Skocz do zawartości

Wszystko widać


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Zawsze bawiłem się w analizy jazdy.  Przykład takiej analizy podaję niżej. Zrobiłem sobie zdjęcia klatek swojego filmu i  Reilly McGlashana(a co mi tam!).  Na obu filmach widok z tyłu.  Mniej więcej podobny skręt. Bawię się teraz na Mosornym, by  poprawić swój skręt.  Aby był bardziej płynny, szybszy, krawędzie obu nart, dokładnie pod tym samym kątem(żadne A w dowolnym momencie).  Jak największe zakrawędziowanie nart(nóżki bardziej na stok dla osiągnięcia większej szybkości).  Oba filmy 29 klatek na sekundę. Porównuję klatki w podobnych momentach skrętu - pierwsza(1) wbicie kijka i inicjacja skrętu.  Klatka nr 9- narty płasko na śniegu i początek jazdy na nowej zewnętrznej. Nr-23, jakby jazda w linii spadku stoku. Nr  40(37)- kolejne wbicie kijka i inicjacja kolejnego skrętu.

 

Pierwsza seria zdjęć RMcGl. Drugie moje. 

 

No i co widzę?  Wiele pracy.  Najważniejsze to starać się  obniżać sylwetkę, gdy narty jadą płasko. Wykonać odciążenie przez podciągnięcie obu kolan(odciążam tylko nartę zewnętrzna). Szybciej zmienić krawędzie i powiększyć zakrawędziowanie, gdy narty są skierowane w linii spadku stoku. Tworzy mi się małe A. Narty V(nożyce) się wzięły stąd, że staram się jak najwcześniej wepchnąć kolano wewnętrznej narty do środka skrętu.  I jeszcze parę rzeczy widzę(min. łokieć za blisko boku).

 

Walczę, by coś poprawić. Nie będę się usprawiedliwiał nartami. Stary Code, plus 3 cm, r=18 m.  Choć  z  jego nartami ciut byłbym bardziej poprawny

 

Warto sobie robić takie analizy, by  samemu coś poprawić. Jak nie ma się samemu pewnej wiedzy, to można podrzucić własny film, komuś doświadczonemu. I przeanalizować poszczególne jego fragmenty.

 

Pozdrawiam

Załączone miniatury

  • gl1.jpg
  • gl9.jpg
  • gl23.jpg
  • gl40.jpg
  • mos1.jpg
  • mos9.jpg
  • mos23.jpg
  • mos37.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gość w żółtych spodniach inicjuje skręt kolanami, Ty Veteranie przez odciążenie.

Witam

 

Odciążenie to odciążenie. Musi być  na moment lżej pod nartami.  Jak są dociśnięte(jedna) mocno do śniegu to trudniej jest kolanem przekręcić ją na drugą krawędź.  Można to robić angażując górę ciała i pochylając całe ciało, także i kolana. Choć kolana wcześniej.  I tak się to robiło i robi. Zaczyna się od odciążenia narty zewnętrznej. Jedzie na wewnętrznej i pochyla ją i  kolejną wewnętrzną  kolanami(poczynając od stóp, przekręcanie w butach, docisk dużego palca, co kto tam potrafi....). Też tak się dobrze jeździ. I  tak jeżdżę. I "poprawiałem" to pochylenie kolan, czy "wkładanie" biodra przez ruch stóp(poluzowanie klamer).

