie zrobi),

... Kristiania Stop! Podstawowa ewolucja hamowania.

Nie jestem też w stanie wyobrazić sobie, uczenia 4-5 latka tak jak to opisujesz. Po prostu nie widziałem dziecka w takim wieku, które potrafi jechać na krawędzi.

To akurat mogę Ci znaleźć w moich video-archiwach. Wystarczy zajrzeć na treningi klubowe. "Postawiłem" na krawędziach ...2,5 latka w zeszłym sezonie. Ale to był wyjątkowy przypadek "skazanego na sukces genetycznie" wnuczka dawnego zawodnika.

Być może jestem starej narciarskiej daty, od zawsze widziałem naukę od pługu i mi sie utrwaliło, ale powiem szczerze, że nie zaryzykował bym oddania dziecka do szkoły, która uczy taką metodą jaką opisujesz.

... nawet na specjalnie dobranym stoku, bez tłumu szalejących na krechę? Rozumiem, że masz na myśli puszczanie na krechę malucha i obserwowanie czy przeżyje...!? Praca instruktora wygląda nieco inaczej. Wydanie "Ski 21 dla Dzieci" mamy w opracowaniu. Uczenie dziecka jest dużo bardziej skomplikowane. Bezpieczeństwo i zdrowie malucha jest priorytetowe i wiąże się głównie z zagrożeniem zewnętrznym, przez innych narciarzy i źle dobranymi parametrami stoku. Tu jestem bardzo wymagający. Niestety właściciele stacji narciarskich mniej.

I tu widzę największe niebezpieczeństwo :) No chyba że deklaracja łączy się z zapłaceniem z góry za cały kurs, wtedy faktycznie, każdy zostanie do końca bo już zapłacone i trzeba wykorzystać.

... nie jest tak źle. W praktyce przedstawia się cały program kursantowi i on to akceptuje lub nie. ... widziałeś jakiś kurs gdzie nie płacisz z góry?

Żeby robił zakręty musiałem go przekupywać. Łaskawie zgadzał się co 3 zjazd. :D

... my tez jeździmy z kieszeniami wypchanymi cukierkami... pozdro mazby
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się domyślam książka jest dla tych co rozpoczynają od zera do momentu opanowania podstaw. Czy będzie kolejna część dla tzw. "średniozaawansowanych", którzy chcą szlifować jazdę w różnych warunkach? To chyba jest "target" tego forum. Może jakaś darmowa próbka - przykładowe strony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Kristiania Stop! Podstawowa ewolucja hamowania. mazby

z całym szacunkiem - jak sie zatrzymasz z szybkiej jazdy "Kristianią Stop" w miejscu, bez kilku metrów uślizgu, to w ciemno akceptuje Twoją metodę i jeszcze skrzynkę piwa postawie. ;) :D Już nawet czysta fizyka na to nie pozwoli, bo jak byś zakrawędziował narty tak bardzo, żeby sie nie uśliznęły, to byś nad nimi przeleciał, albo poskładał sie jak scyzoryk. ;) To przecież potężna siła. Oczywiście wszystko zależy od prędkości... Ale poza tym nie mogę ciągnąć dyskusji, bo tak na prawdę znam tylko swoją stronę barykady i nie ma sensu, żebym upierał sie przy swoim zdaniu, nie znając tak na prawdę tego co oferujesz. Serdecznie pozdrawiam k
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całym szacunkiem - jak sie zatrzymasz z szybkiej jazdy "Kristianią Stop" w miejscu, bez kilku metrów uślizgu, to w ciemno akceptuje Twoją metodę i jeszcze skrzynkę piwa postawie. ;) :D ... k

A pługiem się zatrzymasz??? Jak by nie kombinować zatrzymanie pługiem (w porównywalnych warunkach) będzie wielokrotnie dłuższe. Pozdrawiam. Tadek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pługiem się zatrzymasz??? Jak by nie kombinować zatrzymanie pługiem (w porównywalnych warunkach) będzie wielokrotnie dłuższe. Pozdrawiam. Tadek

