Skocz do zawartości

Problem z barkiem


apofi

Rekomendowane odpowiedzi

janie - to nie rady, tylko dyskusja nt zabezpieczeń i ich skuteczności. HesSki - nie piszemy o zdrowym stawie, tylko o stawie po jakims powaznym zabiegu. Logiczne, ze taki bark jest słabszy (zwłaszcza, ze zabieg był relatywnie niedawno). "I mylisz się też z tą energią, którą trzeba całą rozprzestrzenić by nic człowiekowi nie groziło. Gdyby wedle tej myśli były np takie były samochody (chyba z betonu...) to oczywiście - auto po zderzeniu byłoby całe, ale Tobie by bebechy porozrywało od energii którą przejmiesz TY, że tak się obrazowo wyrażę " Tutaj własnie jest sedno tego o czym pisze. W samochodzie po to są strefy zgniotu, zeby odpowiednio rozproszyć energie zdezenia. Im bardziej ją rozproszysz, tym bezpieczniejszy jest ten co w środku. Plastikowy ochraniacz nie absorbuje wystarczającej ilości energii, żeby zabezpieczyć uszkodzony bark, bo nie ma jej w co zaabsorbowac. Dlatego równiez pisałem, ze raczej nie ma mozliwości zrobienia takiego w 100% zabezpieczajacego ochraniacza. Nie twierdzę również, ze ochraniacze nic nie dają. Jedynie nie wierzę w to, ze taki naramiennik zabezpieczy odpowiednio już osłabiony bark. Ale jak już wspomniałem, to tylko moje przemyślenia i mogę sie grubo mylić - nie upieram sie. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

janie - to nie rady, tylko dyskusja nt zabezpieczeń i ich skuteczności.

Właśnie. Tu popieram w całej rozciągłości :)

HesSki - nie piszemy o zdrowym stawie, tylko o stawie po jakims powaznym zabiegu. Logiczne, ze taki bark jest słabszy (zwłaszcza, ze zabieg był relatywnie niedawno). "I mylisz się też z tą energią, którą trzeba całą rozprzestrzenić by nic człowiekowi nie groziło. Gdyby wedle tej myśli były np takie były samochody (chyba z betonu...) to oczywiście - auto po zderzeniu byłoby całe, ale Tobie by bebechy porozrywało od energii którą przejmiesz TY, że tak się obrazowo wyrażę " Tutaj własnie jest sedno tego o czym pisze. W samochodzie po to są strefy zgniotu, zeby odpowiednio rozproszyć energie zdezenia. Im bardziej ją rozproszysz, tym bezpieczniejszy jest ten co w środku. Plastikowy ochraniacz nie absorbuje wystarczającej ilości energii, żeby zabezpieczyć uszkodzony bark, bo nie ma jej w co zaabsorbowac. Dlatego równiez pisałem, ze raczej nie ma mozliwości zrobienia takiego w 100% zabezpieczajacego ochraniacza.

Tą strefą zgniotu jest w tym przypadku chyba ta wstawka z gąbki/pianki okalająca plastik z jednej bądź obu stron. (Podobnie jak w kasku)

Nie twierdzę również, ze ochraniacze nic nie dają. Jedynie nie wierzę w to, ze taki naramiennik zabezpieczy odpowiednio już osłabiony bark. Ale jak już wspomniałem, to tylko moje przemyślenia i mogę sie grubo mylić - nie upieram sie. ;)