 

Ale chodzi mi o inny sposób odciążenia. Ten sposób z muld, który kiedyś stosowałem też w głębszym śniegu na stromszym stoku. Zejście korpusem w dół. To jakby podciągnięcie obu kolan w górę. Daje to momentalne odciążenie pod obu nartami. Joubert nazywał to "avalement"(słowo w jęz. francuskim oznacza połykanie, np tabletki). U Harba stan po podciągnięciu kolan nazywa się "flow"(pływanie). Pozycja jest taka, że narciarz jakby siedzi na nartach, ale jest zrównoważony. I na moment kolana i narty(płaskie) ma na jednym poziomie. Ręce szeroko. Teraz dowcip polega na jednoczesnym bardzo szybkim  "machnięciu" obu kolanami do stoku(do środka  kolejnego skrętu). Góra ciała, tors powinien być maksymalnie stabilny. Patrzy tors w dół, patrzy w dół-przy inicjacji skrętu i patrzy w skręcie. Skręt  wykonywany jest pod torsem nogami.  Jak  byśmy mieli w okolicy d...y łożysko obrotowe i pod nieruchomym torsem przekręcali dół ciała. To się nazywa  separacja góry i dołu.  Jeszcze jedno należy stawiać narty na krawędzie i pozwolić nartom na samo prowadzenie się po łuku. Jakikolwiek ruch skrętny stóp(stosowany dawniej i dzisiaj też) opóźnia moment ustawienia nart na krawędzi, ponieważ początek skrętu jest wykonywany na stosunkowo płaskich nartach.

 

Ten sposób jazdy(odciążenia dominuje w slalomach) . Przy mocniej podkręcanych skrętach, na stromych stokach, narty od momentu pływania są  przenoszone do moment gdy są linii spadku stoku, prawie w powietrzu. I od razu  "stawiane" na śnieg  mocno zakrawędziowane. Dostają  wtedy  gwałtownego przyspieszenia przed wjazdem do bramki. Rozpisałem się, ale często widzę na forum uwagi, z których wynika, że widzi się pewien obraz a nie zna szczegółowego mechanizmu. To słynne "machnięcie" kolanami, czy włożenie biodra do stoku to bardzo skomplikowany proces. Gdzie poszczególne części ciała robią swoją robotę, w ścisłej kolejności w  ułamku sekundy. I dlatego tak trudno jest się  choćby nieco poprawić. I czy w ogóle można to poprawić? Mimo że się ma świadomość pewnego błędu.  I dąży się do jego eliminacji

 

Lubię takie próby. I nawet moja żona  chętnie je podejmuje.  Mój wzrost 175 cm.

 

Pozdrawiam

 

PS.

Proszę o cierpliwość! Skończę niedługo radosną twórczość teoretycznego narciarstwa. Jak skończy się praktyczne na stoku  Mosornego. Zacznę  z praktyką  pielęgnacji paru kwiatków i krzewów w Koninkach. Ale o  tym  nie udzielam się na żadnym forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja po prostu - pie…..e "A" - nie wiem, skad ta alergia na male A - w kazdym przejezdzie zawodnikow, widac to doskonale

Alergie na "A" maja "cywile"

Scigasz sie na tyczkach to jestes zawodnikiem i powinienes miec male "a".

Tym co maja "a" zalecem informowac, ze sa zawodnikami i tym samym przynalezy im noszenie glowy wysoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem:

1. stok jest za stromy na te próby

2. zacznij na płaskim od jazdy na wprost w niskiej pozycji, ruch kijkami sobie odpuść na początku, kijki szeroko (jak najdalej gwiazdki od Ciebie) ciągnij po śniegu, to ma od tyłu tak wyglądać /I\

3. skoncentruj się na tym, żeby w żadnym momencie nie oderwać kijków od śniegu i zacznij skręcać. Jakkolwiek -> ześlizg czy na krawędzi. Rodzaj skrętu nie jest ważny, tu chodzi o wymuszenie dolnego odciążenia, kijki cały czas muszą dotykać śniegu.

