Skocz do zawartości

kolo

Members
  • Liczba zawartości

    767
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez kolo

  1. Martin, jest to mój ostatni post. Z powodów po części jakie opisał w innym wątku Moris, http://www.skiforum....-podziekowanie/

    okrąglutkiej liczby moich postów i jeszcze mało istotnego jednego, ale dla mnie dość istotnego.

    Tak jak napisałem Ci w moim poprzednim poście. A z Twojej odpowiedzi wnoszę, że nie rozumiesz co ja mam na myśli, więc łopatologicznie.

     

    To chyba pomyliłeś kolejność.

    Jeśli jak zeznajesz,  masz stopy płaskie, (raczej od urodzenia) to najpierw (jest najtaniej) potrzeba te stopy postawić w pozycji jak u zdrowej części populacji, dla której produkuje się masowe buty.

    Najpierw kupujesz wkładkę która koryguje pozycję stopy a potem jeśli w bucie który Cię interesuje wszystko jest dobrze kupujesz buta.

    Dobrze w bucie, to znaczy mieścisz nogę z tą korygującą pozycję wkładką w bucie i ma Ci być z nią w tym bucie dobrze. Opis mierzenia na tym forum jest fantastyczny.

    Chodzi o objętość buta, trzymanie pięty i wycofanie na ("zdrową")pozycję stawu skokowego, który u płaskostopych jest wyeksponowany do wewnątrz, ta pozycja, plus jazda na wewnętrznej krawędzi wykańczała mi nogi. Chodzi również o podniesienie tego kawałka stopy do góry, bo tam w skorupie jest szerzej (stąd mogą Cię stopy bolec) niż na dole skorupy. (popatrz jaki skorupa ma kształt w przekroju)

    Odwrotnie to chyba nie jest dobry pomysł. Ale oczywiście sprzedawca wkładek i modyfikacji skorup powie ci wraz z kolegami ze jest odwrotnie. ;)Buty (masowe) produkuje się dla uśrednionej ale jednak prawidłowej pozycji stopy.

     Niejako uprzedzając Twoje odesłania mnie do  Szafrańskiego. ;) Nie sądzę żebym kiedykolwiek jeszcze potrzebował lub zgłaszał jakąś potrzebę dotyczącą butów narciarskich. Zanim On otworzył serwis ja już buty miałem nieźle zrobione i absolutnie nie za "chore pieniądze".(wkładki)

    Mam diametralnie inne doświadczenia (wieloletnie) z cywilnych butów niż On opisuje.

    (termoformowalne botki lub ich (botków) części I zupełny brak doświadczeń z butami zawodowców i o nich nie ośmieliłbym się zabierać głosu,  zwłaszcza publicznie.

     

    To co napisałem powyżej jest najlepszym rozwiązaniem.

    Oryginalną wkładkę z buta wyjmij przyciśnij paluszkiem w miejscu gdzie powinna Ci podnosić i podpierać śródstopie i zobacz czy podpiera, czy też jest to zupełnie płaska wyściółka imitująca wkładkę. Ponieważ napisałem powyżej, ze buty masowe produkuje się na zdrowe nogi więc jest ogromna szansa, że płaskich nie podeprze właściwie, takie coś,  nawet jak udaje podparcie (droższe buty miały w kompletach takie imitacje podparcia, które jakoś u zdrowych robią.

    Wkładki dla płaskostopych robi się w zakładach ortopedycznych twarde (dobrze podparte)

    A wiem to z rozwiązywania powikłań pewnej własnej choroby gdzie ze stopami dzieją się nieciekawe rzeczy. I które są nie do rozwiązania przez tych którzy mają małą praktykę i głównie zainteresowani są trzepaniem kasy. A szczególnym rodzajem usługi, raczej sabotażu jest u klienta niepodpartego (płaskostopego) odbarczanie skorupy w rejonie kostek bez wcześniejszego podparcia śródstopia. (niszczy się w ten sposób jedną z 4 głównych ról buta czyli zabezpieczenia kostki przed kontuzją)

    Im dziwniejsza nazwa i więcej "technologii" tym większe koszty a finał niekoniecznie oczekiwany. Pooglądasz Swoje elementy butów będziesz może wiedział co jest prawdziwą wiadomością dla Ciebie  a co marketingiem wkładek i odbarczań. ;)

    Powodzenia.

