Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Veteran

  1. Witam

     

    Tak na szybko , ponieważ jedziemy na wycieczkę.

     

    Po latach na forum i latach na stoku zaczynam sie upewniać, że każda jazda jest poprawna technicznie, gdy jest bezpieczna dla osobnika i otoczenia. Inną sprawa jest jej przydatność do osiągania szybkości na zawodach i odpowiednich wyników. Reszta jest kwestią estetyki, mody w danym okresie historii.

     

    Pozdrawiam 

  2. Pogrubiony tekst - To samo przyszło mi do głowy, gdy czytałem o ~45 stopniach Veterana. Niestety opuszczanie barku jest połączone ze staniem na wew. (paskudny nawyk) i nie jest łatwe do wyeliminowania (tak jak piszesz w dalszej części swojego posta). U mnie to wygląda tak: 

     

     

    Witam

     

    Ja  walczyłem z tym opuszczaniem wewnętrznego barku(szczególnie w jedną stronę). Ale zauważyłem to dopiero na filmie z tyłu, gdy zrobiła mi żona i to gdy podzieliłem go na klatki. W jeździe tego nie czułem i wydawało się, że wszystko jest OK!

    Zacząłem to poprawiać usiłując do przesady "wykrzywiać" tors od stoku i podnosząc przesadnie wewnętrzny kijek. Da się to robić, jadąc wolniej, długim łukiem. Ale to jest takie nieco sztuczne i jazda mało na luzie.  Należałoby jeszcze unosić  wewnętrzną nartę, by się na niej nie opierać. Pamietając o tym i robiąc od czasu do czasu takie ćwiczenia, po kilku latach była malutka poprawa.  Ale często w feworze "walki", szybsza jazda, częste nieregulrne skręty, teren nierówny - to ciało wracało do swojego przyzwyczajenia.

     

    Opieranie się na wewnętrznej narcie.  Nie opieram się na wewnętrznej narcie, z wyjątkiem gdy zewnętrzna nieco (bardzo rzadko) ucieknie piętka w bok. Mam to przećwiczone z boazerii, gdzie oparcie skutkowało momentalną glębą.  Nie mam żadnych problemów z balansem na zewnętrznej  narcie. Ale bardzo ważne jest, jak w skręcie jedzie wewnętrzna narta. Naogół to jedzie(wlecze sie po śniegu) zbyt płasko. Dodatkowo zbyt blisko zewnętrznej. Efektem jest blokowanie kolanem wewnętrznej narty pochylenia na stok(na krawędź) zewnętrznej narty.  Walczyłem z tym starając się jeszcze przed linią spadku, wykrzywić to blokujące kolano bardziej na stok.  Tworzy się wtedy ten ruch narty - podniesiony dziób, pewne "V", widoczne na moich klatkach. Ja go celowo robię jadąc wolniej, ćwicząc właśnie w celu większego zakrawędziowania narty wewnętrznej. 

     

    I tak trwa przyjemna zabawa w narty.  Nie olewanie ciągłej "nauki'.  To przede wszystkim nagroda, że wolniej się zjeżdża w dół po równi pochyłej. Bezcenne! 

     

    Pozdrawiam

  3. Jesteś dobrze ustawiony, podniesienie wewnętrznej nogi to norma, ładnie balansujesz na zewnętrznej narcie. Do jazdy b.śladem cięty brakuje

    prędkości, brakuje dlatego że cały czas starasz się ją kontrolować, dla mnie to podstawa narciarstwa...........pod każdą postacią, owa kontrola głównie świadczy o tym jak dobrym jesteś narciarzem.

     

     

    Poniżej 4 kolejne skręty zawodnika, żeby nie było, że "przypadkowe"

     

    attachicon.gifd1.PNGattachicon.gifd2.PNGattachicon.gifd3.PNGattachicon.gifd4.PNG

     

     

    https://www.youtube....h?v=XVgV2SMh4Go

     

     

     

    Witam

     

    Znam tą sprawę podnoszenia wewnętrznej narty. I to podnoszenia nie piętki(chociaż bez trudu ją podnoszę, jak chcę tak jechać). Równie dobrze może być cały czas podniesiona, czy też postaci "oszczepniczego" skrętu. H. Harb się wiele w blogach na tym rozwodzi, porównyjąc zawodników(min. Hirshchera i Shifrin). Czytam sobie z nudów takie różne analizy.