Tadeusz - zgubiłeś wątek, albo nie czytasz dokładnie. ;) Przeczytaj jeszcze`raz wymianę zdań i zobaczysz o co chodzi z tym zatrzymywaniem. Poza tym Harpia ma rację. Dzieciaki - zwłaszcza małe, są duuuuużo bardziej elastyczne, przez co mogą w pługu "postawić" narty bardziej na wewnętrznych krawędziach niż dorosły, przez co ta ewolucja jest dużo bardziej skuteczna w ich wydaniu. Druga sprawa - od kiedy jeżdżę na nartach, nigdy nie widziałem 5-6 latka, który potrafi zrobić wspomnianą kristianie stop. Oczywiście wynika to zapewne z tego, ze sie tego dzieci nie uczy, dlatego tez nie twierdze, ze to nie jest możliwe. pzdr k
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci nadzwyczaj często wolą zatrzymać się pługiem ( zwłaszcza jak jest stromo). Prawdopodobnie intuicyjnie wyczuwają, że obracanie nart zajęło by im więcej czasu i dystansu:)

to "intuicyjnie" to zaszczepiony odruch. Na pewnym etapie tak, ale nawet w programie PZN pług nie jest przeznaczony do zatrzymania tylko Kristiania Stop. Dzieci uczone jazdy pługiem mają głęboko wpojone przyzwyczajenie rozkraczania się. Problem nie polega jaka jest droga hamowania tylko na statycznym układzie równowagi. Dziecko jeżdżące pługiem ma bardzo słabo rozwinięty zmysł równowagi, bo równowagę daje mu układ trójkąta stopa-stopa-środek ciężkości. Jeżdżący równolegle, jak i snowboardzista polega na równowadze dynamicznej: punkt nacisku- środek ciężkości i reguluje to kątem wychylenia. W takim układzie skuteczność hamowania Stop zależy tylko od wytrzymałości nóg. Układ ten jest przystosowany do każdej siły odśrodkowej w skręcie. Pług się rozsypuje gdy siła nacisku przejdzie poza punkt podparcia stopy. Wszystko weryfikuje sport wyczynowy. Tak jak i materiały, sprzęt tak i techniki jazdy. Pługu tam nie ma. pozdro mazby
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko weryfikuje sport wyczynowy. Tak jak i materiały, sprzęt tak i techniki jazdy. Pługu tam nie ma.

Jak nie ma jak jest - a inspekcja trasy przez zawodnika albo powolny dojazd na dół po trasie DH po wypadnieciu? :P Widziałem na własne oczy ;) Ok, ok - wiem to jest czepianie się. Przyznam Ci rację - nigdy nie jeździłem pługiem, bo w początkowej fazie nie miałem instruktora. Faktycznie dobór stoku był kluczowy. Instruktor w moim przypadku pojawił się dopiero w fazie "doskonalenia techniki", a wtedy to już o pługu w ogóle nie było mowy. Pzdr M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się domyślam książka jest dla tych co rozpoczynają od zera do momentu opanowania podstaw. Czy będzie kolejna część dla tzw. "średniozaawansowanych", którzy chcą szlifować jazdę w różnych warunkach? To chyba jest "target" tego forum. Może jakaś darmowa próbka - przykładowe strony.

