Skocz do zawartości

Dziecko na stoku


Mitek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 73
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Zresztą jak jest malutki - rok czy dwa to tez może z nami jeździć w nosidełku.

Rozumiem - Mitek - że to był taki luźny żart ... W ubiegłym sezonie widziałem takiego "kozaka" na lodowcu w Austrii, co też swoje maleństwo woził na plecach, ale z tamtego to nie wyniknęło nic dobrego ! Zdravim :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem - Mitek - że to był taki luźny żart ... W ubiegłym sezonie widziałem takiego "kozaka" na lodowcu w Austrii, co też swoje maleństwo woził na plecach, ale z tamtego to nie wyniknęło nic dobrego ! Zdravim :-)

Witam Dlaczego??? Ja jeździłem ze swoim synkiem jak miał roczek. Oczywiście szybkości niewielkie i nie na lodowcu - myslenie nic nie kosztuje. NIe wyobrażaśz sobie jak fantastycznie się bawił a już jazda przy światłach to była ekstaza. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Dlaczego??? Ja jeździłem ze swoim synkiem jak miał roczek. Oczywiście szybkości niewielkie i nie na lodowcu - myslenie nic nie kosztuje. NIe wyobrażaśz sobie jak fantastycznie się bawił a już jazda przy światłach to była ekstaza. Pozdrawiam

Witaj Mitek :-) O ile do tej pory zgadzałem się z Twoimi postami w 100 % (z niektórymi wręcz utożsamiałem ;-)) ale tym razem - pozwól - że się z Tobą nie zgodzę. I to ja mam rację ... Wiem, że jesteś świetnym narciarzem, ale czy potrafisz ZAWSZE przewidzieć, czy gdzieś z góry, ponad Tobą nie tnie na krechę jakiś matoł, albo inny szpaner ... ? Jeśli już to jazda z dziećmi w nosidełkach mogłaby być dozowolona wylacznie na specjalnie wydzielonych i ogrodzonych dolnych odcinkach niebieskich tras. Zdravim :-) http://www.skiforum....ighlight=strach

Użytkownik o.tisk edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 09:51

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Mitek :-) O ile do tej pory zgadzałem się z Twoimi postami w 100 % (z niektórymi wręcz utożsamiałem ;-)) ale tym razem - pozwól - że się z Tobą nie zgodzę. I to ja mam rację ... Wiem, że jesteś świetnym narciarzem, ale czy potrafisz ZAWSZE przewidzieć, czy gdzieś z góry, ponad Tobą nie tnie na krechę jakiś matoł, albo inny szpaner ... ? Jeśli już to jazda z dziećmi w nosidełkach mogłaby być dozowolona wylacznie na specjalnie wydzielonych i ogrodzonych dolnych odcinkach niebieskich tras. Zdravim :-) http://www.skiforum....ighlight=strach

Witam Schodzimy z tematu ( najwyżej nas wytną albo przeniosą ). Miło mi że zgadzamy się czesto bo cennym to dla mnie jest. Co do Twojego posta z Moltalak to pamiętam go i oczywistym jest, że sytuacja mogła wzbudzic czyjs niepokój. Co do omawianej sprawy to wszystko zalezy od oceny od osób , które podejmuja decyzję. BYc może nie opatrzyłem swojego postu dostateczna ilością komentarzy i dnośników oraz szczegółową instrukcja lae zakładam, że żyjemy jeszcze!! w społeczęństwie ludzi myslących a przynajmniej tak traktuje piszących na tym forum. Oczywistym jest, że nikt kto nie umie jeździc dobrze jeźzić nie powinien z nosidełkiem i młodzieżą pchać sie w góry. Oczywiste jest również, że jazda taka powinna mieć miejsce gdy jest bezpiecznie a tu juz kłania sie temat o taktyce i bezpieczeństwi. Brak podejmowania niwielkiego ryzyka w wychowaniu nie oznancza że dziecko jest bezpieczne. Mysle, że prawdopodobieństw, że ktos Cie uderzy na nartach jest podobne niz prawdopodobieństwo stuczki samochodowej więc nie demonizujmy. Idąc tym tropem powinniśmy zakazać jazdy na nartach malym dzieciom dlatego bo ktoś możę w nie wjechąc. Gdy wiożę dziecko w nosidełku robie to świadomie i jestem w stanie zareagować znacznie bardziej adekwatnie do zagrożenie niz mały i niedoświadczony narciarz a w ostateczności przyjąć cios na siebie. Moim zdaniem wychowanie nie polega tym, żeby dzieci przed niebezpieczeńswtem chronić ale aby - od najmnłodszych lat - je z niebezpieczeństwem oswajać, uczyc jak mają się zachowywć by go uniknąć i byc bezpiecznym dla sibie i innych. POzdrawiam Witam

