Skocz do zawartości

Violet

Members
  • Liczba zawartości

    63
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Violet

  1. Przez ostatnie kilka dni miałem okazję obserwować gwałtowny rozkwit miłości Młodej do telemarku i pierwsze kilka dni z tematem. Sam wolną piętę preferuję raczej na podejściu, ale co zrobić.

    W kontekście merytorycznej części tej dyskusji - w opinii dzieciaka nie obciążonego przesadnym bagażem teorii zabawa w "równowagę i taniec" zdecydowanie ląduje po stronie telemarku plus komentarz "fajne i naturalne".

    Jestem bardzo daleki od propagowania tele ;) , ale uniwersalność na nartach to inny temat. Odnośnie równowagi samej w sobie - częstym błędem (alpejskie) jest próba utrzymania równowagi statycznej - czasem kończy się przesztywnieniem, czasem nie naturalnym układem rąk .. Swoboda na nartach - w moim odczuciu - obejmuje zrozumienie, że równowaga statyczna w układzie stricte dynamicznym nie występuje.

     

    Pozdrawiam,

    M. 

     

    To ja robię dokładnie odwrotnie - noga niżej stoku jest cofnięta i na niej opiera się ciężar. Czy to źle?

    Nikt mnie nie uczył tak jeździć, generalnie lekcje z instruktorem miałam dwie - jedna to nauka upadania na totalnych resztkach sniegu, druga rok później - pług, skręty płużne itp. Do reszty doszłam sama obserwując innych narciarzy, oglądając filmiki i pamiętając uwagi forumowiczów na stoku (pamiętne "a dlaczego jeździsz bez rąk"). Generalnie tematem zainteresowałam się, bo szukam lopatologicznych instrukcji i filmików, które pozwola mi lepiej jeździć z mniejszym obciązeniem dla kolan, bioder i kręgosłupa. 

  2. Cześć Wiolka!

    Strasznie miło Cię czytać po tak długim czasie!

    Cieszę się, żeś w dobrym zdrowiu i energia do jazdy w Tobie kipi. Biodrami i kręgosłupami się nie przejmuj - każdy coś tam ma nie tak, ale ważne, żeby nie siedzieć na tyłku, jak niektórzy robią i starzeją się momentalnie.

    Co do nart to koledzy dali dość rozsądne rady a i Ty jak widzę sensownie do sprawy podchodzisz więc nie będę się tu wywnętrzał.

    Czy narty musisz/chcesz kupić już czy możesz trochę poczekać?

    Co tam Ci się dzieje z biodrem - mam na  świeżo, może coś pomogę.

    Super, ze się odezwałaś.

    Serdecznie Cię pozdrawiam i jak masz ochotę to napisz odpowiedzi, może być na priv jak wolisz.

    Pozdrowienia Mitek

     

     

    Hej Mitku!

    Ale fajnie, że mnie pamiętasz! Strasznie to miłe:)

    Jeździć to ja bym chciała, najlepiej nie schodzić ze stoku, jak kiedyś, niestety pesel wie swoje, ale dzielnie z nim walczę:)

    Narty nie muszą być już, może poczekam do jesieni, może ceny spadną:) Na te planowane 2 dni w tym sezonie to moje jeszcze wystarczą:)

    Napisałam priv:)

    Ściskam serdecznie :*

  3. Kup kolejne damskie narty i po kłopocie.

    Nie szukaj nie sprawdzonych przez Ciebie wynalazków skoro na tych obecnych jeździło Ci się dobrze.

     

    Tak właśnie planowałam, tyle, że wybór przyprawia o ból głowy a za słabo się znam, żeby w ciemno móc wybrać dobrze, boję się trafić na nartę, która nie będzie się za wiele rózniła od obecnej np. twardością. Stąd ten post. :)

  4. Nie jest tak źle, bo zjeżdżasz pewnie. W Saalbach, z którego wróciłem w ostatnią sobotę, byliśmy we trójkę, w tym koleżanka z Norwegii, która jeździ na Twoim poziomie. Trochę węziej, ale w sumie podobnie. Nawet więcej w jej skręcie jest pługu, mówiąc kolokwialnie. Za każdym razem pożycza narty z moją niewielka pomocą. Co jej doradził wypożyczający Austriak? Volkle Code o parametrach zbliżonych do proponowanych przez nas SC. :) Ok. 155 cm (przy wzroście ok. 172 cm, szczupła).  MSZ te SC będą dobre dla Ciebie. 160 cm. Ew. rozważ Volkl Deacon, następcę Code. To wszystko są narty przyjazne.