Dla kogo jest moja książka?!... to sedno sprawy. Pomysł, żeby przenieść moje metody szkolenia na papier rodził się w bólach. Mając pewne możliwości dotarcia do klientów pracowałem jako "free-lancer" i nie interesowały mnie szkoły narciarskie. Taki "F-L" ma super życie, bo wybiera klientów, wybiera stoki i wogóle jest to bardzo przyjemna praca. Mając taką swobodę mogłem się całkowicie skoncentrować na potrzebach kursanta. Nie on się naginał do stoku tylko stok był na jego aktualne możliwości. Świerzo po pracy z wykładowcami AWF Kraków miałem pomysł uproszczenia programu do niezbędnych ewolucji i pozbycia się tych "przejściowych". Powstał bardzo skuteczny program. Teraz trzeba było go przetestować na 'królikach" w każdym wieku. Po kliku sukcesach zacząłem mieć wątpliwości , czy nie popadam w jakąś megalomanię. Konsultowałem się z wykładowcami AWF i kolegami z SITNu. Wszyscy kiwali głowami z aprobatą, ale żaden nie odpowiedział mi dlaczego się tego nie wprowadza w życie. Podczas jednej z takich rozmów, właśnie Jagna mi powiedziała; " To ty to zrób...!". Więc zrobiłem. W mojej przedmowie kieruję się do: Tych co jeszcze nie jeżdżą, z zastrzeżeniem, że nauka samemu jest trudna. Tych co jeżdżą, ale mają wątpliwości, czy dobrze to robią. Tych , co uczą. By zastanowili się czy dają z siebie wszystko. Tych co mają szkoły narciarskie. Czy nie czas na zmiany? Narty to kupa frajdy, ale trzeba nad nimi panować. Tak więc z mojej strony to tyle.... Czy będzie następna dla średnio zaawansowanych ....? Trochę nie leży mi to określenie. Ja bym nie stopniował narciarzy. Bardziej bym był za stopniowaniem warunków. Tak bardzo się przyzwyczailiśmy do "sztruksiku" i zapomnieliśmy, że narty wymyślony by poruszać się w śniegu, naturalnym, leżącym na dzikich zboczach, nieprzygotowanym. Oczywiście uczę na stokach ubitych, bo taki jest wymóg klientów, ale moja pasja i ideał narciarstwa jest jazda na nartach ... po każdym śniegu. Dla mnie określenie "umiem jeździć na nartach" oznacza, że jadę wszędzie gdzie biało. Poczułem się więc do obowiązku załączenie do książki "jazdy w terenie nieprzygotowanym", jako nierozerwalnej części "niezbędnika narciarza". Następne wydanie będzie poświęcone nauce dzieci na każdym poziomie i w każdym wieku. Będzie tam obszerny rozdział poświęcony "sytuacji zastanej", czyli jak wyjść ze złych nawyków, jako że głównie z tym się spotykam na stoku. Nie uwierzycie, ale kursantów "tabula raza", zupełnie od zera, mogę policzyć na palcach jednej dłoni. 99.999% to osoby , które "gdzieś, coś" i teraz "trzeba coś dalej..." Powstaje też wspomniane wydanie "Ski -Extreme" , bardzo mały nakład dla bardzo wąskiego grona. To moje doświadczenia z okresu, gdy nie szanowałem swojego zdrowia i ciała. Nie dla zaimponowania, tylko by Ci którzy i tak to będą robić oszczędzili sobie tego, co mnie nie ominęło. pozdr mazby