ale bezpieczne to chyba nie jest? kasku nie ma, pomijam to, że dobrze jeździsz i sie nie przewrócisz ale jak ktoś w Ciebie wjedzie? Jak dla mnie hotel z opieką dla dzieci to super sprawa. Nie tzreba przecież na cały dzień ale żeby wyskoczyc samemu na 3 godzinki? Moja córka lat 3, kompletnie nie nadaj się jeszcze na narty, choc ja bym bardzo chciała.. Pozdrawiam

Ikka a skąd wiesz, że się nie nadaje? Próbowałaś czy jak rozumiem zamierzasz spróbować czy też zakładasz że nie i odpuszczasz. Spróbuj polecam Ci. Pozdrawiam

Użytkownik Mitek edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 10:48

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj ponownie :-) Cała nasza dyskusja sprowadza się - w gruncie rzeczy - do umiejętnego i adekwatnego do warunków zachowywania się, w tym przypadku na stoku. Ja (mniemam podobnie jak Ty) jestem użytkownikiem samochodu i najwięcej uwagi poruszając się w ruchu drogowym spędza mi z powiek dociekanie o przewidywany ruch np. jegomościa w berecie jadącego w samochodzie z przodu, czy pani jadącej obok na drugim pasie. To - abstrakcyjne nieco przewidywanie - pozwalało mi nieraz uniknąć nieciekawych zdarzeń na drodze. Podobnie jest na nartach. Jadąc na stoku zawsze staram się przewidzieć ewentualne kolejne posunięcie jakiegoś mniej wprawnego narciarza, czy zwolnic np. przed hopką, pod którą uwielbiają przesiadywać - zupełnie niewidoczni - snowboardziści. Konkludując uważam, że poziom kultury (nie tylko narciarskiej) jest u nas na tyle niski, że jeszcze minie duuużo czasu, aby można było śmiało i bezpiecznie poruszać się z maluchami po wszystkich stokach, i to nie tylko naszych ... Bo ... patrz wyżej ;-)) Pozdrawiam :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, włączę się trochę do Waszej dyskusji. Wiele razy, gdy widziałam na stoku narciarza z dzieckiem na plecach, to myślałam sobie, że jest nieodpowiedzialny, samolubny i nie myśli. Ale czytając to, co napisał Mitek myślę, że trzeba wziąć pod uwagę kilka rzeczy. Pierwszą podstawową jest chyba wiek malucha. Bo o ile roczne dziecko może już rzeczywiście czerpać przyjemność z takiej jazdy, to zabieranie na narty dzieci kilkumiesięcznych to już moim zdaniem czysty egoizm. Dla dziecka żadna radocha, a jednak niebezpieczeństwo jest. poza tym, warunki atmosferyczne. Jeżeli pada śnieg, wieje, lub jest duży mróz, znowu jestem zdecydowanie przeciwna. No i jeszcze, jak długo ta zabawa ma trwać. Jeżeli mamy ochotę kilka razy zjechać z górki z maluchem na tyle już kumatym, że i jemu sprawi to frajdę, pogoda jest sympatyczna, dziecko ma na głowie kask, a my umiejętności na tyle duże, ze jesteśmy ich pewni w 100%, to w sumie ok, faktycznie może nie jest to niebezpieczniejsze niż sytuacja, gdy dziecko jeździ niby pod naszą opieką, ale jednak samo. Ale jeżeli nastawiamy się, że dziecko ma jeździć z nami, bo my tak chcemy i już, bo nie możemy sobie odpuścić i nieważne, co na to dziecko, to jest to po prostu egoizm. Tak samo, jak zabieranie kilkutygodniowych dzieciaczków na zakupy do hipermarketów, czy na imprezy... bo przez te pierwsze lata a już na pewno miesiące to my powinniśmy dostosować się w pewnych sprawach do dziecka, a nie odwrotnie ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Konkludując uważam, że poziom kultury (nie tylko narciarskiej) jest u nas na tyle niski, że jeszcze minie duuużo czasu, aby można było śmiało i bezpiecznie poruszać się z maluchami po wszystkich stokach, i to nie tylko naszych ... Bo ... patrz wyżej ;-)) Pozdrawiam :-)

