Skocz do zawartości

Relacja z wyjazdu, który sie jeszcze nie rozpoczął...


chemik

Rekomendowane odpowiedzi

Weekend zastał chemika niespodziewanie... Czaił się od poniedziałku, aż w końcu dopiął swego... Chemik nie lubi być zaskakiwany, aczkolwiek tym razem się ucieszył... Szybko zmienił kamaszki na cywilki, zarzucił kapotę na grzbiet, a głowę okrył uszanką... Tak, chemik lubi chodzić w uszance... Może dlatego, że otula ona głowę chemika jak kask narciarski... Trzeba wiedzieć, że chemikowi najlepiej w kasku... I nie jest ważnym, czy to kask narciarski, czy motocyklowy... Jedynym warunkiem jest aby zasłaniał twarz... Twarz młodego mordercy... Kim jest chemik? Ludzie wiedzą o nim mało... Sam o sobie nie mówi nazbyt wiele, a nawet jak mówi to niewielu go rozumie... Słowa, w które chemik stara się ubrać swoje myśli są trudne do zrozumienia dla całej rzeszy otaczających go ludzi... Chemik posiadł tą jakże rzadką umiejętność poprawnego mówienia, pisania i czytania po polsku... A do tego używa zdań wielokrotnie złożonych... Uśmiechając się do swoich myśli chemik chyłkiem, niezauważony przez szefów, opuścił pośpiesznie fabrykę chemikaliów... Pogwizdując wsiadł do swego Wozu Ratownictwa Chemicznego i z piskiem opon opuścił przyzakładowy parking... Nie ujechał daleko... Najbliższe skrzyżowanie zaskoczyło chemika kilka metrów dalej... - O cholera! – pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) – To już drugie zaskoczenie w ciągu pięciu minut... Cóż, skrzyżowanie jest w tym miejscu „od zawsze”, a mimo to zaskoczyło chemika swą obecnością... Jednak nie to zaprzątało uwagę chemika... Podczas hamowania do jego uszu dobiegł dziwny dźwięk, owa fałszywa nuta psująca idealną uwerturę wygrywaną przez podzespoły auta... - Oho! - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) – Skończyły się klocki hamulcowe... Nie zważając na kłody rzucane przez los chemik dotarł do najbliższego kantoru... Co prawda kantor nie był obsługiwany, pradawnym zwyczajem, przez starego Żyda, ale mimo to chemik usłyszał, że koron czeskich nie ma... Podirytowany postanowił działać... W końcu to trzecie zaskoczenie w ciągu połówki godziny... - Nie ma koron, to znajdziemy hamulce! - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) i już gnał do znanej, zaprzyjaźnionej i pobliskiej hurtowni części motoryzacyjnych... Cóż, prawda jest taka, że chemik nie jest aż takim kozakiem aby jechać 150km w góry w zimie bez hamulców... Chemik bardzo lubi swoje życie (mimo, że to zaskoczyło go już trójkrotnie w dniu dzisiejszym)... A jeszcze bardziej chemik lubi jazdę na nartach, w kasku i to był chyba główny powód braku ochoty do umierania... Hurtownia, jak wszystko stałe i niezmienne w dniu dzisiejszym, zaskoczyła chemika... Zaskoczyła właśnie swoją zmiennością i brakiem