Skocz do zawartości

Brutalna prawda


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Rozumiem, że to żart.

 

Jazda na tyczkach to trochę inna konkurencja niż jazda.

Założę się ,że przegrasz z większością nastolatków na komputerowym symulatorze wyścigów samochodowych a dzieciaki nie mają nawet prawa jazdy.

 

Mistrzowie symulatorów,  już po krótkiej praktyce z reguły świetnie radzą sobie na torze.

Zresztą to porównanie jest nie adekwatne. Bardziej już zwykła jazda uliczna  vs wyścigi na torze.

 

Co do fotokomórki to na razie najlepszy przyrząd do pomiaru umiejętności narciarskich.
Na Pitzalu są takie zawody, ścianą w dół (off-piste) na czas.  To chyba najbardziej obiektywne kryterium.
Tyle, że nie wiem czy odważylibyśmy się wystartować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Można by podejść do tego matematycznie Np. 9 to średnio do 10% straty do lidera PŚ.. 8 to 20%. itd.

Oczywiście taka skala i tak będzie bezużyteczna, bo skąd amator ma wiedzieć, ile by stracił do Hirschera. Wszelkie wersje opisowe czy nawet filmowe, niestety są bardzo subiektywne.

 

 

Otóż jest okazja,by każdy amator,jeśli chce wiedzieć,ile mu brakuje do czołówki PŚ ,może nie Hirschera,bo ten tam nie jedzie,dowiedział się na Gardenissimie.Ja miałem już okazję   zmierzyć się tam z Fillem,Heelem,Innerchoferem,Blardone,Reicheltem,Baumannem i Maxem Franzem.I na przykład w 2014 Fill jechał 3,33 min a ja 4,58 min.Co oznacza,że dostawałem 17 sek na minutę mojej jazdy...Ale jak to się ma do skali-nie wiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te różnice są ogromne, to my jako amatorzy słabo je widzimy. A zupełnie początkujący to już w ogóle nie wiedzą o co chodzi. Każdy zawodnik jeździ tak samo.

 

Czy aż ta ogromne ? Jeszcze niedawno K. Truppe i M. Gąsienica-Daniel "poszły" do PE zdobywać punkty i bywało różnie a w dzisiejszym gigancie obie były w 20. Czyli pewnie jest ok 40-70 zawodników którzy mogą w miarę równo rywalizować a decydują jakieś niuanse jak przygotowanie sprzętu itp. Faktycznie bywają wśród nich zawodowców kosmici jak Hirscher ale czy dla nich warto rezerwować jeden poziom w skali którą mają użytkować amatorzy.

Z punktu wiedzenia Seby który jeździ 5 lat po 6 dni w roku ocenia się na 7 i pyta o narty to wszystko kosmici ;)

I żeby nie było z mojego punktu widzenia także :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy aż ta ogromne ? Jeszcze niedawno K. Truppe i M. Gąsienica-Daniel "poszły" do PE zdobywać punkty i bywało różnie a w dzisiejszym gigancie obie były w 20. Czyli pewnie jest ok 40-70 zawodników którzy mogą w miarę równo rywalizować a decydują jakieś niuanse jak przygotowanie sprzętu itp. Faktycznie bywają wśród nich zawodowców kosmici jak Hirscher ale czy dla nich warto rezerwować jeden poziom w skali którą mają użytkować amatorzy.

Z punktu wiedzenia Seby który jeździ 5 lat po 6 dni w roku ocenia się na 7 i pyta o narty to wszystko kosmici ;)

I żeby nie było z mojego punktu widzenia także :(

 

Skala nie służy do doboru nart tylko do pompowania ego na forum. W takim przypadku poziom 10 musi należeć do gwiazdorów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Można by podejść do tego matematycznie Np. 9 to średnio do 10% straty do lidera PŚ.. 8 to 20%. itd.

Oczywiście taka skala i tak będzie bezużyteczna, bo skąd amator ma wiedzieć, ile by stracił do Hirschera. Wszelkie wersje opisowe czy nawet filmowe, niestety są bardzo subiektywne.

