Skocz do zawartości

Yagutka

Members
  • Liczba zawartości

    96
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Yagutka's Achievements

Enthusiast

Enthusiast (6/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Week One Done
  • One Month Later

Recent Badges

0

Reputacja

  1. My wracaliśmy w ubiegły weekend. Przejscie austriacko-niemieckie (Kufstein) przekraczaliśmy w niedzielę w środku dnia, korek był spory, gps nas wyprowadził z autostrady na drogi lokalne, które też były zakorkowane, no ale może trochę mniej. Generalnie mieliśmy opóźnienie chyba z pól godziny do 40 minut.   Jak jechaliśmy do Włoch, przejscie (za Salzburgiem) przekraczaliśmy również w niedzielę w środku dnia, korek był, nas nie sprawdzali, sprawdzali co któryś samochód. Opóźnienie ogólnie mniej niż pół godziny.   Na Brenner nic się nie działo.   Pewnie o innej porze dnia, gdy ruch jest mniejszy, idzie to znacznie sprawniej.
  2. No więc w sprawie damskich kurtek. Tak się złożyło, że mam w sumie dwa Spydery, które mają wywietrzniki, i Salomona 3w1, który moim zdaniem jest bardziej outdoorowy niż narciarski, no i on wywietrzników nie ma. Nie wyobrażam sobie kurtki bez wywietrzników, ostatnio w temperaturach +10 były elementem nieodzownym. Aha, w sumie też nie jeżdżę w drugiej warstwie, wystarcza mi bielizna termiczna (z tym że mam cieńsze, grubsze, z merynosa i bez merynosa) i ewentualnie cienka kamizelka polarowa przy -10, aczkolwiek dawno przy tych -10 nie jeździłam, bo ostatnimi czasy jakoś częściej występują plusowe temperatury.
  3. Yagutka

