Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bęzie się czuła pewniej gdy już cos będzie wiedziała i umiala a w szkólkach rzadko zdarzają się grupy z samymi poczatkujacymi. Pozdrawiam

W Polsce nie wiem, ale w Austrii dość częstym widokiem jest grupa zupełnie początkujących, i to zarówno dzieci jak i dorosłych... jest hardcorowo, jak sie na to patrzy obok... dopóki są to zajęcia w przedszkolu narciarskim, gdzie nartki są tylko elementem zabawy, na tle innych atrakcji, to ok. Gorzej jak ma to miejsce na stoku...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem, że zależy mi na grupowych lekcjach, ponieważ moja córka pobierała nauki indywidulane w poprzednich sezonach (mam nadzieję, że kasę wydałem nie na darmo:-)). Z uwagi na to, że wszelkie nowości łapie lepiej w grupie stąd mój pomysł. Jeśli chodzi o miejsce takiej szkółki to znajomi polecili mi Zieleniec, ale to nie obligatoryjne.

czyli potrafi na łatwych stokach sama hamować i skręcać ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie powinna, ale mam wątpliwości. W zeszłym sezonie zacięła się, gdyż przewróciła się podczas podjazdu na orczyku.

Zapewne zaczną się do Ciebie na priv zgłaszać instruktorzy... Poszukaj zawsze w necie opinii innych o danych instruktorach... O szkołach również, ale bardziej o instruktorach pracujących bezpośrednio z dziećmi... Takie upadki się zdarzają, ale to głównie od instruktora zależy co dziecko z nimi zrobi... czy będą traumatycznym wydarzeniem, czy po prostu jedną z wielu wywrotek, czy nawet taką historią, z której dziecko się śmieje... popytaj rodziców którzy są na różnych forach... im więcej pozytywów o danym instruktorze, o jego pracy z maluchami, tym lepiej... Nikt tak nie weryfikuje podejścia do dzieci niż one same i rodzice tychże... Pozdrawiam i powodzenia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
na pewno nie zapomniało ... na początku oddaj maleństwo pod opiekę np. instruktora lub kogoś doświadczonego .... dla rozwiania Twoich wątpliwości - dwa tygodnie temu byliśmy na nartach i był z nami Ktoś, kto przez 35 lat nie miał nart na nogach .... udowodnił, że tego się nie zapomina :):):)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

sam jeżdżę od 5 roku życia czyli jakieś 18 lat z małymi przerwami, jeżdżenie tyłem nie jest problemem. pozdr mimikm p.s. witam sąsiada na emigracji:)

sąsiada ????? :) albo mozesz: jechać przed nią tyłem, prosząc ażeby naśladowała Twoje ruchy (ale musi być bardzo płaski stok, żeby nie było niekontrolowanego przyspieszania)... ona jest Twoim odbiciem w lusterku... caly układ ciala, wszystkie ruchy, powodujące obciążenia jedej lub drugiej narty muszą byc przez nią dokladnie powtórzone (oczywiście z wyjątkiem układu nart, ponieważ Ty jedziesz tylem, Twoje narty schodza się z tylu, jej dziobami)... możesz trzymać dłoni, po stronie ktorą obciążasz, piłkę i ta piłka zawsze wędruje (tenisowa, kulka śniezna, lub cokolwiek małego) na stronę którą obciążamy... oczywiście wszystko ze śmiechem, zabawą i pseudokonkursem (o tym wszystkim piszę, majac nadzieję, że sam zrobisz to dobrze technicznie :)... i caly czas tego typu cwiczenia... kiedy zobaczysz, że w miarę jej ciałko chwyta (bo świadomie, to to się rzadko dzieje :D) wszelkie ruchy, nawet tylko na chwilę, to rzuć jej piłkę gdzieś poniżej, nich do niej dojedzie, zahamuje, podniesie ją, niech sobie sama tą pilkę gdzies rzuca... no io tego typu zabawy... oczywiscie, kiedy zobaczysz, że jest w miarę bezpiecznie, zacznij jeździć przed nią juz normalnie, przodem do dołu stoku... i oczywiscie caly czas skrety... nie ma jazdy na kreche :D... a ponizej inny sposób... ale to za chwile, bo jestem zajęty :D... i jeszcze... w przypadku ćwiczenia polegającego na powtarzalnych ewolucjach (np. zmiana obciążanej nogi), dobrze jest zaakcentowac zmiane (szczególnie przy takich bąkach) czyms... np. klaśnięciem, jak wyżej, przelożeniem piłki (ono oczywiście tez to musi zrobić)... itd... :D drugi sposob... po wstępnych zabawach na śniegu (np. dzieciaki ze mną często pierwsze kroki na nartach, zaczynają od klaskania w ręce :D, ale takiego,że stajesz naprzeciw dziecka, wystawiasz dlonie do przodu, ono również, i na poczatku to jest klaskanie wzajemnie w dłonie a poxniej odpychanie /oczywiście to cwiczenie musi być wykonane na lekkim nachyleniu w Twoją stronę/... tak, ażeby odepchniete dziecko wróciło do Ciebie :D... tu cwiczymy balans... a poźniej (oczywiście ja preferuję ten pierwszy sposób, ale czasem się nie da :D) zaczynamy jazdę w dół w sposób następujący... jedziesz tylem trzymając dzioby nart dziecka dlonią cały czas jadąc bardzo powoli, ale od p[oczątku slalomem, bardzo delikatnie zmieniając kierunek... (oczywiście ten sposób jest dużo bardziej męczący dla prowadzącego)... w międzyczasie ćwiczycie hamowanie poprzez rozszerzenie tylow nart przez dziecko, ale tu się specjalnie przykładać nie musisz do zachęcania :D, bo raczej nic z tego na początku nie będzie wychodziło :D... ale to co ważne, to wlaśnie ten slalom i przypominanie dziecku o lubiących się dziobkach :D i odwrotnie :D... ten sposob jazdy powinien spowodować, że cialo dziecka będzie odruchowo układało się do skrętu... z czasem coraz częściej mozesz te dzioby niezauważalnie dla dziecka puszczać na chwilę, coraz dluzszą, aż do calkowitego zwolnienia... A najlepiej pomieszać te dwa sposoby... Oczywiście ja tak uczę i nikogo do podobnych sposobów zmuszać nie będę (to do potencjalnych polemizujących :D)... w ciagu dwóch, trzech dni taki maluch powinien zacząć zjeżdzac samodzielnie po łatwej trasie w wytyczonym sladzie.... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam bardzo Ci dziękuję za rady, o takie coś mi chodziło bo brakuje mi inwencji w tworzeniu takich zabaw:) stok mam obok domu idealnie lekko pochylony, równy, na dole z wypłaszczeniem idealny do nauki będę działał i informował o efektach jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam mimikm

