Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.10.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ja jestem tego zdania, że najpierw uczymy się skrętu długiego, potem krótkiego. Ten drugi wymaga odrobinę szybszej reakcji, wszystko dzieje się jakby szybciej. Na filmie młody jedzie na juniorskiej komórce (to jego jedna z pierwszych jazd na tych nartach, po przesiadce z juniorskiego GS), jakbyś wszedł w ten mój kanał na YT, są tam filmy z jego jazdą z lat ubiegłych (trochę już jeździ na nartach i nie po 10 dni w sezonie) gdzie jeździ na różnych nartach. Nauka jazdy na nartach to pewien proces, podobnie zresztą jak każda inna nauka. Wiem, że każdy chciałby zaczynać edukację od doktoratu, ale tak się nie da. Ja uważam, że jesteś obecnie na dość początkowym etapie (każdy z nas na nim kiedyś był), to od Ciebie, Twoich chęci, czasu temu poświęconego, pieniędzy w to zainwestowanych itp. będzie zależało jaki otrzymasz efekt. Narty w Twoim przypadku, w mojej ocenie, będą miały charakter wtórny (po co w nie inwestować, jeszcze moim zdaniem, nie teraz, dlatego polecam jakiekolwiek używane, ze sprawdzonego źródła). Poszukałbym dobrego szkoleniowca, który chciałby z Tobą popracować, umówił się na konkretne szkolenie (jest tu kilku na forum, są też inni). Po takim szkoleniu, pojechałbym na kolejny wyjazd w inne miejsce, poćwiczył sam, wrócił do szkoleniowca. A i żeby była jasność, ja nie piszę tu o godzince z instruktorem. Spotkania z innymi forumowiczami są też doskonałą metodą nauki, jak już piszemy o moim synu, to jeździł on z kilkunastoma chłopakami z tego (i sąsiedniego) forum, za co już im wcześniej dziękowałem, jeździł też z instruktorami, a do bardzo dobrej jazdy jeszcze mu daleko, potrzebuję trochę pokory, cierpliwości i ciężkiej pracy. Ja też nie unikam spotkań na stokach (parę osób zna mnie osobiście), wspólnej jazdy. Czasem wystarczy coś pokazać, wytłumaczyć w dwóch zdaniach na stoku, a pisząc na forum wyjdzie z tego cały referat (mało zrozumiały dla kogokolwiek).
    5 punktów
  2. Temat niby nie mtb ale zdecydowanie na rower mtb. To tytułem usprawiedliwienia 😉 Przedwczoraj wreszcie zobaczyłem w prognozie słońce, chmury umiarkowane i, i, i... 1 m/s wiatru. Czyli idealne warunki do "tematu wodnego". Ten zaś leżał i czekał na ten czwartek co był. To zaplanowana pętelka z Gogolina do Koźla i z powrotem, po obu stronach Odry. Jak zawsze chodziło o to aby być jak najbliżej wody. Warun do jazdy był specyficzny - cały czas po rozmokłym, tylne koło chodziło mi na boki aż miło. Plus często baseny kałuż. Tu szybko złapałem luz, bo przy jednej z nich uznałem, że nie będę tarabanił się przez chaszcze i ją przejadę. Co zrobiłem skutecznie, tyle tylko, że była głębsza jak myślałem. Więc już później miałem zero stresu. Z ciekawostek po drodze było parę stopni wodnych, parę starorzeczy, piękne kompleksy stawów, objazd plant po fortyfikacjach w Koźlu i widoki na tamtejszy port. Wisienką na torcie... ale to na końcu. Teraz pora zaś na wisienkę Najlepsze, że wehikuł napędzają... kierowcy ( i nieszczęśni rowerzyści). Odbywa się to za pomocą wielkich drewnianych kluczy co się je wpina w linę i ciągnie albo pcha, w zależności od preferowanej techniki. Jak dojdziemy do przelotki to trzeba przyrząd wypiąć. Mam jeszcze jedną odrzańską przerwę promową na celowniku (w Lubuskim). W każdym razie fajny przerywnik. I mapka (w sumie prawie 100 km, część naprawdę awangardowa) Wśród zdjęć był też (nie)sławny Kanał Gliwicki. W Odrze jakby najmniejszego cienia katastrofy ekologicznej nie widać. Od wędkarzy słyszałem, że życie wraca i, że sporo ryb przetrwało.