4. pochylenie tułowia ma być w biodrach, a nie przez garbienie pleców, jeśli poczujesz, że napinają się dwugłowe uda i pośladki, to znaczy, że jest dobrze

5. zaczęcie w niskiej jest kluczowe, narzuca rytm, jeśli zaczniesz w wysokiej będziesz miał problem z fazą i nie złapiesz rytmu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem:

1. stok jest za stromy na te próby

2. zacznij na płaskim od jazdy na wprost w niskiej pozycji, ruch kijkami sobie odpuść na początku, kijki szeroko (jak najdalej gwiazdki od Ciebie) ciągnij po śniegu, to ma od tyłu tak wyglądać /I\

3. skoncentruj się na tym, żeby w żadnym momencie nie oderwać kijków od śniegu i zacznij skręcać. Jakkolwiek -> ześlizg czy na krawędzi. Rodzaj skrętu nie jest ważny, tu chodzi o wymuszenie dolnego odciążenia, kijki cały czas muszą dotykać śniegu.

4. pochylenie tułowia ma być w biodrach, a nie przez garbienie pleców, jeśli poczujesz, że napinają się dwugłowe uda i pośladki, to znaczy, że jest dobrze

5. zaczęcie w niskiej jest kluczowe, narzuca rytm, jeśli zaczniesz w wysokiej będziesz miał problem z fazą i nie złapiesz rytmu

Witam

 

Dobre rady dajesz. Tylko szkopuł polega na tym, że ja już robiłem najróżniejsze ćwiczenia przez lata. Na różnych pochyłościach. I znacznie  więcej wiem  z wniosków wyciągniętych z nich niż Ci się wydaje.

 

Na forum jest pełno banałów, typu "pochylenie w biodrach", "nie garbić pleców  a napinać dwugłowe uda i pośladki',  "włożyć biodro".

 

Słowa faza, zacięcie(krawędziami?).  To niby są zrozumiałe, tyko co to jest?. Faza to inaczej moment i to po nim następuje.

 

Wybacz, ale jak jesteś zawodnikiem, to są dla Ciebie rzeczy zrozumiałe i robione instynktownie. I wiesz jak to robić. Robisz właściwe odciążenia, wszystko robisz właściwie. Po prostu dobrze jeździsz. Jeśli nie jesteś zawodnikiem(przyzwoitym) tylko np. instruktorem bez takiej przeszłości to dużo wiesz teoretycznie, ale praktycznie dużo Ci nie wychodzi, mimo, że pracujesz nad sobą. Potrafisz dostrzec błąd, powiesz klientowi - biodra więcej do stoku. Nie garb się tylko tors nieco do przodu, ale nie spięty.  Kiedy on to poprawi, to zupełnie inna sprawa. Może nigdy, nawet gdy usilnie będzie pracował nad tą wadą.  

 

Tak to w praktyce wygląda. Wygląda też, że nie bardzo zrozumiałeś o czym napisałem w moim poście.

 

Pozdrawiam

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Odciążenie to odciążenie. Musi być  na moment lżej pod nartami.  Jak są dociśnięte(jedna) mocno do śniegu to trudniej jest kolanem przekręcić ją na drugą krawędź.  Można to robić angażując górę ciała i pochylając całe ciało, także i kolana. Choć kolana wcześniej.  I tak się to robiło i robi. Zaczyna się od odciążenia narty zewnętrznej. Jedzie na wewnętrznej i pochyla ją i  kolejną wewnętrzną  kolanami(poczynając od stóp, przekręcanie w butach, docisk dużego palca, co kto tam potrafi....). Też tak się dobrze jeździ. I  tak jeżdżę. I "poprawiałem" to pochylenie kolan, czy "wkładanie" biodra przez ruch stóp(poluzowanie klamer).