     

    Ja tego nie ćwiczyłem. Poprostu wychodzi. I nie wiem jak od dawna. Ćwiczyłem za to większe pochylenie na krawędź. Ale tez doszedłem do wniosku, że mam za małą szybkość, w danym  łuku. Promień łuku, i szybkość po jego promieniu, ściśle od siebie zależą, i wpływają wzajemnie na siebie.  Taki banalny test- zrobić sobie film i sprawdzić patrząc z tyłu, jaki kąt tworzą nogi z podłożem. Pod warunkiem, że to jest jazda ze środkiem ciężkości wyraźnie poza nartami, wewnątrz łuku. Doszedłem do wniosku, że moją granicą jest gdzieś 45 stopni.  I nie jestem żadną miarą tego powiększyć.  Jakie wychylenia nóg mają zawodnicy, czy też jacyś demonstratorzy. To kosmos. 

     

    Dlatego gadki(nie piszę kogo) o prostych metodach poprawy, czegoś tam u mnie, mi jak to mówią... Swoje pięć minut już miało się dawno. I przychodzi czas, że żaden genialny nauczyciel nic już nie zrobi.

     

    Pozdrawiam

  4. Jaki sport jest odpowiedniejszy - bieganie czy rower?
    (aby się przygotować do nart rzecz jasna)
    Może są tak samo dobre?

    Witam

     

    Ja jestem za rowerem.

     

    Szybkość jazdy zbliżona.

    Sylwetka podobna- ręce szeroko na kierownicy(tak jak kijki).

    Jedna noga się zgina i jest obciążona, druga przygina i jest lekka.

    Ugięcie w biodrze i kolanach podobne.

    Na zakręcie pochylenie do środka skrętu- na nartach trzeba robić to samo.

    Stopami czujemy pedały- tu czyjemy śnieg pod nartami.

    Zwiększając kadencję do stu, zostajemy mistrzami śmigu.

     

    Proszę jednak nie traktować tego co napisałem zbyt serio.

     

    Pozdrawiam

  5.  

    Probowac nigdy za duzo

    Masz caly czas nie korzystnie ustawiona gore. Duza kontrrotacja korpusu ciagnie za soba dzioby nart. ktore nie moga sie werznac w snieg.

    Zdjecie 2.  W pozycja odchylonej dzioby pracuja za malo, zeby "rznac"

    Zdjecie 3. Bardzo malo sie dzieje a zblizasz sie do lini spadku.

    Zdjecie 4. Narty  nie sa wystarczajaco zakrawedziowane z powodu odchylenia i kontrrotacji

    Zdjecie 5. Ciezki korpus wytyczyl kierunek jazdy w lini spadku, dlugosc nart umozliwila tylko luk slizgowy. 

    Za slabe zgrawedziwanie nart i duza kontrrotacja uniemozliwia jazde po luku sladem cietym.

    Proponuje powrot do skretu cietego dostokowego i jazde frontalna dlugimi skretami :)

    • post-212853-0-48351500-1569257325_thumb.
    •  
    • post-212853-0-56339800-1569257346_thumb.
    •  
    • post-212853-0-85240100-1569257365_thumb.
    •  
    • post-212853-0-55705600-1569257408_thumb.
    •  
    • post-212853-0-81539500-1569257427_thumb.

     

     

     

    Probowac nigdy za duzo

    Masz caly czas nie korzystnie ustawiona gore. Duza kontrrotacja korpusu ciagnie za soba dzioby nart. ktore nie moga sie werznac w snieg.

    Zdjecie 2.  W pozycja odchylonej dzioby pracuja za malo, zeby "rznac"

    Zdjecie 3. Bardzo malo sie dzieje a zblizasz sie do lini spadku.

    Zdjecie 4. Narty  nie sa wystarczajaco zakrawedziowane z powodu odchylenia i kontrrotacji

    Zdjecie 5. Ciezki korpus wytyczyl kierunek jazdy w lini spadku, dlugosc nart umozliwila tylko luk slizgowy. 

    Za slabe zgrawedziwanie nart i duza kontrrotacja uniemozliwia jazde po luku sladem cietym.

    Proponuje powrot do skretu cietego dostokowego i jazde frontalna dlugimi skretami :)

    • post-212853-0-48351500-1569257325_thumb.
    •  
    • post-212853-0-56339800-1569257346_thumb.
    •  
    • post-212853-0-85240100-1569257365_thumb.
    •  
    • post-212853-0-55705600-1569257408_thumb.
    •  
    • post-212853-0-81539500-1569257427_thumb.