Czy zabezpieczy - oby nigdy nie musiał spełnić swojej roli... ale myślę, że ma szansę ograniczyć jakoś niszczący wpływ uderzenia. Niestety sama miałam już szansę się przekonać o wypadku z ochraniaczem z m.in. plastiku (i gąbki) oraz bez... (wtedy "bez" trafiłam na pogotowie z podejrzeniem złamania kości w stawie łokciowym... :rolleyes:). Powiem krótko - na sobie sprawdziłam rezultaty noszenia plastików i ich braku. Stąd mój optymizm. Oby nikt nie musiał się sam o tym przekonywać :) Kurm, mam nadzieję, że też nie będziesz musiał stawać się praktykiem w tej dziedzinie :);)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że wszelkiego typu zabezpieczenia nie są w stanie ochronić barku. To wiemy wszyscy. Najlepszą ochroną jest brak upadków albo rezygnacja z nart. To jest oczywiste. Nie chcę rezygnować, więc? Uznałam, że można chociaż w małym stopniu uchronić ten bark przed ewentualnym upadkiem. Najlepiej jak upadków nie będzie. Z niektórych postów wyciągam wnioski, iż najlepiej nie zabezpieczać tego barku bo to g* da. Może jestem głupia blondynka ale uważam, że jakiekolwiek zabezpieczenie ale zawsze zabezpieczenie ... po to je produkują aby coś dawały. Są różnego rodzaju osłony na kręgosłup, kolana, itp .. Jakieś zadanie spełniają? Cudów nie zdziałają ale nie pomogą? Na temat skuteczności tych zabezpieczeń powinni wypowiadać się specjaliści ale niektóre z nich posiadają atesty, więc chyba o czymś to świadczy? Wiadomo medycyna, nabijanie sobie kieszenie .. zaraz pewnie i do tego dojdziemy. Pieniądz rządzi światem, to fakt. Skoro nie zaszkodzi a może pomóc to może tylko zdecydować się na sensowne rozwiązanie i wybór właściwego ochraniacza/stabilizatora? Pytanie brzmiało: Jak można ochronić ten bark na nartach? Mam wrażenie, że HesSki jako jedna z nielicznych zrozumiała treść pytania :-P Skoro już była mowa o diagnozie to proszę: Otwarte nastawienie zwichnięcia III stopnia stawu barkowo-obojczykowego, stabilizacja dwoma drutami Kirschnera. Odtworzenie więzadła kruczo-obojczykowe. Użyto kotwicy Gii i szwu niewchłanialnego przeprowadzonego przez kanał kostny w obojczyku. Temblak. Na dzień dzisiejszy ponoć zrobiło się zwyrodnienie i brakuje 0,5 cm kości:P Chciałam nadmienić, że jestem pod opieką prywatnego chirurga - ortopedy i operacja też odbyła się prywatnie. Macie i diagnozę. Rozumiem, że teraz pomożecie :-P Pozdrawia zirytowana blondynka :)

Użytkownik apofi edytował ten post 25 listopad 2010 - 17:50

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

troche takie "rady" mie dziwia, bo nikt nie zna szczegolowej diagnozy, nikt nie wie co faktycznie bylo uszkodzone i jak naprawione, ale rady sypia sie jak z rekawa…………...

Ja pisałem że dobry ortopeda dopiero zdiagnozuje w jakim stopniu rozwalona jest torebka. i jakie kroki trzeba dopiero podjąć w tym kierunku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że wszelkiego typu zabezpieczenia nie są w stanie ochronić barku. To wiemy wszyscy. Najlepszą ochroną jest brak upadków albo rezygnacja z nart. To jest oczywiste. Nie chcę rezygnować, więc? Uznałam, że można chociaż w małym stopniu uchronić ten bark przed ewentualnym upadkiem. Najlepiej jak upadków nie będzie. Z niektórych postów wyciągam wnioski, iż najlepiej nie zabezpieczać tego barku bo to g* da. Może jestem głupia blondynka ale uważam, że jakiekolwiek zabezpieczenie ale zawsze zabezpieczenie ... po to je produkują aby coś dawały. Są różnego rodzaju osłony na kręgosłup, kolana, itp .. Jakieś zadanie spełniają? Cudów nie zdziałają ale nie pomogą? Na temat skuteczności tych zabezpieczeń powinni wypowiadać się specjaliści ale niektóre z nich posiadają atesty, więc chyba o czymś to świadczy? Wiadomo medycyna, nabijanie sobie kieszenie .. zaraz pewnie i do tego dojdziemy. Pieniądz rządzi światem, to fakt. Skoro nie zaszkodzi a może pomóc to może tylko zdecydować się na sensowne rozwiązanie i wybór właściwego ochraniacza/stabilizatora? Pytanie brzmiało: Jak można ochronić ten bark na nartach? Mam wrażenie, że HesSki jako jedna z nielicznych zrozumiała treść pytania :-P Skoro już była mowa o diagnozie to proszę: Otwarte nastawienie zwichnięcia III stopnia stawu barkowo-obojczykowego, stabilizacja dwoma drutami Kirschnera. Odtworzenie więzadła kruczo-obojczykowe. Użyto kotwicy Gii i szwu niewchłanialnego przeprowadzonego przez kanał kostny w obojczyku. Temblak. Na dzień dzisiejszy ponoć zrobiło się zwyrodnienie i brakuje 0,5 cm kości:P Chciałam nadmienić, że jestem pod opieką prywatnego chirurga - ortopedy i operacja też odbyła się prywatnie. Macie i diagnozę. Rozumiem, że teraz pomożecie :-P Pozdrawia zirytowana blondynka :)