    Włochy - Alpe di Siusi

    Właśnie wrociliśmy. Ponieważ mieliśmy 2-letnią przerwę w nartach, ja w międzyczasie miałam pewne problemy zdrowotne, to się okazało, że Alpe di Siusiu w sam raz na spokojne i relaksacyjne jeżdżenie. Stoki faktycznie łagodne, czerwone trasy to jak niebieskie gdzie indziej, niebieskie dość spacerowe, dla osób z deską dość problematyczne. Natomiast te czerwone były świetne do spokojnego jeżdżenia ze świadomością, że nie trzeba się wysilać, nie będzie problemów ze zdrowiem, z kolanami itp. Na pewno mogłabym się przyczepić do połączeń między wyciągami, faktycznie to wygląda tak, że połączenia między niektórymi są trochę na siłę i cięzko się sprawnie przedostawać z jednego na drugi. Na całym terenie Alpe di Siusiu są też trasy biegowe, trasy dla turystów pieszych plus droga dla samochodów, więc wychodzi trochę galimatias, ale teraz w styczniu nie było dużego ruchu w żadnym z tych punktów, więc nie było problemów na skrzyżowaniach itp. Aczkolwiek myślę, że przy dużym ruchu może to być problem. Bardzo dużo knajp i hoteli na stokach - mnóstwo miejsc, żeby odpocząć i się zatrzymać. Mieszkaliśmy w Castelrotto - bardzo malownicze miasteczko z XIII-XIV wieku, śliczne budyneczki, wydzielona strefa piesza, kilka restauracji, kuchnia raczej tyrolska niż włoska. Byliśmy też jeden dzień w Val Gardenie, ale ponieważ przesadziliśmy z trasami (niestety ich długość dała nam w kość), potem jeździliśmy tylko w Alpe di Siusi. Jak ktoś ma jakieś pytania, jestem w miarę na świeżo
  4. Ja zaczynałam od skisafari z Kronplatzem w roli głównej, pewnie to był jakiś 2003, może rok w jedną lub w drugą. Ale nie miałam takiego mega przejścia typu polskie stoki > Alpy, bo wcześniej przez dobrych parę lat jeździlam na Słowację i Kronplatz to był taki duży Chopok Zresztą ja w ogóle jeździłam mało po polskich stokach, bo jak tylko była możliwość, to od razu Słowacja. Jeżdżę w typowych godzinach, w typowych porach, więc na typowych polskich stokach w typowym czasie jest po prostu mega dużo ludzi. A ja uwielbiam w Alpach to, że tam nie stoję do wyciągów (są niestety bolesne wyjątki, jak free ski Livigno), jest szeroko, sztruksik (nie jeżdżę poza trasami), jest znacznie mniej ludzi na stokach
  5.   Puste, szerokie czerwone trasy to jest dokładnie to, o co mi chodzi Czyli kolejek do wyciągów nie ma? Jak wygląda kwestia knajpek na stokach, jest się gdzie zatrzymać? Czy samo miasteczko Falcade to jest miasteczko czy raczej parę domków?
  6.   Hehe, to jak ma oceniać ośrodki, jak nie po mapce? Owszem, zawsze czytam opinie, ale na mapkę wyciągów jak najbardziej patrzę. Podobnie jak patrzę na otoczenie apartamentów / hotelu / jak daleko są wyciągi czy skibus, jak daleko jest miasteczko itp.   Poza tym skąd mam wiedzieć, że w jednym miejscu 3-4 wyciągi gwarantują dobrą zabawę, a w innym nie? Pewnie gdybym nie pracowała i mogła non stop siedzieć i czytac, to może bym się tego dowiedziała z forum, no ale niestety, nie mam na tyle czasu   A co Wy macie przeciwko temu Livigno? Tak przy okazji się pytam   A w temacie - znalazłam jeszcze Falcade, jakieś opinie? 
  7. No, tam się też musimy wybrać, ale to też daleko, więc kolejnym razem.
  8. Na razie skłaniam się do opcji zarezerwowania kilku hoteli z możliwością bezpłatnego anulowania rezerwacji w różnych ośrodkach i w grudniu podejmę decyzję, gdzie jedziemy. 
  9. Już trochę robi Gdyby nie robiło różnicy, wybrałabym Sestriere, ale to może w kolejnym sezonie.
  10. W sumie też dobry pomysł. To może jeszcze pomyślę nad Tonale, też wysoko, a nie byłam.
  11. No właśnie, najlepiej by było sprawdzać na bieżąco warunki i jechać tam, gdzie jest śnieg. Ale u nas to odpada z wielu względów, więc muszę coś mieć zarezerwowane wcześniej. Aczkolwiek jest jeszcze opcja zarezerwować kilka miejscówek z możliwością bezpłatnego anulowania rezerwacji i potem wybrać najlepszą
  12.   Akurat w Livigno na poczatku marca jest jeszcze spoko - w sensie ludzi nie ma jakoś dużo.   Czyli pierwszy tydzień marca w Zillertal będzie pod względem śniegowym gorszy niż pierwszy tydzień marca w Livigno, bo Zillertal leży niżej, tak? Czyli jak Zillertal, to lepiej celować styczeń / luty, żeby było większe prawdopodobieństwo, że będzie więcej śniegu?
  13.   Haha, no jasne Ale z drugiej strony jednak skoro mam płacic za karnet, to jednak wolę środek sezonu w jakimś mniej uczęszczanym miejscu (w porównaniu z free-ski Livigno w środku sezonu ma o połowę mniej ludzi, albo nawet jeszcze mniej)
  14. A gdzie są te pustki na stokach w kwietniu? Chętnie się dowiem.
  15.   Ja kocham narty, ale jednak wolę jeździć w temperaturze maks paru stopni, a nie jak ostatnio w Livigno 15 stopni w połowie stoku, a na dole to 25. Ale sama sobie jestem winna     No, na pewno lubię typowy zimowy klimat I wolę nawet -15 niż +10 do jazdy na nartach. Hmm, myślę, że zaryzykujemy ten Zillertal, najwyżej tam nie wrócimy   Aha, w kwietniu to ja mogę jechać na któryś z kolei wyjazd, ale na pewno nie na jedyny w sezonie, dla mnie za ciepło, wolę mróz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...