    Witam

     

    Fred, jak byś czytał moje myśli.  Nie wyeliminuję tego w jeden sezon. Przy obecnych "postępach" liczę na dziesięć, dwadzieścia lat.  Wtedy podyskutujemy, jak obaj będziemy żyli i forum będzie istniało.  

     

    Tak na serio - to te wszelkie moje braki mi wiszą.  Dobrze mi sie jeździ. Wiem też, że poglądy uczonych na tą samą rzecz są nieraz całkowicie odmienne.  Taka rzeczą jest kontrrotacja. Ty jesteś zwolennikiem sylwetki proponowanej przez wielu amerykańskich "uczonych"(instruktorów  z ich organizacji). A taki, np. H. Harb uważa ich za głupków.  On osobiście jest za szkołą  tych elastycznych chłopaków z dalekiego wschodu.

     

    Bądź zdrowy i sprawny tego Ci życzę.

     

    Pozdrawiam

  6. Witam

     

    Powiem tak. V-to jest szczyt umiejętności. Gdy  mowa, o takim, jak w poście. Ale V skierowane "szpicem" do przodu, to początki przygody. Jeden z kolegów się bardzo zdenerwował z powodu włosa. Widocznie nie nadąża za jego dzieleniem...

     

    Pozdrawiam

     

     

  7. Witam

     

    Bedę po swojemu przekorny. V, jazda na wewnętrznej narcie nie jest błędem. Pod warunkiem, że się to robi całkiem świadomie, w jakimś momencie, z pewnych względów.  Nie można robić z siebie robota, próbując jeździć ciągle idealnie, równolegle, na krawędziach itp.  Ogranicza to postęp i zabija  całe piękno nart, polegające min. na improwizacji, szybkiej reakcji na zmieniające sie warunki, na jakie napotykają narty.

     

    Oczywiście w relacjach instruktor-uczeń to są błędy ucznia.  Musi on sobie dobrze przyswoić, np. jazdę na zewnętrznej narcie, jako podstawę do dalszych eksperymentów.  Wtedy może dojdzie do przekonania, że to co robię nie jest błędem dla  mnie. To mój świadomy wybór. Bez takich podstaw technika jazdy staje się przypadkowa, chaotyczna.

     

    Pozdrawiam

  8. Też widziałem, ale gadamy o amatorach z forum i ich możliwościach, a nie ich marzeniach.

    Tu jest więcej niż 2:1 ale to najszybciej jeżdżący narciarz po muldach. 

    https://youtu.be/ZrRndk9_UJw?t=43

     

    Witam

     

    Napisałem w poście  poprzednio-jaki skręt krótki, ile metrów? Można by dodać - o jaki kąt w bok przesuwaja sie narty z tyłu? Łatwo można dojść do absurdu, jeśli chodzi o liczbę skrętów na sekundę. Pisałem już na forum o  skrecie typu "drgnięcie" kolanami. Nic nie trzeba wbijać, góra ciała nie wykonuje praktycznie żadnego ruchu. Przykładem jest  przejechanie wertikalu na slalomie.  Zrobię takie dwa drgnięcia w sekundzie. Mam je opanowane na równym i płaskim stoku. To nie jest, gdy się ma to opanowane, takie trudne. Narty skręcaja minimalnie. A girlandy w skos stoku?  Szczególnie, gdy piętki przemieszczają się w górę stoku. To też jest "skręt". Takimi "skrętami można sobie korygować tor jazdy, na muldach(np. dążąc przez "przełęcze"). Ale trzeba to mieć we krwi. Dążenie na równiótkim stoku do idealnego karwingu nie prowadzi  do takiej umiejętności.

     

    Pozdrawiam

  9. Witam

     

    Bardzo się mi podobają różne "workshop`y'. Dużo tego jest u naszych przyjaciół z dalekiego wschodu. Często się wpatrywałem w zwolnione filmy, a nawet poszczególne klatki uczestników " śmigowych" studiów wyższych(Academia).  W  różnych uczelniach  prowadzonych przez prawdziwych mistrzów elastyczności.

     

    Do tego dołożę  pogłębioną analizę wszystkiego, co się wiąże z takim mistrzostwem. Tu są niezastąpieni  Amerykanie z USA. Korzystałem już z takich szczegółowych analiz(i propagowałem na forum), np. od czego zaczynać skręt. Wyszło, że najlepiej od stopy, posuwając się w górę ciała.  