stałości... Już dziwne eksponaty w szybach witryn wzbudziły niepokój chemika... - Co za debil w hurtowni motoryzacyjnej sprzedaje meble kuchenne i sprzęt AGD? - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos)... Niestety... Hurtowni tam już nie było... Był za to sklep z meblami kuchennymi i sprzętem AGD... Ekspedientka była twarda i pomimo dużych zdolności negocjacyjnych chemika nie sprzedała mu klocków hamulcowych na przód Wozu Ratownictwa Chemicznego... Poinformowała za to, że hurtownia zmieniła adres na pobliski... Tamże udał się chemik... Próg hurtowni chemik przekraczał z lekkim niepokojem rozglądając się bacznie na boki w poszukiwaniu mebli kuchennych... Tak, chemik nie chciał dać się zaskoczyć po raz czwarty... Regały pełne tarcz sprzęgłowych, pasków klinowych, filtrów różnego rodzaju i innego złomu motoryzacyjnego utwierdziły chemika w przekonaniu, że dobrze trafił... - Poproszę klocki hamulcowe na przód... – powiedział chemik... - Mamy ATE za 228 PLN i Bosch za 153 PLN... Które? – zapytał sprzedawca... Chemik, jako że przedkłada technologię germańską ponad tą z wikingowym rodowodem, wybrał te drugie... - Hmmm... - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) – Klocki mam, jutro jadę na narciochy, godzina wczesna, to może by je wymienić? Z tak jasno wytyczonym celem chemik udał się do pobliskiego, a jakże, warsztatu samochodowego... Warsztat, jak każdy warsztat, nosił dumny szyld „Autonaprawa – tłumiki, hamulce, skrzynie biegów, naprawy główne i bieżące silników, przeglądy, geometria, wulkanizacja, klimatyzacja”... - To musi być Fachowiec... - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos)... Tak, Fachowiec przez duże „F”... Wymawiany z nabożną czcią... Fachowiec na imię miał „pan Romek” i był Fachowcem... Niestraszna mu była późna pora, zbliżający się weekend i brak wolnego podnośnika w warsztacie... W niespełna godzinę uwinął się z wymianą przednich klocków hamulcowych klnąc przy tym tylko siedemnaście razy, po czym odesłał chemika do pani Marioli w celu uregulowania należności za usługę... I tak oto chemik nie nabywszy koron czeskich, ale za to naprawiwszy hamulce dotarł do domu z pełną świadomością, że jutro dowiezie na narty i przywiezie z powrotem swoich pasażerów bezpiecznie i bezstresowo... C.D.N. Wątek dotyczy wyjazdu: http://www.skiforum....?t=35854&page=1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EEeeetam. Jakoś to będzie ... ;) ..też pan zenek poprawiał mi dziś osłonę silnika, bo trochę powłóczyła się :) po Solskiego i wzbudzała dziwne zainteresowanie. Raz dwa, tu blachodachówka, tam obejma, dwa splunięcia i wszystko gra :) A charczące klocki z pełną konsekwencją ignoruję. Można przecież hamować silnikiem, jakie to cool&wypas :);) słodkich snów i dobrej zabawy jutro, pozdrawiam