     

    Jak zwykle napisałem o sytuacji a nie o którymś konkretnym serwisie-sklepie.

    Sorry że przydługo ale żadnych poprawek już nie będzie.

    Miło było kilkoro z Was poznać w realu, czasem wirtualnie i powymieniać opinie.

  2. To chyba pomyliłeś kolejność. Najpierw kupujesz wkładkę która koryguje pozycję stopy a potem jeśli w bucie który Cię interesuje wszystko jest dobrze kupujesz buta. Odwrotnie to chyba nie jest dobry pomysł. Ale oczywiście sprzedawca wkładek i modyfikacji skorup powie ci wraz z kolegami ze jest odwrotnie. ;)

    Buty (masowe) produkuje się dla uśrednionej ale jednak prawidłowej pozycji stopy.

     

  3. możesz podrzucić namiary na tą hurtownie. Na priv żeby nie posadzono o kryptoreklamę

    Nie bądź taki samolub, nie widzę nic zdrożnego w reklamie z dobrym smakiem. :)

    Może jakiś luzik byłby wskazany, reklama czegoś dobrego jest be,  ale jazda d..li ponoć niezadowolonych z czyichś usług  już jest OK? Chyba coś nie tak?

  4. To nie jest stół serwisowy pod narty/snowboard, a stolik warsztatowy. Sprzedający wymyślił sobie, że to jest stół pod serwis nart

    Stolik to chyba musi zrobić sobie sam bo wszystko co jest w sprzedaży jest zbyt lekkie,  wiec niestabilne,  bo przewoźne a nie stacjonarne.


  5. To żeś Amerykę odkrył! :)

    No do głowy by mi nie przyszło, że po dobrym serwisie narta ma dobrze jechać.

    A już ostatnie zacytowane stwierdzenie jest naprawdę odkrywcze, po prostu ociera się o Nagrodę Nobla... :)

     

    Tadek

    Może ponowię i ułatwię pytanie.

    Jeśli na nowoczesnych maszynach w odpowiedniej kolejności zrobione narty nie jadą,  to co jest z serwisem Tadeusz? Nie jest to nieznany Ci przypadek a wymieniony przez Ciebie w innym wątku na tym forum.

    Bardzo chętnie też przeczytam, jak np ja miałbym w serwisie egzekwować prawidłową kolejność czynności (wątek chyba o tym) ;)  jaja sobie chyba robisz.

    Bardzo ciekawi mnie dlaczego nie zwrócisz się do przynajmniej 3 przedstawicieli na RP. producentów maszyn do serwisu nart. Czasem odpłatnie,  czasem za darmo można pooglądać pomacać a przedewszystkim zyskać wiedzę, nie forumowe wariacje na temat wiedzy. ;) (gdzieś czytałem na tym forum kolejność w jednym z serwisów.)

    Swoją drogą,  jeśli w połowie sezonu,   jak mogę doczytać i po kilku latach forumowania jeszcze nie wiesz gdzie oddać narty to tylko gratuluję.

    Każdy z tych 3 przedstawicieli ma swój serwis najczęściej z najnowocześniejszymi urządzeniami i ludźmi szkolonymi u producenta, następnie masz serwisy rekomendowane przez tych przedstawicieli. Następnie masz serwisy rekomendowane przez kolegów z forum, mało? Nie rozumiem Twojej postawy?

    Osuchowski Zakopane Montana.

    Śpiewak Kraków Reichmann.

    Małysa Mogilany Wintersteiger.

