Skocz do zawartości

Plywak

Members
  • Liczba zawartości

    385
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Plywak

  1. A nie szykuje się taki oto scenariusz? Nie mój wymysł. Załóżmy, że mamy stałą dzienna liczbę zainfekowanych. Powiedzmy 25-30 tys. Załóżmy, że służba zdrowia nie do końca daje radę, ale nie ma armagedonu. Faktyczna liczba zarażonych to co najmniej 5x ta oficjalna. Wg mnie powinno być więcej, ale przyjmijmy te skromne 5x. To daje ok. 130-150 tys. nowych przypadków dziennie. Czyli w miesiącu ok. 4 mln. Czyli, zakładając, że ok. połowa społeczeństwa będzie miała kontakt z wirusem do wiosny mamy go z głowy. No powiedzmy do lata. Powtórne zachorowania są niezwykle rzadki i można je sobie darować.


    Przy takim tempie, przybywa ok. 500 hospitalizacji dziennie. Obecnie podają, że jest 12 tys. wolnych miejsc. Z tego co widzę, to ciągle ich dokładają, ale pewnie istnieje jakaś granica.
  2. Tak. Dobrze pamiętam poprzedni ustrój. Ponoć nie był to faszyzm ale coś bardzo podobnego z przeciwnej strony. Z tą drobną różnicą, że ówczesną religią byla walka z religią.


    Taka walka z religią, że kościół miał się najlepiej w historii ;)
  3. Opowiem wam moją prawdę , przebywam na izolacji jestem zakażony w niedzielę mam koniec.
    Do dzisiaj raz odwiedziła mnie policja,dwa telefony z automatycznym komunikatem sanepid, nie kontaktowano się ze mną z kim się spotykałem !!
    Rodzina z automatu ma samoizolację ale nikt tego nie sprawdza .
    Dostałem z miejscowego MOPS Smsa o specjalnym sortowaniu odpadów oraz jeśli jest potrzeba pomoc w zakupach.