 

 

Otóż jest okazja,by każdy amator,jeśli chce wiedzieć,ile mu brakuje do czołówki PŚ ,może nie Hirschera,bo ten tam nie jedzie,dowiedział się na Gardenissimie.Ja miałem już okazję   zmierzyć się tam z Fillem,Heelem,Innerchoferem,Blardone,Reicheltem,Baumannem i Maxem Franzem.I na przykład w 2014 Fill jechał 3,33 min a ja 4,58 min.Co oznacza,że dostawałem 17 sek na minutę mojej jazdy...Ale jak to się ma do skali-nie wiem...

 

Witam

 

Obawiam się, że taka konfrontacja z zawodnikami też jest zafałszowana.  Ile może stracić amator do  b dobrego zawodnika na przysłowiowych Kalatówkach( w %). A na  Streifie? 

 

Dla mnie jest o wiele przekonywująca tabela, którą zamieścił kiedyś JOUBERT w swojej książce. 

 

Otóż zaczynamy od elity(kadry) krajowej. Kadra B, to  plus 5 % czasu w stosunku do zawodnika z elity, który bierze udział w zawodach z kadrą B. Z tym, że trasa jest nieco łatwiejsza.  Tak  to idzie  w dół. Kolejni zawodnicy z kadry C(tak to nazwijmy) , trasa znowu łatwiejsza. Mniejsza różnica poziomów. Mniej bramek. Odniesieniem jest zawodnik z  kadry o stopień wyżej.  Jest  pięć, czy sześć  poziomów zawodników(nie pamiętam, bo nie mam przy sobie książki). Na dziesiątki tysięcy takich(może więcej), jak Francja. Są w ten sposób klasyfikowani.  Niżej procenty plus wzrastały do 10.

 

Gdzieś na siódmym miejscu pojawiał się "najlepszy" instruktor. Było dla nich ze trzy stopnie. Z tym, że cały czas obowiązywała ta sama reguła.  Stopień niżej.  Przejazd łatwiejszy.

 

Ostatnią grupą byli amatorzy. Rywalizacja była o odznakę "Kozica". Złota, srebrna, brązowa.  

 

Można sądzić, że  czołówka na zawodach  Kozica złota. To kandydaci na kurs instruktorski.

 

A swoją drogą jechałem na zawodach Klubu Wysokogórskiego(gigant), gdzie jako forlaufera puścili Bachledę  Jana brata  Andrzeja. Był w kadrze Polski, ale sukcesów międzynarodowych nie miał. Start był poniżej  Świnskiego Kotła na Goryczkowej. Meta na "Polaku".  Miał coś 40 sek. Mój czas plus 20 sek. Jakoś się utrzymałem w tych dziurach na bramkach  na nogach. Nie będę się tłumaczył nartami z Szaflar, smarem itp.  W końcu to było ze trzydzieści bramek. I trasa nie taka stroma. Bulę nad "Polakiem" jechało się żlebkiem z lewej strony.  To o niczym nie świadczy. Jak się ma trzydzieści lat.  Jest się w pełni werwy, trasa jest b łatwa, to   wygra się z zawodnikiem sześćdziesięcioletnim, a nawet młodszym.  Tylko na bardziej wymagającej trasie, może  być zupełnie inaczej. Po to się je utrudnia, by nie było przypadków.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do pewnego czasu robi się postępy, potem raczej następuje degradacja.

 

Nie zgadzam się.

 

Oczywiście jestem coraz starszy i braki wytrzymałościowe oraz siłowe dają się we znaki ale technicznie jeżdżę lepiej z każdym dniem.

Pytanie co ma większy wpływ na całokształt jazdy?

Siła czy technika?

Ewentualnie w jakich proporcjach?

 

Jeszcze to co jeździłem trzy lata temu jest nieporównywalne z dzisiejszą moją jazdą.

Oczywiście in plus dla współczesnej wersji.

 

p.s. po zastanowieniu się stwierdziłem, że przychodzi moment w którym opadająca krzywa utraty siły bierze górę nad krzywą techniki nawet jeśli ta wzrasta i właśnie wtedy przestaje wzrastać i ta.

Znów pytanie kiedy?

Oczywiście dla różnych osób nastąpi to w różnym czasie.

Ja czuję, że mam jeszcze sporo czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne...............Bosze cieszcie się życiem!!!! technika, sprawność...nie ważne przyroda, widoki tjt....