Żar ? :D i jeszcze jedno... jaką długośc mają jej narty ? Jaką długość :D :D ma Twoje dziecię ? :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja mam następujący problem (o ile to dla fachowców problem :)): Moja mała w zeszłym sezonie stawiała pierwsze kroki na nartach. Było fajnie, najpierw zabawa potem jazda z Tatusiem :D. No i powiedziała "ja chcę teraz sama", no to proszę bardzo..... i poszła jak burza :D. Wykonuje skręty i nie jeździ "na krechę". W tym roku byliśmy pierwszy raz na nartach - po dłuuuugiej letniej przerwie (przez ten czas stosując proces Indoktrynacji jak radził Mitek :D ) SZOK :eek: Kompletnie nie wie o co chodzi z tymi nartami :( , już nie mówiąc o samodzielnej jeździe. Tłumaczę, pokazuję filmiki jak sama jeździła, żartujemy z wywrotek. NIC :( Macie jakieś rady w tym zakresie, bo z drugiej strony ona bardzo chce ale nie chce mnie słuchać :D , a jak wyszedłem z propozycją jazdy z Panią "nauczycielką od nart" to ona tylko z tatusiem :P zgłupiałem :P Pozdrawiam

Nawiązując do powyższej wypowiedzi i aktualnych na temat zabaw jedna z propozycji. Miałem ten sam problem z moim 5 letnim teraz Staśkiem - pierwsze zjazdy zaczęliśmy od zabawy "Follow the leader" jak na filmie. Po prostu jedziesz, a dziecko za Tobą, jeśli ma opanowane podstawy to zacznie skręcać za Toba. Na początku b. powoli, potem w kolejnych n (a nawet n+1) zjazdach stopniowo przyśpieszasz. Mnie przywracanie Staśka do "stanu" z zeszłego sezonu zajęło cały dzień. Na filmie poniżej to jest już 2 dzień jazdy w tym sezonie - Stasiek jest już rozkręcony :), ale w weekend wrzucę film z pierwszego dnia - jazda wyglądała dużo gorzej. YouTube- Kid skiing, kids learning to ski - 5yo Stas & 9yo Agatha; dzieci na nartach Tak jak pisała wcześniej Ania_narciarka dobrze jak dzieci uczą-bawią się razem (ja mam ten komfort bo mam dwójkę) - z moich doświadczeń efekty przychodzą znacznie szybciej. Miałem już raz sytuację, że pani na stoku zaczepiła mnie z prośbą czy moje dzieci nie pojeździły by z jej dziewczynką. Byłem zaskoczony, ale tez zgodziłem się bez wahania, moje dzieci też. Ale nic z tego nie wyszło bo dziewczynka nie chciała :). Odmianą zabawy "Follow the leader" jest "Fox and Hound" - gdzie ja jestem lisem, a Stasiek psem - ja jadę ostrymi skrętami a on ma za zadanie zrównać się ze mną ("złapać mnie"), ale jednocześnie nie zgubić. Niestety nie mam filmu bo ja jestem tez operatorem kamery.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nawiązując do powyższej wypowiedzi i aktualnych na temat zabaw jedna z propozycji. Miałem ten sam problem z moim 5 letnim teraz Staśkiem - pierwsze zjazdy zaczęliśmy od zabawy "Follow the leader" jak na filmie. Po prostu jedziesz, a dziecko za Tobą, jeśli ma opanowane podstawy to zacznie skręcać za Toba. Na początku b. powoli, potem w kolejnych n (a nawet n+1) zjazdach stopniowo przyśpieszasz. Mnie przywracanie Staśka do "stanu" z zeszłego sezonu zajęło cały dzień. Na filmie poniżej to jest już 2 dzień jazdy w tym sezonie - Stasiek jest już rozkręcony :), ale w weekend wrzucę film z pierwszego dnia - jazda wyglądała dużo gorzej. YouTube- Kid skiing, kids learning to ski - 5yo Stas & 9yo Agatha; dzieci na nartach Tak jak pisała wcześniej Ania_narciarka dobrze jak dzieci uczą-bawią się razem (ja mam ten komfort bo mam dwójkę) - z moich doświadczeń efekty przychodzą znacznie szybciej. Miałem już raz sytuację, że pani na stoku zaczepiła mnie z prośbą czy moje dzieci nie pojeździły by z jej dziewczynką. Byłem zaskoczony, ale tez zgodziłem się bez wahania, moje dzieci też. Ale nic z tego nie wyszło bo dziewczynka nie chciała :). Odmianą zabawy "Follow the leader" jest "Fox and Hound" - gdzie ja jestem lisem, a Stasiek psem - ja jadę ostrymi skrętami a on ma za zadanie zrównać się ze mną ("złapać mnie"), ale jednocześnie nie zgubić. Niestety nie mam filmu bo ja jestem tez operatorem kamery.