    Na kwarantannach i izolacjach jest z pół miliona osób, nie ma szans, żeby ktoś to ogarniał.
  4. Coś w tym wątku dużo jest o wierze.
    Ja napiszę coś a propos. O wierze, ale i o kościele...
    Przez długie lata byłem daleko od kościoła. Wynikało to z tego, iż byłem wręcz zniesmaczony postawami zarówno niektórych kościelnych hierarchów, jak i niektórych "najzwyklejszych" księży . Do tego doszło rosnące z biegiem lat doświadczenie zawodowe i bezpośredni wgląd w te kwestie, o których bardzo delikatnie (z mojego punktu widzenia) opowiadali Panowie Sekielscy w swoich ostatnich filmach.
    Jak niektórzy wiedzą prawie rok temu zaręczyłem się, a narzeczonej bardzo zależało na ślubie kościelnym.
    Uznałem, że jak już coś robić to porządnie i podjąłem decyzję o odbyciu pełnego kursu przedmałżeńskiego. Bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej. W najbardziej purytańskiej parafii we Wrocławiu.
    Miałem wielkie szczęście, że trafiłem na księdza, który po prostu był tylko Księdzem. Nie był politykiem. Nie był księgowym. Nie był homofobem. Nie miał wypasionej plebanii, ani wypasionego samochodu. Całe swoje życie pomagał innym. Mówił dużo i mądrze o rzeczach ważnych z punktu widzenia wiary. Zajmował się tylko swoją działką i robił to naprawdę dobrze.
    Najpierw, z uwagi na pandemię, miałem dwanaście godzinnych spotkań internetowych, a potem była wisienka na torcie - trzydniowy wyjazd do jednego z dolnośląskich klasztorów, gdzie odbyły się tzw. dialogi przedmałżeńskie.
    Pominę w tym miejscu formę i treść tych nauk i dialogów, kwitując to jednym zdaniem - oceniam te zajęcia jako coś bardzo ważnego i potrzebnego dla osób które chcą zawrzeć związek małżeński, a z jakiś względów nie rozmawiają ze sobą o wszystkim albo nie są ze sobą szczerzy. Dodam, że forma tych zajęć w bardzo sprytny sposób wymusza szczerość i nie za bardzo można "oszukać system". Ja się na tych naukach niczego nowego nie dowiedziałem - ani o narzeczonej, ani o małżeństwie, ani tym bardziej o sobie.
    Natomiast na naukach poznałem ludzi, dla których wiara jest najważniejszą i w sumie chyba jedyną wartością w życiu. I do dzisiaj nie wiem czy mam tych ludzi podziwiać, czy uznawać ich za psychicznie chorych...
    Bo jak logicznie wytłumaczyć sytuacje, w której dwoje młodych (dziewiętnastoletnich albo dwudziestoletnich) ludzi, znających się od 3 miesięcy, nie mieszkających ze sobą, nie sypiających ze sobą i nic o sobie tak naprawdę nie wiedzących, mocno wierzy w to, że stworzy trwałe, mocne i szczęśliwe małżeństwo. Czy przysięga złożona w kościele i przed Bogiem wystarczy?
    Jak przetrawić i zrozumieć sytuację, gdy jeden ze świeckich coach'y na kursie przedmałżeńskim otwarcie głosi, że bezgraniczna wiara jest jedynym rozwiązaniem na wszystko. Gdy mu zadałem pytanie o choroby, to odparł, że wystarczy się pomodlić. Dodał, że jeśli ktoś z członków jego rodziny jest chory, to całą familią klękają i modlą się i jego zdaniem to wystarcza.
    Zazdroszczę. Ja nie mam i chyba nigdy nie będę miał w sobie takiej wiary. Dla mnie powyższe rady były rodem z "Antka" Bolesława Prusa - "położyć dziewuchę na sosnowej desce i wsadzić ją w piec na trzy zdrowaśki. Ozdrowieje wnet, jakby kto ręką odjął!".
    Chciałbym się zapytać Mariusza - skąd wziąć taką wiarę ? Skąd on ją bierze?


    Z punktu widzenia nauki zostało to już wyjaśnione, religia działa na mózg podobnie jak narkotyki:

    https://www.rmf24.pl...yki,nId,2314593

    Przeprowadzono też taki eksperyment, który pokazał, że można wyłączyć wiarę oddziaływując polem elektromagnetycznym na pewien obszar mózgu:

    https://www.newsweek...-w-boga/tgmfsnd
  5. Zdecydowanie nadinterpretujesz. Zainteresowałem sie tym, bo byłby to ciekawy przypadek do zbadania. Grupa osób przechorowała Covid w styczniu, minęlo więcej niż 7 miesięcy (obecnie uważany max. czas utrzymywania się przeciwciał), a teraz miała ponowny kontakt i jednak nie choruje (przynajmniej objawowo).

  6. Przygłupi to jesteś zdecydowanie Ty. Napisałeś że po 7 miesiącach max zachorują. Już Ci kolega odpowiedział co sądzi o Twoich linkach i twierdzeniach. Pozwolę sobie go zacytować byś może coś zrozumiał

     

    No jednak jesteś debil. Napisałem:

     

    "przeciwciała utrzymują się 3-4 miesiące, max do 7"

     

    gdzie tu jest o tym, że zachorują ?

    A o tej małpie z brzytwą, to było do ciebie, kretynie.

  7. Właśnie tak naprawdę nikt nic nie wie. Tzn nasz kolega wie po 7 miesiącach max znów możesz być chory. Mówiąc całkiem poważnie na razie to nie my jesteś od tego. Mamy pojedyncze przypadki na miliony chorych i tyle wiemy. Szczepionka może wymagać np co kilka lat podania tzw przypominającej dawki ale może nie będzie to potrzebne. Może może. Właśnie tyle wiemy obecnie. To że przeciwciał niema nic nie znaczy. Nasz układ odpornościowy może pamiętać jak zwalczyć wirusa i każdy jego atak już na starcie zostanie zabity. Właśnie może znów te może. Pozdrawiam.

