Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.07.2025 w Odpowiedzi

  1. Powiem niesmacznie ,że masz zryty … 😉 zdecydowanie wolę balladę o cyckach
    4 punkty
  2. Opinia się bierze pewnie z tego, że faktycznie ostatnie co wrzucił na sociale to fotka z jakiegoś startowiska PPG z takim komentarzem. Bardziej oficjalna wersja to NZK podczas lotu. A to, że redbull to szkodliwy dla zdrowia syf to chyba wszsycy wiedzą.
    3 punkty
  3. No to dupa. Nic z tych GS dla mnie nie będzie 😞 Sprawdziłem w Ski Tracker prędkości z jakimi jeżdżę. Zwykle ( Myślenice) jest to od 61 -69 km/h na nartach SL. To są prędkości przy których całkowicie panuję nad nartami, czuję się bezpiecznie i mogę w każdej chwili dowolne zareagować na zmieniające się warunki. Nie jestem ani trochę szybszy od większości narciarzy na tym stoku. Wielu jeździ szybciej. Moje narty mają promień 13m nowe GS 25m. Wynika z tego , że mam jeździć na GS ponad 120 - 135km/h ? Nie zamierzam. p.s. na SL mam do dyspozycji różne techniczne triki które pozwalają wyzwolić "strzał" przy nawet niewielkich prędkościach.
    3 punkty
  4. Dawno nic o nartach nie było więc czas coś z białego świata wrzucić 😂 Ten lodowiec nigdy nie zawodzi 🥳 spora grupa dzieciaków z ITA trenuje na tyczkach . Jedynka w rezerwacji @Lexi obok trasa pusta 😉
    3 punkty
  5. Cześć Nie no co Ty, Andrzej, narciarstwo z całą pewnością nie zaczęło się w latach 60 na Kasprowym, choć pierwszy wyciąg saniowy w Crans to rok 1924 więc niewiele wcześniej niż kolej na Kasprowy. Ale koleje górskie w dzisiejszej formie to połowa XIX wieku. Nie były to oczywiście konstrukcje ściśle narciarskie ale mogły do takich celów służyć. Oczywiście konsekwentnie pozostaję przy narciarstwie trasowym. Co do historii w ogóle to początki to raczej domena archeologów nie historyków. W Skandynawii najstarsze naskalne wyobrażenia ludzi na nartach (lub czymś w podobie) to chyba 6000 lat p.n.e. - czyli jest ta 6 Andrzej 😉 A co do meritum... Absolutnie tak!!! Jest to tak bezsensowna rozrywka, że aż boli. Żebyśmy przynajmniej jadąc w dół wytwarzali prąd a tak... Same energetyczne straty nic nie dające. Ale jako ludzkość cywilizowana jesteśmy mistrzami w wymyślaniu rozwiązań kosztownych acz niepraktycznych... Swego czasu byliśmy sporą ekipą w Domu Turysty w Zakopanem. Tak jak należało rano dotarliśmy do Kuźnic z zamiarem podejścia na Goryczkową - ze stania po miejscówki wyleczyłem się jeszcze w liceum. I tu nijaki Rudy stanął na placu-parkingu i patrząc do góry stwierdził: "I ja po to wstałem rano żeby tu dotrzeć, później leźć na górę, tam płacić za wyciąg wjechać na szczyt i później zjechać na dół...??? I z tego mam się cieszyć?" - Po czym wziął dorożkę i zjechał do Zakopca gdzie miło spędził czas a my wracając odebraliśmy jego zwłoki z Kmicica. Dodam, że był bardzo dobrym narciarzem, chyba najlepszym z naszej grupy, z dużym stażem, więc miał dobrą perspektywę oglądu sytuacji, Pozdro
    3 punkty
  6. A gdzie tam. Ja jestem od teorii względności. Wszystko jest względne, także nasze umiejętności;-)
    2 punkty
  7. A czego nie zrozumiałeś? pozdro ps. Efekt wow (czyli strzał nart) to różnica prędkości między nartą a naszym środkiem ciężkości w punkcie przejścia, bo wtedy nasze drogi się krzyżują. Wiedząc, że prędkość jest wprost proporcjonalna do promienia to na SL gdzie narta jedzie powiedzmy z prędkością 50km/h to na nartach GS o dwukrotnie większym promieniu trzeba by walić setką (zakładając jedziemy po promieniu nart) aby uzyskać identyczny efekt bo wówczas różnica w prędkości w momencie przejścia między naszym środkiem ciężkości a prędkością nart będzie taka sama, a wiemy że tak nie jest stąd też mniejsze odczucia. W rzeczywistości średnia prędkość i promień okręgu są wprost proporcjonalne. Dwukrotny wzrost promienia odpowiada dwukrotnemu wzrostowi prędkości ; trzykrotny wzrost promienia odpowiada trzykrotnemu wzrostowi prędkości; i tak dalej. pozdro