Zetes rzadko się odzywa ale zawsze cos ważnego wniesie. Chwała Ci za to Panie.;):D Mam taką małą uwagę. Film pokazuje świetnie ideę ćwiczenia ale gubi sporo jego elementów. 1.- dzieczyna która prowadzi grupe jedzie nonszlancko - ręce opouszczone wzdłuż tułowia, skrety rotacyjne, odhcylenie - wynik złego prowadzenia rąk itd Dzieci będą jeździc tak samo. Pamietajcie o tym aby pokazywac dzieciom dobre wzorce bo one chłoną wzrokiem i podświadomością. Nie jeździjmy z dzićmi jak na ścięciu, postarajmy się to tez dla nas egzamin bo one nas skopiują a jak skopiuja taki niechlujny wzorzec będą niechlujnie a co za tym idzie nie do końca bezpiecznie jeździły 2.- niech demosntsrator pokazuje prawidłowy rytmiczny tor jazdy a nie miota się po stoku w nieokreślony sposób. Szczerze powoiem, że przejazd w wykonaniu dozeci był bardziej uporządkowany niz ten z prowadzącym 3.- przy samodzielnym przejeżdzie dzieci już widac jak dzieci kopiuja błędy demonstratora. Ręce przed sobą to podstawowe zdanie w jeździe z dziećmi ale skąd mają o tym wiedzieć skoro prowadzący jedzie jakby trzymał ręce w kieszeniach Prosze o wyrozumiałość bo to nie czepianie się. Dbajmy o to żeby dzieci uczyły sie jazdy a nie jej karykatury. Traktujmy je poważnie. Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he ... no to się dostało dziewczynie. Ale dziękujemy za "dziewczynę", zwłaszcza moja żona :D. Oczywiście w 100% zgadzam się z uwagami Mitka. A troche usprawiedliwiając siebie i "dziewczynę" w kolejności uwag: Co do idei zabawy (wg opisu z podręcznika CSIA) - tak masz rację, ta zabawa powinna być wykonywana z instruktorem, inaczej gubi sie jej sens. Zabawa którą my pokazujemy (dwoje kursantów) to bardziej Copy cat (naśladuj kota). 1. "dziewczyna" :cool: uczy sie jeździć razem z dziećmi, jej jazda nie ma na celu pokazywanie czegokolwiek tylko zabawę - czyli "jedź Stasiu i Agatko dokładnie za mną" - spełnia tez rolę zabezpieczenia malca (żona z przodu, starsza córka z tyłu) 2. zgadza się, dzieci lepiej jeżdzą od "dziewczyny" :cool: i jest jej bardzo wstyd he, he 3. oczywiście tak, ale my (ja, zona i dzieci) bardziej w jeździe na nartach stawiamy na zabawę niż na "polityczną poprawność" - jeździmy przede wszystkim bezpiecznie i tak aby czerpać z tego maksimum przyjemności, a już niekoniecznie stylowo i ładnie. Mam nadzieję, że te błędy nam wybaczysz :o. Podsumowując - kopiujcie pomysł na zabawę, niekoniecznie styl jazdy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