     

    Niestety na mistrzostwo, choćby na Mosornym jestem za wolny. Bliższa analiza filmów, wykonanych przez zonę dowiodła, że zbliżam się do jednego skrętu na sekundę. A tu wyżej padła liczba trzy na dwie sekundy. To jak  jedenaście sekund do dziesięciu na setkę.

     

    Nie tracę jednak ducha. Dowodem  jest nowy nabytek.  Genialne, wg  "yossa" komórki - Dynastra. Narazie skupiam się na elastyczności bioder, licząc na postęp w śmigu w zimie.

     

    Pozdrawiam 

  10. Witam

     

    "Śmig", to była książeczka, z pół wieku temu, albo i więcej. Tłumaczenie z niemieckiego, Autor specjalista austriacki(Kruckenhauser ?). Jeszcze z okresu Toni Seilera. Książka mi zginęła, więc nie wiem kto tłumaczył oryginał. I co w oryginale  było napisane.  Wtedy ktoś może po raz pierwszy użył słowa "śmig" w naszym języku. Czytając sporo przez lata, na temat "krótkich" skrętów w  języku "amerykańskim", francuskim, czy niemieckim  jakoś nie przypominam sobie  takiego dzielenia "krótkich" skrętów, jak się dzieli śmig w naszych dawnych oficjalnych wydawnictwach.  Jest oczywiste, że krótkim skrętem(zresztą jak krótkim w metrach?) jeździ się po różnym terenie, ponieważ dłuższym już nie da się jechać, bo niebezpieczny itp.  A więc po muldach,  gdy jest wąsko i stromo, gdy jest ślisko itd.  To są kolejne stopnie wtajemniczenia.  Albo się to umie, albo jeszcze nie.  Usiłowanie, aby kolejną "[poprzeczkę" jakoś nazwać, najbardziej może jest potrzebne niektórym instruktorom, ponieważ tworzy jakś tajemną wiedzę, mogącą onieśmielać biednego kursanta.  Ale to jest praktycznie "passe", obserwując przeciętny stok. 

     

    Popatrzmy na pana Ogorzałka i jego metodę(na początku jego kariery). Jak to się miało wtedy do oficjalnych definicji znanej organizacji. Na nartach można uczyć różnie.

     

    Pozdrawiam

  11. Witam

     

    Jeśli mi coś tkwi w głowie  z wykladów dotyczących mechaniki, to zawsze mówiło się równowaga statyczna, obiekt nieruchomy. Wszelkie konstrukcje są w równowadze statycznej.  Zakłócenie tej równowagi prowadzi do zawalenia się obiektu.

     

    I równowaga dynamiczna w  czasie  ruchu obiektu. Dotyczy to wszelkich obiektów fizycznych, będących w ruchu.  Narciarz  jako obiekt,  nie sztywny,  nie jest tu wyjątkiem. Ale  brak tej sztywności obiektu(np. samochód w ruchu jako obiekt jest raczej sztywny, ale też nie do końca-zawieszenie),  ma bardzo duży wpływ na jego równowagę dynamiczną, ponieważ może ją zmieniać, przez działanie sił wewnętrznych na zmianę   jego sztywności, krztałtu itp.  

     

    Tak więc poruszając się w dół stoku, czuwam bez przerwy nad swoją  równowagą dynamiczną.  Mój  komputerek w głowie wysyła odpowiednie sygnały  w  stronę  moich elementów wykonawczych(mięśni). Jego decyzje opierają się głównie na wzroku, słuchu, ale także  ma w pamięci  zapisane różne sekwencje działania(doświadczenie nabyte), które uruchamia, w zależności  co jego sensory(wzrok, słuch,  wrażenia ze stóp) w danej chwili otrzymują.

     

    Może przydałby się na forum jakiś doktorant  z nazewnictwa  dotyczącego ewolucji narciarskich.   Proszę  też o dlsze dyskuje dotyczące równowagi dynamicznej. Statyczną na stoku możemy sobie podarować.

     

    Pozdrawiam

     

  12. na pewno nigdy nie widziales toru do jazdy na muldach na zawodach - bo to nie jest trasa tylko "tor"

    jak zobaczysz, to mozemy podyskutowac co jest latwiejsze...

     

    Intuicyjnie????? takie cos nie istnieje - jest tylko doswiadczenie, podpowiadajace prawidlowa jazde

    Witam

     

    Wyjaśnie moją myśl. Regularność  muld(na zawodach są przygotowywane(wycięte regularnie) napewno ułatwia jazdę na zwykłym stoku.  Zakłócenie rytmu, choćby w slalomie,  stwarza niektórym zawodnikom duże trudności. 

