Skocz do zawartości

tatmak

Members
  • Liczba zawartości

    163
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez tatmak

  1. Dzięki za celną analizę.

    Smarowanie wykonane, ale jak się uchronić przed wodą na taśmie  :rolleyes: ?

    Wjeżdżasz na taśmę z kolanami rozkraczonymi na zewnątrz i stopami blisko siebie. Stoisz wtedy na zewnętrznych krawędziach i nie moczysz ślizgów. Wyglądasz pokracznie, ale tylko chwilę :) .

  2. Niestety, muszę Ciebie zmartwić, nie jest jeździł bardzo dobrze na nartach, w skali ocen szkolnych na słabej trójce. jest to osoba znana z radia ..... 

     

    .....

    To facet ma zdolności, czuje sprzęt. Szkoda, że nie może jeździć na nartach (tak zrozumiałem z filmu), ma potencjał.

    Fajna zabawa, jak będzie okazja chętnie spróbuję, ale jako ciekawostkę.

    Pzdr

  3. Ja też kupiłem nowe buty narciarskie mniejsze od codziennych (29 zamiast 30).

    Nie pod wpływem porad ekspertów, a własnych obserwacji. Wyszło mi, że jeżeli po 10 min mierzenia (po rozgrzaniu botka) but robi się wygodny jak ulał, to na stoku będzie za obszerny.

    Nowe są cholernie ciasne z każdej strony, na długość są na styk, jak nie stoję w pozycji narciarskiej, to gniotą w palce. Jak w nich postałem w domu 30 min, to były mrowienia i różne uciski. Na stoku, w ruchu, mrowienia nie było, a ucisk pojawił się w zupełnie niespodziewanym miejscu (na codzień niezauważalna deformacja stopy). Jeden punkt do odbarczenia i będzie po sprawie. Po założeniu muszę szybko zapinać górne klamry, żeby nie gniotło w palce i po 5 minutach robi się komfortowo i cały dzień bez dotykania klamer.

    Nie jest to idealne rozwiązanie, ale mam szczupłą stopę i nękał mnie problem zbyt obszernych butów (nawet tych wąskich).

    Wydaje mi się, że są takie typy stóp, dla których za małe buty są w sam raz :) .

     

    Przy okazji mierzenia w sklepie zauważyłem jeszcze coś. Na prawie 10 zmierzonych par tylko jedna po założeniu wywołała natychmiastowe wrażenie: OOO!!!! to te, ktoś je zaprojektował właśnie dla mojej stopy. Pozostałe były mniej lub bardziej poprawne.

  4. A tu trochę filozofii marketingowej. :D

     

    Pod koniec  facet mówi, że te narty pozwalają nie tylko nauczyć się jeździć, ale na poziomie średnim uczyć się pierwszych skrętów ciętych i w trudniejszych warunkach śniegowych. Wcześniej wyjaśnił, że na 4 mln narciarzy sprzedaje się rocznie 3 mln par nart i stąd potrzeba produkcji nart dla początkujących, które wystarczą na kilka sezonów.

    Trochę już zapomniałem francuskiego, ale chyba taki był sens jego wypowiedzi.

     

    W tym świetle na pierwsze 2 sezony za 500 warto.

  5. Macie jakieś narciarskie wspomnienia ze stanu wojennego ?

    Ja mam takie:

     

    13.12.1981, niedziela, jedziemy do Wieżycy, narciarskiej mekki Trójmiasta.

    Wcześniejszy wywiad telefoniczny wykazał, że śnieg jest i wyciągi będą chodzić.

    Na wszelki wypadek przypomnę, że internetu i komórek wtedy nie było, a na herbatę i skorzystać z toalety albo telefonu chodziło się po prośbie do pobliskiego gospodarza.

    No i było tak.

    Wstaję wcześnie, rodzice śpią, robię śniadanie, włączam radio. Nie ma żadnych stacji (chyba jakaś "konserwacja nadajnika"?), szukam i w końcu coś łapię, ale jakiś facet coś przez głośnik smęci, muzyki nie ma, więc wyłączam.