    5 punktów
  3. Nie idź na skróty! To co napisałeś, odnosi się tylko do osób, które mają już jakieś doświadczenie w jeździe na nartach i są nastawione na samorozwój. Przepracuj jeden pełny sezon w wybranej Szkole, "postaw na narty" od zera! z 300 osób, mając na to tylko godzinę lub dwie, wówczas przekonasz się, ilu ludzi nie potrafi na dzień dobry zrobić pozycji płużnej w miejscu na sucho bez nart, a co dopiero kiedy mają je na nogach. Zaczynają się wtedy "tańce egipskie", kto ma jakie buty czy narty, jest wtedy najmniejszym problemem dla instruktora a czas leci, rodzina, znajomi kursanta patrzą i wymagają szybkich postępów, bo każda godzina kosztuje i to srogo. Stacja narciarska też wymaga, aby po Twojej lekcji lub najlepiej podczas niej, kursant poszedł kupić karnet bo z punktu widzenia ON tylko to się liczy i po to jesteś. Doświadczony Instruktor da sobie radę i nie musi jeździć co roku na unifikację, bo ma swoje patenty, które wyrabia sobie sam, przez całe instruktorskie życie. Można dobrze jeździć na nartach, co zajmuje dużo czasu ale jednocześnie być słabiutkim instruktorem, bo stawanie sie tym dobrym, również wymaga wielu lat pracy i doświadczeń. Pozdrawiam.
    5 punktów
  4. @wickerman powyżej odpowiedzi na nurtujące cię pytanie. Dalej szukasz narty zamiast drogi do celu. Chcesz iść w ślady młodego Moruńka bo na SL jeździ - proszę bardzo tylko zapytaj swojego Taty czy jest dyspozycyjny i będzie z Tobą jeździł, Cię obcyndalał, poprawiał i kręcił filmy. Bo z tego co wiem to Maciek nigdy w swojej karierze narciarskiej sam na nartach nie był a nie daj Boże jeździł. @Mitekjuż dawno pisał, zadałeś pytanie - dostałeś odpowiedź - do dzieła. pozdrawiam ps. @Marxx74 mam nadzieję że uda nam się spotkać i poznać w tym roku, córę poznałem i miałem przyjemność chwilkę z nią pogadać, Ty byłeś zajęty, choć nie ukrywam że wolę dobrze jeżdżące dziewczyny niż dobrze jeżdżących facetów 😉
    4 punkty
  5. Odnośnie twojej żony, skieruj ją do Marka Ogorzałka ( @Marek O), on potrafi nawijać makaron na uszy, będzie zadowolona i nie zauważy jak zacznie jeździć. Dobry instruktor poradzi sobie z każdym przypadkiem, czasem będzie to wymagać jedynie odrobinę więcej psychologii.