     

    Nic nie pisałem o tym, że te muldy na zawodach są łatwiejsze. Zapewne dużo trudniejsze, niż na normalnym stoku, ze wzgłędu na pogłębienia, czy też "upakowanie" ich na trasie.

     

    Pozdrowienia

  13. Najprostsza technika jazdy po zmuldzonym stoku polega na jechaniu korytem czy powstałym kanałem a nie po szczytach garbów. Jeżeli mulda to zagłębienie to jedziemy muldami lub jak piszesz w muldach.  a nie po muldach. 

    Witam

     

    Ponieważ muldy to mój jeden ulubionych tematów .  Praktycznie nieco opanowany(passe), z konieczności. To powiem tak -zalecano, aby starać się jeździć w maksymalnym stopniu przez "przełęcze" między garbami. Wtedy amplituda ruchu góra-dół(czy też odwrotnie) się zmniejsza a  to jest główny powód męczenia się.  Tylko, że te "przełęcze" nie są w linii prostej. Trzeba je dojrzeć, odpowiednio wcześnie zareagować(antycypacja).  Starałem się, ale  się okazało, że trzeba być jeszcze szybszym w nóżkach. Aczkolwiek  nie są ruchy obszerne. Takie nieraz drgnięcia kolanami.  Na zawodach w tej dyscyplinie muldy i garby są regularne, co ułatwia skręty, gdy się wpadnie w ich rytm.  W rzeczywistości na stoku tak nie ma. Widzi się przed sobą "pole"kopczyków, ale gdzie się skręci, to decyzja zapada, gdy się jest dziesięć, piętnaście metrów przed muldą czy garbem.  

     

    Rada jest dobra, tylko możliwa w realizacji dla takich, co już nieźle sobie radzą na muldach.  Ale oni raczej o tym dobrze wiedzą.

     

    Pozdrawiam

  14. Dzięki za obszerną odpowiedź.


    Moim zdaniem o separacji góra/dół możemy mówić w dwóch kontekstach, zależnie od płaszczyzny; czołowej i poprzecznej (prostopadłej do czołowej). Separacja w płaszczyźnie poprzecznej występuje jeśli zachodzi kontr-rotacja. Separacja w płaszczyźnie czołowej to będzie właśnie angulacja.
    Tak to widzę.


    Ja jestem wielkim zwolennikiem skrętu ze stóp. Co by być uczciwym w tej dyskusji musisz wiedzieć, że jestem wielkim fanem PMTS i HH.
    Zacząłem jeździć tak jak w jego materiałach, inicjalizując skręt ze stóp/kostek. Kładę narty na krawędź i daję sidecutowi zrobić resztę. Temu ruchowi w kostkach/kolanach musi towarzyszyć przechylenie tułowia w drugą stronę (kontr-balans/angulacja).
    I wtedy rzeczywiście zachodzi skręt kości udowej, ale jest on pasywny. Jest wynikiem ruchu jaki zaszedł w dolnej części nóg i towarzyszącej mu angulacji.


    Masz rację, kolano jest zawiasem więc IMHO tam nie powinno być ruchu na boki. Niestety tak jak piszesz ta kwestia nie jest dobrze rozumiana. Wydaje mi się, że to przez to że ruch kolan widać w skręcie. Ruchu stóp, kostek nie zobaczysz.
    Jak wyżej pisałem HH i jego PMTS kładą ogromny nacisk na ruch w kostkach, mowa jest tam o łańcuchu kinematycznym, zaczynasz skręt od stawów, które są najbliżej śniegu. Gdy zacząłem tak jeździć, zauważyłem że narty dynamiczniej skręcają bo jeszcze przed linią spadku stoku mam dobre kąty. Nic nie naciskam, nie odpycham nogi zewnętrznej od siebie. Po prostu kładę na krawędź (jak dwa noże) i staram się ten układ pogłębić, ale nie skupiając się na włożeniu kolan tylko na dalszym ruchu ze stóp.
    Pogrubiony fragment mi się podoba. Jak popatrzymy na zawodowców to zobaczymy, że ich biodro jest niżej niż kolano.