Użytkownik arky edytował ten post 28 styczeń 2011 - 19:56

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale przeciez chemik nabyl klocki do przodu a wg opisu piszczaly Z TYLU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wiec ciemno widze wyjazd jutro rano!!!!!!!!!!!11

Janie ja też dostrzegłem daleko idącą fabularyzację - Wóz Ratownictwa Chemicznego, podobnie jak posiadany przeze mnie nieco starszy odpowiednik tego samego modelu, posiada w przednich klockach takie zmyślne "cóś" co wyświetla na głównym wyświetlaczu emotikona wyglądającego mniej więcej tak: (O) popartego jakże prostym, acz obcojęzycznym zwrotem "CHECK BRAKE PADS". Dodam, że stosowny emotikon i komunikat wyświetlają się na długo przed tym jak pomyśli o tym chemik (a może nawet wypowie te słowa na głos)

Użytkownik sese edytował ten post 28 styczeń 2011 - 19:58

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że można jechać na narty przez skiforum w różnych grupach ale tylko swoim pojazdem

Tomasz nie przeginaj:) kolega Chemik ujoł to bardzo żartobliwie i w fajny sposób auto pewnie stoi grzecznie i czeka na wyjazd chemik pozdr i metra śniegu pod nartą
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc w domu, bezpieczny od całego złowrogiego świata, który to zaskakiwał go dziś kilkukrotnie, chemik postanowił coś zjeść... Tak, w życiu chemika posiłki stanowią ważny element, dlatego stara się bilansować składniki odżywcze łącząc dietę Małysza z dietą Pudziana... Dlatego często zagryza bigos bananem popijając maślanką... Tym razem jednak postanowił zjeść jajecznicę... Chemik jak coś postanowi to zazwyczaj to robi i właśnie tak odbyło się wszystko i tym razem... - Jajecznica z jajek trzech do szaleństwa wzburzyła krew... – zanucił na głos chemik gdy jego wzrok padł na narty... Chemik lubi swoje narty... Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że chemik częściej zmienia kobiety niż narty... Narty chemika nazywają się po germańsku „fischer” i niejednokrotnie próbowały go zabić... Łącząc te dwa fakty w głowie chemika, gdzieś pośrodku lewego płata czołowego kory mózgowej powstała spiskowa teoria, że narty te są zemstą Germanów za porażkę pod Cedynią w 972 roku... Tak, chemik był przekonany, że w nartach tych uwięziono starogermańskiego boga o imieniu Tyr, odpowiedzialnego za wojnę i sprawy militarne (coś na kształt ówczesnego ministra obrony narodowej), który próbuje się wydostać ilekroć poczuje śnieg... Teorii swej chemik oczywiście nie jest w stanie udowodnić, co nie przeszkadza mu w nią wierzyć... Tak więc ze wzrokiem skierowanym na narty o germańskiej nazwie „fischer” chemik przypomniał sobie, że należałoby je naostrzyć... I nasmarować... Chemik lubi to... Odczuwa niepohamowaną przyjemność i podniecenie ilekroć pilnikiem gładzi krawędzie podziwiając idealne taliowanie... Z każdym pociągnięciem cykliny rozkoszuje się uczuciem gęsiej skórki na plecach... A zakładanie blokady skistoperów przypomina mu sado-masochistyczne zabawy z kajdankami... Chemik doskonale pamiętał, że niedawno nabył w drodze kupna nowy pilnik do ostrzałki... Uśmiechnął się chytrze i wziął się do roboty... Jeszcze nigdy tak długo nie strugał krawędzi... Na dworze nastał już mrok gdy skończył... Efektem jego pracy, poza odciskiem na kciuku, były narty ostre jak miecze Musashi’ego Miyamoto... - Czas na próbę włosa... - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) – Tylko skąd ja wezmę włos? Tak, chemik jest łysy... Dlatego zdobycie włosa stanowiło dla chemika wyzwanie niemalże jak wyprawa po mityczne złote runo, jak kupno pół litra wódki w Boże Narodzenie... Pierwsza myśl, jaka go naszła, to pożyczyć od sąsiadki... Ale, jako że chemik honorowy jest, to słowo „pożyczyć” nierozerwalnie wiąże z „oddać”, a niby skąd? Pomysł upadł... Chemik przypomniał sobie, że w dzieciństwie, gdy jeszcze nie był chemikiem, a jego marzeniem było zostać kierowcą TIR’a, wiele skarbów znajdował pod szafą... Albo za łóżkiem... Szybko spojrzał w miejsca analogiczne do tych ze wspomnień i znalazł... Długi, ciemny, kręcony... Wspomnienia z nim związane były dużo późniejsze niż te z dzieciństwa i budziły przyjemne skojarzenia... Buzujący testosteron na chwilę zabrał chemikowi