 

Ale chodzi mi o inny sposób odciążenia. Ten sposób z muld, który kiedyś stosowałem też w głębszym śniegu na stromszym stoku. Zejście korpusem w dół. To jakby podciągnięcie obu kolan w górę. Daje to momentalne odciążenie pod obu nartami. Joubert nazywał to "avalement"(słowo w jęz. francuskim oznacza połykanie, np tabletki). U Harba stan po podciągnięciu kolan nazywa się "flow"(pływanie). Pozycja jest taka, że narciarz jakby siedzi na nartach, ale jest zrównoważony. I na moment kolana i narty(płaskie) ma na jednym poziomie. Ręce szeroko. Teraz dowcip polega na jednoczesnym bardzo szybkim  "machnięciu" obu kolanami do stoku(do środka  kolejnego skrętu). Góra ciała, tors powinien być maksymalnie stabilny. Patrzy tors w dół, patrzy w dół-przy inicjacji skrętu i patrzy w skręcie. Skręt  wykonywany jest pod torsem nogami.  Jak  byśmy mieli w okolicy d...y łożysko obrotowe i pod nieruchomym torsem przekręcali dół ciała. To się nazywa  separacja góry i dołu.  Jeszcze jedno należy stawiać narty na krawędzie i pozwolić nartom na samo prowadzenie się po łuku. Jakikolwiek ruch skrętny stóp(stosowany dawniej i dzisiaj też) opóźnia moment ustawienia nart na krawędzi, ponieważ początek skrętu jest wykonywany na stosunkowo płaskich nartach.

 

Ten sposób jazdy(odciążenia dominuje w slalomach) . Przy mocniej podkręcanych skrętach, na stromych stokach, narty od momentu pływania są  przenoszone do moment gdy są linii spadku stoku, prawie w powietrzu. I od razu  "stawiane" na śnieg  mocno zakrawędziowane. Dostają  wtedy  gwałtownego przyspieszenia przed wjazdem do bramki. Rozpisałem się, ale często widzę na forum uwagi, z których wynika, że widzi się pewien obraz a nie zna szczegółowego mechanizmu. To słynne "machnięcie" kolanami, czy włożenie biodra do stoku to bardzo skomplikowany proces. Gdzie poszczególne części ciała robią swoją robotę, w ścisłej kolejności w  ułamku sekundy. I dlatego tak trudno jest się  choćby nieco poprawić. I czy w ogóle można to poprawić? Mimo że się ma świadomość pewnego błędu.  I dąży się do jego eliminacji

 

Lubię takie próby. I nawet moja żona  chętnie je podejmuje.  Mój wzrost 175 cm.

 

Pozdrawiam

 

PS.

Proszę o cierpliwość! Skończę niedługo radosną twórczość teoretycznego narciarstwa. Jak skończy się praktyczne na stoku  Mosornego. Zacznę  z praktyką  pielęgnacji paru kwiatków i krzewów w Koninkach. Ale o  tym  nie udzielam się na żadnym forum.

 

Wydaje się, że najbardziej fortunnym tłumaczeniem avalement jest pochłanianie, podobnie jak odbywa się pochłanianie nierówności przez samochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Dobre rady dajesz. Tylko szkopuł polega na tym, że ja już robiłem najróżniejsze ćwiczenia przez lata. Na różnych pochyłościach. I znacznie  więcej wiem  z wniosków wyciągniętych z nich niż Ci się wydaje.

 

Na forum jest pełno banałów, typu "pochylenie w biodrach", "nie garbić pleców  a napinać dwugłowe uda i pośladki',  "włożyć biodro".

 

Słowa faza, zacięcie(krawędziami?).  To niby są zrozumiałe, tyko co to jest?. Faza to inaczej moment i to po nim następuje.

 

Wybacz, ale jak jesteś zawodnikiem, to są dla Ciebie rzeczy zrozumiałe i robione instynktownie. I wiesz jak to robić. Robisz właściwe odciążenia, wszystko robisz właściwie. Po prostu dobrze jeździsz. Jeśli nie jesteś zawodnikiem(przyzwoitym) tylko np. instruktorem bez takiej przeszłości to dużo wiesz teoretycznie, ale praktycznie dużo Ci nie wychodzi, mimo, że pracujesz nad sobą. Potrafisz dostrzec błąd, powiesz klientowi - biodra więcej do stoku. Nie garb się tylko tors nieco do przodu, ale nie spięty.  Kiedy on to poprawi, to zupełnie inna sprawa. Może nigdy, nawet gdy usilnie będzie pracował nad tą wadą.  

