Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie. Mój mały ma długość stopy 142mm. Jaki rozmiar buta brać? 15?

Luśka a nie prościej iść do wypożyczalni (wypróbować a potem ewentualnie kupować), 15zł komplet buty plus narty...pan zaproponuje jakiś rozmiar....przymierzysz kilka butów młodemu na nogę w tym rozmiarze +/- zorientujesz się czy mały ma luz czy mu coś przeszkadza itp itd...podobnie z nartami (choć tu moim zdaniem prostsza sprawa)....przecież taki maluch bardzo szybko rośnie więc to pewnie sprzęt(narty) na 2 góra 3 sezony.

W ogóle zastanowiałaś się ile dni w sezonie chcesz spędzić z dzieckiem na nartach....bo może nawet nie ma sensu kupować tego sprzętu...

 

Bardzo ładnie, jednak powiedz mi czy te buty narciarskie dziecięce są tak samo trudne w założeniu jak dorosłe?

Z tymi butami to tak poważnie ? ;)

Moim zdaniem niektóre dziecięce buty akurat są prostsze w ubieraniu, wystarczy dziecko zabrać do popularnej sieciówki z odzieżą sportową i po przymierzać chwilę ...ja akurat mam dzieciaki które mają wysokie podpicie i zawsze z różnymi butami mam problemy....jeszcze dość uparte egzemplarze ;)  ...jak im coś nie pasuje to nie ubiorą i koniec....dlatego po przymierzaniu wybrałem buty z odchylanymi tyłami i problemów z ubieraniem brak.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Moje" tyłków z rowerów nie ściągają i zawsze rower był obiektem pożądania. Znaczy sportowy duch jest. Ale są jeszcze strasznym głuptasami i nie byłoby siły żeby przekonać do włożenia nogi w but narciarski. Luśki synek jest ich rówieśnikiem i z podziwem patrzę na jej zacięcie. Czekam na jej doświadczenia w tej materii i obserwuję jak dali rady inni.

A może spróbuj rad które dawał Mitek....niech trochę nasiąkną klimatem nart...a same ubiorą buty

U mnie to akurat to przyszło dość naturalnie bo już jako niemowlaki leżeli pod stokiem opatuleni w wózkach a myśmy z żoną na zmianę jeździli...choć wątpię że coś pamiętają z tego :P

Inna sprawa że jak syn miał rok córka niecałe 3lata to już byli na lodowcu ....i tak w każdym sezonie gdzieś tam biegali godzinami pod naszymi górkami...albo w aplach zabierałem ich do góry....gdzie jeździliśmy na sankach, leżeliśmy na leżakach, lepiliśmy bałwany.....ale też mogli podziwiać narciarzy....jeździć z nimi razem w gondolkach...jeść w tych samych knajpach...it itd

Córka sama mnie prosiła żebym kupił jej narty..i pierwsze niestety ...które kupiłem ...jak miała niecałe 3 lata ...to plastiki z marketu....to był straszny błąd....w tym to się dziecko może jedynie kontuzji nabawić ....ale błąd swój naprawiłem...narty kupiłem...jak dostała narty to zaraz stwierdziła że buty potrzebuje....i nie było problemu z przekonaniem do przymierzania i ubierania .....

Co do syna...to odkąd siostra miała narty jego pytanie było dlaczego on jeszcze nie ma....ale w zeszłym sezonie na koniec zobaczył ciocię i wujka na snowboardzie....przez lato próbowaliśmy trochę wakeboard'a i naraz narty stały się be....on będzie tylko na desce jeździł....ale kiedyś we wrześniu stwierdziłem, że mu pokaże że narty też są ciekawe ;) i pusciłem mu serię ...One of those days  - Candide Thovex...i od tego momentu zakochał sie w nartach....codziennie musiałem przeglądać allegro, aż mu w końcu kupiłem upragniony sprzęt....dziś miał 3 lekcje i każdy znajomy i nieznajomy, którego spotkał o tym wie...że on został prawdziwym narciarzem i już miał 3 lekcję ;)

Kończąc....wydaje mi sie że najlepiej wzbudzić w dziecku jakkolwiek chęć do uprawiania sportu...a potem ubieranie butów, czy przekonywanie do wyjścia na stok nie będzie żadnym problemem.

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pamiętam jak moja córka miała 3 lata i 4 mies.jakies 17 lat temu pojechaliśmy do Zakopanego śniegu bardzo dużo więc poszliśmy na ósla łączkę na sanki i tam zobaczyła dzieciaków na nartach. Normalnie objawienie . Awantura że ona też chce tak jak inne dzieci. Poszliśmy do Pana wypożyczyć sprzęt. Pytam się czy można wziąść instruktora a on na to żeby wyciągać ja na górę i niech sama się uczy. Jak się nie przewróci to się nie nauczy. Ale po kilku wciagnieciach miałem dosyć i kupiłem jej karnet na meczyk. Jeździ do dziś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nie.