 

No właśnie się cieszą, dużo bardziej niż tylko podziwiając widoki.

Ogólnie wychodzi że na poziomie wyczynowym można się rozwijać maksymalnie do 40-tki a na sportowym amatorskim to nawet do 60-tki. Nie jest źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne...............Bosze cieszcie się życiem!!!! technika, sprawność...nie ważne przyroda, widoki tjt....

Mnie cieszą widoki...........zegara który mało pokazuje, podobnie jak dobra jazda.

Widoki przyrody podobały mi się do mojego  trzeciego lotu szybowcem. Później już tylko ściganie ;)

 

Bramki, punkty, sekundy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ogólnie wychodzi że na poziomie wyczynowym można się rozwijać maksymalnie do 40-tki a na sportowym amatorskim to nawet do 60-tki. Nie jest źle.

 

Piotr.

Przemyślałem co napisałeś i nawet pobieżna analiza czasów różnych grup wiekowych uzyskiwanych w MPA pokazuje, że masz rację.

Oczywiście z poprawką na sporą grupę indywidualistów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Najlepiej jeżdżę pod wiosnę.  Lepsze światło, dzień cieplejszy i dłuższy. Śnieg bardziej miękki.  Zawsze wydawało mi się, że zrobiłem w tym sezonie pewien postęp.  

 

W następnym wszystko się zaczyna od początku(nie wszystko, tylko ten osiągnięty postęp). Co dobitnie pokazują  własne filmy.  Gdybym może startował, to być może zegar by mi to unaocznił wyraźniej.  W klasyfikacji, nie wykluczone, że  przesunąłbym się wyżej w grupie.  Z  braku niektórych konkurentów, z powodów całkowicie naturalnych...

 

A może jednak największy postęp polega na tym, że jeszcze się jeździ. I ciągle się łudzi człowiek, że robi postępy.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Najlepiej jeżdżę pod wiosnę. Lepsze światło, dzień cieplejszy i dłuższy. Śnieg bardziej miękki. Zawsze wydawało mi się, że zrobiłem w tym sezonie pewien postęp.

W następnym wszystko się zaczyna od początku(nie wszystko, tylko ten osiągnięty postęp). Co dobitnie pokazują własne filmy. Gdybym może startował, to być może zegar by mi to unaocznił wyraźniej. W klasyfikacji, nie wykluczone, że przesunąłbym się wyżej w grupie. Z braku niektórych konkurentów, z powodów całkowicie naturalnych...

A może jednak największy postęp polega na tym, że jeszcze się jeździ. I ciągle się łudzi człowiek, że robi postępy.

Pozdrawiam

Też lubię wiosenne śniegi.
Dziś miałem okazję jeździć z 70-latkiem.
Jako, że instruktor to zasiagnelem rady.
Powiedział, że jeżdżę jak demonstrator.. wszystkich możliwych wad w narciarstwie. Podpowiedzial to i owo, mieciej się zrobiło, trochę się rozgrzalem, poprawiłem sylwetkę i w końcu pochwalił, choć krytyczny z natury, do chwalenia nie skłonny. Sam o karwingowej jeździe ma łyżwach zaczął opowiadać. O swoich startach w mistrzostwach Polski seniorów instruktorow... Lski mi się przypomniał. Świetny gość. Jeździliśmy do końca przedpoludniowej jazdy i gadaliśmy, o nartach, o życiu.

Załączone miniatury

  • DSC_4229.JPG
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem temat poruszyć w swoim wątku ale tu pasuje jak ulał. Ja nie mam prawa jeździć ani dobrze, ani ładnie...siedząc na kanapie w czwartek i jadąc w blasku słońca ku szczytowi usłyszałem "...ależ Ci ludzie jeżdżą, brzydko, ześlizgują się" (w myślach sobie mówię, no ma kobieta sporo racji, faktycznie duża grupa widać, że nie ma ochoty do poprawy swego stylu czy umiejętności). Złapałem się tej myśli i słów pary siedzącej obok mnie...po wysiadce stanę obok i poczekam jak zaczną jechać, skoro mocno krytykują innych to zapewne są fachowcami i miło będzie popatrzeć ku czemu mam dążyć.