 

Tak to w praktyce wygląda. Wygląda też, że nie bardzo zrozumiałeś o czym napisałem w moim poście.

 

Pozdrawiam

 

Pozdrawiam

Nie mam zamiaru się tu mądrzyć, krytykować. 

Odniosłem się głównie do tego

"Najważniejsze to starać się  obniżać sylwetkę, gdy narty jadą płasko. Wykonać odciążenie przez podciągnięcie obu kolan(odciążam tylko nartę zewnętrzna). "

 To co opisałem to nie jest ćwiczenie, tylko po prostu przejedź tak pierwsze kilkanaście metrów, złapiesz rytm i dalej już pójdzie.  Nie chodzi o napinanie dwugłowych tylko o sygnał od nich.

 

Z fazą chodzi mi o przesunięcie fazowe, tam gdzie masz być nisko, jesteś wysoko i odwrotnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie jest ten stormy stok??

Bo ja nie widze

Veteran: jakie tam jest nachylenie? podaj nawet w %  to sobie przelicze na stopnie - nie wydaje mi sie,zeby bylow iecej niz 15-16 stopni (a to jest plasko)

Tam nie jest stromo, ale do uczenie się czy próbowania czegoś innego warto to robić na płaskim. Tam nie ma 15%, a tym bardziej stopni ale i tak to jest za stromo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam nie jest stromo, ale do uczenie się czy próbowania czegoś innego warto to robić na płaskim. Tam nie ma 15%, a tym bardziej stopni ale i tak to jest za stromo.

Plaskie to ostatecznosc. Nadaje sie na poczatek dla bojazliwych, ze schorzeniami narzadow ruchu itd.

Narty musza jechac szybciej niz pozwalaja na to cwiczenia z ktorych zdecydowana wiekszeosc spowalnia jazde.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru się tu mądrzyć, krytykować. 

Odniosłem się głównie do tego

"Najważniejsze to starać się  obniżać sylwetkę, gdy narty jadą płasko. Wykonać odciążenie przez podciągnięcie obu kolan(odciążam tylko nartę zewnętrzna). "

 To co opisałem to nie jest ćwiczenie, tylko po prostu przejedź tak pierwsze kilkanaście metrów, złapiesz rytm i dalej już pójdzie.  Nie chodzi o napinanie dwugłowych tylko o sygnał od nich.

 

Z fazą chodzi mi o przesunięcie fazowe, tam gdzie masz być nisko, jesteś wysoko i odwrotnie. 

Witam

 

Ale proszę o krytykę! Wyrosłem już  z chęci udowadniania wszystkim, że jeżdżę wspaniale. Zresztą nie miałem nigdy takich  zamiarów. Gdybym miał to należało się specjalizować w amatorskim profesjonalizmie.

 

Na płaskim lepiej to wychodzi, to wiem.  Rytm też łapię.  Na płaskim wszystko jest lepsze, łatwiejsze, ponieważ szybkość jest mniejsza, więcej czasu na  pewne zmiany w układzie ciała.  Sztuką jest jednak zmusić się do przyspieszenia  siebie(własnego ciała), gdy szybkość rośnie.  Tak jest, np. z wychyleniem w przód. Więc jak już to wychodzi w miarę przyzwoicie na bardziej płaskim terenie. To należy spróbować powtórzyć, gdy jest bardziej stromy. I znowu, gdy przyzwoicie...To kolejno zwiększać stromiznę...

 

Może się zdarzyć, że jakoś sobie dajemy radę na tych stromszych miejscach. Ale  zobaczymy przypadkowo kogoś,  kto wydaje nam się, że jest jednak znacznie lepszy...Co on tu robi i skąd się wziął?  I tak pewność, że się jest mistrzem dwóch desek zmienia się w rozczarowanie.  Czyżby tylko dla mnie zostało już  tylko podziwianie widoków?