He, he ... no to się dostało dziewczynie. Ale dziękujemy za "dziewczynę", zwłaszcza moja żona :D. Oczywiście w 100% zgadzam się z uwagami Mitka. A troche usprawiedliwiając siebie i "dziewczynę" w kolejności uwag: Co do idei zabawy (wg opisu z podręcznika CSIA) - tak masz rację, ta zabawa powinna być wykonywana z instruktorem, inaczej gubi sie jej sens. Zabawa którą my pokazujemy (dwoje kursantów) to bardziej Copy cat (naśladuj kota). 1. "dziewczyna" :cool: uczy sie jeździć razem z dziećmi, jej jazda nie ma na celu pokazywanie czegokolwiek tylko zabawę - czyli "jedź Stasiu i Agatko dokładnie za mną" - spełnia tez rolę zabezpieczenia malca (żona z przodu, starsza córka z tyłu) 2. zgadza się, dzieci lepiej jeżdzą od "dziewczyny" :cool: i jest jej bardzo wstyd he, he 3. oczywiście tak, ale my (ja, zona i dzieci) bardziej w jeździe na nartach stawiamy na zabawę niż na "polityczną poprawność" - jeździmy przede wszystkim bezpiecznie i tak aby czerpać z tego maksimum przyjemności, a już niekoniecznie stylowo i ładnie. Mam nadzieję, że te błędy nam wybaczysz :o. Podsumowując - kopiujcie pomysł na zabawę, niekoniecznie styl jazdy.

Mnie sie bardzo podoba Towje podejście do edukacji dzieci i stawiałbym je za przyklad dla innych. Uwagi są jedynie po to bo naprawdę paroma ruchami można dzieciom przekazać dwa razy więcej. Podstawa to: - ręce przed siebie - na tym etapie jazdy mozna już spokojnie zacząc wprowadzać kijki, - skret prowadzony po łuku - jazda skretem łączonym rytmicznym - zmiana rytmu - na stromszym cześćie na płaskim rzadziej i starczy. Ręce porządkują sylwetke i powodują automatyczne przesuniecie środka ciężkości do przodu a co za tym idzie poprawniejsze stanie na nartach a to podstawa poprawnego balansu. Pozostałe elementy uczą poprawnego wyboru toru jazdy, przyzywczajają do jazdy skretm łączonym a dobrze pokazane praktycznie wystarczają do opanowania techniki na pozimie ktry zapewni samodzileną jazdę malego narciarza. Technika jazdy nie ma nic wspólnego z poprawnością lub niepoprawnością w sensie politycznym tylko jest podstawą bezpiecznego i samodzielnego poruszania się na nartach. Celem przecież jest aby nasi mali narciarze jak najszybciej stali się dla nas parnerami na stoku. Pozdrawiam Cie serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......zaczęliśmy od zabawy "Follow the leader"

Dzięki bardzo za rady, dzisiaj wróciliśmy z Wisły. Początek: Pierwszy wjazd, jedziemy wyciągiem (córa na kolanie bo panika totalna, bo żeby tak sama na orczyku to zapomnij :D ) i mówię do córy: "patrz fajnie te dzieciaki skręcają co? w prawo, w lewo i znowu w prawo i znowu w lewo, chciałabyś tak?" - myślę wjadę jej na ambicję :D . "Ale pierwszy raz to razem dobra?", odpowiadam "ok" Drugi wjazd: "Tata, teraz ostatni, następnym razem jadę sama" - - myślę: ambitna ta moja mała laska. Ale dalej na wyciąg na kolanie :o Kolejne wjazdy: i tu właśnie wykorzystałem rady zetes, poprosiłem żeby pojechała za mną i ..... pojechała :D , potem zabawa w "kotka i myszkę" czyli gonisz Tatusia, potem odwrotnie - i to też jest niezłe bo być może ona nie świadoma ale mogłem kontrolować prędkość i moment wykonania skrętu. 10 wjazd: Mała już sama na talerzyku :D - wiecie jak to fajnie wyjeżdżać z dzieciakiem na talerzyku, każdy na swoim ?! :D Cały czas jej tłumaczę, że trzeba skręcać: w praaaaaawo, w leeeeewo, w praaaaawo..... itd. Odpowiedź? "Tato przestań już gadać, przecież to normalne, nie można jechać inaczej a w ogóle nie wolno jechać prosto cały czas" :eek: - przestałem gadać :D Mówię jej żeby jechała na całej szerokości stoku "od końca do końca" odpowiedź: ale jak będzie ktoś leżał na górce to ja go muszę ominąć i nie pojadę jak chcesz" :o - nic nie odpowiedziałem tylko : tak masz rację :cool: Klepałem jej te wszystkie zasady od tamtego sezonu. To działa :D

- ręce przed siebie - na tym etapie jazdy mozna już spokojnie zacząc wprowadzać kijki,

Wprowadziłem, działa, jutro jadę po kije

Pamietajcie o tym aby pokazywac dzieciom dobre wzorce bo one chłoną wzrokiem i podświadomością. Nie jeździjmy z dzićmi jak na ścięciu, postarajmy się to tez dla nas egzamin bo one nas skopiują a jak skopiuja taki niechlujny wzorzec będą niechlujnie a co za tym idzie nie do końca bezpiecznie jeździły