    3 punkty
  6. Dyskusja nad tym postem toczy się miesiąc. Przytaczam go, ponieważ mnie zintrygowała. Kolega według mnie bardzo zapalił się do nart. Poszukuje nart, by się doskonalić w "długich cietych skrętach". Jeździ od roku i ma ok. 30 dni jazdy na przypadkowych nartach, polecanych w wypożyczalni. Facet wypożyczający patrzył na niego i być może się pytał - jak jeździ i dawał narty rzędu 150 cm, ponieważ widział bardzo szczupłego gościa przez sobą. Dalej te 30 dni i ocena 4,5 świadczy, że tabelka ocen jest kompletnie bzdurna, ponieważ ja musiałbym mieć 10+. Ponieważ mam co najmniej za sobą 30X40 dni na najróżniejszych nartach i najróżniejszych śniegch i stokach. W dodatku analizowałem bez przerwy w życiu swoją jazdę. Dosłownie każdy skręt. No ale jest pytanie. Pierwsze to buty. To oczywiste. One gniotą i trzymają nartę. Narta, powinna być według mojej oceny gdzieś minus 5, 10 cm od wzrostu. Raczej minus 5. "Slalomka" sklepowa dla średnozawansowanych. Jeździ się po stokach, które rano są równe a potem coraz bardziej garbate i wypełnione tłumem narciarzy. Więc rano można sobie pozwolić na dłuższe i szybsze skręty. By potem być zmuszonym do wolniejszych i częstszych. Wyrzucić z pamięci doskonalenie "długich ciętych skrętów". To banał powtarzany co chwila. Jak się jest zapalonym do nart i młodym, to powinno się wyobrazić siebie za kilkadziesiąt lat na stokach. Choć życia nie znamy, to zawsze lepiej go planować. By jeździć długo w zyciu, oprócz dobrego zdrowia i dbania cały rok o kondycję, należy jak najlepiej opanować technikę zjazdu i to w możliwie urozmaiconym terenie. I to jest dla kolegi główne zadanie. Częste kontakty z dobrym instruktorem(można też uczyć się z książki, internetu). Nauka porządnego skrętu równoległego. Miękka, nie siłowa jazda. Jak się ma kasę to bardzo to jest ułatwione, szczególnie w krajach alpejskich. Na koniec dobra rada. Unikaj pułapki "długich ciętych skrętów". Długo tak nie pojeździsz. Naucz się częstszych skrętów równoległych(narty idealnie równoległe). Wtedy będziesz sobie mógł pozwolić na dowolnie długie cięte skręty. Na dowolne skręty. Ponieważ obok równych(ubitych stoków) są też te potem zryte i też te poza sznurkiem. To wszysko jest przed Tobą. I tak należy traktować tą piękną działalność jak zjazdy.
    3 punkty
  7. 1. Znam podstawy, zdałem egzaminy, w praktyce skutecznie wykorzystywałem tą wiedzę, więc mogę. Tylko nauczanie początkowe mnie nie pasjonuje. Wolę zajmować się dalszymi etapami. 2. Przewróciła się i uderzyła o śnieg, na wyjeździe gdzie mnie w ogóle nie było. Finalnie nic jej się nie stało. Wbrem temu co Ci się wydaje, nie jeździła specjalnie ryzykownie, czy brawurowo. Nie znam narciarza, który się nigdy nie przewrócłł, poza oczywiscie nieomylnym Mitkiem. 3. Uczciwie otrzymałem 9.5pkt na 10 możliwych na egzaminie z GS, a także traciłem kilkanaście % do najlepszych polskich zawodników w czasie startów w AZS Wintercup i AMP. Czy to słabo czy dobrze, to zależy do kogo porównamy. Wśród tych absolutnych amatorów musisz umieścić wielu instruktorów i samego siebie. Niestety, nie zaczynałem jeździć w wieku 5 lat i nie posiadam mozliwości spędzania 200 dni na śniegu, więc profesjonalnym zawodnikiem nie zostanę, jednak regularny kontakt z najlepszymi pozwolił się sporo rozwinąć. 4. Na pewno jest wiele do poprawy i zawsze będzie. Co konkretnie, pytam nie na forum, tylko lepszych od siebie.