     

    Oczywiście inne firmy robią też bardzo dobre narty, ale ja się znam, trochę, tylko na Volklach.

     

    Jeżdżę tak, by czuć się pewnie i bezpiecznie i by nie stwarzac zagrożenia dla innych przy zachowaniu radosci z jazdy. W skrętach nie zauwazyłam u siebie pługu, jest on obecny przy hamowaniu na dole stoku, gdy juz są duże muldy i wjeżdam prosto do kolejki na knapę. Nie uważam tego za coś złego. Wiem, że ten ześlizg i sposób skrętu - całe ciało - obciąża mi kolana. Przed próbą jazdy na krawędziach powstrzymuje mnie strach, zblokowane w dużym stopniu biodro. Lubię Volkle, mój syn jeździł na SP50 jeszcze , były dla mnie trochę za krótkie, ale fajnie mi sie na nich jeździło. Wezme pod uwagę te SC. Nie jestem szczupła i troche niższa, teraz moje narty maja 151 cm, teraz celuję w 156cm - prawidlowo?

    Dziekuję za wszystkie uwagi :) Są dla mnie bardzo cenne :)

  5. Dzień dobry.
    Sto lat nie było mnie na forum, nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze mnie pamięta, ale ja z ciepłem w serduchu wspominam moje pierwsze wyjazdy na narty z uczestnikami forum i zawody Skiforum wiele lat temu.
    Od tamtej pory sporo się zmieniło, przeszłam operację kręgosłupa, myślałam, że narty już nie dla mnie, ale po 3 latach okazuje się, że jeszcze trochę pojeżdżę, choć już nie całe dnie na stoku.
    W zwiazku z tym zastanawiam sie nad zmianą nart, bo dotychczasowe przestały mi wystarczać. Są nadal najukochańsze, lekkie, łatwo się prowadza, ale wydają mi się za miękkie.
    No i chcę Was poprosić o radę.

    Troszkę danych:
    1. K
    2. 42
    3. 90
    4. 167
    5. 10 lat z dwuletnią przerwą, ferie i czasem weekendowe wypady na polskie stoki (Bałtów, Zieleniec, Kamieńsk, Ustroń, Istebna...)
    6. 5 i chyba lepiej nie będzie
    7. Dalbello Raya 8, flex 75 i tak zostanie
    8. Volkl Attiva Estrella 151 cm
    9. Zależnie od warunków, ale raczej średnie i długie skręty
    10. Niebieskie i czerwone, polskie stoki
    11. Jazda rekreacyjna po przygotowanych stokach, sam lód i muldy to już jednak nie dla mnie.
    12. Tydzień ferii i dodatkowo weekendowe lub jednodniowe wypady
    13. ok. 1600 zł, ale im mniej tym lepiej, rozglądam się rownież wśród nart sprzed kilku sezonów i używanych, interesuje mnie dobry stosunek jakości do ceny

    Nie jeżdżę technicznie dobrze i nigdy nie bedę z powodu ograniczeń narzuconych przez chory kręgoslup i biodro. Przy skrętach skręca całe ciało a nie tylko od pasa w dół, jeżdżę ześlizgiem, średnimi i długimi skrętami a gdy jedna narta złapie krawędź i nabiera przyspieszenia, to mam strach w oczach, bo druga do niej nie dołącza. Nie pochylę bardziej nóg, by jeździć na krawędziach. Mimo tego wszystkiego jazda daje mi ogromną radość i z wytęsknieniem czekam na każdą mozliwość wypadu na stok.
    Szukam nart podobnych do dotychczasowych ale trochę twardszych, ważna jest dla mnie lekkość, łatwe ich prowadzenie, żeby pojeździć a nie dać w kość kolanom i kręgosłupowi. Obecne Volkl Attiva Estrella są idealne, ale właśnie już trochę za miękkie. Stąd tez mam sentyment do marki. Brałam pod uwagę z typowo damskich modele Flair 78, Flair SC uvo, Charisma, Chiara i Viola, ale nie wykluczam też innych firm i nart z kategorii unisex.
    Proszę, doradźcie coś.

