Skocz do zawartości

volta2

Members
  • Liczba zawartości

    45
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

volta2's Achievements

Explorer

Explorer (4/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Week One Done
  • One Month Later

Recent Badges

0

Reputacja

  1. volta2

    Gruzja - Gudauri

    tak, my jedziemy w tym roku do gudauri, bilety już kupione od 2 miesięcy.   jesteśmy tam chyba "stałymi bywalcami" chociaż mamy przerwę 3 letnią i nie wiemy jak się sprawdza mieszkanie pod gondolą.    oczywiście wyjazd jest organizowany samodzielnie:)    (my - tzn rodzinka  2+2, termin ferie warszawskie choć jeszcze nie wiemy, czy jedziemy na pelne 2 tygodnie czy 2 razy po pn-pt bez łikendów, znamy gruzję, więc przy słabych warunkach nie będziemy się upierać na zbyt długi pobyt, w przypadku podgody pewnie nas stamtąd kijami nie wygonią) 
  2. volta2

    Jaworzyna Krynicka

    jeśli tak na ten problem patrzeć, to tak, moja taktyka to niewchodznie na stok z dziećmi na jaworzynę (w szczycie sezonu, bo poza, to jeszcze ujdzie, ale ostatnio i tak nie bywam) - co przy okazji rozwiązuje problem zniżkowych skipasów:)
  3. volta2

    Jaworzyna Krynicka

    niewielka pociecha przy nowych cenach karnetów odkąd to najpowolniejsze na świecie krzesło stanęło:(
  4. volta2

    Jaworzyna Krynicka

      tak, można ominąc - pytanie, jak zrobić, by to ciebie ominięto? mam wpływ na wybór trasy ale nie jestem w stanie w takim tłoku ustrzec nas przed nachlanymi piwskiem rajdowcami, którzy myślą, że szusują na alpejskich pustkowiach. 
  5. volta2