    2 punkty
  8. Cześć Masz rację, to znakomity odruch. Kto go nie ma ten szybko się skasuje. Moim zdaniem, byłbyś niezłym gościem gdybyś spróbował popracować razem z żoną i wspólnie nauczyć się narciarstwa. Wiesz ja trochę pomogłem żonie w nartach ale to Ona wkręciła mnie i nauczyła jeździć na rowerze i zawsze jej za to będę wdzięczny. Pozdro
    2 punkty
  9. Dobrze byłoby nie mylić sprawności z lękiem. Bo ten w nadmiarze blokuje i utrudnia lub nawet uniemożliwia nie tylko rozwój, ale nawet rozpoczęcie aktywności.
    2 punkty
  10. Prawie* wszystko prawda, tylko do czego się odnosisz? Znam przypadki "beznadziejne". Pozstawiłem na nartach swoją mamę, kiedy dwóch instruktorów z Białki zrezygnowało z prób nauki. Pierwszy zjazd z Kotelnicy trwał 45 minut. Oczywiście nie mam duzego doświadczenia w nauce pługu i nie jestem w tym dobry. Niezbyt mnie to jednak interesuje. Moim zdaniem duza część ludzi, jest tak nie sprawna, że w ogóle nie powinni na nartach jeździć a jeśli bardzo chcą, to najpierw tę sprawność poprawić. Niech zaczną od pływania czy gimnastyki. A to, że Tobie pracodawca każe to rozumiem problem, dlatego nie zatrudnilem się w szkółce. *- kontakt z innymi specjalistami, czyli kursy i unifikacje, to zawsze wartość dodana. Nie tylko w zawodzie instruktora, ale w każdym innym. Najlepsi cały czas się szkola.
    2 punkty
  11. I o to chodzi. Jeździć coraz lepiej i lepiej. Co przede wszystkich znaczy coraz większą swobodę na stoku. Coraz trudniejszym stoku i śniegu. To gwarantuje długą jazdę w życiu, gdy sił będzie ubywać. Tu nie chodzi o szybkość zjazdu, tylko o swobodę regulacji tej szybkości. Co do skrętu NW ? Zasadniczo nie ma nic wspólnego z długością nart. Jest to tylko ruch ich odciążenia, by zapoczątkować skręt. Chociaż ? Stawiam się teraz(siedząc przy komputerze) na równym stoku, na nartach o różnej długości. Pierwsze to stoję w postawie narciarskiej nieruchomo. Obracam narty wysiłkiem stóp. Narty krótkie obrócę o pewien kąt bardzo łatwo. Czym dłuższe to będzie coraz trudniej. To jest powodem, że ludzie wybierają częściej krótkie narty. Na gładkim i niezbyt stromym stoku można tak łatwo skręcać już na początku nauki. I tak zresztą sam uczyłem pierwszych skrętów. Od tak prostego przekręcania trzeba się "odzwyczaić"(nie zapominając go!) na rzecz wyraźnego odciążenia nart. Co jest potrzebne już na większej stromiźnie. I to wyraźniejsze poczucie odciążenia dają dłuższe narty. Nie skręci się ich łatwo(albo tylko częściowo i pojadą prosto) samymi stopami. Zresztą ważne to co jest po odciążeniu? Po odciążeniu powinno się poczuć "aha ? jadę na zewnętrznej narcie". To poczucie powinno dominować w całym okresie nauki. To daje szybciej narta dłuższa. Na krótkich nartach to trudniej sobie to wyrobić, ponieważ będzie występować chęć do skrętu stopami i prawie jednakowego obciążania obu nart. . Czasem jeszcze pogłębiona skrętem tułowia w stronę stoku. Dłuższe narty wymagają też większej szybkości jazdy dla ułatwienia skrętów. Nie każdemu to odpowiada. Jakiś kompromis trzeba znaleść. Po pewnym zaawansowaniu dobierzemy narty sobie do własnych preferencji. A czy na slalomce można wykonać NW? Oczywiście. Nie odpowiedziałem tak na samym początku. Ponieważ można go wykonać na nartach od "big foot" do gigantów DH(zjazd). Tu chodzi o naukę a nie tylko o jeden element techniki.
