Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Zacząłbym od tego, że w opisanej sytuacji gość zachował się w pełni racjonalnie.* Tylko nasza kultura gloryfikuje głupotę i meczenstwo. Gdyby to była lawina w żaden sposób nie pomoglby rodzinie tylko zginal razem z nimi. Uciekajac dal sobie szans na przezycie a takze szanse by pomoc w odnalezieniu, odkopaniu czy pozniejszej opiece nad bliskimi, jesliby przezyli. *Nie ogladalem filmu, pisze na podstawie tego co opisano na forum.
- Dzisiaj
-
"Tyle wiemy ile nas sprawdzono" a prawdopodobnie jeszcze mniej... Głowa to bardzo złożony układ z wieloma ośrodkami, które nagle mogą przejąć kontrolę i dać sygnał do ucieczki lub innego zachowania. Ja sam dwukrotnie w życiu doznałem widzenia tunelowego, gdy mój umysł uznał, że grozi mi utrata życia. Nie prosiłem go o to - nagle się samo włączyło. Oczywiście bardzo pomogło. Od tego czasu bardzo podejrzliwie patrzę na zawartość swojego czerepu. Nie wiadomo co tam tkwi. Może jakieś uśpione demony. Może nigdy się nie ujawnią. Oby. Jedna drobna zmiana równowagi białek może z nas wyprodukować kogoś zupełnie innego. Wiemy to przecież po różnych chorobach. Z tego szerszego tła, trudno "winić" bohatera i nadawać mu łatkę tchórza. Jest szansa, że w minimalnie innej sytuacji (załóżmy, że nie w ON tylko w czasie sztormu) byłby bohaterem. Ale nawet jeśli nie, to na ile możemy recenzować rezultaty działania "systemu 1" (w Kahnemannowskim ujęciu)? Jeśli jest dobrym człowiekiem, robił co się da dla rozwoju rodziny i ludzi wokół, to ta jedna chwila nie powinna go dyskwalifikować. Bo może do drugiej takiej nigdy nie dojdzie. Oczywiście trochę inaczej jest gdy działamy w obliczu potencjalnego niebezpieczeństwa. Wielokrotnie byłem w górach w sytuacjach potencjalnie niebezpiecznych. I nieraz widziałem absolutny spręż ekipy aby z tego wyjść. Widziałem też dwa, trzy razy tych co nie dali rady, bo panika zablokowała im możliwość działania. Niektórzy potrafili z tego wyjść (po jakiejś chwili), inni... no cóż - nie pójdę z nimi nigdy na żaden potencjalnie niebezpieczny temat. Ale nie skreślam ich jako ludzi. Po prostu w tym zakresie są tacy a nie inni. W życiu trafiają się o wiele bardziej destrukcyjne psychicznie sytuacje jak ta opisana. Na przykład długotrwała opieka paliatywna w warunkach domowych albo wojna. I nikt z tych, których to nie dotknęło nie ma prawa do ocen i recenzji poszczególnych zachowań. A ci którzy to przeszli... nawet tego nie próbują robić. Filmu nie oglądałem, mam nadzieję, że jest wielowarstwowy.
-
Czy ktoś może praktykował oklejenie wierzchniej strony nart folią "samochodową"? Np.w celu ochrony przed zarysowaniami.
-
nie wiem kto wpadł na pomysł aby oryginalny tytuł "Force Majeure" nazawć Turysta Kilka lat później była jeszcze jedna wersja
-
Andrzej, tu jest pewna sprzeczność myśleniowa. Z jednej strony "śmig" kultywuje się niczym ikonę religijnego obrazu, podając za główny dowód koronny, iż zjedziesz tą techniką wszędzie (choć i tu już dochodzi do dualizmu definicyjnego). A) "Śmigiem nazywamy skręty o małym promieniu wykonywane rytmicznie ze stałą prędkością blisko linii spadku stoku. W zależności od nachylenia i twardości stoku, narty prowadzimy śladem ślizgowym albo hamującym." B) "Jest to seria krótkich, rytmicznych skrętów wykonywanych blisko linii spadku stoku." Z drugiej strony mówi się, iż dobry narciarz ma być wszechstronnym i posiadać szeroki wachlarz techniczny, a sama jazda ma dawać...radość! Zatem na moją logikę, dlaczego na porannym sztruksie, czy luźnym stoku nie potrafić pojechać nowoczesnym ciętym skrętem, z jak sądzę po samym patrzeniu, wielką ekscytacją chwilą, a nawalać śmigiem, czy ślizgowym (brrr, określenie sterowany moim zdaniem trafniejsze)? Finalnie zatem jak piszesz (twe pytania dla mnie przynajmniej to oznaczają), skręt krótki na dziś, to...skręt krótki, a sama jego forma dość zróżnicowana oraz zależna od warunków, miejsca, nart i naszych umiejętności. A nazywanie skrętu "sportowym", to według mnie kolejne próby sztucznego nazewnictwa.