Witam Ale zauważ, że Twój przykład dotyczył zagranicy i myslę, że uniwersalny może być. Przecież nikt normalny jak nie umie pływać to nie zakłada dziecku rękawków i nie skacze do jeziora. Niestety na nartach jak juz ktos umie zjechac jakkolwiek to często uważa, że już jest ekspertem (popatrz jak ludzie się oceniają - "jeżdżę 2 sezony na 7"). Wychodzę z założenia że takie wożenie młodzieży to element narciarskiej indoktrynacji a poza tym przyjemnośc bycia razem i sprawiania radochy komus kochanemu. Mam w domu drabinoschody - mogłem zakazać na nie wchodzic dziciom, dobudować od dołu i od góry drzwiczki i miec spokój. Żal nam było jednak dziurawić ścian;) i po prostu nauczylismy dzici z nich korzystać. W wieku 2 lat nie miały z tym żadnych problemów a np. córeczka brata mojej żony ma 3,5 roku i sama nie wejdzie bo cała rodzina skutecznie zadbała o to żeby nie miała okazji sie nauczyc. Myślę, że wesz o co mi chodzi. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam w domu drabinoschody - mogłem zakazać na nie wchodzic dziciom, dobudować od dołu i od góry drzwiczki i miec spokój. Żal nam było jednak dziurawić ścian;) i po prostu nauczylismy dzici z nich korzystać. W wieku 2 lat nie miały z tym żadnych problemów a np. córeczka brata mojej żony ma 3,5 roku i sama nie wejdzie bo cała rodzina skutecznie zadbała o to żeby nie miała okazji sie nauczyc. Myślę, że wesz o co mi chodzi. Pozdrawiam

Myślę, że można to spuentować jeszcze krótszymi słowy : " jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz ! " I dotyczy to chyba wszystkich dziedzin naszego życia, w tym naturalnie narciarstwa ... Zdravim :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Hej, włączę się trochę do Waszej dyskusji. Wiele razy, gdy widziałam na stoku narciarza z dzieckiem na plecach, to myślałam sobie, że jest nieodpowiedzialny, samolubny i nie myśli. Ale czytając to, co napisał Mitek myślę, że trzeba wziąć pod uwagę kilka rzeczy. Pierwszą podstawową jest chyba wiek malucha. Bo o ile roczne dziecko może już rzeczywiście czerpać przyjemność z takiej jazdy, to zabieranie na narty dzieci kilkumiesięcznych to już moim zdaniem czysty egoizm. Dla dziecka żadna radocha, a jednak niebezpieczeństwo jest. poza tym, warunki atmosferyczne. Jeżeli pada śnieg, wieje, lub jest duży mróz, znowu jestem zdecydowanie przeciwna. No i jeszcze, jak długo ta zabawa ma trwać. Jeżeli mamy ochotę kilka razy zjechać z górki z maluchem na tyle już kumatym, że i jemu sprawi to frajdę, pogoda jest sympatyczna, dziecko ma na głowie kask, a my umiejętności na tyle duże, ze jesteśmy ich pewni w 100%, to w sumie ok, faktycznie może nie jest to niebezpieczniejsze niż sytuacja, gdy dziecko jeździ niby pod naszą opieką, ale jednak samo. Ale jeżeli nastawiamy się, że dziecko ma jeździć z nami, bo my tak chcemy i już, bo nie możemy sobie odpuścić i nieważne, co na to dziecko, to jest to po prostu egoizm. Tak samo, jak zabieranie kilkutygodniowych dzieciaczków na zakupy do hipermarketów, czy na imprezy... bo przez te pierwsze lata a już na pewno miesiące to my powinniśmy dostosować się w pewnych sprawach do dziecka, a nie odwrotnie ;)