    2 punkty
  12. Chemii między @star i @Mitek nie ma za to pojawia się czasami elektryczność.
    2 punkty
  13. Raczej spotkałeś się ladyną (językiem ladyńskim) - ladino poza podobną nazwą to zupełnie inny język. Byłem w Urtijei/St.Ulrich/Ortisei w 2006 roku przed Igrzyskami w Turynie kiedy do miasteczka przybył znicz olimpijski. Na ostatnim etapie, na centralny plac przyniosła go miejscowa mieszkanka, znana kibcom narciarstwa Isolde Kostner, która wtedy już zakończyła karierę - choć nazwisko Kostner było obecne na tamtych Igrzyskach za sprawą spokrewnionej z nią Caroliny (łyżwiarstwo figurowe). Odbyła się feta z tańcami, strojami historycznymi itp. Imprezę prowadził DJ, który jeździł z tą całą karawaną "zniczową" po włosku z natychmiastowym tłumaczeniem na niemiecki. Przemawiał burmistrz w ladynie i był tłumaczony na niemiecki (włoskim już nikt się nie przejmował:) . Miejscowi na co dzień porozumiewają się pomędzy sobą wg. kolejności językowej jak na tablicy wjazdowej do miejscowości (tak jak napisałem wyżej): ladyna, niemiecki, włoski...
    2 punkty
  14. Poszła w korpo.....Szczyrk....to raz a dwa zaręczyła się........taki nygus zabiera mi Bąbelka......
    2 punkty
  15. A ty ciągle prehistoria 🤪 ja chętniej z Twoją córką bym pośmigał na stoku fajnie jeździ 👍
    2 punkty
  16. Czytam, Was i czytam. @wickerman zapytał o dobór nart, a tu więcej wątków się już rozwinęło niż w Księgach Jakubowych. p.s. Chyba cierpimy na deficyt nowych osób zainteresowanych Skiforum (nie wliczam w to botów) ?
    2 punkty
  17. Sprzęcior ważny ale jazda ważniejsza! Jak ktoś ma ochotę to niech wrzuca tutaj miejsca jazdy warte. W Wałbrzychu można się zakochać, miasto co prawda dość paskudne i bez sensu, ale góry dookoła i w środku. Takie klimaty można spotkać dosłownie w środku miasta. Zaczyna się stromą ścieżką między ogródkami działkowymi. Później zaczyna się jazda Jak widać sporo technicznych wyzwań, jest bardziej stromo jak na zdjęciach się wydaje Ale ścieżka, jak widać jest serwisowana I znów całe zagony korzeni Końcówka pierwszej góry - spokojniejsza, wjeżdżamy na drogi. Później jest kawałek miastem i wjazd na drugą górkę. Zdecydowanie bardziej oficjalną ale równie interesującą. Ponieważ jeździmy ścieżkami to jest stromo i wymagająco. Nazywa się to Wokół Niedźwiadków i jest jedną z najsympatyczniejszych polskich tras mtb jakie jechałem.
    1 punkt
  18. z tym akurat u mnie nie ma problemu . Żona już gorzej ale się stara . Od kiedy zalapalem bagcyla na narty to czasami w domu ze mną ćwiczy .
    1 punkt
  19. Cześć Zawsze lubiłem "pływać". Co więcej nawet stosowałem w tym "pływaniu" trzy style: na plecach, żabką i kraulem. Jak mój syn Kacper osiągnął wiek szkolny to zdał do klasy pływackiej. To nie była klasa wyczynowa a jedynie selekcyjna ale każdy kto te 6 (stara szkoła) lat tam przepływał umiał pływać jak należy wszystkim. Po wakacjach między pierwszą a druga klasą oglądaliśmy jakieś wakacyjne filmy i między innymi byłem tam "płynący" ja. 8-letni ale już wyedukowany pływacko syn powiedział po obejrzeniu materiału: Tatuś, jak ktoś Cię kiedyś będzie pytał czy umiesz pływać, raczej mu mów, że... utrzymujesz się na wodzie. Pozdro