-
Ostatnio był powtarzany na TV Kultura. Nie oglądałem tym razem, bo już go znałem. Muszę przyznać, że zrobił na mnie duże wrażenie. Jak niewiele innych filmów w życiu. Tytuł oryginału, dużo bardziej trafny niż ten z polskiej wersji, to "Force Majeure". Wyrażenie francuskie, coś w rodzaju naszego "Siła wyższa". Młoda para z dziećmi jedzie na narciarski tydzień do Francji (Les Arcs). Pogoda sprzyja, kwatera wygodna, ot - rodzinna, narciarska sielanka. W tle cały czas słychać arcydzieło: 4 pory roku Vivaldiego. Nie, nie "zimę", ale "lato". 🙂Sielanka kończy się dramatycznym epizodem. Na siedzących, konsumujących i popijających na tarasie turystów spada nagle lawina. Nawet nie ona sama, ale mocny jej śnieżny podmuch. Wygląda to katastrofalnie. Co robi facet - mąż i ojciec? W odruchu łapie telefon i ucieka. Samotnie! Po chwili wszystko sie uspokaja, lawina nie narobiła ludziom innych szkód niż moralnych. Facet wraca do rodziny. Ale nic już nie będzie takie jak wcześniej. Film daje do myślenia i stawia pytania. Np. jak ja bym się w tej sytuacji zachował? Czy w pierwszym odruchu ratowałbym rodzinę, np. zastawijąc ją własnym ciałem. A może właśnie uciekłbym tak jak ten na filmie? To w końcu odruch, instynkt. Człowiek wtedy nie myśli, nie planuje. Czy w życiu zdarzyło mi się coś podobnego? Tak, zacząłem sobie przypominać i wyszukałbym ze 2-3 przypadki, choć nie tak dramatyczne jak na filmie. I w jedym z nich do dziś nie jestem zadowolony ze swojej reakcji. Czy kobieta po takich przejściach może być razem z takim mężem? Nawet nie chodzi o samo wybaczenie, ale nieznośne przekonanie, że ten człowiek to tchórz, na którego w sytuacjach skrajnych nie można liczyć. I co dalej ze wspólnym życiem? I na koniec refleksja, że w życiu mogą nas w każdej chwili spotkać owe "force majeure", nispodziewane, nagłe przypadki, na które nie jesteśmy w żaden sposób przygotowani. Ba, nawet nie przypuszczamy jak się wtedy zachowamy. Może moralnie bardzo źle.
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: Leryone
-
Oj Mitek, Mitek. Jak świat światem trzeba było budować sobie reputację. A jak się zorientujesz za chwilę, te filmiki dla gawiedzi, której czuję się przedstawicielem (jak określacie z Markiem), to świetna sprawa jest... "49-letni obywatel Łotwy, znany na swoim profilu na Facebooku jako Richard Berger, został skazany na 12 miesięcy więzienia za podszywanie się pod certyfikowanego instruktora narciarstwa i oszukiwanie rosyjskojęzycznych turystów w niektórych z najpopularniejszych austriackich ośrodków narciarskich, w tym w Mayrhofen, Kitzbühel i Ischgl. Mógł również oszukiwać rosyjskojęzycznych klientów w St. Moritz i Laax w Szwajcarii." 1) nie nabiorę się na fałszywego (tu warunek, trzeba oglądać także te filmiki, gdzie instruktor ma zdjęte kask i gogle 😉). 2) popatrzę jak można ładnie obchodzić się z nartami 3) zaoszczędzę na skipass-ach, bo jak się naoglądam, to już wiem, że nie ma sensu się łudzić snem o technicznym narciarstwie, a przecież gondolkami sobie w razie czego w lecie pojeżdżę. 😃
-
Lub kupić w Black Friday na https://e-skipass.pl/#kup-karnet też jest korzystnie.