Tylko potwierdzić i zapamiętać te słowa, nie miałem pojęcia, że nasze zachowania tak pilnie są obserwowane przez nasze pociechy i powtarzane ale to w końcu my jesteśmy dla nich największym autorytetem. :) Hmmm no i zaczęła naśladować mnie prowadząc narty równolegle :eek: ale to już na sam koniec, więc następnym razem może?........ ale tu już chyba zatrudnię fachowca Na koniec napiszę tylko, że moje obawy "cofnięcia się" były chyba przedwczesne ale dzięki waszym radom dałem radę, albo raczek moja mała narciarka :D ..... Narty już sama wysmarowała na następny raz :D Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to gratulacje fantom z udanego wyjazdu. Jazda z dzieciakami daje niezłą frajdę, nie? Ja też to mam. Wracając jeszcze do tematu "zapominania" przez dzieci po 1 sezonie tego co się nauczyły, poruszanego ostatnio przez terenek, berrego i mitka. Poniżej filmik jak mój Stasiek jeździł w zeszłym sezonie po 4 dniach nauki: YouTube- 4,5 y.o. kid skiing - 4th learning day; Sta? learning to ski ;dziecko na nartach. Na tym filmie widać jak istotna jest postawa - ręce z przodu, o której wspominał Mitek. Praktycznie cały zjazd Stasiek trzyma ręce na udach - kolanach. W ostatnich sekundach filmu, już na podjeździe do wyciągu, podnosi ręce do góry w geście zwycięstwa (moja krew! he, he), potem opuszcza je swobodnie, wyprostowuje się, nie wraca do prawidłowej postawy i ... mimo płaskiego terenu i niewielkiej prędkości widać jak natychmiast traci równowagę! I kolejny film z tego roku - 1 dzień jazdy w tym sezonie. Wyglądało jak by Stasiek "zapomniał" wszystko. Cały ten dzień to praktycznie nauka od nowa :), ale w pigułce bo tylko 1 dzień. Mama, jak widać na filmie, w pewnym momencie załamuje ręce nad synem, który stwierdził zdruzgotany "ja nie umiem jeździć na nartach" :rolleyes: : YouTube- Sta? learn to ski - second season. Kid, child learn to ski. Sta?, dziecko na nartach. No i jeszcze refleksja na temat filmu powyżej i dylematów - uczyć swoje dziecko jazdy, czy oddać instruktorowi? Na filmiku widać w tle jak jeżdżą inne dzieci z instruktorami. Może nauczą się lepiej jeździć, ale jak sobie pomyślę ile zabawy straciły by moje dzieci i ja gdybym oddał je instruktorowi to wolę uczyć je sam, nawet jeśli mam popełniać błędy i nawet jeśli nie będą jeździły tak dobrze jak inne dzieci w ich wieku. A największą dla mnie satysfakcją i potwierdzeniem, że chyba mam rację, były pytania jak wracaliśmy z ostatniego wyjazdu na narty - "tato, kiedy znowu pojedziemy?" ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze refleksja na temat filmu powyżej i dylematów - uczyć swoje dziecko jazdy, czy oddać instruktorowi? Na filmiku widać w tle jak jeżdżą inne dzieci z instruktorami. Może nauczą się lepiej jeździć, ale jak sobie pomyślę ile zabawy straciły by moje dzieci i ja gdybym oddał je instruktorowi to wolę uczyć je sam, nawet jeśli mam popełniać błędy i nawet jeśli nie będą jeździły tak dobrze jak inne dzieci w ich wieku. A największą dla mnie satysfakcją i potwierdzeniem, że chyba mam rację, były pytania jak wracaliśmy z ostatniego wyjazdu na narty - "tato, kiedy znowu pojedziemy?" ...

sorki, ale naprwde sa instruktorzy, ktorzy bawia sie z dziecmi, a nie tylko montonnie szkola...Mowie to o instruktorach, ktorzy glownie zajmuja sie dziecmi i maja z nimi do czynienia na codzien(przedszkola narciarskie).Ale tez musze przyznac, ze np sporo instruktorow, ktorzy na co dzien pracuja w szkolach narciarskich z doroslymi, z dziecmi pracuje tak samo a wiaze sie to z nieuchronna porazka....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sorki, ale naprwde sa instruktorzy, którzy bawia sie z dziecmi ...

Nie masz za co przepraszac :rolleyes:, moja uwaga nie była broń Boże do instruktorów. Moja córka tez zaczynała z instruktorem i jestem bardzo z niego zadowolony. Czemu zresztą dałem wyraz także na tym forum. Może tylko żałuję, że kiedy ona zaczynała, nie miałem tej wiedzy na temat nauki dzieci, którą mam teraz, bo na pewno bym zajął się jej nauka sam. Moja refleksja jest bardziej w kontekście całego wątku, tego, dlaczego on powstał (zajrzyj do pierwszego postu :cool:) i dylematów jakie miałem ja i pewnie całkiem spora rzesza czytelników tego forum - uczyć samemu, posiadając subiektywnie dobre umiejętności narciarskie, ale nie będąc instruktorem, czy oddać dziecko pod opiekę instruktorowi? Ja pierwsze dziecko oddałem instruktorowi, z drugim dzieckiem nauką zająłem się sam i ... mimo, że nie mam żadnych uwag do instruktora (a wręcz przeciwnie), polecam jednak samodzielną naukę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do powyższej wypowiedzi i aktualnych na temat zabaw jedna z propozycji. .