    1 punkt
  20. Figurowa jak najbardziej, ale hokej również. Chodzi o ćwiczenia kordynacji. Im trudniejsze, tym lepiej.
    1 punkt
  21. Cześć Skoro nie interesuje Cię nauka pługu to nie nazywaj się instruktorem. Chwalisz się, że nauczyłeś dziewczynę poruszać się na nartach w trzy lata ale nie piszesz, że mało się na nich nie zabiła w czwartym roku. Kreujesz się na eksperta od jazdy sportowej a żadnego pojęcia obiektywnego o tym nie masz, bo wygrywałeś jedynie z absolutnymi amatorami, zacznij być uczciwy.., Twoje sportowe sukcesy są nieistniejącymi bajkami ponieważ nigdy sportowo nie jeździłeś a jedynie takiej jazdy chciałeś się nauczyć i ją trenowałeś, więc ocenianie innych z tej perspektywy jest dość słabe a akceptacja tych ocen, wynika jedynie z dobrej woli czytających. Uważam,że możesz sporo poprawić w swojej jeździe ale powróć do źródeł, bo twoja baza jest niepełna i wadliwa a wewnętrznym napędem i obserwacją wszystkiego nie nadrobisz. Generalnie polecam się ogarnąć. Pozdro
    1 punkt
  22. Masz rację bo żona sprawna jest tylko , że ma lęk prędkości i to nie o To ,że sobie coś zrobi tylko , że komuś. Ale to moim zdaniem dobry odruch w tą stronę.
    1 punkt
  23. Ja teraz na rowerku praktycznie codziennie, chyba moja ulubiona pora roku na rower. Nie zawsze tyle co bym chciał i sobie życzył, ale kiedyś trzeba też zarobić na te wszystkie pasje😉.
    1 punkt
  24. Cze Dzięki za podtrzymanie i ruch w wątku. Ja dzisiaj w domu. Delikatnie się przeziębiłem, choć nogi świerzbią. Ale jutro jadę💪. W czwartek byłem i strasznie mi dolało - znowu, może zła karma🤔 pozdrawiam
    1 punkt
  25. Była u @Wujot Odra, będzie Wisła. Oczywiście, moja relacja nie będzie tak artystyczna, jak ta Wiesia, ale to On jest zawodowcem. Dziś strasznie brakowało mi słońca jak byłem na rowerze (a rano tak ładnie świeciło), było błoto i dość mocno wiało. Kładka Żerańska, miejsce, które rodziło długo. Jeszcze 5 lat temu, to miejsce wyglądało jakby zostało zapomniane. Zapewniła ona ciągłość trasy rowerowej, wzdłuż Wisły, na odcinku Warszawy. Widok na kanał Żerański i dalej Wisłę. Sama kładka. Tu widok na śluzę i budynek Wód Polskich. Most Grota-Roweckiego. Jedno z najbardziej zakorkowanych miejsc w Warszawie, a rowerkiem korki omijamy. EC Żerań, kiedyś były tu płyty, teraz jest ładna, asfaltowa ścieżka rowerowa. Nad samą rzeką, pełen wypas. Są leżaczki. Drabinki do ćwiczeń. Jest i sama rzeka. Most MSC. Wody w Wiśle całkiem sporo. Nie byłbym sobą, gdybym jeździł tylko ścieżkami. Czasem coś tam przeszkadzało. Da się pojechać kilka odcinków, są one jednak rwane (mamy czynne piaskarnie). Takie cudeńko ustrzelone na zdjęciu.
