Skocz do zawartości

bajaderkatyrolska

Members
  • Liczba zawartości

    134
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

bajaderkatyrolska's Achievements

Collaborator

Collaborator (7/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Week One Done
  • One Month Later

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Wielkie dzięki za odpowiedź. Zaintetesował mnie bardzo Hochkenig. Czy mówimy o tej części od Dienten w stronę Maria Alm czy też w drugą stronę do Muhlbach? Może będzie szansa o niego zahaczyć. Cóż, w Saalbach byliśmy już 5 czy 6 razy, ja jestem wprost uzależniona od tego miejsca, ale mąż już pożądał nowych wrażeń więc ostatecznie skikniemy do Gastein. Natomiast widzę na mapie że Hochkenig jest w odległości półgodzinnej jazdy więc może faktycznie spróbujemy poświęcić mu jeden dzień, tak żeby wyrobić sobie zdanie.
  2. Kochani miłośnicy nart w Austrii!Chcemy jechać na ostatni tydzień lutego. Pomóżcie nam zdecydować czy lepiej do Saalbach czy Bad Gastein (konkretnie B. Hofgastein). Zbieramy głosy. Tylko dzisiaj! Do wieczora musimy potwierdzić nocleg.
  3. Kochani miłośnicy nart w Austrii!Chcemy jechać na ostatni tydzień lutego. Pomóżcie nam zdecydować czy lepiej do Saalbach czy Bad Gastein (konkretnie B. Hofgastein). Zbieramy głosy. Tylko dzisiaj! Do wieczora musimy potwierdzić nocleg.
  4. Dyskusja o wyższości świąt Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia. Nawet jeśli w pierwszym punkcie Francja wygrywa, to w pozostałych już traci swoją przewagę, zwłaszcza jeśli chodzi o infrastrukturę i przygotowanie tras. Pojedź sobie do SFL albo Saalbach to się przekonasz. Z Aguille du Midi zjechałam parę lat temu, doświadczenie typu "once in a lifetime" rewelacyjne ale nie do powtórzenia. 
  5. Schladming tak wysoko w rankingu a ja tam jeszcze nie byłam? No wstyd. A jak wypada w porównaniu do FSL? Warto tam pojechać jeśli się zachwyciło tym drugim?  Czy trasy są jakkolwiek porównywalne jeśli chodzi o jakość i długość? u mnie jak narazie w rankingu na podium Saalbach, SFL i Zillertal wraz z lodowcem TUX :-) 
  6. Trochę dziwny ten ranking, nie wiem jakie brano kryteria pod uwagę. Taki na przykład Stubai jest na 73 miejscu a jak dla mnie to zajefajna miejscówka. Z resztą z austriackich top-miejscówek zaliczyłam (nie chwaląc się) znakomitą większość, oprócz Pitztalu- i właśnie o niego chciałabym zapytac szanowne gremium: mam wolny tydzien 18-25 stycznia - czy w tym czasie warto tam jechać? Jak się on przedstawia na tle powiedzmy Tuxa , Stubaiu czy Solden? (acha, od razu zaznaczam że zimno mi w ogóle nie przeszkadza, natomiast liczę na dobrą widoczność i oczywiście znakomicie przygotowane trasy) . Bardzo proszę o opinię: warto zaatakować ten Pitztal czy też nie koniecznie? Jeśli nie to podrzućcie jakieś inne pomysły, pliz.
  7. no wiesz, jak się mieszka w Wałbrzychu to luzik! Ale nawet w Wa-wie teoretycznie mogę pojechać (autobusem oczywiście) na Górkę Szczęśliwicką (długość trasy 227m), wypożyczyć sprzęt za 20-30 zł i kupić karnet godzinny w dzień powszedni za 19 zł, albo zaszaleć na 3-godzinny w weekend za 50zł. Wychodzi taniej niż kręgle w Hulakula, i troszke drożej niż kino. W takiej wersji to faktycznie narciarstwo jest własciwie dla każdego :-)
  8. No niestety, miło pomarzyć ...ale obawiam się ze ja już okres sportowej ambicji mam za sobą. Zjazd z Aguille du Midi już w życiu zaliczyłam. A traz mam rozwalone kolano które wymaga operacji, jeżdżę niejako na kredyt, bo nie powinnam, każdy kolejny sezon traktuję jako bonus od Pana Boga, w związku z tym interesują mnie wyłącznie świetnie przygotowane trasy, sztruksik, taki nie za twardy i nie za miękki w który nartki wchodzą jak w masełko, i oczywiście zero muld. Nie mogę sobie pozwolić na to żeby walczyć z górą, mogę się z nią co najwyżej zaprzyjaźnić. Na szczęscie na Weisseseespitze jest planowana nowa kolejka, jak zbudują to chętnie sie przejadę :-) A co do porównania wielkich i małych ośrodków to zaczynam ostatnio mieć wątpliwości. Przez lata całe byłam takim typem zwiedzacza który musi mieć tych tras mnóstwo i przemieszczać się stale na następną i następną. Jak juz zadawałam sobie trud żeby dotrzeć w Alpy, to taka stacja musiała mieć z 200km tras albo więcej, w związku z tym jeździłam przez szereg lat z rzędu do Zillertalu , który uwielbiam i jest świetny, albo do Saalbach czy Gasteinertal. Aż w ubiegłym roku przypadkowo trafiłam do Warth, kameralnej stacyjki na pograniczu Tyrolu i Vorarlbergu i ...byłam zauroczona. 