 

Różne sygnały dochodzą od  różnych części własnego ciała.  Ja, np. wrażenia od docisku palucha. Ja się z tego nie śmieję. Ponieważ o "obrocie" stopy w bucie pisałem i  luzowałem klamry(dalej są zluzowane). Właśnie nauka polega na tych sygnałach, gdy się coś poprawi, to się to czuje. Chociaż uczucie poprawy może się wiązać z wypiciem browarka, kawy, czy lepszym śniegiem na stoku,  lepszym oświetleniem itp.

 

Pozdrawiam

 

PS. 

 

Nie wiem jakie tam jest pochylenie.

 

Część stoku Mosornego(od góry ma długość ok 700 m). I różnicę poziomów ok. 200 m.  Jest to stok fisowski.  I można na nim  ustawić dość poważny slalom na sześćdziesiąt bramek. Miejsce zrobienia  moich zdjęć- to jest najstromsza część tej jego górnej części.  Poniżej jest  długie wypłaszczenie i  końcowa "ścianka" jeszcze bardziej stroma. Jakieś 100-150 m długości. W sumie cały stok 1400 m i 334 m różnicy poziomów.  "Łącząc" dwie górne części dostalibyśmy stok 1400 m o różnicy poz. 400 m. Dobry na seriożny gigant.  

 

Średnie nachylenie górnej części?  (200/700)x100=28,57 %.  Ta dolna część ma minimum 35 %.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie. Jeszcze raz powtórzę. Kup dostęp do video Morgana. Niewiele ponad 100 Euro. Znasz francuski. I znajdziesz tam wyjaśnienia wszystkich Twoich wątpliwości. Te video są naprawdę super. Właśnie dla  takich jak my, dobrych amatorów. Zrobione przez faceta, który zafascynował się narciarstwem w wieku 35 lat i doszedł do bardzo wysokiego poziomu. I chce mu się tłumaczyć i robi to znakomicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Veteranie. Jeszcze raz powtórzę. Kup dostęp do video Morgana. Niewiele ponad 100 Euro. Znasz francuski. I znajdziesz tam wyjaśnienia wszystkich Twoich wątpliwości. Te video są naprawdę super. Właśnie dla  takich jak my, dobrych amatorów. Zrobione przez faceta, który zafascynował się narciarstwem w wieku 35 lat i doszedł do bardzo wysokiego poziomu. I chce mu się tłumaczyć i robi to znakomicie.

Witam

 

Dzięki za dobre serce. Dziękuję wszystkim, którzy przejęli się moim narciarskim losem!  Mam płyty H Harba, które mi podarował miły kolega z forum. Poza podszkoleniem mówionego amerykańskiego, nic mi nie pomogły. Tak samo jego książka  "Essentials". Ta mi pomogła w czytanym amerykańskim.

Jestem niereformowalny, w związku z czym nadaremne są wysiłki sympatycznych forumowiczów.   

 

Zresztą  sezon się kończy. Może jeszcze przed odłożeniem nart odkryję na Mosornym jakiś genialny ruch i  podzielę się o nim z żoną.  Na forum raczej już nie będę pisał  na tematy - jak  poprawić swoją jazdę.  A Morgan mi co chwila posyła jakieś oferty. To tu, to tam zwolniło się w ostatniej chwili miejsce na obozie. Może nie on wysyła, tylko jego zaprogramowany komputer.  

 

Czy pisałem, że mam jakieś wątpliwości. Nigdy nie miałem, poza tymi, że  raczej jest  pół wieku za późno, by mieć  znaczące sukcesy w takich, np. AMP.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dzięki za dobre serce. Dziękuję wszystkim, którzy przejęli się moim narciarskim losem! Mam płyty H Harba, które mi podarował miły kolega z forum. Poza podszkoleniem mówionego amerykańskiego, nic mi nie pomogły. Tak samo jego książka "Essentials". Ta mi pomogła w czytanym amerykańskim.
Jestem niereformowalny, w związku z czym nadaremne są wysiłki sympatycznych forumowiczów.