skoro masz prywatnego ortopede to powinien ci prywatnie poradzc, czy nie??? np postepowanie pooperacyjne a takich przypadkach uzaleznione jest od metozy reconstrukcji wiezadla, rodzaju uzytego tzw suture anchors i wielu innych czynnikow, ktore mozna poznac po dokladnym przestudiowaniu opisu operacyjnego i ew zdjec rtg - a osoba, ktora wie najlepiej co zrobiono, jest wlasnie ow prywatny ortopeda….
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałem III stopnia i także zastosowano podobno staaaarą metodę za pomocą dwóch drutów Kirschnera i popręgu Webera,a potem 3 tygodnie w gipsie( forma Desaulta). Latem wykonano usunięcie zespolenia lub tego co z niego zostało.Część szpilek i pętli dalej tkwi w moim ramieniu.Próba całkowitego usunięcia skończyłaby się powtórnym gipsem.Na lotnisku nic nie dzwoni:). Amatorsko stoję na bramce,a tam trzeba co chwilę kłaść się ,upadać i przyjmować bomby,a że pochodziły nawet od ludzi grających w naszej Ekstraklasie,to już wiadomo ,że rehabilitacja była szybka i skuteczna,choć nie zapomnę pierwszych interwencji po powrocie po tej kontuzji----strach który trzeba było pokonać. Czy u ciebie po operacji zastosowano tylko temblak (bez gipsu ) ? Może tu leżą późniejsze przyczyny kłopotów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałem III stopnia i także zastosowano podobno staaaarą metodę za pomocą dwóch drutów Kirschnera i popręgu Webera,a potem 3 tygodnie w gipsie( forma Desaulta). Latem wykonano usunięcie zespolenia lub tego co z niego zostało.Część szpilek i pętli dalej tkwi w moim ramieniu.Próba całkowitego usunięcia skończyłaby się powtórnym gipsem.Na lotnisku nic nie dzwoni:). Amatorsko stoję na bramce,a tam trzeba co chwilę kłaść się ,upadać i przyjmować bomby,a że pochodziły nawet od ludzi grających w naszej Ekstraklasie,to już wiadomo ,że rehabilitacja była szybka i skuteczna,choć nie zapomnę pierwszych interwencji po powrocie po tej kontuzji----strach który trzeba było pokonać. Czy u ciebie po operacji zastosowano tylko temblak (bez gipsu ) ? Może tu leżą późniejsze przyczyny kłopotów.