    To potentaci na rynku maszyn,  podać nr telefonów? Można również wysłać kurierem narteczki do zrobienia ;)

    Z forumowiczów masz serwisy

    Warszawa, Wrocław, Rybnik, Kraków i Mig coś jeszcze wymieniał w niedawnym wątku ja nie wiem co i czy na poważnie. (sądząc po tym co widać na zdjęciu)

    A ameryką to zakończę, zwłaszcza że przerwy między odlotami właściwie już nie istnieją i zbliżam się do okrągłej liczby postów. ;)

  6. W zasadzie jak kąt się rozjedzie na maszynie nawet o 0,5 stopnia to nie będzie dramatu. Taśma - w automatach powinna być precyzyjna, dyski - z tego co widzę to w większości maszyn mają opisaną przeze mnie wcześniej ruchomość, więc też są precyzyjne. Jak będzie ręczna maszyna z taśmą to teoretycznie można zepsuć sporo ;) Po sezonie wypadałoby też odświeżyć dół, więc pytanie czy dogadasz się z serwisem i w jakim stanie są narty.  Problemem bywa usunięcie szlifu po maszynie (czasami nie wychodzi, krawędź jest za twarda, pilnik zbyt tępy), więc jeżeli będzie możliwość obróbki tylko dołu to ja bym się zdecydował na taką opcję, a bok ręcznie, tak jak pisał mig :)

    To prawda,  boczny kąt  lekko rozjechany problemem może nie być, (pamiętam dobrze wywody jaki kąt i dlaczego i jaka przepaść jest miedzy 87a 88 a 89) często tak właśnie jest, gorzej, że niektóre maszyny lub obsługa robią to dosyć dowolnie na długości. (bok) czasem wręcz nie doostrzając samej dolnej krawędzi krawędzi. Nie wiem ile w tym winy maszyny a ile obsługi. Spód tak rozjechany 0,5" jest już sporym lub wielkim problemem dla użytkownika. Niestety nie dysponuję zdjęciami i nie mam ich jak zrobić. od bardzo dawna moje narty były dopieszczane ręcznie. Każdy może sobie oblukać swoje jeśli ma po serwisie.

  7. Osobiście sugerowałbym odwrócenie kolejności tych dwóch determinantów :P  Najpierw jakość - potem cena :)

    Łukasz nie da się tej kolejności odwrócić. (ja tylko bolesny realista jestem) Bo najpierw płacę a potem dopiero mam możliwość weryfikować na stoku, nigdy jeszcze nie zdarzyło się odwrotnie.

     

    To żeś Amerykę odkrył! :)

    No do głowy by mi nie przyszło, że po dobrym serwisie narta ma dobrze jechać.

    A już ostatnie zacytowane stwierdzenie jest naprawdę odkrywcze, po prostu ociera się o Nagrodę Nobla... :)

     

     

    Oczywiście chętnie Tadeusz się dowiem po czym innym niż efekt na koniec mam ja,  Ty,  czy inny człowiek poznać "prawidłowość" serwisu maszynowego? Z tym Noblem się raczej wstrzymaj, bo chyba TY zgłaszałeś kiedyś w innym wątku, że Ci nie jechało po serwisie. Może fajnie by było nie wyrywać jednego słowa z większej całości.

  8. W sporym skrócie według mojego skromnego doświadczenia z pracą kilku serwisów najprościej jak się da.

    Serwis maszynowy powinien wyglądać tak.

    Bardzo dobry - narta nawet fabrycznie nowa po serwisie jedzie lepiej niż nowa.

    Bardzo dobry - narta używana zbliża się w parametrach jazdy do narty nowej.

    Kiepski - narta zachowuje się w sposób nieprzewidywalny.

    Katastrofalny - narta jest w gorszym stanie niż przed serwisem.

    To właściwie mnie interesuje jako klienta, bez względu na to kto  czym i na czym robił ile ma certyfikatów i jak kultowe marki sprzedaje w sklepie.

    Mnie interesuje, cena i jakość po wykonaniu wszystkich czynności.

