Dokładnie, całą szkołę średnią jeździliśmy na Stożek, pociąg do Wisły Głębce, piwo w barze przy dworcu u Puff Dady,miejscowi tak mówili na ten lokal, który już nie istnieje. Brało się Brackie, bo Tyskie było kwaśne nikt go tam nie pił, kosztowało 50 gr więcej. Dalej z buta z nartami na plecach aż pod wyciąg,bo szkoda było wydać 5 zł na podwózkę saniami. To były piękne wyprawy. Często jeździliśmy też na Kiczorach,to zaraz przy dolnym parkingu, teraz nieistniejący już wyciąg, a szkoda bo miejsce było fajne.