zdolność działania... Jednak po chwili opamiętał się i szybko, bezproblemowo pociął włosa na krawędziach... Starojapoński test, o samurajskich korzeniach zaliczony... Chemik wyniósł narty na balkon... Balkon chemika ma tą zaletę, że jest na zewnątrz mieszkania... Co prawda w całym swym niezbyt długim życiu chemik nie widział balkonu będącego wewnątrz mieszkania, ale nie mógł z całą pewnością wykluczyć istnienia takich... W końcu żył w kraju legendarnej polskiej myśli inżynieryjnej; ba, czasami on tą myśl sam tworzył! Zatem balkon, ze swym zewnętrznym położeniem gwarantował, że po domu nie rozniesie się smród smaru nakładanego na gorąco... Żelazkiem... Żelazko chemik dostał od swojej Mamusi... Mamusia chemika nie akceptuje jego pociągu do nart... Mamusia chemika w ogóle nie akceptuje wielu rzeczy spośród tych, które chemik robi... A nart szczególnie... Bo na nartach można się zabić... I ludzie giną... Wpadają na drzewa, albo doganiają ich lawiny... Czasami to właśnie lawiny rzucają ich bezwładnie na drzewa... Zwłaszcza te lawiny, które idą w górę stoku... Po prawdzie to chemik żelazko Mamusi zwyczajnie zajumał... Mamusia miała dwa, więc wziął to bardziej zużyte... I teraz wykorzystuje do smarowania nart na swoim balkonie usytuowanym na zewnątrz mieszkania... Nie inaczej było teraz... Chemik wprawnymi ruchami nakładał i rozprowadzał smar po ślizgach, gdy na sąsiednim balkonie pojawił się sąsiad... - Cześć sąsiad... – powiedział chemik... - Cześć sąsiad... – powiedział sąsiad – Narty sąsiad prasuje? - A prasuję... – odpowiedział chemik – Muszą być proste... Jak na przykład krawat jest zmiętoszony to się go prasuje... Albo spodnie na kancik... Tak samo z nartami... - Poważnie? – z udawanym zainteresowaniem odparł sąsiad, po czym zniknął w swoim mieszkaniu... Chemik swego sąsiada często robił w przysłowiowego „wała”... Szczególnie od czasu, gdy sąsiad zalał chemikowi salon... Bo tam gdzie chemik ma salon, to sąsiad ma łazienkę... I sąsiad, a w zasadzie trójka jego potomstwa udowodniła, że woda nie zawsze ścieka na dół, lecz czasami opiera się grawitacji i płynie poziomo... Prosto do salonu chemika... A chemik nie potrafił zrozumieć dlaczego jego salon ma być elementem obiegu wody w naturze... - A może by tak następnym razem zamiast testu włosa zrobić test ścinanej głowy? - pomyślał chemik (a może nawet wypowiedział te słowa na głos) mając na myśli jakże odległe wydarzenia związane z sąsiadem, jego potrójnym potomstwem i wodą w salonie... Nie, chemik nie jest mściwy... Szybko porzucił tą niedorzeczną myśl i dokończył smarowanie... Delikatnie, wyważonymi ruchami spakował narty o germańskiej nazwie „fischer” do pokrowca o wieloczłonowej nazwie „made in China”... Teraz był już pewien, że może położyć się spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku... C.D.N.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Chemik nie lubi być zaskakiwany... ... W końcu to trzecie zaskoczenie w ciągu połówki godziny... ... Tak, chemik nie chciał dać się zaskoczyć po raz czwarty...

Tomek Ty za to zaskakujesz ustawicznie:)))

Użytkownik chemik edytował ten post 29 styczeń 2011 - 20:21 Poprawiono tag cytatu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy świadkami wiekopomnego wydarzenia , chemik w swojej relacji z jednodniowego wypadu do Koutów "pobije" scenarzystów "Mody na sukces", " Klanu " i innych tasiemców razem wziętych:D. Przyznam ,że ostatnio teksty pisane czytałem z podobnym zaciekawieniem , gdy "wzięło mnie" na Kapuścińskiego ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam się boje ile zajmie opis samej jazdy na narach jak parę stron A4 maszynopisu i ledwo żeście z Bresslau wyjechali... ...ale lektura rewelacyjna! jak Chemik wyda jakiś zbiór opowiadań to kupimy z Turbinką na 100% ! ! !

To prorocze słowa. Krótki wypad.....na mały czeski stoczek.....w długiej relacji.....wielkiego talentu....połączonego z magią, a raczej chemią skromności....to stu procentowa gwarancja na bestseler polskiej literatury narciarskiej :) Mam nadzieję na pierwsze wydanie z autografem. A sygnaturę chemiku mógłbyś zmienić na: "To ja jestem tym, którego wszyscy czytają"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...