    Pakowanko i na gdyński dworzec. Koło dworca stoi "skot" i kręci się sporo żołnierzy (dziwne, może jakieś ćwiczenia ?). Spotykam znajomych, też zdziwionych, że nie ma nic w radio i że wojsko. Ale nikt nas nie zaczepił.

    Startujemy wcześniejszym pociągiem o 7.25 (zazwyczaj jeździło się o 8.10), bo mamy w planie wcześniej wracać.

    Pociąg był opóźniony na starcie 10 minut i z innego peronu, ale to też nas tylko zdziwiło.

    Na miejscu bajka, full śniegu, mało ludzi, po godzinie jazdy stok ubiliśmy i mogło być tylko lepiej (ratraki to wtedy były, ale w wyobraźni).

    Szybka decyzja, odpuszczamy nasz pociąg, wracamy 3 godziny później, a do domów zadzwonimy od gospodarza. Na stoku ktoś coś bąkał, że wojna, że telefony wyłączone, że pociągi wstrzymane. Ale nasz planowy pociąg powrotny właśnie co przejechał (ze stoku widać tory), więc obśmialiśmy się i na wyciąg. Niemniej należało poinformować rodziców, więc zjechaliśmy do telefonu. No i kicha, zupa się wylała. Stresssss i co najmniej pół godziny jazdy w plecy. Ale jakoś zebraliśmy się do kupy i jeszcze ze 2 godzinki pięknego śmigania zaliczyliśmy.

    Pociąg powrotny był o czasie, ale jakoś nas to nie cieszyło. Na peronie czekał na nas komitet powitalny, czyli komplet rodziców i zrobili nam "stan wojenny" w stanie wojennym.

    Miałem wtedy 17 lat, a pamiętam ten wypad, jakby to było wczoraj.

  6. W tanich hipermarketach i dyskontach większość kupujących stanowi inna grupa społeczna niż w butikach i delikatesach. Jedni z drugimi rzadko stoją razem przy kasie. To najczęściej z powodów finansowych. Podział jest oczywisty i chyba bezdyskusyjny. Dla mnie prosta sprawa.

     

    W internecie podział jest inny i mniej ma wspólnego z forsą. Świat wirtualny umożliwia wypowiedź każdemu i na każdy temat.

    Żeby zabrać głos w świecie realnym, trzeba mieć coś do powiedzenia i się tam dopchać. To zbyt wiele wymaga od przeciętnego człowieka, który ma silne parcie na zabranie głosu w życiu publicznym.

    Chyba większość bulwersujących wypowiedzi sieciowych powstaje przy tematach, których nie czyta nawet przeciętnie inteligentny koń.

    Masa ciekawych, acz bezwartościowych informacji jest przeogromna

    Łatwość pisania w sieci powoduje zaśmiecanie całej reszty tematów. Oczywiście problem łatwości pisania w sieci dotyczy tez "sieciowych dziennikarzy", którzy korzystając z popytu karmią nas takim g....m  ku radości "śmieci:"

     

    A co do tematu:

    Mitek, to cytat z 1 postu:

    "Statystyczny Polak jawi się tutaj jak szowinistyczny, zazdrosny, ksenofobiczny i tępy śmieć.

    Rzeczywiście tak jest???

    Powiedzcie mi, że nie!!!"

     

    Odpowiadam: NIE!!!, to nie jest statystyczny Polak, to poletko zawłaszczone przez "śmieci" .

     

    I odwal się w końcu od Polaków, bo Ty piszesz tu o ludziach w ogóle. Poruszasz problem o skali światowej.

  7. "Polacy to śmieci..." - nie zawężaj tak, nie jesteśmy lepsi ani gorsi od innych narodów.

    Cywilizacja produkuje śmieci od zarania, oprócz śmieci materialnych również intelektualne.

    Śmieci materialne były zawsze widoczne w śmietnikach, na ulicach, na wysypiskach.