Gdy tylko temat dzieci się pojawia na niezawodność niektórych forumowiczów liczyc można. Z wszystkim co napisałaś nie mozna się niezgodzic a nawet zgodzić sie trzeba. Jazda tez musi być dość wolna bo dzieci nie znają czegoś takiego jak pęd powietrza i nie moga narmalnie oddycha - muszą się nauczyc. W obu przypadkach czy to wożenia czy samodzilnej jazdy nasze zadanie jest ochrona ale i edukacja. Nawet prze bardzo malutkie dzieic nasze ruchy sa obserwowane i rejestrowane a później odtwarzane. Czasami nie wiemy nawet kiedy młody człowiek czegoś sie nauczył, wrażenia jest takie jakby umiał od zawsze a to właśnie ten proces uczenia daje znać o sobie. W wypadku nart ten proces uczenia daje fantastyczne efekty. Wyjatek od pełnej zgody to hipermarkety - takiej przyjemności dziecko pozbawiać - jesteś bezserca;) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy z Was na swój sposób rację ma :) Decyzja o rozpoczęciu nauki jazdy na nartach naszych dzieci, czy wcześniej wożenia ich w nosidełkach należy do nas i musi być poprzedzona analizą tak naszych umiejętności, jak i potrzeb tych najmłodszych. To musi być rzetelna analiza pozwalająca podjąć odpowiedzialną decyzję, a wtedy…

Oczywistym jest, że nikt kto nie umie jeździc dobrze jeźzić nie powinien z nosidełkiem i młodzieżą pchać sie w góry. Oczywiste jest również, że jazda taka powinna mieć miejsce gdy jest bezpiecznie a tu juz kłania sie temat o taktyce i bezpieczeństwi.[ciach]

Zgadzam się również z tym…

Moim zdaniem wychowanie nie polega tym, żeby dzieci przed niebezpieczeńswtem chronić ale aby - od najmnłodszych lat - je z niebezpieczeństwem oswajać, uczyc jak mają się zachowywć by go uniknąć i byc bezpiecznym dla sibie i innych.

Po raz pierwszy wziąłem swojego młodszego synka na „narty” ubiegłej zimy (miał wtedy niespełna 3 latka). Oczywiście nie zdecydowałbym się na jazdę z nosidełkiem, ale tylko dlatego, że moim zdaniem mój poziom zaawansowania, ale i moje zaufanie do własnych umiejętności narciarskich jest niewystarczające. I szczerze podziwiam tych, którzy jeżdżą bezpiecznie i odpowiedzialnie ze swoimi dziećmi, sprawiając im przy tym wielką frajdę – i tylko pod takim warunkiem. Bo jak pisze borowina

... bo przez te pierwsze lata a już na pewno miesiące to my powinniśmy dostosować się w pewnych sprawach do dziecka, a nie odwrotnie ;)