    2 punkty
  8. Bez przesady, odnóża kroczne trzeba trenować bez względu na rodzaj aktywności sportowej. Chociaz w takim przypadku to tylko pomaga:
    2 punkty
  9. Ja obecnie jeżdżę na długich i jest tak samo jak na SL ino wolniej i skręt dłuższy nieco. Nie wiem jak Twoje doświadczenia z długimi nartami, ważne aby się nie starać jechać tak samo jak na SL - co do częstotliwości skrętów oczywiście. Trochę więcej czasu potrzebują, ale zasada jest taka sama. Jedzie się trochę szerzej i nieco szybciej. Byle nie wymuszać przyzwyczajenia bardzo szybkich skrętów z krótkich nart. Na początku to może być problematyczne. Raczej nie powinieneś mieć z tym problemu, tylko trzeba wyczuć amplitudę skrętów odpowiednią. Ja osobiście to tylko na syna jeździłem prawdziwych GS 21R (kiedyś na męskich próbowałem ale to była rzeźba w gównie) i są w chuj lepsze niż GS sklep R tam coś 18-19m. Dużo bardziej skrętne - ale to juniorskie były - czyli dla mnie 😉. A tak z mojego doświadczenia, to od pewnego momentu to R jest tylko cyferką. Czy 19, czy 21, 23 a za chwilę 25 to już zaczyna tracić znaczenie. Ale przeskok z SL na GS może być początkowo dziwny. pozdro
    2 punkty
  10. Nie wiem czy właściwie się rozumiemy ale ja jednak widzę ogromne znaczenie promienia i pośrednio długości narty. Polega ono na tym, że dobra narta SL ( najlepiej FIS) oddaje dużą dynamikę w BARDZO KRÓTKIM CZASIE co wynika z małego R które zmusza nartę do dużego ugięcia. Właściwie to jest strzał który względnie łatwo pozwala unieść narty w powietrze i wylądować na zakrawędziowanych z zupełnie innym torem jazdy. Pięknie pokazuje to Joan Verdu. Specyfiką nart GS o promieniu 25m jest owszem świetne trzymanie krawędzi ale dynamika przy zmianie skrętu rozkłada się w relatywnie długim czasie. To z kolei próbuje posadzić narciarza na wiązaniach a nie powoduje strzału w górę. Jak więc zmienić tor jazdy na odciążonej narcie? Można wykorzystać kompensację i szurnąć ale to już nie to samo😉 Pojeździmy zobaczymy 🙂
    2 punkty
  11. I te super filmy Red Bulla wysokie góry heli super freeride 👍 tylko nie podają że połowa z nich nie żyje bo zabrały ich lawiny😕
    2 punkty
  12. Ładnie napisane. 100% zgoda. Zazdroszczę delikatnego "pióra". Ja niestety wyrażam swoje myśli i przemyślenia w sposób bardziej dosadny i bezpośredni. Nawet nie jestem w stanie obiecać poprawy 😞 Odnośnie Twojego ostatniego zdania-staram się puścić narty w ześlizg najpóźniej jak się da. Ale jak "trza to trza" i nie ma na to siły. Szurnięcie nie jest żadną ujmą. Ostatnio jestem kompletnie zafiksowany na skręt jak poniżej w wykonaniu Joan Verdu. To młody zawodnik PŚ reprezentujący Andorę. Na nartach SL raczej nie mam z tym problemu ale nie mogę się doczekać prób na nowo kupionych GS FIS R25m. Zastanawiam się czy jestem w stanie zmusić taką nartę do dynamiki przy zmianie skrętu która pozwoli całkowicie je odciążyć. Jeśli tak to będzie niezła frajda a R25 przestanie być takie groźne na jakie wygląda 🙂 https://www.facebook.com/share/r/1Y75yhcUfg/ p.s. uwielbiam filmy zawodników PŚ w jeździe dowolnej. Są genialni i bardzo inspirujący. Zobaczcie jak Joan cieszy się jazdą. Popełnia błędy, ale jak z nich wychodzi? Dla mnie to narciarstwo esencjonalne. Aaaaaaaa. Chyba jestem psychofanem takiej jazdy 🙂
    2 punkty