  6. Ja mam podobny problem do Sylwkowego. Poprzednie buty - miękkie kapcie. Ponieważ górną część stopy mam bardzo wrażliwą to przy byle dotknięciu z wierzchu mam ja zdrętwiałą. W "kapciach" problem rozwiązywałam tak, że dolnych klamer prawie nie zapinałam (zapięte tylko na tyle, by nie latały luźno. "Kapcie" przestały mi wystarczać i postanowiłam kupić twardsze buty o ciut szerszej skorupie - różnica w szerokości - 3mm. Dopasowane są rozmiarem dobrze, są super wygodne, świetnie trzymają nogę. problemem jest to, że podczas chodzenia i czasem podczas zjazdu stopa przesuwa mi się do przodu i czubki palców dotykają przodów butów. Gdy mocniej zapnę klamry - stopa drętwieje. Najgorzej jest podczas schodzenia z górki, bolą mnie potem paluchy. W czym może tkwić problem? Kupiłam buty o zbyt szerokiej skorupie? Da się temu zaradzić?
  7. Byłam tylko na Telegrafie i w Krajnie. Glosuję na Telegraf, tam bawiłam się naprawdę świetnie.
    Aczkolwiek knajpa otwarta od 12.00 i niemożność napicia się gorącej herbaty wcześniej niż po 3 godzinach jazdy, niemile mnie zaskoczył.
    Wielki plus za kanapę - niestety uwarunkowania zdrowotne mam takie, że jazda na orczyku kończy się po 2 wjazdach, lub jest całkowicie niemożliwa (choć jeśli trafi mi się lepszy czas, mam ochotę pojechać do Tumlina).
  8. A ja - rodowita Kielczanka (obecnie na stałe w Warszawie) byłam pierwszy raz na Telegrafie w minioną sobotę. Wcześniej trochę mnie przerażała widoczna pionowa ściana śniegu na fotkach, ale stwierdziłam, że spróbuję. Wykupiłam jeden zjazd i ze strachem w oczach stanęłam na szczycie... Jakoś poszło, stwierdziłam, ze się nie zabiję i kupiłam karnet 2-godzinny... Za trzecim razem zjeżdżałam już tylko odrobinę wolniej od pozostałych narciarzy, za to fajnie poćwiczyłam sobie skręty. Warunki były idealne, śnieg zmrożony, piękne słoneczko... bajka. Nie sądziłam, że z takiego stoku dam sobie radę. Szkoda tylko, że połowę stanowi wypłaszczenie i ze ogólnie nie jest dłuższy. Tak czy siak - naprawdę miałam frajdę z jazdy. Tylko karnet boli. I jak sobie policzyłam, że zjeżdżając 12 razy w ciągu godziny i chcąc pojeździć 7 godzin, jak zwykłam, musiałabym w sezonie (gdy nie ma karnetów czasowych w weekendy) wybulic ponad 300 zł.... porażka. Ale jak jeszcze będą warunki to kto wie, czy tydzień po świętach na te 2 godzinki się nie wybiorę. Mam jeszcze pytanie o Tumlin... czy tamten stok ma jakieś sensowne nachylenie? Czy jest jak ten w Krajnie, gdzie trzeba sobie kijkami pomagać, żeby w ogóle jechać? Warto się tam wybrać?
  9. Co o tym myślicie? Ja wiem, że bez śniegu to nie to samo, ale może to dobry sposób na naukę, na utrzymanie kondycji? Jeździł ktoś na czymś takim? Chyba podobny stok jest na czarnym groniu na Praciakach przy domkach. Pozdrówki Vi
  10. ... wszystko zależy od tego, jakie to te kwiatki :)

    https://picasaweb.go...229541697698258 No tu słabo widać:) Generalnie jak nie mam makijażu, to chyba ludzie mogą tak sądzić, ze ładne nie jeżdżą... ale jak zimno, to tusz do rzęs spływa, bo oczy wiatrem podrażnione... Ale generalnie dopóki widzę czubki własnych nart i dopóki gogle nie zamrzają w trakcie jazdy, to ze stoku nie schodzę. I w nosie mam, co kto myśli o mojej urodzie. W kominiarce, kasku i goglach i tak niewiele widać:)