To też miałeś wesoło :-) Zastosowano ortezę na 3 tygodnie. Przyczyna kłopotów (według innego lekarza) to zbyt długo tkwiący metal w barku. Ból był okropny i ponoć robił się stan zapalny. Zaczął przebijać się przez skórę. Co lekarz to inna teoria.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekręcanie drutów w osi to normalka,często końcówka szpilki po przekręceniu przebija skórę.U mnie też,jedna prawie wyszła na spacer.Długość pobytu szpili w ciele problemem,ja mam jej część w ciele na zawsze,za free.Gips,to gips,chociaż kręciłem się wokół super ortez,prywatnych lekkich gipsów,a skończyłem za poradą na standardowym:D,opłacało się. Życzę właściwego zdiagnozowania problemu i szybkiego powrotu do sprawności Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam Sam używam do sportów zimowych zbroję, którą kupiłem na motocykl cross/enduro, takiej klasy jak link w którymś z twoich postów powyżej, więc dodam kilka swoich spostrzeżeń. Po pierwsze to, że naprawdę nie krępuje ruchów, a ja wyglądam jakbym ostro "przykoksował", gdyż nosi się ją pod spodem, na koszulce. Po drugie zbroja dużo chroni, ale najlepiej kręgosłup (żółw) i całkiem nieźle łokcie. I to już jest wystarczający powód, dla którego warto używać. Jeśli chodzi o klatkę i barki, to niestety, chroni tylko przed uderzeniami w jakiś mały i twardy element, typu kamień. Przed lodem też, ale tylko przed siniakami. Jeśli chodzi o sam bark, to przed wybiciem niestety praktycznie nie chroni. Chociaż nie widać tego dobrze na zdjęciach, to taka zbroja, to zbiór ochraniaczy połączonych cienkim materiałem (siatką), a ten na barku porusza się razem z nim bez żadnych oporów. Te na łokciach trzymają się dzięki pętlą zakładanym na kciuki, więc te się fajnie trzymają. Pomimo takiej zbroi doznałem urazu (mam nadzieję małego), gdy przedobrzyłem ze skokiem na skoczni i spadłem po części na ramię. Nigdzie z tym nie byłem, ale jeszcze boli jak cholera. Wszystko spoko jest jak kręcę ramieniem przód/tył, ale jak chcę podnieś do góry odchylając łokieć w bok, boli jak diabli i zrobię to do końca tylko pomagając drugą ręką. Mam nadzieje, że to tylko jakieś stłuczenie ewentualnie naciągnięcie mięśni. Dużo lepiej jest jak się rozgrzeje/rozruszam, to nawet za bardzo nie boli i jakoś działa to wszystko. Jak porównywałem wizualnie, z drugim barkiem, to nie zauważyłem różnic. Jedyne co mnie martwi, to "strzelanie" w tym barku jak nie jest rozgrzany. Co prawda drugi też strzela, ale z dziesięć razy rzadziej. Chyba nie powinienem się tym martwić i z czasem samo ustąpi? Co gorsza w połowie stycznia mam wyjazd w Alpy i mam nadzieję na chociaż częściową poprawę. Pozdrawiam

mimo opierania sie na przykladzie jednostkowym, bardzo dobry post - nie demagogiczny czy populistyczny sam mialem przyklad,ze od czasu do czasu przydaje sie kregoslupowi troche ochrony - uzywam nie zbroi ale plecak z SPS. przydal sieraz w ciagu ostatnich 7-8 lat, ale sie przydal. nie mowi,ze bylbym sparalizowany, gdybym tego nie mial, ale kilka warstw ; lopata, pojemnik z power bar, extra layer + SPS zdecydowanie zmniejszyly impact........
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ochronić możesz jedynie myśląc na stoku za siebie i za innych. Wszelkie inne metody, ortezy możesz traktować ewentualne jako zmniejszenie, ograniczenie skutków kolejnej kontuzji.

Tak też zrobiłam :) Nie zakładałam żadnych zabezpieczeń. Starałam się uważać. Na szczęście nie było przykrych wypadków i wszystko zakończyło się szczęśliwie. Jeszcze raz dziękuję za wszelkie rady :) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja polecam zbroję jak kolega Andrius wyżej, zakupiłem ją po urazie właśnie barku, pozrywane przyczepy i ból niemiłosierny, i od stycznia nie jeździłem wcale. Po ok 10 miesiącach pojechałem na narty już w zbroi i przewróciłem się tylko raz ale akurat na ten bolący bark, zbroja (661) całkowicie zamortyzowała upadek , więc jak na razie jest cały.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...