 

Kobieta ruszyła pierwsza, jej partner za nią...skupiłem się jednak na niej (ona była bardziej krytyczna). Niestety, rozczarowałem się. Pani nie zaprezentowała czegoś wyjątkowego, dziwna pozycja, z nienaturalnie mocno wyprostowanymi rękoma w przód...

 

Zatem skala umiejętności dobrze opisana jest bardzo przydatna. Faktycznie są osoby, dla których wykładnikiem umiejętności jest szybkość ale to moim zdaniem nie ma nic wspólnego z umiejętnościami i stylem technicznym. Mnóstwo "wariatów" zapitalało na krechę z włączoną apką i na dole słyszałem "83/h" i odwrotnie widziałem kilka kobiet i mężczyzn jadących wolniej ale pięknie dla oka, płynnie przechodzili ze skrętu w skręt, fajnie "łamali się" w obręczy biodrowej.

 

Do czego i komu zatem te skale umiejętności? Zdecydowanie tym, którzy wiedzą, że można w życiu wszystko robić lepiej lub gorzej, ładniej i brzydziej (kolokwializm). Raczej wszyscy zgodzą się, że narciarstwo to sport techniczny. Czy ja, początkujący mogę powiedzieć, że jeżdżę na nartach? Niby mogę, bo zjadę z góry na dół, mam jednak świadomość i potrzebę aby za każdym razem zrobić to lepiej. Nie szybciej, tylko lepiej, w sensie płynniej przechodzić ze skrętu w skręt, odpowiednio trzymać ręce, odpowiednio skręcać tułów itd. w skrócie dążyć do przyjętego kanonu jazdy.  Naprawdę dla własnej satysfakcji i zadowolenia czyli własnej ambicji.  

 

Skala forumowa jest zbyt płytka to prawda. Wielu oznacza się na 8 zbyt wysoko? Finalnie prawdziwa 8 i tak zobaczy, że to np.5. Cóż samoocena łatwą nie jest, a pohamowanie własnego ego...do tego trzeba wielkiej kultury i świadomości, jednak jedno jest pewne "narty" są fajowe i może niezbyt wielu ale fajnych, obiektywnych ludzi spotkać można :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie zrozumiałem.

Jaką jest teza tego postu ?

 

 

Miałem temat poruszyć w swoim wątku ale tu pasuje jak ulał. Ja nie mam prawa jeździć ani dobrze, ani ładnie...siedząc na kanapie w czwartek i jadąc w blasku słońca ku szczytowi usłyszałem "...ależ Ci ludzie jeżdżą, brzydko, ześlizgują się" (w myślach sobie mówię, no ma kobieta sporo racji, faktycznie duża grupa widać, że nie ma ochoty do poprawy swego stylu czy umiejętności). Złapałem się tej myśli i słów pary siedzącej obok mnie...po wysiadce stanę obok i poczekam jak zaczną jechać, skoro mocno krytykują innych to zapewne są fachowcami i miło będzie popatrzeć ku czemu mam dążyć.

 

Kobieta ruszyła pierwsza, jej partner za nią...skupiłem się jednak na niej (ona była bardziej krytyczna). Niestety, rozczarowałem się. Pani nie zaprezentowała czegoś wyjątkowego, dziwna pozycja, z nienaturalnie mocno wyprostowanymi rękoma w przód...

 

Zatem skala umiejętności dobrze opisana jest bardzo przydatna. Faktycznie są osoby, dla których wykładnikiem umiejętności jest szybkość ale to moim zdaniem nie ma nic wspólnego z umiejętnościami i stylem technicznym. Mnóstwo "wariatów" zapitalało na krechę z włączoną apką i na dole słyszałem "83/h" i odwrotnie widziałem kilka kobiet i mężczyzn jadących wolniej ale pięknie dla oka, płynnie przechodzili ze skrętu w skręt, fajnie "łamali się" w obręczy biodrowej.