     

    Chłopie, ty naprawdę jesteś jakiś przygłupi. Mamy za sobą 10 miesięcy epidemi, więc mamy dane na ten moment i są takie jak zespoły badawcze dostarczyły. Badania będą nadal prowadzone i będa się pojawiały nowe informacje. Na tym polega nauka.

  8. Podaj naukowe artykuły bo na razie to wiedzą że nie wiedzą. Są pojedyncze przypadki ale obecnie brak naukowych dowodów. Równie dobrze można napisać że to zależy od grupy krwi. Po roku zero dowodów naukowych tylko jakieś przypuszczenia że tak lub nie. Ty jednak wiesz że max 7 miesięcy. Ciekawe kto się pod tym podpisze. Ty napewno może jeszcze Tramp

     

    Średnio inteligentna małpa byłaby wstanie znaleźć np. taki artykuł:

     

        https://www.healthli...19-what-we-know

     

    w którym jest odnośnik np. do takiego badania:

     

       https://www.cell.com...7613(20)30445-3

     

    ew. wpisać w wyszukiwarkach Lancetu, BMJ, Pubmedu itp. hasło "covid immunity".

  9. U mnie część kolegów przeszła Covid już w styczniu, lutym, kiedy w Polsce nie robiono jeszcze testów.


    To prawdopodobnie już nie mają przeciwciał, bo z tego co podają, to przeciwciała utrzymują się 3-4 miesiące, max do 7.
  10. Mam pytanie do naszych "Amerykanów". Wiem i rozumiem jak działa system wyborczy w USA, ale nie do końca. Wybiera się elektorów. Co to znaczy? Że wyborca dostaje listę na której widnieją nazwiska wszystkich elektorów z ich przynależnościami (Trump czy Binden) i wyborca stawia haczyk przy którymś z nich? Czy raczej wyborca ma listę na której jest tylko Trump i Binden, wybiera jednego z nich a to idzie na poczet elektorów? Innymi słowy jak wygląda karta do głosowania?

    Wybiera się kandydata spośród zamieszczonych na liście i co ciekawe jest ich więcej niż dwóch. Wybory są, można powiedzieć osobne w każdym stanie. Każdy stan ma odpowiednią do liczby mieszkańców liczbę elektorów. Np. Kalifornia ma 55. W sumie jest 538 elektorów. Żeby wygrać wybory trzeba mięć 270 głosów elektorskich. I tak jeśli któryś z kandydatów wygra np. w Kalifornii, to dostaje od razu 55 głosów. I tak w każdym stanie oprócz 2 w których jest inaczej ;)
    Na początku grudnia odbywa się głosowanie elektorów, którzy są zobligowani do głosowania zgodnie z wolą wyborców z danego stanu. Zdaża się, że się wyłamują :) ale do tej pory nie miało to nigdy wpływu na wynik.
  11. Nie zgadzam się. Trudno jak cholera. Gdyby nie to, to by nie było 2 milionów zgłoszeń rocznie. Jest mniej zaraźliwa niż COVID, eliminuje się ją w tej sam sposób. A teraz się jej nie bada. Plus jeszcze nie główny sezon.

     

    Interesuje mnie taka kwestia, czy gdybyśmy podeszli do corocznej epidemii grypy zachowując zasady DDM, to czy można by ją znacznie ograniczyć?

     

    Dowód anegdotyczny: mam manię mycia rąk oraz od kilkunastu lat pracuję w firmach, w których jest możliwa praca z domu (większość pracowników przy pierwszych objawach chorób zostaje od razu w domu, dodatkowo pracownicy mają możliwość darmowego zaszczepienia się na grypę), czyli częściowe DDM jest; przekłada się to na to, że w ostatnich kilkunastu latach na coś co mnie powaliło na 3 dni (prawdopodobnie jakaś grypa), chorowałem tylko raz.  