Ten pierwszy raz polegał na tym, że na zmianę z moją żoną zajmowaliśmy się synkiem, próbując go przyzwyczajać do nart. Polegało to raczej na nauce utrzymania równowagi na nartach niż jakiejkolwiek „formie” jazdy. Zresztą nie mając absolutnie żadnego przygotowania instruktorskiego postanowiłem w tym roku rozpocząć naukę mojego syna pod czujnym okiem instruktorskim mimo, że teraz ma zaledwie 3,5 roku. W domu dosyć często rozmawiamy o nartach z naszym starszym synem, wspominając nasze wspólne wypady w góry. Efektem zeszłorocznego wyjazdu z maleństwem, ale pewnie i naszych rozmów jest to, że na pytanie czy chcesz jechać z nami na narty, jest szczery uśmiech :D i okrzyk nieskrywanej radości TAK, podczas gdy jeszcze rok wcześniej nie koniecznie był zadowolony z samego faktu zakładania butów, innych niż zwykle ;). Na koniec, nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.

Cała nasza dyskusja sprowadza się - w gruncie rzeczy - do umiejętnego i adekwatnego do warunków zachowywania się, w tym przypadku na stoku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Moim zdaniem wychowanie nie polega tym, żeby dzieci przed niebezpieczeńswtem chronić ale aby - od najmnłodszych lat - je z niebezpieczeństwem oswajać, uczyc jak mają się zachowywć by go uniknąć i byc bezpiecznym dla sibie i innych. POzdrawiam...

...nie wiem co znaczy oswajać, oswajać można dzikie zwierzęta...choć dla niektórych małe dziecko takim też...a one tylko żabie podobne, a żabki małe nie kumają, potem kumają ale nie kumkają i dopiero stare żaby kumkają i kumają…/taka analogia/...a moim zdaniem dzieci należy chronić przed wszelkim niebezpieczeństwem bo one tej ochrony wymagają, bo im się ta ochrona należy…i nie ma najmniejszego uzasadnienia by narażać dziecko na niebezpieczeństwo choćby i najmniejsze w czasie naszych poszukiwań adrenaliny...to tyle... Pozdr.-a.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

...nie wiem co znaczy oswajać, oswajać można dzikie zwierzęta...choć dla niektórych małe dziecko takim też...a one tylko żabie podobne, a żabki małe nie kumają, potem kumają ale nie kumkają i dopiero stare żaby kumkają i kumają…/taka analogia/....

Analogia bardzo fajna a zwierzatkiem dzicko jest jak każdy człowiek a to, że zwierzatkiem trochę (choc jak sam wiesz nie zawsze) rozumniejszym niż inne to znaczenia takiego nie ma.

...a moim zdaniem dzieci należy chronić przed wszelkim niebezpieczeństwem bo one tej ochrony wymagają, bo im się ta ochrona należy…i nie ma najmniejszego uzasadnienia by narażać dziecko na niebezpieczeństwo choćby i najmniejsze w czasie naszych poszukiwań adrenaliny...to tyle... Pozdr.-a.

W czasie naszych oczywiście - tylko przyklasnąc mogę ale separować od niezbezpieczeństwa dzieci nie można bo będą bezradne i w czasie własnych poszukiwań adrenaliny stukroć dla siebie a możę i innych niebezpieczne bo nieświadome. Pozdrawienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, ale to już nie jest odpowiedzialne zachowanie, kiedy motywacją naszego zachowania jest nasz egozim.