 

Do czego i komu zatem te skale umiejętności? Zdecydowanie tym, którzy wiedzą, że można w życiu wszystko robić lepiej lub gorzej, ładniej i brzydziej (kolokwializm). Raczej wszyscy zgodzą się, że narciarstwo to sport techniczny. Czy ja, początkujący mogę powiedzieć, że jeżdżę na nartach? Niby mogę, bo zjadę z góry na dół, mam jednak świadomość i potrzebę aby za każdym razem zrobić to lepiej. Nie szybciej, tylko lepiej, w sensie płynniej przechodzić ze skrętu w skręt, odpowiednio trzymać ręce, odpowiednio skręcać tułów itd. w skrócie dążyć do przyjętego kanonu jazdy.  Naprawdę dla własnej satysfakcji i zadowolenia czyli własnej ambicji.  

 

Skala forumowa jest zbyt płytka to prawda. Wielu oznacza się na 8 zbyt wysoko? Finalnie prawdziwa 8 i tak zobaczy, że to np.5. Cóż samoocena łatwą nie jest, a pohamowanie własnego ego...do tego trzeba wielkiej kultury i świadomości, jednak jedno jest pewne "narty" są fajowe i może niezbyt wielu ale fajnych, obiektywnych ludzi spotkać można  :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy nie uwazacie, ze czasem sama swaiadomosc jest w stanie zdzialac cuda? Nie chce zaczac tematu, ktory zaraz wywola lawine komentarzy ale czasem naprawde chwila myslenia pozwoli zdzialac cuda. Czasem wedlug mnie jesli chcesz sie przygotowac do nart wystarczy, ze przejrzysz mape osrodka do ktorego jedziesz. Mase ludzi wybiera sie na trasy takie przy ktorych mozna zrobic fajne zdjecia albo powiedziec znajomym,ze sie tam bylo. Przeciez nie kazdy musi zjezdzac z czerwonej trasy. Po co to? Jesli dobrze zmierzysz wlasne umiejetnosci to wiesz gdzie powinienes wyciagiem wjezdzac. Ja uwazam, ze zaleznosc pomiedzy poziomem jazdy (im slabszy) a szybkoscia tworzenia muld jest w korelacji Pearsona wyrazona blisko 1. Ja uczylem sie ( wiem, ze duzo osob na tym forum rowniez) na wyciagach, ktorych dlugosc wynosila 300m a lina spadala rownie czesto co kromka z blatu smarowana maslem. Czy nie mozna uczyc ogladu sytuacji wzgledem wlasnych umiejetnosci?

Jade z dziewczyna w marcu do Tatrzanskiej Lomnicy. Pokazalem jej kilka filmikow z tego rejonu pouczajac wczesniej o konsekwencjach jazdy w pewnych warunkach. Ona sama zdaje sie wiedziec o tym duzo bo predkosci po prostu sie boi ( na razie mam nadzieje ;)). Widzac to wszystko odnajduje sie na trasach niebieskich a na razie szczescia na czerwonhch szukac nie bedzie. Wlasnie tam chce jej pokazac technike i to co jest najwazniejsze. Niestety klasycznie na waskich zjazdach bedzie gro narciarzy plugujacych, bo przeciez warto stamtad zjechac. Pytanie tylko po co?

 

Nauczenie się sprawnego zjeżdżania z czerwonych tras to kwestia kilku dni, po co więc się ograniczać?

Jak będziesz (zbyt) długo szlifował technikę na niebieskim sztruksie to już na nim zostaniesz. Na początku trzeba opanować podstawy a potem przede wszystkim jeździć, by wyczuć narty, wyrobić odruchy i oswoić psychikę i dobrze się bawić. Dlatego należy jeździć po coraz bardziej stromym, w coraz trudniejszych warunkach itd. Skupienie się tylko na technice (szlifowanej na łatwym stoku), może przynieść odwrotne rezultaty i wręcz hamować postęp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy nie uwazasz, ze nalezy pewne rzeczy wprowadzac stopniowo?
Pewnie, ze postep jest wazny ale w granicach rozsadku. Czasem ta granica jest przekraczana i to wedlug mnie jest zle.