Filmik bardzo udany. Stasiek jest lepszy od Agatki, ale jezdzą identycznie. Stok do jazdy dla nich uważam za stromy. Przeszedłbym na bardziej płaski. Dzieci powinny jezdzić równoległymi skrętami, potem będzie bardzo trudno nauczyć przenoszenia cieżaru z nogi na nogę. One już bardzo dobrze sobie radzą, ale nie widać u nich ruchu, one się zsuwaja ze stoku. Ja dobieram płaski stok , jadę długimi trawersowymi skretami a dzieci biegają (dosłownie) za mną ., potem bieganie modyfikuje w zaleznosci od postępów dziecka (dzieci) zmniejszając ilośc kroków, az do wykonania tego w slizgu . Jadę przodem albo tyłem, zależy od sytuacji.Bieganie uruchamia mi wszystko co narciarzowi jest potrzeba, równowagę ,podążanie w przód ,rytm, pracę rękoma ,zapewniam zabawę, która powinna przypominać zabawe bez nart . Oczywiscie jest to tylko jeden z wielu sposobów uruchamiania małego narciarza, aby nie miał okazji mysleć ,że narty mu przeszkadzaja. w poruszaniu sie na stoku. :):):) Fajny temat Dopiero teraz zobaczyłem kolejne filmy. Nie sądze ,,ze syn zapomniał jazdę. Ten stok bardzo rózni sie od ubiegłorocznego. Zgaduję: pewnie wtedy była jazda jakimś krzesłem, gondolką a obecnie orczykiem. Syn mógł się przestraszyć ilosci ludzi na stoku i nachylenia. W drugim dniu widać ,że mu przeszło. W dalszym ciągu podtrzymuję co napisałem powyzej. MITEK- to jest narciarstwo rodzinne. Pisałem o takim przypadku, mozna nawet poznać kto jest nauczycielem grupy. ZETES- to nie do Ciebie, chyba jesteś narciarzem z ambicjami i wciaż poprawiasz swój styl. Jeszcze raz - bardzo fajny film.

Użytkownik niko130 edytował ten post 10 styczeń 2010 - 23:21

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Filmik bardzo udany. Stasiek jest lepszy od Agatki, ale jezdzą identycznie. Stok do jazdy dla nich uważam za stromy. Przeszedłbym na bardziej płaski. Dzieci powinny jezdzić równoległymi skrętami, potem będzie bardzo trudno nauczyć przenoszenia cieżaru z nogi na nogę. One już bardzo dobrze sobie radzą, ale nie widać u nich ruchu, one się zsuwaja ze stoku. Ja dobieram płaski stok , jadę długimi trawersowymi skretami a dzieci biegają (dosłownie) za mną ., potem bieganie modyfikuje w zaleznosci od postępów dziecka (dzieci) zmniejszając ilośc kroków, az do wykonania tego w slizgu . Jadę przodem albo tyłem, zależy od sytuacji.Bieganie uruchamia mi wszystko co narciarzowi jest potrzeba, równowagę ,podążanie w przód ,rytm, pracę rękoma ,zapewniam zabawę, która powinna przypominać zabawe bez nart . Oczywiscie jest to tylko jeden z wielu sposobów uruchamiania małego narciarza, aby nie miał okazji mysleć ,że narty mu przeszkadzaja. w poruszaniu sie na stoku. :):):) Fajny temat Dopiero teraz zobaczyłem kolejne filmy. Nie sądze ,,ze syn zapomniał jazdę. Ten stok bardzo rózni sie od ubiegłorocznego. Zgaduję: pewnie wtedy była jazda jakimś krzesłem, gondolką a obecnie orczykiem. Syn mógł się przestraszyć ilosci ludzi na stoku i nachylenia. W drugim dniu widać ,że mu przeszło. W dalszym ciągu podtrzymuję co napisałem powyzej. MITEK- to jest narciarstwo rodzinne. Pisałem o takim przypadku, mozna nawet poznać kto jest nauczycielem grupy. ZETES- to nie do Ciebie, chyba jesteś narciarzem z ambicjami i wciaż poprawiasz swój styl. Jeszcze raz - bardzo fajny film.

Ale rodzice nie jeżdżą albo prawie nie jeżdżą - sam widzisz Niko. Gdyby podejście ZETESA mieli wszyscy rodzice - nie wiem nawet co by było. Fenomen to fenomen. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filmik bardzo udany. Stasiek jest lepszy od Agatki, ale jezdzą identycznie. .