    Jaworzyna Krynicka

    tak, w polsce zniżki na karnety rodzinne to temat dla prezesa pisu chyba?   ale akurat na jaworzynie rozumiem ich brak - jest to zatłoczone miejsce, ludzie pędzą na oślep, dla dzieci nie jest tam po prostu bezpiecznie. góra fajna i pozwala na pohulanie ale wyprzedzanie krasnali w szczycie sezonu to nie jest moje ulubione zajęcie. sama tam swoich dzieci nie wysyłam, na jaworzynie jeżdże tylko z mężem, czasem dzieci z nami po nowym roku bywały, od 2 stycznia, gdy następował odpływ do szkół. obecniene trzech króli tego odpływu nie zapewnia, więc krynica znów dla nas zaporowa z powodu tłumów. jeździmy na magurze - tam jesteśmy na całym stoku  w porywach do 30 osób. (w tym roku w czasie ferii warszawskich 2 rodziny i kiloro singli w ciągu dnia, poza łikendem)
  6. Wyjechałam na cały tydzień przed świętami, do wynajętego domku w Korbielowie. Byliśmy sami z dziećmi, mieliśmy czas na organizację wigili, czyli zakupy, sianko i opłatek, pośpiewaliśmy kolędy przy kominku, było bardzo fajnie i rodzinnie i bez nerwów.    Z rana jeszcze jeździliśmy, potem była wieczerza i pamiętam, że zajrzeliśmy do kościoła - ale na pewno nie na pasterkę, moze to było I dnia?  Wróciliśmy z wyjazdu wprost na rodzinne przyjęcie organizowane w II dzień świąt, więc nawet się co nie co udzieliło atmosfery.   Plusem tego wyjazdu było pustkowie na wyciągach w terminie przedświątecznym, niższe ceny wszystkiego, aktywnie spędzony czas zamiast karmienia brzuchów przy stole od wigilii zaczynając.   Tłum jaki dojechał 26 mnie ostro przeraził i cieszyłam się, że go omijamy.   Gdybm chciała zapomnieć o BN - wyjechałabym jednak  na wyjazd poza polskę, może do bukovela, bo tam jest mocno kalendarz przesunięty. w austrii czy słowacji jednak święta są w tym samym czasie.   Od tamtego wyjazdu minęło jakieś 7 lat i w tym roku ponownie wyjeżdżamy na święta - ale już mniej na narty, a bardziej na podhale dla klimatu, wtedy byliśmy całkiem sami, w tym roku spędzamy ten czas ze znajomymi - ale oni raczej nie świętują bo buddyści ze Wschodu, więc klimatu nie uchwycimy. no chyba że się gaździna jakoś specjalnie postara?
  7. w 2001 roku po raz pierwszy wyjechałam w alpy do austrii - ośrodek już w tym wątku był wymieniany - Saalbach-Hinterglemm - powitało nas bajeczne słońce, niestety po 3 dniach tak się zaciągnęło, że odebrało mi to wszelką przyjemność z jazdy.   Nie mogę też powiedzieć że pamiętam zachwyt - jeśli chodzi o warunki, były tłumy, słabo przygotowane trasy albo inaczej - ja byłam zbyt słaba w te klocki więc zamiast zachwytu było raczej przerażenie.   I alpy doceniłam znacznie później czyli po jakichś paru latach, gdy zrozumiałam że po  prostu w Polsce na łikend wyskoczyć się nie da, bo daleko, zbyt tłoczno i niebezpiecznie - zatem zostają alpy.   od czasu chmur w saalbach  - głównie włoskie(choć i parę razy się w austrii też wyszumiałam)
  8. przy nowej gondoli nie ma nic za wyjątkiem parkingu, zatem jeszcze parę lat trzeba poczekać na jakieś noclegi(fundamenty idą - czyli coś będzie) najlepiej szukać gospodarza, który w cenie noclegu ma również dowózkę do nowej gondolki. jesteś pewny że chcesz tam jechać w styczniu? to raczej słaby termin na wyjazd...
  9. ale co wy mu doradzacie? jeśli są to osoby początkujące, to jaki ma sens ciągnięcie ich na isgchl? byłam w kappl 2 dni, i prawdę mówiąc, mniej mi się podobało niż w see(dolinka wcześniej), choć obie są niemal bliźniacze.(miedzy obiema wioskami jest ze 4 km ) byłam z dziećmi więc pamiętam, że niebieskie trasy lepsze były w see. łatwiejszy orczyk, i zamiast trasy to - hektar wyratrakowanej łąki, dla każdego miejsca w bród! a niebieskie w kappl też ok, tylko orczyk był taki jak nie w austrii. a w see masz fajne przejścia z niebieskiej w czerwoną, ale dość delikatną i dla początkujących może być. (jeździłam z pięciolatkiem czerwonymi i dawał radę - oczywiście powoli). a kappl to bardziej dla zaawansowanych moim zdaniem. opis szczegółowy znajdziesz tu na forum w dziale austria(dołączyłam też fotkę z niebieskiej w see)
  10. fajnie, że ktoś z forumowiczów był w dizin, mam kilka pytań o ten ośrodek, zatem czy mogę na priva?
  11. 3300 w gudauri/gruzja przymierzam się do iranu w tym sezonie- 3500 w dizin(ktoś już wspominał ten ośrodek)
  12. to może zajrzyj na fora na gazecie, tam sporo ludzi o biurach pisze, jest chyba takie forum biura podróży. jeśli nikt nie był z nimi na nartach to może był latem. inna sprawa, że chyba jest coś takiego jak "biała linia", może sobie kupicie dojazd autokarem, znajdziecie miejsce przy gondoli(lub przystanku skibusa) i wrócicie autokarem. fakt, do francji nie widziałam ofert. ja korzystałam z takiej linii latem, wybrałam biuro z opola, spisali się bez zarzutu. zimą robią rejsy dla narciarzy w alpy i dolomity. porównaj kalkulację i już.
  13. a to najpierw wybrałeś biuro (już finansowo przyklepane?) a potem dopiero rozpytujesz o opinię? no, niezbyt to rozsądne, szczególnie że już raz wybór nie był udany. a w ogóle to do czego to biuro ci potrzebne? apartamentu nie umiesz zaklepać ani nikt z twobich znajomych? no chyba że chodzi o dojazd autokarem, to jeszcze bym zrozumiała, ale skoro macie ekipę do apartamentu to i jakieś auto by się chyba znalazło.
  14. ja niezmiennie polecam dimbo - mają dużo ofert terminowo w alpach, byłam z nimi na kronplatzu, tam dzieciaki się doszkalały, pierwsze kroki na nartach też z dimbo ale w korbielowie, warunki w hotelu znakomite, dzieci na bardzo dobrych warunkach cenowych i w hotelu i na wyciągach. sama zaś byłam w kappl(www.kappl.at) - tam mają narpawdę fajne przedszkole dla dzieci i tych co nie mogą być na nartach cały dzień, bo za małe(wówczas przedszkole nienartowe) i niezła szkółka narciarska(ale oczywiście bez j. polskiego) jeśli uzbieracie więcej dzieci, które się znają do takiego przedszkola stacjonarnego to wtedy niemieckojęzyczna opiekunka nie będzie miała problemu, bo dzieci zajmą się sobą. najgorzej zostawić jednego malucha(byłam świadkiem jak polska mama próbowała malca zostawić i nie bardzo to szło, a moi 2 synowie zostali bardzo chętnie, bo zostali we własnym towarzystwie, mieli lat wówczas 3 i 5) przedszkole jest na stoku na stacji pośredniej, to ważne, bo się jest blisko dziecka, nie trzeba zjeżdżać na sam dół, by się dowiedzieć czy wszystko gra.
  15. nie wiem, czy dobrze rozumuję ale mnie w krynicy zdarzyło się coś podobnego - tylko że w sezonie, coś koło 2-3 stycznia. nie pamiętam jakie były temperatury, ale raczej bardzo mocno ujemne, bo jeszcze w takim zimnie nie jeździłam -15-20 stopni. i drugiego dnia po wjeździe gondolą stanęliśmy na głównej trasie i na samym szczycie i okazało się, że w ogóle nie możemy jechać w dół. moje narty jeszcze jakoś jechały ale mąż - to masakra. na tym słynnym wypłaszczeniu - musiał zdjąć narty i dojść do spadku by w ogóle dotrzeć na dół. a na dole poszliśmy od razu do serwisu. pan szybko "zeskrobał" żółte toko i przygotował narty, tak by dało się jeździć. ale to uczucie, że za chwilę wyskoczę z butów zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. miałam takie wrażenie, że śnieg jest masakrycznie tępy, w zasadzie to chyba mogłabym iść pod górę i się nie ześlizgiwać. nie dociekałam co to było, bo serwis mi pomógł skutecznie - dodam, że nie zauważyłam by inni mieli podobne problemy jak my. a i nie podejrzewam też kwestii dodawania czegoś do sztucznego śniegu - wówczas był świeżutki opad. w pełni zimy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...