Użytkownik Mazby edytował ten post 24 czerwiec 2011 - 20:47

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałem materiał dość szybko więc z góry darujcie jakieś niejasności ;) Mazby ciekaw jestem twojej lektury może po przeczytaniu jej będzie mi łatwiej pojąć w czym tkwi sens twojego sposobu bądź podejścia do nauczania ew.ukierunkowania kolejności systemu szkolenia uczestników . Jak na razie to o ile dobrze zrozumiałem to sugerujesz by nie rozpoczynać nauki od pługu lecz od układów równoległych a hamowanie poprzez Kristiania stop..że podchodzisz indywidualnie do każdego ucznia..ale zapraszasz na kursy rozumiem więcej osób a to już nie są lekcje indyw.lecz grupowe .. Ale do czego zmierzam nie wiem na czym ma polegać ta filozofia programu nauczania opisana przez Ciebie lecz jak można zaobserwować na stokach w dobrych licencjonowanych szkołach narciarskich i obserwując naukę ucznia z dobrym doświadczonym instruktorem wcale nie ma się wrażenia jako by on całe lekcje poświęcał na pług.. patrząc od początku lekcji wygląda to z grubsza tak -kilka minut rozgrzewki,krótkie zapoznanie ze sprzętem nauka upadania ze wstawaniem góra 5 min później podchodzenie odwracanie się, krok ,bezkrok z jazdą w poprzek stoku- następnie owszem pług jako jazdę z regulowaną prędkością z możliwością zatrzymania się lecz krótko- dalszy etap to skręty płużne następna kol. z wejściem w ukł .równoległy te ćwiczenia wykonywane są przy małych prędkościach więc kristiania stop czy po prostu w potocznej nazwie gwałtowne zatrzymanie się poprzez gwałtowne ustawienie się bokiem do kierunku jazdy oraz mocne zakrawędziowanie nart zwanego też WN bądz ski-stop nie są potrzebne . Natomiast jest on wdrażany w początkowej fazie wraz z pewniejszą i szybszą jazdą układów równoległych . i jeszcze jedno ;) piszesz; Dzieci uczone jazdy pługiem mają głęboko wpojone przyzwyczajenie rozkraczania się. Problem nie polega jaka jest droga hamowania tylko na statycznym układzie równowagi. Dziecko jeżdżące pługiem ma bardzo słabo rozwinięty zmysł równowagi, bo równowagę daje mu układ trójkąta stopa-stopa-środek ciężkości. Jeżdżący równolegle, jak i snowboardzista polega na równowadze dynamicznej: punkt nacisku- środek ciężkości i reguluje to kątem wychylenia. W takim układzie skuteczność hamowania Stop zależy tylko od wytrzymałości nóg. Układ ten jest przystosowany do każdej siły odśrodkowej w skręcie. Pług się rozsypuje gdy siła nacisku przejdzie poza punkt podparcia stopy. Wszystko weryfikuje sport wyczynowy. Tak jak i materiały, sprzęt tak i techniki jazdy. Pługu tam nie ma. Co do dzieci to niestety nie mogę się z tobą zgodzić ... może następnym razem to wyjaśnię bo już późno ;) co do sportu wyczynowego to kwestia hamowania uzależniona jest też od prędkości i sytuacji czasem upodobań więc i ski-stopu i pługu znajdziesz mnóstwo pozdrawiam Banan;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałem materiał dość szybko więc z góry darujcie jakieś niejasności ;) Mazby ciekaw jestem twojej lektury może po przeczytaniu jej będzie mi łatwiej pojąć w czym tkwi sens twojego sposobu bądź podejścia do nauczania ew.ukierunkowania kolejności systemu szkolenia uczestników . Jak na razie to o ile dobrze zrozumiałem to sugerujesz by nie rozpoczynać nauki od pługu lecz od układów równoległych a hamowanie poprzez Kristiania stop..że podchodzisz indywidualnie do każdego ucznia..ale zapraszasz na kursy rozumiem więcej osób a to już nie są lekcje indyw.lecz grupowe .. Ale do czego zmierzam nie wiem na czym ma polegać ta filozofia programu nauczania opisana przez Ciebie lecz jak można zaobserwować na stokach w dobrych licencjonowanych szkołach narciarskich i obserwując naukę ucznia z dobrym doświadczonym instruktorem wcale nie ma się wrażenia jako by on całe lekcje poświęcał na pług.. patrząc od początku lekcji wygląda to z grubsza tak -kilka minut rozgrzewki,krótkie zapoznanie ze sprzętem nauka upadania ze wstawaniem góra 5 min później podchodzenie odwracanie się, krok ,bezkrok z jazdą w poprzek stoku- następnie owszem pług jako jazdę z regulowaną prędkością z możliwością zatrzymania się lecz krótko- dalszy etap to skręty płużne następna kol. z wejściem w ukł .równoległy te ćwiczenia wykonywane są przy małych prędkościach więc kristiania stop czy po prostu w potocznej nazwie gwałtowne zatrzymanie się poprzez gwałtowne ustawienie się bokiem do kierunku jazdy oraz mocne zakrawędziowanie nart zwanego też WN bądz ski-stop nie są potrzebne . Natomiast jest on wdrażany w początkowej fazie wraz z pewniejszą i szybszą jazdą układów równoległych . i jeszcze jedno ;) piszesz; Dzieci uczone jazdy pługiem mają głęboko wpojone przyzwyczajenie rozkraczania się. Problem nie polega jaka jest droga hamowania tylko na statycznym układzie równowagi. Dziecko jeżdżące pługiem ma bardzo słabo rozwinięty zmysł równowagi, bo równowagę daje mu układ trójkąta stopa-stopa-środek ciężkości. Jeżdżący równolegle, jak i snowboardzista polega na równowadze dynamicznej: punkt nacisku- środek ciężkości i reguluje to kątem wychylenia. W takim układzie skuteczność hamowania Stop zależy tylko od wytrzymałości nóg. Układ ten jest przystosowany do każdej siły odśrodkowej w skręcie. Pług się rozsypuje gdy siła nacisku przejdzie poza punkt podparcia stopy. Wszystko weryfikuje sport wyczynowy. Tak jak i materiały, sprzęt tak i techniki jazdy. Pługu tam nie ma. Co do dzieci to niestety nie mogę się z tobą zgodzić ... może następnym razem to wyjaśnię bo już późno ;) co do sportu wyczynowego to kwestia hamowania uzależniona jest też od prędkości i sytuacji czasem upodobań więc i ski-stopu i pługu znajdziesz mnóstwo pozdrawiam Banan;)

Tylko jedno pytanie. Ile dzieci uczysz w jednym sezonie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Stasikówka, na drodze z Poronina do Bukowiny Tatrzańskiej ( zaraz za skrętem na Murzasichle). Długość 300 m wyciągu orczykowego. Szerokość 60-100m. Jednostajne nachylenie z wypłaszczeniem . Ekspozycja północna, śnieg naturalny. Stok oddolny ( wg. "nowomowy" - podjeżdżamy od dołu). Bar, wypożyczalnia. bezpłatny parking Dołączona grafika
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...