    Nie do końca rozumiem pierwsze zdanie. Mówisz o przejściu ze skrętu w skręt? Jeśli tak to już zahaczamy o odciążenie. To jest kolejny obszerny temat, zwłaszcza jeśli zapomnimy o NW i popatrzymy na zawodowców. Był fajny temat założony przez Veterana a dotyczył kompensacji.
    To co robią zawodowcy, dla amatora wydaje się całkowitym zaprzeczeniem sztuki narciarskiej. Każdy skręt kończony na tyłach, kolana pod klatką i IMHO znów zachodzi ruch ze stóp. Zgięte nogi dużo łatwiej położyć na krawędź. Hirscher robił to w powietrzu jak kocur, jego narty jechały jeszcze w poprzek stoku a on już patrzył na kolejną bramkę (separacja).

    @fredowski Zamierzam być w Zillertal w Marcu.

     

    Dzięki za obszerną odpowiedź.


    Moim zdaniem o separacji góra/dół możemy mówić w dwóch kontekstach, zależnie od płaszczyzny; czołowej i poprzecznej (prostopadłej do czołowej). Separacja w płaszczyźnie poprzecznej występuje jeśli zachodzi kontr-rotacja. Separacja w płaszczyźnie czołowej to będzie właśnie angulacja.
    Tak to widzę.


    Ja jestem wielkim zwolennikiem skrętu ze stóp. Co by być uczciwym w tej dyskusji musisz wiedzieć, że jestem wielkim fanem PMTS i HH.
    Zacząłem jeździć tak jak w jego materiałach, inicjalizując skręt ze stóp/kostek. Kładę narty na krawędź i daję sidecutowi zrobić resztę. Temu ruchowi w kostkach/kolanach musi towarzyszyć przechylenie tułowia w drugą stronę (kontr-balans/angulacja).
    I wtedy rzeczywiście zachodzi skręt kości udowej, ale jest on pasywny. Jest wynikiem ruchu jaki zaszedł w dolnej części nóg i towarzyszącej mu angulacji.


    Masz rację, kolano jest zawiasem więc IMHO tam nie powinno być ruchu na boki. Niestety tak jak piszesz ta kwestia nie jest dobrze rozumiana. Wydaje mi się, że to przez to że ruch kolan widać w skręcie. Ruchu stóp, kostek nie zobaczysz.
    Jak wyżej pisałem HH i jego PMTS kładą ogromny nacisk na ruch w kostkach, mowa jest tam o łańcuchu kinematycznym, zaczynasz skręt od stawów, które są najbliżej śniegu. Gdy zacząłem tak jeździć, zauważyłem że narty dynamiczniej skręcają bo jeszcze przed linią spadku stoku mam dobre kąty. Nic nie naciskam, nie odpycham nogi zewnętrznej od siebie. Po prostu kładę na krawędź (jak dwa noże) i staram się ten układ pogłębić, ale nie skupiając się na włożeniu kolan tylko na dalszym ruchu ze stóp.
    Pogrubiony fragment mi się podoba. Jak popatrzymy na zawodowców to zobaczymy, że ich biodro jest niżej niż kolano.


    Nie do końca rozumiem pierwsze zdanie. Mówisz o przejściu ze skrętu w skręt? Jeśli tak to już zahaczamy o odciążenie. To jest kolejny obszerny temat, zwłaszcza jeśli zapomnimy o NW i popatrzymy na zawodowców. Był fajny temat założony przez Veterana a dotyczył kompensacji.
    To co robią zawodowcy, dla amatora wydaje się całkowitym zaprzeczeniem sztuki narciarskiej. Każdy skręt kończony na tyłach, kolana pod klatką i IMHO znów zachodzi ruch ze stóp. Zgięte nogi dużo łatwiej położyć na krawędź. Hirscher robił to w powietrzu jak kocur, jego narty jechały jeszcze w poprzek stoku a on już patrzył na kolejną bramkę (separacja).

    @fredowski Zamierzam być w Zillertal w Marcu.

    Witam

     

    Podoba mi się tekst.  Należy wszystko robić, by jeździć miękko.  Jak najmniej siły w skręt(oczywiście jest potrzebna bardzo narciarzowi).  Kocie zachowanie  się na stoku. Całkowta swoboda w niezależnym  operowaniu obu nogami. 

     

    Pozdrawiam 

  15. Mowimy o trasie, ktora ma ZALEDWIE 35% nachylenia -PROCENT a nie STOPNI- walenie w gacie na takich trasach dowodzi jakiegos fatum i przesadow!!!! - oraz niezbyt dobrych umiejetnosci… - nie dziwne, ze ludzie z pewnych kregow mitologizuja 70% Harakiri…….

    Drogi Panie!