Dzięki niko za uwagi. Parę słów o stokach na których kręcone były filmy żeby była pełna jasność dla czytających. - Film z zeszłego roku to Oravska Lesna (www.oravasnow.sk), trasa po lewej stronie krzesełka, oznaczona jako czerwona, w rzeczywistości niebieska z dwoma czerwonymi „ściankami”. - Film z tego roku to Zdiar Strednica (www.strednica.sk/index.php) , niebieskie trasy, ale z orczykami. Co do uwagi do trudności i nachylenia stoku z filmu tegorocznego – trasy na Strednicy są wypłaszczone, kto był ten wie. Na prawdę są spokoje i bezproblemowe dla początkujących i do nauki. Wrażenie dużego pochylenia mogą potęgować ujęcia z góry w dół stoku, ale jak zwrócisz uwagę na ujęcia z dołu do góry, to widać ich rzeczywiste, łagodne nachylenie. Film jest zmontowany z kilku przejazdów, bo całe pojedyncze przejazdy były tak powolne i nudne, że oglądając je "chce się wyjść" (jazda Staśka przypominała grę polskiego aktora:" I proszę pana patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna proszę pana. Dłużyzna..."). Stok jest na prawdę tak płaski, że wystarcza wykonać lekki skręt aby się zatrzymać. Do filmu wybrałem ujęcia bardziej dynamiczne stąd może wrażenie większej trudności. Zgadzam się z Twoją uwagą na temat wpływu ilości ludzi na stoku – było momentami rzeczywiście gęsto i miało to wpływ. Niestety warunków się nie wybiera – są jakie są, a że dziecko mimo to chciało jeździć i nie było szaleńców - miszczuf karwingu więc się nie zastanawiałem. Orczyk-tależyk też go trochę przeraził, ale jeździł ze mną na kolanie (przy okazji mieliśmy okazje pogadać sobie jak facet z facetem he, he) i nie zniechęciło go to do próbowania. I co mnie dopiero teraz zastanawia – mimo że się przewracał, na początku kompletnie mu nie wychodziło i kręcił nosem ze nie umie jeździć, ale dalej chciał ćwiczyć.

MITEK- to jest narciarstwo rodzinne. Pisałem o takim przypadku, mozna nawet poznać kto jest nauczycielem grupy.

niko, mitek - nie rozumiem, mam tylko nadzieję, ze nie obrażacie mnie ... Oczywiście żartuję.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ello... mam takie pytanie w temacie. chciałbym w zaszczepić mojej latorośli, radość z możliwości aktywnego spędzania czasu zimowych dni na nartach. junior będzie w lutym celebrował 5 urodziny i wydaje mi się, że czas ku temu odpowiedni, aby poczuł "wiatr we włosach"...:) od ubiegłego roku, małymi krokami urabiam młodego charakterniaka mentalnie (nie jest lekko!), ale mam nadzieję, że jakoś się uda. ponieważ nie ma opcji raczej, że to ja będę jego pierwszym nauczycielem (jak to mówią: zatwardziały ze mnie parapeciarz :cool:), dlatego raczej liczę na pomoc fachowej kadry, i z tym wiąże się moje pytanie (a może raczej kilka...). czy istnieje szansa i możliwości na stawianie pierwszych kroków pod doświadczonym okiem w okolicach milówki (woj. śląskie)? czy może istnieją takie miejsca gdzieś na opolszczyźnie? jeśli ktoś będzie umiał mi udzielić jakiejś informacji, będę wdzięczny :) może wogóle jakieś elementarne wskazówki, które zdołają przekonać młodego, że te butki nie są wcale takie straszne i nogi mu nie odpadną :rolleyes: pozdrawiam