    Użytkownik Violet edytował ten post 01 marzec 2011 - 23:26 literówki

  11. Do dziś myślałam, że i w tym roku dotrę na zawody i to w powiększonym o potomka składzie.
    Niestety dzisiejsza wizyta w szpitalu rozwiała moje nadzieje - z młodym szykujemy się na dniach do kolejnej operacji po wakacyjnym masakrycznym złamaniu ręki.
    Miałam ciężki rok, na forum mnie mało, miałam nadzieje, że odreaguję bawiąc się na zawodach a tu zonk:(
    Bardzo żałuję:(
  12. Butki umyte, lekko zapięte stoją w szafie i czekają na pierwszy śnieg w kolejnym sezonie. A narty... smarowałam je przed ostatnim wyjazdem. Zastanawiam się, czy oddać do serwisu, czy tylko umyć gąbką z "ludwikiem" i krawędzie nasmarować wazeliną. Nie mam w domu żadnego smaru, niczego do cyklinowania, nie znam się na tym:( A nie chcę, żeby nartki mi się zniszczyły:(
  13. Dla mnie sobotni wyjazd na Gromadzyń był ostatnim w tym sezonie. Butom umyłam skorupy i chcę schować buty i narty na te kilka miesięcy do szafy. Mam w związku z tym pytanie: jak przechowywać buty i narty? Czy buty zapinać i na którą klamrę? Czy narty myć, nasmarować, czy zostawić smarowanie do kolejnego sezonu? Teraz w sobotę nasmarowałam je przed jazdą. Czy krawędzie jakoś zabezpieczac przed korozją? Nasmarować wazeliną (tak mi radzono w przypadku łyżew)? Poproszę o porady:)
  14. W ramach rekonesansu przed przyszłym sezonem narciarskim, ktory zamierzam spedzić na Podkarpaciu oraz w ramach mężowskiego prezentu z okazji rocznicy ślubu spędziłam ostatnią sobotę w Ustrzykach Dolnych. Mocno sie obawiałam o to, czy będzie śnieg, bo wszędzie wiosna i 20 stopni. bałam się, że wyciąg na Laworcie będzie nieczynny. Podjechaliśmy i.... zonk. Ani zywego ducha, archaiczne metalowe krzesełka skrzypiały niemrawo, snieg niewykorzystany topniał powoli a wiatr trzeszczał między gałęziami. Mielismy jeszcze ostatnia deske ratunku - Gromadzyń. I to był strzał w dziesiątkę. Śniegu duzo, zero prześwitów, na stoku 10 osób, Szybki wyciąg - kotwica, sloneczko... Troche bałam się stromego dołu stoku, ale potem okazało się, że na mokrym śniegu na tym stromym kawałku radziłam sobie lepiej niż na płaskim szczycie. nie wyobrażałam sobie wcześniej, że można jeździć bez mała w samej bieliźnie. Ludzie na dole opalali się, obsluga wyciągu ściągnęla koszulki i wystawiła klaty do slońca a mi się przypalił nos:) Bylo fantastycznie:) Zaliczyłam też najefektowniejsza glebę w historii mojego nartowania:) Ludzie, którzy sa tam częstymi gośćmi mowili, ze nawet w sezonie nie ma tam kolejek, bo orczyk jest podwójny i ma dwie nitki, więc max stoi się 2 minuty w kolejce. To był najlepszy prezent, jaki mój mąż mógł mi dać na naszą rocznicę:) Będziemy tam częstymi gośćmi:) Dołączona grafika

    Użytkownik Violet edytował ten post 06 kwiecień 2009 - 19:22 fotka

  15. Cessenka, wtedy jeździłam bez kijków i fakt - bolały mnie kolana. Na zawodach SkiForum pożyczyłam kijki i teraz nie umiem się bez nich obejść a z bardziej stromej górki to już w ogóle nie umiem bez kijków zjechać:) Mój kręgosłup oberwał jednak mocno po narciarskich wyczynach. Myslałam, ze to buty mam nie teges i dlatego stopy drętwieją (choć w sklepie przy zakupie było ok.). Buty są jednak w porządku - to wina mojego kręgosłupa. Jutro wybieram się na Lawortę - zakończyć sezon narciarski. A potem diagnostyka i ćwiczenie kondycji - rower, przysiady i jak lekarz pozwoli, to bieganie:) Dziękuję za wszystkie rady.:)
  16. Energia = kalorie spalone podczas wysiłku? No to czekolada jest kaloryczna, więc dedukuję, że wystarcza na dość długo. Jak długo - nie umiem określić. Nie jestem dietetykiem a na żywieniu znam się tyle, ile dowiedziałam się od specjalistów i lekarzy, z jakimi się stykałam podczas walki z wieloma różnymi ciężkimi chorobami najbliższych osób.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...