     

    Nikt tu nie wali w gacie. Podałem pewien opis stoku. I tudności, które były pół wieku temu. Nic nie wiesz o tych czasach w Polsce i nie tylko. Twoje reakcje są przesadne, ponieważ  mając znacznie większe możliwości pojeździłeś sobie po świecie i  w Stanach więcej niż kto inny.  Czytając Twoje posty już dawno dostrzegłeś, że jesteś macho narciarski i nie tylko. Dziwię się tylko, że nie próbowałeś dotychczas zjechać np. z K2 albo wystartować  w  PŚ. Na  forum jesteś gwiazdą, niewątpliwie.   Nie licz jednak na mój podziw.  Zresztą na pewno Ci na nim nie zależy.  Nie sil się na odpowiedź i łamany amerykańsko-polski język.  Potrafiłeś  skutecznie zapomnieć ojczystego języka. Z lenistwa, czy też żeby być bardziej amerykańskim?

     

    Na koniec życzę dobrego zdrowia i  wielu  jeszcze lat jazdy na nartach. 

  16. No ja pamiętam muldy. I na górze - po bokach i potem niżej, jak się zjeżdża (zjeżdżało ? ) z orczyka. Było wyślizgane ale i muldy były. A i przed samym orczykiem jadą z góry robiło się bardziej płasko i były fajne muldy.

    Ale najfajniej było właśnie od samej góry pod lasem po prawej lub lewej po odsypach - tam zwykle nie było zalodzone.

     

    Prawdę mówiąc pierwsze wyjazdy w Alpy były dla mnie szokujące - bez muld nie umiałem jeździć :D

     

    No ja pamiętam muldy. I na górze - po bokach i potem niżej, jak się zjeżdża (zjeżdżało ? ) z orczyka. Było wyślizgane ale i muldy były. A i przed samym orczykiem jadą z góry robiło się bardziej płasko i były fajne muldy.

    Ale najfajniej było właśnie od samej góry pod lasem po prawej lub lewej po odsypach - tam zwykle nie było zalodzone.

     

    Prawdę mówiąc pierwsze wyjazdy w Alpy były dla mnie szokujące - bez muld nie umiałem jeździć :D

    Witam

     

    Ja pisałem o wyjściu z wyciągu krzesełkowego. Pojedyńcze krzesełko. Wyciąg orczykowy pokonywał  ok. 1/3 trasy od dołu(która ma 210 m różnicy poziomów) na Nosal. Nosal jak się przyjęło potem to był ten wyciąg. Krzesło już nie pracowało, albo rzadko. Ja jeździłem, gdy krzesło było czynne i na dole nie było żadnych wyciągów, tych  co są teraz, praktycznie pod Nosalem. Na Nosalu trenowali zawodnicy. Tyczki drewniane były chowane na dolnej stacji. W  moim okresie odbyły się tu jedyne zawody Pucharu Świata w Polsce. Gdzieś ok roku siedemdziesiątego. Bachleda(senior) był wtedy jednym z czołowych slalomistów(specjalnych) na świecie. Budka startowa byłą nieco niżej ustawiona niż górna stacja. Startował wtedy Bachleda i Dereziński.  Jak się wtedy jeździło i jaki był poziom to świadczy przejazd  Włocha Grossa. Ominął bramkę i podszedł i jeszcze wszedł do pierwszej dziesiątki. Różnice między czołówką a dalszymi miejscami były bardzo duże. Jego syn(tak się mi wydaje) jeszcze czasem pokazuje się w PŚ.  Bachleda nie wygrał u siebie. Był w piewszej dziesiątce(?). Jeździłem czasem na tym stoku, gdy wiało i na Kasprowy nie dało się jechać.  Nie walczyłem o życie, ale marzyły mi się krótkie,  idealne równoległe skręty, gdy było twardo. Z  góry można było zjechać do nartostrady z Gąsienicowej i do Kuźnic, a z Kuźnic pod Nosal i znowu na górę.

     

    Pozdrawiam

  17. Jakie fajne były na Nosalu ... o zalodzonym Kasprowym nie wspomnę : )

     

    Jakie fajne były na Nosalu ... o zalodzonym Kasprowym nie wspomnę : )

    Witam

     

    Małe sprostowanie. Na Nosalu nie było muld, ponieważ stok jest zbyt stromy i opad śnieżny nigdy nie był duży. U góry, gdy się wysiadało z wyciągu, były owszem , po prawej stronie tuż przy lesie muldy(z zsuniętego śniegu) będące ratunkiem dla mnie.  Górą stoku, najbardziej stroma część, była zwykle wyślizgana do płaskiego lodu.  Zrobienie kilku skrętów na niej  było wyższą szkołą jazdy. Dostępną dla trenujących zawodników z Zakopanego. Niżej, czasem, mogły się tworzyć małe muldy, gdy było cieplej.  Generalnie jednak kręcenie równolegle na tym stoku od samej góry wymagało sporych umiejętności. A kręcić należało naprawdę szybko.