Zresztą sezon się kończy. Może jeszcze przed odłożeniem nart odkryję na Mosornym jakiś genialny ruch i podzielę się o nim z żoną. Na forum raczej już nie będę pisał na tematy - jak poprawić swoją jazdę. A Morgan mi co chwila posyła jakieś oferty. To tu, to tam zwolniło się w ostatniej chwili miejsce na obozie. Może nie on wysyła, tylko jego zaprogramowany komputer.

Czy pisałem, że mam jakieś wątpliwości. Nigdy nie miałem, poza tymi, że raczej jest pół wieku za późno, by mieć znaczące sukcesy w takich, np. AMP.

Pozdrawiam


AMP na pewno. MPA czeka...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Dzięki za dobre serce. Dziękuję wszystkim, którzy przejęli się moim narciarskim losem!  Mam płyty H Harba, które mi podarował miły kolega z forum. Poza podszkoleniem mówionego amerykańskiego, nic mi nie pomogły. Tak samo jego książka  "Essentials". Ta mi pomogła w czytanym amerykańskim.

Jestem niereformowalny, w związku z czym nadaremne są wysiłki sympatycznych forumowiczów.   

 

Zresztą  sezon się kończy. Może jeszcze przed odłożeniem nart odkryję na Mosornym jakiś genialny ruch i  podzielę się o nim z żoną.  Na forum raczej już nie będę pisał  na tematy - jak  poprawić swoją jazdę.  A Morgan mi co chwila posyła jakieś oferty. To tu, to tam zwolniło się w ostatniej chwili miejsce na obozie. Może nie on wysyła, tylko jego zaprogramowany komputer.  

 

Czy pisałem, że mam jakieś wątpliwości. Nigdy nie miałem, poza tymi, że  raczej jest  pół wieku za późno, by mieć  znaczące sukcesy w takich, np. AMP.

 

Pozdrawiam

Nad czym pracowałeś opierając się o materiały HH? Jak pracowałeś? Jeździłeś sobie wolno czy konkretne ćwiczenia? Jak długo?

Pytam bo mi ćwiczenia proponowane przez HH pomogły. Odciążyłem wew., niemal całkowicie wyeliminowałem hip dump (czytasz effective skiing to wiesz co to) a przede wszystkim mam większą frajdę i pewność jazdy. Obecnie chciałbym poprawić jazdę na stromym tam gdzie pewne wyuczone elementy zaczynają szwankować.

Podobnie jak Ty chciałbym opanować kompensacje ale w tym temacie chcę się zdać na jakiegoś trenera; w Krynicy dobre treningi prowadzi obecnie trzech konkretnych trenerów - Przemek Nowak, Piotr Kapustianyk i Wojciech Bębenek. Od przyszłego sezonu chcę znów pojeździć na tyczkach, dałem sobie 2 sezony na wyeliminowanie najbardziej rażących błędów i myślę, że mógłbym znów spróbować swoich sił na bramkach.

Niestety przy 30-40 dniach na nartach rozłożonych na 4 miesiące jazdy, progres jest wolny a proces nauki żmudny. Ale fajnie mieć jakiś cel i próbować go realizować. Veteranie szanuję i podziwiam Twoje profesjonalno-amatorskie podejście do nart.

 

Pozdrawiam!

 

Edit. Wkrótce nagram jakiś film.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AMP na pewno. MPA czeka...

Witam

 

Wiem co czeka....I dlatego ćwiczę zapamiętale, by nie myśleć o tym. To też jest bardzo dobra strona nart. Może nawet nie mają konkurencji.  Życzę wszystkim koleżankom i  kolegom, by się przekonali o tym jak najpóźniej, ciągle jeżdżąc na nartach.  