  13. Gdy się tak głębiej zastanowić to trudno się z Toba nie zgodzić. Przecież to jest komiczne a nawet idiotyczne. Wywozimy się w górę wyciągiem, krzesłem, kolejką a potem zjeżdżamy po ubitej, przygotowanej przez specjalne urządzenia, najlepiej wygładzonej trasie. I od czasu do czasu lądujemy w knajpie na stoku by coś przekąsić i wypić, w tym także coś alkoholowego. Na zdrowy rozum - bez sensu. Dlaczego to robimy, zamiast maszerować na nartach w górach, czy po nizinach, po nieprzetartych szlakach, od czasu do czasu zjeżdżając w dół, chłonąc kontakt z naturą, przyrodą i górami? Bo ten pierwszy tryb jest duuuużo łatwiejszy, wygodniejszy i daje mnóstwo frajdy. Moje poważne (wcześniej była jazda po oślich łaczkach) narciarstwo zaczęło się w połowie lat 60. na Kasprowym. Fakt, było graitacyjne, choć niekiedy podchodziliśmy na Halę Goryczkową z Kuźnic, ale było mniej sztuczne. Trasy przygotowywali sami narciarze zjeżdżając po nieubitym śniegu. A dlaczego tak dużo dyskutuje się tu o technice w tym nartowniu grawitacyjnym? 🙂 Bo lepsza i bardziej skuteczna technika, prócz tego że podnosi bezpieczeństwo swoje i innych, daje więcej frajdy niż gorsza. Niestety aby się o tym przekonać trzeba ją opanować. Można oczywiście jeździć kiepsko, bezpiecznie i cieszyć się z tego. Ale wszyscy ci co przeszli na wyższy poziom zaświadczą, że jeżdżąc lepiej bardziej się cieszą. Są szczęśliwsi. 🙂 A o to przecież chodzi na tym łez padole. 🙂 No może nie tylko o to, ale to ważne. 🙂 A do jakiej techniki należy dążyć? Do wszechstronnej. Warto opanować różne sposoby zjeżdżania, bo użyjemy je w zależności od sytuacji i warunków. Optymalnie do okoliczności. Dawałem tu filmiki niejakiego Morgana Petiniot, który komentował swój zjazd na typowych trasach wsród innych zjeżdżających. Dobierał technikę jazdy w zależności od terenu, nachylenia i - zwłaszcza - "zaludnienia" na trasie. Czasem był to skręt cięty, krótszy czy dłuższy, czasem krótki dynamiczny a czasem krótki ześlizgowy by lepiej kontrolować jazdę w tłumie. Znamienne są jego słowa na końcu jednego z przejazdów: "Zauważyliście, że jechałem różnymi technikami, ale najczęściej używany i najbardziej uniwersalny był skręt krótki dynamiczny". Powiedzmy taki mieszaniec carvingowo-ześlizgowy. I to jest też moje zdanie.
    2 punkty
  14. Cześć Przed chwilką rozmawiałam z Karolą i uśredniona oferta mniej więcej wygląda tak: - termin 6-13 grudzień - cena 3 tysie z dojazdem z Katowic bądź Wrocka, jeśli Pyry uzbierają 10 osób to będzie też autobus z Poznania. Chętni bez dojazdu minus 500 zł , tj 2500 zł. Żarcie własne. - skipass w cenie - noclegi- 3 budynki z 4 apartamentami w każdym, i w każdym apartamencie uśrednione 4 osoby i nie chodzi tutaj o parametry fizyczne uczestników, wersja dla 5 oraz 6 osób w szczegółach oferty, wszystkie apartamenty mają dwie sypialnie; budynki troszkę od siebie oddalone, w centrum miasta - ubezpieczenie i klimatyczne i takie tam pierdy w cenie - do dyspozycji ol inkluzif pilot w autobusie z Katowic - Adam, i na stoku instruktor- też Adam ( już nie ol ), oczywiście całe Livigno od rana do rana i wszystko to, co w Livigno zostanie (za dodatkową opłatą oczywiście) 😉 @Lexi, @Marcos73, @Mikoski, @Mitek, @mig, @brachol, @Victor, @Chertan, @SzymQ , (Elżbieta się pisze) można by potraktować ten wypad jako zlot, bo nie sądzę, żeby w sezonie taka „alpejska” opcja wypaliła. Aczkolwiek czuję miętę do Zwardonia, więc… Szczegółową ofertę dostanę na maila i prześlę ją dalej zainteresowanym. Jeśli ktoś chciałby skorzystać indywidualnie to dzwońcie na nr z Adama postu. OFERTA WAŻNA DO 30 LIPCA!