    Każdy zakład ma swoje patenty, komponenty, i inne które przynoszą skutek jaki? jak napisałem powyżej czasem dobry,  czasem kiepski i bez znaczenia jest gdzie i jak, zwłaszcza zabawnie w reklamie właściciele się określają. (nieodważę się dokładnie cytować ale race,  najprofi,  klinika itd itp np. w rok po zakupieniu pierwszych pilników) ;) Zabawki kupić może sobie każdy, ale dobrze biegle i powtarzalnie obsługiwać je,  już nie każdemu jest dane.

    Pisałem o tym w różnych wątkach właśnie o jakości na koniec działań. Rozjuszając serwisantów, ich forumowych kolegów i innych powiązanych z nimi. Co widać było szczególnie po podziękowaniach za istne bzdury.

  9. Nie mam ochoty wdawać się w nadmierną polemikę.

    Na co dzień korzystam z pięcioośowej maszyny CNC z którą żaden stolarz nie może się równać.

     

    Tu konkretne do Ciebie ( @kolo)  pytanie.

    Ile razy można zrobić maszynowo strukturę narty kompletnie od nowa?

    Nie bardzo wiem po co teraz te komunikaty kiedy ja tylko zapytałem czy byłeś świadkiem uruchamiania programu i pierwszych sztuk. Nic więcej. Nie neguję klasy dokładności i powtarzalności CNC.

     

    Nie mam najmniejszego pojęcia ile razy można maszynowo zrobić kompletnie nową strukturę na ślizgu. Bardziej interesowało mnie zawsze co potrzebuję. Mianowicie u mnie w nartach krawędzie szybciej wychodziły niż ślizg (pisałem o tym już w kilku miejscach) i najczęściej ślizg był usuwany jako zbędny, by uzyskać odpowiednie kąty krawędzi. Może ja jestem dziwny,  ale w moich nartach i mojej rodziny tak jest od dawna. Od dawna numerem 1 było szybko i przyjemnie czyli łatwo a nie za wszelką cenę oszczędnie i o tym też pisałem gdzieś o strukturach i wysokich smarach na tym forum.

  10. Spróbujcie sobie wyobrazić, że tokarz z dwoma suportami ręcznymi jest lepszy od obrabiarki CNC :)

    Z nartami chyba jest to samo?

     

    Przepraszam, chciałem zapytać czy widziałeś?  byłeś świadkiem?  robienia taką maszyną pierwszej drugiej trzeciej sztuki detalu.

    Pierwszej jako pierwszej nie pierwszej po przerwie.

    30 lat temu czyli wcześniejsze maszyny nazywały się numerycznie sterowanymi i miałem przyjemność, ze tak powiem bliższą znajomość.

     

    Tak, z nartami jest to samo. tylko raczej w fabryce, gdzie idzie długa seria identycznego wyrobu.

    Przy czym zawsze można taką już kupioną sztukę wziąć i sobie pooglądać i pomierzyć jeśli ktoś ma pojęcie o tym mierzeniu.

  11. Użyj wyobraźni, zobaczysz stronę, zobaczysz ofertę, zobaczysz korzyści. Teraz zawcześnie na takie rozmowy. Strona już stoi; największy problemem był regulamin sklepu serwisowego, zakupów. Włożyłam w to sporo pracy, więc jak za rok może dwa ruszy pierwszy się dowiesz ....

    Mnie na pewno się to już nie przyda, byłem po prostu ciekawy. Życzę oczywiście spełnienia marzeń.

  12. Spoko ale zostawmy temat bardzo odległych planòw i nie wiadomo czy w ogóle ... Jak lubisz takie pomysły lub Cie to interesuje proponuję dokończyć wątek na prv (chyba jest tu tak opcja).

    Mnie tylko interesuje realna korzyść dla mnie jako potencjalnego klienta. Myślę że to Twój wątek na publicznym forum, więc nie masz się co krępować. Ty nam, my Tobie tak to robi.