Jak znam podejście Marka do sprzętu to raczej nic "prestiżowego" :)

Cześć

Prowadził w grupie takie zajęcia w wyważenia, które w skrócie polegały na jeździe w rozpiętych butach. Marek pokazał, że nie musi swoich rozpinać bo wyjął stopę z zamkniętego. Jazda w jego wykonaniu była idealna.

Pozdro


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzą tak samo jak dorosłe buty lub łatwiej. Ale jak ze wszystkim na nartach trzeba się nieco przyłożyć...

No chyba że:

Byłem swego czasu w wypożyczalni po śrubokret i przypadkiem widzę taki obrazek. Dziecko 6-7 lat (taki wyrośniety 'Kubuś' ) siedzi z kwaśną miną na ławeczce a przed nim klęczy mama(?) i próbuje wcisnąć  mu but na nogę (dosłownie - od dołu). Na moją uprzejmą uwagę że będzie łatwiej jak dziecko wstanie i samo włoży nogę do buta zobaczyłem wielkie oczy i  i stwierdzenie "taaa..on!  sam! wstanie!"...... 

 

W sumie- jak ktoś dba, tak ma.... 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

........

Kończąc....wydaje mi sie że najlepiej wzbudzić w dziecku jakkolwiek chęć do uprawiania sportu...a potem ubieranie butów, czy przekonywanie do wyjścia na stok nie będzie żadnym problemem.

 

 

Jasne i nigdy na to nie jest za wcześnie. Dlatego mnie tak wnerwia pisanie, że...ona jest jeszcze za malutka, na to czy tamto". 

Dodałbym, że są jeszcze dwie ważne rzeczy, które czasami mogą wydać się sprzeczne.

Po pierwsze to jak najszybciej i jak najwcześniej zaprezentować młodzieży jak najwięcej możliwości aby mógł wybrać sobie coś co wydaje się najbardziej interesujące.

Po drugie konsekwencja jeżeli już na przykład zostanie podjęta decyzja, że: "chcę trenować coś tam".

W naszym wypadku "wychowanie poprzez sport" odniosło znakomite rezultaty choć było okupione pracą i czasem całej rodziny.

Klasa sportowa to też niezły pomysł.

I wcale nie chodzi o to, że ktoś ma być mistrzem świata - choć może.

Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Z nasiąkaniem bywa i tak. Jak syn miał ponad roczek pojechaliśmy z żoną i mamą nasiąkać górskim powietrzem do Zakopanego. Leżał na sankach pod Nosalem i nasiąkał atmosferą narciarską. Ale minęło mu trzy lata i tata postanowił, że to będzie przyszły mistrz, bo ojciec był już zdecydowanie za stary. Mam historyczne zdjęcie, gdy na nartkach(jeszcze plastykowych) pokonuje szusem pierwsze pięć metrów u góry wyciągu w Szczawie(istnieje?). Gdzieś na giełdzie w Krakowie zdobyłem prawdziwe austriackie byty zjazdowe dla niego. Narty niestety musiałem zrobić sam z przodów nart drewnianych. Trening pod od okiem ojca był wymagający. Tak, że w wieku nieco ponad pięć lat doszedłem do wniosku, że jego umiejętności są wystarczające, by udać się wiosennym dniem na wysoką , bardzo znaną w Polsce górę narciarską. Z której wcześniej nierozsądny ojciec zwoził go na plecach w nosidełku.

 

Pierwszy zjazd wykonaliśmy wspólnie do wyciągu na Gąsienicowej. W gorącym wiosennym słońcu dziecko się nie najlepiej czuło. Postanowiliśmy zjechać do Kuźnic. Swobodnie sobie jechał, asekurowany z tyłu przez ojca, szczególnie w żlebie w kierunku mostka. W muldach, dziurach był z góry prawie niewidoczny. A dawni bywalcy Kasprowego wiedzą, że tylko tędy można było dalej jechać  w kwietniu. Nie zrealizował mojego marzenia. Jeździł pewnie, ale brak było mu tego....Kto nieco dynamicznie jeździ to wie...Za to palił się później do wody. I musiałem, jak był starszy, wozić go wieczorami na treningi  Kraba w Krakowie. Do wody(szczególnie głębiej) się idealnie nadaje. Duży, powolny chłop.

 

Pozdrawiam


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luśka a nie prościej iść do wypożyczalni (wypróbować a potem ewentualnie kupować), 15zł komplet buty plus narty...pan zaproponuje jakiś rozmiar....przymierzysz kilka butów młodemu na nogę w tym rozmiarze +/- zorientujesz się czy mały ma luz czy mu coś przeszkadza itp itd...podobnie z nartami (choć tu moim zdaniem prostsza sprawa)....przecież taki maluch bardzo szybko rośnie więc to pewnie sprzęt(narty) na 2 góra 3 sezony.

W ogóle zastanowiałaś się ile dni w sezonie chcesz spędzić z dzieckiem na nartach....bo może nawet nie ma sensu kupować tego sprzętu...