    2 punkty
  15. Jak jest warun to ski tracker podjeżdża za mną pod wyciąg ,gada żebym trochę przystopował i nie robił mu siary 🤪🤣😜
    1 punkt
  16. Jak warun jest jak na filmie, to cisnę pod kontrolą pod 85 km/godz:
    1 punkt
  17. Ty jesteś od fizyki - nie ja 😉 pozdro
    1 punkt
  18. To fantastycznie, będzie można poznać się osobiście.
    1 punkt
  19. A te mućki to potrafisz doić?
    1 punkt
  20. Witku drogi specjalnie dla Ciebie… takiej beli nie strąciłem ale kostkę co ją krowom daje Ula i owszem…
    1 punkt
  21. Drogi Panie Janie - czy od odpowiedzi na to pytanie zależeć będzie dalsze Pana życie? Czy chciałby się Pan wpisać na listę uczestników?
    1 punkt
  22. Wydawało mi się, że rocker w narcie trasowej jest wystarczająco rozpoznany i zdyskredytowany. Co kiedykolwiek robił w SL tego już nie zrozumiem. Zresztą nigdy nie dałem się na to nabrać. Zastanówmy się dla kogo to jest. Przecież to utrudnia jazdę. Paradoksalnie wymusza od narciarza, większych kątów zakrawędziowania aby decha trzymała, co jest sprzeczne z umiejętnościami początkujących jeźdźców. Jeżdżącemu dobrze rocker także w niczym nie pomaga a wręcz przeszkadza. Przy niższych kątach krawędziowania narty obracają się pod stopą ze względu na mały lub żaden nacisk na krawędź. Zachowują się jak ekstremalnie krótkie. Są więc koszmarnie niestabilne. Rocker w puchu.........proszę bardzo.
    1 punkt
  23. Janek, ja jeszcze nie jestem na emeryturze 😉 pozdro
    1 punkt
  24. toż to świetniw pasuje -będziesz 2 tygodnie na nartach
    1 punkt
  25. musisz też mieć odpowiednie narty od vandeera i uda wytrenowane jak @grimson
    1 punkt
  26. Pięknie jedzie. Podoba się, ale dla mnie to tzw. science fiction. Nie mam żadnych szans na taką jazdę i to od dobrych kilku lat. Trzeba dużo krzepy i brak ograniczeń w stawach i kregosłupie. No i oczywiscie techniki. Dlatego nawet nie próbuję. 🙂 Myślę, że w miarę przyzwoicie jadę skrętem ciętym średnim i długim skrętem po średnio lub słabo nachylonym stoku. Krótkim nie potrafię z ww. powodów.
    1 punkt
  27. No napisałem przecież przenica albo pszenżyto, bo ze zdjęcia trudno określić jednoznacznie.
    1 punkt
  28. 1 punkt
  29. Jest kilka bardziej bezsensownych niż narciarstwo hobby, które ludziska uprawiają. Coś trzeba robić, żeby wypełnić czas na wykresie życia, a że przy okazji foty z gór dobrze wyglądają na FB? Who cares.
    1 punkt
  30. Zamiast szwędać się bezproduktywnie na rowerze po polach, pomógłbyś przy żniwach 😉.
    1 punkt
  31. Pozwolę sobie na bardziej mroczne, schyłkowe klimaty. Jeden z tych utworów co idzie ze mną przez całe życie i za każdym razem wprasowuje w ziemię.