  13. To nic innego jak sprzedaż usług serwisowych przez Internet. A co zainteresowany jesteś? Przydałby się jakiś oddział, filia ;)

    Jeśli nie nadużywam Twojej cierpliwości, rozumiem co Ty masz z tego mieć,  ale co z tego ma mieć Twój klient? jakie korzyści będzie miał Twój klient w stosunku do serwisu stacjonarnego?

  14. Własne doświadczenia z domowy serwisem, znane osoby i ogólnie wszystko co w temacie - znajdziecie na moim blogu pod adresem;
    http://snowboard-rob...wy-serwis-deski.
    Ps. Witam ponownie, człowiek się uczy na błędach, zgodnie z sugestią webmastera zmieniłem nick, a po sugesti Lukasza wysłałem do Pana Marka prośbę o udostępnienie jego wizerunku :)

    Nie znam się zupełnie na tym aspekcie życia ale jeśli ktoś na bezpłatnym kanale coś zamieszcza a Ty wymieniasz źródło, nazwisko autora to chyba problemów nie powinno być. Zapewne zapytanie pana Marka przez Ciebie, miłym gestem będzie.

    Ponieważ jak wcześniej napisałem nie znam się na tym, to chętnie dowiem się po co Ci taki blog? Treść rozumiem i to nie wymaga wyjaśnień.

  15. Co do wtrącania w tym wątku Austrii,  jako fantastycznej alternatywy dla np Słowacji.

    1. Jedna winieta więcej

    2. Paliwo a nie tylko na nim przynajmniej moje samochody jadą.

    3. Kilometry/czas

     

    Czyli powiem scenariusz z poprzedniej epoki,  czyli trochę czarny.

    4 rano pakowanie, wyjazd z mojej wsi, przy dobrych wiatrach 8 jestem na miejscu.

    Czy do Austrii tak można? robię na stoku co chcę i 16 mówię pa i jak się sprężę 22,23 jestem w domku.

    Oczywiście przy dłuższym pobycie wychodzi jeszcze korzystniej.

    Problem jest tylko zdaje się jeden, ja jeździłem dla siebie, rodziny,  znajomych na narty i żadne z nas nie robiło tego dla lansu, FB, czy też przedłużanie sobie czegokolwiek ;) Przepraszam żebym nie został źle zrozumiany robiliśmy to, żeby przedłużyć wykorzystanie czasu na jazdę na nartach a nie samochodem. :)

    Zwłaszcza zazdroszczę wyjazdów do Austrii tym,  którzy sami muszą prowadzić, na drugi dzień odespać, na trzeci dzień złapią troszkę zakwasów a jeszcze do tego jeden dzień opadu lub mgły niech się trafi. Urlop wspaniały. No i ta dostępność tras zwłaszcza w tym sezonie :) O odespaniu drogi powrotnej nie zapominając. Ale byłem w A i wszystkim mogę się pochwalić :). Może to było dobre kiedyś teraz jest ogólnie dostępne. Osobiście wole Włochy zwłaszcza z pogodą która w Austrii zadziwiająco często daje się we znaki.

  16. A ja myślę że z tymi słowackimi grzechami jak i innymi sprawami na tym forum, jest tak: własne kompleksy leczą niektórzy wytykając błędy innych. Dlaczego tak sądzę? bo wiem co mam w PL, wiem co jest na Słowacji i wiem co jest w Austrii i wiem co jest we Włoszech na bieżąco (w miarę) . I co? jakoś Słowacy mają ruch,  więc oferta wyważona jak najbardziej. Że niektórych szlag trafia,  że tak jest to,  widać w tym wątku. :). Jakoś dziwnie mimo zmasowanych radarowych ataków na Polaków, jedzenia bez smaku, wszechobecnej drożyzny i kiepskich dróg,  jakoś mają klientów. Przy tym jakoś szczególnie po forach nikt nie lata,  wciskając wszędzie oferty wyjazdów jak ma to miejsce np w wyjazdach  do Austrii. ;).  Co my jako Polacy potrafiliśmy wykonać? Kasprowy sprzedać tuż ponoć przed olimpiadą zimową, teraz gdy olimpiada nie doszła do skutku czyli inwestor się nie nachapał, należy Kasprowy odzyskać, tylko kwestia za ile? Ciekawe kto znów nas robi w ........ .
     