  12. Jest ciekawsze i nie jest. Bo na lodowcu raczej zajęć na uczelni nie zrobisz. Siedzisz na zadupiu i skupiasz się na treningu. Dodaj do tego koszty utrzymania. Mówię o sytuacji Polaków a nie Tyrolczyka. 

     

    Co do kosztów pływania to nie wiem jak jest. Gdyby wyjść od komercyjnego wejścia na basen (10 zł/h) i uwzględnić, że na torze są dwie osoby to chyba tanio nie jest. Mnie wychodzi, że 20 zł/godz to minimum i ktoś tę kasę musi dać. Do kosztu basenu trzeba by dodać etat trenera, dodatkowe żarcie wyjazdy na zawody i zgrupowania. 

     

    Pozdro

    Wiesiek

     

    Wyobraź sobie, że codziennie jeździsz góra dół w hali na Litwie, 2 razy dziennie po 3 godziny, 5-6 razy w tygodniu, czasami jedziecie na zgrupowanie do hali do Niemiec, a w sezonie trenujecie na stoku nr 1 w Białce. Ważny elementem treningu jest, że każdy gigant, slalom itd. jest ustawiony dokładnie tak samo. Stoki mają to samo nachylenie, szerokość, na środku masz narysowaną kreskę po której masz jechać, a po bokach linki ograniczające poza które nie możesz wyjechać. Tak mniej więcej wygląda pływanie.

     

    Co do kosztów:

    - sprzęt: porównaj koszt kilku par slipów, okularków, czepków, klapek, ręczników do kilku par nart, butów, kask, ubiór narciarski.

    - miejsce do treningu: koszt wynajmu basenu do koszt karnetu, wynajmu stoku, tyczek

    - trener: tu może być podobnie, ale nie wiem czy utrzymanie trenera narciarskiego nie będzie droższe, ze względu na to, ze potrzebuje droższego sprzętu i karnetu narciarskiego. 

  13. Nadrabiamy niską śmiertelność z pierwszego półrocza:

    W sierpniu tego roku zmarło 34,5 tys. osób, o 3,7 tys. więcej niż w sierpniu 2019 r. - wynika z Biuletynu Statystycznego GUS. Liczba zgonów w tym miesiącu jest również wyższa niż latach 2017 i 2018.

    https://www.money.pl...021204672a.html

    Od 36. do 42. tygodnia tego roku (czyli od poniedziałku 31 sierpnia do 18 października) umarło 59 tys. Polaków. Rok temu w analogicznym okresie umarło 53 tys. Polaków. Różnica to 6 tys.

    https://www.money.pl...565054656a.html

    Ten wykres pokazuje wszystko:

    https://infogram.com...1h0n255r1gjl2pe

    od początku roku jesteśmy powyżej średniej 10 letniej. Od miesiąca ostro do góry.
  14. Ale sami zmotywowani sportowcy z Was. :)
    Sąsiad namawia na wspólne treningi do ironman’a
    - a to tylko 20 godzin tygodniowo... i za Chiny nie dam rady
    Musiałabym zwariować, żeby na 4.00 codziennie wstawać.

     

    Trenowałem pływanie w mniejszym zakresie, ale część młodszych ludzi przechodziła na w pełni zawodnicze trenowanie i widziałem jak to wygląda :)

    Chciałem po prostu zauważyć, że trenowanie narciarstwa może być odrobinę ciekawsze, bo jednak zmieniasz miejsca treningów, trasy, podróżujesz i jesteś na powietrzu, a trenując pływanie większość czasu spędzasz na kilku basenach z głową pod wodą :D Zaletą pływania na pewno są bardzo niskie koszty w porównaniu do narciarstwa.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...