    1 punkt
  32. Ostatnio zaś byłem w jaskini Racławickiej w Racławicach. Wziąłem swój "główny" aparat, którym zrobiłem trochę zdjęć i nakręciłem krótkie ujęcia. W pierwszej kolejności zapodaje wam film 🙂
    1 punkt
  33. "Płaska narta" nie będę ukrywał, iż jest to moja własna terminologia obrazująca niską skuteczność jazdy. Temat co jakiś czas wraca jak bumerang w różnych wątkach, był rozkminiany także w tym i wrócił w sąsiednim temacie - tam nieco byłem cytowany ale nieco w innym kontekście i ktoś kto bardzo by chciał pogłębić wiedzę musiał by nieco więcej się zagłębić. Postanowiłem więc powtórzyć wykon i jeszcze raz wytłumaczyć o co mi chodzi. "Płaska narta" to nic innego niż niewystarczające zakrawędziowanie nart wobec sił które na nie działają co skutkuje niekontrolowanym ześlizgiem bocznym nart. Rolą narciarza jest kontrola tego co robi zarówno w fazie przygotowania do skrętu, skrętu i fazy sterowania. Wszystkie ww. fazy są od siebie zależne i tego tłumaczyć chyba nie muszę. Wydaje mi się jednak, iż właśnie faza sterowania skrętem jest kluczowym elementem i to właśnie w tej fazie najbardziej i najdłużej narciarz używa krawędzi nart jako regulatora. Kluczowym elementem w tej fazie jest stopień zakrawędziowania nart bo owe zakrawędziowanie będzie decydować o realnym kontrolowanym promieniu skrętu - im bardziej zakrawędziowana narta tym większe jej wygięcie i zmniejszenie realnego promienia skrętu - więcej jazdy "po linii" mniej ześlizgu. Im bardziej w kontekście równoległości płaszczyzny poprzecznej narty zbliżamy się do powierzchni stoku tym bardziej obniża się Nasza skuteczność. Co wpływa na efekt "płaskiej narty"?? jak dla mnie to nie jest kwestia sprzętu ale niska lub bardzo niska świadomość ruchowa i bariera (odruchowa) działania siły odśrodkowej. Zastępowanie sylwetki dośrodkowej sylwetką dostokową, praca NW w przedziale B(baza) W zamiast NW, niska ruchomosć w stawie skokowym, kolanowym, strach przed upadkiem pomimo oczywistych praw fizyki że się nie upadnie, jazda na sztywno. Na koniec dodam element sprzętowy - polityka sprzedażowa firm kieruje nas w stronę nart AM które definicyjnie są szerokie pod butem a ten właśnie punkt jest kluczowy, im bardziej przesuniemy punkt nacisku na zewnątrz tym trudniej ustawić nartę na krawędź (prawa fizyki w kontekście dźwigni) - oczywiście jest to możliwe - mając bardzo rozbudowane mięśnie wokół stawu skokowego kolanowego, mając stosunkowo sztywne buty, mając 20 lat to da się zrobić.....???. Powstaje zatem pytanie: czy tak właściwie kontroluję to co robię na stoku?? Odpowiedź jest prosta wystarczy prosty egzamin na "tyczkach" - czy mój przejazd był w miarę płynny, czy trzymałem linię a może ten SL w rozstawie slalomu równoległego był czystą ekwilibrystyką ratunkową???. Z własnych doświadczeń szkoleniowych - większość narciarzy aspirujących w własnym mniemaniu, ślizga się jedynie bez kontroli w przeświadczeniu iż umią.
    1 punkt
  34. No niestety taka fizyka, oczywiście teoretycznie, bo to nie ruch jednostajny, ale zakładając że tak jest w uproszczeniu iże nogi są nierozłączną częścią dupy, to w skręcie gdzie narty jadą po promieniu abstrakcyjnym 5m, a ciało o 1m bliżej, różnica w ich prędkościach wynosi ok 20%, bo 5-4 to 1 a 1 to 20% z 5-ciu, a przy 50m ciało tak samo bliżej o 1m to różnica w prędkościach jakieś 2%. Taki skrajny przypadek. oczywiście na nartach to ruch bardziej złożony i różnice są mniejsze, ale jednak są spore. Jeśli w skręcie na krawędzi będziesz potrafił wydusić odpowiednio mały promień - to ten efekt wystąpi w bardziej odczuwalnym stopniu, ale nigdy w takim, jak na SL. pozdro
    0 punktów
  35. https://www.redbull.com/pl-pl/felix-baumgartner-tribute https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/felix-baumgartner-nie-zyje-przed-tragedia-opublikowal-to-zdjecie/98fqrwd
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...