     

    Pozdrawiam

  18. Witam

     

    Robimy ankietę wśród narciarzy, wskazując na pole pagórków,  na niedawno gładziutkim stoku. Co to jest? Prawie bez wyjątków padnie odpowiedź - muldy!  Jedynie wśród  elity na forum, muldami są  miejsca pomiędzy tymi "pagórkami", oraz że słowo pochodzi z języka niemieckiego  i oznacza zagłębienia(tu wśród pagórków).

     

    A teraz parasol. Arystokratki w dawniejszych czasach(np.  na filmach) miały takie miniaturowe parasolki. Pewnie jako ochrona przed słońcem. Był okres, że opalenizna to było "be". Słowo to dostało się do naszego języka. I oznacza  coś, co chroni przed deszczem.  Ale para(przeciw) i "sol"(słońce), to przed słońcem. Więc Francuz słysząc, jak Polak mówi parasol, gdy rozkłada swój, gdy zaczyna padać deszcz, to go koryguje, że to jest paraplui(plui-deszcz). A nie parasol.  

     

    Sa jednak parasole pełniące świetnie obie role. Takie duże na betonowym stojaku.  Doceniane przez Kolegów lubiących popić browarka.  Ta ich skuteczność się liczy. A na muldach jazda.

     

    Pozdrawiam

     

     

  19. Witam

     

    Nie należy wprowadzać do języka nowych "logicznych " określeń w miejsce starych, powszechnie znanych, ale nie  logicznych.  Jak są powszechnie znane, to są logiczne. Każdy żywy jezyk jest pełen sprzeczności.

     

    Miałem w ręce książkę dla początkujących miłośników komputerów. Autor nazywał się Klik.  Głupio mu było pisać o klikaniu, więc konsekwentnie w całej książce używał słowa  "tupnięcie" myszką.

     

    Miałem zamiar  opisać szerzej jak się tworzą muldy po sporym opadzie.  Od wjazdu na dziewiczą powierzchnię śniegu  pierwszych ekstremalnych narciarzy pół wieku temu. I też jak sobie radzono(na moim przykładzie)na tych muldach  na  ówczesnym sprzęcie.  A te muldy się pogłębiały, gdy nie było opadu i większego wiatru. Kopczyki, czyli to co między muldami nie rosły, tylko się ubijały.  Wszak to jazda po czymś takim jest najważniejsza, a nie jak to się ma nazywać.

     

    Prosta sprawa. Wszystko było dotychczas jasne. I po co to całe zamieszanie?

     

    Pozdrawiam

  20. Witam

     

    Mam cienkie kurtki na narty(i do turystyki) Jedna z Gortex druga z Sympateksu(ma dwadzieścia kilka lat). Obie uzywam na narty, starsza rzadziej. Głównie gdy jest cieplej, pod wiosnę. Bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ łatwo zdjąć i włożyć do lekkiego plecaczka, gdy robi się cieplej, mniej wieje. Pod spód trzeba coś cieplejszego, na cebulkę. Niestety to drogie rzeczy. Ten Sympatex((VaDe) kosztował sporo. Tak na oko to poniżej 1 tys. nowego się nie kupi. Może po sezonie coś mniej modnego, ale nie u nas, tylko np.  w Austrii. Ew. używany,  od kogoś uczciwego.

     

    Polecam też, jeśli ktoś mieszka w odpowiednim miejscu, poszukać coś pod spód w ciucholandach. Czasami można trafić na coś badzo fajnego. Mam malutką kamizelkę wypełninona puchem z jakiejś kaczki. Rewelacyjna. Zero wagi, ciepła. Nieco puch sie przeciska przez gęsty materiał. Drugą taką z kapturem, prawie nówkę kupiłem. Była przeznaczona, z opisów,  dla służby lęśnej w Stanach. 

     

    Pozdrawiam

     

     

  21. Cześć Veteranie! Czy do niego też planujesz napisy?

     

    Cześć Veteranie! Czy do niego też planujesz napisy?

     

    Nie planuję. Zresztą napisy umieszczał a_senior.

     

    Pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...