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad czym pracowałeś opierając się o materiały HH? Jak pracowałeś? Jeździłeś sobie wolno czy konkretne ćwiczenia? Jak długo?

Pytam bo mi ćwiczenia proponowane przez HH pomogły. Odciążyłem wew., niemal całkowicie wyeliminowałem hip dump (czytasz effective skiing to wiesz co to) a przede wszystkim mam większą frajdę i pewność jazdy. Obecnie chciałbym poprawić jazdę na stromym tam gdzie pewne wyuczone elementy zaczynają szwankować.

Podobnie jak Ty chciałbym opanować kompensacje ale w tym temacie chcę się zdać na jakiegoś trenera; w Krynicy dobre treningi prowadzi obecnie trzech konkretnych trenerów - Przemek Nowak, Piotr Kapustianyk i Wojciech Bębenek. Od przyszłego sezonu chcę znów pojeździć na tyczkach, dałem sobie 2 sezony na wyeliminowanie najbardziej rażących błędów i myślę, że mógłbym znów spróbować swoich sił na bramkach.

Niestety przy 30-40 dniach na nartach rozłożonych na 4 miesiące jazdy, progres jest wolny a proces nauki żmudny. Ale fajnie mieć jakiś cel i próbować go realizować. Veteranie szanuję i podziwiam Twoje profesjonalno-amatorskie podejście do nart.

 

Pozdrawiam!

 

Edit. Wkrótce nagram jakiś film.

Witam

 

Robiłem wszytko, co  sugerował Harb. W domu zabawa z ćwiczeniami.  Teraz robię tez na stoku takie ćwiczenia jak  na filmie Reilly Mc Glashana, przygotowanie do sezonu.  Ale jak to jest? Niby banalne ćwiczenie, jazda łukiem w skos stoku, kijki z końcówkami wlekące się szeroko po stoku(stabilizacja tułowia). Wychodzi robi się. Ale daleko od swobody ideału z filmu. I tak ze wszystkim. Robiłem skręty "oszczepnicze", bez specjalnych trudności. Ale zrobić takie skręty płynnie przechodząc z jednego w drugi, gdy jest nieco stromiej i szybciej. To inna bajka. Tym bardziej, że sztruksik nie zawsze jest( a raczej nie ma go) podczas jazdy. I tak to leci przez lata!  Z jazdą nie ma przecież problemu.  Jeździ się pewnie bezpiecznie dla siebie i innych. Ładnie to nawet wygląda z daleka.  Mamy tu w kółku znajomych "goprowca". Siedział przez lata na Czarnym Groniu. Widział  mnie ostatnio na Mosornym.  Gdzieś tam się wyraził, że "świetnie" jeżdżę.  Miłe to, ale jak ja jeżdżę to sam wiem. Do świetności to daleko i  trzeba zacząć od kołyski...

 

Tak naprawdę, najlepszą metodą nauki i najszybszą jest zdanie się na innych(instruktor, trener). Kolega, który pokazał ostatnio swoją ładną amatorską jazdę, podpowiedział. Grupka ćwiczących, wzajemnie się mobilizujących,  instruktor, trener(gdy wyższy poziom), tyczki,  markery, wolna jazda po stoku, nie unikanie gorszych warunków. Nie piszę o dobrze dobranym sprzęcie.  Czy o przygotowaniu fizycznym. To oczywistość. I jeździć!  Robić te skręty i kilometry w sezonie. Niekoniecznie w  wielkich Alpach!  Wyniki przyjdą.  Literatura, filmy. To "erzac".  Dobre , warte uwagi, ponieważ wyrabiają wyobraźnię.  Wie się do czego się powinno dążyć. Ale postęp jest wolny, żmudny.  Czasem się błądzi. Wchodzi w ślepe uliczki(choć poszerza możliwości).

 

Życzę postępów. Warto pracować, by ktoś, kiedyś, dowiadując o się o  lata powiedział- no, no !

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...