 

Tak stopniowo, ale ani za szybko ani za wolno. Trzeba to dobrze wyczuć, bo to bardzo indywidualna sprawa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy nie uwazacie, ze czasem sama swaiadomosc jest w stanie zdzialac cuda? Nie chce zaczac tematu, ktory zaraz wywola lawine komentarzy ale czasem naprawde chwila myslenia pozwoli zdzialac cuda. Czasem wedlug mnie jesli chcesz sie przygotowac do nart wystarczy, ze przejrzysz mape osrodka do ktorego jedziesz. Mase ludzi wybiera sie na trasy takie przy ktorych mozna zrobic fajne zdjecia albo powiedziec znajomym,ze sie tam bylo. Przeciez nie kazdy musi zjezdzac z czerwonej trasy. Po co to? Jesli dobrze zmierzysz wlasne umiejetnosci to wiesz gdzie powinienes wyciagiem wjezdzac. Ja uwazam, ze zaleznosc pomiedzy poziomem jazdy (im slabszy) a szybkoscia tworzenia muld jest w korelacji Pearsona wyrazona blisko 1. Ja uczylem sie ( wiem, ze duzo osob na tym forum rowniez) na wyciagach, ktorych dlugosc wynosila 300m a lina spadala rownie czesto co kromka z blatu smarowana maslem. Czy nie mozna uczyc ogladu sytuacji wzgledem wlasnych umiejetnosci?

Jade z dziewczyna w marcu do Tatrzanskiej Lomnicy. Pokazalem jej kilka filmikow z tego rejonu pouczajac wczesniej o konsekwencjach jazdy w pewnych warunkach. Ona sama zdaje sie wiedziec o tym duzo bo predkosci po prostu sie boi ( na razie mam nadzieje ;)). Widzac to wszystko odnajduje sie na trasach niebieskich a na razie szczescia na czerwonhch szukac nie bedzie. Wlasnie tam chce jej pokazac technike i to co jest najwazniejsze. Niestety klasycznie na waskich zjazdach bedzie gro narciarzy plugujacych, bo przeciez warto stamtad zjechac. Pytanie tylko po co?

Jesli Twoja dziewczyna boi się prędkości i dopiero uczy się jazdy na krawędziach czy też w ogóle jazdy na nartach to jak najbardziej zostańcie na niebieskich trasach, z czasem jesli uzna że to za mało to sama dotrze do czerwonych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli Twoja dziewczyna boi się prędkości i dopiero uczy się jazdy na krawędziach czy też w ogóle jazdy na nartach to jak najbardziej zostańcie na niebieskich trasach, z czasem jesli uzna że to za mało to sama dotrze do czerwonych :)

A jak naprawdę opanuje technikę na niebieskich to czerwone ominie szerokim lukiem i zostaną tylko czarne!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli Twoja dziewczyna boi się prędkości i dopiero uczy się jazdy na krawędziach czy też w ogóle jazdy na nartach to jak najbardziej zostańcie na niebieskich trasach, z czasem jesli uzna że to za mało to sama dotrze do czerwonych :)

 

Jak się w ogóle uczy to na pewno na niebieskiej. Jeśli chodzi o jazdę ciętą. Najpierw pewna jazda ześlizgiem z każdej trasy (z czarnymi włącznie) dopiero potem nauka na krawędzi (na początku na niebieskiej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się w ogóle uczy to na pewno na niebieskiej. Jeśli chodzi o jazdę ciętą. Najpierw pewna jazda ześlizgiem z każdej trasy (z czarnymi włącznie) dopiero potem nauka na krawędzi (na początku na niebieskiej).

Nie neguję tego co piszesz ,zdecydowanie na początku techniki ślizgowe, ale co niektórzy nie wiedzą jak zachować się na bardziej  nachylonych stokach(moja żona),więc tak dla oswojenia się z tym wszystkim należy zacząć od mniej stresujących wyzwań :)a dopiero potem w miarę chęci i mozliwości iść dalej ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Trzeba się zacząć uczyć na łatwych trasach(niebieskich bez  ścianek, gładkich). Nauczyć się przede wszystkim jeździć równolegle i pilnować tej równoległości nart.  To daje poczucie panowania nad nartami, ponieważ w każdym momencie możemy  bardziej zakręcić(np. pod stok). Zmniejszając tym samym szybkość  jazdy, czy wręcz zatrzymać się.