    Śmieciowe mózgi też zawsze były, ale napotykaliśmy je pojedynczo, w kontaktach bezpośrednich i nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali zjawiska. Teraz na ulicach internetu walają się tego tony.

    Nie masz szans posprzątać, musisz przez to brnąć. Przy okazji poszerzasz swoją wiedzę o społeczeństwie.

    Parafrazując wypowiedź jednego z forumowiczów w zupełnie innym wątku - nie trzeba jechać w góry żeby zobaczyć stado baranów.

    Swoje "społeczne podwórko" masz pewnie czyste i zadbane, teraz dowiedziałeś się, że masz jeszcze "sąsiadów".

    Narodowość nie ma tu nic do rzeczy.


  8. A tymczasem gdzieś w Chinach:
     

    Fajna zabawa.

    Tylko sens tego mnie nurtuje. Ani to wspinaczka, ani turystyka górska.

    Taki park linowy w naturze. Ale sens parków linowych też mnie nurtuje.

    Sorry, chyba mam doła.


  9. ........

    Za 5 zl to powinny wytrzymać ten jeden dxien. Oczywiście zakładane NA cienkie narciarskie. Ale to się nie przyjmie, bo za tanie i -10 do lansu...... :-)
    ........

    Jakieś 35 lat temu to było podstawowe wyposażenie na "wyrwirączkę". Zakładaliśmy takie na zwykłe włóczkowe rękawiczki i jazda. W zależności od stanu liny wytrzymywały od kilku do kilkunastu godzin, bo lina zawsze miała zadziory, tylko mniej lub więcej.

    Problem przemakania wtedy nie istniał, bo wszystko przemakało :D .

    Teraz to chyba mógłby być sprzęt hipsterski ;) .

  10. ......

     

    Tutaj najlepsza jazda "na przodach" :https://www.youtube....h?v=2Cxs2lxlAbU   :P

    Fakt, tak :P :P :P jest , ale jakie tam na przodach, toż on co chwilę tyłkiem o stok, chyba musi na rolki ;) ;) ;)

    Lubię jeździć na rolkach, z górki też, a przy zjazdach pomagają mi umiejętności narciarskie.

    Widzę duży potencjał rolek w przygotowaniu amatora do sezonu narciarskiego, ale póki co, to narty (i łyżwy) ułatwiają mi jazdę na rolkach, a nie odwrotnie.

    Jak się już sporo wie o nartach, to chyba można z rolek sporo wycisnąć. Ale panaceum na odchylanie to to nie jest.

    Amator straszny jestem, i na nartach i na rolkach, ale lubię jedno i drugie :)

    Mam rolki i nie zawaham się ich użyć ;)

  11. A ja nie lubię, jakoś tak za łatwo, za płasko jest, nawet na stromym, to mi dodaje +2 do umiejętności, a potem stok rozjeżdżony i weryfikacja i rozczarowanie. W skrajnych przypadkach zdarzają się skargi o niewysztruksowany stok. Poważnie.

  12. Dzieci chcą zachować swoją naturalną, bezpieczną do tej pory pozycję statyczną, czyli w pionie. Ale narty jadą, nie jest bezpiecznie, jest inaczej niż zawsze, to przysiadają ze strachu, też w naturalnym odruchu i są czujne w przysiadzie i odchyleniu. Początkujący dorośli mają to samo, zaczynają jako duże dzieci narciarskie.

    :D :D :D :D  :D 

    No wiadomo, nie potrafię tego wyjaśnić, wiem tylko, że to naturalne. Specjaliści od rozwoju ruchowego dzieci pewnie załatwiliby problem w kilku krótkich zdaniach.

  13. Bardziej frontalnie czyli linia barków prostopadle do lini spadku stoku? Dobrze rozumiem?

    Mam wrażenie, że chodziło o prostopadłość do linii podłużnej nart, bo prostopadle do linii spadku stoku to chyba w innym skręcie (np. śmigu)

    Fajnie jeździsz, technicznie nie pomogę, bo się nie znam, ale optycznie, to Ci prawa ręka wariuje, chyba niepotrzebnie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...