co do bezpieczenstwa; podejrzewam ze kazdy rozumie roznice miedzy siedzeniem 1-roczniaka w sammochodzie w specjalnym siedzeniu z pasami a siedzeniem w prymitywnym urzadzeniu jakim jest nosidelko co do przyjemnosci; roczne dziecka ma tzw attention span bardzo ograniczony . wiec zjechanie raz (powiedzmy pol h), zakladajac max bezpieczenstwa zadowoli egoistyczne zapedy rodzica. wiecej?? to juz przeciaganie reasumujac roczne i 2roczne najlepiej w grupie rowiesnikow pod opieka osoby kwalifikowanej (zabawy na sniegu jakies tam klepki na nogach) i w BEZPIECZNYCH warunkach. w ieku 2,5 - 3 ; mozna zaczac pierwsze zabawy z nartami, liczac sie z tym ze moze to wyjsc dopiero gdy dziecko ma 4 lub 5 lat:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedni będą strzec palców dziecka przed przytrzaśnięciem, inni będą je celowo przytrzaskiwać :-)) kontrolowanie... Jedni będą chronić dziecko przed "przebodźcowaniem" nie zabierając go do hipermarketu, inni dzieciaka do hiper, choć na chwilę zabiorą... Ja jestem zwolennikiem (oczywiście z zachowaniem możliwie maksymalnych środków bezpieczeństwa) jak najwcześniejszego oswajania dziecka z wieloma, czasem dla niego trudnymi sytuacjami... Mój Mateusz (jeszcze nie ma roku :-)) już zna Molltaler... szafki też z dużą gracją potrafi bez robienia sobie krzywdy otworzyć... Ludzie w tramwaju, autobusie, w krecie na bieżąco są przez niego zaczepiani... dziecko znające w odpowiedni sposób różne sytuacje, to dziecko mniej lękowe...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

co do bezpieczenstwa; podejrzewam ze kazdy rozumie roznice miedzy siedzeniem 1-roczniaka w sammochodzie w specjalnym siedzeniu z pasami a siedzeniem w prymitywnym urzadzeniu jakim jest nosidelko]:)

Jak samochód jedzie dajmy na to 110 km/h (przeciętna prędkośc na drodze szybkiego ruchu w Polsce a narciarz koło 10 do 15 km/h bo o takiej jeździ tu mówimy to róznica znika.

co do przyjemnosci; roczne dziecka ma tzw attention span bardzo ograniczony . wiec zjechanie raz (powiedzmy pol h), zakladajac max bezpieczenstwa zadowoli egoistyczne zapedy rodzica. wiecej?? to juz przeciaganie]:)

Janku z małym dzieckiem pól godziny? Mówimy o zjazdach typu Kotelnica max czyli 5 -6 minut i przerwa albo koniec. Małe dzieci mają nbardzo krótki cykl (myslę, że to jest attention span) w związku z tym pól godziny to zdecydowanie za dużo. O egoistycznych zapedach nie komentuje bo było wczesniej.

roczne i 2roczne najlepiej w grupie rowiesnikow pod opieka osoby kwalifikowanej (zabawy na sniegu jakies tam klepki na nogach) i w BEZPIECZNYCH warunkach.]:)

Ale z rodzicami może byc, choc dyplomu nie mają?

w ieku 2,5 - 3 ; mozna zaczac pierwsze zabawy z nartami, liczac sie z tym ze moze to wyjsc dopiero gdy dziecko ma 4 lub 5 lat]:)

Ale zazwyczaj jak rodzic wie o co chodzi to dziecko w wieku 3 lat jeździ samodzielnie bez specjalnego problemu. Pozdrawiam Witam

Tu będzie ciekawiej;http://www.babyboom....e-dzieci-17399/

? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mitek,tu dołączą się zatroskane matki(bo jak na razie na tym forum dzielą się swoją wiedzą faceci)i dowiemy sie co sadzą o tatusiach z dzieckiem w nosidełku na stoku.