70km niezbyt długich tras, ale wyjeździłam się jak nigdy. Zwiedzanie rozległych ośrodków-tak,oczywiście, ale żeby się tak kompletnie nasycić jazdą, czasami wystarczy dosłownie parę tras, a może nawet jedna. Zawsze przytaczam przykład Maso Corto gdzie jest jedna sensowna trasa (nie liczę tych pobocznych dwóch górek)ale przyjeżdżali na nią prawdziwi spotrowcy, rozstawiali tyczki i łojili jak głupi. Nawet Tomba la Bomba tam przyjeżdżał. Prosze bardzo: Sese pisze że też z 200km tras w SFL wybierał dwie- trzy, góra pięć ulubionych które warto powtarzać znów i znów . Odkładasz jeden smaczny kąsek żeby spróbować czegoś nowego, a za chwilę żałujesz bo wcale nie wiadomo czy to nowe jest smaczniejsze, a tamtego jeszcze się nie najadłeś do syta. Samam byłam zdziwiona że Kaunertal mi się tak podobał, bo w sumie do Hintertuxu czy Stubaiu nie ma porównania, ale kurcze, to były naprawdę świetnie spędzone dni. To miejsce ma to COŚ i będę go bronić.
  9. To z tego wynika że SFL jest za dobry dla mnie bo ja off-piste w ogóle nie jeżdżę. coż za strata! :-)
  10. Nie, no to w ogóle tanio jak barszcz! :-) Możesz mi polecić tę miejscówkę? jak myśmy szukali , fakt że parę dni przed wyjazdem, to nie udało mi się znaleźć w SFL niczego poniżej 60 ojro od łebka. masakra. W Kauns płaciliśmy jakieś 21-22 ojro od osoby za bardzo ładny apartamnecik, no ale kilkanaście km trzeba było dojechać, więc siłą rzeczy trochę wachy też poszło (wiem wiem są skibusy, ale "I can't be bothered" a poza tym prowadzenie auta w górach to też fun) Podejrzewam że to kwestia odległości (z Wawy ponad 1200km) ale my też właściwie nie spotykaliśmy rodaków. Szczerze powiedziawszy dopisuję to do plusów tego ośrodka :-) Twoj wybór tras jak najbardziej popieram! I stanowczo do powtórki w przyszłych sezonach :-) A tak zupełnie z innej beczki: czy ktoś z obecnych może coś dobrego powiedzieć o Pitztalu? Będąc w Kaunertalu znaleźliśmy taką opcję obydwu lodowców z jednego karnetu. Czy sądzicie że byłaby to jakaś sensowna alternetywa dla SFL? Kaunertal zachwycił mnie właśnie kompletnym brakiem ludzi. A jaki jest pod tym względem Pitztal?
  11. A jak oceniasz ilość śniegu w grudniu? Czy wszystkie trasy były otwarte? Poprzednio dwa lata temu byliśmy w połowie stycznia i na dole w Ried śniegu nie było w ogóle a na górze owszem trasy wszystkie przygotowane,gdzieniegdzie tylko maleńkie przecierki, ale śniegu w krojobrazie jak na lekarstwo, a ja te limby ośnieżone jednak muszę mieć do pełni szczęścia. Tym razem, ostatni tydzień lutego był pod tym względem znakomity, śniegu wbród, ale za to niestety tłumy ludzi. Na trasach to się jakoś rozprowadzało, nie było wrażenia ciasnoty, no może tylko na Komperdell gdzie przewalają się tabuny niezbornej dzieciarni i łatwo na kogoś wpaść, ale gdzieś w okolicach 10-11 w newralgicznych punktach pojawiał się parominutowy tłoczek przy wyciągach. Dla osobników do cna rozbestwionych bezkolejkowymi ośrodkami był to pewien psychologiczny dyskomfort. Jeśli już o dyskomfortach mowa, to pamiętajmy że Serfaus jest zimową stolicą Holandii. Holendrzy ( a wraz z nimi ich język ojczysty przypominający pacjentów cierpiących na chroniczny nieżyt gardła) są wszędzie. A że naród to dość ekstrawertyczny, obcowanie z nimi nie sprzyja kontemplacji. I na tym się dla mnie lista minusów w zasadzie kończy.
  12. Ależ oczywiście u lekarza byłam, bardzo dobrego, sportwego, a jakże (chyba nawet był osobny wątek na ten temat z mojej strony) tudzież zasięgałam opinii naszego nieocenionego Doktora Jana. Ale jeśli opcją jest wyłącznie operacja za kilkanaście tysięcy to jakoś się nie palę. Mam nadzieję że może coś jeszcze da się zrobić "zachowawczo". Co nie wyklucz że gdy inne metody zawiodą to pozostanie ta ewentualność.
  13. [quote name=' Przez 3 miesiące zażywałem glukozaminę + smarowanie kolana maścią na stawy z wyciągiem z żywokostu i pomogło mi bardzo bo teraz jest już dużo lepiej ale nadal np po 4-5 godz na nartach kolano się odzywa. QUOTE'] To chyba jednak sprawa maści, bo glukozaminy pod różnymi postaciami , niektóre nawet na receptę, zjadłam już wagon a rezultatu jak nie ma tak nie ma. Możesz mi napisać jak się ta maść dokładnie nazywała? W tym sezonie o dziwo dałam radę przez tydzień na stoku, ale raz że warunki były rewelacyjne, a dwa że nie rozstawałam się z ketonalem w masci i doustnie (zwłaszcza doustnie). No i wieczorem oczywiście zimne okłady żeby nie spuchło zanadto. Niemniej po powrocie jest dużo gorzej, boli nawet przy chodzeniu po płaskim, nie mówiąc już o wchodzeniu na schody.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...