 

 

Pewnie, że prościej i taki jest plan :)  

Tzn najpierw wypróbować w wypożyczalni, wypróbować dziecko, jaki ma zapał i chęci, a potem kupić. Ale to wszystko zdążyć do 18.01, bo wyjeżdżamy na ferie i codziennie odstać swoje w wypożyczalniach, z niewiadomą, czy będą takie małe rozmiary to... wolę kupić i mieć zawsze pod ręką. Pod domem po śniegu go pociągać i zaszczepiać bakcyla kiedy bądź, w przerwie między zupą a drugim daniem, a nie organizować wielkie wyprawy, wyjazdy w górki, pakowanie, szykowanie, organizowanie czasu, itp.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że prościej i taki jest plan :)

Tzn najpierw wypróbować w wypożyczalni, wypróbować dziecko, jaki ma zapał i chęci, a potem kupić. Ale to wszystko zdążyć do 18.01, bo wyjeżdżamy na ferie i codziennie odstać swoje w wypożyczalniach, z niewiadomą, czy będą takie małe rozmiary to... wolę kupić i mieć zawsze pod ręką. Pod domem po śniegu go pociągać i zaszczepiać bakcyla kiedy bądź, w przerwie między zupą a drugim daniem, a nie organizować wielkie wyprawy, wyjazdy w górki, pakowanie, szykowanie, organizowanie czasu, itp.

Jeśli 18.01 to nie wiele zostało Ci czasu ;) przyszły weekend żeby wypróbować....a żeby kupować.... ;)

Proponuję przemyśleć wypożyczenie na czas wyjazdu...pewnie masz w okolicy jakieś wypożyczalnie lub w miejscowości do której jedziesz będą ...i wypożyczyć na cały okres wyjazdu.....bo z używanym sprzętem to trochę mało czasu na kupowanie ...no chyba że nowy...ale czy jest sens ..

Z tym ciągnięciem pod domem to bym podchodził ostrożnie ....ostatnio zimy dość słabe...poza tym plany zawsze ambitne ... a z chęciami różnie....stawiam że po zakupie nart...jak łaskawie spadnie śnieg to w pierwszy góra drugi dzień będzie ciągnięcie po śniegu ...a potem nart w szafie..i  zostaną jednak wielkie wyprawy ;)


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Z tym ciągnięciem pod domem to bym podchodził ostrożnie ....ostatnio zimy dość słabe...poza tym plany zawsze ambitne ... a z chęciami różnie....stawiam że po zakupie nart...jak łaskawie spadnie śnieg to w pierwszy góra drugi dzień będzie ciągnięcie po śniegu ...a potem nart w szafie..i  zostaną jednak wielkie wyprawy ;)

 

Nie znasz Luśki, jeśli tylko spadnie śnieg /a u niej pada od czasu do czasu/ to jest skłonna dziecko z wozu bladym świtem i ciągać do upadłego. I nie ma że się znudzi. Poza tym ma 20 minut do naśnieżanego stoku.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znasz Luśki, jeśli tylko spadnie śnieg /a u niej pada od czasu do czasu/ to jest skłonna dziecko z wozu bladym świtem i ciągać do upadłego. I nie ma że się znudzi. Poza tym ma 20 minut do naśnieżanego stoku.

Cześć

Tylko, że ciąganie nie ma wiele wspólnego z jeżdżeniem. Czy Szanowna Luśka o tym pamięta?

Jeżeli już masz takie pomysły aby się trochę zmęczyć - wiem i doceniam bo sam takie miałem i miewam ( :)) - to zrób coś w rodzaju imitacji talerzyka - jak na wyciągu, weź kawałek linki i to ustrojstwo zamocuj sobie jakoś do pleców - ja po prostu wiązałem w pasie - i tak biegaj. A jak jeszcze masz - a pewnie masz boś z gór - tam w oklicy jakąś niedużą górkę no to wiesz... ;)

Młodzież uczy się wyważać, na wyciągu później będzie jeździł bez problemu a Ty masz kondycje jak Tur na cały sezon. Polecam bo same plusy!

Pozdrowienia serdeczne


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam historyczne zdjęcie, gdy na nartkach (jeszcze plastykowych) pokonuje szusem pierwsze pięć metrów u góry wyciągu w Szczawie(istnieje?).

Nie istnieje. Górole się nie dogadali między sobą. Tyle z niego zostało: https://photos.app.g...QEChjH7GPmVnCn2Swoją drogą był taki sobie, ale był. Na szczęście 5 km dalej i wyżej jest świetny Lubomierz, choć tylko orczyk.

 

Luśka,

 

Jeśli kupować to tylko używane. We Francji Decathlon organizował kilka razy w roku giełdę, w tym narciarską (bo na letniej kupiłem rower dla dziecka). Wszystkie narty i buty kupowaliśmy tam. A giełda była czysto rodzicielska, nie było tam zawodowych handlarzy. Do tego dostawało się jakieś bonusy na kupno nowego sprzętu w Decathlonie. W Krakowie kupowałem dla dzieci na giełdzie. Ale kolega kupuje używane w komisie. Nawet bardziej zamienia, bo oddaje stary, wyrośniety i bierze większy. I tak aż do ustalenia się wymiarów. :) W Modlnicy koło Krakowa.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...