Zatroskane matki w tym czasie smigaja bez kaca moralnego, że pociecha nie w dusznym domu z babcią lub pod obcą opieką.:D POzdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o czym piszemy, co jest dla dziecka najwazniejsze - bezpieczenstwo delikatnego cialka sprowadza sie do tego, ze: ["bezpieczne zjeżdzanie w miejscu gdzie jest dość szeroko i niezbyt tłoczno-jak najbardziej polecane" - Pojon, "mówimy o zjazdach max 5 -6 minut i przerwa albo koniec" Mitek. "(zabawy na sniegu jakies tam klepki na nogach) i w BEZPIECZNYCH warunkach" jan kovol] to wszystko mozemy zrobic kolo domu bez ciagniecia dziecka setki albo tysiace km. i wspieram borowine: " Ale jeżeli nastawiamy się, że dziecko ma jeździć z nami, bo my tak chcemy i już, bo nie możemy sobie odpuścić i nieważne, co na to dziecko, to jest to po prostu egoizm".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek,tu dołączą się zatroskane matki(bo jak na razie na tym forum dzielą się swoją wiedzą faceci)i dowiemy sie co sadzą o tatusiach z dzieckiem w nosidełku na stoku.

Czyżby zatroskane były tylko matki??? Kolejny stereotyp nie do przejścia, a odpowiedzialnych i zatroskanych ojców nie brakuje. A dlaczego widać na nartach właśnie ojców z dziećmi w nosidełkach? Są więksi, mają większą siłę i wytrzymałość... w takich warunkach dają większe poczucie bezpieczeństwa... I jeszcze... nie wyobrażam sobie, aby to Ojcowie sami decydowali czy dziecko tak wozić czy nie, oboje Rodzice w takim przypadku decydują... To tyle jeśli chodzi o punkt widzenia zatroskanej Matki...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek,tu dołączą się zatroskane matki(bo jak na razie na tym forum dzielą się swoją wiedzą faceci)i dowiemy sie co sadzą o tatusiach z dzieckiem w nosidełku na stoku.

hm... mam krótkie włosy co prawda, ale jednak jestem matką, a nie tatusiem i nie należę raczej do tych bardzo zatroskanych... jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. Porównujecie jazdę z dzieckiem na plecach do wożenia dzieci samochodem. Z mojego punktu widzenia podstawowa różnica jest taka, że samochód to jest środek transportu, którym przemieszczamy się z naszymi dziećmi w różnych codziennych sytuacjach, to jest norma i konieczność. Zabieranie natomiast malca na narty nie jest koniecznością, tylko naszym widzimisię. A narażając maluszka na niebezpieczeństwo dla swojego widzimisię to jest w moim pojęciu zgoła innego kalibru sprawa, niż narażanie go na ewentualne niebezpieczeństwo w wyniku realizowania codziennych czynności życiowych. Berry, niestety, ale nie jest prawdą, ze im więcej zróżnicowanych bodźców zapewniasz dziecku, tym bardziej ono otwarte na świat, ludzi i szczęśliwe i jest to sposób myślenia typowo życzeniowy... Prawidłowy rozwój możesz dziecku zapewnić dostarczając mu takich bodźców i w takiej ilości, jakie są mu one potrzebne na poszczególnych etapach rozwoju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Borowina ma tutaj moje 200 % poparcie. Coś co np. uwielbia rodzic nie musi być też ulubionym hobby jego pociechy, a teksty o tzw. męskiej, twardej metodzie wychowywania mnie po prostu rozwalają. Skoro to takie wszystko bezpieczne i zupełnie nieszkodliwe, to dlaczego nie urządzać latem górskich wyścigów na rowerach downhill z dziećmi przytroczonymi do pleców rodzica ... PS A jaka zaprawa i tężyzna przed zimą ! Zdravim :-)

Użytkownik o.tisk edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 15:41

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Borowina ma tutaj moje 200 % poparcie. Coś co np. uwielbia rodzic nie musi być też ulubionym hobby jego pociechy, a teksty o tzw. męskiej, twardej metodzie wychowywania mnie po prostu rozwajają. Skoro to takie wszystko bezpieczne i zupełnie nieszkodliwe, to dlaczego nie urządzać latem górskich wyścigów na rowerach downhill z dziećmi przytroczonymi do pleców rodzica ... Zdravim :-)

Dlatego, że z dziećmi jeździmy na rowerach spokojnie w pewnie niezbyt trudnym terenie tak samo jak na nartach. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...