  17. a co to za cudo? widocznie nie używałeś zgodnie z instrukcją,może nie powinieneś ich wystawiać na działanie słońca,mrozu i wilgoci?

    I jeszcze nie sypiałem z nimi,  jam ci to winien,  tej destrukcji, bom ze 4 razy tylko był na nich, bom troszkę zaniemógł i pewnie z żalu się rozeschły..

  18. Napisałem gdzieś powyżej, że produkuje się syf żeby tylko sprzedać, nie jest to jak zwykle u mnie gołosłowne stwierdzenie. Mimo że "niezależni" forumowicze twierdza inaczej.

    Proszę, przetrwały tylko gwarancję. Mam fajniutkie i obserwuje autodestrukcję lub samoutylizację lub rozsychanie się, albo no jak nazwać.

    Załączone miniatury

    • atom (4).jpg
    • atom (1).jpg
    • atom (2).jpg
    • atom (3).jpg
  19. Podoba mi się, jak ludzie na siłę próbują przekazać innym swoje racje, patrząc tylko ze swojej perspektywy :). Życie nie jest zero-jedynkowe, czarne, albo białe. Każdy mieszka w innym rejonie, ma inny budżet, wymaga innego komfortu, oraz ma inne priorytety narciarskie.

    Dla jednych kupienie Wiślańśkiego 7dni za 450zł będzie opłacalne, a dla innego kupienie całosezonówki na Chopoku za 150e - wtedy ok 620-640zł gdzie pojeździ nawet 15-20dni albo i więcej. Są osoby, które na Chopoku potrafią spędzić 40dni w sezonie więc dzień jeżdżenia wychodzi ich z 15zł, bo są w stanie jeździć co weekend oraz wybiorą się np. na tydzień ferii. Ale są też osoby, które mieszkają w Beskidach albo na Śląsku i mogą się wybrać tylko na jednodniówki więc z wiadomych powodów wybiorą stoki w Polsce. Zagadką pozostaje wyjazd tygodniowy na ferie i nigdzie więcej czy ktoś woli wydać w Polsce ok 65-70zł za dzień jeżdżenia, czy ok 90zł na Chopoku za jakość i ilość tamtejszych stoków.

    Pozdrawiam

    Tomek

    Mnie też się podoba, zwłaszcza porównanie Chłopka z czym krajowym? no baardzo  proszę ale o logiczne porównania.

  20. Wszystko w porządku,tylko piszecie o karnetach sezonowych ,

    Karnet sezonowy jest ukłonem dla stałych klientów, znany również w innych ośrodkach innych krajów.

    Pobyt dla mnie w Zakopconym po policzeniu wszystkiego jest nieopłacalny.

  21. Tak trudno zrozumieć, że nie każdy chce się tłuc autem dodtkowe godziny?

     

    Masz rację w 100%, do tego jeszcze bardzo mi się podobają podziękowania tych którzy organizują wyjazdy w Alpy ;)

    Od kilku lat prowadziłem wyjazdy właśnie miedzy innymi na Słowację, (ani nie linkuję na swoje usługi, ani ich tu nie reklamuję, ani nie obrzydzam działań innych) Recepta jest prosta, grupa znajomych i odpowiedni środek transportu, wsiadam i się relaksuję,  potem robię co chcę na stoku, potem siadam i się relaksuję na basenach termalnych, potem siadam i się relaksuję podczas drogi powrotnej. Zamiast usypiać za kółkiem swojego samochodu po całym długim dniu za kierownicą i na stoku,  za ułamkową część kosztów wyjazdu własnym samochodem. Jest jeszcze sztuka kupowania karnetów, która jest tajemnicą handlową, przeznaczoną dla stałych klientów. Obowiązującą chyba we wszystkich krajach nawet u nas ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...