Poczytaj ten wątek od poczatku. Koledzy wrzucili tu wiele cennych rad jak zaczynać. Ja też coś tam napisałem. Polecam lekturę i sporo rzeczy będzie jaśniejszych. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja córka ma niecałe 2 latka, (od razu się wytłumacze że nie jestem stuknietą nadgorliwą mamusią) stała już na nartach-stała i dreptała w nich i jak się ją ciągnie lub pcha trzymajac pod pachy po płaskim to ma ogromną radochę, udalo jej się nawet z małego pochylenia terenu w ogródku samodzielnie zjechac. codziennie stawiamy ja na nartki tak na 10-15 min i ciągamy sie- ale jak ja ciągnę czy pcham to ona kładzie mi się na ręce :D i tyle z jazdy. Chcemy tylko ją oswoic że można mieć coś do nóg przyczepionego, wiemy że o jakiej kolwiek nauce JAZDY nie ma mowy, ale poradzcie co zrobić zeby ona stała a nie kładła sie!!!!!(skoro odradzacie szelki i smycz to jaki inny jest sposób, żeby ją spinizować na płaskim dodam że naprawde ma z tego frajde, inaczej bym w ogóle darowała sobie jakiekolwiek próby stawiania jej, ale ona naprawde sama tego chce!!!!!! za pare dni jedziemy w alpy (bierzemy babcie i sanki, żeby nie było że 2-latkę chcemy katować narciarstwem, jedzie tez 2,5 letni chłopczyk który też ma zacięcie narciarskie :D)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja córka ma niecałe 2 latka, (od razu się wytłumacze że nie jestem stuknietą nadgorliwą mamusią) stała już na nartach-stała i dreptała w nich i jak się ją ciągnie lub pcha trzymajac pod pachy po płaskim to ma ogromną radochę, udalo jej się nawet z małego pochylenia terenu w ogródku samodzielnie zjechac. codziennie stawiamy ja na nartki tak na 10-15 min i ciągamy sie- ale jak ja ciągnę czy pcham to ona kładzie mi się na ręce :D i tyle z jazdy. Chcemy tylko ją oswoic że można mieć coś do nóg przyczepionego, wiemy że o jakiej kolwiek nauce JAZDY nie ma mowy, ale poradzcie co zrobić zeby ona stała a nie kładła sie!!!!!(skoro odradzacie szelki i smycz to jaki inny jest sposób, żeby ją spinizować na płaskim dodam że naprawde ma z tego frajde, inaczej bym w ogóle darowała sobie jakiekolwiek próby stawiania jej, ale ona naprawde sama tego chce!!!!!! za pare dni jedziemy w alpy (bierzemy babcie i sanki, żeby nie było że 2-latkę chcemy katować narciarstwem, jedzie tez 2,5 letni chłopczyk który też ma zacięcie narciarskie :D)

W tym wieku niemal każde dziecko będzie tak reagowało, i nie jest to zależne od jego woli :D... Czyli niemal każde będzie "wiotczeć" :D.... patrz jak reaguja małe (przepraszam za porównanie) kotki lub pieski :D kiedy suka podnosi je za kark :D... w takiej sytuacji im mniej kontaktu z Toba, tym lepiej... Jakieś niewielkie nachylenie gdzies tam się chyba znajdzie ? :D... \A jak nie, to możesz spróbować z trzymaniem przez nią czegoś w łapkach, co Ty pociągniesz i puścisz (albo ona), po jej rozpędzeniu,ale to niekoniecznie musi się udać z powodów jak wyżej :D

Użytkownik berry edytował ten post 11 styczeń 2010 - 21:01

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jeżlie dziecko samo nie stoi na nartach to nie da rady i koniec. Moja córka pierwszy raz stała i jechała na nartach jaki miła 2 lata i 4 miesiące ale ona samodzilnie stał na nartach i potrafiła się wyważyć. Jeżli dziecko jeszcze tego nie robi to trzeba poczekać po prostu. Poza tym cykl u takich malych dzieci jest bardzo krótki - 50 metrów i juz po jeździe na nartach. Traktujcie to jako zabawę bez konkretnych oczekiwań. Pozdrowienia serdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zle mnie zrozumiałeś, ona stoi ale jak ją zaczynam pchac - czyli jak poczuje moje ręce to wtedy się kładzie na nie, chodziło mi tylko o zupełnie płaska powierzchnię, kiedy ją jakoś chce wprawić w ruch, ale faktem jest że nie próbowałam jej ciągnąć za coś może kijki to nie jest dobry sposób, ale może z jakimś sznurkiem spróbować?

Cześć Jeżlie dziecko samo nie stoi na nartach to nie da rady i koniec. Moja córka pierwszy raz stała i jechała na nartach jaki miła 2 lata i 4 miesiące ale ona samodzilnie stał na nartach i potrafiła się wyważyć. Jeżli dziecko jeszcze tego nie robi to trzeba poczekać po prostu. Poza tym cykl u takich malych dzieci jest bardzo krótki - 50 metrów i juz po jeździe na nartach. Traktujcie to jako zabawę bez konkretnych oczekiwań. Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Zle mnie zrozumiałeś, ona stoi ale jak ją zaczynam pchac - czyli jak poczuje moje ręce to wtedy się kładzie na nie, chodziło mi tylko o zupełnie płaska powierzchnię, kiedy ją jakoś chce wprawić w ruch, ale faktem jest że nie próbowałam jej ciągnąć za coś może kijki to nie jest dobry sposób, ale może z jakimś sznurkiem spróbować?

No to nie zrozumialem. Jeżeli stoi to na stok. Mama jedzie pługiem tylem i trzyma nartki za dzioby sterując nimi. To najlepszy sposób. Zero dotykania ciała, popychania itd. W wypadku utraty równowagi lekko podtrzymujesz za ręce. Na poczatku jedź powolutku pługiem do zatrzymania ruszaj i znowu się zatrzymuj, jedź szybciej i wolniej - ale wszystko oczywiście na prędkosci minimalnej i przekazuj poprze ruchy dzibów nart w jaki sposób nogi mają nimi strowac aby zwiekszyć lub zmiejszyć siłę hamowania. Gdy to będzie opanowane spróbuj jechą łukami plużnym łączonymi - prawo lewo. Pozdrawiam i życzę sukcesów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...