-
Już o tym było, ale zapomniałem ustaleń forumowych. 🙂 Skręt krótki to tylko karwing? Może być np. pojedynczy a potem przerwa, znów skręt krótki itd.? A śmig to połączenie jakichkolwiek skrętów krótkich (ześlizgowe, karwingow, mieszane) w serię? Koniec skrętu to początek następnego. Tak to należy rozumieć na SF?
-
Zniżka na zakup w ZW postaram się załatwić a na Pilsko proponuję karnet grupowy tylko musi być na fakturę
-
Szukam miejsca w busie lub samochodzie dla 2 osób wyjazd z Trójmiasta do Livigno w terminie 12, 13 grudnia 2025. Powrót 20 grudnia 2025.
- Wczoraj
-
https://epoch.ai/frontiermath https://www.renaissancephilanthropy.org/news-and-insights/is-math-the-next-ai-frontier-a-conversation-with-terence-tao https://terrytao.wordpress.com/2025/11/05/mathematical-exploration-and-discovery-at-scale/
-
Po skorupiakach jak i po chlorelli miałem sraczkę jak z rozrzutnika nawozu. Najwyraźniej tego typu frutti di mare mi nie służy.
-
a wiesz coś o stosowaniu chlorowodorku glukozaminy ? może ktoś inny łyka to niech się wypowie
-
I tego się trzymajmy 😉🤣
-
Dlatego napisałem, że ociera się skręt sportowy. Oczywiście, te 2 przykłady, są powiedzmy skrajne, ale umówmy się, ma to na celu uwidocznić różnicę. Oba te przypadki są prowadzone po łuku, jednak zmiana kierunku jak i sposób jazdy po łuku jest zgoła inny. Jazda powiedzmy mojego typu, to jazda stricte na krawędziach gdzie skręt jest wysoko rozpoczęty na krawędzi a całość jest oparta tylko o geometrię i tyle ile z tej geometrii ja potrafię wycisnąć. Ale taka jazda jest możliwa tylko przy pustych i dość szerokich stokach, w szczególności, że z reguły jeżdżę na nartach dłuższych mniej taliowanych. Ale przecież to o czym opowiada autor filmu jest stosowane powszechnie. Generalnie to w większości, w zależności od potrzeby jest jazda pomiędzy czystą na krawędzi a krótkim śmigiem. To się przenika. Moim zdaniem pytanie brzmi. W dobie mechanicznie przygotowanych stoków czy krótki skręt ma być na początku nauczany z rozszerzeniem o śmig, czy też na odwrót. Ja osobiście że klasyczny śmig jest dużo bardziej uniwersalny niż krótki skręt, ale patrząc na obecne narciarstwo, to nie wiem czy nie lepiej dla nas, jak zaczną od jazdy na krawędziach, bo po 12 będą względne luzy na stoku. Tak było na Moltku na wiosnę, Mikoski i Lexi potwierdzą. Nie było komu chuju powiedzieć. pozdro
-
Robię i nie robię. 🙂 Robię codziennie 10-20 pompek tzw. damskich czyli z podparciem na kolanach. Dlaczego tak? Bo mnie lewy bark zaczął boleć od klasycznych pompek.
-
Chociaż … w kalendarzu szkolnym stoi ze wolny … Ale to technikum więc w celu określenia dnia wolnego należy być wyposażonym w dyplom wróżki plus niemałe doświadczenie..