 

Kolejny etap, to  próby skrętu na krótkich ściankach. Ale znowu dążyć, by skręt był wykonany na idealnie równoległych nartach. To ważne, ponieważ  może się pojawić  mały pług lub skręt z oporu.  Z nimi należy walczyć. Szybkość jazdy regulujemy  mocniejszym skrętem a nie  ślizgiem(obrotem na rozchodzących się tyłach nart).  To sobie trzeba wbić do głowy! Krótkie ścianki są ważne, ponieważ  zmniejszają obawy, jak mi nie wyjdzie to co? A tak się wyjedzie na płaskie.

 

Po opanowaniu równoległego skrętu na coraz stromszych ściankach(które są na czerwonych trasach), mamy już prawie wszelkie  cywilne stoki w zasięgu.  Tylko jeździć, pilnować równoległego prowadzenia nart.  Na bardziej stromym terenie będzie zawsze tendencja do odchylania się do tyłu. Ponieważ skręt na równoległych nartach, w takim terenie, wymaga ustawienia ciała "prostopadle" do stoku.  Stąd, jak narty będą  w skręcie równoległym, to to ustawienie będzie prawidłowe. Tego skrętu nie da się zrobić w odchyleniu do tyłu(na tym poziomie).

 

Nie ma tu nic o jeździe na krawędziach. Dzisiejsze narty zakręcając(obie równoległe!) będą  samoczynnie jechać nie płasko, ale też i na na krawędziach. To się łatwo samemu zauważy, przy mocniejszym skręcie, na bardziej stromym stoku. 

 

Na tym można skończyć swoja edukację.  Wystarczy na długie lata. Jeździć tylko szybciej, urozmaicać skręty.  Dłuższe, krótsze w czasie tego samego zjazdu.  Jazdę  karwingową,  tylko na krawędziach, zostawmy najbardziej ambitnym.  To co co osiągniemy i tak jest wielu osobom jeżdżących po stokach niedostępne.

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Trzeba się zacząć uczyć na łatwych trasach(niebieskich bez  ścianek, gładkich). Nauczyć się przede wszystkim jeździć równolegle i pilnować tej równoległości nart.  To daje poczucie panowania nad nartami, ponieważ w każdym momencie możemy  bardziej zakręcić(np. pod stok). Zmniejszając tym samym szybkość  jazdy, czy wręcz zatrzymać się.

 

Kolejny etap, to  próby skrętu na krótkich ściankach. Ale znowu dążyć, by skręt był wykonany na idealnie równoległych nartach. To ważne, ponieważ  może się pojawić  mały pług lub skręt z oporu.  Z nimi należy walczyć. Szybkość jazdy regulujemy  mocniejszym skrętem a nie  ślizgiem(obrotem na rozchodzących się tyłach nart).  To sobie trzeba wbić do głowy! Krótkie ścianki są ważne, ponieważ  zmniejszają obawy, jak mi nie wyjdzie to co? A tak się wyjedzie na płaskie.

 

Po opanowaniu równoległego skrętu na coraz stromszych ściankach(które są na czerwonych trasach), mamy już prawie wszelkie  cywilne stoki w zasięgu.  Tylko jeździć, pilnować równoległego prowadzenia nart.  Na bardziej stromym terenie będzie zawsze tendencja do odchylania się do tyłu. Ponieważ skręt na równoległych nartach, w takim terenie, wymaga ustawienia ciała "prostopadle" do stoku.  Stąd, jak narty będą  w skręcie równoległym, to to ustawienie będzie prawidłowe. Tego skrętu nie da się zrobić w odchyleniu do tyłu(na tym poziomie).

 

Nie ma tu nic o jeździe na krawędziach. Dzisiejsze narty zakręcając(obie równoległe!) będą  samoczynnie jechać nie płasko, ale też i na na krawędziach. To się łatwo samemu zauważy, przy mocniejszym skręcie, na bardziej stromym stoku. 

 

Na tym można skończyć swoja edukację.  Wystarczy na długie lata. Jeździć tylko szybciej, urozmaicać skręty.  Dłuższe, krótsze w czasie tego samego zjazdu.  Jazdę  karwingową,  tylko na krawędziach, zostawmy najbardziej ambitnym.  To co co osiągniemy i tak jest wielu osobom jeżdżących po stokach niedostępne.

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...