    1 punkt
  26. 1 punkt
  27. O tych 30 dniach na nartach nie doczytałem. Przy tylu dniach w sezonie i wieku 40 ma kolega fajną perspektywę
    1 punkt
  28. Bierz Pan na początek długie i sztywne narty. Będziesz Pan zadowolony.
    1 punkt
  29. Izery są łatwe i niezbyt wymagające technicznie. No chyba, że uprzesz się zjechać ścieżką przez U Karlovskeho Mostu przez Izerkę do Izery (mocne enduro) Zajawkowo o regionie napisałem https://www.skionline.pl/forum/topic/16822-rowerowe-eskapady-relacje/page/151/#comment-353226 Pod adresem https://dolnyslaskrowerem.pl/kraina/karkonosze-i-izery znajdziesz trzy klasyki Izerskie (niestety tylko tyle) To co się jeździ masz na mapie, zdecydowana klasyka dla większości to dolna lewa część mapy. To obszar zielony. Koniecznie pojedź jednak na czeską stronę na prawo od Harachowa (obszar modry), to co prawda Karkonosze ale jazda wzdłuż Mumlawy i powrót górą asfaltami po górach na pewno ci się spodoba. Czerwony kolor to trudniejszy technicznie kawałek miedzy Szklarską a kopalnią Stanisław. Jest tam dość ciekawy singletrack 14 oraz strome podjazdy pod Wysoki Kamień. I łatwy łącznik z Szklarskiej do Jakuszyc. Na żółto zaznaczyłem Kamienicki Grzbiet - jazda w lesie i bardzo ładnym pofałdowanym terenem rolnym. Tam nikogo nie spotkasz. Różowy to Świeradów i jego główne atrakcje w postaci singletracków Zajęcznik i Czerniawska Kopa (a dalej już czeskie). Jest jeszcze oczywiście Pogórze Izerskie z kapitalnymi tematami. Ale może to innym razem 😉
    1 punkt
  30. Na Jaworzynie, dolna stacja nabiera kształtu. Przyjechały też podpory.
    1 punkt
  31. Cześć Po raz drugi dzięki Capricorn za rzetelną wiedzę. Też mi to ladino jakoś nie pasowało ale nie znam się więc wolałem się nie odzywać. Pozdro
    1 punkt
  32. Poeta! Mam podobne, cyt.: Jak ma być charyzma w głosie skoro jesteś pizda w lajfie
    1 punkt
  33. Oj tam oj tam, nie doczekałem sie na Ciebie, jesteś jak ten Duch…., ale w tym sezonie bankowo się widzimy, tylko napisz kiedy…..serio mówię. pozdrawiam
    1 punkt
  34. No i wyszło szydło z worka, musisz zmienić auto, nie narty!
    1 punkt
  35. Taka zacna przesyłka z CG:
    1 punkt
  36. W Zieleńcu trwają pierwsze testy armatek. Winter is coming
    1 punkt
  37. Na Jaworzynie stawiają nową kanapę. Wstawiam kilka zdjęć z prac budowlanych (doceńcie, że specjalnie dla Was i własnej ciekawości schodziłem z góry by ponownie się na nią wdrapywać, bo wchodziłem od strony Muszyny), więcej zdjęć z Jaworzyny wstawię jutro (jak je obrobię do Podróży moruńka), dziś jeszcze relacja z rodzinnej wyprawy rowerowej (wczorajszej), rodzinnie zrobione ponad 50 kilometrów (córka dała radę i była zadowolona). Tu (nieco powyżej 5, na 3) leży sobie i czeka na ponowny montaż górna stacja z 6. I z drugiej strony. Na Słotwinach, też jakby jakieś prace ziemne. A na 5 cisza, spokój. Zaraz, na dole coś się jednak dzieje. Raczej to jeszcze nie przebudowa bo góra nie ruszona. Z góry 6 jakby coś zginęło, coś się jednak pojawiło. Panowie intensywnie pracują. I widok na stok. Od dołu, widok na górny peron. Zdemontowane podpory koło basenu na wodę.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...