-
Beatko - z Tobą mogę spać nawet na kupie 🤣 Będzie ciężko. My mamy być drugiego a to piątek normalnie roboczy w szkole, a lekcje mam do 15 więc nim dojadę, będzie tak samo … 😕
-
Cześć Jeżdżenie w Alpy żeby szkolić nie ma sensu. Po to jeździ się do Japonii. Poza tym Marek teraz możesz być zajebistym instruktorem z perfekcyjnym warsztatem ale ja się nie wypromujesz przy pomocy filmików dla gawiedzi to nie masz szans. Jak to się robi pokazał Bartek. Ludzie kupują w ciemno taki marketing i będą brali kredyty, żeby pojeździć a kolesiem z filmu i możesz im mówić setki razy, że pod bokiem maja takiego Adama i nic to nie da. Niewiedzą i głupotą bardzo łatwo wysterować Pozdro
-
Cześć Hm. Ja bym powiedział, że skręt typu sportowego jest do zastosowania naprawdę rzadko. Natomiast to czym poruszamy się zazwyczaj to skręt mieszany. W ogóle zacząć trzeba od tego, że w skręcie krótkim czy śmigu liczy się jazda po łuku i jak ten warunek jest spełniony to wszystko jest OK. Jazda typu Twojego - czyli sterylnie czysty ślad cięty jest do zastosowania raczej nie za często a po drugie trzeba być naprawdę solidnym narciarzem z nienagannym sterowaniem i umiejętnością zmiany śladu w każdym momencie. Pozdro
-
i to jest najważniejsze ps pompki jeszcze robisz ? 😝
-
Na razie mam propozycję Sylwestra w Muszynie i jazdy przez kilka dni końca grudnia na Jaworzynie Krynickiej. Potem się zobaczy, a ściśle dostosuje do okoliczności zdrowotnych. 🙂
-
Adaś, wiem, że wcześniej nie czułeś potrzeby, ani takiej nie miałeś aby w tym związku kurwy z mułem uczestniczyć. Klika była i pewnie będzie, ale są zmiany, pojawiają się młodsze osoby z wysokimi stopniami i jest nadzieja, że oprócz dojnej krowy coś z tego dobrego wyniknie. Nawet chyba Marek O. mając wysoki stopień (bodajże IW), przestał się kopać z koniem i poszedł swoją ścieżką, bo trafił na betonowy mur. Jeśli jesteś mocno wkręcony, to idź za ciosem i nie odpuszczaj, zrób I pełnego, bo jak nie teraz to kiedy? Takie rzeczy trzeba z marszu robić. Czy ta inwestycja Ci się zwróci, nie wiem tak samo jak TY. Ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Być może, a warto spróbować, jechać na taki kongres, unifikację czy coś takiego, bo poznasz osoby Tobie podobne o zbliżonych fascynacjach i poglądach na narciarstwo. Przecież doskonale wiemy, że masz wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności. Ow stopień sprawi, że w świecie narciarskim Twój głos czy opinia przez osoby postronne będzie dużo bardziej poważnie traktowana. Jeśli masz czas, to kasa się znajdzie. Wiesz, to stopniowanie w chwili przeobrażenia jest trochę chaotyczne i nieadekwatne do wiedzy i umiejętności, ale to za pare lat się uspokoi. Będzie jak w szkole. No przecież nie można stwierdzić że normą jest że 8-mio klasiści są głupsi i mniej rozgarnięci niż dzieciaki z 3 klasy. Teraz wrócę do Twojego wstępu - instruktor zagraniczny może bez ograniczeń uczyć w Polsce a instruktor Polski musi starać się o zezwolenie na pracę w krajach alpejskich. A Austriak może w kraju jeździć po dwóch piwach a w Polsce nie. No i co? Mamy dostosować nasze przepisy do austriaków? Czy mamy im pozwolić jeździć po pijaku? Jesteśmy suwerennymi krajami, i mimo unijnego prawa mamy bardzo dużą autonomię, jak również inne kraje. Przecież to nie dotyczy Polaków, tylko wszystkich chcących pracować w Alpach. Jakoś nie zauważyłem, że mimo braku regulacji w PL żeby alpejscy instruktorzy pchali się do roboty w PL. Jest wprost przeciwnie. A jeżeli nasza rzeczywistość jest zjebana, a masz jakikolwiek na nią wpływ, to ją trzeba starać się zmieniać, a nie w niej tkwić. A te zmiany, które następują, są poco, aby w Naszym nie alpejskim kraju, chociaż w małym stopniu wprowadzić standardy alpejskie. Bo była i jest jeszcze partyzantka.
-
To nie tak. Nie ma klinicznie czystego sposobu. 5. czy 6. Nawet ten 6. pokazany przez Węgra nie jest czysto karwingowy. Dobry narciarz zawsze dostosuje sposób do terenu i okoliczności. Na bardzo stromym element ześlizgu będzie większy. Podobnie jest z odciążeniem NW, wyjście w górę z wyraźnym odciążeniem a później rotacją stóp jest wtedy nieuniknione.
